Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

walczyć o małżeństwo, czy nie?

Rozpoczęte przez ~Loo, 02 lis 2012
  • avatar ~ZiZ ~ZiZ
    ~ZiZ
    Napisane 08 listopada 2013 - 14:32
    alutka, piszesz wręcz genialnie. Twoja wypowiedź to samo sedno tego na czym to obecnie stoi. Warunki mam, nie ukrywam ich, tylko nie miałem możliwości i okoliczności ich przedstawić. Masz rację, to nie ja zdradziłem, to nie ja odszedłem, ja jej nie biłem ani nie wyrzucałem z domu. Teraz piłka po jej stronie. Gdzie zagra zobaczymy. Co do pomocy terapeuty, to niestety najpierw trzeba go znaleźć i to jeszcze dobrego i skutecznego, że nie wspomnę o chęci podjęcia terapii ze strony żony. To może być poważny problem.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Yrkoon ~Yrkoon
    ~Yrkoon
    Napisane 08 listopada 2013 - 16:44
    @ lusi

    Ano człowiek to już takie stworzenie co to nie wybaczy zanim "winnemu" nie nakopie. To samo tyczy się kobiety i mężczyzny. To wymaganie tzw starania się jest też formą przemocy. Druga strona (ta czująca się skrzywdzoną) wymaga sztuczek na "pstryczek". I dopiero jak wystarczająco się odegra czuje, że może dalej ciągnąć związek.

    Z perspektywy mężczyzny rozwiedzionego powiem Ci, że przebywanie w jednym domu z pyskatą babą, pełną pretensji, podważającą wartość mężczyzny z tego czy innego powodu to wielka mordęga. Ja swojej ex-małżonce nie wybaczyłem, obrzydziła mi siebie konkretnie.

    Skoro Twój małżonek jeszcze nie odszedł znaczy coś go przy Tobie trzyma. Co? Nie wiem. Może tylko dziecko. Możesz albo znosić cierpliwi czekając aż spłaci Ci "co winien", albo tupnąć nogą domagając się szacunku. W tym drugim wypadku ryzykujesz, że po prostu się wkurwi i trzaśnie drzwiami.

    Tak to widzę. Ale to Twoje życie i zrobisz z nim co uważasz.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~iwona ~iwona
    ~iwona
    Napisane 09 listopada 2013 - 10:08
    Pamiętaj że to działa w obie strony. Tej twojej żonie też ta rutyna przeszkadza obojętność też . Ale nigdy nie mówiłam tego mężowi bo nie chciałam go zranić tym że jest do bani. Tylko tak się składa że to on zdradził teraz podobno żałuje chce wszystko ratować , la jak kiedy żona już mu nie wierzy w szczególności w jego wątpliwą już miłość.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~lusi ~lusi
    ~lusi
    Napisane 09 listopada 2013 - 14:09
    do @Yrkoon nie jestem rozdartą babą i nie mam wiecznych pretensji,tak mi sie wydaje,oboje pracujemy,długo,wiec wydaje mi sie, że powinniśmy też razem zajmować się domem ,(zaznaczę że nasze dziecko ma 19 lat wiec nie wymaga jakiegoś szczególnego traktowania)ale na moją prośbę o pomoc zawsze słyszę że jest zmęczony,ja też jestem zmęczona,a jak wracam to sprzątam,piorę gotuję robie zakupy,płce rachunki i jeszcze jak sie odezwe to co mam pretensje?nie wydaje mi sie...ale Wy faceci tak to odbieracie...mało tego sama musze sie zajmować moim samochodem,czyli sprawdzam olej dolewam jak cos braknie ,bo mój mąż albo mu sie nie chce albo zmęczony ,to co nie mam powodow do gderania?A przy tym muszę znaleźć czas na to żeby o siebie zadbać...No sorry ...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Yrkoon ~Yrkoon
    ~Yrkoon
    Napisane 09 listopada 2013 - 15:28
    @ lusi

    Czyli gderasz i trzeszczysz. :D. Źle do tego podchodzisz kobieto, oj źle. Jeżeli czujesz, że maż ma jeden etat, a ty etaty 3 to nie gderaj, ale zmniejsz ilość roboczo godzin. Ja, widzisz, lubię sobie przyrządzić coś dobrego. Wszystkie kobiety z którymi byłem przechodziły okres próby partyzanckiego przerzucenia obowiązku gotowania na mnie, usprawiedliwiając się jakoby, że ja lepiej gotuję a one takie zajęte. Cóż, wiele kobiet myli spokój, niechęć do rozwiązań przemocowych, oraz pozytywny stosunek do świata ze słabością. W takiej sytuacji można:
    1) dać się przerobić i wziąć na barki więcej roboty;
    2) zrobić karczemna awanturę o zagrozić zerwaniem (większość ludzi nie rozumie bo nie chce i trzeba ich uruchamiać na wstrząs)
    3) albo załatwić sprawę pokojowo, choć będzie to wymagalo przełamania swoich schiz.

    Opis sposobu trzeciego. Ja w przypadku gotowania: przestałem cokolwiek wpłacać i wypłacać ze wspólnego kąta, obiady jadałem na mieście, żarcia kupowałem tylko tyle by starczyło mi na kanapki na rano i do pracy (robione na bieżąco a oznakowywane ile i na co i pakowane do pojemniczków, a na zapytanie czy można pokosztować nieodmiennie odpowiadałem, że jestem zmęczony i zajęty i nie mam czasu na dorabianie kanapek wiec z cała przykrością i czułością odmawiam :>.

    Paralelnie: przestań sprzątać. Tutaj musisz przetrzymać i męża i dziecko. Przestań gotować, jadaj na mieście a kupuj zarcie na bierzaco na obiad i śniadanie.. Przestań prać cokolwiek innego niż swoje rzeczy. Postaw sobie oddzielny koszyk na pranie i nie usprawiedliwiaj się, ze lepiej oprać wszystko wszystkim po kolorze bo się zafarbuje. W 40st i przy dobrym proszku się nie farbi,
    I czekaj, aż mężowi zacznie śmierdzieć niewyniesiony kosz z kuchni, a zakurzone okno w salonie niemożliwi rozwiązywanie krzyżówki w dzień. A dzieciak nauczy sam sobie parzyć herbatę i prasować ciuchy na egzamin. Jeśli jednak oni przetrzymają Ciebie to już nic ci nie pomoże.

    Niestety praca house manager'a jest rzadko kiedy szanowana, a jednostka która ma wyżej postawiona poprzeczkę, zapierdziela, bo tak ma p prostu (a później się wkurza, że nic nie jest robione).

    Rada dla każdej kobiety i innego pedanta:
    1) Wyluzuj, od kurzu się nie umiera.
    2) Podłogi nie trzeba myć codziennie (wyjątek male dziecko), raz na tydzień starczy.
    3) sprząta sie na bieżąco małe rzecz każdy po sobie: kubek po kawie myje sie natychmiast, jak i spłukuje wannę po kąpieli. A kobiety na bieżąco wybieraj ze spływu kudły. I plamę z winna ściera się po wpiciu kieliszka ;) Tą zasadę egzekwuje się bezwzględnie, bez krzyków, ale po prostu karcącym wzrokiem i wystawaniem nad winowajcą jak ksiądz nad grobem. Proste i skuteczne.
    4) etc.

    A zaoszczędzony czas wdaj na siebie. Wyjście, areobik, tańce albo inne dziadostwo. Nie trzeba wszystkiego robić z mężem. Zresztą częste przebywanie razem to najlepszy sposób by para sobie nawzajem zbrzydła.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Yrkoon ~Yrkoon
    ~Yrkoon
    Napisane 09 listopada 2013 - 15:36
    @ iwona

    Mojej ex-żonie nic już we mnie nie przeszkadza. Za to jak ją widziałem przypadkiem lat temu trzy nazad to zauważyłem, że niczego się nie nauczyła i jej kolejny związek też się sypie.

    Białym kobietom wydaje sie, że mężczyzna ma przynieść konkretne pieniądze do domu pracują od 9 do 13:00 później chałupę posprzątać przyprowadzić dziecko i jeszcze szlachciankę zabawić. Plus przyjmować na klatę fochy (a czasami i policzek jak niewiasta bardziej krewka) bez najmniejszego grymasu, no i jeszcze po wszystkim przytulić.

    Ani mi się śni bawić w te durne gry. Związek tu na zachodzie to ciągła walka kto na kogo zwali więcej pracy. Dzięki serdeczne, ja się nigdy na dłużej nie zamierzam z żadną białą kobietą wiązać. Z nimi są fajne tylko początki i romanse. A życie codzienne, gdy już uspokoją się hormony jest nieodmiennie do dupy.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~ZiZ ~ZiZ
    ~ZiZ
    Napisane 09 listopada 2013 - 17:04
    Piszecie tu o prostych rzeczach dnia codziennego - i bardzo dobrze. Dodam od siebie. Tak, wiele rzeczy należy sprzątać na bieżąco (kubek po kawie, włosy z odpływu, talerze ze stołu itd.) Ja napiszę jak to wyglądało dotychczas u mnie. Ja pracuję o wczesnych godzin, więc śniadanie, kanapki, kawka poranna to moje osobiste zadania. Żony nigdy do tego nie angażowałem. Po mnie w kuchni i nie tylko zostaje ład i porządek. Żona zwykle w wielkim pośpiechu wysyła dzieci do szkoły.Wiem bo czasem zadzwoniłem przed 8:00 i wiem co się wtedy dzieje. Krzyki, upominanie, pośpiech. Po ich śniadaniu często żona jechała na zakupy. Ona ma nielimitowany czas pracy (własna działalność - uzdrawianie). Czasem ruszała do gabinetu lub na wizyty domowe. Innym razem przygotowywała obiad. Ja wracając z pracy musiałem być przygotowany na odgrzanie obiadu, jego dokończenie lub obiad na mieście. Gdy robiła obiad i zjadła wcześniej z dziećmi to ja po powrocie musiałem najpierw odgruzować kuchnię, powycierać co porozlewane itd i dopiero wtedy sam siadałem do obiadu. Po jej wyjściu z kuchni było tam jak po wybuchu. Zdarzało się, że udało jej się pozmywać gary po przygotowaniu obiadu i stały one wtedy wszędzie gdzie popadło. Może ja jestem zbyt pedantyczny, ale tak nie uważam. Po prostu jestem systematyczny, poukładany i dokładny. O sposobie sprzątania mieszkania przez żonę mogę tylko powiedzieć w skrócie, że rynek to jeszcze jakoś odkurzyła i umyła, ale boczne uliczki i zakamarki zawsze straszyły brudem. To jej cecha z domu, a dokładniej po ojcu. Czesząc się w łazience włosy z grzebienia wyrzuca do wanny i tak tam zostają, aż ja to uprzątną bo patrzeć na to nie mogę. Jakiekolwiek napomnienia w tych tematach zawsze kończyły się stwierdzenie, że jak ci przeszkadza, to sobie uprzątnij. Ktoś wcześniej wspomniał o obsłudze samochodu. Tak mamy dwa i obydwa ja obsługuję. Lubię to, znam się trochę na mechanice i daję radę. Któregoś dnia robiłem coś przy autku żony i jak zobaczyłem syf na podłogach i tapicerkach to wziąłem i to wszystko odkurzyłem. Myślicie, że ona mi za to podziękowała. Od czasu powstania kryzysu wygląda to troszkę inaczej, bo gdy oferuję swoją pomoc, to słyszę 'inni też mogą to zrobić'. Powiem wam, że nie robię tego celem uzyskania zachwytu, ale podziękowanie i zauważenie czyiś starań byłoby miłe. Żona moja żyje w ciągłym biegu. Nikt nie wie dokąd tak pędzi, przed czym ucieka. Tylko w ramionach kochasia czas się zatrzymuje. Sam też lubię spokój i kameralną atmosferę. Przerabialiśmy to czasem wspólnie w knajpkach na koncertach itd. Co z tego, ja jestem potworem, który ogranicza jej rozwój, żyję w schematach (rodzina, codzienność, praca) od których ona właśnie się uwalnia. Teraz może realizować i rozwijać siebie. Typowa gadka współczesnych feministek, tylko później jest problem bo nie ma mężczyzny, który by posprzątał. Jej praca jest najważniejsza. Umawia klientów np. na 18:00 czy , gdzie już dawno powinna być w domu. Umawia ich na niedzielę np 14:00 do 19:00 i oczywiście angażuje do tego kochasia, bo pracują razem. Mam kontakt z żoną tego kochasia i ona jest po prostu wqrwiona, bo niedziela to jej św. dzień dla rodziny, a moja żona (czyt. szefowa) wyciąga go do pracy w niedzielę. Najlepsze jest to, że on nie protestuje, namowy jego żony nie działają na niego, czasem nawet obiadu wspólnie nie zjedzą bo on musi jechać do pracy w niedzielę. Jest to wszystko jak dla mnie poj...ane i tyle. Czy tylko chodzi tu o pieniądze? Nie mam pojęcia. Odezwę się jeszcze.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~iwona ~iwona
    ~iwona
    Napisane 09 listopada 2013 - 17:30
    WAM NIE PRZECHODZI NAM ZDRADZONYM ŻONOM TYM BARDZIEJ NIE. Żal, rozczarowanie oraz brak już bezpieczeństwa jest w nas do końca. To cena waszego pseudo powrotu. Dzisiaj po prawie 3 latach jak wszystko wyszło wiem że popełniłam błąd zostając razem. Tego już nie da się wymazać bądź naprawić , a miłość moja umarła . Czekam na jego kolejny błąd i wierz mi nie zastanowię się nawet wystawiając walizki za drzwi. No cóż teraz wiem że jest dla mnie bezwartościowym człowiekiem z którym byłam 21 lat.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~lusi ~lusi
    ~lusi
    Napisane 09 listopada 2013 - 18:59
    @iwona zrobie dokładnie to samo co Ty ! bez skrupułów .a jeśli chodzi o dobre rady @yrkoona to nie jest takie proste jak by sie mogło wydawać,chyba nigdy mężczyzna nie zrozumie kobiety...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Roma ~Roma
    ~Roma
    Napisane 10 listopada 2013 - 12:47
    ~iwona napisał:
    WAM NIE PRZECHODZI NAM ZDRADZONYM ŻONOM TYM BARDZIEJ NIE. Żal, rozczarowanie oraz brak już bezpieczeństwa jest w nas do końca. To cena waszego pseudo powrotu. Dzisiaj po prawie 3 latach jak wszystko wyszło wiem że popełniłam błąd zostając razem. Tego już nie da się wymazać bądź naprawić , a miłość moja umarła . Czekam na jego kolejny błąd i wierz mi nie zastanowię się nawet wystawiając walizki za drzwi. No cóż teraz wiem że jest dla mnie bezwartościowym człowiekiem z którym byłam 21 lat.


    Czekasz na jego kolejny błąd?...... to błąd.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~lusi ~lusi
    ~lusi
    Napisane 10 listopada 2013 - 13:57
    A co nie bedzie kolejnych błedow,czy tak sie dobrze zakamufluje?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~ZiZ ~ZiZ
    ~ZiZ
    Napisane 10 listopada 2013 - 14:49
    No a co ja? Może też mam ją przyjąć i czekać na kolejny jej błąd? Sytuacja jest analogiczna, tylko płci odwrócone. Przyjąć ją i czekać, aż znów popełni błąd? Może także się zakamufluje, może znów oszuka i zmanipuluje i znów wrócimy do tego samego punktu.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~lusi ~lusi
    ~lusi
    Napisane 10 listopada 2013 - 15:41
    właśnie wszystko zależy od siły uczuć ale powiem Wam,że to jest okropnie trudne ...zaufać komuś komu sie ufało 20lat bezgranicznie...po takim czyms...trudno bardzo...i to na pewno jest w przypadku zdradzonych facetów też

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Czeladnik ~Czeladnik
    ~Czeladnik
    Napisane 10 listopada 2013 - 20:12
    ~ZiZ napisał:
    No a co ja? Może też mam ją przyjąć i czekać na kolejny jej błąd? Sytuacja jest analogiczna, tylko płci odwrócone. Przyjąć ją i czekać, aż znów popełni błąd? Może także się zakamufluje, może znów oszuka i zmanipuluje i znów wrócimy do tego samego punktu.

    @ZiZ to twoje życie!!! Jeśli czujesz taką potrzebę to próbuj, jak popełni "kolejny błąd" to stracisz czas i jednocześnie przekonasz się czy było warto. Najważniejsze w tym wszystkim, to odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy stać mnie na taki luksus, by po
    40-ce czekać na zmianę innego człowieka, nie mając na to wpływu?
    Mamy jedno życie, od nas zależy jak je skonsumujemy.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~ZiZ ~ZiZ
    ~ZiZ
    Napisane 10 listopada 2013 - 20:43
    Masz rację Czeladnik. Skoro to jesteśmy (po ...40.pl) to uważam, że to taki wiek, że nie musimy już nikomu niczego udowadniać. Innej osoby nie zmienisz, zwłaszcza w tym wieku. Dziecko może tak, ale nie zmienisz człowieka po przekroczeniu pewnej bariery wiekowej, a nawet nie będziesz mieć na to wpływu. Wiesz, wczoraj oglądałem film 'Bruce Wszechmogący' i utkwiła mi jedna rzecz w głowie. Dotyczy ona podejmowania decyzji przez drugą stronę. Dotychczas modliłem się o naprawę naszego małżeństwa, a od wczoraj tak jak w filmie mam intencję aby moja żona była szczęśliwa. Niech sama wybierze, byle właściwie. Nie zrozum, że coś sugeruję, że właściwie to tylko i wyłącznie powrót do związku. Właściwym, także może być rozstaniem i po kłopocie. Sam tutaj nic nie osiągnę. Do miłości nikogo nie nakłonisz, a tym bardziej nie zmusisz, nawet intencją czy modlitwą. Bóg ma wpływ na decyzje, ale każdy ma jeszcze wolną wolę i może zrobić co zechce. Ja przecież nie zadzwonię do niej i nie powiem 'kochanie wróć bo żyć bez ciebie nie mogę'. Tego nie zrobię i nie zrobiłem wcześniej. Nie ze względu na dumę. Po prostu to i tak nic nie da. Owszem w ostatniej rozmowie wyjaśniłem, że w/g mnie mamy możliwość dalszego bycia razem. Nie wnikałem w szczegółowe warunki. Ująłem to ogólnikowo, ale szczegółów warunków nie wolno mi pominąć. Jak napisała Alutka, byłoby to kłamstwem z mojej strony i dało złudną nadzieję, że przyjmę ją z całym majdanem na jej warunkach. Jeśli coś ma się zmienić, to oboje musimy coś zmienić i nie płakać, że coś poświęcamy. To nie poświęcenie tylko zmiana i już.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Czeladnik ~Czeladnik
    ~Czeladnik
    Napisane 10 listopada 2013 - 21:23
    ~ZiZ napisał:
    Innej osoby nie zmienisz, zwłaszcza w tym wieku. Dziecko może tak, ale nie zmienisz człowieka po przekroczeniu pewnej bariery wiekowej, a nawet nie będziesz mieć na to wpływu


    W życiu nie ma nic bardziej pewnego niż zmiana, a takowa może zajść w każdym człowieku niezależnie od jego wieku. Z tego co piszesz czujesz odpowiedzialność za Wasz związek, czy żona też go czuje? "Maszyna zmian" potrzebuje mnóstwo pary, samemu trudno będzie Ci ją wytworzyć, nawet z "pomocą" Siły Wyższej.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~ZiZ ~ZiZ
    ~ZiZ
    Napisane 10 listopada 2013 - 22:17
    Tak właśnie Czelanik. Ta maszyna potrzebuje podwójnej mocy. Czy żona się do tego przyłoży jeszcze nie wiem. Poprosiła o czas, jak w grze, więc go dałem. Ile tego czasu potrzeba nikt nie wie, nawet ona sama. 'Siła wyższa' jak to nazywasz służy mi do pokonywania trudności - no tak ostatnio mam. Jak już wcześniej pisałem ten kryzys ma także dno czy też przyczynę duchową wynikającą z 'opętania' ale o tym nie teraz. Chcesz sam coś wiedzieć, to wpisz tylko Theta Healing w Google.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Czeladnik ~Czeladnik
    ~Czeladnik
    Napisane 10 listopada 2013 - 23:04
    ~ZiZ napisał:
    Jak już wcześniej pisałem ten kryzys ma także dno czy też przyczynę duchową wynikającą z 'opętania' ale o tym nie teraz. Chcesz sam coś wiedzieć, to wpisz tylko Theta Healing w Google.


    Taak......... Wybacz kolego, zapomniałem o tej sekcie cwaniaków i naciągaczy.
    Dopóki małżonka będzie się "podpierać" chorą ideologią, nie widzę szans na efektywną pracę nad Waszym związkiem. Tu rzeczywiście "Siła Wyższa" może tylko pomóc, oczywiście ludzkimi rękoma i działaniem.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~lusi ~lusi
    ~lusi
    Napisane 11 listopada 2013 - 09:51
    matko a co to za ,,czary mary,,hyba bała bym sie zasięgnac rady z tej strony...nie cierpie nawiedzonych...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~lusi ~lusi
    ~lusi
    Napisane 11 listopada 2013 - 09:55
    przepraszam za błedy ortograficzne zawsze mam z ty problem

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy