Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

walczyć o małżeństwo, czy nie?

Rozpoczęte przez ~Loo, 02 lis 2012
  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 28 września 2013 - 11:59
    KOŃCZĘ swój monolog, bo pogoda u mnie cudna i wybywam......
    pies mi nie zdechł, facet nie porzucił, ryczeć nie muszę....
    a...przypomniał mi się taki rysunek w necie....
    GROŹNY CIEMNY LAS, na skraju stoi CZERWONY KAPTUREK w takiej seksownej mini spódniczce i myśli zastanawiając się czy wejść do niego :
    LAS ZNAM, SEX LUBIĘ..... CZEGO TU SIĘ BAĆ ??? :)
    udanego weekendu wszystkim !!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~facet ~facet
    ~facet
    Napisane 28 września 2013 - 12:03
    Witaj @Alutka
    Muszę CI podziękować bo właśnie dzisiaj tym co napisałaś w pewnym sensie poukladałaś mi niektóre rzeczy w głowie .
    W samą porę ....

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~skorpion ~skorpion
    ~skorpion
    Napisane 28 września 2013 - 12:24
    Mnie również tylko żeby to wszystko było odrobinę prostsze...do poukładania...a najgorsze jest to, że nie ma dobrego wyjścia (akurat w moim przypadku)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~my walczymy ~my walczymy
    ~my walczymy
    Napisane 28 września 2013 - 19:56
    Walczyć zawsze warto , wiele lat spędzonych razem nie mozna ot tak przekreslić . Ja razem z mężem po długiej wojnie podjeliśmy decyzję ,że udamy się o pomoc do specjalisty i to nie jest wstyd ! Wierze że będzie dobrze chodz nie zawsze jest tak pięknie , ale wydaje mi się ,że dać komuś drugą szansę jest warte świeczki. Zaczynamy poznawać się na nowo i mam nadzieję że bedzie jeszcze dobrze. Powodzenia Kochani walczcie o siebie i swoje rodziny , pamiętajcie po burzy wychodzi słońce. Pozdrawiam

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 28 września 2013 - 23:51
    ja czuję tylko jedno, ogarniający mnie smutek.....ale oczywiście powodzenia życzę....:(

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~facet ~facet
    ~facet
    Napisane 29 września 2013 - 00:15
    @Alutka ... Skąd ten smutek ?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 29 września 2013 - 00:23
    ~facet napisał:
    @Alutka ... Skąd ten smutek ?

    zawsze mi smutno, kiedy ktoś łapie się czegoś co rośnie i ma korzenie przy dnie....a nie płynie sam do brzegu....:(

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Czeladnik ~Czeladnik
    ~Czeladnik
    Napisane 29 września 2013 - 01:28
    @My walczymy...Trzymam za Was kciuki, na pewno warto "walczyć", choć to niezbyt trafne, lepiej brzmi naprawiać, poprawiać, mniej kojarzy się z przelewem krwi. Choć biorąc pod uwagę "masakrę emocjonalną" podczas zawirowań w związku, łatwo nasuwa się wojenna terminologia. Więc ja również "walczę", bo warto spróbować.
    A propos dna o którym wspomniała @Alutka, od porządnie udeptanego dna można ładnie się odbić na powierzchnię.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 29 września 2013 - 07:28
    ~my napisał:
    Walczyć zawsze warto , wiele lat spędzonych razem nie mozna ot tak przekreslić . Ja razem z mężem po długiej wojnie podjeliśmy decyzję ,że udamy się o pomoc do specjalisty i to nie jest wstyd ! Wierze że będzie dobrze chodz nie zawsze jest tak pięknie , ale wydaje mi się ,że dać komuś drugą szansę jest warte świeczki. Zaczynamy poznawać się na nowo i mam nadzieję że bedzie jeszcze dobrze. Powodzenia Kochani walczcie o siebie i swoje rodziny , pamiętajcie po burzy wychodzi słońce. Pozdrawiam

    Tu wszyscy walczą o siebie i swoje rodziny....i wszyscy mają nadzieję, ze będzie jeszcze dobrze.....i wszyscy zgadzają się co do jednego, że po burzy wychodzi słońce.....a taki nick w liczbie mnogiej @my walczymy, pewnie dobrze rokuje, mimo niewykorzystanej pierwszej szansy.....nie mam takich doświadczeń więc nie będę się wypowiadać....życzę powodzenia...
    @czeladnik.....wiele osób tu próbowało udeptać to dno, nie udało się...a potem nie starczyło już sił, żeby samemu dobić do brzegu i tonie.....ale zaryzykować zawsze warto, jeśli ktoś naprawdę własnie tego chce....

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kaczka dziwaczka ~kaczka dziwaczka
    ~kaczka dziwaczka
    Napisane 29 września 2013 - 09:59
    Też jestem za naprawianiem ,a nie walką .Z tym,że osobiście uważam,że naprawiać należy zawsze od samego siebie. Uważam ,że to własnie próby naprawiania partnera prowadzą do największych zgrzytów i nieporozumień. Jedyną rzeczą jakiej nie można zrobić - to zmienić drugiego człowieka.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 29 września 2013 - 13:35
    Przypomniała mi się pewna historia z mojego życia......
    Kiedy nasz syn był jeszcze mały i oboje pracowaliśmy...mieliśmy naprawdę problem z porządkiem w domu....nie, żebym była pedantką, bo nie jestem...mój mąż natomiast był klasycznym bałaganiarzem....gdy wracałam do domu później od Niego, to kuchnia wyglądała jak po wybuchu nuklearnym, a On twierdził, że robił tylko jajecznicę.....do dziś jak to sobie przypomnę, to uważam, że do czegoś takiego trzeba mieć wręcz talent....pokój wygląda jak po napadzie poszukiwaczy złota chyba :)
    Dodam, że małżonek szedł spać, mówiąc, że rano posprząta, a rano już Go nie było.... ja natomiast, nie zamierzałam sprzątać po kimś, tym bardziej, że nie robiłam tego nawet za dziecko, ucząc Go od małego, zawsze posprzątaj po sobie, bo nie mieszkasz sam......do dziś mój syn ma bajzel w pokoju,ale ja tam nie wchodzę, bo to jego przestrzeń, natomiast zawsze wymagałam żeby kuchnię zostawić w takim stanie, żeby mogła z niej też skorzystać inna osoba.....Gdy wyjechał, bo studiuje za granicą i zamieszkał w akademiku, nie ma żadnych problemów żeby dostosować się go grupy....jest zatem bałaganiarzem ale gdy jest sam, gdy jest już z kimś, szanuje fakt, że inni nie są.....
    Ale wracając do mojego męża....w żaden sposób nie mogłam tego wyegzekwować....zastanawiając się jak to zmienić, wpadłam na genialny sposób, który u mnie akurat się sprawdził......postanowiłam więcej również nie sprzątać...ale to w ogóle.....trwało to ok miesiąca....nie zapraszałam nikogo do domu...żyliśmy trochę jak na śmietniku, chociaż w zasadzie dokładnie jak na śmietniku, zważywszy, że nikt też nie wyrzucał śmieci....gdybym uległa i się poddała w pewnym momencie, to byłoby po mnie i już do końca życia musiałabym sprzątać po kimś.....ale nie uległam, przetrzymałam, chodź muszki jakieś latały i nie było nawet jednego kubka czystego, żeby zrobić kawę.....i nastał ten cudowny dzień, gdy mój mąż stanął, rozejrzał się i.......powiedział, posprzątajmy tu.....i od tego dnia, nigdy już nie mieliśmy z tym problemu......
    Dlaczego o tym piszę? bo jeżeli nawet mi samej nie udało się Go zmienić, to na pewno On sam zmienił się przy mnie......teraz gdy bywam u Niego w domu, ma chyba większy porządek ode mnie ...:)
    Wiem,że do problem w wielu domach, niby drobiazg, a jak uprzykrza życie....nie polecam nikomu mojej metody, bo to trzeba mieć naprawdę nerwy ze stali.....ale może ktoś zna inną, niż alternatywę.....człowieka, nie zmienię, to muszę to zaakceptować....

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 29 września 2013 - 15:47
    Ktoś mógłby spytać, dlaczego nie walczyłam o swoje małżeństwo, skoro walczyłam o porządek i mi się udało......odpowiedź jest prosta, na porządku mi zależało, a na byciu z kimś, kto zawiódł moje zaufanie, już nie....jak wcześniej mówiłam, przestałam śmiać się przy Nim i już raczej bym nie zaczęła.......ale wspieram zawsze wszystkich, którzy walczą o coś, na czym im samym zależy......

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kaczka dziwaczka ~kaczka dziwaczka
    ~kaczka dziwaczka
    Napisane 29 września 2013 - 19:08
    No bo tak to w życiu się układa ,że im więcej komuś o czymś mówimy ,nalegamy ,prosimy ,wymagamy ,to............no niestety ,jakoś nie wychodzi. To samo przecież mnie spotkało na tym forum,im bardziej naciskałam ,z tym większym oporem się spotkałam. Samo życie............ :-)

    Ja akurat nigdy nie miałam problemów z utrzymaniem porządku w domu ,a w kuchni ,to nawet mój mąż jest bardziej wymagający ode mnie i zawsze pozostawia po sobie idealny porządek.Czasami bywało gorzej w łazience.Ale powiedziałam mu tylko raz ,żeby szanował moją pracę i .........więcej nie zostawiał po sobie bałaganu. Każdy z nas ma inny sposób ,ale jedno jest pewne - im bardziej na coś nalegamy ,naciskamy z tym większym oporem się spotykamy

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kaczka dziwaczka ~kaczka dziwaczka
    ~kaczka dziwaczka
    Napisane 29 września 2013 - 19:16
    Jestem zdania ,że wszystko w życiu dzieje się z jakiegoś powodu. Nie ma przypadków . Nawet zdrada jest dla nas pewnego rodzaju informacją nie tylko o partnerze ,ale też i o samym sobie

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 30 września 2013 - 07:44
    Ja naprawdę, czytając Twoje podsumowania i interpretacje cudzych wypowiedzi, zastanawiam się, jak ludzie w ogóle mogą się jeszcze porozumieć.......to tak jakbym rozmawiała z Chińczykiem...nie rozumie po polsku, i swoje powtarza....
    To bardzo miłe, że Twój mąż sprząta po sobie, ale ja nie przytoczyłam tego przykładu żeby poskarżyć się na męża, tylko żeby dać przykład, co zrobić z innością drugiego człowieka....i Ty nie chwal się swoim i nie nazywaj swoją metodą #tylko raz mu zwróciłam uwagę# tylko zastanów się choć przez chwilę, co byś zrobiła, gdyby nie posłuchał ani za pierwszym ani za setnym razem.....rozumiem, że nie chcesz wyobrażać sobie takiego scenariusza, bo po co? ale co byś poradziła innym kobietom, które maja z tym problem, a chciałyby jednocześnie kochać bezgranicznie, ale nie chciałyby po nim sprzątać......
    A co do wspomnianego oporu, to we mnie wywołałaś go, nie dlatego,że zbyt naciskałaś, ale tylko i wyłącznie dlatego, że masz szablon odpowiedzi, niezależnie jakie pytania padają.....
    I na koniec....ROMANS, jest dla mnie informacją, tylko i wyłącznie o partnerze.....

    Rozumiem, że spory te mogą być już dla innych nudne, ja sama też mam już dość dialogu z kimś, kto w ogóle nie umie go prowadzić......ponieważ obie nie mamy dylematu jak w tytule, pozwólmy zatem wypowiedzieć się innym, którzy go mają..... ja powiedziałam, już chyba wszystko na ten temat, Ty tym bardziej..... posłuchajmy zatem, jak inni próbują rozwiązywać swoje problemy.....ja na razie dziękuję i......... zamieniam się w słuch......i czekam na wypowiedzi @zuzy @faceta @skorpiona @mike......to forum dla Was....

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tobia ~Tobia
    ~Tobia
    Napisane 30 września 2013 - 12:39
    Tak sobie mysle o tych sprawach...walczyc ...ale o kogo? Mozna o siebie...rodzine....partnera (-erke). Jesli czlowiek siebie nie poznal, albo siebie nie rozumie, samodzielnie nie mysli albo nie jest asertywny, istnieje tylko w -,, my"albo czuje sie zdominowany w domu albo ma wrazenie, ze partner(ka) zawladnela jego zyciem...kontroluje go ..i podcina mu skrzydla...nie rozumie, jesli czlowiek nie czuje SIEBIE..jako ....indywidualnej jednostki, ktora ma prawo do szczescia...to jest bardzo podatny, zeby sie zakochac w kims nowym. I wtedy rozstanie z zyciowym parnerem moze byc walka o odzyskanie siebie. Przy kims ,,nowym" zyskujemy swieze spojrzenie na siebie....tego kim tak naprawde jestem. Czy zdolamy to odzyskac w domu?
    Moze tak...moze nie...
    Moze tak....-zawalczmy o to.
    Raczej nie...- odejdzmy....bo lojalnosc ...nie wystarczy do osobistego spelnienia...
    P.S. Piszac o relacji z ,,nowa" nie mam na mysli seksu. Sex to raczej nieskuteczne lekarstwo na kryzys.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tobia ~Tobia
    ~Tobia
    Napisane 30 września 2013 - 12:59
    W kontakcie z nowym czlowiekiem, jesli relacja ta jest intymna, szczera i bezinteresowna...mam mozliwosc sie czegos nowego o sobie dowiedziec...siebie zaskoczyc, wejsc w kontakt z uczuciami...pragnieniami...
    Tak sie zdarza.....jesli w zyciu pedzimy, dzialamy automatycznie...nie zastanawiamy sie nad jego sensem....

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kaczka dziwaczka ~kaczka dziwaczka
    ~kaczka dziwaczka
    Napisane 30 września 2013 - 15:05
    No właśnie ,co jest sensem życia? Wg mnie to odkrywanie samego siebie,poznawanie i dążenie do tego kim chcę być i kim jestem. Niestety w pośpiechu dnia codziennego ,przy wszystkich pojawiających się problemach ,zakupach ,porządkach i wielu innych sprawach do załatwienia zapominamy o samych sobie. Dopiero pojawienie się kogoś nowego sprawia ,że zaczynamy patrzeć się na siebie inaczej ? Możliwe......Czemu nie miałby nim być nasz ''stary'' sprawdzony partner ? Trudniej ?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Roma ~Roma
    ~Roma
    Napisane 30 września 2013 - 16:11
    ~kaczka napisał:
    No właśnie ,co jest sensem życia? Wg mnie to odkrywanie samego siebie,poznawanie i dążenie do tego kim chcę być i kim jestem. Niestety w pośpiechu dnia codziennego ,przy wszystkich pojawiających się problemach ,zakupach ,porządkach i wielu innych sprawach do załatwienia zapominamy o samych sobie. Dopiero pojawienie się kogoś nowego sprawia ,że zaczynamy patrzeć się na siebie inaczej ? Możliwe......Czemu nie miałby nim być nasz ''stary'' sprawdzony partner ? Trudniej ?
    ..................................Oczywiście ,że trudniej ale czy ceną ma być Twoje zdrowie ?.......Czy ten starty sprawdzony partner , który zawiódł Cię już kolejny raz jest tego wart ?..........

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~mike33 ~mike33
    ~mike33
    Napisane 30 września 2013 - 16:54
    W dniu, kiedy po raz kolejny (trzeci, czwarty?) powiedziałem "tej drugiej", że to nie ma sensu, bo wyrzuty sumienia nie dadzą mi być z Nią szczęśliwym, Ona wręcza mi paczuszkę z okazji Dnia Chłopaka. Jestem rozwalony. Chciałem się tylko tym z kimś podzielić, a nie mam już z kim. Żona tymczasem trafnie wyczuwa, ze nie jestem szczery i mówi, że z miłości do mnie daje mi wolną rękę. Kocha, więc chce abym znalazł szczęście. Znam Wasze opinie o takich takich, jak ja. Chciałem się tylko wygadac.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy