Forum
Związek
walczyć o małżeństwo, czy nie?
-
-
Napisane 02 lutego 2020 - 14:19~222 napisał:Zabawa w pisanie pierdół też jest smieszna :-)
Ano rzeczywiście...
Całkiem dobrze Ci to idzie - pisz dalej, jeszcze pośmiejemy się razem.
Grunt to mieć dystans do samego siebie.
Dobrego samopoczucia życzę.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 04 lutego 2020 - 13:59Interesuje mnie jaka jest wasza ocena takiej sytuacji – małżeństwo z długim stażem, dzieci, kilka lat temu zdrada z jednej i drugiej strony (teoretycznie za przyzwoleniem, nie wchodząc w szczegóły), następnie kryzys….on chce odejść, obwinia żonę o zdradę, nad swoją przechodząc do porządku dziennego, po kilku ciężkich miesiącach, walkach żony o przetrwanie małżeństwa kryzys zostaje „zażegnany” i postanawiają raz jeszcze spróbować……ona się stara, chodzi sama na terapię, żeby było dobrze, bo w końcu coś poszło nie tak, skoro taka sytuacja, obwinia siebie, stara się wynagrodzić mężowi „zło” które wyrządziła, tworzy „sielankę” patrząc na dobro wszystkich innych, tylko nie swoje……mąż w tej sielance nieźle się odnajduje, jest mu dobrze, ma wszystko na zawołanie i pod ręką, żona nawet nie burzy się, że zbyt dużo pije……..po kilku latach życia w tej sielance, żona zwraca uwagę na zbyt dużą ilość alkoholu, wtedy mąż wkurza się, prosi o umówienie ich na „terapię”; posłuszna żona umawia na terapię….idą na pierwsze spotkanie, żona pełna nadziei… mąż w trakcie spotkania oświadcza że nie kocha, nie jest w stanie tego odbudować, został tylko dla dzieci, a teraz chce odejść, bo w życiu chce jeszcze kogoś kochać (na razie nikogo nie ma ale chce szukać miłości), również chce „zostać przyjacielem” swojej żony i nawet nie ma problemu żeby po tym wszystkim iść z nią do łóżka, przytulać, całować, umilać chwile (np. kawa do łóżka), bo przecież – jak twierdzi – ona jest atrakcyjną kobietą i go pociąga, chce się nią opiekować ale nie potrafi jej kochać dlatego chce odejść…….
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 04 lutego 2020 - 14:22ja w tej sytuacji rozstałabym się z mężem...
miłość nie jest polem walki w nieskończoność...
po tak przytoczonej historii myślę, że idzie się już w swoją stronę...
samodzielnie i bez tej dziecinady "przyjacielsko-łóżkowej"Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 04 lutego 2020 - 22:19Ciekawy przypadek kobietko :))))) a teraz moja analiza opisanego przypadku:
Oboje zdradzają się nawzajem, co pewnie jest efektem tego co wydarzyło się między nimi wcześniej. Ktoś jednak zdradził pierwszy. Kryzys, ale ona chodzi na terapię sama. Dlaczego sama? Gdzie był on? Dalej zdradzał? Jest prawdopodobne, że jemu nie zależało, tak bardzo jak jej, już kilka lat wcześniej. Zostali jednak razem, by wychować dzieci.
On pił i pije także z jakiegoś powodu. Być może pije, bo dokładnie wie, że dawno powinien odejść, ale został przecież. Ona zwraca mu uwagę na problem alkoholowy i nagle on ma pretekst. Jest światełko w tunelu, bo ona się czepia! Mimo tego, że należy mu się order za to, że został dla dzieci. Nie ma jednak odwagi powiedzieć jej bez obecności osób trzecich, że chciałby zacząć życie bez niej. Dlatego robi to podczas wizyty u terapeuty.
Kobietko, najbardziej zastanawiająca w całej tej historii jest jego deklaracja "przyjaźni"z żoną. Przyjaźni na bardzo dziwnie określonych przez niego zasadach. Moim zdaniem pominąwszy już fakt, że nie ma tutaj mowy ani o miłości ani o przyjaźni między bohaterami ww. historii to ten facet zaproponował swojej żonie "zakup usług seksualnych".
Niestety tu nie ma czego ratować. The End.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 04 lutego 2020 - 22:25Kobieto, bardzo przepraszam bo pomyliłam Cię z kobietką, którą serdecznie pozdrawiam :))))
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 05 lutego 2020 - 01:33moim zdaniem @kobieta, pisze w domysle (ach, wy kobiety takie niedomyslne), ze zdradzila meza i na swoje usprawiedliwienie przytacza, ze jak on sie dowiedzial to tez zdradzil ja o czym ona wiedziala albo dala mu na to przyzwolenie. Ona walczy o malzenstwo, on ze soba. Ona sie stara wymazac jego zal, mysli, ze jego dusze da sie wyprasowac zelazkiem, on nie daje rady, nie moze z tym zyc, ze ona mogla to zrobic. Jej szybko minelo, skoro sie stara to oczekuje zrozumienia i wybaczenia, nie wie jak go zranila - na zawsze.
On zostaje bo dzieci, bo sie boi odejsc, juz jej nawet nie nienawidzi ale nie jest wstanie wybaczyc, zapija zal, jest zawiedziony, wie ze nie da rady tak dalej. na terapii wybucha, nie moze tak dalej zyc, zdrada go przerasta, moze ja bzykac bo ona go pociaga seksulanie ale nie szczerze kochac.
Miejscowe baby oczywiscie od razu okrzyknely JEGO winnym, no bo ktoż inny moglby byc winny ze nie moze pokochac puszczalskiej co sie przeciez stara, kto winny jak nie on, ten pijak i zlodziej, bo kazdy pijak to zlodziej :)
Trafilem ?
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 05 lutego 2020 - 04:36raz napisał:moim zdaniem @kobieta, pisze w domysle (ach, wy kobiety takie niedomyslne), ze zdradzila meza i na swoje usprawiedliwienie przytacza, ze jak on sie dowiedzial to tez zdradzil ja o czym ona wiedziala albo dala mu na to przyzwolenie.
A ja się domyślam (choć mogę się mylić), że w pewnym momencie oboje stwierdzili coś w stylu "wkradła się rutyna, może by spróbować z innymi?". Umówili się na to, zrobili to, okazało się jednak, że on tego nie uniósł.
Gdyby było inaczej, @kobieta raczej bardziej obwiniałaby siebie. Nie pisałaby o "źle", które wyrządziła w cudzysłowie... i tak dalej.
Reszta jak we wpisie.
~raz napisał:Miejscowe baby oczywiscie od razu okrzyknely JEGO winnym, no bo ktoż inny moglby byc winny ze nie moze pokochac puszczalskiej co sie przeciez stara, kto winny jak nie on, ten pijak i zlodziej, bo kazdy pijak to zlodziej :)
Ty tak na poważnie, @raz? ;) Gdzie to wszystko wyczytałeś? Patrzę i nie widzę.
Tak czy siak, kwestia zdrad w tym przypadku jest przedstawiona dość niejasno.
Zamiast tak usilnie szukać, kogo tu ukamieniować, przeszłabym raczej do sedna - jakby nie było, trwanie w tym "związku" sensu już raczej nie ma.
Czy może uważasz inaczej?
Też Cię pozdrawiam, @Aniołku :))Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 06 lutego 2020 - 00:42@kobieta
No to dawaj jak bylo w rzeczywistosci, obiektywnie, bez krecenia i racjonalizowania swoich zachowan.
Utnij domysly.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 06 lutego 2020 - 11:51@raz ucinając domysły.....przypuszczenia @kobietki idą we właściwa stronę
~kobietka napisał:
A ja się domyślam (choć mogę się mylić), że w pewnym momencie oboje stwierdzili coś w stylu "wkradła się rutyna, może by spróbować z innymi?". Umówili się na to, zrobili to, okazało się jednak, że on tego nie uniósł.
była zdrada obustronna i jednoczesna, za zgodą czy akceptacją zainteresowanych (zwał jak zwał) - dosadnie mówiąc wymiana partnerówUdostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 06 lutego 2020 - 13:01Hm, nie oceniam - to już sprawa dorosłych ludzi, w co się tam lubią... bawić :) Chociaż to chyba dość często się tak nieciekawie kończy.
Myślę, że nie potraktował Cię fair. Nawet jeśli bardzo się przeliczył z tym, że potrafi taką zdradę zaakceptować, to nie powinien całej winy zwalać na Ciebie. W końcu, było nie było, brał w tym udział.
Z tego co napisałaś, to korzystał z Twojego poczucia winy, dał Ci żyć w myśli, że wszystko gra, po czym... po latach (!) stwierdził, że jednak nie i nigdy Ci nie wybaczył? (już pominę podwójne standardy...).
Godzisz się na ten układ, który Ci zaproponował? Sex buddies dopóki nie znajdzie prawdziwej miłości i już będzie mógł Cię ze spokojem odstawić?
Bo brzmi to... paskudnie.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 07 lutego 2020 - 01:39~kobieta napisał:@raz ucinając domysły.....przypuszczenia @kobietki idą we właściwa stronę
~kobietka napisał:
A ja się domyślam (choć mogę się mylić), że w pewnym momencie oboje stwierdzili coś w stylu "wkradła się rutyna, może by spróbować z innymi?". Umówili się na to, zrobili to, okazało się jednak, że on tego nie uniósł.
była zdrada obustronna i jednoczesna, za zgodą czy akceptacją zainteresowanych (zwał jak zwał) - dosadnie mówiąc wymiana partnerów
W takim razie, zwracam honor @kobieta.
Dla @kobietka szacun za wyczucie sytuacji.
Sytuacja nie na moje klimaty, dla mnie nieakceptowalne wiec zamykam dziob.
Pozdrowienia dla obu kobiet/ek :)
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 07 lutego 2020 - 07:55~kobieta napisał:dosadnie mówiąc wymiana partnerów
Czyli on tego nie wytrzymał...
Wielu panów tak właśnie rozumuje - ona ma być TYLKO dla niego.
Niektórzy mają nawet tak, że jak związują się z kobietą, nie chcą wiedzieć o jej przeszłości, wolą jej nie znać.
A już ideałem dla wielu jest by ona była dziewicą bez żadnych doświadczeń.
Może on był z tej kategorii...?
Niewykluczone, że on teraz ma cały czas przed oczami swoją własną żonę pieprzącą się z jakimś kolesiem...? I może to właśnie nie pozwala mu na powrót do 'korzeni tej miłości'...?
Pytanie zasadnicze postawiła @Aniołek.
To samo i mnie się nasunęło.
Jaka była przyczyna tej karkołomnej decyzji?
Bo że już wtedy musiało być źle, nie podlega chyba kwestii?
Dobre małżeństwo i harmonijnie działające nie podejmuje aż tak egzotycznych udziwnień.
Być może oboje upatrywali w 'urozmaiceniu' jakiegoś sposobu rozwiązania istniejących wcześniej problemów...?
Efekt uzyskali przeciwny do zamierzonego, a on...
Dość, że wcześniej coś mogło nie grać, to teraz ma pokochać z powrotem kobietę, która została 'przeleciana' przez innego...
Tak tylko dywaguję.
Tak czy owak.
Dla mnie również The End.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 06 sierpnia 2020 - 15:50Żona jak chce to i tak się będzie czepiać. Jak ns początku zarabialem mało to beznadziejny jestem. Co to za życie z biedakiem. Koleżanki wakacje tam, jubiler, ... jak kariera mi się super potoczyla i pensja przy tym razu kilka, to znów ze mnie w domu nie ma i w pracy siedzę. Nie dogodzisz. A kolezaneczki nakrecaja....
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 09 sierpnia 2020 - 13:38nie walcz
idź za sercem.....Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 12 sierpnia 2020 - 22:42~Artur napisał:nie walcz
idź za sercem.....
Walcz ale o siebie!Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 13 sierpnia 2020 - 06:29~Ktokolwiek napisał:Nie dogodzisz. A kolezaneczki nakrecaja....
O to to...
I czas chyba na radykalne ruchy - pomyśl co możesz zrobić byś nie był na pasku koleżaneczek żony.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 13 sierpnia 2020 - 13:26~Robert1971 napisał:~Ktokolwiek napisał:Nie dogodzisz. A kolezaneczki nakrecaja....
O to to...
I czas chyba na radykalne ruchy - pomyśl co możesz zrobić byś nie był na pasku koleżaneczek żony.
Ja mam świetną radę (tak nieskromnie, już za późno na zmiany) znajdź sobie jako kontrę kolegów, dokładnie tylu ilu koleżanek radzi się żona. Nawijaj z nimi przez telefon tak jak ona (możesz do mnie zadzwonić jak chcesz, będę udawała faceta to dla mnie pestka;-)). Spotykaj/wychodź na piwko, chodź na jakieś sporty.
Jak ona będzie mówiła a Ewa powiedziała to i tamto to Ty, że Bartek mi powiedział to i tamto więc niech ona powie Ewie, że Bartek jej odpowiedział itd. Fajnie walczy się (bronią przeciwnika) a nie tylko odpiera ataki choć na początku trzeba się tego nauczyć.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 21 lutego 2022 - 10:06napiszę tak - serio leje po gaciach. Tego się czytać nie da.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 23 listopada 2023 - 18:14Cytat:
"Wprawdzie po latach, ale spodobał mi się Twój wpis, idealny, rozsądny, świadczący o dojrzałości ; ale od końca - Penelopa była Kobietą i to taką za którą warto by było nie tylko głowę pod topór położyć; śmieszyły mnie zawsze stwierdzenia " zdradzałam/em bo ona/on nie dawała/ł mi tego, czy tamtego/ nie zaspakajała moich potrzeb,nie było idealnie, ona/on jest temu winien.
To takie chrzanienie, usprawiedliwianie swoich niecnych czynów i nie liczenie się z drugim człowiekiem - na tej zasadzie winna jest zgwałcona dziewczyna, bo miała taką krótką sukienkę i była wyzywająca itd itp.
Każdy zaświadcza swoim życiem kim jest, nie jednym dobrym gestem, czy uczynkiem, ale swoim życiem; a jeśli się chce odejść, to najpierw się odchodzi, a dopiero szuka innej osoby, a nie na odwrót. Pozdrawiam, a panu mikowi tylko współczuję - na zawsze okaleczył i siebie i swoich bliskich, już nic nigdy niebędzie takie same. "
Zgadzam sie z wypowiedzia tego forum. Próba racjonalizacji zdrady jest tak samo zla jak sama zdrada, bo to przemoz psychiczna w stosunku do partnera. 'Zdradzilem, bo krzyczalas'. Przypominaja mi sie slowa jednego z seryjnych morderców, który stwierdzil, ze jesli ofiara jest na tyle glupia i naiwna, zeby wpasc w jego sidla, to zasluguje na to, zeby umrzec. Fajne, nie? To potwierdza, ze jesli ktos chce zrobic cos zlego to zawsze znajdzie wymówke i to bedzie racjonalizowal.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie