Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Romans i zdrada

Zdradziłem żonę - czy mam się przyznać?

Rozpoczęte przez ~Krzysiek, 11 gru 2011
  • avatar ~Besslein ~Besslein
    ~Besslein
    Napisane 01 września 2016 - 16:35
    ~kaśka napisał:
    I co byś nie pisał co byś nie mówił to ty dopuściłeś się zdrady i jeśli jesteś rasowym, prawdziwym facetem to przyjmij to na klatę bez skomlenia i usprawiedliwiania się. Powtarzam chciałeś zdradzić to zdradziłeś twoja żona jej zachowanie jakie by nie było to nie powód do łamania ślubów. Możesz nazywać mnie idealistką ale t niczego nie zmienia bo nie o mnie mówiliśmy tylko o ZDRADZIE a na to wytłumaczenia nie ma. Gdyby była w śpiączce podtrzymywana przez aparaturę to swoją zdradę tłumaczyłbyś tym, że jest "warzywem".Cholernie nie chcę prawić banałów ale tylko winny się tłumaczy

    Stajesz się agresywna najdroższa. Lubię Cię, więc nie czyń nic, co może przerwać te uczucie. Pozwól, że zaparzę Ci ziółek z melisy nim przejdę do meritum.
    Ile musi ziaren piasku przejść przez oko klepsydry, abyś zrozumiała gdzie leży źródło zachowań naszego bohatera "też facet". Zanim ukrzyżujesz męskie plemię pojmij jego naturę. MY SIĘ BRZYDZIMY KOBIECEJ PRZEMOCY, gdyż tak zdecydowała Natura. Kobieta z objawami agresji jest odbierana przez mężczyzn jako dziwadło z męskimi hormonami. Oczywiście odejmuję tutaj wszelkie dewiacje facetów lubiących fetysze z kobietami typu Wamp. Jest dla mnie głęboko niezrozumiałe osiąganie satysfakcji seksualnej płynącej z bólu zadanego przez kobietę.
    Jeżeli facet żyje w środowisku z agresywną kobietą, to siłą rzeczy jego napięcia i emocje będą poszukiwały ujścia w ramionach kobiety reprezentującej delikatność, subtelność oraz cierpliwość i chęć wysłuchania tego, na co facet nie ma szans wypowiedzieć w obecności żony. Ten proces nawarstwia się i jest zależny od głębokości pokładów moralnych. Są mężczyźni, którzy godzą się z rolą krzywdzonego lub nie mają innej możliwości z braku środków na zmianę tego stanu. Ale powtarzam - każdy szanujący się facet powie "dość" i zaprezentuje swój sprzeciw w postaci zdrady. I tutaj mamy bardzo ciekawą sytuację, gdzie sama zdrada jest tylko narzędziem do ukarania bazyliszka. Z premedytacją nasz bohater powiadamia o zdradzie żonę, dając jej tym samym bodziec do zreflektowania się nad jej zachowaniem i szansę na zmianę. Innymi słowy: Bazyliszek dostał żółtą kartkę na małżeńskim boisku. Ostrzeżenie.
    W moich oczach zachowanie naszego bohatera jest całkowicie usprawiedliwione. Posunął się do działań radykalnych, gdyż takowe są tylko zauważalne w otaczającym nas świecie. Osobiście czuję do niego sympatię i kibicuję mu i przeraża mnie krótkowzroczność Twojego punktu widzenia...
    Dolać Ci ziółek?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~też facet ~też facet
    ~też facet
    Napisane 01 września 2016 - 22:58
    Besslein, masz trafne spostrzeżenia. Wycofywałem się, ustępowałem jej i tak brnąłem przez lata, bez sensu zupełnie, bo nie umiałem zawalczyć o swoje, wpłynąć na nią lub odejść. Moja przygoda była właśnie poszukiwaniem ciepła i spokoju. Mogło się nawet obyć bez seksu (no ale się nie obyło).
    Rozstałbym się, gdybym nie wierzył, że żona może być inna. Ona potrafi być miła i kochana, lecz bardzo łatwo traci równowagę i staje się nieobliczalna, niepohamowana, okrutna, bezwzględna. I nigdy nie przeprasza. Ma swoje problemy, z którymi (podobno) ostatnio zaczęła walczyć. Trudne dzieciństwo, złe relacje z rodzicami na pewno ją skrzywiły. Można powiedzieć, że ta żółta kartka wstrząsnęła nią i zmusiła do pracy nad sobą.
    Co jednak wcale nie oznacza, że będziemy razem.
    Z jednej strony nie chce mi się już walczyć o nią. Nie potrafię paść na kolana i błagać o przebaczenie. Nie zrobię tego, bo byłoby to bardzo nieszczere.
    Z drugiej, szkoda mi jej. Jest teraz smutna, słaba i potrzebuje pomocy. Powinienem być przy niej. Mieszkamy oddzielnie, ale poczucie winy każe mi opłacać jej rachunki, zabierać na zakupy i nadal nie przekreślać szans...
    Więc czekam na rozwój sytuacji.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Gerald ~Gerald
    ~Gerald
    Napisane 02 września 2016 - 11:32
    Chłopie, zdrada to zdrada. Mógłbyś żyć na spokojnie z myślą, że zdradziłeś żone nie mówiac jej o tym? Kochasz ją a byłbyś w stanie tak ją okłamać? Jak się przyzna to może kiedyś Ci wybaczy, a jak się dowie tego późnie i co gorsza nie od Ciebie to chłopie masz przegrane. A z resztą... jaką ma pewność, że nie zdradzisz po raz kolejny? U mnie w rodzinie dalszej była taka akcja, że X zdradził Y. Przperosił i zarzekał się ze nigdy wiecej. Wybaczyła po długim czasie. Ale dla pewności wynajęła ludzi ze http:/ /sprawdzwiernosc. pl/, zeby sprawdzili faktycznie wiernosc X. I co? Oblał test, sam proponował podstawionej dziewczynie szybki numerek w hotleu :/

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~też facet ~też facet
    ~też facet
    Napisane 02 września 2016 - 14:59
    ~Gerald napisał:
    Chłopie, zdrada to zdrada. Mógłbyś żyć na spokojnie z myślą, że zdradziłeś żone nie mówiac jej o tym? Kochasz ją a byłbyś w stanie tak ją okłamać? Jak się przyzna to może kiedyś Ci wybaczy, a jak się dowie tego późnie i co gorsza nie od Ciebie to chłopie masz przegrane. A z resztą... jaką ma pewność, że nie zdradzisz po raz kolejny? U mnie w rodzinie dalszej była taka akcja, że X zdradził Y. Przperosił i zarzekał się ze nigdy wiecej. Wybaczyła po długim czasie. Ale dla pewności wynajęła ludzi ze http:/ /sprawdzwiernosc. pl/, zeby sprawdzili faktycznie wiernosc X. I co? Oblał test, sam proponował podstawionej dziewczynie szybki numerek w hotleu :/


    Naprawdę ktoś się nabiera na tę reklamę?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Po40 ~Po40
    ~Po40
    Napisane 02 września 2016 - 18:04
    ~Besslein napisał:
    Jeżeli facet żyje w środowisku z agresywną kobietą, to siłą rzeczy jego napięcia i emocje będą poszukiwały ujścia w ramionach kobiety reprezentującej delikatność, subtelność oraz cierpliwość i chęć wysłuchania tego, na co facet nie ma szans wypowiedzieć w obecności żony. Ten proces nawarstwia się i jest zależny od głębokości pokładów moralnych. Są mężczyźni, którzy godzą się z rolą krzywdzonego lub nie mają innej możliwości z braku środków na zmianę tego stanu. Ale powtarzam - każdy szanujący się facet powie "dość" i zaprezentuje swój sprzeciw w postaci zdrady. I tutaj mamy bardzo ciekawą sytuację, gdzie sama zdrada jest tylko narzędziem do ukarania bazyliszka. Z premedytacją nasz bohater powiadamia o zdradzie żonę, dając jej tym samym bodziec do zreflektowania się nad jej zachowaniem i szansę na zmianę. Innymi słowy: Bazyliszek dostał żółtą kartkę na małżeńskim boisku. Ostrzeżenie.
    W moich oczach zachowanie naszego bohatera jest całkowicie usprawiedliwione.

    Besslein, nie masz jednak przypadkiem wrażenie, że w ten sposób można usprawiedliwić każdą zdradę? NIe masz wrażenia, że brak tu pewnej logiki przyczynowo-skutkowej?

    Co sprawia, że facet przebywa w środowisku z kobietą agresywną? Czy ktoś go tam wepchnął siłą, czy też może sam tak wybrał? Czy też facet jest w stanie zaakceptować swoją decyzję, że właśnie tą a nie inną kobietę wybrał na żonę?

    Teraz poukładajmy krótko chronologię. choć z tego co pisze też facect, to trochę trudne, gdy pisze: "1,5 roku po ślubie zdradziłem żonę, z którą byłem w sumie 12 lat". Czy to znaczy:
    a) był z kobietą od 12 lat, ale około 1,5 roku temu ją poślubił?
    b) jest żonaty 12 lat, a zdradził ją już 1,5 roku po ślubie?
    Niby to drobiazg, a jednak w przypadku pierwszym samo nasuwa się pytanie jakim cudem wytrzymał z agresywną kobietą 10 lat, potem ją poślubił, a teraz zdradził? Gdzie tu logika i jakiekolwiek podłoże do "sprzeciwu"? Wobec czego? Swego wyboru?
    W przypadku drugim z kolei teoria, że zdradą ukarał żonę i z premedytacją ją o tym poinformował też bierze w łeb, bo zdrada a potem poinformowanie o niej 10 lat po fakcie , to ani kara, ani premedytacja, przynajmniej nie w takim sensie, na jakim opierasz swoje zdanie, że zrobił dobrze.

    "Każdy szanujący się facet wyrazi swój sprzeciw w postaci zdrady" ? To bardzo odważne stwierdzenie szufladkujący wszystkich facetów oraz definiujące zarówno szacunek jak i prawdziwego faceta. Jednak wydaje mi się, że istnieją inne alternatywne sposoby wyrażania swego sprzeciwu, a na zachowanie własnego szacunku i zaprezentowanie swej męskości wpływa nie tyle to, jaką z dróg wybierzemy, ile to, czy jesteśmy w swym wyborze konsekwentni i czy sami go akceptujemy. Czy jest on dla nas samych wyrazem nas samych, czy też błędem, z którym nie potrafimy się do końca pogodzić.
    @też facet:
    widzisz, w tym co piszesz, jest wiele sprzeczności. Piszesz, że rozstałbyś się z nią, gdybyś nie wierzył, że może się zmienić. Że ją kochasz. A jednak nie powstrzymało cię to od zdrady. Być może, jak widzi to Besslein, użyłeś zdrady jako kary, ale tak naprawdę tylko ty wiesz jak było. Wygląda, iż czujesz się winny, czyli zrobiłeś coś wbrew sobie, sięgnąłeś po środek radykalny, i teraz tego żałujesz. Ale, z drugiej strony, mówisz, że nie żałujesz..
    Najtruniejszym przeciwnikiem, z którym w życiu się zmagamy, jesteśmy my sami. W tej walce trudne jest m.in. to, że dopóty, dopóki nie jesteśmy wobec samych siebie szczerzy, jesteśmy na polu walki samotni. Nikt z zewnątrz nie powie Tobie prawdy o Tobie. Bo to nigdy nie będzie Twoja prawda. A dla Ciebie ta właśnie się liczy. Ty sam, ze swoimi decyzjami, musisz być szczęśliwy. A to zależy od Twojego nastawienia do konsekwencji. Z każdej możesz uczynić dobro. Nie poprzez okłamywanie siebie, ale szczerą i zgodną z Twoim światopoglądem postawę. Dlatego tak ważne jest, byś poznał siebie. Może warto przestać szukać usprawiedliwień a skupić się na zrozumieniu siebie? Pomyśl.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Besslein ~Besslein
    ~Besslein
    Napisane 02 września 2016 - 20:38
    @po40 Powierzchnia po której stąpasz kontemplując jestestwo jest szeroka. Sprawia jednak wrażenie dość odległej od rzeczywistości. Takie kazanie klasztornego pustelnika, z zapasem czasu na zadumę. Ale w momencie zetknięcia się ze światem pozaklasztornym i jego pokusami cała ta duchowa otoczka zamienia się w chusteczkę do nosa. Tego rodzaju pogląd zrodzić się może w umyśle nieskalanym bliskością kobiet i ich możliwościami w stosunku do płci przeciwnej. Życie jednak zaskakuje i pokazuje, że to możliwe w piątym paciorku.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~też facet ~też facet
    ~też facet
    Napisane 02 września 2016 - 22:15
    @po40 Pisałem, że nie znałem swoich uczuć, ani też nie czułem się kochany. Dlatego złamałem zasady.
    Mam 30 lat. Jesteśmy razem 12 lat. Ślub 2 lata temu. Zdrada pół roku temu. To moja pierwsza kobieta w życiu.
    Po co ten ślub, pytasz? Bo mimo wszystko się kochaliśmy i potrafiliśmy cieszyć się sobą. No i nie znaliśmy innego życia, nie mieliśmy porównania i doświadczenia, ani właściwych wzorców wyniesionych z domu.

    ~Po40 napisał:

    Najtruniejszym przeciwnikiem, z którym w życiu się zmagamy, jesteśmy my sami. W tej walce trudne jest m.in. to, że dopóty, dopóki nie jesteśmy wobec samych siebie szczerzy, jesteśmy na polu walki samotni. Nikt z zewnątrz nie powie Tobie prawdy o Tobie. Bo to nigdy nie będzie Twoja prawda. A dla Ciebie ta właśnie się liczy. Ty sam, ze swoimi decyzjami, musisz być szczęśliwy. A to zależy od Twojego nastawienia do konsekwencji. Z każdej możesz uczynić dobro. Nie poprzez okłamywanie siebie, ale szczerą i zgodną z Twoim światopoglądem postawę. Dlatego tak ważne jest, byś poznał siebie. Może warto przestać szukać usprawiedliwień a skupić się na zrozumieniu siebie?


    Truizm, a jak trudno było mi to wcielić w życie. Trzeba podejmować decyzje, złe czy dobre - nieważne, byle być gotowym ponieść konsekwencje i wyciągnąć wnioski.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Po40 ~Po40
    ~Po40
    Napisane 03 września 2016 - 01:55
    ~Besslein napisał:
    @po40 Powierzchnia po której stąpasz kontemplując jestestwo jest szeroka. Sprawia jednak wrażenie dość odległej od rzeczywistości. Takie kazanie klasztornego pustelnika, z zapasem czasu na zadumę. Ale w momencie zetknięcia się ze światem pozaklasztornym i jego pokusami cała ta duchowa otoczka zamienia się w chusteczkę do nosa. Tego rodzaju pogląd zrodzić się może w umyśle nieskalanym bliskością kobiet i ich możliwościami w stosunku do płci przeciwnej. Życie jednak zaskakuje i pokazuje, że to możliwe w piątym paciorku.

    To Twoja rzeczywistość Besslein, poza którą zdajesz się chyba nie akceptować możliwości istnienia innej, a w każdym razie nie dajesz jej prawa posiadania wartości choćby zbliżonej do wartości twojej rzeczywistości. I niech tak będzie. Masz swoją prawdę, swoje życie i nawet jeśli coś raz po raz nie pasuje do założonych ram i algorytmów - ciesz się swą rzeczywistością, a ocenę innych podaruj sobie, bo to bezcelowe.

    Czasem, jak jednak widzisz, zadanie pytań otwiera drogę ku odpowiedziom. Zresztą, jako ktoś najwyraźniej zafascynowany historią, wiesz o tym doskonale - że w stosunku do tego, co było, nie ma ani prostych pytań, ani odpowiedzi jednoznacznych, ani jedynych właściwych.

    @też facet:
    napisałeś: "Pisałem, że nie znałem swoich uczuć, ani też nie czułem się kochany. Dlatego złamałem zasady.
    Mam 30 lat. Jesteśmy razem 12 lat. Ślub 2 lata temu. Zdrada pół roku temu. To moja pierwsza kobieta w życiu.
    Po co ten ślub, pytasz? Bo mimo wszystko się kochaliśmy i potrafiliśmy cieszyć się sobą. No i nie znaliśmy innego życia, nie mieliśmy porównania i doświadczenia, ani właściwych wzorców wyniesionych z domu.
    "
    Ochłoń, odłóż na chwilę na bok chęć samobiczowania i samousprawiedliwiania i skoncentruj się na sobie. Spróbuj sam siebie zrozumieć. Nazwać swoje uczucia, lęki, bóle, pragnienia i granice - zarówno te, których ty nie chcesz prekraczać jak i te, których innym przekraczać nie wolno. Najwyraźniej już szukasz, skoro szukasz odpowiedzi na forum. Z jednej strony dobrze, bo masz okazję zobaczyć, jak różny jest świat. Ale tu nie znajdziesz siebie.
    Twoja żona, z tego co piszesz, podjęła już ciężką drogę w głąb siebie. Możliwe, że olbrzymią wartością w jej oczach będzie, gdy i ty podejmiesz ten wysiłek dla siebie .
    A jeśli naprawdę jest taka, jak pisałeś wcześniej (choć, wybacz, trudno doprawdy w tym przypadku zrozumieć dlaczego zdecydowałeś się na ślub) i jeśli będzie wykorzystywać Twoją zdradę by jeszcze bardziej Cię poniżać, to zawsze odzyskując samoświadomość możesz wygrać siebie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Besslein ~Besslein
    ~Besslein
    Napisane 04 września 2016 - 09:20
    ~Po40 napisał:
    ~Besslein napisał:
    @po40 Powierzchnia po której stąpasz kontemplując jestestwo jest szeroka. Sprawia jednak wrażenie dość odległej od rzeczywistości. Takie kazanie klasztornego pustelnika, z zapasem czasu na zadumę. Ale w momencie zetknięcia się ze światem pozaklasztornym i jego pokusami cała ta duchowa otoczka zamienia się w chusteczkę do nosa. Tego rodzaju pogląd zrodzić się może w umyśle nieskalanym bliskością kobiet i ich możliwościami w stosunku do płci przeciwnej. Życie jednak zaskakuje i pokazuje, że to możliwe w piątym paciorku.

    To Twoja rzeczywistość Besslein, poza którą zdajesz się chyba nie akceptować możliwości istnienia innej, a w każdym razie nie dajesz jej prawa posiadania wartości choćby zbliżonej do wartości twojej rzeczywistości. I niech tak będzie. Masz swoją prawdę, swoje życie i nawet jeśli coś raz po raz nie pasuje do założonych ram i algorytmów - ciesz się swą rzeczywistością, a ocenę innych podaruj sobie, bo to bezcelowe.

    Czasem, jak jednak widzisz, zadanie pytań otwiera drogę ku odpowiedziom. Zresztą, jako ktoś najwyraźniej zafascynowany historią, wiesz o tym doskonale - że w stosunku do tego, co było, nie ma ani prostych pytań, ani odpowiedzi jednoznacznych, ani jedynych właściwych.

    @też facet:
    napisałeś: "Pisałem, że nie znałem swoich uczuć, ani też nie czułem się kochany. Dlatego złamałem zasady.
    Mam 30 lat. Jesteśmy razem 12 lat. Ślub 2 lata temu. Zdrada pół roku temu. To moja pierwsza kobieta w życiu.
    Po co ten ślub, pytasz? Bo mimo wszystko się kochaliśmy i potrafiliśmy cieszyć się sobą. No i nie znaliśmy innego życia, nie mieliśmy porównania i doświadczenia, ani właściwych wzorców wyniesionych z domu."
    Ochłoń, odłóż na chwilę na bok chęć samobiczowania i samousprawiedliwiania i skoncentruj się na sobie. Spróbuj sam siebie zrozumieć. Nazwać swoje uczucia, lęki, bóle, pragnienia i granice - zarówno te, których ty nie chcesz prekraczać jak i te, których innym przekraczać nie wolno. Najwyraźniej już szukasz, skoro szukasz odpowiedzi na forum. Z jednej strony dobrze, bo masz okazję zobaczyć, jak różny jest świat. Ale tu nie znajdziesz siebie.
    Twoja żona, z tego co piszesz, podjęła już ciężką drogę w głąb siebie. Możliwe, że olbrzymią wartością w jej oczach będzie, gdy i ty podejmiesz ten wysiłek dla siebie .
    A jeśli naprawdę jest taka, jak pisałeś wcześniej (choć, wybacz, trudno doprawdy w tym przypadku zrozumieć dlaczego zdecydowałeś się na ślub) i jeśli będzie wykorzystywać Twoją zdradę by jeszcze bardziej Cię poniżać, to zawsze odzyskując samoświadomość możesz wygrać siebie.

    @Po40
    Pleasure is all mine Yrkoon.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kaśka ~kaśka
    ~kaśka
    Napisane 04 września 2016 - 21:12
    Ja z kolei wogóle nie wiem o czym ty tak zawzięcie dyskutujesz, nie wiem czytasz i rozumiesz to co piszę czy nie, bo chyba jasno dałam do zrozumienia, że co by nie mówić facet, który zdradza nawet "bazyliszka" to jęczydupa jeszcze jak zwala swoje życiowe niemoctwo na tegoż " bazyliszka" jest jęczydupą do kwadratu

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kaśka ~kaśka
    ~kaśka
    Napisane 04 września 2016 - 21:35
    No tylko cię do rany przyłożyć szkoda ż jest już pozamiatane

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Z ciekawości ~Z ciekawości
    ~Z ciekawości
    Napisane 05 września 2016 - 00:30
    ~kaśka napisał:
    facet, który zdradza nawet "bazyliszka" to jęczydupa jeszcze jak zwala swoje życiowe niemoctwo na tegoż " bazyliszka" jest jęczydupą do kwadratu


    Czy diagnoza ogranicza się do zdradzających facetów, czy obejmuje też zdradzające kobiety?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kaśka ~kaśka
    ~kaśka
    Napisane 05 września 2016 - 10:09
    Dobra niech będzie strona zdradzająca jeśli czepiać się szczegułów bo nasze rozważania dotyczą konkretnego "przypadku" bo nic tu nie jest dziełem przypadku, i jak mniemam dotyczą "faceta" właśnie

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ona ~Ona
    ~Ona
    Napisane 08 września 2016 - 23:52
    @ też facet
    dodam tylko, że twoja zdrada jest dla twojej żony bardzo wygodną okazją, by móc sytuację rozgrywać wg jej zasad.
    Ty z pozycji poszkodowanego przeskoczyłeś na pozycję krzywdzącego. Teraz nie można już twojej żonie niczego zarzucać, bo kaliber twojej winy jest dużo większy. Może więc wykorzystywać twoje poczucie winy tak, aby wszystko toczyło się tak jak jej pasuje.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Żaklin ~Żaklin
    ~Żaklin
    Napisane 18 września 2016 - 22:14
    Zdrady nigdy się nie wybacza. Na to lekarstwem jest rozwód i nowa miłość.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kaśka ~kaśka
    ~kaśka
    Napisane 20 września 2016 - 19:45
    Nie ma nowej miłości. Jest tylko jedna, niepowtarzalna i na całe życie dopóki śmierć nas nie rozłączy. Cała reszta to kłamstwo w żywe oczy. Mówię kocham nie dlatego że jutro zobaczę nową dupę i mnie poniesie i sobie bzyknę a "bazyliszkowi " powiem, że to jego wina. Kocham to obietnica życia i śmierci razem, kocham to powietrze którym się wspólnie oddycha nawet jeśli czasem to sprawia ból. Więc nie pieprzcie mi tu,że kochałem ale bzyknąłem na boku i się rozwodzę. Nie kochałeś i nie łudź się, że następnym razem bedzie inaczej, bo za rogiem czeka "nowa ndzieja na jescze lepsze bzykanie" i tak bez końca jak ktoś nie umie trzymać ptaka wspodniach a seks nazywa miłością.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~_zołza_ ~_zołza_
    ~_zołza_
    Napisane 09 października 2016 - 22:11
    @ Kaśka - bardzo dobrze napisane i wszystko jasne.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Arthur ~Arthur
    ~Arthur
    Napisane 10 października 2016 - 12:41
    kaśki, zołzy et consortes, pała z fizy za niezrozumienie procesu skutkowo-przyczynowego! Chłopak byl gówniarzem gdy się zakochał (uzależnił, bo zakochanie to najmocniejszy narkotyk, który przechodzi w straszne uzależnienie. A co, nie? No to nie była to "miłość").
    Uzależnił się ślepo od cholery, jak się to czyta i potem klops. Po pierwsze, źle trafił (koszmar, który nastaje po przebudzeniu z haju hormonalnego). Po drugie, ślub i pozamiatane. Nie zrozumiał mechanizmu sterującego kobietą. Po trzecie, biały rycerz, z dobrymi intencjami, miękkim sercem, więc niestety dostał po d.. Cechy, które kobietom są obce. To bezwzględne istoty, bez wyjątku (jeszcze się nie raz przekonasz, młodyś).
    Po czwarte, autorze wątku, młodyś - więc rżnij ile wlezie, kochanki na pęczki, sam seks, ale nie zakochuj się, nie angażuj emocjonalnie, never. Pokochaj siebie a wyjdzie Ci to na dobre i nie będziesz kolejnym 40paroletnim alkoholikiem na forach, zniszczonym psychicznie przez kobietę. Pamiętaj, że one wszystkie są takie same.
    Nigdy nie słyszałeś, że każda jest wyjątkowa? Czyli - no właśnie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Arthur ~Arthur
    ~Arthur
    Napisane 10 października 2016 - 12:44
    Poszperaj na forum i znajdź wszystkie wpisy niejakiego Yrkoon'a. Gość ujął wszystkie procesy męsko-damskie w esensję podpartą własnym doświadczeniem. Ty też tam siebie odnajdziesz, uwierz mi.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Besslein ~Besslein
    ~Besslein
    Napisane 10 października 2016 - 17:28
    ~Arthur napisał:
    kaśki, zołzy et consortes, pała z fizy za niezrozumienie procesu skutkowo-przyczynowego! Chłopak byl gówniarzem gdy się zakochał (uzależnił, bo zakochanie to najmocniejszy narkotyk, który przechodzi w straszne uzależnienie. A co, nie? No to nie była to "miłość").
    Uzależnił się ślepo od cholery, jak się to czyta i potem klops. Po pierwsze, źle trafił (koszmar, który nastaje po przebudzeniu z haju hormonalnego). Po drugie, ślub i pozamiatane. Nie zrozumiał mechanizmu sterującego kobietą. Po trzecie, biały rycerz, z dobrymi intencjami, miękkim sercem, więc niestety dostał po d.. Cechy, które kobietom są obce. To bezwzględne istoty, bez wyjątku (jeszcze się nie raz przekonasz, młodyś).
    Po czwarte, autorze wątku, młodyś - więc rżnij ile wlezie, kochanki na pęczki, sam seks, ale nie zakochuj się, nie angażuj emocjonalnie, never. Pokochaj siebie a wyjdzie Ci to na dobre i nie będziesz kolejnym 40paroletnim alkoholikiem na forach, zniszczonym psychicznie przez kobietę. Pamiętaj, że one wszystkie są takie same.
    Nigdy nie słyszałeś, że każda jest wyjątkowa? Czyli - no właśnie.

    To, co napisałeś Arthur jest boleśnie prawdziwe... Dobrze jest znowu Cię czytać.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy