Forum
Związek
Wolny związek a finanse
-
-
Napisane 15 marca 2019 - 12:41Witam,
Postanowiłem napisać na tym forum bo to forum dla facetów i to w moim przedziale wiekowym :).
Mam do Was Szanowni Forumowicze pytanie o to jak rozegrać sprawy finansowe w związku partnerskim.
Szczegóły:
1. Od ok. 2 lat jestem w związku partnerskim
2. Wprowadziłem się do niej i mieszkamy już razem (trochę mniej niż 2 lata)
3. Partnerka prowadzi działalność rolniczą - nie znam jej dochodów bo nie udziela mi tej informacji ale z tego co wiem zarabia na tej działalności 5x tyle co ja.
4. Jej dom, ogród itp wymaga sporych inwestycji (powiedzmy, że jej priorytetem nie była inwestycja w dom i otoczenie tylko "kolekcjonowanie wrażeń" :))
5. Od jakiegoś czasu planuje dokonać koniecznych remontów i modernizacji
I teraz - ostatnio zapytała mnie czy planuje dołożyć się do tych wydatków, skoro też jestem użytkownikiem infrastruktury domowo ogrodowej.
Rzecz w tym, że te inwestycje to nie kwestia kilku tysięcy a kilkudziesięciu.
I tu mam dylemat jak to rozegrać.
Dokładam na życie razem uzgodnioną kwotę miesięcznie. Dokonuje zakupów spożywczych (powiedzmy w podziale 20/80 - ja 20%, ona 80%)
Dokonuje zakupów materialnych - oświetlenie, jakieś modernizacje domu (farby, lakiery itp). Sam wykonuje wiele prac technicznych.
Jednak co do tych większych inwestycji to mam nieco dylemat. Nigdy nie będę współwłaścicielem niczego ponieważ nie planujemy ślubu. Wszystko należy i należeć będzie do niej (do jej rodziny). Jej dochody pozwalają jak najbardziej na sfinansowanie całości tych koniecznych inwestycji. Sama zresztą planuje dokonać inwestycji, która według mnie jest totalną fanaberią a jej koszt to ok. 100 tyś.
Nie wiem czy jej pytanie było jakiś rodzajem testu - jakie mam podejście do rzeczy "wspólnych" (według niej to "wszystko jest nasze" ale według prawa nie).
Generalnie co do finansów to moja partnerka ma pogląd, że nie ma wspólnej kasy - każdy ma swoją. Chociaż mnie gani za chęć kupowania sobie elektronicznych gadżetów, zaś sama jest w stanie wydać na siebie kwoty, które dla mnie są osiągalne po latach a dla niej po miesiącach pracy.
To nie jest tak, że jej żałuję czy coś...Każdy kto pracuje ma prawo na odrobinę szaleństwa i zafundowanie sobie czegoś, co nie konieczne musi być konieczne i niezbędne.
Jak to mądrze i dyplomatycznie rozegrać?
I na koniec gorąca prośba - tylko "normalne" wypowiedzi please. Głupi docinki o skąpstwie itp. proszę sobie darować bo nie o to tu chodzi.
Pozdrawiam serdecznieUdostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 15 marca 2019 - 13:02Sytuacja faktycznie ciut niezręczna...
Ona mówi: 'to wszystko nasze', ale na papierze wiadomo jak jest - należy do niej.
Z drugiej strony dołożenie się jest jak najbardziej słuszne, kwestia tylko jakie kwoty?
Dużo zależy od tego jak jesteś w tym domu postrzegany/traktowany i jak ona postrzega pieniądze.
Gdybyś powiedział wprost, że chcesz dołożyć się do inwestycji, na pewno byłoby to dobrze odebrane.
Jeżeli jednak powiesz, że stać Cię jedynie na... np. 10 tyś. Nie wiesz, czy nie wzbudzi to uśmiechu politowania, albo złośliwych docinków.
Jak dla mnie najlepiej byłoby o tym wprost i bez ogródek porozmawiać. Tak na spokojnie i z wyłożeniem kart na stół.
Myślę, że taka szczera i wprost, rozmowa będzie też testem jakości Waszej relacji ;-)... Będziesz wiedział po prostu na czym stoisz.
Wydaje mi się, że zagrywki w typie spisywania umów, czy domagania się konkretnych praw związanych z Twoim wkładem, mogą być źle odebrane.
Po prostu mieszkasz tam i korzystasz z wszystkiego co jest, a konkretnego czynszu nie płacisz. Naturalne zatem wydaje się wykazanie jakiegoś zaangażowania finansowego ;-).
Mam sytuację podobną, choć z pewnymi różnicami, ale wiem doskonale o czym mówisz ;-)...Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 15 marca 2019 - 14:12Nikt nie powinien wymagać od ciebie nakładów finansowych ponad to co wynika ze zużywania się, ponieważ wy jesteście razem tylko 2 lata i nie planujecie ślubu czyli wspólnej przyszłości. W praktyce to i tak nic nie zmienia ale jednak nabywa się chociażby dziedziczenie w części.
Ten Wasz układ długo i tak nie potrwa, nie wierzę w podziały na zakupy spożywcze chyba że twoje 20% to wkład na głowę plus ona i 3 dzieci.
Coś za 100tyś to nie jest remont.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 15 marca 2019 - 14:25Czarodzieje -magicy -fantasci 100tys schowaj je sobie na czarna godzinę bo pewno się przydadzą
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 15 marca 2019 - 14:56he he dobre czarodzieje powyżej.
Krzysiek Ty lepiej pomyśl o kobiecie która będzie chciałabyć twoją żoną, kobiecie z którą będziesz mógł budować przyszłość lub pomysl o jakimś lokum choćby na wynajem, żebyś ty coś miał bo teraz to nie masz nic.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 15 marca 2019 - 15:19~praktyk napisał:Krzysiek Ty lepiej pomyśl o kobiecie która będzie chciałabyć twoją żoną, kobiecie z którą będziesz mógł budować przyszłość lub pomysl o jakimś lokum choćby na wynajem, żebyś ty coś miał bo teraz to nie masz nic.
Bycie żoną, a życie razem to dwie różne rzeczy...
Choć pozornie zbieżne :-).
Może Krzysiek nie chce się żenić...?
Rozumiem to.
Lokal na wynajem zawsze się znajdzie jak tylko są dochody.
Kwestia czy to zaangażowanie finansowe jest po to by się 'wkupić', czy po to by zatrzymać faceta przy sobie.
To dość istotne.
Jeżeli tylko 'się wkupić', to lepiej zastanowić się czy warto ciągnąć to dalej, bo po opłaceniu jednego wkupienia się zaraz pojawi się następne.
Może wtedy lepiej poszukać sobie skromniejszej partnerki ;-).
W opcji 'zatrzymać faceta przy sobie', może i warto skoro babeczka wartościowa, ale wtedy dołożenie się z umiarem, bez szaleństwa.
Ona może rozumować tak:
facet jak zainwestował, to nie odejdzie, a to mogłoby znaczyć, że jej zależy co w tym układzie wydaje się najważniejsze.
Nic zdrożnego nie widzę w dołożeniu się, ale wszystko to kwestia okoliczności i sytuacji w tym związku.
Nie ma nic gorszego jak bycie 'piątym kołem u wozu' dla kobiety przy jednoczesnym mieszkaniu u niej.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 15 marca 2019 - 16:34~Robert1971 napisał:
Dużo zależy od tego jak jesteś w tym domu postrzegany/traktowany i jak ona postrzega pieniądze.
Robercie, bardzo ciekawe spostrzeżenie.
Trudno mi tak jednoznacznie stwierdzić jak jestem postrzegany. Mam wrażenie, że z jednej strony jest miłość, opieka, dobrze się razem ze sobą czujemy (mówię o odczuciach obu stron). Z drugiej strony jest takie postępowanie, że "Ja jestem tu Panią bo to wszystko moje, za moją kasę zatem mogę sobie robić co chcę". To moje wrażenie.
Czyli, nie ma jakichś wspólnych dyskusji na temat inwestycji, planów co zrobimy co nie. Nie ma z jej strony pytań "To mi się podoba a Tobie?" Raczej "To mi się podoba".
Najwidoczniej to widać na przykładzie tej inwestycji za 100 tyś. - nie ma to związku z koniecznymi remontami - po prostu jest to element architektury ogrodowej za takie pieniądze. Dla mnie zupełnie bez sensu. Jest to coś z czego skorzysta się kilka razy w roku i tyle. Przepraszam, że pisze tak ogólnikowo ale nie chce podawać zbyt wiele szczegółów - doświadczenie uczy mnie, że czasami można w necie wygrzebać różne rzeczy :)
Zresztą tutaj też padło pytanie czy się do tego dołożę.
Patrząc jak zostało sformułowane jej pytanie o dołożenie do remontów: "Tak mówisz - "OK to zróbmy". A masz zamiar dołożyć się do tego? Czy tylko tu pomieszkujesz? W końcu też ze wszystkiego korzystasz" to być może chce mieć pewność, ze faktycznie traktuję tą znajomość przyszłościowo a nie tymczasowo.
Tylko drodzy Panowie (i ew. Panie :)) problem w tym, że ja mam złe doświadczenia w tej materii. Jak napisałem na początku postu - jestem już po 40stce zatem jak część z Was może się domyśleć - mam za sobą kilkunastoletnie małżeństwo zakończone rozwodem. I w tamtym przypadku było dość podobnie - zamieszkałem w mieszkaniu należącym do byłej żony, wyremontowałem je gruntownie (duże mieszkanie, nakłady na remonty i wyposażenie to 200-300 tyś na przestrzeni kilkunastu lat) a po rozwodzie - nie mam nic. Chociaż też były słowa "to wszystko to Twoje". A szczegółowy podział majątku sobie darowałem - szkoda czasu i nerwów.
Dlatego słowa "to wszystko Twoje" już do mnie nie trafiają.
Zastanawiałem się nad innym rozwiązaniem. By np. Powiedzieć moje partnerce, że zamiast dokładać się do tych dużych inwestycji ja biorę na siebie koszty naszych wakacyjnych wyjazdów. I nie mówię tu o Egipcie czy Turcji ale np. Kenia, Dominikana i tym podobne egzotyczne wyjazdy. Stać mnie na to (pod warunkiem, że nie będzie ich 4-5 w roku :)).
W ten sposób jeśli kiedyś coś się rozpadnie to nie będę miał żalu - czas spędzony razem na fajnych wakacjach postrzegam zupełnie inaczej niż dorzucanie się do malowania całego domu z zewnątrz czy wymiany całego ogrodzenia wokół posesji.
W ten sposób ona może zaoszczędzone środki przeznaczyć na te większe inwestycje :)Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 15 marca 2019 - 16:46@Krzysiek,
zapytaj najpierw forumowiczów,
czym dla nich jest związek partnerki?
czym jest dla Ciebie,
czym jest dla Twojej kobiety?
statystyczna, przeciętna kobieta, mówi o wszystkich swoich dochodach,
z prostej przyczyny, ma mniejsze od partnera..
gdy ma większe, już tak ochoczo nie mówi..
czy jest to związek partnerski?
zostawiam pod dyskusję,
skoro nie mówi..
odwróć sytuację,
to ona mieszka z Tobą, w Twoim domu,
czy zadałbyś jej pytanie:
kochanie, czy zamierzasz się dołożyć do inwestycji???
skoro, mieszkasz ze mną, u mnie?
nie słyszałam o takim przypadku,
ale skoro zapytała,
odpowiedz również pytaniem,
czego oczekujesz ode mnie?
ile mam się dołożyć i na jakiej zasadzie?
i czy Ty dołożyłabyś się do mojego domu?
gdy odpowie, że tak,
ufasz jej i wszystkie faktury będą na twoje nazwisko,
to możesz zaryzykować...
chociaż, z drugiej strony,
po niecałych 2 latach,
nigdy nie powinno od nie,j paść takie pytanie.
ja, bym nie zadała, sama remontowałabym swój dom,
nie dlatego, że nie planowałabym życia dalej z facetem,
ale tylko dlatego, że w razie wpadnięcia pod rozpędzony rower, gdybym wyciągnęła nogi,
ten dom, dziedziczyłby mój syn, a nie facet z którym mieszkam,
gdy ona nie ma dzieci, to jej rodzeństwo i rodzice, a nie TY,
czym innym są wydatki wspólne,
a czym innym, pakowanie pieniędzy w cudzą nieruchomość,
to nie sprawdzian rokowania związku,
a zwykła przyzwoitość w realu,
nie mówienie swojemu partnerowi, konkubentowi, mężowi,
o swoich dochodach,
wyraźnie określa stosunek kobiety do mężczyzny!
facet jest, to jest,
ale, nie musi być..
pozdrawiam
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 15 marca 2019 - 17:04No i alutka rozbiła bank :)
Facet jest ale być nie musi.
Jeśli wcześniejszego małżeństwa masz dzieci to na sam wkład w mieszkanie można przymknąć oko bo to chociaż wspólne życie było
Aktualnie, nie masz nic. Facet do seksu, remontów. Bo perspektywy na dziecko też raczej nie ma.
Zaraz może paść odpowiedz - moja partnerka taka nie jest.
hE he może tak może nie.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 15 marca 2019 - 18:29~alutka napisał:@Krzysiek,
zapytaj najpierw forumowiczów,
czym dla nich jest związek partnerki?
czym jest dla Ciebie,
czym jest dla Twojej kobiety?
Anulka - faktycznie rozbiłaś bank swoim postem :)
Niesamowity..i to jeszcze od kobiety, która mogłaby mnie nazwać "dusigroszem" (chociaż absolutnie tak nie jest).
To prawda, nigdy mi nie powiedziała o swoich dochodach a ja z przyzwoitości jej nie pytałem. Szczerze natomiast powiedziałem o swoim wynagrodzeniu, które na polskie realia nie jest małe.
Czym dla mnie jest związek partnerski? Cóż, moje małżeństwo było związkiem "zależnym" na własne życzenie - była żona nie pracowała bo jej się nie chciało. A mnie szlag trafiał bo absolutnie nie taki model rodziny był "moim" modelem - o czym głośno i wyraźnie informowałem.
Dlatego zawsze przez układ partnerski rozumiałem związek dwojga ludzi, którzy chcą być ze sobą a nie muszą być ze sobą. Są na tyle niezależni, że mogą samodzielnie funkcjonować ale chcę być ze sobą.
Napisałaś:
"statystyczna, przeciętna kobieta, mówi o wszystkich swoich dochodach,
z prostej przyczyny, ma mniejsze od partnera..
gdy ma większe, już tak ochoczo nie mówi.."
I tu mamy dokładnie taki przypadek - wiem, że moja partnerka boi się by facet nie był z nią dla kasy. Podobno złe wspomnienia jej małżeństwa :)
Kolejne Twoje spostrzeżenie - gdyby kobieta wprowadziła się do mojego domu nigdy bym jej nie zapytał o dokładanie się do inwestycji? Może po 10 latach bycia razem, ale tak...co mam liczyć, że ktoś mi będzie moje sponsorował? :)
Nie ukrywam, że zaczynam zauważać u Niej swego rodzaju "egoizm finansowy" - moja kasa jest moja i będę sobie robiła takie prezenty jakie chcę. Natomiast nie ukrywam, że nie sądzę by była w stanie np. zrobić mi jakiś prezent (np. jakieś markowe ubranie, które nie ukrywam - lubię), Nie to bym na to liczył - stać mnie na to by samemu sobie kupić :) Po prostu takie spostrzeżenie,
Czasami mam wrażenie, że to dziwny układ - na pewno nie mam co liczyć na to co jest w małżeństwie - czyli wspólne konto, wspólne decydowanie o większych wydatkach itp.
Raczej tutaj "nie mam nic do gadania".
Pozdrawiam :)
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 15 marca 2019 - 22:06U mnie w rodzinie był taki przypadek, 15lat wuja żył z kobietą bez ślubu niestety ona zmarła pierwsza. Wyremontowali razem dużo, po jej śmierci usłyszał od rodziny jej mieszkaj jak długo chcesz po dwóch miesiącach usłyszał masz miesiąc na wyprowadzkę. Przeprowadziliśmy go raz dwa bo nikt mu nakładu pieniędzy jaki włożył tam nie oddał. Trochę dziwne zachowanie twojej partnerki, jestem zwolennikiem szczerych rozmów więc bym sprawę stawiała jasno -porozmawiaj z nią szczerze przedstaw swój punkt widzenia w tej sprawie.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 16 marca 2019 - 05:38Krzysiek...
Podsumowując:
Z początku wyglądało, że relacja niby zdrowa, po kolejnych informacjach okazuje się, że:
- wkręciłeś się w środowisko zamożne, a to ZAWSZE rodzi zobowiązania ponad Twoje możliwości jeśli nie dorównujesz stanem posiadania
- Twoja partnerka faktycznie wykazuje rodzaj egoizmu finansowego - nie rokuje to dobrze na dłuższą metę
- sam biedny nie jesteś, a i tak o rząd wielkości niżej od niej
- i wreszcie ona nie wykazuje podstawowego rozsądku w wydawaniu tych pieniędzy - w inwestycjach
Dlaczego tak myślę?
Skoro
- dom wymaga remontu, bo jest technicznie zaniedbany
- ona chce sobie strzelić 'ogródek' za tą kasę i oczekuje Twojego wkładu
- podczas gdy... cieknie przysłowiowy dach. a Ty nie masz nic do powiedzenia, bo ona tu rządzi...
Układ uważam za chory... ;-)
Sorry, że tak się wyrażam, ale ja bym w czymś takim nie tkwił.
Wygląda na to, że pełnisz tam rolę ciecia, co to zrobi to i tamto własnym sumptem i przy okazji masz funkcję bawidamka, ale na bycie gospodarzem i tzw. panem domu liczyć nie możesz.
W takim razie Twoje finansowanie jej fanaberii staje się chybionym pomysłem.
Ona testuje na ile możesz się wkupić :-)
Jak to łykniesz i się wkupisz, to uzna, że trzeba zrobić pole golfowe, bo chce sobie popykać piłeczką, a potem wymarzy sobie skocznię narciarską na igielicie...
Twoje gadanie, że 'kochanie, przecież dach cieknie i jego trzeba najpierw naprawić', nic nie da, bo ona Ci odpali: 'ja tu rządzę, bo to moje'.
Ja w Twojej sytuacji bym rozważał wymiksowanie się z tego układu.
Na początek rozejrzałbym się co do dostępności lokali na wynajem w okolicy i zrobiłbym inwentaryzację rzeczy, które ewentualnie są moje i chciałbym je zabrać w razie wyprowadzki.
To nie jest zdrowy układ Krzysiek. ;-)
Dyskusyjne, czy partnerski - jak przytomnie zauważyła alutka.
Babeczek, które rozglądają się za fajnym facetem, są w stosownym wieku i o podobnym do Ciebie statusie materialnym, są całe tabuny.
Sam przekonujesz się jakie konsekwencje rodzi różnica w statusie finansowym.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 16 marca 2019 - 08:32Ja bym dodała, że nie tyle różnice w statusie finansowym a brak jakiegokolwiek planowania wspólnej przyszłości.
Wielu facetów oszukuje się, że wchodząc w związki czy związki patchworkowe jest tam członkiem rodziny.
Jakim członkiem? Jest tylko partnerem kobiety/ matki dzieci, który mieszka w jej domu w zamian za nakład finansowy, prace domowe czy opieka nad dziećmi bo tak wygodnie lub ,,tata dzieci,, z jakiegoś powodu nie uczestniczy w ich życiu.
Wygodnie jest kobiecie jak partner nie ma dzieci to wtedy ta ,,rodzina,, jest mniej skomplikowana. A facet jak nic nie miał tak dalej nic nie będzie miał.
Krzysiek dla kogo Ty żyjesz? Piszesz jakbyś dzieci nie miał.
Tak czy owak powinieneś po za życiem, zabawą, inwestycjami odkładać coś dla siebie, żebyś na stare lata też jakieś zabezpieczenie finansowe miał.
Lub jak Robert pisze, znajdź sobie kobietę z którą będziesz planował wspólne życie a nie żył Jej życiem.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 16 marca 2019 - 09:18~Kama napisał:Ja bym dodała, że nie tyle różnice w statusie finansowym a brak jakiegokolwiek planowania wspólnej przyszłości.
Wielu facetów oszukuje się, że wchodząc w związki czy związki patchworkowe jest tam członkiem rodziny.
Jakim członkiem? Jest tylko partnerem kobiety/ matki dzieci, który mieszka w jej domu w zamian za nakład finansowy, prace domowe czy opieka nad dziećmi bo tak wygodnie lub ,,tata dzieci,, z jakiegoś powodu nie uczestniczy w ich życiu.
Wygodnie jest kobiecie jak partner nie ma dzieci to wtedy ta ,,rodzina,, jest mniej skomplikowana. A facet jak nic nie miał tak dalej nic nie będzie miał.
Krzysiek dla kogo Ty żyjesz? Piszesz jakbyś dzieci nie miał.
Tak czy owak powinieneś po za życiem, zabawą, inwestycjami odkładać coś dla siebie, żebyś na stare lata też jakieś zabezpieczenie finansowe miał.
Lub jak Robert pisze, znajdź sobie kobietę z którą będziesz planował wspólne życie a nie żył Jej życiem.
Co do dzieci, to ona ma dorosłą côrkę, która mieszka z nami. Mama mojej partnerki miszka również w tym samym domu, w wydzielonym osobnym mieszkaniu.
Ja, cóż nie mam dzieci. To znaczy, myślałem, że mam ale badania DNA wykazały że dziecko, króre miałem z moją żoną nie jest moje. Gdy prawda wyszła na jaw kontakt się urwał, co ciekawe wcale nie z mojej inicjatywy.
To jest ciekawe co piszesz o byciu członkiem rodziny bo dokładnie tak jak piszesz, myślałem, że będę niemal równorzędny z jej córką czy matką.
I tu jest chyba pies pogrzebany. Jestm tylko „partnerem” i to takim, z którym nie planuje się wspólnej przyszłości, nie dyskutuje się wspólnie nad wydatkami, itp.
Po prostu moja partnerka po latach bycia samą (rozwiodła się niespełna 2 lata po ślubie, a potem skupiła się na wychowaniu córki i rozwoju gospodarstwa) uznała, że czas pomyśleć o sobie i kogoś sobiie znaleźć.
Fakt, że sama musiała radzić sobie z rozwojem gospodarstwa (jest bardzo pracowita, tego nie da się jej odmówić) jak widzę powoduje u niej podejście, moja praca - moje profity.
Nie zrozumcie mnie żle - nie chcę się dobrać do czyjegoś tortu. Po prostu tak jak piszesz Kama - chciałbym być częścią tej rodziny, oddać jej serce, swoją pracę, być może porzucić swoją pracę (wiąże się z częstymi delegacjami) i zająć się razem z moją partnerką gospodarstwem tak jak to czasami ludzie na wsi robią - wspólnie pracują w gospodarstwie. Ale jak pamiętam gdy wyjechałem z tą oropozycją to nie spotkała się ona z jej akceptacją.
Dlatego czasami czyje się jednak jakbym był po prosu kolejną jej zachcianką - „bo fajnie jest mieć faceta by się było do kogo w nocy przytulić”.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 16 marca 2019 - 09:52Jesteś na szarym końcu tej konstrukcji rodzinnej,
i będziesz..
dorosła córka!, która zaraz sama założy rodzinę i być może zostanie tu na stałe,
Ty, niekoniecznie..
nie należy we wszystkim i zawsze dopatrywać się najczarniejszych scenariuszy,
jednak, nigdy nie należy zapominać o swoim własnym zabezpieczeniu na starość,
która, jak wielu z nas się wydaje, że nigdy nie nadejdzie..
otóż nadejdzie,
i o tym powinieneś pomyśleć,
nie ma powodu, wg mnie żeby rozstawać się z partnerką, z którą jest Ci dobrze w obecnej sytuacji, za mało, żeby odejść..
ale sam powinieneś zabezpieczyć swoje tzw tyły..
Ja, na twoim miejscu kupiłabym sobie własne lokum w najbliższym mieście, nawet na kredyt, który spłacisz wynajmując mieszkanie,
tym sposobem, będzie coś, co pracuje tylko dla Ciebie w razie W,
gdy nie nastąpi rozstanie, to tylko dodatkowa inwestycja,
gdy nastąpi,
uratuje Ci życie, nie zostaniesz z niczym...
rozważ wszystkie warianty, które mogą nastąpić,
ale w wyobraźni dodaj sobie 20 lat..
gdy Twoja partnerka umrze, ile byś nie zainwestował, będziesz musiał opuścić to miejsce, i z tym powinieneś się liczyć..
no, ale nie tylko wizją emerytury człowiek żyje :D
co stoi na przeszkodzie, żebyś kupił kawałek ziemi obok waszego gospodarstwa??,
pakuj pieniądze w nieruchomości również,
a to, co Ci zostanie, we wspólne życie, nawet rabaty i choinki, których nie wykopiesz na odchodne, ale póki co,
Tobie również umilą życie..
Twoja dziewczyna, nauczyła się żyć sama, i nie odda już tego nikomu, ale skoro obojgu wam dobrze razem, to ucz się od niej, zainwestuj w siebie i..
żyjcie długo i szczęśliwie!
hej
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 16 marca 2019 - 11:42Moi Drodzy
Chciałem Wam wszystkim szczerze i serdecznie podziękować za Wasze wypowiedzi. Za ich mądrość ale i za Waszą wysoką kulturę. Nie było tu hejtu, ośmieszania itp.
Wasze wypowiedzi w dużej części pokrywają się z moimi odczuciami i moją oceną.
Może trochę potrzebowałem "niezależnej" oceny.
Zaczynanie "drugiego życia" nie jest łatwe. Nie ma się po 20 kilka lat i razem z partnerem dorabia się wszystkiego od zera. Na ogół każda ze stron, lub bardziej jedna niż druga, posiada więcej. I nowy partner trochę wchodzi "z butami" w to wszystko. A raczej jest zapraszany z butami :)
Bardzo ciekawe uwagi Alutki o różnicach w podejściu kobiet i mężczyzn do szczerości w ujawnianiu swoich dochodów.
Trafne uwagi Roberta, Kamy....
Również uważam, że na razie nie ma powodu by odchodzić. Poczekać a przede wszystkim rozmawiać. I ponad wszystko myśleć o sobie - bo na drugie zostanie z niczym już po 40stce pozwolić sobie nie można :)
Serdecznie Was wszystkich pozdrawiam i życzę szczęścia.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 16 marca 2019 - 11:58Czasem tutaj czytam, że faceci po 40 mają/ będą mieć/chcą mieć dzieci. Sąsiad w sumie też ma a lat ma 48.
Nie warto rozejrzeć się wokół czy nikogo tam nie ma z kim można realizować marzenia w tym mieć dziecko.
Kobieta po 40 to już pewnie zbyt chętnie do tematu nie podejdzie ale przed 40tką choćby te 39?Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 16 marca 2019 - 13:05Kama, myślę, że znajdą się też i takie, co podejdą do tematu.
Czasy się diametralnie zmieniły. Z jednej strony olbrzymi rozpiż w wartościach, jakie latami otaczały związek i rodzinę. Z drugiej: życiowa mądrość, którą pewna część zdobyła, mimo bólu i rozczarowania.
Można zacząć nowe życie, można poznać wspaniałych partnerów. Z wiedza o istocie rozmowy można daleko i, przy odrobinie szczęścia, szczęśliwie zajść.
Dla mnie Krzysiek jest takim pozytywnym przykładem kogoś, kto się nauczył i szuka drogi starając się nie popełniać tych samych błędów. Podobnie jak i spora część forumowiczow.
Fakt, każdy ma z nas jakieś efekty specjalne. Ale bez tego bylibyśmy nieszczególni.
Pozdrawiam i trzymam kciuki.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 17 marca 2019 - 13:33Ja bym się jednak zawinął z takiego układu.
No sorry sypiasz z babką i tyle. Z drugiej strony medalu mieszkasz z domem z ogrodem w którym prawdopodobnie z Twoimi zarobkami nie mieszkał byś.
I co masz z tego:
- seks
- obowiązki
Co będziesz miał kiedyś ;
- nic
Żebyś miał jeszcze 2 dzieci na boku to bym rozumiał brak planów ale Ty jak kawaler jesteś.
Nic więcej od życia nie chcesz?
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 30 lipca 2019 - 20:54Nie twoje nie finansuje
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie