Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

walczyć o małżeństwo, czy nie?

Rozpoczęte przez ~Loo, 02 lis 2012
  • avatar ~Kukuna ~Kukuna
    ~Kukuna
    Napisane 18 grudnia 2013 - 14:20
    Obydwoje macie racje. Nic na sile. Niestety partner odrzucony najczesciej nie umie sobie z tym poradzic. Komus, kto chce odejsc zgoda partnera przyniesie ulge ale zanim czlowiek zobaczy, ze nie zatrzyma nikogo na sile, mija wiele czasu I najczesciej jest to masakryczny czas dla obojga. Tez mysle, ze najlepiej byloby rozejsc sie bez wojny, czy przepychanek. Ale mowimy chyba o jakims procencie gdy milosc sie wypala, I ludzie sie rozchodza. Gdy jest zdrada, bol, wiemy ze to wyglada inaczej. Sama czesto powtarzam, ze zyje utopia. Koniec milosci, rozejscie sie (pomijam powod ktory do tego doprowadzil), rozmowa, ustalenie spraw dotyczacych opieki dzieci. Tylko ze to tak pieknie wyglada z perspektywy odchodzacego. Ten co zostal zostawiony nie patrzy juz na to tak lagodnie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~JANECZKA ~JANECZKA
    ~JANECZKA
    Napisane 18 grudnia 2013 - 21:05
    ...a meczennictwo zawsze jest w imię czegoś, dla ratowania integralnosci rodziny, ze względu na dobro wyższe, dobro dzieci. Znam czterdziestoparoletnie dziecko, wychowane w rodzinie, w której nie było miłości, tylko kłótnie , niezgoda, pretensje.. Zostawił żonę ...bo wnosila harmonie a on tego nie znał.. To go dusilo. W ogóle była do niczego, bo wszyscy ja lubili.. A jego nie.. I to go zloscilo. Ona gotowa była przebaczyc mu nawet kontakty z prostytutkami.. Ponieważ tak leczyl depresję ... W końcu ja zostawił .. Chodziła na terapie, miała myśli samobójcze ... dzisiaj jest kochana i podziwiama przez nowego miłego faceta. Chce tylko powiedzieć, ze były mąż jej, ma żal do rodziców.. Wolałby by sie rozwiedli.. Kontakt z nimi zerwał.


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~www.sychar.org ~www.sychar.org
    ~www.sychar.org
    Napisane 18 grudnia 2013 - 21:53
    Wiem jak jest ciężko , ponieważ spotkaliśmy się rok temu w Sądzie na dwóch rozprawach rozwodowych az do tego doszło :-) oczywiście kazdy ze swoim adwokatem który słono kosztuje podkreślam i nie zależy zadnemu adwokatowi aby sprawy rozwodowo -rodzinne szybko sie konczyły :-).
    Wiem ,że to tylko pomoc z GÓRY od NAJWYŻSZEGO daje nam siłę nadal byc małżeństwem.Błogośławi.Małżęnstwo to przymierze .
    Jesteśmy razem i pracujemy nad soba .Mam na mysli , że każde z Nas pracuje nas Sobą. .Każdy zaczął od Siebie od swojego ogródka .
    Polecam stronę Sycharowska poniewaz tam można znaleść pomoc , dobrego psychologa , grupę wsparcia skaypową i inne rzeczy potrzebne.
    Pozdrawiam serdecznie , jeśli ktos czuje sie obrażony to przepraszam . nie chciałbym nic nikomu narzucac ani sugerować .


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~ZiZ ~ZiZ
    ~ZiZ
    Napisane 19 grudnia 2013 - 01:25
    @Kukuna, tu ZiZ. Jestem i żyję. Jestem po pierwszej "rozprawie". Dotyczyła ona tylko zabezpieczenia alimentacyjnego na czas procesu, ale mniejsza o to. Sędzina do d...py, stara pr.....wa, która jeszcze mnie próbuje opierdalać za ustalenia z żoną. Powiem wam, że moja ex chyba ma ciśnienie na załatwienie sprawy szybko. Ja muszę się odnieść do treści pozwu i chyba wybiorę separację. A co? Może moja ex myśli, że to działa jak w kontaktach ze swoim mantem, tzn. już nie na zasadzie mówisz i masz tylko myślisz i masz. OK, niech tak myślą, Ja mam czas. Nie walczę o żonę, bo nie ma o co. Po prostu nie będę nic ułatwiał. Proszę zrozumieć, nie z zemsty, tylko z logiki. Ona myśli, że już wszystko ma poukładane, a tu nagle ZONK. Trzeba także być sprytnym, bo nas wyniosą w samych skarpetkach. Nawet nie myślałem, że ktokolwiek o mnie tu pamięta - dzięki Kukuna, jestem mile zaskoczony.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~ohydka ~ohydka
    ~ohydka
    Napisane 19 grudnia 2013 - 03:49
    @DTL - witaj, dobrze Cię widzieć w tak świetnej formie :) dużo lepiej wyglądasz ;) - co mnie bardzo cieszy. Pozdrawiam gorąco.

    @ZiZ - nie z zemsty? hmmm jeżeli logiką jest sprawianie żeby ktoś miał trudniej niż zakłada - dla mnie jest to mściwa premedytacja.Nie będę Cię głaskać jak reszta, bo jesteś dorosłym facetem a nie rozmemłanym oseskiem któremu odebrano lizaka. Skup się na obowiązkach jakie masz wobec dzieci – pobudka!!! Rozczulasz się nad tym jak to Ci jest źle, energii dodaje Ci myśl o możliwości przeszkadzania w życiu prawie-exżonie.Zastanawiałeś się co się dzieje w życiu dzieciaków??? Są od Ciebie młodsze i zupełnie nie mają wpływu co się dzieje między wami i jakie "atrakcje" szykujecie dla siebie i dla nich ot tak przy okazji – jak zaczniesz rzucać błotem w żonę sam też się upaćkasz a dzieci są obok więc chciał nie chciał też czyste nie będą – masz jaja na zakończenie życia a nie masz jaj żeby żyć i zakończyć beznadziejny związek jak dorosły facet? Czas zdjać te krótkie spodenki – wakacje się skończyły.Przestań sie ślinić na myśl jak to przeszkodzisz małżonce prawie-ex a zastanów się jak wesprzeć dzieci w tym trudnym okresie, ktoś musi chyba Tobą potrząsnąć.Poskładaj się bo dla nich jesteś kimś więcej niż statystycznym facetem - jesteś archetypem opiekuna, mężczyzny i głowy rodziny a to zobowiązuje brachu. I tak po prawdzie to skup się na sobie i na tym co sobą prezentujesz - nie tylko dla dzieci ale zwyczajnie dla siebie, żeby móc się uśmiechać do tego gościa co Cię obserwuje codziennie przy goleniu.Bądź takim mężczyzną, którego sam byś pragnął gdybyś był kobietą a nie będziesz czuł potrzeby udowadniania nigdy, nikomu i niczego - ani kto był winny, ani kto się mylił, ani kto kłamał...Wyprostuj się i przestań biegać za swoim ogonem - szkoda energii, bo nawet jak go chwycisz to tylko sobie sprawisz ból.

    Usiądź człowieku, weź chusteczkę wytrzyj te gile, weź trzy łyki wody i spokojnie wdech – wydech baaaardzo powoli wdech –wydech 3x…a teraz weź kartkę, ołówek i zrób plan działania: wypisz co trzeba będzie ustalić odnośnie dzisiejszego stanu, przeszłości i przyszłości.
    Lista dotycząca składników wszystkiego co razem tworzyliście, tego co dziś macie i tego jak ma zostać zorganizowana przyszłość TWOJA PRZYSZŁOŚĆ - w aspekcie materialnym, społecznym i rodzicielskim.Zastanów się jak Ty to widzisz, jak ułożyć i zaanimować życie swoje dzieci i waszą przyszłość oraz przyszłą relację z ich mamą. Nie zostawiaj tego przypadkowi, to Twoje życie, Twoje i Twoich dzieci więc przemyśl to solidnie. Dojdzie do takich ustaleń albo bezpośrednio miedzy Wami albo w sadzie i dobrze będzie mieć poukładane plany, skup się wiec na tym.Przygotuj się do tego jak do…czy ja wiem - kontraktu życia, nie żeby wyrwać jak najwięcej ale skupić się na istotnych aspektach i wartościach. Musisz wiedzieć co chcesz osiągnąć i mieć to przemyślane w taki sposób, żeby w długoterminowej perspektywie stale mieć spokój a nie szarpać się przy każdej okazji, albo dla zasady o tzw. stare gacie przegrywając zdrowie, dzieci i siebie. Do dzieła zatem

    @sychar jesteś szczęścliwy/a winszuję, niektórzy potrzebują pasterza i ogrodzenia, być spędzani z resztą trzódki i to jest ok, inni wolą spędzać życie kierując się swoim instynktem i podejmując konsekwencję swoich decyzji i wyborów żyjąc na wolności. Co prawda ogrodzenie nie zatrzymuje wilków i innych zagrożeń, jego brak też nie gwarantuje szczęścia; w zagrodzie jednak pasterz decyduje o wszystkim i zawsze jest na kogo zrzucić odpowiedzialność za własne życie.Są też kozice i gazele i one znają więcej zagrożeń ale nikt ich nie składa w ofierze, nie strzyże z nich wełny i nie hoduje dla potomstwa…fajnie byłoby gdybyś zrozumiał/a, że dla wszystkich jest miejsce.Na razie „beczysz” to czego pasterz Cię nauczył - jak i całą resztę stada – to już znamy, więc albo powiedz coś od siebie albo posłuchaj innych bo to co głosisz nie podlega przecież dyskusji, wszyscy na łące o tym wiedzą i to po obu stronach ogrodzenia

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Benita ~Benita
    ~Benita
    Napisane 19 grudnia 2013 - 06:00
    Zdradziłam po 35 latach małżeństwa z panem co ma 42 lata stażu. Małżeństwo nie było złe ale mam dość bycia niedzialną. Jestem człowiekiem i potrzebuję choć odrobinę czułości, rozmowy nic nie dały no to ma co chciał.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~ZiZ ~ZiZ
    ~ZiZ
    Napisane 19 grudnia 2013 - 07:31
    @ohydka. Powiem Ci tak. Ja nadal kocham moją żonę i rozwód nie jest mi do niczego potrzebny. Może jej tak, np. do stworzenia nowego związku. Trzeba także poznać konsekwencje prawne rozwodu bez orzekania o winie i na to nie mogę się zgodzić. Jak mi kiedyś powiedziała "biorę wszystko na siebie", to myślałem, że sama przyzna się do winy i po kłopocie. Niestety gdyby się przyznała do winy, to nie może złożyć pozwu - takie prawo. Dlatego ja jestem za opcją separacji i pomocy mediatora.
    @Benita. Twoje postępowanie to chyba jakaś desperacja i / lub wielki brak czułości i namiętności. Czy widzisz siebie jako niedzielną żonę? Jak niedzielny kierowca? Czy macie dzieci? To zdanie brzmi jak jakaś swoista odpowiedź na sytuację "rozmowy nic nie dały no to ma co chciał". Czy on tego chciał, nie sądzę. Czy on o tym wie, czy to było tak właśnie na pokaz? Taką metodą daleko nie zajedziemy zwłaszcza, że masz teraz jak domniemywam wyrzuty sumienia z tego powodu. Nie umiem udzielać rad, a i danych zbyt mało. Nie mogę nikogo i nic osądzić bo nie znam sytuacji wewnętrznej. Co dalej zamierzasz Benita?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~www.sychar.org ~www.sychar.org
    ~www.sychar.org
    Napisane 19 grudnia 2013 - 10:06
    Sychar do Ohydki
    TO NAPISAŁAŚ - @sychar jesteś szczęścliwy/a winszuję, niektórzy potrzebują pasterza i ogrodzenia, być spędzani z resztą trzódki i to jest ok, inni wolą spędzać życie kierując się swoim instynktem i podejmując konsekwencję swoich decyzji i wyborów żyjąc na wolności. Co prawda ogrodzenie nie zatrzymuje wilków i innych zagrożeń, jego brak też nie gwarantuje szczęścia; w zagrodzie jednak pasterz decyduje o wszystkim i zawsze jest na kogo zrzucić odpowiedzialność za własne życie.Są też kozice i gazele i one znają więcej zagrożeń ale nikt ich nie składa w ofierze, nie strzyże z nich wełny i nie hoduje dla potomstwa…fajnie byłoby gdybyś zrozumiał/a, że dla wszystkich jest miejsce.Na razie „beczysz” to czego pasterz Cię nauczył - jak i całą resztę stada – to już znamy, więc albo powiedz coś od siebie albo posłuchaj innych bo to co głosisz nie podlega przecież dyskusji, wszyscy na łące o tym wiedzą i to po obu stronach ogrodzenia"
    :-)
    Ochydko czuję sie szczęśliwy i przy tym WOLNY W MAŁŻEŃSTWIE i to nie męczęństwo !!!! Pasterzem jest Pan BÓG i tego sie trzymam. PO TAKIM CIĘŻKIM KRYZYSIE I SPRAWACH SĄDOWYCH WIERZĘ ZE MOŻNA OGARNĄC NAJGORSZY MARAZM < KRYZYS MAŁŻEŃSKI I TAKA WOJNE KTÓRĄ PRZESZLIŚMY Z ŻONĄ .w CZASIĘ SPRAW SĄDOWYCH NIE NAWIDZILISMY SIĘ , JEDNO DRUGIEGO BY UTOPIŁO W ŁYŻCE WODY .A WIDZISZ .
    NA NOWO MOŻNA JESZCZE RAZ POUKŁADAC SWOJE MAŁŻEŃSTWO tylko na bok jakieś nasze chorobliwe JA/ FAŁSZYWE JA , NASZĄ DUME BO KIM NAPRAWDĘ JESTEŚMY TYLKO MALUCZKIMI WOBEC BOGA . TRZEBA POKORY CZASAMI I PEWNIE NIE WIESZ ALBO I WIESZ ZE TRZEBA SIE MODLIĆ O MAŁZĘŃSTWO O SWOJĄ ŻONĘ/ MĘŻA. MAŁO KTO WIE O TYM BO NIBY SKĄD .ZAZWYCZAJ ROZWODZĄ SIĘ CI KTÓRZY RAZ NA JAKIS CZAS WEJDĄ DO KOŚCIOŁA NA MSZE ŚW. LUB TYLKO W NIEDZIELĘ I TEZ PATRZA NA ZEGAREK ABY SZYBCIEJ WYJŚĆ :-)
    To, co po ludzku niemożliwe, dzięki Bożej łasce staje się możliwe. Małżonkowie, przez sakramentalność swojego związku, mają zagwarantowany nieograniczony dostęp do Bożego wsparcia. Zechciejmy tylko korzystać z tej możliwości.
    MOŻE CHCIAŁBY KTOS Z TEJ MODLITWY SKORZYSTAĆ O
    Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
    - o dar szczerej rozmowy,
    - o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
    - o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
    - o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
    Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja. Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Panie Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen.
    Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi.Amen
    Modlitwa za małżonka(ę), który(a) mnie opuścił(a)
    Dziękuję Ci Panie Jezu, że dałeś mi N za małżonkę(a). Byłem sam(a), a Tyś przywiódł ją(go) do mnie, ofiarowałeś mi jej(jego) miłość: bądź błogosławiony! My jednak staliśmy się niewierni wobec tego przymierza i odwróciliśmy się od siebie. Wierzę, że mimo separacji nadal istnieje nasza jedność; każdego dnia powtarzam TAK łasce sakramentu, który nas ze sobą łączy. Pojednaj nas Panie Jezu! Ofiarowuję Ci całe cierpienie, które wypływa z tego doświadczenia, dla zbawienia naszego związku.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~ZiZ ~ZiZ
    ~ZiZ
    Napisane 19 grudnia 2013 - 10:20
    Ładna modlitwa. Muszę sobie wieczorem ją wypowiedzieć.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kukuna ~Kukuna
    ~Kukuna
    Napisane 19 grudnia 2013 - 10:21
    No witaj Ziz;) Lepiej gaworzysz co cieszy haha;) Nie dziwi mnie, ze nie chcesz rozwodu. Moj M tez nie chce, tylko, ze u nas to wszystko nie zaszlo az tak daleko. Zadna wyprowadzka. Kilka miesiecy dziwnego stanu (mojego), ktory on wytrzymal I terapia malzenska, ktora ma nam pomoc okreslic siebie. Psycholog powiedzial, ze nie moze nam dac gwarancji ze po wszystkim nadal bedziemy razem jako malzenstwo. Ale z pewnoscia bedziemy umieli tworzyc rodzine - pisalam juz ze dla mnie to odrebne pojecia. Zastanawiam sie czy aby to co chcesz zrobic ma sens. To z separacja. Wlasciwie mialoby gdyby nie bylo amanta. Ochydka (swoja droga niezle pocisnela - pozytywnie oczywiscie;) ma racje ze musisz przede wszystkim zajac sie soba. Strasznie samolubne moze sie to wydawac, ale pomysl, silny ty, silna reszta. Swiat nie kreci sie wokol Twojej zony a ciebie teraz. Ale to Ty stanowisz jego sentrum. Twoje dzialania maja wplyw na innych. Nie zmienisz swojej zony. Jedyna osoba ktora mozesz zmienic jestes ty sam, a dopiero te zmiany beda mialy wplyw na innych. Zona Cie zranila, tego nikt nie podwaza. I przepraszam Cie z gory za to co napisze, ale pomyslales kiedys co takiego sie stalo, ze Twoja zona zwrocila uwage na innego faceta? Prosze, tylko nie wyciagaj wnioskow, ze z Toba cos bylo nie tak, bo nie o to mi chodzi. Pisze to na podstawie wlasnych doswiadczen. Moj M to fajny facet, swietny ojciec, poukladany, odpowiedzialny mezczyzna a jednak oddalilismy sie od siebie. Nie umielismy rozmawiac o tym co nas boli, co nam sie nie podoba. Co lubimy I co nas cieszy. Zatracilismy sie w codziennosci. I razem jestesmy odpowiedzialni za to co stalo sie z naszym malzenstwem. M nie widzial najpierw tego, dopiero wizyty u psychologa otworzyly nas, pozwalaja nam rozmawiac ze soba, I powiem Ci, ze rozmawiamy codziennie. Nie dalam szansy naszemu malzenstwu bo ktos mi kazal, razem z M dalismy szanse nam jako ludziom. Zawsze kierowalam sie zasada, ze trzeba probowac, zeby nie moc sobie potem zarzucic, ze poddalo sie bez walki. Tylko ze trzeba tez wiedziec, kiedy ta walka ma sie skonczyc, kiedy jest bez sensu, kiedy z milosci jaka name kieruje obraca sie w nienawisc.
    Kazdy ma prawo do swoich wyborow, nawet jesli jest owca I slucha pasterza. Wazne, zeby robil to w zgodzie ze soba. Tylko warto wiedziec kiedy sie zatrzymac Ziz. Mysle, ze najwazniejsze jest dobro dzieci. Rob wszystko by nie ochlapalo je bloto o ktorym mowi Ochydka.
    I jeszcze na temat terapii. M odkryl, ze jest fajnym facetem (ja nigdy nie twierdzilam inaczej), ale musial sam do tego dojsc. Znalesc w sobie pozytywy I mysle, ze Tobie taka droga z kims obok by pomogla. Oczywiscie dopiero kiedy sam stwierdzisz ze jestes na to gotowy. No I wazne by spotkac dobrego specjaliste, bo ja trafilam dopiero za trzecim razem;)
    Sie rozpisalam;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kukuna ~Kukuna
    ~Kukuna
    Napisane 19 grudnia 2013 - 10:33
    Sorry Ohydka, przechrzcilam Cie;) dodajac c. No wstyd I tyle, A teraz moi mili, tak sobie czytam I widze ze zaraz to tu beda przepychanki slowne kto ma racje, modlic sie, nie modlic... Hej, ale po co? Sychar wybral taka droge. Swoja droga;) Sychar ciesze sie, ze Wam sie udaje. Napisz prosze jak w tym wszystkim czuje sie Twoja zona. Czy byl ktos jeszcze, czy Wasze drogi rozeszly sie tak zwyczajnie przez nadmiar codziennosci? Co do modlitwy, modlilam sie tak, wlasnie tymi slowy o moje malzenstwo. Bylam tak slaba, ze nie moglam sobie poradzic. Szukalam wszystkiego by znalesc droge. Wlasciwie rozmawiam z Bogiem codziennie, ale kazdy radzi sobie po swojemu. Ktos Boga potrzebuje, ktos inny nie. Nie potepiajmy sie za to, ze dzialamy tak a nie inaczej. Wazny jest wynik. Faktem jest jedno, Bog za nas niczego nie zalatwi. Da nam sily jesli wierzymy, ze da I dopiero to pozwoli na dzialanie. A Ohydka ( bez c;) ma racje, ze trzeba pomyslec logicznie, zaplanowac strategie I nie czekac az spadnie nam manna z nieba, bo zycie moze minac na tym czekaniu a szkoda go bo jest jedno.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~JANECZKA ~JANECZKA
    ~JANECZKA
    Napisane 19 grudnia 2013 - 12:39
    Kukuma.. Nic ująć, nic dodać, mądrze piszesz :-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kukuna ~Kukuna
    ~Kukuna
    Napisane 19 grudnia 2013 - 13:19
    Haha, a jakie byki strzelam. Nie moge siebie czasem czytac. No masakra jak nie mam worda. Sorry za to tak przy okazji;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~ZiZ ~ZiZ
    ~ZiZ
    Napisane 19 grudnia 2013 - 13:35
    Jestem po rozmowie z prawnikiem. Powiem wam, że bardzo fajną osobą. Ona jest z typu tych, którzy nie biorą wszystkich spraw obiecując wygraną. Podała mi możliwe rozwiązania. 1. bez orzekania o winie 2. z orzeczeniem o winie z obu stron 3. z winy jednej strony. Rozwiązanie 1 i 2 ma te same skutki prawne, różnica jest tylko taka, że w rozwiązaniu 2 będziemy się obrzucać błotem, a efekt finalny będzie taki sam. Ucierpią na tym wszyscy (czas, pieniądze, świadkowie itd). Rozwiązanie 3 to pójście na wojnę i to długą wojnę. To dopiero byłaby rzeź i pytanie brzmi po co? Jeśli sąd uzna, że i tak choć trochę winy jest po stronie tej niby niewinnej to i tak zakończy się jak wariant 2. Wykazanie w 100% wariantu 3 jest praktycznie niemożliwe. Do tego wszystkiego nakłada się jeszcze taki a nie inny skład sędziowski, który jest pani mecenas znany i nawet gdyby zmienić sędziego, to i tak nic nie zmieni, Powiem wam, że na miejscu pierwszym należy postawić dzieci i to ich dobro ma być priorytetem dla mnie. Mi samemu jest ciężko, ale jakoś muszę to przetrwać. Jak ktoś wcześniej napisał, należy się zastanowić czy warto walczyć i się wykrwawić, o co i po co walczyć, czy lepiej ustalić nowe granice i zawrzeć rozejm. Może to komuś się nie spodoba, ale każdy ma prawo do swoich opinii.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kukuna ~Kukuna
    ~Kukuna
    Napisane 19 grudnia 2013 - 14:19
    Dobrze prawisz;) A prawniczka widac realistka. Pewnie, ze dzieci sa najwazniejsze. Rozumiem, ze opcja 1 wchodzi w gre. Mam nadzieje, ze zona doceni to bo to duzy uklon w jej strone. Wiem, ze Ci ciezko. Ale jestem przekonana, ze dasz rade, bo widzisz, ja Cie nie znam, Ty mnie nie znasz, ale ja wierze w ludzkie mozliwosci. Nasze zycie sklada sie z etapow. Mozna to dzielic jak sie chce, ale faktem jest ze jeden sie konczy, inny sie zaczyna. Kazdy jest wazny I kazdy moze byc lepszy od poprzedniego. Wiem, ze ciezko to teraz dostrzec I ok, masz do tego prawo, a wrecz bym powiedziala, ze dziwne byloby, gdybys nie przezywal rozstania I pogodzil sie ze wszystkim ot tak. Pisales w jednym z postow cos w sensie, ze nie myslisz ze kiedys jeszcze jakas kobieta... A Janeczka chyba dala fajny przyklad, ze jednak nie mozna tak myslec. Wszystko moze sie zdarzyc;) Ok, ok poplynelam haha, ale ciesze sie, ze jakos to pozbierales do kupy I cos tam sie lepi (sorry, mam taki dziwaczny humor czasem)
    Trzymam za Was kciuki;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kobietka ~kobietka
    ~kobietka
    Napisane 19 grudnia 2013 - 16:19
    ZIZ.....
    pamiętaj
    to są Twoje decyzje i Twoje życie . Tylko Ty i nikt inny może decydować o tym, co zrobisz. Każda inna osoba stoi z boku i nie widzi, nie czuje tego, co jest w środku , w samym centrum cyklonu. Nikt z nas nie był w Twoim małżeństwie.
    .Wiem jednak jak Ci ciężko i że czujesz się na totalnym dnie.. Mocno przegrany...
    Myślę, że wydaje Ci się że to kobieta Twojego życia , bo ktoś Ci ją zabiera....
    Uwierz jednak ,że to sytuacja przejściowa, kiedy dobrze ją przerobisz ona Cię tylko wzmocni, po jakimś czasie odzyskasz siły, energię, wiarę w siebie i ludzi.
    Jest taki etap smutku, płaczu żalu, rozpaczy..ale przede wszystkim strachu przed nieznanym, bo każdy w takim momencie czuje duży niepokój co będzie? czy dam radę? jak będę teraz żyć.?
    ona szczęśliwa, ja na dnie rozpaczy..
    Pozwól sobie na ten smutek, łzy i cierpienie.. ale nie przywiązuj się do tych emocji niech po czasie popłyną w inną stronę.
    Pomyśl.. czy naprawdę chciałbyś spędzić życie z kobietą, która Cię zdradzała z innym , która swoje emocje ulokowała w innym mężczyźnie?
    Uwierz mi na początku , gdyby wróciła, byłoby dobrze, bo czułbyś się wygrany, ale to tylko pozory... cóż to za wygrana???
    po jakimś czasie znów poczułbyś się fatalnie i związek zaczynałby się sypać. Rzadko który mężczyzna potrafi po czymś takim funkcjonować normalnie.
    Znajdź siłę w sobie, ta sytuacja ma Cię czegoś nauczyć...
    Rób może małe kroczki, plany na godziny, dany dzień, tydzień, nie wybiegaj za bardzo w przyszłość....nie wiesz co za chwilę może się stać.
    Najważniejsze jest jednak to ,żeby step by step do przodu....pomału, spokojnie.

    Nie marnuj czasu na myślenie o tym że nie dasz rady!!!
    Dasz , jak ja i tysiące innych.
    dasz!!! jeśli zachcesz,
    jeśli nie zechcesz przez długie lata cały świat i wszyscy wokół będą winni ,
    a Ty będziesz biednym chłopczykiem, któremu żona , kobieta zniszczyła życie.
    Wybór i decyzje zawsze i tylko zawsze zależą od Ciebie.
    Niech idzie w cholerę...
    a TY zacznij myśleć inaczej....

    kobietka





    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kobietka ~kobietka
    ~kobietka
    Napisane 19 grudnia 2013 - 16:19
    ZIZ.....
    pamiętaj
    to są Twoje decyzje i Twoje życie . Tylko Ty i nikt inny może decydować o tym, co zrobisz. Każda inna osoba stoi z boku i nie widzi, nie czuje tego, co jest w środku , w samym centrum cyklonu. Nikt z nas nie był w Twoim małżeństwie.
    .Wiem jednak jak Ci ciężko i że czujesz się na totalnym dnie.. Mocno przegrany...
    Myślę, że wydaje Ci się że to kobieta Twojego życia , bo ktoś Ci ją zabiera....
    Uwierz jednak ,że to sytuacja przejściowa, kiedy dobrze ją przerobisz ona Cię tylko wzmocni, po jakimś czasie odzyskasz siły, energię, wiarę w siebie i ludzi.
    Jest taki etap smutku, płaczu żalu, rozpaczy..ale przede wszystkim strachu przed nieznanym, bo każdy w takim momencie czuje duży niepokój co będzie? czy dam radę? jak będę teraz żyć.?
    ona szczęśliwa, ja na dnie rozpaczy..
    Pozwól sobie na ten smutek, łzy i cierpienie.. ale nie przywiązuj się do tych emocji niech po czasie popłyną w inną stronę.
    Pomyśl.. czy naprawdę chciałbyś spędzić życie z kobietą, która Cię zdradzała z innym , która swoje emocje ulokowała w innym mężczyźnie?
    Uwierz mi na początku , gdyby wróciła, byłoby dobrze, bo czułbyś się wygrany, ale to tylko pozory... cóż to za wygrana???
    po jakimś czasie znów poczułbyś się fatalnie i związek zaczynałby się sypać. Rzadko który mężczyzna potrafi po czymś takim funkcjonować normalnie.
    Znajdź siłę w sobie, ta sytuacja ma Cię czegoś nauczyć...
    Rób może małe kroczki, plany na godziny, dany dzień, tydzień, nie wybiegaj za bardzo w przyszłość....nie wiesz co za chwilę może się stać.
    Najważniejsze jest jednak to ,żeby step by step do przodu....pomału, spokojnie.

    Nie marnuj czasu na myślenie o tym że nie dasz rady!!!
    Dasz , jak ja i tysiące innych.
    dasz!!! jeśli zachcesz,
    jeśli nie zechcesz przez długie lata cały świat i wszyscy wokół będą winni ,
    a Ty będziesz biednym chłopczykiem, któremu żona , kobieta zniszczyła życie.
    Wybór i decyzje zawsze i tylko zawsze zależą od Ciebie.
    Niech idzie w cholerę...
    a TY zacznij myśleć inaczej....

    kobietka





    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kukuna ~Kukuna
    ~Kukuna
    Napisane 19 grudnia 2013 - 16:52
    Fajnie napisane;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~ZiZ ~ZiZ
    ~ZiZ
    Napisane 19 grudnia 2013 - 17:20
    Dobrze prawisz kobetka :-) Nie jest łatwo się otrząsnąć, pomóc mogą: terapia, leki, modlitwa, przyjaciele i wiele innych ludzi i okoliczności. Czas pokaże co się dziać będzie. Może kiedyś, kiedyś, kiedyś i ja spotkam tą właśnie. Może tą samą a odmienioną. Tego nie wie nikt. Po pierwsze ja (psychika i ciało bo to potrzebne do dalszego działania. Po tym następują dzieci, które wymagają silnego i uśmiechniętego ojca. Reszta to oczywiście życie, praca itd itd. Wiem, że jeszcze nie raz dopadnie mnie załamanie i tragiczne refleksje. Będę to musiał jakoś przeżyć z pomocą w/w. Niemniej jednak dziękuję wszystkim za wsparcie, rady i opinie. Każda jest ważna i każdą należy przemyśleć. Jeśli ja cokolwiek wniosłem na tym forum to będę się z tego cieszył. Nie uciekam stąd. Pozostanę i jeśli w czymkolwiek będę mógł pomóc, to jestem do dyspozycji.
    PS: fajnie mi się pisze po lekach uspokajających :-)))

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~DTL ~DTL
    ~DTL
    Napisane 19 grudnia 2013 - 20:22
    @kobietka mega fajny post

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy