Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

walczyć o małżeństwo, czy nie?

Rozpoczęte przez ~Loo, 02 lis 2012
  • avatar ~Kukuna ~Kukuna
    ~Kukuna
    Napisane 18 grudnia 2013 - 10:21
    To sa piekne idealy I oczywiscie tak powinno byc, ale ile mozna walczyc? Ok, mozna do upadlego, tylko, ze trzeba miec do tego sile, a o to ciezko. Psychike czlowieka latwo zlamac. Samo to, ze kochana kobieta odtraca, nie chce, ucieka, kocha innego, jest ciezkie do zniesienia. Ja postanowilam walczyc, ale nie jest latwo. Ziz uswiadomil mi, ze moj M nie zaslozyl na to, by tak sie meczyc. Ale nie kazdy chce dawac szanse w malzenstwie I zmuszanie do tego konczy sie totalnym zniszczeniem rodziny. Wkurza mnie pojmowanie rodziny tylko I wylacznie w kategoriach malzenstwa. Rodzina to wiezi, odpowiedzialnosc I milosc. Zbyt czesto myli sie milosc z pozadaniem. Gdy to sie konczy ludzie odwracaja sie od siebie, zapominajac o tym, ze mimo iz nie chca byc razem, nadal ta rodzine tworza. Ojciec jest ojcem, matka matka. Nie sa malzenstwem, ale na zawsze beda rodzicami. To tez jest rodzina. Wiem, mozna moje slowa odczytac, ze bez pozadania nadal moga trwac razem. Tak, tylko gdy razem tego chca. Gdy nie, niech sie rozejda, ale niech nie walcza ze soba, niech dbaja o siebie mimo ze sa osobno, niech dbaja o dzieci I kochaja ja dajac wsparcie. Trwanie razem w imie poprawnosci jest bezsensowne bo wlasnie w ta uwielbiana przez wszystkich rodzine godzi. Wykrecona jestem na maxa, wiem, ale nie chcialabym widziec walczacych rodzicow, skomlacych o swoja milosc, o zainteresowanie, w koncu zmeczonych, zlych, sfrustrowanych... Co do samej walki jeszcze, to mysle, ze niewielu jest takich co nie walczyli.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kukuna ~Kukuna
    ~Kukuna
    Napisane 18 grudnia 2013 - 10:33
    39 I pol - kupilam ta sama ksiazke;) Toksyczna milosc;) Skoro Twoja zona wybrala juz drode dla siebie to moze nie ma sensu silic sie na zlosliwosci. To Ci nic nie da. Nie odegrasz sie na niej ale na dzieciach. Nie znam Twojej zony, ale najczesciej kobiety wlasnie tak mszcza sie na mezach. Poprzez dzieci. W dedykacji napisz jej moze ." "Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego". Badzmy szczesliwi podazajac obok siebie, lecz juz na osobnych drogach zycia"



    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~JANECZKA ~JANECZKA
    ~JANECZKA
    Napisane 18 grudnia 2013 - 10:43
    Propozycja odpowiedzi na pozew...? Jak to przeczytalam to ciarki mie przeszly, toz to dopiero jest przemoc! Manipulacja. To jest STRASZNIE przygnebiajace. To zawieranie przymierza z instytucja panstwowa przeciwko komus, z kim bylo sie blisko. To traktowanie partnera przedmiotowo! Zawlaszczenie nim, jego wola i decyzja nic nie znacza.. w imie ,,wielkich,'' falszywych slow! To fanatyzm! To jest chore i tragiczne, mnie przeraza. Malzentwo w tym kontekscie to wiezienie. To nie jest milosc! To tyrania. Zmusic te druga osobe....

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~JANECZKA ~JANECZKA
    ~JANECZKA
    Napisane 18 grudnia 2013 - 10:54
    c.d. by gasla przy nas, moze sie zmuszala ..albo wegetowala. To jest milosc wlasna. I walka nie o malzenstwo tylko przeciw partnerowi. To jest mszczenie sie, nieradzenie sobie ze soba, przemoc. Jesli ktos jest wierzacy, to niechaj sie modli, modli, modli, modli bo to jest dobra energia ale nie slowami, Panie oddaj mi ja, tylko, Panie spraw by byla szczesliwa bo ja kocham. W zyciu liczy sie WOLNOSC. od... i do...Milosci nie mozna wymusic, zaplanowoc, zadac, wymagac...! Aktem milosci jest zwrocenie komus wolnosci.. To co wyzej przeczytalam to gornolotne slowa ...puste i nic nie znaczace. Przestalam chodzic o kosciola, a jezdzilam na rekolekcje i chodzilam na pielgrzymki...W KK jest pranie mozgu....

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~JANECZKA ~JANECZKA
    ~JANECZKA
    Napisane 18 grudnia 2013 - 11:01
    Czlowiek o sobie stanowic nie moze bo decyduje za niego panstwo, kosciol, opinia publiczna, pracodawca ?????? a w zwiazku, drugi partner??? Jak w tej sytuacji wyglada codziennosc? Pytacie: wolno mi? czy moge? Mowicie,:Nie wolno, nie mozesz! Zabraniam!? NIE, NIE, NIE, bo NIE, bo Bog?????

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~JANECZKA ~JANECZKA
    ~JANECZKA
    Napisane 18 grudnia 2013 - 11:11
    Czlowiek jest ubezwlasnowolniony? nawet gdy psychicznie zdrowy? Przeciez nasze czyny dzialania powinny byc nastepstwem dobrych mysli., pragnienia harmoni, dobra dla drugiego czlowieka, wyrozumialosci, cierpliwosci, umiejetnosci przebaczenia...
    Odpowiedz na pozew to gra, dla doroslych..bardzo smutna... to pranie mozgu.Bo przeciez przed kilkunastu laty zadawaliscie pytanie: Chcesz byc ze mna?Chcesz? Pragniesz?a teraz....sila, brutalnie, naocznie, przed kosciolem, przed panstwem, przed sasiadami.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Czeladnik ~Czeladnik
    ~Czeladnik
    Napisane 18 grudnia 2013 - 11:15
    ~www.sychar.org napisał:
    Trzeba próbować podnosić się i walczyć. Nikt nie większego prawa do żony jak jej mąż , i dlaczego ma ją oddać innemu mężczyźnie bo zakochała się w innym albo ma romans. Oboje są odpowiedzialni za Siebie To tak łatwo żonę sie oddaje bez walki innemu ? To gdzie jest ten mężny i silny mąż co obroni rodzine i dzieci ? , A ile jest warta noszona przez nas obrączka ?
    Pamiętajmy o dzieciach !!!
    Ile damy , tyle samo odbierzemy !!!


    Jasne, że trzeba próbować naprawiać ale nie walczyć.
    "Prawo do żony" - człowieku, średniowiecze i niewolnictwo szczęśliwie mamy już dawno za sobą.
    Obrączka jest warta tyle, ile zaufanie małżonków do siebie, dewaluuje się wprost proporcjonalnie do spadku rzeczonego zaufania.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~JANECZKA ~JANECZKA
    ~JANECZKA
    Napisane 18 grudnia 2013 - 11:21
    Porzucone kobiety, zdradzeni mezczyzni czuja sie gorsi...zazdroszcza ze zona/maz smieja sie, ciesza, przezywaja namietnosc.... ZAZDROSZCZA. Jest to ludzkie, normalne. I tego nie dostaniesz juz od niej/niego. Nie karaj go/jej. Pomysl onsobie, zbuduj sobie przyszlosc, potrafisz, a jak jestes wierzacy to Bog Ci pomoze. Skup sie na sobie. Nie trac energii na przeywanie , tego co bylo, bot o minelo, a Ty jestes tu i teraz i swoimi myslami i emocjami ksztaltujesz swoje jutro.
    Jesli czlowiek rozpamietuje, przerzuwa to co bylo, to karmi sie emocjami, ktore teraz niszcza ...wciaz niszcza...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~JANECZKA ~JANECZKA
    ~JANECZKA
    Napisane 18 grudnia 2013 - 11:23
    Poczulam, przez chwile, ze zyje w sredniowieczu....cos strasznego..

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~JANECZKA ~JANECZKA
    ~JANECZKA
    Napisane 18 grudnia 2013 - 11:36
    Do ZiZ
    Mam przyjaciela, ktorego zona zostawila po 10 latach. W skrocie, jej romans trwal rok ale zaprzeczala...on wlamal sie do poczty meilowej i tak sie dowiedzial. Od razu poszedl na terapie i probowal walczyc. Padaly z jego strony gornolotne slowa ... ale byl nie do zniesienia, cierpiac... sledzil, pokazywal jaki jest biedny...Ostateczna decyzje podjela ona- rozwod. Zostal bez mieszkania, bez pracy- stracil w tym czasie i rozpoznano u niego depresje. Depresja (to bylo wolanie o milosc do zony..bo objawy sie nasilaly gdy byli razem ) przeciagnely sprawe.. Minelo 5 lat, po roku z nim juz bylo lepiej ...pracowal w Mc Donaldzie, od 2 l jest szczesliwym czlowiekiem , zyje z piekna kobieta, wrazliwa i madra.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~www.sychar.org ~www.sychar.org
    ~www.sychar.org
    Napisane 18 grudnia 2013 - 11:55
    Odnoszę się do Janeczki, nokogo nie krytykując ani nie porównywac.
    Tu nie chodzi aby zmuszać kogoś do bycia ana przymus z kimś tylko aby walczył o żonę tylko o NIĄ !!!!!! i walczył o ich małżeństwo i rodzinę. Jak ktos zechce to i tak odejdzie nie ma smyczy . To czas równiez dla tej osoby zostawionej aby rozpoczeła swój rozwój osobisty i duchowy . Jakimi mechanizmami i strategiami przeżycia żyła i wykorzystywała je w stosunku do męża/żony do swoich bliskich . Czy powielalam mechanizmy swoich rodziców i życia małżeńskiego swoich rodziców. Czy to był dobry wzór dla mnie ? Czy były te strategię dobre i moze " JA " się nimi karmiłem i przeniosłem na swoje małżęnstwo .
    ROZWÓD TAK NAPRAWDE NICZEGO NIE ZAŁATWIA ABY SIE POCZUC LEPIEJ. Materialnie może owszem w odniesieniu do żon bo są profity alimenty ,w niektórych przypadkach mieszkanie .Oczywiście jest sięodizolowanym od tej drugiej osoby. Nie ulega wątpliwości ,że należy się odizolować od osoby która ma chorobe alkoholową lub inny nałog, równiez należy starac się pomóc współmałżonkowi /współmałżonce aby wyszedł z tego. Nie moga patrzec na to dzieci i można wnieść separcję i ten czas uważam jest dobry na przemyslenie . Dajecie wówczas sobie szansę.
    Naprawdę należy zawsze zacząć od SIEBIE . KTO JA JESTEM ? JAKI /JAKA JESTEM NAPRAWDĘ.
    Pozdrawiam :-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~www.sychar.org ~www.sychar.org
    ~www.sychar.org
    Napisane 18 grudnia 2013 - 12:05
    Na stronie sycharowskiej są różne pomocne materiały dla wszystkich.
    Przede wszystkim na FORUM SYCHAROWSKIM są swiadectwa i doświadczenia ludzi dotkniętym rozwodem i kryzysem. Naprawdę mozna ogarnąć swoje problemy małżęnskie , kryzys itp. i scalić swoje małżęnstwo jak również odbudować .
    PRZEDEWSZYSTKIM KAŻDY KTÓREGO SPOTYKA TAKI PROBLEM POWINIEN NAJPIERW WEJŚĆ DO SWOJEGO OGRÓRKA OSOBISTEGO I ZOBACZYĆ SWOJE JA.
    KTÓRE TO JEST JA FAŁSZYWE ? A KTÓRE TO JA PRAWDZIWE ?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kukuna ~Kukuna
    ~Kukuna
    Napisane 18 grudnia 2013 - 12:16
    To moze tak, to co mowi Sychar powinno byc na poczatku, czyli ta przyslowiowa walka o malzenstwo I zwiazek. Nie sadze, ze zony czy mezowie po tym jak ich polowice mowia, ze chca odejsc, poddaja sie, bo wiadomo, ze walcza, staraja sie, zmieniaja siebie, swiat. Czasem niepotrzebnie, ale wtedy robi sie rozne rzeczy I dla mnie to jest ten czas na to. Ale kiedys przychodzi taki moment, ze walka traci sens. I tak jak pisze Janeczka, wtedy trzeba popatrzec na siebie I zaczac zyc dla siebie. Szkoda tylko, ze najczesciej gdy polowica nie chce wrocic, zaczyna sie wojna.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~JANECZKA ~JANECZKA
    ~JANECZKA
    Napisane 18 grudnia 2013 - 12:16
    c.d. Dzisiaj jest wdzieczny, ze ona odeszla...bo odzyl. Wtedy,przegladajac sie w oczach zony ..nie widzial nikogo wartosciowego...i uwierzyl ze tak jest. Dlatego staral sie bardzo i zabiegal.
    A potem bez wielkiej wiary..skupiajac sie na dniu dzisiejszym...przetrwal. Ale jak mowi to bylo dno. Mysle, ze psychoterapia mu pomogla...dotarl do zrodel niezadowolenia z siebie..Tym nie mozna obciazac innych.
    ...zyjac z fajna kobieta, poznaje wciaz siebie..jest z siebie zadowolony. Nie bylby w tym miejscu dzisiaj, gdyby zona z nim zostala. ( dale by darli koty).
    Moze ludziom terapia par pomoze w rozsypce ale nie jesli od poczatku sa zle dobrani. Tak jak moj przyjaciel, ktory byl wykorzystywany przz egoistke, narcyzke.
    Nie mieli dzieci. Wiez fizyczna wygasla kilka lat wczesniej.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kukuna ~Kukuna
    ~Kukuna
    Napisane 18 grudnia 2013 - 12:24
    Bez dzieci powinno byc latwiej sie rozejsc, no ale widac nie zawsze tak jest.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~JANECZKA ~JANECZKA
    ~JANECZKA
    Napisane 18 grudnia 2013 - 13:10
    Tak, Kukuno@, uwazam, ze trzeba sie zajac soba, robic piekne rzeczy dla siebie i dzielic sie tym z drugim czlowiekiem, jesli on tego chce. Uwazam, ze zyjemy poto by byc szczesliwymi ludzmi.
    Jestem zbuntowana...Sychar@....jako czlowiek swiecki. Wiem jednak, ze zycie chrzescijanina kreci sie wokol sakramenow, np malzenstwa...i raz podjeta decyzja zobowiazuje...albo sie malzenstwo uniewaznia. Ale to jest polityka kosciola. Znajoma, ktora chodzi teraz na nauki kosciola przedmal. jest nauczana, ze powinnoscia malzonkow jest rodzicielstwo. Jak dzieci miec nie moga to MUSZA zaadoptowac. To tez polityka kosciola. Czlowiek sam powinien decydowac o swoim szczesciu realizowac pragnienia swoje a nie cudze! i byc podporzadkowany cale zycie autorytetom zewnetrznym.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kukuna ~Kukuna
    ~Kukuna
    Napisane 18 grudnia 2013 - 13:23
    Oj powinni byc szczesliwi. Smutne jest to, ze gdy dochodzi do rozstania, czlowiek o szczesciu zapomina. Nie tyle o swoim, bo jak sie odchodzi to po to by byc szczesliwszym, ale o szczesciu innych. Czemu o tym pisze, bo sama nie potrafilabym zniszczyc meza gdyby chcial odejsc. A moze tylko tak mi sie wydaje? Bylabym soba bardzo rozczarowana, gdybym jednak tak postapila. Tylko ze ja jestem w tej drugiej sytuacji. To ja mialam mysli by odejsc. Zgadzam sie ze ludzie powinni sami decydowac o sobie. Jesli chce sie ratowac malzenstwo, niech to robia. Jesli chca odejsc, droga wolna. Ale tu I tu wszystko zaczyna sie od jednego, pracy nad samym soba. Tylko gdy jestesmy pogodzeni z soba mozna zaczac zyc czy w zwiazku czy bez niego.
    Sychar, naprawde ciezko jest osobom odtraconym. Ja odtracilam I sama bylam w dziwnym amoku przez kilka miesiecy. Dalam szanse malzenstwu bo jestem katoliczka, ale jest mi ciezko. Nie wiem jak to sie skonczy. Zabrzmi to dziwnie, ale ja naprawde chce dla mojego M jak najlepiej. Pytanie, czy to "najlepiej" naprawde znaczy ze ze mna?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~JANECZKA ~JANECZKA
    ~JANECZKA
    Napisane 18 grudnia 2013 - 13:24
    Nie pozwole sobie, by mna inni sterowali, nie zyje dla autorytetow zewnetrznych, zyje dla siebie i tych ktorzy mnie kochaja... Dekalog tlumaczyl siostra zakonna na religii, jak bylam dziewczynka. Jestem dorosla kobieta i potrafie odroznic dobro od zla......i przepisow nie potrzebuje...i nie widze sensu w meczennictwie....
    Jestem niepraktykujaca, wychowana w katolickiej rodzinie kobieta. Wierze po swojemu.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kukuna ~Kukuna
    ~Kukuna
    Napisane 18 grudnia 2013 - 13:35
    Nigdy nie patrzylam na ludzi przez pryzmat wiary, bo inaczej wszyscy katolicy powinni byc cudownymi, czystymi jak lza ludzmi. A wiemy jak to z ludzmi bywa. Mam znajomych z roznych kultur czy religii I to sa fajny, mili ludzie, zyciowi, starajacy sie nie krzywdzic innych. Zawsze myslalam w ten sposob. Nie swiadczy o mnie ani ilosc mszy na ktorych bylam, ani odmowione rozance, ale to jaka jestem wzgledem innych. Czy umiem pomoc nawet komus, kogo nie lubie.
    Nikt nie lubi byc sterowany. Czlowiek sie wtedy dusi. Mysle, ze trzeba znalesc balans. Nie moge robic wszystkiego na co mam ochote, ale tez nie mam prawa zabraniac innym czy nakazywac im jak maja zyc. No moze czasami haha, chyba kazdy ma zapedy w imie dobra czyjegos;) Inaczej nikt nie skomentowalby postow ZIZiego, ktorego de facto tu nie ma;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~DTL ~DTL
    ~DTL
    Napisane 18 grudnia 2013 - 13:55
    Sądzę tak samo jak Janeczka jeśli ktoś ma się z tym związkiem męczyć to niech odejdzie bo od miłości do nienawiści bardzo krótka droga ja jestem w tej sytuacji że to żona powiedziała że ma już dość droga wolna tylko szkoda dzieci wiara tutaj nie ma nic do rzeczy to jest sprawa między dwojgiem ludzi tworzących związek na siłę to tylko może dojść do wspólnej nienawiści a tego chyba każdy chce uniknąć skoro wcześniej było się ze sobą tyle lat.M

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy