Forum
Związek
Szukam przyjaciela, może kochanka
-
-
Napisane 28 lipca 2019 - 18:18Wojtek tu masz rację lepiej spróbować niż żałować, że niczego w tym kierunku nie zrobiliśmy. Problem żeby nie oszukiwać nikogo ja szukam i nic nie znajdę jak to mówię sama w małżeństwie byłam, a po rozwodzie jeszcze bardziej sama. Zawsze jestem zwolennikiem rozmów więc może ty próbuj do skutku chyba jest o co walczyć. A jeśli kobieta i mężczyzna nie udają i nie oszukują się nawzajem dzieci w takich związkach też wyczuwają inną atmosferę. Życzę powodzenia.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 28 lipca 2019 - 18:21Święte słowa Wojtek. Choć ja jestem dopiero w połowie drogi.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 28 lipca 2019 - 20:24~Jasmina napisał:Chyba nie trzeba aż tak poważnie do wszystkiego podchodzić, warto nie za dużo analizować bo po co? Z tego nic nie wynika, a kochanek to fajne urozmaicenie, to uzupełnienie tego czego nam brak w związku. A co ma zrobić kobieta z dziećmi ktorej mąż nie zauważa? Próbuje szukać na zewnątrz, ja popieram.
ciekawi mnie tylko jedno czy takie samo poparcie miałabyś dla swojego partnera który szukałby kogoś na boku ponieważ twierdziłby że nie jest zauważany przez swoją partnerkę czyli Ciebie. Moim skromnym zdaniem uważam że nie ale ... oczywiście mogę się mylić ponieważ jestem tylko facetem droga Jasmin. Braki w związku się oczywiście zdarzają ale należy je sobie wyjaśnić a nie szukać "bolca" tudzież "dziury " na boku. I takie jest moje zdanie po krutce.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 31 lipca 2019 - 17:06Pozdrawiam! Potrzebuje rozmowy i zainteresowania. Jestem facetem i kocham moją rodzinę. Dzieci nigdy nie zostawię. Chciałbym porozmawiać z Paniami by móc zrozumieć jak to odczuwają i panami jak dawali sobie radę gdy źona przestała kochać
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 31 lipca 2019 - 17:41Jak, co odczuwają?
kobiety, kiedy przestają kochać?
może, też kochają rodzinę, jak Ty?
ma to dla Ciebie jakieś znaczenie? skoro, w rodzinie się jednostka nie liczy, tylko samo trwanie rodziny,
to, dlaczego jesteś niezadowolony?
skoro, Ty nigdy rodziny nie zostawisz, i Twoja żona też nie..
to chyba, wszystko na swoim miejscu?
Czy wiesz, że słowo "tato" ! jest wołaczem od słowa: tata?
-Tato, chodź tu, do mnie..
i tata, przychodzi :DUdostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 31 lipca 2019 - 18:43~Tato napisał:
Jestem facetem i kocham moją rodzinę. Dzieci nigdy nie zostawię. Chciałbym porozmawiać z (...)
panami jak dawali sobie radę gdy źona przestała kochać
Jak dawali sobie radę... (?)
Ano z tygodnia na tydzień dochodziło do coraz większego upodlenia.
Proces postępował systematycznie przez jakieś półtora roku.
Dokąd miałem nadzieję, że to tylko chwilowy kryzys, starałem się o poprawę sytuacji bilateralnej - odbywało się to zawsze moim kosztem.
Podkładałem się coraz bardziej.
Zsuwałem się coraz niżej, aż do poziomu wycieraczki przy drzwiach i pieska szczekającego - nieśmiało i cichutko - pod stołem.
Punktem ciężkości był chyba moment kiedy moja nadzieja na lepsze jutro w dawnym/nowym układzie spadła do zera, miłość do rodziny (jako tworu, który miałem przed sobą i w której tkwiłem) już nie była w stanie mi wynagrodzić i przysłonić upodlenia jakiego doznawałem od żony.
Po wielu przemyśleniach i przepychankach doszedłem do przekonania, że moje nadzieje to tylko pobożne życzenia, a i tak nie jestem w stanie nic zrobić.
Ona stawiała sprawę zawsze tylko tak, jak sama chciała ją widzieć - zero porozumienia i zero kompromisów.
Ja byłem od brania odpowiedzialności za wszystko, zbierania opr. za wszystko, wykonywania poleceń, rozkazów i ciągłego stawiania czoła mnożącym się w geometrycznym tempie oczekiwanium.
Własnego zdania mnie nie wolno było mieć, a w szczególności go wyrażać, decyzji też nie wolno było mnie podejmować - wszystko z nią konsultować podczas gdy ona dobrego słowa nie powiedziała właściwie nigdy. Od jakiegoś momentu rzecz jasna.
Nie wolno mi było być autonomiczną jednostką, która ma swoje prawa...
Tylko ona mogła taką być i prawa były wyłącznie po jej stronie (szerokie i liczne), a obowiązki po mojej (również szerokie i liczne) :-)...
Kiedy poziom mojej frustracji narósł na tyle, że uznałem moje starania definitywnie za rodzaj walenia głową w mur...
Postanowiłem wdrożyć działania zmierzające ku rozstaniu.
Potem pozostało jeszcze uwolnienie się od toksycznego człowieka w sensie dosłownym - obcego już człowieka (byłej żony), która uzurpowała sobie prawo do wydawania różnorakich rozkazów po rozwodzie i stawiania coraz to nowych wymagań gdy tego już jej robić nie wolno było.
Przykre to, ale gadanina że po rozwodzie jest się nadal rodziną, gdy się razem już nie mieszka, wydaje mi się jakąś mrzonką.
To zwyczajnie - jak dla mnie - nierealne.
Chyba, że chcesz być po rozwodzie jako wolny, a jednak niewolnik byłej żony, co to będzie Ci organizować życie.
Albo... trafiłeś na kulturalny i taktowny egzemplarz co to rozumie, że już teraz - gdy masz na papierze orzeczony rozwód - nie ma do Ciebie żadnego prawa :-)...
Ja miałem pecha.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 31 lipca 2019 - 19:04Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedź. Ja jestem w tym stanie od kilku lat. Razem a jednak osobno. Brak chęci naprawy z drugiej strony. Dziękuję Alutko. Jest tak jak napisałaś oboje kochamy rodzinę i dla jej dobra tak wiele robimy razem. Dzieci zadowolone podkreślające naszą jedność. Tylko nam tak daleko i strasznie cierpimy.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 31 lipca 2019 - 19:49ale, dlaczego cierpicie oboje?
nie możecie się dogadać?, że mieszkacie razem dla dzieci?
a każde osobno, ma swoje życie?
czy partnera?
znam takie przypadki,
oboje są szczęśliwi..
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 31 lipca 2019 - 20:11Alutko. Moja żona kiedyś powiedziała żebym dał jej spokój. Starałem się naprawić nasze bycie. Był okres że chciałem odpuścić ale wtedy dzieci tak strasznie cierpiały. Starszy syn w szkole masakra uciekał w samotność było strasznie. Młodszy czuł że coś nie gra dziś pełni w domu rolę opiekuna rodziny. Dzieci są szczęśliwe gdy wszystko jest ok. Wspólne wyjazdy święta itp. Jest jeszcze jeden fakt nie potrafię kłamać i oszukiwać gdy myślę że jestem z kimś gdy moje dzieci w domu to tak mnie to przeraża że uciekam. Gdy dzieci są szczęśliwe my też.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 31 lipca 2019 - 20:25Drogi @Tato!, (no, i teraz mi pasuje:)
" Gdy dzieci są szczęśliwe, my też."
w czym więc problem?
skoro, jesteście szczęśliwi?
nie wiem, czy dobrze zrozumiałam?
masz wyrzuty sumienia, że Ty gdzieś i z kimś, a dzieci w domu?
czyli nie wychodzisz z domu?
praca i dom? żadnych własnych spraw, zajęć i własnych pasji czy zainteresowań?
tylko: TATA?
no to, powodzenia..
hejUdostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 31 lipca 2019 - 20:32Tak prawie jest. Budowa domu obowiązki a gdzie ja? Ale przecież tak powinno być. Tak mi napisałaś że nie wiem czy drwisz?
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 31 lipca 2019 - 20:36"Ale przecież tak powinno być"
Z całą pewnością,
mogę napisać Ci, że tak być nie powinno..
ale, jak już tu kiedyś, napisał mi @Pf,
lunatyków nie budzić..
znikam po cichutku..
hej
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 31 lipca 2019 - 20:38Pracujemy rozmawiamy denerwujemy. Zależy mi byśmy kiedyś nie żałowali. Mamy już 20 lat małżeństwa.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 31 lipca 2019 - 20:40Dziękuję.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 06 sierpnia 2019 - 17:38~Robert1971 napisał:
(...)
Punktem ciężkości był chyba moment kiedy moja nadzieja na lepsze jutro w dawnym/nowym układzie spadła do zera, miłość do rodziny (jako tworu, który miałem przed sobą i w której tkwiłem) już nie była w stanie mi wynagrodzić i przysłonić upodlenia jakiego doznawałem od żony.
Po wielu przemyśleniach i przepychankach doszedłem do przekonania, że moje nadzieje to tylko pobożne życzenia, a i tak nie jestem w stanie nic zrobić.
Ona stawiała sprawę zawsze tylko tak, jak sama chciała ją widzieć - zero porozumienia i zero kompromisów.
(...)
Nie wolno mi było być autonomiczną jednostką, która ma swoje prawa...
(...)
Przykre to, ale gadanina że po rozwodzie jest się nadal rodziną, gdy się razem już nie mieszka, wydaje mi się jakąś mrzonką.
To zwyczajnie - jak dla mnie - nierealne.
Chyba, że chcesz być po rozwodzie jako wolny, a jednak niewolnik byłej żony, co to będzie Ci organizować życie.
Albo... trafiłeś na kulturalny i taktowny egzemplarz co to rozumie ........
Drogi Robercie,
Gadanina, że po rozwodzie można być rodziną nie jest żadną mrzonką, lecz faktem, przynajmniej w moim przypadku.
Czasami tak się ułoży, czasami trafią się takie dwa świrusy, które oprócz tego że się w sobie szaleńczo zakochały to jeszcze bardzo bardzo się lubiły i to "lubiły"....tak chyba to "lubiły" powoduje, że udaje się nam normalnie rozmawiać. Oczywiście bez przesady z tą "miłością" po rozwodzie, ale naprawdę można się dogadywać. Teraz np. gdy ja jestem na wakacjach mój ex troszczy się o dzieciaki :-) Nawet pocztówkę z pozdrowieniami im wszystkim wysłałam ;-)
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 06 sierpnia 2019 - 17:42~Tato napisał:Tak prawie jest. Budowa domu obowiązki a gdzie ja? Ale przecież tak powinno być. Tak mi napisałaś że nie wiem czy drwisz?
Drogi Tato,
Jeśli owo "tak powinno być" odbiega w rzeczywistości od tego co Ty sam sądzisz na ten temat...to z pewnością tak NIE POWINNO BYĆ. Nie Ty jeden pytasz na tym forum a gdzie w tym wszystkim jestem ja....otóż jesteś albo tam gdzie sam być chciałeś albo tam gdzie inni chcieli żebyś był.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 06 sierpnia 2019 - 17:50~Aniołek napisał:
Drogi Robercie,
Gadanina, że po rozwodzie można być rodziną
(...)
mój ex troszczy się o dzieciaki :-) Nawet pocztówkę z pozdrowieniami im wszystkim wysłałam ;-)
Nie... no nie o to mi chodzi :-).
Toż i ja mam u siebie dzieciaki.
Chodzi mi bardziej o to, że stosunki bilateralne - że tak je nazwę :-) - z ex - są dość chłodne i wyrachowane.
Wcale nie rzucam za nią kamieniami, ani nie opluwam, gdy spotkam.
Ot i zagadam, coś kurtuazyjnie zapytam o to i owo, ale...
Do sympatii, czy choćby ciepłych relacji daleko.
No coż... takie życie.
Rodziną już tego nazwać nie mogę.
Z dzieciakami owszem i jak najbardziej.
Z ex w żadnym wypadku - na jej własne życzenie. ;-).Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 08 sierpnia 2019 - 11:21~Robert1971 napisał:
Nie... no nie o to mi chodzi :-).
Toż i ja mam u siebie dzieciaki.
Chodzi mi bardziej o to, że stosunki bilateralne - że tak je nazwę :-) - z ex - są dość chłodne i wyrachowane.
Wcale nie rzucam za nią kamieniami, ani nie opluwam, gdy spotkam.
Ot i zagadam, coś kurtuazyjnie zapytam o to i owo, ale...
Do sympatii, czy choćby ciepłych relacji daleko.
No coż... takie życie.
Rodziną już tego nazwać nie mogę.
Z dzieciakami owszem i jak najbardziej.
Z ex w żadnym wypadku - na jej własne życzenie. ;-).
Stosunki bilateralne? Nie ma stosunków bilateralnych po rozwodzie, rodziny też nie ma i tutaj Robercie pełn a zgoda!!!
To o czym pisze Aniołek to bajki i pobożne życzenia i owszem mogą się zdarzyć egzemplarze, które potrafią się dogadywać tylko w momencie gdy poznajesz nową osobę nie masz ochoty wciągać jej w swoje stare sprawy by tworzyć jakiś sztuczny twór pt. rodzina patchworkowa
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 13 września 2019 - 01:15Cześć tomek 36 lat mieszkam kolo garwolina fajny facet zapraszam
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 29 września 2019 - 18:44Myślałam, że tylko ja tak mam a okazuje się, że jest nas bardzo dużo..
Samotne w związku.. straszne uczucie...
I jeszcze to podejście ludzi, jak facet skarży się na żonę i szuka przyjaciółki to jest ok, w drugą stronę tak to nie działa... a szkoda..
Chciałabym poznać mężczyznę, przyjaciela, który pomoże mi zrozumieć męski punkt widzenia, porozmawia o wszystkim i o niczym. Nie szukam romansu. Nie szukam związku.
a1085@o2.plUdostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie