Forum
Związek
walczyć o małżeństwo, czy nie?
-
-
Napisane 23 sierpnia 2013 - 15:17~mike33 napisał:~Alicja napisał:~mike33 napisał:~Alicja napisał:Mike33 witaj. Dawno Cie nie widziałam. Coz tam u Ciebie ? Ratujesz małżeństwo czy rodzinę ? Czy moze tęsknisz za kochanka? Pozdrawiam. I rowniez Alutkę - niegłupio piszesz.. I masz chyba szczescie do facetow :) kawa z ex.. Mojemu ex nie pomiesciloby to sie w głowie.
Witaj. Sam nie wiem, co Ci odpowiedzieć... Próbuję ratować, ale "daję ciała". Nie potrafię się odciąć całkowicie i kilka razy to wyszło na jaw. Teraz właśnie trwa kolejny kryzys. Nie szukam dla siebie żadnego usprawiedliwienia, bo go po prostu być nie może. Pozdrawiam Cię.
Dziękuje. Ech Mike.... Domyślam sie ze chodzi wciaz o tę samą kobietę ? Spotykacie sie ? Czy Twoja zona nie ma jeszcze dosc ? Nie chce rozwodu ?
Ma dość i chce. Ja jednak sobie tego nie wyobrażam. Jest piekło i nie mam ani jednej, ani drugiej. Czyli klasyka :(
Wiec skoncz to piekło. Dlaczego nie wyobrazasz sobie rozwodu? Skoro nie potrafisz naprawić tego co spieprzyłes to zwróc żonie wolność, spokoj i szacunek dla samej siebie (bo pewnie dzieki Tobie go straciła.. ) Niech sobie ułoży zycie z mężczyzna ktory bedzie ja naprawde kochał. A Ty postaraj sie pozostać „ dobrym ex ” jak maz Alutki np i pozostan dobrym ojcem. To chyba najlepsze co mozesz zrobić.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 23 sierpnia 2013 - 17:14Przeczytałem Mike Twoje wpisy od samego początku i obawiam się że jeżeli nie podejmiesz w końcu jakiejś decyzji to stracisz wszystko . I jedną i drugą . A żonę w ten sposób tylko coraz bardziej unieszczęśliwiasz . Pomyśl że jeżeli dojdziesz z nią do jakiegoś porozumienia to i tak nigdy nie będzie tak jak dawniej . Pozwól jej w końcu żyć . Po wielu ciężkich chwilach ty sobie ułożysz życie i ona również . Chyba na to zasługuje ?
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 23 sierpnia 2013 - 19:27A ja się obawiam, że @Mike nie wybiera już między żoną a kochanką a żoną i samotnością....nie sądzę a raczej pewne jest, że nie ułozy już sobie życia z tą trzecią, bo sam zamęczył to uczucie....nie umiał niestety w porę podjąć żadnej decyzji i stracił juz obie. .. nie chciałabym z nim być ani jako jedna ani druga.....pozdrawiam również moją imienniczkę @Alicję, i mam nadzieje, że chociażby po historii @Mike, zmieniłaś choć trochę stosunek do swojego ex...w zasadzie to moglabyś mu podziękować, że nie zabijał Cię powoli...tylko raz a szybko...:) A co do @faceta...to myslę, że wiekszość ludzi, ktorzy zanim zdradzili byli juz w takiej pustce w jakiej Ty się obecnie znalazleś...a jednak nikt nie odszedl, a jak widać na przykładach, nie odchodzili nawet jak już mieli nawet do kogo... bowiem NIE MA GORSZEGO UZALEŻNIENIA JAK OD DRUGIEGO CZLOWIEKA... i powtórzę raz jeszcze, że bardzo dobrym, niedocenianym rozwiazaniem jest SEPARACJA...to okres zawieszenia, zatrzymania i rozwiązanie wielu problemów.....i wtedy drogie panie, kiedy mąż powie, cofnijmy separację, to tak jakby drugi raz prosił Was o rękę....a to już do czegoś zobowiązuje....chociaż na jakiś czas !!!! :):) podrwawiam wszystkich
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 23 sierpnia 2013 - 19:27A ja się obawiam, że @Mike nie wybiera już między żoną a kochanką a żoną i samotnością....nie sądzę a raczej pewne jest, że nie ułozy już sobie życia z tą trzecią, bo sam zamęczył to uczucie....nie umiał niestety w porę podjąć żadnej decyzji i stracił juz obie. .. nie chciałabym z nim być ani jako jedna ani druga.....pozdrawiam również moją imienniczkę @Alicję, i mam nadzieje, że chociażby po historii @Mike, zmieniłaś choć trochę stosunek do swojego ex...w zasadzie to moglabyś mu podziękować, że nie zabijał Cię powoli...tylko raz a szybko...:) A co do @faceta...to myslę, że wiekszość ludzi, ktorzy zanim zdradzili byli juz w takiej pustce w jakiej Ty się obecnie znalazleś...a jednak nikt nie odszedl, a jak widać na przykładach, nie odchodzili nawet jak już mieli nawet do kogo... bowiem NIE MA GORSZEGO UZALEŻNIENIA JAK OD DRUGIEGO CZLOWIEKA... i powtórzę raz jeszcze, że bardzo dobrym, niedocenianym rozwiazaniem jest SEPARACJA...to okres zawieszenia, zatrzymania i rozwiązanie wielu problemów.....i wtedy drogie panie, kiedy mąż powie, cofnijmy separację, to tak jakby drugi raz prosił Was o rękę....a to już do czegoś zobowiązuje....chociaż na jakiś czas !!!! :):) podrwawiam wszystkich
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 23 sierpnia 2013 - 19:46Separacją ? Myślałem o tym . Dla mnie to jest taki bardziej stan zawieszenia . Jeżeli jest jeszcze co i chce się coś naprawiać to można się obyć bez tego . A z drugiej strony zobowiązanie dalej pozostaje i tak naprawdę wiąże dalej serce i pragnienie szczęścia . Tak naprawdę nie czułbym się wolny i jeżeli bym kogoś poznał rozstanie byłoby tak samo trudne jak i bez separacji .
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 23 sierpnia 2013 - 19:49A co UZALEZNIENIA OD DRUGIEGO CZŁOWIEKA to inaczej chyba potrzeba ciepła, bliskości i oparcia u kogoś komu na NAS zależy ?
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 23 sierpnia 2013 - 19:56uwierzyłabyś facetowi który zgodził się na separację i wraca mówiąc cofnijmy to wszystko . A skąd pewność czym byłby powodowany ? Może tym że był sam i z całym zżyciem musiał sobie radzić sam ? Bo mu się nie opłacało być samemu ? Bo po prostu z kimś mu tam nie wyszło i na razie postanowił przerwać te zabawy ? Nie sądzę że dla takiej pani byłoby to dobre rozwiązanie . Cień cienia wątpliwości i niepewności z takim gościem pozostanie jej już do końca życia . I w stu procentach szczęśliwa już nie będzie w takim związku .
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 23 sierpnia 2013 - 20:13Separacja jest jednak pewnym pomostem między trwaniem w czymś a rozwodem... pozwala uporządkować emocje, poznać wlasne uczucia...zmienia relacje między obojgiem, przerywa stare, wyzwala nowe.....będąc jeszcze w domu i czując to co czujesz, sam nie wiesz w którą stronę pójdą również Twoje wlasne uczucia....może dopieroprzez rozstanie na jakiś czas uświadomisz sobie, czego Ci brakuje a czego nie... druga strona też się zmieni, bo sytuacja będzie nowa.....oboje przekonacie się, co tak naprawdę so siebie czujecie.....czy tęsknicie, czy nie....myslę, że warto.....ale to powinna być deczyzja obojga...
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 23 sierpnia 2013 - 20:23Być może masz rację .Jeżeli obydwoje tego chcą . Jeżeli uważają że jest jeszcze jakaś nić porozumienia . Jeżeli nadal są w stanie choć momentami spojrzeć na siebie życzliwym okiem . Może warto . Ale jakoś jednak takie wyjście nie do końca mnie przekonuje . To jakby urlop bezpłatny w pracy . Jeżeli nie uda się nic w tym czasie innego znaleźć to wracam . A jeżeli się uda to składam wymówienie .
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 23 sierpnia 2013 - 20:42Ale ktoś po coś wymyślil urlopy bezpłatne......sama byłam na takim :) i nie dlatego, że szukalam nowej pracy, tylko, żeby odpocząć od starej, i zastanowić się co dalej... i mi to pomgło akurat, bo nie wróciłam juz na etat tylko otworzyłam działalność gospodarczą.... ale potrzebowałam nabrać do tego wszystkiego dystansu.....będąc w pracy nie umialam podjąć tej decyzji....sama nie wiedziałam czego chcę...wiedziałam, tylko jedno, że to zajęcie mi nie odpowiada....a jednak to było za malo żeby odejść od tak, po prostu....
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 23 sierpnia 2013 - 20:52Nie wiem . Może już jestem w takim momencie że trudno mi się do tego przekonać . Chyba po prostu nie jestem w stanie wyobrazić sobie że może być jeszcze dobrze . A co dopiero że mogę być jeszcze szczęśliwy w tym związku .
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 23 sierpnia 2013 - 23:15~alutka napisał:.pozdrawiam również moją imienniczkę @Alicję, i mam nadzieje, że chociażby po historii @Mike, zmieniłaś choć trochę stosunek do swojego ex...w zasadzie to mogłabyś mu podziękować, że nie zabijał Cię powoli...tylko raz a szybko...:)
Dziękuję za za pozdrowienia Alutka, powiem Ci, że historia Mike ani żadna inna nie nie zmieni mojego stosunku do ex, a raczej tego jakie mam o nim zdanie, gdyż sam na nie "zapracował" okazując się beznadziejnym facetem i jeszcze gorszym ojcem. Co do tego zabijania powoli czy szybko, to pewnie przyznałabym Ci rację, że powinnam mu być wdzięczna za szybkie cięcie. Ale nie jestem, bo nie jestem typem kobiety, który by się dał "zabijać powoli" . Więc nie zrobił mi żadnej przysługi. Natomiast bardzo zabrakło mi wtedy choć jednej rozmowy , choć najmniejszego sygnału z jego strony, że coś mu przestało "pasować" (nagle) i tego najbardziej nie mogłam mu wybaczyć ze względu na dzieci. Oraz tego, że mimo iż to on rozpieprzył wieloletni związek w pięć minut, to ja byłam w stanie pozostać w przyjacielskich wręcz stosunkach - własnie ze względu na dzieci, a jemu nie mieściło sie to w głowie ( i w głowie jego nowej pani tym bardziej :) )
Rozważałam tez wtedy separację... ale po kilku jego żenujących tekstach powiedziałam sobie dość - to nie ten sam człowiek, to jakiś beznadziejny typ z którym nie chce juz być skoro stać go tylko na to..
Tak czy inaczej polecam i doradzam - nie walczyć zbyt długo i nie ratować czegoś czego nie ma sensu ratować, lub zwrócić wolność jak w przypadku Mike. Bo można jeszcze być szczęśliwym i ułożyć sobie życie i cieszyć się i śmiać się - co tez uwielbiam Alutka :)
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 23 sierpnia 2013 - 23:17~facet napisał:Nie wiem . Może już jestem w takim momencie że trudno mi się do tego przekonać . Chyba po prostu nie jestem w stanie wyobrazić sobie że może być jeszcze dobrze . A co dopiero że mogę być jeszcze szczęśliwy w tym związku .
Trudna sytuacja i bardzo przygnębiająca... ale coś trzeba zrobić i postanowić bo szkoda życia po prostu... W tym akurat przypadku zwłaszcza Twojego bo z tego co piszesz Twojej żonie żyje się całkiem dobrze.. :(Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 23 sierpnia 2013 - 23:47~Alicja napisał:~facet napisał:Nie wiem . Może już jestem w takim momencie że trudno mi się do tego przekonać . Chyba po prostu nie jestem w stanie wyobrazić sobie że może być jeszcze dobrze . A co dopiero że mogę być jeszcze szczęśliwy w tym związku .
Trudna sytuacja i bardzo przygnębiająca... ale coś trzeba zrobić i postanowić bo szkoda życia po prostu... W tym akurat przypadku zwłaszcza Twojego bo z tego co piszesz Twojej żonie żyje się całkiem dobrze.. :(
Nie czuję z tego powodu pokrzywdzony, że komuś lepiej . Ale jeżeli żyjemy zupełnie inaczej to chyba lepiej oddzielnie . Do życia z młodym przywykłem, wszystko razem poukładaliśmy i jakoś nam się żyje . O wszystkim jeśli chodzi o niego decyduję, wszystkim się zajmuję i myślę że daję jakoś radę . Tylko doszło do tego że jak wraca do domu to zaczyna mi przeszkadzać rozwalając codzienny plan dnia nie rozumiejąc że tak właśnie funkcjonujemy i jest nam tak dobrze . Postanowiłem odbyć rozmowę taką bardzo konkretną . Bez uciekania i zostawiania spraw na późniejsze czasy . W sumie to przyszło mi do głowy że może jej pasuje taki układ żeby mieć zawsze gdzie wrócić gdzie wszystko jest ogarnięte ? Nie ma zamiaru jej obwiniać ale decyzje jakies muszą zapaść . Ani mi ani jej nie żyje się w ten sposób dobrzeUdostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 23 sierpnia 2013 - 23:55~facet napisał:~Alicja napisał:~facet napisał:Nie wiem . Może już jestem w takim momencie że trudno mi się do tego przekonać . Chyba po prostu nie jestem w stanie wyobrazić sobie że może być jeszcze dobrze . A co dopiero że mogę być jeszcze szczęśliwy w tym związku .
Trudna sytuacja i bardzo przygnębiająca... ale coś trzeba zrobić i postanowić bo szkoda życia po prostu... W tym akurat przypadku zwłaszcza Twojego bo z tego co piszesz Twojej żonie żyje się całkiem dobrze.. :(
Nie czuję z tego powodu pokrzywdzony, że komuś lepiej . Ale jeżeli żyjemy zupełnie inaczej to chyba lepiej oddzielnie . Do życia z młodym przywykłem, wszystko razem poukładaliśmy i jakoś nam się żyje . O wszystkim jeśli chodzi o niego decyduję, wszystkim się zajmuję i myślę że daję jakoś radę . Tylko doszło do tego że jak wraca do domu to zaczyna mi przeszkadzać rozwalając codzienny plan dnia nie rozumiejąc że tak właśnie funkcjonujemy i jest nam tak dobrze . Postanowiłem odbyć rozmowę taką bardzo konkretną . Bez uciekania i zostawiania spraw na późniejsze czasy . W sumie to przyszło mi do głowy że może jej pasuje taki układ żeby mieć zawsze gdzie wrócić gdzie wszystko jest ogarnięte ? Nie ma zamiaru jej obwiniać ale decyzje jakies muszą zapaść . Ani mi ani jej nie żyje się w ten sposób dobrze
To dobrze, że tak postanowiłeś. Własnie to miałam na myśli, pisząc że Twojej żonie żyje się całkiem dobrze.. Zazwyczaj to bywa odwrotnie - to facet ma kobietę i "wszystko ogarnięte" a on delegacje.. i drugie życie nierzadko. Porozmawiaj.. i życzę aby coś się zmieniło na lepsze..
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 24 sierpnia 2013 - 00:04Dziękuję Alicjo .
Teraz mi się już tylko wydaje że lepsze będzie znaczyło osobneUdostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 24 sierpnia 2013 - 00:29~facet napisał:Dziękuję Alicjo .
Teraz mi się już tylko wydaje że lepsze będzie znaczyło osobne
nie wiem... pozostaje jeszcze ważna kwestia - dziecko.. Podejrzewam iż żona będzie chciała Cię zatrzymać (bo ma z Toba dość "wygodnie") i oby dziecko nie było jej kartą przetargową :(Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 24 sierpnia 2013 - 00:39Jeśli by użyła tej karty i wygrała całe jej dotychczasowe życie pójdzie w diabły . Poza tym doskonale sobie zdaje sprawę że młody jest o wiele mocniej związany ze mną niż z nią i narobiłaby sobie tylko dodatkowego kłopotu . oczywiście zdaję sobie sprawę że tak czy inaczej nie będzie mu łatwo i przeżyje tragedie . Ale wydaje mi się że skoro potrafił sobie poradzić z jej nieobecnością przez tyle czasu to teraz też da radę . A bynajmniej nie mam zamiaru ograniczać ani zabraniać kontaktów . Niech wie że pomimo że pomimo nie jesteśmy razem to nadal wszyscy go bardzo kochają
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 24 sierpnia 2013 - 00:52no to porozmawiaj i wszystkiego dobrego... a póki co, dobrej nocy :)
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 24 sierpnia 2013 - 02:42Witam, od kilku dni czytam to forum i postanowiłam napisać bo temat bardzo pasuje do mojej sytuacji: zdrada, separacja "walka"...nie moja. Ale będę tu chyba jedyną której małżeństwo przetrwało. A tak po krótce to (3 lata temu): zdradę męża odkryłam bardzo szybko. Taki klasyk, wieloletnie małżeństwo (niby szczęśliwe), wyjazd integracyjny, alkohol, młoda stażystka. Gdy mąż wrócił do domu wiedziałam, że coś jest, ON był "dziwny" teraz wiem że nie mógł mi spojrzeć w oczy. A wieczorem gdy usnął przyszedł do niego esemes, nigdy wcześniej nie sprawdzałam jego telefonu, ale wtedy ze względu na to jego nienaturalne zachowanie przeczytałam, był od niej. Pisała miedzy innymi iż ma nadzieję iż nie było to jednorazowe itd (dzięki temu wiem, że nie był to długi romans). W pół godziny spakowałam jego rzeczy i wystawiłam za drzwi, oczywiście wraz z nim i napisałam pozew rozwodowy. Nie myślałam wtedy jak dam sobie rade sama, co powiem dzieciom. Przez kilka miesięcy mąż mimo iż nie mieszkał z nami, był codziennie, opiekował się dziećmi, opłacał rachunki. Póżniej prosił byśmy poszli na terapię, zgodziłam się. Po kolejnych miesiącach pozwoliłam mu wrócić do domu (na kanapę). Wiele czasu musiało jeszcze upłynąć bym mogła się "przełamać", i móc znów z nim być. Dziś cieszę się, że tego pozwu nie złożyłam, że mąż walczył o nas, teraz jesteśmy na prawdę szczęśliwi, dzięki tej wielomiesięcznej separacji (nie formalnej) zaczeliśmy siebie inaczej postrzegać, widzieć w sobie to co wcześniej gdzieś zatraciliśmy. Trudno w to uwierzyć ale wyszło nam to na dobre, nasze małżeństwo na nowo ożyło i choć zadra w sercu pozostała teraz wiem że każdy ma prawo do błędu i każdemu należy się druga szansa, ale tej szansy nie można zmarnować. ...a ta dziewczyna, no cóż jej kariera skończyła się wraz z końcem stażu.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie