Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Romans i zdrada

Żona zdradziła emocjonalnie i chce odejść

Rozpoczęte przez ~Tomek, 29 wrz 2020
  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 05 października 2020 - 10:31
    ~raz napisał:
    ~444 napisał:

    Sama się nie uszkodziłam. Nieważne.

    To nie jest tylko moje doświadczenie życiowe. Zauważ, że kobieta niezależna finansowo, która pewnie czuje się na rynku pracy nie musi trwać w związku w którym jest nieszanowana.

    Nie odpowiedziałeś na pytanie jakie związkowe puzle ma kobieta w tradycyjnym modelu rodziny?

    Ja uważam, że każda kobieta dla swojego dobra powinna pracować, inwestować w naukę umiejętności poszukiwanych na rynku pracy bo to powoduje, że nie zostanie na lodzie jak się mężowi znudzą jej cycuszki;-)

    W tradycyjnym modelu rodziny kobieta nie ma czasu na rozwój kariery zawodowej i często jest zniechęcana do jej robienia, nawet jak ma talent. Dlatego nie lubię tego modelu.
    Brak własnych środków do życia bardzo obniża możliwości negocjacyjne.


    Wlasnie ze sama, na wlasne zyczenie a raczej pozwolilas na to. Pewnie z naiwnosci, niewiedzy itp ale to nie zmienia faktu, ze sama.

    Nawet ci wczesniej pogrubilem, ze nie chodzi o zwiazek typu - on pracuje, ona zajmuje sie tylko domem i wychowuje dzieci. Tradycyjny model nie koliduje w zaden sposob z praca obu malzonkow. Tez ewoluuje wraz ze zmieniajacym sie otoczeniem.

    Tradycyjnie to znaczy ze kazdy odpowiada (bez przymusu) za swoja dzialke a nie wszystko po rowno jak to sie teraz lansuje. Dla mnie to oznacza, ze kazdy robi to w czym jest lepszy i do czego ma predyspozycje. Wdzisz, tak sie sklada, ze jestesmy (kobieta i facet) wytworem ewolucji, ktora to nasze ciala jak i nasze mozgi uksztaltowala nieco odmiennie, przystosowala do roznych funkcji, zadan zeby nam ulatwic ich wykonywanie. Dzielenie wszystkich obowiazkow po rowno to ignorancja tego faktu. Juz kiedys pisalem, ze da sie lyzka kopac rowy a koparka nalewac zupe. Tylko kto myslacy tak robi ?

    Czasami mam wrazenie ze ty widzisz tylko jeden zwiazkowy puzel. Kase. Puzli w zwiazku jest setki. Jezeli oboje rownie mocno sa zaangazowani w zwiazek, w rodzine to wlasnie tradycyjny model jest najlepszy i wcale to nie wyklucza pracowania czy posiadania wlasnego hobby czy zainteresowan. Dzisiaj to sie wydaje utopia bo ludzie nastawieni sa jedynie na zaspokajanie wlasnych potrzeb (niepotrzebnych potrzeb albo wmawianych im potrzeb), nawet kosztem meza / zony i bardzo czesto dzieci. To sie teraz nazywa szumnie - ROWNOUPRAWNIENIE. Doszło juz do tego, ze w towarzystwie wstyd pokazac, ze sie jest oddana zona czy wiernym mezem.

    Zreszta nie ma nic za darmo. Kariera to brak czasu dla wlasnych dzieci ktore potrzebuja bliskosci matki w pierwszych latach zycia jak tlenu, ale przeciez sa zlobki i mleko w proszku wiec - git. Rownie dobrze mozna wpierdalac codziennie na obiad zupki chinskie zamiast gotowac.

    Z tym, ze jak facet pracuje a ona nie to w razie 'wu' ona zostaje z niczym to bym sie tez nie rozpedzal. Fakty sa takie, ze ona bierze dzieci i polowe kasy zarobionej TYLKO przez niego przez cale zycie. On co bierze POLOWE od niej ? Nic, czyli wielkie GOOWNO. Ma jedynie 'przywilej' placenia alimentow na dzieci i nie rzadko na nia.

    'Brak własnych środków do życia bardzo obniża możliwości negocjacyjne' - racja (choc, w dzisiejszych czasach tylko teoretycznie). Tak samo jak fakt bycia facetem drastycznie obniza mozliwosc otrzymania opieki nad dziecmi. To jest dopiero argument w negocjacjach :)

    Raz, my to się jednak nie rozumiemy:-)
    Przecież wielokrotnie pisałam, że nie po równo a sprawiedliwie.
    Czyli dokładnie jak piszesz.
    Jestem przeciwniczką robienia z kobiet mężczyzn. Problem jest taki, że często po prostu nie mamy innego wyjścia i wkładamy te spodnie czy tego chcemy czy nie. Dzieci wykarmić i wychować trzeba.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 05 października 2020 - 12:44
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    ~444 napisał:
    ~Tomek napisał:

    Straci i o tym wie. Dzieci będą mieć problemy (po rozwodzie zawsze mają) i ich więź emocjonalna ze mną osłabnie. A to już jest dla niej strata. Dodatkowo wie że cała jej rodzina się dowie że poszla w bok. I ciężko będzie jej wytłumaczyć że zrobiła to bo w małżeństwie było źle. W wielu małżeństwach jest źle ale to nie usprawiedliwia zdrady. Straci twarz po prostu. Tak myślę. Dodatkowo moja żona jest osobą wierząca. I przysięga małżeńska wiem że też dla niej jest ważna. Myślę że tu decydującą rolę odgrywa dobro dzieci. Kiedyś powiedziała mi (też w kłótni) że będzie ze mną dla dzieci ale nigdy nie da się dotknąć. Tak naprawdę myślę że ona sama nie wie co ma zrobić. Jest rozdarta tak jak ja. Chciałaby być szczęśliwa i nie wie czy dla niej ważniejsze jest jej szczęście czy dobro dzieci. Pytanie kiedy dzieci są szczęśliwsze... gdy mieszkają z niekochającymi się rodzici (ale szanującym i się) czy po rozwodzie, gdy mieszkają co kilka lat z innym wujkiem (spójrzmy prawdzie w oczy znalezienie faceta który zaopiekuje się obcymi dziećmi i wszystko się ułoży jest bardzo mało prawdopodobne). Ja myślę że dzieci są szczęśliwsze w tym peirwszym przypadku. Wiem że teraz ona mnie nie chce. Ale żywię nadzieję że kiedyś znowu zechce. Kochas na 90% się wycofał. Dobro dzieci jest dla niej najważniejsze. Reasumując. Może skończyć się tym że po prostu bedziemy razem dalej. A jak będzie to wyglądać to się okaże. Mój wpływ na to wszystko jest tylko taki że po prostu mogę stać się lepszym człowiekiem. Tyle i aż tyle.

    Masz rację, nic zdrady nie usprawiedliwia ale jak będziesz się w tym babrał non stop i usprawiedliwiał swoją bierność lub agresję wobec niej to masz już rozwód na bank. Nie chcesz wybaczyć nie musisz, ktoś Ci każe? Olej babę, zdradziła masz z tym problem, kopa jej i ograniczaj straty jak pisał @raz. Odejdź nie truj swoim jadem. Można ona jest pewna, że ta zdrada będzie jej wypominana do śmierci, każdy jej bunt przeciwko czemuś będzie dławiony tym, że masz prawo bo ona zdradziła. Nie zostałabym w takim związku dłużej niż musiałabym. Zrobiłabym dosłownie wszystko nie licząc strat żeby się uwolnić od takiego mężczyzny.

    Ja się zastanawiam co Ty nabroiłeś?
    Co ją odsunęło od łóżka?

    Ja na przykład nie poszłabym do łóżka z facetem, który dopiero co mnie wyzywał, był brutalny (pomijając grę wstępną jeżeli na to się umawiam z facetem). Słowa potrafią bardzo boleśnie ranić. Ciężko je usunąć z pamięci. Tak samo źle na mnie wpływa obrażanie się, milczenie, izolowanie się, pogarda, olewanie moich potrzeb. No to są tak aseksualne zachowania, że nie ma szans na seks, ni .uja.


    Tak milczenie wiem... ale gdyby to milczenie nie było spowodowane obojętnością tylko nazwijmy to ogólnie jego doświadczeniem życiowym ?

    Mój drogi kobieta wie kiedy facet milczy bo taki ma charakter, temperament a kiedy ją po prostu olewa.
    No chyba, że kobieta sama ma problemy z czuciem. To wtedy kicha.


    Moja kobieta nie wiedziała...

    Nie wiedziała, bo ma problemy z empatią? Gdzieś już o tym wspominałeś. To co się dziwisz, że nie odbierała sygnałów od Ciebie?


    No chyba masz rację, Zajęło mi sporo czasu żeby do tego dojść...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 05 października 2020 - 12:58
    ~444 napisał:

    Raz, my to się jednak nie rozumiemy:-)
    Przecież wielokrotnie pisałam, że nie po równo a sprawiedliwie.
    Czyli dokładnie jak piszesz.
    Jestem przeciwniczką robienia z kobiet mężczyzn. Problem jest taki, że często po prostu nie mamy innego wyjścia i wkładamy te spodnie czy tego chcemy czy nie. Dzieci wykarmić i wychować trzeba.


    Czworka, nie rozumiemy sie bo nie czytasz z nalezyta starannoscia. Pisalem, ze w takim modelu zeby to dzialalo to 'facet musi byc facetem a kobieta kobieta'. Chdzi o to wlasnie zeby kobieta nie byla zmuszona tych spodni zakladac. Faceci latwo oddaja pole kobietom jak widza, ze one sobie dobrze radzą w 'meskich' kwestiach. Takie wygodnictwo potem konczy sie placzem, ze ona go nie szanuje i stal sie zbyteczny. Wbrew pozorom kobiety wcale sie tak nie pala do zakladania spodni jak maja zapewnione odpowiednie warunki przez faceta. Choc na pewno chetniej niz faceci w druga strone. Dziwne jest, ze u faceow zanika poczucie odpowiedzialnosci za rodzine i chetnie spychaja to na kobiety stajac sie niepotrzebnymi.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 05 października 2020 - 13:41
    ~raz napisał:
    ~444 napisał:

    Raz, my to się jednak nie rozumiemy:-)
    Przecież wielokrotnie pisałam, że nie po równo a sprawiedliwie.
    Czyli dokładnie jak piszesz.
    Jestem przeciwniczką robienia z kobiet mężczyzn. Problem jest taki, że często po prostu nie mamy innego wyjścia i wkładamy te spodnie czy tego chcemy czy nie. Dzieci wykarmić i wychować trzeba.


    Czworka, nie rozumiemy sie bo nie czytasz z nalezyta starannoscia. Pisalem, ze w takim modelu zeby to dzialalo to 'facet musi byc facetem a kobieta kobieta'. Chdzi o to wlasnie zeby kobieta nie byla zmuszona tych spodni zakladac. Faceci latwo oddaja pole kobietom jak widza, ze one sobie dobrze radzą w 'meskich' kwestiach. Takie wygodnictwo potem konczy sie placzem, ze ona go nie szanuje i stal sie zbyteczny. Wbrew pozorom kobiety wcale sie tak nie pala do zakladania spodni jak maja zapewnione odpowiednie warunki przez faceta. Choc na pewno chetniej niz faceci w druga strone. Dziwne jest, ze u faceow zanika poczucie odpowiedzialnosci za rodzine i chetnie spychaja to na kobiety stajac sie niepotrzebnymi.

    Tak sobie myślę, że wiele kobiet chciałaby nie być zmuszonymi ale jak wyjścia nie ma to co robić?
    Wkłada się te spodnie i czasami nawet nie marudzi (robiąc dobrą minę do przegranej z góry gry). Jak widzę bezradność faceta to nie potrafię nie pomóc (wychowałam się w babińcu to i potrafię wszystko). I to jest mój błąd, powinnam odwrócić się na pięcie i powiedzieć sam sobie radź, facet jesteś. Nigdy tak nie zrobiłam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 05 października 2020 - 13:45
    ~444 napisał:
    ~raz napisał:
    ~444 napisał:

    Raz, my to się jednak nie rozumiemy:-)
    Przecież wielokrotnie pisałam, że nie po równo a sprawiedliwie.
    Czyli dokładnie jak piszesz.
    Jestem przeciwniczką robienia z kobiet mężczyzn. Problem jest taki, że często po prostu nie mamy innego wyjścia i wkładamy te spodnie czy tego chcemy czy nie. Dzieci wykarmić i wychować trzeba.


    Czworka, nie rozumiemy sie bo nie czytasz z nalezyta starannoscia. Pisalem, ze w takim modelu zeby to dzialalo to 'facet musi byc facetem a kobieta kobieta'. Chdzi o to wlasnie zeby kobieta nie byla zmuszona tych spodni zakladac. Faceci latwo oddaja pole kobietom jak widza, ze one sobie dobrze radzą w 'meskich' kwestiach. Takie wygodnictwo potem konczy sie placzem, ze ona go nie szanuje i stal sie zbyteczny. Wbrew pozorom kobiety wcale sie tak nie pala do zakladania spodni jak maja zapewnione odpowiednie warunki przez faceta. Choc na pewno chetniej niz faceci w druga strone. Dziwne jest, ze u faceow zanika poczucie odpowiedzialnosci za rodzine i chetnie spychaja to na kobiety stajac sie niepotrzebnymi.

    Tak sobie myślę, że wiele kobiet chciałaby nie być zmuszonymi ale jak wyjścia nie ma to co robić?
    Wkłada się te spodnie i czasami nawet nie marudzi (robiąc dobrą minę do przegranej z góry gry). Jak widzę bezradność faceta to nie potrafię nie pomóc (wychowałam się w babińcu to i potrafię wszystko). I to jest mój błąd, powinnam odwrócić się na pięcie i powiedzieć sam sobie radź, facet jesteś. Nigdy tak nie zrobiłam.

    przyznaję, że jestem zmęczona ale wyjścia nie widzę z tej sytuacji

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 05 października 2020 - 13:45
    ~444 napisał:
    ~raz napisał:
    ~444 napisał:

    Raz, my to się jednak nie rozumiemy:-)
    Przecież wielokrotnie pisałam, że nie po równo a sprawiedliwie.
    Czyli dokładnie jak piszesz.
    Jestem przeciwniczką robienia z kobiet mężczyzn. Problem jest taki, że często po prostu nie mamy innego wyjścia i wkładamy te spodnie czy tego chcemy czy nie. Dzieci wykarmić i wychować trzeba.


    Czworka, nie rozumiemy sie bo nie czytasz z nalezyta starannoscia. Pisalem, ze w takim modelu zeby to dzialalo to 'facet musi byc facetem a kobieta kobieta'. Chdzi o to wlasnie zeby kobieta nie byla zmuszona tych spodni zakladac. Faceci latwo oddaja pole kobietom jak widza, ze one sobie dobrze radzą w 'meskich' kwestiach. Takie wygodnictwo potem konczy sie placzem, ze ona go nie szanuje i stal sie zbyteczny. Wbrew pozorom kobiety wcale sie tak nie pala do zakladania spodni jak maja zapewnione odpowiednie warunki przez faceta. Choc na pewno chetniej niz faceci w druga strone. Dziwne jest, ze u faceow zanika poczucie odpowiedzialnosci za rodzine i chetnie spychaja to na kobiety stajac sie niepotrzebnymi.

    Tak sobie myślę, że wiele kobiet chciałaby nie być zmuszonymi ale jak wyjścia nie ma to co robić?
    Wkłada się te spodnie i czasami nawet nie marudzi (robiąc dobrą minę do przegranej z góry gry). Jak widzę bezradność faceta to nie potrafię nie pomóc (wychowałam się w babińcu to i potrafię wszystko). I to jest mój błąd, powinnam odwrócić się na pięcie i powiedzieć sam sobie radź, facet jesteś. Nigdy tak nie zrobiłam.

    przyznaję, że jestem zmęczona ale wyjścia nie widzę z tej sytuacji

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 05 października 2020 - 13:45
    ~444 napisał:
    ~raz napisał:
    ~444 napisał:

    Raz, my to się jednak nie rozumiemy:-)
    Przecież wielokrotnie pisałam, że nie po równo a sprawiedliwie.
    Czyli dokładnie jak piszesz.
    Jestem przeciwniczką robienia z kobiet mężczyzn. Problem jest taki, że często po prostu nie mamy innego wyjścia i wkładamy te spodnie czy tego chcemy czy nie. Dzieci wykarmić i wychować trzeba.


    Czworka, nie rozumiemy sie bo nie czytasz z nalezyta starannoscia. Pisalem, ze w takim modelu zeby to dzialalo to 'facet musi byc facetem a kobieta kobieta'. Chdzi o to wlasnie zeby kobieta nie byla zmuszona tych spodni zakladac. Faceci latwo oddaja pole kobietom jak widza, ze one sobie dobrze radzą w 'meskich' kwestiach. Takie wygodnictwo potem konczy sie placzem, ze ona go nie szanuje i stal sie zbyteczny. Wbrew pozorom kobiety wcale sie tak nie pala do zakladania spodni jak maja zapewnione odpowiednie warunki przez faceta. Choc na pewno chetniej niz faceci w druga strone. Dziwne jest, ze u faceow zanika poczucie odpowiedzialnosci za rodzine i chetnie spychaja to na kobiety stajac sie niepotrzebnymi.

    Tak sobie myślę, że wiele kobiet chciałaby nie być zmuszonymi ale jak wyjścia nie ma to co robić?
    Wkłada się te spodnie i czasami nawet nie marudzi (robiąc dobrą minę do przegranej z góry gry). Jak widzę bezradność faceta to nie potrafię nie pomóc (wychowałam się w babińcu to i potrafię wszystko). I to jest mój błąd, powinnam odwrócić się na pięcie i powiedzieć sam sobie radź, facet jesteś. Nigdy tak nie zrobiłam.

    przyznaję, że jestem zmęczona ale wyjścia nie widzę z tej sytuacji

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 05 października 2020 - 16:13
    ~444 napisał:
    ~raz napisał:
    ~444 napisał:

    Raz, my to się jednak nie rozumiemy:-)
    Przecież wielokrotnie pisałam, że nie po równo a sprawiedliwie.
    Czyli dokładnie jak piszesz.
    Jestem przeciwniczką robienia z kobiet mężczyzn. Problem jest taki, że często po prostu nie mamy innego wyjścia i wkładamy te spodnie czy tego chcemy czy nie. Dzieci wykarmić i wychować trzeba.


    Czworka, nie rozumiemy sie bo nie czytasz z nalezyta starannoscia. Pisalem, ze w takim modelu zeby to dzialalo to 'facet musi byc facetem a kobieta kobieta'. Chdzi o to wlasnie zeby kobieta nie byla zmuszona tych spodni zakladac. Faceci latwo oddaja pole kobietom jak widza, ze one sobie dobrze radzą w 'meskich' kwestiach. Takie wygodnictwo potem konczy sie placzem, ze ona go nie szanuje i stal sie zbyteczny. Wbrew pozorom kobiety wcale sie tak nie pala do zakladania spodni jak maja zapewnione odpowiednie warunki przez faceta. Choc na pewno chetniej niz faceci w druga strone. Dziwne jest, ze u faceow zanika poczucie odpowiedzialnosci za rodzine i chetnie spychaja to na kobiety stajac sie niepotrzebnymi.

    Tak sobie myślę, że wiele kobiet chciałaby nie być zmuszonymi ale jak wyjścia nie ma to co robić?
    Wkłada się te spodnie i czasami nawet nie marudzi (robiąc dobrą minę do przegranej z góry gry). Jak widzę bezradność faceta to nie potrafię nie pomóc (wychowałam się w babińcu to i potrafię wszystko). I to jest mój błąd, powinnam odwrócić się na pięcie i powiedzieć sam sobie radź, facet jesteś. Nigdy tak nie zrobiłam.


    Ale się nie odwróciłaś bo masz dobre serce i to jest to co jest w Tobie najbardziej wartościowe

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 05 października 2020 - 22:42
    ~Siwy77 napisał:
    ~444 napisał:
    ~raz napisał:
    ~444 napisał:

    Raz, my to się jednak nie rozumiemy:-)
    Przecież wielokrotnie pisałam, że nie po równo a sprawiedliwie.
    Czyli dokładnie jak piszesz.
    Jestem przeciwniczką robienia z kobiet mężczyzn. Problem jest taki, że często po prostu nie mamy innego wyjścia i wkładamy te spodnie czy tego chcemy czy nie. Dzieci wykarmić i wychować trzeba.


    Czworka, nie rozumiemy sie bo nie czytasz z nalezyta starannoscia. Pisalem, ze w takim modelu zeby to dzialalo to 'facet musi byc facetem a kobieta kobieta'. Chdzi o to wlasnie zeby kobieta nie byla zmuszona tych spodni zakladac. Faceci latwo oddaja pole kobietom jak widza, ze one sobie dobrze radzą w 'meskich' kwestiach. Takie wygodnictwo potem konczy sie placzem, ze ona go nie szanuje i stal sie zbyteczny. Wbrew pozorom kobiety wcale sie tak nie pala do zakladania spodni jak maja zapewnione odpowiednie warunki przez faceta. Choc na pewno chetniej niz faceci w druga strone. Dziwne jest, ze u faceow zanika poczucie odpowiedzialnosci za rodzine i chetnie spychaja to na kobiety stajac sie niepotrzebnymi.

    Tak sobie myślę, że wiele kobiet chciałaby nie być zmuszonymi ale jak wyjścia nie ma to co robić?
    Wkłada się te spodnie i czasami nawet nie marudzi (robiąc dobrą minę do przegranej z góry gry). Jak widzę bezradność faceta to nie potrafię nie pomóc (wychowałam się w babińcu to i potrafię wszystko). I to jest mój błąd, powinnam odwrócić się na pięcie i powiedzieć sam sobie radź, facet jesteś. Nigdy tak nie zrobiłam.


    Ale się nie odwróciłaś bo masz dobre serce i to jest to co jest w Tobie najbardziej wartościowe

    Dzięki.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 05 października 2020 - 22:53
    ~Siwy77 napisał:
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    ~444 napisał:
    ~Tomek napisał:

    Straci i o tym wie. Dzieci będą mieć problemy (po rozwodzie zawsze mają) i ich więź emocjonalna ze mną osłabnie. A to już jest dla niej strata. Dodatkowo wie że cała jej rodzina się dowie że poszla w bok. I ciężko będzie jej wytłumaczyć że zrobiła to bo w małżeństwie było źle. W wielu małżeństwach jest źle ale to nie usprawiedliwia zdrady. Straci twarz po prostu. Tak myślę. Dodatkowo moja żona jest osobą wierząca. I przysięga małżeńska wiem że też dla niej jest ważna. Myślę że tu decydującą rolę odgrywa dobro dzieci. Kiedyś powiedziała mi (też w kłótni) że będzie ze mną dla dzieci ale nigdy nie da się dotknąć. Tak naprawdę myślę że ona sama nie wie co ma zrobić. Jest rozdarta tak jak ja. Chciałaby być szczęśliwa i nie wie czy dla niej ważniejsze jest jej szczęście czy dobro dzieci. Pytanie kiedy dzieci są szczęśliwsze... gdy mieszkają z niekochającymi się rodzici (ale szanującym i się) czy po rozwodzie, gdy mieszkają co kilka lat z innym wujkiem (spójrzmy prawdzie w oczy znalezienie faceta który zaopiekuje się obcymi dziećmi i wszystko się ułoży jest bardzo mało prawdopodobne). Ja myślę że dzieci są szczęśliwsze w tym peirwszym przypadku. Wiem że teraz ona mnie nie chce. Ale żywię nadzieję że kiedyś znowu zechce. Kochas na 90% się wycofał. Dobro dzieci jest dla niej najważniejsze. Reasumując. Może skończyć się tym że po prostu bedziemy razem dalej. A jak będzie to wyglądać to się okaże. Mój wpływ na to wszystko jest tylko taki że po prostu mogę stać się lepszym człowiekiem. Tyle i aż tyle.

    Masz rację, nic zdrady nie usprawiedliwia ale jak będziesz się w tym babrał non stop i usprawiedliwiał swoją bierność lub agresję wobec niej to masz już rozwód na bank. Nie chcesz wybaczyć nie musisz, ktoś Ci każe? Olej babę, zdradziła masz z tym problem, kopa jej i ograniczaj straty jak pisał @raz. Odejdź nie truj swoim jadem. Można ona jest pewna, że ta zdrada będzie jej wypominana do śmierci, każdy jej bunt przeciwko czemuś będzie dławiony tym, że masz prawo bo ona zdradziła. Nie zostałabym w takim związku dłużej niż musiałabym. Zrobiłabym dosłownie wszystko nie licząc strat żeby się uwolnić od takiego mężczyzny.

    Ja się zastanawiam co Ty nabroiłeś?
    Co ją odsunęło od łóżka?

    Ja na przykład nie poszłabym do łóżka z facetem, który dopiero co mnie wyzywał, był brutalny (pomijając grę wstępną jeżeli na to się umawiam z facetem). Słowa potrafią bardzo boleśnie ranić. Ciężko je usunąć z pamięci. Tak samo źle na mnie wpływa obrażanie się, milczenie, izolowanie się, pogarda, olewanie moich potrzeb. No to są tak aseksualne zachowania, że nie ma szans na seks, ni .uja.


    Tak milczenie wiem... ale gdyby to milczenie nie było spowodowane obojętnością tylko nazwijmy to ogólnie jego doświadczeniem życiowym ?

    Mój drogi kobieta wie kiedy facet milczy bo taki ma charakter, temperament a kiedy ją po prostu olewa.
    No chyba, że kobieta sama ma problemy z czuciem. To wtedy kicha.


    Moja kobieta nie wiedziała...

    Nie wiedziała, bo ma problemy z empatią? Gdzieś już o tym wspominałeś. To co się dziwisz, że nie odbierała sygnałów od Ciebie?


    No chyba masz rację, Zajęło mi sporo czasu żeby do tego dojść...

    To jeszcze tylko podpowiem, choć wiem, że psycholoszek;-) nie cenisz, że jak terapia to tylko poznawczo-behawioralna w tym przypadku. Trzeb taką osobę wyuczyć pożądanych reakcji i przestać mieć pretensje, że sama z siebie nie potrafi się zachować empatycznie. Przypomina to tresurę zwierząt z tym że tutaj operuje się dialogiem/ słowami jako karą lub nagrodą.
    Wiesz na czym polega dialog sokratejski?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 05 października 2020 - 23:09
    ~Gagatka napisał:
    Tomek, przede wszystkim zadbajcie o komfort dzieci - w tym zakresie musicie się porozumieć, wznieść się ponad wzajemną urazę. Usiądźcie z nimi i wytłumaczcie im, że to nie ich wina, że Wam nie wyszło, że wciąż oboje je kochacie i zrobicie wszystko, żeby jak najmniej na tym ucierpiały. Tu musicie działać wspólnie, zapomnieć o "sobie" - dzieci muszą dostać jasny przekaz, że to Wy to spierdoliliście, a nie one.
    Nie walczcie o dzieci, nie grajcie nimi, nie wyszarpujcie ich sobie z rąk. Można się rozstać na normalnych zasadach, ale do tego potrzeba wzajemnego szacunku.
    Jeśli dalej chcesz to ratować nie ma innej rady - weź sporą część winy na siebie. Powiedz jej, że żałujesz tego jak się wobec niej zachowywałeś, że żałujesz swojej brutalności. Nazwij to i swoje zachowanie po imieniu. Zwyczajnie przeproś ją, bo dobrze wiesz, że masz za co. Powiedz jej, że zdajesz sobie sprawę z tego, że nie zatrzymasz jej na siłę i masz w tej chwili niewielki wpływ na jej decyzję. Daj jej tyle czasu, ile potrzebuje. Powiedz, że będziesz czekać.
    Nie dawaj jej żadnych książek do czytania - próba zatrzymania jej poprzez wpędzanie jej w poczucie winy to zły pomysł.

    Kup tą książkę i połóż w widocznym miejscu;-)

    Gagatko normalnie aż jej poszukałam w swojej w cale nie małej biblioteczce. To nie jest poradnik. Konkrety, badania podłużne 60 rodzin. Naprawdę sensowne kompendium wiedzy na temat skutków rozwodu w czasie.
    Ja tak mam, że nim podejmę decyzję korzystam z wiedzy już zgromadzonej na dany temat. Uważam, że to jest dobry sposób na wyjście poza kobiecą emocjonalność i skupienie się na rozumie:-)
    Pozdrawiam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tomek ~Tomek
    ~Tomek
    Napisane 06 października 2020 - 05:46
    Przyszła do mnie i powiedziała że chce spróbować jeszcze raz. Ale że ja muszę się zmienić. Powiedziałem jej że oboje musimy się zmienić. Myślę że ona nadal nie widzi w sobie winy i jej to powiedziałem. Powiedziała jeszcze że ma nadzieję że ja kiedyś polubie się z tym jej przyjacielem :) i że ma nadzieję że ona kiedyś odbuduje z nim przyjaźń. Powiedziałem że ten człowiek dla mnie nie istnieje. Ona chce wrócić na terapię małżeńską na której byliśmy ale ja bym chciał spróbować u kogoś innego. Co myślicie o tym wszystkim.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tomek ~Tomek
    ~Tomek
    Napisane 06 października 2020 - 05:55
    Myślę że tutaj wpływ miało to co jej powiedzialem. Że jak złoży pozew to dam jej rozwód w 15 minut tylko musimy się dogadac co do opieki. Gdy stanęła przed otwartymi drzwiami po prostu postanowiła nie wychodzić. Tylko ci dalej. Co zrobić żeby uświadomiła sobie że zdradziła męża. Gdy powiedziałem jej po raz pierwszy że wiem to pękła. Zaczęła się tłumaczyć, płakać. Widać było że czuje się winna. A potem nic. Nie przeprosiła mnie nigdy za to. Ja za moje zachowanie przepraszałem ja kilka razy (zanim dowiedziałem się o zdradzie). Nie wiem. Może terapia uświadomi jej co zrobiła źlem tylko mam wrażenie że ten terapeuta jest stronniczy i w ogóle nie widzi winy w niej. Powiedziała że ona nie chce iść do innego bo nie otworzy się drugi raz przed innym.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 06 października 2020 - 06:57
    ~Tomek napisał:
    Przyszła do mnie i powiedziała że chce spróbować jeszcze raz. Ale że ja muszę się zmienić. Powiedziałem jej że oboje musimy się zmienić. Myślę że ona nadal nie widzi w sobie winy i jej to powiedziałem. Powiedziała jeszcze że ma nadzieję że ja kiedyś polubie się z tym jej przyjacielem :) i że ma nadzieję że ona kiedyś odbuduje z nim przyjaźń. Powiedziałem że ten człowiek dla mnie nie istnieje. Ona chce wrócić na terapię małżeńską na której byliśmy ale ja bym chciał spróbować u kogoś innego. Co myślicie o tym wszystkim.


    To początek drogi. Teraz przez dłuższy czas musisz być na dużych obrotach. Bądź czujny ale też pokaż jej na co cię stać że masz w sobie to czego ona oczekuje. Po paru miesiącach pracy wróć do tematu zdrady. Skoro ten terapeuta jej pasuje to go nie zmieniaj. Nie wnioskój od razu że on jest stronniczy nie od razu można naprowadzać bezpośrednio w punkt. To musi potrwać a ty też musisz pewne rzeczy zrozumieć

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 06 października 2020 - 07:29
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    ~444 napisał:

    To jeszcze tylko podpowiem, choć wiem, że psycholoszek;-) nie cenisz, że jak terapia to tylko poznawczo-behawioralna w tym przypadku. Trzeb taką osobę wyuczyć pożądanych reakcji i przestać mieć pretensje, że sama z siebie nie potrafi się zachować empatycznie. Przypomina to tresurę zwierząt z tym że tutaj operuje się dialogiem/ słowami jako karą lub nagrodą.
    Wiesz na czym polega dialog sokratejski?

    Nigdy nie rozmawiam z nią w formie pretensji. Staram się za to wskazywać inny punkt widzenia, poruszam różne zagadnienia tak żeby sama doszła do pewnych oczywistych wniosków. Często rozmawiamy o innych tak łatwiej naprowadzić do odpowiednich wniosków. Postępy są widzi te sprawy inaczej dalej chce mojej kontroli. Miałem ja zabrać do seksuologa ( koniecznie chciała ze mną).
    Nie pójdziemy. Sam się nią zajmę.
    Wcześniej nie docierało do mnie że ona może myśleć tak nienaturalnie bezuczuciowo, mieć tak zniekształcony obraz na proste sprawy. Kupę czasu po prostu pytałem co myśli na konkretny temat. Prostować zacząłem po miesiącach obserwacji i prostuje do dziś.
    Myślę że nie ma lepszej opcji.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 06 października 2020 - 07:53
    Myślę tak teraz gdy wiem już co było przyczyną jej postępowania. Musiałem się wrócić głęboko do jej przeszłości z dzieciństwa. Na szczęście osoba która byla przyczyną tego koszmaru już nie żyje bo nie wiem jak by to się ostatecznie skończyło...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 06 października 2020 - 08:08
    Dialog sokratejski tak czytałem trochę na ten temat. Uważam że wymaga jednak sporo zaangażowania po stronie terapeuty i mega dużo czasu. Czy odpowiednie wyniki da się osiągnąć przez 45 minut raz w tygodniu z obcą osobą ? Ja sądzę że przy odpowiedniej osobie tak o ile jest w stanie już na początku prawidłowo zdiagnozować pacjenta, a pacjent będzie skory do otwarcia i naprowadzi terapeutę na odpowiedni trop. Znaleźć takiego to w naszym kraju mega problem.
    Psycholodzy są zajęci prostszymi problemami.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 06 października 2020 - 08:47
    ~Siwy77 napisał:
    Dialog sokratejski tak czytałem trochę na ten temat. Uważam że wymaga jednak sporo zaangażowania po stronie terapeuty i mega dużo czasu. Czy odpowiednie wyniki da się osiągnąć przez 45 minut raz w tygodniu z obcą osobą ? Ja sądzę że przy odpowiedniej osobie tak o ile jest w stanie już na początku prawidłowo zdiagnozować pacjenta, a pacjent będzie skory do otwarcia i naprowadzi terapeutę na odpowiedni trop. Znaleźć takiego to w naszym kraju mega problem.
    Psycholodzy są zajęci prostszymi problemami.

    To prawda, znaleźć dobrego psychoterapeutę nie jest łatwo ale uzupełnię Twoją wiedzę. Psycholog to diagnosta, raczej specjalista od interwencji w razie kryzysu. Nie ma wiedzy do prowadzenia terapii długoterminowej. Psycholog żeby mógł być terapeutą musi ukończyć 4 letnie szkolenie i zdać egzamin - certyfikat psychoterapeuty. Tak więc dobry terapeuta to mgr psychologii + certyfikat psychoterapeuty, przy cięższych problemach szukałabym psychiatry z certyfikatem psychoterapeuty, mają większą wiedzę dot. hormonów, mózgu, chemii itp.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Gagatka ~Gagatka
    ~Gagatka
    Napisane 06 października 2020 - 08:58
    ~444 napisał:

    Gagatko normalnie aż jej poszukałam w swojej w cale nie małej biblioteczce. To nie jest poradnik. Konkrety, badania podłużne 60 rodzin. Naprawdę sensowne kompendium wiedzy na temat skutków rozwodu w czasie.
    Ja tak mam, że nim podejmę decyzję korzystam z wiedzy już zgromadzonej na dany temat. Uważam, że to jest dobry sposób na wyjście poza kobiecą emocjonalność i skupienie się na rozumie:-)
    Pozdrawiam.


    Psychologia próbuje wciskać ludzi w ramki, a każdy na swój sposób będzie z tych ramek wystawał. Jeśli tą książkę można nazwać "kompendium wiedzy" to dotyczy ona wyłącznie tych konkretnych 60 rodzin i niczego ponadto. Każdą relację tworzy dwójka niepowtarzalnych osób i każdy rozwód przebiega inaczej. Istotną kwestią jest to jak wygląda nasze małżeństwo. Jeśli będziemy kierować się tym jak po rozwodach potoczyły się losy innych ludzi (będących, jak sama nazwa wskazuje, "innymi" ludźmi niż my) to możemy ze strachu przed podzieleniem ich losu zablokować możliwość poczynienia zmian, które naprawdę są w naszych przypadku niezbędne. Strach to najgorszy doradca, który często jest wynikiem "racjonalizacji", chłodnej, pozbawionej emocji kalkulacji w stylu "co bardziej mi się opłaca". Rozum ok, ale ważne jest też to co się czuje i czego się nie czuje.
    Ciekawe swoją drogą czy powstały książki pokazujące jak czują się ludzie, którzy przez lata funkcjonowali w "pustych", pozbawionych miłości, szacunku i zaangażowania związkach, szczególnie tuż przed śmiercią - podejrzewam, że jest to coś, czego najbardziej w swoim życiu żałują. Czasem największym ryzykiem jest niepodejmowanie ryzyka.
    Znam wiele osób, dla których rozwód był naprawdę nowym otwarciem i potrafią być teraz bardzo szczęśliwe. Dla mnie związek bez pełni zaufania, oddania czy akceptacji partnera takim jaki jest nie ma po prostu sensu.
    Na moje oko decyzja żony Tomka jest decyzją podjętą właśnie po takich kalkulacjach, a nie z miłości. Podejrzewam, że jej "przyjaciel" wystraszył się odpowiedzialności za dwójkę cudzych dzieci i zamiast samotności wybiera wegetację przy niekochanym mężu, stawiając mu jeszcze dodatkowe warunki ("zmień się"). Jak to będzie wyglądało za 5, 10, 20 lat?
    Byłam w takim związku jak Tomek, w zasadzie można powiedzieć, że byłam Tomkiem, z tą różnicą, że mój mąż żałował tego, że mnie zdradził. Próba "naprawy" związku była gehenną, a rozwód uczynił nas na nowo szczęśliwymi ludźmi.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 06 października 2020 - 09:51
    ~Gagatka napisał:

    Gratuluję szczęścia.
    Słyszałam o przeszczęśliwych rozwódkach z dziećmi na wychowaniu - ale żadnej takiej nie znam (jesteś pierwsza).

    Tak jak sama wspomniałaś ludzie są bardzo różni więc różnie sobie życie urządzają. Dla jednych miłość znaczy osobiste szczęście a dla innych osobiste szczęście jest tylko składnikiem miłości i szczęścia (jednym z wielu). Ja w zmianie nie widzę zagrożeń, zmieniam się jeżeli widzę, że dane zachowanie mi szkodzi. Zmiana dla mnie to rozwój lubię wychodzić poza swoją strefę komfortu.
    Każdy ma jakiś system wartości dla jednego wybaczenie zdrady się w nim zmieści a dla innego już nie, grunt żeby samemu siebie nie gwałcić (nie deptać swoich wartości, być w zgodzie ze sobą). Widocznie zdrada u Was w waszym związku była tym gwałtem na wyznawanych wartościach więc dobrze się stało jak się stało.
    Ja też uważam, że życie w pustym związku jest wyniszczające zwłaszcza dla empatycznej, wrażliwej osoby. Nikomu nie polecam. A już szczególnie zwracam uwagę na to, że nie należy żyć w związku w którym jest przemoc.

    Małżeństwo to zobowiązanie, oczywiście kiedy stara się już tylko jedna strona należy zrobić wszystko żeby zawrócić ją z tej ścieżki. Naprawdę w wielu kwestiach można się dogadać.

    Nie neguję faktu, że jeżeli w związku nie ma już wzajemności i szacunku to rozwód może być tym co da szczęście.

    Psychologia jak każda nauka wciska w ramki wszak opiera się na statystyce, badaniach, analizach i wyciąganiu wniosków.

    Wielu ludzi nie potrafi samodzielnie oddzielić tego co w psychologii jest nauką a co już nie (nie dziwię się to jest trudne, sama nim się czymś podjaram szukam twardych danych) ale to tak popularna dziedzina nauki więc i różnej maści oszustów w niej wielu.

    pozdrawiam szczęśliwą, dzieciatą rozwódkę;-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy