Forum
Związek
walczyć o małżeństwo, czy nie?
-
-
Napisane 19 września 2013 - 14:45Cieszę się z PANI szczęścia, a jeszcze bardziej ze szczęścia Pani męża !!! ja również popieram związki na odległość !!!! miłego dnia....:)
Ps.nie mogę doczekać się odpowiedzi @faceta, - tylko się nie denerwuj ! :):):)Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 19 września 2013 - 16:21Ciekawe czy związek Pani Miłości byłby taki cukierkowy gdyby żyła z mężem 365 dni w roku...hm po wpisie śmiem wątpić...
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 19 września 2013 - 16:59Nie wiem ,jaki byłby mój związek w przypadku ,gdybyśmy żyli ze sobą 365 dni w roku. Przypuszczam ,że o wiele trudniejszy ,ale nikt nie powiedział ,że miłość jest łatwa. To jest chyba jedna z najtrudniejszych dziedzin życia. I na nasze nieszczęście ( a może i szczęscie) nikt nas nie uczy ,jak mamy kochać. Wszyscy doświadczamy tego metodą prób i błędów. To jest każdego z nas indywidualne doświadczenie ,jedno z najważniejszych w życiu. I nie należy nikogo potępiać za to, jaką drogę wybrał. Ale jeżeli ktoś zwraca się z prośbą o pomoc ,to.......udzielmy mu ,jak najlepszych wskazówek . Chociaż ,jak mniemam i tak dana osoba zrobi po swojemu.
Wiem,że łatwo mi się pisze,bo jestem głównie sama ze sobą i mam czas na refleksje i zastanowienie się nad samą sobą ,bo nie muszę być na co dzień z mężem. Ale ile jest kobiet ,które nawet mimo takich komfortowych warunków ,nie umieją tego dostrzec i wkręcają sobie różne czarne wizje tego ,co partner wyrabia gdzieś daleko od niej i też zarzucają im fakt,że są zaniedbywane,niekochane. Tym samym sprowadzając na swój związek to czego najbardziej się obawiają. Na prawdę wszystko zależy od tego ,jak myślimy ,co chcemy dostrzec,jakie fakty ,jaką rzeczywistość. Tak na prawdę nie ma tu nic do rzeczy ,czy żyjemy ze sobą 365 dni w roku ,czy raz w roku.
Jest mi łatwiej ,bo faktycznie tak postrzegam swoje małżeństwo ,tak widzę moje życie,jako łatwe ,lekkie ,przyjemne ,pozbawione zmartwień. Nie martwię się na zapas. Nie wkręcam sobie historii rodem z tasiemców telewizyjnych o zdradach. Czy mój mąż mnie zdradza??? Nie wiem i NIE CHCĘ WIEDZIEĆ !!!Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 19 września 2013 - 17:36Teoretycznie, nikt nie chce wiedzieć, a już na pewno, chce wierzyć, ze tak nie jest... tematem tego forum jest, czy ratować małżeństwo, po romansie, zdradzie czy w sytuacji wypalenia się uczuć.....na dzień dzisiejszy żaden z tych przypadków Pani nie dotyczy, ponieważ Pani w ogóle w żadnym związku nie jest....jest Pani sama i jest Pani z tym dobrze.....i nikt tego nie kwestionuje....i nikt nie radzi Pani, żeby się rozwodzić czy czuć zaniedbywaną....ludzie mieszkają ze sobą i są "białymi małżeństwami" , inni żyją oficjalnie w trójkątach, i jeśli im to odpowiada to ok....@facetowi nie odpowiada....i wielu osobom też nie odpowiada ich związek, i to wszystko.... chcą coś zmienić, chcą codziennie czuć czyjąś bliskość, chcą zasypiać i budzić się obok bliskiej osoby, kochać się.....chcą być szczęśliwi, a nie są.....i żadne modły tu nic nie pomogą a już najmniej zmiana swojego podejścia....ja, wiem kiedy jest mi źle a kiedy dobrze.... wątpliwe też jest dla mnie określenie bycie samą przez 10 m-cy i nazwanie tego komfortową sytuacją.......widocznie Pani nie tęskni i nauczyła się tak żyć....bez mężczyzny ale mieć za co.....przepraszam, @facet, że posługuje się tu Twoim przykładem........nie jest szczęśliwy, ale ma się przeprogramować i zacząć być szczęśliwy???? Jemu brakuje tego wszystkiego czego nie ma, a Pani mu radzi, żeby wyrzekł się wszystkich swoich pragnień, w imię MIŁOŚCI własnie.....to filozofia jakaś, która uczy przyjmować życie takim jakim ono jest....ale po co????
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 19 września 2013 - 17:52Gdyby wymyślono nawet tabletkę, po połknięciu, której będziemy wiecznie szczęśliwi i zadowoleni, nigdy bym jej nie połknęła....nie chcę zmieniać mojego postrzegania świata, chcę czuć rozpacz, tęsknotę, nawet ból, który mija, a pozwala na odczucie potem radości, szczęścia, euforii...bo tylko przez punkt odniesienia możemy cokolwiek poczuć.... człowiek godzący się na wszystko, przyjmujący wszystko z akceptacją, czy dostosowujący się we wszystkim do drugiej osoby, zyskuje na pewno jedno....pogodzenie się, być może nawet spokój wewnętrzny, ale traci absolutnie kontakt z jakimikolwiek emocjami... dla mnie życie to emocje...bez nich czułabym się jak automat, klon jakiś....nawet te złe, są nam niezbędne dla rozwoju własnej osobowości....wystarczy być uczciwym człowiekiem w stosunku do innych i przede wszystkim do samego siebie.....jeśli coś nam nie odpowiada, należy to zmienić....
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 19 września 2013 - 18:47Dzień Dobry wszystkim :) . Nic o nas bez nas .
W sumie to nawet nie wiem co powiedzieć . Na pewno że ja takich cudownych tabletek nie jem jak co poniektórzy . Ciekawi mnie czy to droga impreza :)
Jakoś nie czuję że mam się z czego tłumaczyć . Ale coś napisać mi wypada .
@ Pani Miłość ...
Nie wiem skąd u Pani ta cała wiedza o pracy mojej żony . O samorealizacji, sukcesach zawodowych czy świetnej pracy ? A wyjazdy nie są formą nagrody tylko chęcią ( a nie musem ) wyjazdu . Jedyne co się zgadza to świetni współpracownicy ale akurat w sensie popracowych spotkań . Strona finansowa też nie za bardzo jest satysfakcjonująca . I wiem to z pierwszej ręki czyli od samej żony . Co do spełniania się jako zajebisty ojciec jakoś udawało mi się jeszcze przed tymi wszystkimi wyjazdami . I dosyć ciekawą teorią wydaje mi się że wyjazd z jednego rodziców jest niezbędny do bycia takowym .
roszę wybaczyć ale nie przekona mnie Pani że rozmowa z dzieckiem raz na 3 tygodnie, zwłaszcza w momencie kiedy ona nic nie kosztuje, jest całkowicie do zaakceptowania . Przynajmniej dla mnie nie jest . O mojej skromnej osobie w tym względzie nie wspomnę .
Bardzo mi się podoba teoria że wszystko zależy tylko i wyłącznie od naszego nastawienia . Znaczy się że zauważając jakiś problem sami go zawsze w ten sposób tworzymy Że zawsze jest to tylko jakaś nasza imaginacja i wcale tak nie jest ? Skąd to przekonanie ???? Może trochę przejaskrawię to co Pani twierdzi ale proszę powiedzieć kobietom bitym przez mężów alkoholików " Kochajcie ich a problem zniknie " . Tylko nie wiem czy przestaną zauważać że są poniżane czy oni przestaną pić i bić ??????? Naprawdę nie wiem jak to ma działać .
Nie czuję żadnej nienawiści i nie przypominam sobie żeby kiedykolwiek tego słowa użył ? Według Pani brak miłości jest równoznaczny z nienawiścią i walką ? Życie chyba nie jest takie czarno-białe jak Pani przedstawia Walczę głównie z sobą samym . Z nikim innym .
I zamiast wmawiać sobie co rano że jestem kochany i jestem szczęśliwy naprawdę wolałbym to czuć .
I proszę nie dorabiać sobie różnych życiowych historii obcych Pani osób chyba na własne potrzeby . Być może za mało napisałem wcześniej ale nic takiego z czego mogłaby Pani wysnuć takie pewniki tam się nie znalazło .
I jeszcze jedno . Jeżeli uważa Pani że jak ktoś napisze mi tutaj żebym rozstał się z zoną to ja złapię telefon i od razu to zrobię to jest Pani w błędzie .
Muszę powiedzieć że trudno polemizować z tym co Pani pisze . Bo mam wrażenie że Pani poglądy chyba nie podlegają dyskusji i są w pewnym sensie jedyną właściwą drogą życiową dla każdego .
To chyba tyle .
KOCHAJMY SIĘ WSZYSCY I ALLELUJA !!!!!Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 19 września 2013 - 18:58To ja mam do Pani @Miłość tylko jedno pytanie .
Czy Pani wiara w Pani miłość nie zmieniłaby się gdyby dowiedziała się Pani o zdradzie męża Piszę czysto teoretycznie, nie chcę żeby Pani się wkręcała w wymyślone historie . Ale czy potrafi się Pani choć odrobinę wczuć w takie osoby i powtórzyć to co Pani pisze ?Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 19 września 2013 - 19:23~alutka napisał:Gdyby wymyślono nawet tabletkę, po połknięciu, której będziemy wiecznie szczęśliwi i zadowoleni, nigdy bym jej nie połknęła....nie chcę zmieniać mojego postrzegania świata, chcę czuć rozpacz, tęsknotę, nawet ból, który mija, a pozwala na odczucie potem radości, szczęścia, euforii...bo tylko przez punkt odniesienia możemy cokolwiek poczuć.... człowiek godzący się na wszystko, przyjmujący wszystko z akceptacją, czy dostosowujący się we wszystkim do drugiej osoby, zyskuje na pewno jedno....pogodzenie się, być może nawet spokój wewnętrzny, ale traci absolutnie kontakt z jakimikolwiek emocjami... dla mnie życie to emocje...bez nich czułabym się jak automat, klon jakiś....nawet te złe, są nam niezbędne dla rozwoju własnej osobowości....wystarczy być uczciwym człowiekiem w stosunku do innych i przede wszystkim do samego siebie.....jeśli coś nam nie odpowiada, należy to zmienić....
Dzień dobry, a szczególnie ciepło witaj Alutka :) chciałam coś napisać bo trudno przemilczeć to co wypisuje Pani, która nazwała się Miłością - chociaż żyje sama i całkiem jej z tym świetnie jak twierdzi. Ale nie bedę się rozpisywać bo napisałas Alutka dokładnie do co myślę, więc tylko się przyłączam i podpisuję. Podejrzewam, że pod tym co jeszcze napiszesz również :) Pozdrawiam.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 19 września 2013 - 19:36Pani@Alicjo, od kiedy jesteśmy na TY ????? :):):) w sumie to możemy od teraz !!! bardzo mi miło, mam na imię też Alicja :) @facet ! jeszcze nigdy nie czekałam tak długo na żadnego FACETA !!! :):):) no lubię Cię...:)
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 19 września 2013 - 20:01Alutka, również jest mi miło chociaż nie mam na imię Alicja (taki wybrałam sobie nick) mam na imię Nina - ale to tak tylko miedzy nami ;)))
A co do Faceta... trudno go nie lubić, jest jakiś wyjątkowy chyba :) bo większość facetów po prostu poszukałaby sobie kochanki.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 19 września 2013 - 20:34@ Panie chyba przesadzają . Naprawdę większość facetów według Was myśli rozporem ????? Jako męska nacja chyba powinienem się obrazić :):):)
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 19 września 2013 - 20:41No ale. chyba dosyć żartów ????
Bo nie wiem czy to był zamierzony efekt ale przedstawicielka handlowa firmy "MIŁOŚĆ" jakąś luźniejszą atmosferę wprowadziła :):):)Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 19 września 2013 - 20:42Chyba nie powinienem .
Przepraszam . Nie miałem nic złego na myśli ale trochę odezwała się moja druga natura .Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 19 września 2013 - 20:52Pożartować dobra rzecz, wiec nie przepraszaj :)))
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 19 września 2013 - 22:01A tak poważnie powiedzcie mi co to za miłość, kiedy podczas rozłąki nie towarzyszy tęsknota tylko jest to komfortowa sytuacja ??????
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 19 września 2013 - 22:12~facet napisał:A tak poważnie powiedzcie mi co to za miłość, kiedy podczas rozłąki nie towarzyszy tęsknota tylko jest to komfortowa sytuacja ??????
To też "miłość" ale do samej/go siebie, do tego samolubna (miłość) egoistyczna.
Niestety są tacy ludzie, wygodni i egocentryczni.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 19 września 2013 - 23:07Tak sobie przeglądam forum i wyjść z podziwu nie mogę… Alutka jesteś ekspertem od związków? Masz złote przepisy i sprawdzone rady. Sama je stosujesz w rozbijaniu czy też próbie rozbicia rodziny? Czy ta próba była nieudna....inny wątek na którym się udzielasz sugeruje, że tak gdyż tam się żalisz na owych kochanków którzy zawiedli i nie było happy endu.. kim jestes alutka.... szczęśliwą rozwiedzioną kobietą czy zrozpaczoną, tęskniącą kochanką?
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 19 września 2013 - 23:15Ja też wolałabym czuć, że jestem kochana...
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 20 września 2013 - 01:03~Hm napisał:Tak sobie przeglądam forum i wyjść z podziwu nie mogę… Alutka jesteś ekspertem od związków? Masz złote przepisy i sprawdzone rady. Sama je stosujesz w rozbijaniu czy też próbie rozbicia rodziny? Czy ta próba była nieudna....inny wątek na którym się udzielasz sugeruje, że tak gdyż tam się żalisz na owych kochanków którzy zawiedli i nie było happy endu.. kim jestes alutka.... szczęśliwą rozwiedzioną kobietą czy zrozpaczoną, tęskniącą kochanką?
????? @Hm...nie jestem ekspertem od związków....uważam się za osobę logiczną i dobrego obserwatora.....nie udzielam się też na żadnym innym forum.....chyba, że za taki uważasz 4 ostatnie wpisy w temacie "kochanka, chce żebym się dla niej rozwiódł"..... podaj proszę , w którym miejscu żalę się na kochanków, którzy zawiedli i nie było happy endu??? wg mnie opisałam tylko i wyłącznie jak postrzegam mężczyzn w różnych konfiguracjach....mężczyzn, których znam i których poznałam na forum....a już w ogóle nie wiem, która moja wypowiedź mogłaby sugerować, że jestem zrozpaczoną, tęskniącą kochanką? ja, w ogóle nie jestem zrozpaczona....czy naprawdę tak mnie wszyscy odbierają??? jestem zdziwiona.....a odpowiadając na twoje pytanie, kim jestem? mogę tylko napisać, że WOLNĄ OSOBĄ.... pozdrawiam :)Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 20 września 2013 - 08:29I po raz pierwszy, sama poproszę o radę...proszę mi podać te złote przepisy i sprawdzone sposoby na rozbijanie RODZINY.....tym bardziej, że uważam, ze żadnej rodziny nie można rozbić z zewnątrz...ona rozpada się od środka.....ale skoro w niektórych wypowiedziach bronię kochanki, a krytykuję żony, niewątpliwie osobie o " bystrym umyśle " zrodził się pomysł, że jestem jedną z nich.......oczekuję również odpowiedzi, kim jesteś @Hm ? żoną, której UDANE małżeństwo rozbiła jakaś zrozpaczona i zdesperowana kochanka? i moja reakcja na ten post nie jest w myśl przysłowia " uderz w stół, a nożyce się odezwą" i chętnie podyskutuję, ale nie lubię kiedy zarzuca mi się coś bez uzasadnienia.... nie udaję nikogo, wszystko co piszę, to moje poglądy, jedni się z nimi zgodzą, inni nie....i nie wiem skąd takie zainteresowanie moją osobą konkretnie? nikt tu nikogo nie pyta, kim jest ? każdy pisze, tyle ile chce napisać.....w jakimkolwiek nie byłabym układzie, czy to podważyłoby moje wypowiedzi? czy one stałyby się niewiarygodne? zgodzę się co do jednego......w jakimś sensie, jestem znawcą związków, bo byłam w każdym wcześniej tu opisanym.....i pisząc jak postępować, czy radząc komuś, to są tylko moje propozycje, mój sposób postrzegania świata....i tak jak powiedział @facet...nikt nie musi też tak od razu robić.....ale zderzenie się z oceną innych, zawsze pomaga w podjęciu własnych decyzji.....jedni tu szukają wsparcia, poparcia, a pozostali chcą się czegoś dowiedzieć, o samych sobie i innych..... ja, chciałabym się dowiedzieć czegoś o innych....i mimo, że obecnie nie mam żadnych problemow, które mogłabym wrzucić na forum, to wcale nie znaczy, że nie będę miała ich wkrótce.....ludzie się zmieniają, my sami się zmieniamy ....żaden związek nie stoi w miejscu.....a większość z nich się po prostu kończy.....i uważam, że każdy człowiek powinien być na to przygotowany.....
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie