Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Romans i zdrada

Żona zdradziła emocjonalnie i chce odejść

Rozpoczęte przez ~Tomek, 29 wrz 2020
  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 30 września 2020 - 20:32
    ~Tomek napisał:

    Wszystko ok ale są jeszcze dzieci. Dlaczego przez jakiegoś skurwysyn.a mają mieć rozwaloną rodzinę? Czym na to zasłużyły? Popierdolony sąd przyzna jej opiekę na 90%, dlaczego ja mam być rozłączony z dziećmi? Bo ona chce innego?


    kurwa, stary dlaczego ty zabierasz sie do tego od doopy strony ? Zmien myslenie, zejdz na ziemie. Przez skurwysyna ? a co, on ci obiecywal kiedys, ze ci nie bedzie ruchal zony ? moze jakas umowe podpisaliscie w tym zakresie ? Moze sie zastanow kto obiecywal ci wiernosc i lojalnosc on czy twoja zona ? Kto urodzil twoje dzieci i kto sie deklarowal je z toba wychowac ? Kto ci tak naprawde rozwala rodzine ? Chyba, ze wierzysz ze przypadkowo upadla na jego fiuta a on zamiast ja podniesc to zaczal ja ruchac pomimo jej sprzeciwu ? Albo zrozumiesz kto tu dal doopy i to doslownie albo obejetnie jaka podejmiesz decyzje bedziesz przegranym tej sytuacji.
    Wracajac do poprzedniego wpisu, ty naprawde wierzysz, ze kobieta majaca 'przyjaciela' na boku (co jest potwierdzone) ktory posiada wlasne mieszkanie i sam w nim mieszka, ktora przez 2 miesiace przychodzi do domu meza jedynie sie przespac a rezte czasu spedza niewiadomo gdzie, nie dala mu doopki w tym czasie ani raz. I nagle stwierdza ze odchodzi. Naiwny jestes. Sorry za szczerosc ale klapki to ty masz na oczkach i to podwojne.
    Zacznij myslec racjonalnie bo obecnie to ty racjonalnie nie jestes w stanie nawet ocenic sytuacji w jakiej sie znalazles a co dopiero jej rozwiazac pozytywnie dla siebie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 30 września 2020 - 20:44
    ~Siwy77 napisał:

    Ja byłbym skłony powiedzieć raczej że z nim spała ale on jej nic nie obiecał i ona wie że nic od niego nie dostanie poza czułością bajerem i seksem stąd jej rozpacz.


    nie obraz sie ale cytujesz odpowiedz @tomek w ktorej on pisze, potwierdza ze 'przyjaciel' jego zonie na pewno obiecal z nia byc i odpowiadasz jak wyzej ? jak to sie ma posuwac do przodu i @tomek ma cos z tych rad wyciagnac to po chuj takie cos pisac ?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tomek ~Tomek
    ~Tomek
    Napisane 01 października 2020 - 09:06
    Sytuacja na dzisiaj jest bardzo ciężka. Żona twierdzi że się z nim już nie kontaktuje ale ja wiem że dzownila do niego 4 dni temu. Nie wiem na ile on ma jeszcze wpływ na to co dzieje się w moim małżeństwie. Żona cały czas twierdzi że znęcałem się nad nią psychicznie ale jak wziąć definicje znęcania to ona też to robiła w stosunku do mnie. Kłóciliśmy się ostro. Obiekt przeklinalismy. Pisała do mnie smsy ze jest popierdol.y jak mój tatuś. Ciężko nazwać znęcaniem się kłótnie w których oboje klniemy jak szewc. Myślę że ona w ten sposób próbuje usprawiedliwiac to że poszła w bok. Myślę że nie zdradziła mnie fizycznie ale nie jestem pewien. Wczoraj się pokłóciliśmy. Ona powiedziała kilkuletniej córce że się wyprowadza a tata zostanie tu sam. Córka powiedziała mi to i rozpłakała się krzycząc "ja chcę tu być już zawsze". Dramat. Patologia. Nie wiem jak to nazwać. Jedno jest pewne. To coś sie dzieje to jest wina moja, żony i kochasia. D jej rozwód powiedziałem jej to. Wszelkie moje 2 miesięczne starania spełzły na niczym. Powiedziała że chce być sama. Że chce spróbować żyć tylko z dziećmi i żebym ja się wyprowadzil na miesiąc. Nie wierzę za bardzo a to że chce być sama. Powiedziala że eśli się nie zgodzę to ona zabierze dzieci i się wyprowadzi ale po racji córki to teraz nie wiem czy się na to zdecyduje. Powiedziała że jak nie będzie mieć możliwości być sama to skalda pozew za tydzień. Tyle w temacie. Nie wiem czy dogadam się z nią w kwestii opieki i tego kto ma zostać w mieszkaniu z kredytem. Ja chciałem zostać. Ale jak sąd przyzna miejsce pobytu przy matce to jak mam kazać się wyprowadzić swoim dzieciom? Na razie czuję że powoli jestem jedną nogą a w wariatkowie

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tomek ~Tomek
    ~Tomek
    Napisane 01 października 2020 - 09:08
    Napisałem do niej ostatni list ze jestem gotów ratować małżeństwo. W sumie to nadal ja kocham. To jest popieprzone wszystko mówię Wam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 01 października 2020 - 09:38
    ~Tomek napisał:
    Napisałem do niej ostatni list ze jestem gotów ratować małżeństwo. W sumie to nadal ja kocham. To jest popieprzone wszystko mówię Wam.

    Tomek daj jej czas. Pomagaj w codziennym życiu ale nie narzucaj się, trzymaj nerwy na wodzy. Nie reaguj na zaczepki. Poczytaj o asertywnej komunikacji. Są takie zdania - koła ratunkowe", które pomagają nie nakręcać się spirali wzajemnej agresji. Wiem, że to jest trudne, przechodziłam przez to. Jeżeli ona nie chce z Tobą być to żadna siła jej nie zmusi. Wyprowadzka to czasami dobry pomysł a czasami beznadziejny. Jak ją będziesz ostentacyjnie olewał to ona uzna, że bardzo dobrze robi, jak będziesz ją agresywnie zaczepiał to też utwierdzi się w przekonaniu, że dobrą podjęła decyzję.
    Ona atakami rzuca Ci piłeczkę, masz ją ignorować (nie żonę a piłkę) rozumiesz? Nie walcz na słowa, racje. Zapewniaj, że chcesz żeby Wasze małżeństwo odbudować na nowych, zdrowych zasadach, które ustalicie w trakcie wspólnej terapii. Daj jej do przeczytania książkę:
    "DRUGA SZANSA - mężczyźni, kobiety i dzieci dziesięć lat po rozwodzie", nie wiem na ile żona jest inteligenta ale ta książka otwiera oczy na wiele spraw.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Gagatka ~Gagatka
    ~Gagatka
    Napisane 01 października 2020 - 09:53
    Tomek, przede wszystkim zadbajcie o komfort dzieci - w tym zakresie musicie się porozumieć, wznieść się ponad wzajemną urazę. Usiądźcie z nimi i wytłumaczcie im, że to nie ich wina, że Wam nie wyszło, że wciąż oboje je kochacie i zrobicie wszystko, żeby jak najmniej na tym ucierpiały. Tu musicie działać wspólnie, zapomnieć o "sobie" - dzieci muszą dostać jasny przekaz, że to Wy to spierdoliliście, a nie one.
    Nie walczcie o dzieci, nie grajcie nimi, nie wyszarpujcie ich sobie z rąk. Można się rozstać na normalnych zasadach, ale do tego potrzeba wzajemnego szacunku.
    Jeśli dalej chcesz to ratować nie ma innej rady - weź sporą część winy na siebie. Powiedz jej, że żałujesz tego jak się wobec niej zachowywałeś, że żałujesz swojej brutalności. Nazwij to i swoje zachowanie po imieniu. Zwyczajnie przeproś ją, bo dobrze wiesz, że masz za co. Powiedz jej, że zdajesz sobie sprawę z tego, że nie zatrzymasz jej na siłę i masz w tej chwili niewielki wpływ na jej decyzję. Daj jej tyle czasu, ile potrzebuje. Powiedz, że będziesz czekać.
    Nie dawaj jej żadnych książek do czytania - próba zatrzymania jej poprzez wpędzanie jej w poczucie winy to zły pomysł.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 01 października 2020 - 10:14
    ~Gagatka napisał:
    Tomek, przede wszystkim zadbajcie o komfort dzieci - w tym zakresie musicie się porozumieć, wznieść się ponad wzajemną urazę. Usiądźcie z nimi i wytłumaczcie im, że to nie ich wina, że Wam nie wyszło, że wciąż oboje je kochacie i zrobicie wszystko, żeby jak najmniej na tym ucierpiały. Tu musicie działać wspólnie, zapomnieć o "sobie" - dzieci muszą dostać jasny przekaz, że to Wy to spierdoliliście, a nie one.
    Nie walczcie o dzieci, nie grajcie nimi, nie wyszarpujcie ich sobie z rąk. Można się rozstać na normalnych zasadach, ale do tego potrzeba wzajemnego szacunku.
    Jeśli dalej chcesz to ratować nie ma innej rady - weź sporą część winy na siebie. Powiedz jej, że żałujesz tego jak się wobec niej zachowywałeś, że żałujesz swojej brutalności. Nazwij to i swoje zachowanie po imieniu. Zwyczajnie przeproś ją, bo dobrze wiesz, że masz za co. Powiedz jej, że zdajesz sobie sprawę z tego, że nie zatrzymasz jej na siłę i masz w tej chwili niewielki wpływ na jej decyzję. Daj jej tyle czasu, ile potrzebuje. Powiedz, że będziesz czekać.
    Nie dawaj jej żadnych książek do czytania - próba zatrzymania jej poprzez wpędzanie jej w poczucie winy to zły pomysł.

    Mnie nie wpędziła w poczucie winy, dała twarde dane i pozwoliła stanąć nieco z boku swoich emocji.
    Wiem, że kobiety na bakier są ze statystyką i nie radzą sobie z logicznym myśleniem ale może żona Tomka jest całkiem konkretną babką?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 01 października 2020 - 10:20
    ~Gagatka napisał:
    Tomek, przede wszystkim zadbajcie o komfort dzieci - w tym zakresie musicie się porozumieć, wznieść się ponad wzajemną urazę. Usiądźcie z nimi i wytłumaczcie im, że to nie ich wina, że Wam nie wyszło, że wciąż oboje je kochacie i zrobicie wszystko, żeby jak najmniej na tym ucierpiały. Tu musicie działać wspólnie, zapomnieć o "sobie" - dzieci muszą dostać jasny przekaz, że to Wy to spierdoliliście, a nie one.
    Nie walczcie o dzieci, nie grajcie nimi, nie wyszarpujcie ich sobie z rąk. Można się rozstać na normalnych zasadach, ale do tego potrzeba wzajemnego szacunku.
    Jeśli dalej chcesz to ratować nie ma innej rady - weź sporą część winy na siebie. Powiedz jej, że żałujesz tego jak się wobec niej zachowywałeś, że żałujesz swojej brutalności. Nazwij to i swoje zachowanie po imieniu. Zwyczajnie przeproś ją, bo dobrze wiesz, że masz za co. Powiedz jej, że zdajesz sobie sprawę z tego, że nie zatrzymasz jej na siłę i masz w tej chwili niewielki wpływ na jej decyzję. Daj jej tyle czasu, ile potrzebuje. Powiedz, że będziesz czekać.
    Nie dawaj jej żadnych książek do czytania - próba zatrzymania jej poprzez wpędzanie jej w poczucie winy to zły pomysł.

    Być może ta kobieta odchodząc stara się odizolować od gościa, który napierdala się z nią przy byle okazji, jak tylko komuś nerwy puszczą. Dla dzieci to byłaby akurat najlepsza decyzja tym bardziej, że Tomek piłeczkę nadal odbija.
    Jak nie będzie agresora w domu, będzie cisza i spokój. Czasami warto powalczyć o spokój.
    Nic nie wiemy jak wyglądało życie tych dzieci przed decyzją o rozwodzie. Może ich życie będzie spokojniejsze jak tatuś z mamusią przestaną sobie do gardeł skakać.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 01 października 2020 - 10:37
    ~444 napisał:
    ~Tomek napisał:
    Napisałem do niej ostatni list ze jestem gotów ratować małżeństwo. W sumie to nadal ja kocham. To jest popieprzone wszystko mówię Wam.

    Tomek daj jej czas. Pomagaj w codziennym życiu ale nie narzucaj się, trzymaj nerwy na wodzy. Nie reaguj na zaczepki. Poczytaj o asertywnej komunikacji. Są takie zdania - koła ratunkowe", które pomagają nie nakręcać się spirali wzajemnej agresji. Wiem, że to jest trudne, przechodziłam przez to. Jeżeli ona nie chce z Tobą być to żadna siła jej nie zmusi. Wyprowadzka to czasami dobry pomysł a czasami beznadziejny. Jak ją będziesz ostentacyjnie olewał to ona uzna, że bardzo dobrze robi, jak będziesz ją agresywnie zaczepiał to też utwierdzi się w przekonaniu, że dobrą podjęła decyzję.
    Ona atakami rzuca Ci piłeczkę, masz ją ignorować (nie żonę a piłkę) rozumiesz? Nie walcz na słowa, racje. Zapewniaj, że chcesz żeby Wasze małżeństwo odbudować na nowych, zdrowych zasadach, które ustalicie w trakcie wspólnej terapii. Daj jej do przeczytania książkę:
    "DRUGA SZANSA - mężczyźni, kobiety i dzieci dziesięć lat po rozwodzie", nie wiem na ile żona jest inteligenta ale ta książka otwiera oczy na wiele spraw.


    Dokładnie nic dodać nic ująć. Poczytaj se jeszcze metodę 34 kroków na zdradzeni.info moze ona bardziej rozjasni ci umysł

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Gagatka ~Gagatka
    ~Gagatka
    Napisane 01 października 2020 - 10:40
    Nie wykluczam, że może być tak jak piszesz - znamy tylko relację Tomka. Być może rozwód z nim i odseparowanie go od dzieci to najlepsze, co może spotkać tą kobietę i te dzieci, tego nie wiemy.
    Nie nazywałabym takiej książki "twardymi danymi" - nie wiemy jak wyglądałoby życie tych rozwodników, gdyby do rozwodów nie doszło. Ja mam za sobą rozwód i zarówno ja, jak i moje dzieci nie jesteśmy straumatyzowani. Relacja z byłym też jest bardzo dobra.
    Wszelkie poradniki są generatorem poczucia winy.
    Być może te emocje to właśnie jedyna szansa, żeby uwolnić się od tyrana i agresora (sorry Tomek, nie znamy całej prawdy, trochę musimy sobie dopowiadać) - sama pisałaś, że romans czasem jest potrzebny właśnie po to, by uwolnić się z toksycznej relacji. Jeśli nagle zacznie kalkulować na chłodno to może na lata utknąć w przemocowym związku.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 01 października 2020 - 10:50
    ~Tomek napisał:

    Tak powiedziała, że czeka aż ja zmądrzeje

    ale jestem pewien

    że to było w tym sensie że ona już jest gotowa na odejście ale ja nie. To prawda. Nigdy nie będę.


    Widzisz Tomasz, Ty jesteś pewien co ona ma na myśli i w jakim sensie to mówiła...

    Ludzie, którzy "wiedzą" co drugi człowiek ma na myśli mogą się bardzo pomylić.
    Moim zdaniem warto usiąść wspólnie, pogadać, zadać pytania, wysłuchać. Masa ludzi nie ma pojęcia jak się komunikować żeby była jakakolwiek szansa na porozumienie, zrozumienie drugiej strony a potem zdziwko, że się nic nie wie o własnej żonie/mężu. Nie chce się wiedzieć to się nie wie a żony proszą, zauważ mnie, podaruj mi trochę swojego czasu. Tak ciężko jest przecież razem, codziennie chociaż przez chwilkę porozmawiać o sobie wzajemnie a potem lament, że żona się zakochała w kimś kto miał chwilę żeby cierpliwie wysłuchać.
    Dobrze Ci tak Tomek. Pocierp trochę może spokorniejesz, może uznasz, że nie zawsze wiesz lepiej.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 01 października 2020 - 10:57
    ~Gagatka napisał:
    Nie wykluczam, że może być tak jak piszesz - znamy tylko relację Tomka. Być może rozwód z nim i odseparowanie go od dzieci to najlepsze, co może spotkać tą kobietę i te dzieci, tego nie wiemy.
    Nie nazywałabym takiej książki "twardymi danymi" - nie wiemy jak wyglądałoby życie tych rozwodników, gdyby do rozwodów nie doszło. Ja mam za sobą rozwód i zarówno ja, jak i moje dzieci nie jesteśmy straumatyzowani. Relacja z byłym też jest bardzo dobra.
    Wszelkie poradniki są generatorem poczucia winy.
    Być może te emocje to właśnie jedyna szansa, żeby uwolnić się od tyrana i agresora (sorry Tomek, nie znamy całej prawdy, trochę musimy sobie dopowiadać) - sama pisałaś, że romans czasem jest potrzebny właśnie po to, by uwolnić się z toksycznej relacji. Jeśli nagle zacznie kalkulować na chłodno to może na lata utknąć w przemocowym związku.

    Tak, zgadzam się z Tobą, nadal jednak uważam czy na chłodno czy na gorąco warto wiedzieć jakie są skutki rozwodu choćby po to by działać prewencyjnie (nie mam na myśli wycofania się z decyzji o rozwodzie a niwelowanie jego skutków).
    Rozwód to nie zabawa, ciężka i trudna sytuacja dla dzieci zwłaszcza małoletnich. Warto wyczerpać wszystkie możliwości naprawienia związku, jak się nie to nie uda to trudno.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 01 października 2020 - 12:48
    Tomek, kilka rad praktycznych
    - nie daj sie wciagac w klotnie z nia, to woda na jej mlyn i potwierdzenie w jej glowie ze jestes przemocowcem bo klniesz itp (ona moze, to co innego :). podczas rozmowy badz ZAWSZE opanowany to pokauzje twoja sile, brak desperacji
    - pod zadnym pozorem się NIE wyprowadzaj, jezeli to zrobisz dajesz jej do reki potezny orez, w razie rozwodu bedzie to potraktowane przez sad jako PORZUCENIE rodziny.
    - siedz na dupie i zobacz czy po tygodniu faktycznie zlozy pozew (stawiam na 99%, że nie), to blef, szantaz. skoro w ten sposob cie szantazuje to wie, ze tobie zalezy bardziej jak jej. Postaraj sie zmienic w niej to poczucie. Odczekaj ten tydzien, bedziesz madrzejszy co do jej zamiarow.
    - przez ten tydzien obserwuj ja, czy rosnie jej frustracja ze sie nie wyprowadzasz, czy czesciej prowokuje klotnie (patrz pkt1), nie wchodz jej do doopy, nie pros sie, nie rozmawiaj na temat powrotu - po prostu rob swoje, zajmij sie soba i dziecmi, nie pij
    - ustal, to kluczowe (nie pytaj mnie jak) czy ona sie nadal spotyka / kontaktuje z 'przyjacielem'. To da ci 99% pewnosc czy jej chec 'bycia sama' to skutek tego ze ciebie ma dosc czy chcec bycia z nim.
    - ona cie szantazuje dziecmi, utnij to. Nie przekonuj, poinformuj, ze jezeli wyprowadzi sie z dziecmi, momentalnie wystapisz do sadu o zabezpieczenie kontaktow z dziecmi a to bedzie na jej niekorzysc przy przyznawaniu opieki nad nimi (blef, bo i tak ona dostanie dzieci),
    - z napisaniem listu bardzo dobry pomysl, to pokaze w razie WU, ze 'walczyłes' o uratowanie tego malzenstwa, dazyles do kompromisu (mam nadzieje, ze wyslales to mailem zeby miec slad ?)
    - zbieraj dowody na spotykanie i kontakt (jezeli to sie dzieje) z 'przyjacielem'. nie uswiadamiaj jej, ze jej masz (jezeli tak bedzie).

    Rozgrywaj to na chlodno, nie walcz z kobieta na emocje (patrz pkt 1) bo przegrasz, kobiety sa w tym lepsze. ty jestes facetem - logika i racjonalnosc, stanowczosc, opanowanie. Jezeli mieszkanie nadal z toba bedzie powodowac coraz wieksza jej frustracje wiedz, ze jej plan sie sypie i ze raczej ten plan nie obejmowal ciebie. Raczej uwzgledniaj pozbycie sie ciebie najpierw z mieszkania a potem z zycia.

    Rob wokol siebie wszystko sam, jej nie pomagaj w niczym, niech tez sobie daje rada solo. To jej uswiadomi ile ty wnosisz do tego ukladu, uswiadomi jak tego zabraknie. Im ty sie bardziej starasz tym ona musi mniej - tak to dziala.
    Jezelli chcesz to ratowac ona musi zrozumiec ze dopuszczasz rozstanie i w razie takiego obrotu spraw poradzisz sobie znakomicie, ze twoje 'byc czy nie byc' nie zalezy od tego czy ona bedzie z toba czy nie. Gdybys to ty sobie jeszcze uswiadomil to juz pelny sukces. Nachalnym staraniem sie tylko ja bardziej utwierdzasz o jej zajebistosci i swojej marnosci wobec niej.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 01 października 2020 - 13:21
    no i dzieci, bym zapomnial ;)
    staraj sie trzymac je od tego z daleka, rozpoczynania przez nia klotni przy dzieciach nie toleruj, po prostu wyjdz do innego pokoju. Dziecmi zajmuj sie jak zwykle. Ztego co pisales to ci wychodzi dobrze.

    Zreszta wychodzenie i to z mieszkania bez jej powiadamiania gdzie i na jak dlugo to tez dobry pomysl zeby jej uswiadomic ze twoje zycie nie kreci sie tylko wokol niej, ze masz swoje sprawy i swoje zycie bez niej. Tylko zawsze wracaj na noc i zawsze trzezwy. Stosuj krotkie, kikuminutowe wyjscia i dluzsze. Wracaj zawsze w dobrym humorze. nie sugeruj nigdy ze masz kogos na boku. zasiej niepewnosc w jej glowie. niech mysli, niech jej sie we lbie kotluje.



    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 01 października 2020 - 13:55
    ~raz napisał:
    no i dzieci, bym zapomnial ;)
    staraj sie trzymac je od tego z daleka, rozpoczynania przez nia klotni przy dzieciach nie toleruj, po prostu wyjdz do innego pokoju. Dziecmi zajmuj sie jak zwykle. Ztego co pisales to ci wychodzi dobrze.

    Zreszta wychodzenie i to z mieszkania bez jej powiadamiania gdzie i na jak dlugo to tez dobry pomysl zeby jej uswiadomic ze twoje zycie nie kreci sie tylko wokol niej, ze masz swoje sprawy i swoje zycie bez niej. Tylko zawsze wracaj na noc i zawsze trzezwy. Stosuj krotkie, kikuminutowe wyjscia i dluzsze. Wracaj zawsze w dobrym humorze. nie sugeruj nigdy ze masz kogos na boku. zasiej niepewnosc w jej glowie. niech mysli, niech jej sie we lbie kotluje.




    jestem pod wrażeniem, nieustannym, chylę czoła

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tomek ~Tomek
    ~Tomek
    Napisane 01 października 2020 - 14:03
    ~444 napisał:
    ~Gagatka napisał:
    Tomek, przede wszystkim zadbajcie o komfort dzieci - w tym zakresie musicie się porozumieć, wznieść się ponad wzajemną urazę. Usiądźcie z nimi i wytłumaczcie im, że to nie ich wina, że Wam nie wyszło, że wciąż oboje je kochacie i zrobicie wszystko, żeby jak najmniej na tym ucierpiały. Tu musicie działać wspólnie, zapomnieć o "sobie" - dzieci muszą dostać jasny przekaz, że to Wy to spierdoliliście, a nie one.
    Nie walczcie o dzieci, nie grajcie nimi, nie wyszarpujcie ich sobie z rąk. Można się rozstać na normalnych zasadach, ale do tego potrzeba wzajemnego szacunku.
    Jeśli dalej chcesz to ratować nie ma innej rady - weź sporą część winy na siebie. Powiedz jej, że żałujesz tego jak się wobec niej zachowywałeś, że żałujesz swojej brutalności. Nazwij to i swoje zachowanie po imieniu. Zwyczajnie przeproś ją, bo dobrze wiesz, że masz za co. Powiedz jej, że zdajesz sobie sprawę z tego, że nie zatrzymasz jej na siłę i masz w tej chwili niewielki wpływ na jej decyzję. Daj jej tyle czasu, ile potrzebuje. Powiedz, że będziesz czekać.
    Nie dawaj jej żadnych książek do czytania - próba zatrzymania jej poprzez wpędzanie jej w poczucie winy to zły pomysł.

    Być może ta kobieta odchodząc stara się odizolować od gościa, który napierdala się z nią przy byle okazji, jak tylko komuś nerwy puszczą. Dla dzieci to byłaby akurat najlepsza decyzja tym bardziej, że Tomek piłeczkę nadal odbija.
    Jak nie będzie agresora w domu, będzie cisza i spokój. Czasami warto powalczyć o spokój.
    Nic nie wiemy jak wyglądało życie tych dzieci przed decyzją o rozwodzie. Może ich życie będzie spokojniejsze jak tatuś z mamusią przestaną sobie do gardeł skakać.

    Zapewniam Was se nigdy nie uderzyłem żony. Nie mógłbym wyznaje twarde zasady. Ona niestety biła mnie niejednokrotnie. Ciężko mi o tym mówić. Nie mam dowodow niestety. Nie jestem tyranem ale to prawda lubiłem poprzeklinac i się przyznaje do tego. Często kłótnie zaczynały się od tego że to ja miałem pretensje. Nie musicie sobie nic dopowiadac. Życie dzieci wyglądało normalnie nie licząc tego że niestety czasem słuchały kłótni. Ale zawsze byliśmy dobrymi rodzicami. Małżonkami za to chujowy*i

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tomek ~Tomek
    ~Tomek
    Napisane 01 października 2020 - 14:07
    ~raz napisał:
    Tomek, kilka rad praktycznych
    - nie daj sie wciagac w klotnie z nia, to woda na jej mlyn i potwierdzenie w jej glowie ze jestes przemocowcem bo klniesz itp (ona moze, to co innego :). podczas rozmowy badz ZAWSZE opanowany to pokauzje twoja sile, brak desperacji
    - pod zadnym pozorem się NIE wyprowadzaj, jezeli to zrobisz dajesz jej do reki potezny orez, w razie rozwodu bedzie to potraktowane przez sad jako PORZUCENIE rodziny.
    - siedz na dupie i zobacz czy po tygodniu faktycznie zlozy pozew (stawiam na 99%, że nie), to blef, szantaz. skoro w ten sposob cie szantazuje to wie, ze tobie zalezy bardziej jak jej. Postaraj sie zmienic w niej to poczucie. Odczekaj ten tydzien, bedziesz madrzejszy co do jej zamiarow.
    - przez ten tydzien obserwuj ja, czy rosnie jej frustracja ze sie nie wyprowadzasz, czy czesciej prowokuje klotnie (patrz pkt1), nie wchodz jej do doopy, nie pros sie, nie rozmawiaj na temat powrotu - po prostu rob swoje, zajmij sie soba i dziecmi, nie pij
    - ustal, to kluczowe (nie pytaj mnie jak) czy ona sie nadal spotyka / kontaktuje z 'przyjacielem'. To da ci 99% pewnosc czy jej chec 'bycia sama' to skutek tego ze ciebie ma dosc czy chcec bycia z nim.
    - ona cie szantazuje dziecmi, utnij to. Nie przekonuj, poinformuj, ze jezeli wyprowadzi sie z dziecmi, momentalnie wystapisz do sadu o zabezpieczenie kontaktow z dziecmi a to bedzie na jej niekorzysc przy przyznawaniu opieki nad nimi (blef, bo i tak ona dostanie dzieci),
    - z napisaniem listu bardzo dobry pomysl, to pokaze w razie WU, ze 'walczyłes' o uratowanie tego malzenstwa, dazyles do kompromisu (mam nadzieje, ze wyslales to mailem zeby miec slad ?)
    - zbieraj dowody na spotykanie i kontakt (jezeli to sie dzieje) z 'przyjacielem'. nie uswiadamiaj jej, ze jej masz (jezeli tak bedzie).

    Rozgrywaj to na chlodno, nie walcz z kobieta na emocje (patrz pkt 1) bo przegrasz, kobiety sa w tym lepsze. ty jestes facetem - logika i racjonalnosc, stanowczosc, opanowanie. Jezeli mieszkanie nadal z toba bedzie powodowac coraz wieksza jej frustracje wiedz, ze jej plan sie sypie i ze raczej ten plan nie obejmowal ciebie. Raczej uwzgledniaj pozbycie sie ciebie najpierw z mieszkania a potem z zycia.

    Rob wokol siebie wszystko sam, jej nie pomagaj w niczym, niech tez sobie daje rada solo. To jej uswiadomi ile ty wnosisz do tego ukladu, uswiadomi jak tego zabraknie. Im ty sie bardziej starasz tym ona musi mniej - tak to dziala.
    Jezelli chcesz to ratowac ona musi zrozumiec ze dopuszczasz rozstanie i w razie takiego obrotu spraw poradzisz sobie znakomicie, ze twoje 'byc czy nie byc' nie zalezy od tego czy ona bedzie z toba czy nie. Gdybys to ty sobie jeszcze uswiadomil to juz pelny sukces. Nachalnym staraniem sie tylko ja bardziej utwierdzasz o jej zajebistosci i swojej marnosci wobec niej.

    Stosowałem się do tych zasad kilka dni ale w zamian dostałem brak szacunku i traktowanie mnie jak smeicia i wczoraj nie wytrzymałem wybuchlem tzn. wyszedłem z domu, musiałem pogadać z siostrą o tym, wyrzucić to z siebie. I siostra napisała do żony smsa. Niby nic. Dwa słowa "kur*a dość" a moja żona neistety się tym zdenerwowała i pokłóciliśmy się o czym wspomniałem wcześniej.
    Nie wiem czy potrafię być opanowany gdy ktoś traktuje mnie jak zepsute powietrze i najchętniej wypierdolilby mnie z domu.
    Ci ciekawe. Dzisiaj zgubiłem w pracy obrączkę ślubna. Pierwszy raz od ślubu. Szukałem cały dzień i nie znalazłem. Tak schudłem że po prostu zsunęła mi się z palca nawet nie wiem kiedy.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 01 października 2020 - 14:11
    ~Tomek napisał:
    ~444 napisał:
    ~Gagatka napisał:
    Tomek, przede wszystkim zadbajcie o komfort dzieci - w tym zakresie musicie się porozumieć, wznieść się ponad wzajemną urazę. Usiądźcie z nimi i wytłumaczcie im, że to nie ich wina, że Wam nie wyszło, że wciąż oboje je kochacie i zrobicie wszystko, żeby jak najmniej na tym ucierpiały. Tu musicie działać wspólnie, zapomnieć o "sobie" - dzieci muszą dostać jasny przekaz, że to Wy to spierdoliliście, a nie one.
    Nie walczcie o dzieci, nie grajcie nimi, nie wyszarpujcie ich sobie z rąk. Można się rozstać na normalnych zasadach, ale do tego potrzeba wzajemnego szacunku.
    Jeśli dalej chcesz to ratować nie ma innej rady - weź sporą część winy na siebie. Powiedz jej, że żałujesz tego jak się wobec niej zachowywałeś, że żałujesz swojej brutalności. Nazwij to i swoje zachowanie po imieniu. Zwyczajnie przeproś ją, bo dobrze wiesz, że masz za co. Powiedz jej, że zdajesz sobie sprawę z tego, że nie zatrzymasz jej na siłę i masz w tej chwili niewielki wpływ na jej decyzję. Daj jej tyle czasu, ile potrzebuje. Powiedz, że będziesz czekać.
    Nie dawaj jej żadnych książek do czytania - próba zatrzymania jej poprzez wpędzanie jej w poczucie winy to zły pomysł.

    Być może ta kobieta odchodząc stara się odizolować od gościa, który napierdala się z nią przy byle okazji, jak tylko komuś nerwy puszczą. Dla dzieci to byłaby akurat najlepsza decyzja tym bardziej, że Tomek piłeczkę nadal odbija.
    Jak nie będzie agresora w domu, będzie cisza i spokój. Czasami warto powalczyć o spokój.
    Nic nie wiemy jak wyglądało życie tych dzieci przed decyzją o rozwodzie. Może ich życie będzie spokojniejsze jak tatuś z mamusią przestaną sobie do gardeł skakać.

    Zapewniam Was se nigdy nie uderzyłem żony. Nie mógłbym wyznaje twarde zasady. Ona niestety biła mnie niejednokrotnie. Ciężko mi o tym mówić. Nie mam dowodow niestety. Nie jestem tyranem ale to prawda lubiłem poprzeklinac i się przyznaje do tego. Często kłótnie zaczynały się od tego że to ja miałem pretensje. Nie musicie sobie nic dopowiadac. Życie dzieci wyglądało normalnie nie licząc tego że niestety czasem słuchały kłótni. Ale zawsze byliśmy dobrymi rodzicami. Małżonkami za to chujowy*i

    Tomek, to czego Ci żal? Toksycznej relacji z narwaną kobietą?
    Dzieci wszystko widzą, rejestrują przemoc jej wobec Ciebie i odwrotnie. Jaki dajecie przykład? Przecież to napięcie dzieciaki chłoną jak gąbka wodę.
    Dzieci widzą, że między rodzicami jest nie najlepiej ale nie wiedzą jak się powinny do tego ustosunkować, jeżeli nie pamiętają, nie znają innego modelu, to wasz chłód i przemoc, toksyczne relacje jest dla nich normą. Koszmar, co nie? Duże jest prawdopodobieństwo, że powielą ten model w swoich przyszłych relacjach.
    Zastanów się czy jest o co walczyć. Może spotkasz jeszcze ciepłą i życzliwą kobietę przy której poczujesz się dobrze, będziesz spokojny i zrelaksowany a Twoje dzieci zobaczą, że tak też można?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tomek ~Tomek
    ~Tomek
    Napisane 01 października 2020 - 14:48
    ~444 napisał:
    ~Tomek napisał:
    ~444 napisał:
    ~Gagatka napisał:
    Tomek, przede wszystkim zadbajcie o komfort dzieci - w tym zakresie musicie się porozumieć, wznieść się ponad wzajemną urazę. Usiądźcie z nimi i wytłumaczcie im, że to nie ich wina, że Wam nie wyszło, że wciąż oboje je kochacie i zrobicie wszystko, żeby jak najmniej na tym ucierpiały. Tu musicie działać wspólnie, zapomnieć o "sobie" - dzieci muszą dostać jasny przekaz, że to Wy to spierdoliliście, a nie one.
    Nie walczcie o dzieci, nie grajcie nimi, nie wyszarpujcie ich sobie z rąk. Można się rozstać na normalnych zasadach, ale do tego potrzeba wzajemnego szacunku.
    Jeśli dalej chcesz to ratować nie ma innej rady - weź sporą część winy na siebie. Powiedz jej, że żałujesz tego jak się wobec niej zachowywałeś, że żałujesz swojej brutalności. Nazwij to i swoje zachowanie po imieniu. Zwyczajnie przeproś ją, bo dobrze wiesz, że masz za co. Powiedz jej, że zdajesz sobie sprawę z tego, że nie zatrzymasz jej na siłę i masz w tej chwili niewielki wpływ na jej decyzję. Daj jej tyle czasu, ile potrzebuje. Powiedz, że będziesz czekać.
    Nie dawaj jej żadnych książek do czytania - próba zatrzymania jej poprzez wpędzanie jej w poczucie winy to zły pomysł.

    Być może ta kobieta odchodząc stara się odizolować od gościa, który napierdala się z nią przy byle okazji, jak tylko komuś nerwy puszczą. Dla dzieci to byłaby akurat najlepsza decyzja tym bardziej, że Tomek piłeczkę nadal odbija.
    Jak nie będzie agresora w domu, będzie cisza i spokój. Czasami warto powalczyć o spokój.
    Nic nie wiemy jak wyglądało życie tych dzieci przed decyzją o rozwodzie. Może ich życie będzie spokojniejsze jak tatuś z mamusią przestaną sobie do gardeł skakać.

    Zapewniam Was se nigdy nie uderzyłem żony. Nie mógłbym wyznaje twarde zasady. Ona niestety biła mnie niejednokrotnie. Ciężko mi o tym mówić. Nie mam dowodow niestety. Nie jestem tyranem ale to prawda lubiłem poprzeklinac i się przyznaje do tego. Często kłótnie zaczynały się od tego że to ja miałem pretensje. Nie musicie sobie nic dopowiadac. Życie dzieci wyglądało normalnie nie licząc tego że niestety czasem słuchały kłótni. Ale zawsze byliśmy dobrymi rodzicami. Małżonkami za to chujowy*i

    Tomek, to czego Ci żal? Toksycznej relacji z narwaną kobietą?
    Dzieci wszystko widzą, rejestrują przemoc jej wobec Ciebie i odwrotnie. Jaki dajecie przykład? Przecież to napięcie dzieciaki chłoną jak gąbka wodę.
    Dzieci widzą, że między rodzicami jest nie najlepiej ale nie wiedzą jak się powinny do tego ustosunkować, jeżeli nie pamiętają, nie znają innego modelu, to wasz chłód i przemoc, toksyczne relacje jest dla nich normą. Koszmar, co nie? Duże jest prawdopodobieństwo, że powielą ten model w swoich przyszłych relacjach.
    Zastanów się czy jest o co walczyć. Może spotkasz jeszcze ciepłą i życzliwą kobietę przy której poczujesz się dobrze, będziesz spokojny i zrelaksowany a Twoje dzieci zobaczą, że tak też można?

    Mimo wszyskto kocham tą rodzinę i nie chce jej tracić. Relacje można poprawić na terapii. Tylko że żona nie chce naprawić naszego małżeństwa. Wszystko jest jakby w zawieszeniu. Myślę że lepiej jak dzieci wychowują się w rodzinie gdzie relacje małżonków może nie są perfekcyjne niż jak wychowują się w rozbitej rodzinie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~GTY ~GTY
    ~GTY
    Napisane 01 października 2020 - 15:05
    Twoja rodzina to obecnie Ty i dzieci, jej w tym nie ma
    dlaczego ty masz sie wyprowadzac i zostawiac mieszkanie dla jej kochanka, czyje to mieszkanie jest?
    przestan sie szarpac, wez prawnika, zrob rozdzielnosc majatkowa, zloz pozew rozwodowy, nie wmawiaj sobie ze cokolwiek uratujesz, to zdrada, i do ratowania zwiazku po zdradzie musisz miec skruche osoby co zdradzala, jej przeprosiny, jej starania o poprawe, zerwanie z kochankiem - u was nic z tych elementow nie ma

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy