Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Moja żona nie chce seksu

Rozpoczęte przez ~Marek, 14 mar 2016
  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 19 listopada 2018 - 19:59
    "Dlaczego mężczyźni nie godzą się na ten właśnie dyskomfort w imię rodziny?"

    -czyli brak sexu,
    tym bardziej, że kobiety,
    godzą się, na brak miłości w imię rodziny..

    a tym, czym dla Was jest sex,
    tym dla nas, miłość..
    nie wiem, czy ktoś prowadził takie badania czy statystyki:
    ilu mężczyzn % rozwaliło rodziny, idąc za sexem,
    a ile kobiet, szukając miłości?
    rodziny jeszcze trwają i trwać będą..
    jeśli sami będziecie potrafili je stworzyć..
    jakie znaczenie mają statystyki?
    dla Waszej rodziny?
    która, wg mnie, nie kończy się nawet po rozwodzie,
    jeśli nią była...kiedykolwiek.

    Jeśli, dla kogoś wspólny adres, to rodzina,
    to nie miał jej nigdy.

    wątek:
    Moja żona, nie chce sexu.
    To zdanie oznajmujące. Masz dane.
    Podejmij decyzję.
    Co jest ważniejsze dla Ciebie? sex czy rodzina?
    jedno i drugie? :D
    zawsze jedno, jest ważniejsze...
    sam wiesz, co..

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 20 listopada 2018 - 06:00
    ~alutka napisał:
    Nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek promowano własne szczęściem KOSZTEM rodziny, a raczej w ramach rodziny..
    Wychodzi jednak na to, że jedno wyklucza drugie..

    Nikt tego świadomie nie robi, a może to zwykła manipulacja... :-).
    Po prostu promuje się szeroko rozumiane 'szczęście i dobrostan własny', bez brania pod uwagę rodziny jako całości.
    Efekt pustych rodzin pojawia się niejako przy okazji, bo wszystkie jej składniki - my - lecimy każdy do 'swego szczęścia', zamiast do 'wspólnego szczęścia'.
    ~alutka napisał:

    Kiedyś - ja pamiętam te czasy, wartością była rodzina (...)
    Teraz informuje się tylko, (...)
    nie konsultuje się tego a samemu podejmuje decyzje.. i to jest niewątpliwie znak obecnych czasów.
    Z tego już powodu, rodzina straciła byt, teraz , coraz częściej to kilka odrębnych bytów

    Jest właśnie tak jak piszesz. Świadczy to po prostu o wypływającym na wierzch egoizmie, a spowodowane jest krzykliwą presją na samostanowienie, samorozwój, samospełnienie i samodopełnienie, samo... coś tam coś tam. Druga osoba jest tylko dodatkiem do mnie, a nie częścią wspólną większej całości. Tak niestety jest i sam boleśnie tego doświadczyłem...
    ~alutka napisał:

    Kiedy ktoś nie chce już seksu, to już nie zechce w tej konkretnej relacji, (...) najczęściej kobiety, mają już wszystko, dzieci dom i swoją pracę, są w miarę zadowolone, żeby tylko on już nic od niej nie chciał..
    Dlaczego nie odchodzą? bo nie widzą takiej potrzeby, jest im dobrze, po co to zmieniać? (...)
    Dlaczego mężczyźni nie godzą się na ten właśnie dyskomfort w imię rodziny?

    Seks tak postrzegają kobiety - mężczyźnie tak naprawdę jest obojętne czy będzie to Lusia, czy Jadzia, a może Gosia. Ważne, by była namiętna i względnie atrakcyjna oraz zadbana. Nie znaczy to wcale, że z którąkolwiek z nich byłby w stanie stworzyć trwałą relację. Nawet przemierzła żona, która daje w dupę już od szeregu miesięcy czy lat, a nagle stanie się boginią seksu, jest w stanie mężczyznę do łóżka zaciągnąć i będzie on zadowolony - ja jestem tu jakimś ewenementem i wiem o tym ;-).
    Kobiety jednak nie odchodzą, bo jest im po prostu tak wygodnie - są ustawione, jak piszesz i status quo staje się wartością samą w sobie. Jednak jakiegoś rodzaju satysfakcję z tego układu czerpie i gdyby to przeanalizować dokładnie, to skoro odmawia mężowi seksu, bo... jak to nazywasz, już ją nie pociąga, to też niech sama zrezygnuje z tego, co od niego bierze, co daje jej największą satysfakcję. Ot choćby korzystanie z jego forsy, samochodu, może domu. Nie daje seksu, to niech dokłada się po połowie do wszystkiego. Tyle, że przestanie tym samym być żoną, będzie współlokatorką, albo... sublokatorką, a ona tego nie chce. Woli zachować dawne prawa i przywileje odmawiając jednocześnie tego, do czego się zobowiązała wstępując w związek małżeński.
    ~alutka napisał:

    Dlaczego mężczyźni nie godzą się na ten właśnie dyskomfort w imię rodziny?(...)
    tym, czym dla Was jest sex,
    tym dla nas, miłość..

    No dobrze i bardzo ciekawie piszesz. Zastanawia mnie to.
    Pamiętaj jednak, że on wyraża swoją miłość zupełnie inaczej niż ona. On ją nadal kocha i wyraża to na swój sposób, ona jednak z wiekiem się zmienia i nagle okazuje się, że ona teraz chce/potrzebuje innego rodzaju wyrazów miłości, tylko on o tym zwyczajnie nie wie i nie nadąża za jej przemianami. Ona staje się coraz dojrzalszą kobietą i chce czegoś więcej niż tylko pocałunków na ustronnym mostku w parku, a on wkręcony w wir pracy wielu spraw codziennych, dawno zatracił w sobie podążanie za jej nowymi pomysłami. Fizycznie może i nadal jest dla niego atrakcyjna, ale coś przestało iskrzyć.

    Ona nie chce seksu z nim... O nieba! To z kim ona go uprawia??? Dlaczego nie ze mną, skoro zawsze było tak namiętnie...? Przecież daję z siebie na rzecz nas obojga aż tyle, a ona tak podstawowej rzeczy mi odmawia. Co ja mam teraz zrobić?

    To nieuczciwe... !
    Na lewizny iść nie chcę,
    Żona mi nie daje
    No własna ręka mi zostaje.

    Tak to wygląda w praktyce.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 20 listopada 2018 - 06:12
    ~alutka napisał:

    (...)dla Waszej rodziny?
    która, wg mnie, nie kończy się nawet po rozwodzie,
    jeśli nią była...kiedykolwiek.

    Dlaczego tak uważasz?
    A co zrobisz z byłym/ą współmałżonkiem/ą, co to już przed, a zwłaszcza po rozwodzie stał się okrutnym potworem. Przestał/a postrzegać Cię jako człowieka, partnera, rodzica Twoich dzieci. Stał/a się zwykłą pijawką, co to ciągle czegoś chce i im więcej uzyska, tym więcej naciąga? Co to mimo stania się formalnie obcymi ludźmi, nadal usiłuje Tobą zawiadywać i narzucać Ci to i owo według własnego widzimisię?
    Czy taka osoba też pozostaje nadal rodziną? Sorry Alutka, ale ja mam na ten temat odmienne zdanie.
    Ta osoba staje się kimś bardziej obcym, niż przypadkowy przechodzień na ulicy. Toksycznych ludzi trzeba ze swego otoczenia usuwać, bo będą zatruwać Ci życie do końca jego trwania. Niestety.
    ~alutka napisał:

    Co jest ważniejsze dla Ciebie? sex czy rodzina?
    jedno i drugie? :D
    zawsze jedno, jest ważniejsze...
    sam wiesz, co..

    Doskonale to ujęłaś.
    Odwrócę jednak sytuację i spytam:
    Co jest ważniejsze dla Ciebie 'miłość rozumiana po Twojemu', czy rodzina? Może jedno i drugie? :-D.
    Sama wybierz, wybór na pewno będzie trafny.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 20 listopada 2018 - 18:24
    cześć R..
    " Nie daje seksu, to niech dokłada się po połowie do wszystkiego. '
    -nie mogę się zgodzić z Tobą, i nie dlatego, że jestem/byłam jedną z nich.. piszesz, o konkretnych kobietach, które żyją w dostatku dzięki mężowi...
    zauważ jednak, że nawet jeśli ma dom i wypasiony samochód za Twoje pieniądze, to nie zapominaj jednak, że prowadzi ten dom, zajmuje się dziećmi, oddaje dużo czasu własnego by zająć się wszystkim, kiedy Ty/czy inni zarabiają pieniądze..
    piszesz chyba o parze bezdzietnej w wynajmowanej kawalerce, którą sam kupiłeś - wtedy ok, pół na pół..
    gdy jednak jest dom i są dzieci, to kobieta go tworzy.. wyobraź sobie, że facet ma firmę, wychodzi rano i wraca wieczorem, w zasadzie tylko na sex!
    czy naprawdę uważasz, że gdy sexu odmawia, dając Ci wszystko inne, dom, do którego wracasz i wszystko zorganizowane, powinna nie korzystać z tych wszystkich dobrodziejstw? to może, też wróci wieczorem? i wtedy z chęcią się dołoży w połowie..
    nie odpiszę Ci na wszystko, bo za dużo tego..
    jak wcześniej zauważyłam,
    piszesz tylko o swojej sytuacji,
    nie umiesz się od tego oderwać,
    pomyśl o innych ludziach,
    o kobietach, które maja za męża listonosza i nikt nikogo nie utrzymuje, wszystko oboje pakują do wspólnego kotła..
    nie o to chodzi w ogóle..
    chodzi o dom powszechnie rozumiany,
    on i ona pracuje, na ile mogą, na ile mogli się wykształcić i poświęcić pracy.. na ogół, on mógł, ona niekoniecznie, bo 5 lat siedziała z dzieckiem..
    mieszasz to wszystko..
    przeciętna rodzina, oboje nie chcą rozwodu, oboje chcą mieć rodzinę, dla dzieci itp..
    ona nie ma miłości, i trwa - on nie ma sexu i wątek zakłada..
    dlaczego nie trwa również?
    o to pytałam?
    jeśli piszesz - co jest dla mnie szokiem,- że ona zobowiązywała się do sexu z nim, po wszech czasy - i należy to teraz wyegzekwować..
    myślę, że oboje obiecywali sobie miłość a nie sex..
    i jak piszesz,
    mężczyźni różnie tą miłość okazują,
    liczy się, czy ona czuje się kochana,
    gdy nie.. uważa, że nie jest..
    gdy czuje , że nie jest, to wg niej, nie jest..
    sama z czasem przestaje kochać..
    i wtedy automatycznie nie uprawia z nim sexu..
    ale
    ponieważ, rodzina jest dla niej ważniejsza - nie odchodzi..
    a facet? też nie odchodzi, bo rodzina jest ważna,
    ale miota się między kochanką a wymachiwaniem przysięgą, że niby ona jest mu to winna...
    czy ona domaga się miłości? nie..
    nauczyła się z tym żyć, dla Rodziny..
    i to ona jest egoistką?
    czy Panowie, skarżący się, że sexu nie mają w domu, nie są egoistami?
    dlaczego nie żyją tylko, dla Rodziny ogólnie rozumianej?
    bo więcej zarabiają? to jest Twój argument?
    bo im się to należy?

    hipotetyczna sytuacja:
    mamy dzieci, Twój dom, Twoje samochody,
    nie kocham Cię już i mówię o tym..
    z sexu nici..
    wychowałam Ci 2/3 dzieci, nie mam dobrze płatnego zawodu..
    chcesz połowę kosztów utrzymania?
    mam wieczorami mieszkać w przybudówce i nie korzystać z luksusów?
    to jest sprawiedliwość przez Ciebie rozumiana?
    nie odchodzę, bo mi jest wygodnie?
    nie..
    ja, mogłabym mieszkać w suterynie, nie wiem tylko czy nasze dzieci by zechciały?
    to może sama mam odejść? a dzieci niech zostaną z Tobą?

    i to właśnie nazywa się "rozpiździelenie" wszystkiego..

    gdybym była facetem!
    i nie miała sexu, a bardzo bym mieć chciała..
    i bardzo mieć chciała jednocześnie rodzinę..
    zadałabym 2 pytania żonie?
    -czy miłość, między nami umarła? -to znaczy czy oboje czujemy się kochani? - gdy tylko jedna ze stron, to za mało..czyli nie jesteśmy...
    -czy jesteśmy Rodziną. dopóki dzieci nie wyjdą z domu?

    Obie pozytywne odpowiedzi, i albo się godzicie albo nie..
    ale wtedy,
    to Wy rozwalicie rodzinę, nie ona..
    na dzień obecny, taka jest Wasza rodzina..

    Gdy obie negatywne - bo kobiety są zdolne do wszystkiego, nie chce z Tobą sypiać, ale mówi, że kocha...:D
    nie kocha!
    nie chce zmian, to wszystko..

    Wybacz Robercie, że się rozpisałam,
    nie poruszę żadnego Twojego zdania innego,
    bo się pogubimy..
    dokończmy jedno..

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 21 listopada 2018 - 08:29
    Alutka..
    Bardzo ciekawie piszesz i się z Tobą w 99 proc zgadzam - nie zamierzam podważać Twoich tez, bo masz rację, nie o to mi jednak chodziło, a Twoja wypowiedź jest jakby karykaturą. :-)...
    Odpiszę Tobie później, bo teraz nie mam za bardzo czasu, ale naprawdę spójrz na sprawę szerzej, bo jak na razie dość wąsko postrzegasz ;-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 21 listopada 2018 - 12:38
    ~alutka napisał:

    " Nie daje seksu, to niech dokłada się po połowie do wszystkiego. '
    -nie mogę się zgodzić z Tobą, i nie dlatego, że jestem/byłam jedną z nich.. piszesz, o konkretnych kobietach, które żyją w dostatku dzięki mężowi...


    No właśnie tu się mylisz.

    O pieniądzach napisałem bo nic lepszego mi na szybko nie przyszło do głowy. To był tylko zwykły przykład jeden z wielu i… jak widać nie najlepszy, bo Wy - kobiety, na hasło ‚pieniądze’ dostajecie drgawek. :-).

    Wyobraź sobie, że życie składa się nie tylko z obowiązków, ale też i z przyjemności i te właśnie w związku powinno się - obok obowiązków - wymieniać wzajemnie.

    Takie przynajmniej jest założenie i z początku związku z tym raczej większego problemu nie ma. Problem pojawia się w dalszych etapach rozwoju relacji - tak tak, związek dwojga ludzi to relacja dynamiczna i się cały czas rozwija. Od nas samych - po obu strona w sumie jednakowo - zależy tylko, czy ta relacja będzie zmierzała w dobrą dla nas obojga, czy złą stronę.

    Coś sobie nawzajem wyświadczamy, coś z siebie dajemy i… coś bierzemy z tego całego układu. Ustalamy sobie jakoś te oczekiwania, albo konstytuują się one samoistnie z mniejszą lub większą szkodą dla którejś ze stron i tak sobie te nasze związki dryfują.

    Kiedy przestajemy wymieniać się przyjemnościami nawzajem sobie wyświadczanymi, to koniec związku jest już bliski. I o tym mówię.

    W kontekście Twoich wywodów… Ona chce miłości, czyli konkretnie czego? Bo to wcale nie jest aż tak oczywiste hehe…

    Sama piszesz, że skoro nie czuje się kochana… itd. No to kiedy ona będzie faktycznie czuła się kochana? Czy ktoś jest w stanie na to ‚drobne’ pytanie odpowiedzieć? Co to znaczy ‚kochać’? Jak znam życie, dla każdego będzie to znaczyło coś innego.

    Dla jednej pani będzie to kawa codziennie podawana własnoręcznie przez męża i pocałunek na ‚dzień dobry’, dla innej wspólny spacer za rękę co najmniej raz w tygodniu, ktoś znowu będzie gustował w towarzyszeniu mu w zakupach, albo jakichś wspólnych oglądaniach filmów, czy tam innych pierdołach…

    Najczęściej chyba sprowadza się to do poświęcania partnerce/żonie czasu i uwagi. To się ceni - ważne, by on jej dał odczuć, że ona jest dla niego ważna i on gotów jest dla niej się zaangażować ale tak, by ona była w centrum jego uwagi i by nie było to ‚przy okazji’, to zaangażowanie ma być SPECJALNIE dla niej i ma to być mocno i bez podtekstów, czy cienia drwiny, zaakcentowane. Czy tak?

    Teraz idąc dalej tym tokiem rozumowania…

    Ona chyba coś od niego bierze - tu znowu nie zrozum mnie w kategoriach finansowych, bo już widzę jaką masz minę ;-D…

    Ona po prostu otrzymuje od niego jakąś porcję satysfakcji płynącej ze związku. W jakiś tam sposób on okazuje jej, że ona jest dla niego bardzo ważna, najważniejsza. On wyraża swoją miłość jak potrafi najlepiej. Czy dość dobrze? to już kwestia jej odbioru. Ale on się stara i daje z siebie ile tylko da radę. Ona… No kocha go, ale na seks szlaban.

    Skoro tak… to po co on się stara? ja pytam ;-).

    I chodzi tu właśnie o przysłowiowego listonosza, nie o żadnego tam krezusa.

    Czy ona faktycznie buduje dom od wewnątrz, to też kwestia dyskusyjna. Różnie z tym naprawdę bywa.

    Znam sytuacje gdy on dość, że od rana do wieczora jak nie w robocie na zarabianiu kasy, to w domu na czynnościach, których od niej by oczekiwał, że je wykona siedząc w domu. A i tak ‚za mało się starał’ hehe… No koszty za duże. Może stąd mam podejście do seksu jakie mam. Za dużo musiałem za niego ‚płacić’ (niefinansowo), a i tak bywał dobrem niedościgłym.

    Koło się zamyka. Ona chce być kochana - cokolwiek to znaczy, on… chce być kochany (też) - tylko bardziej w wymiarze fizycznym. Skoro ona nie okazuje mu miłości przez seks, to niech zrezygnuje z tych aktów jego osobistego zaangażowania, które on jej ofiaruje… Będzie kwita.

    Czy teraz dość jasno się wyraziłem?

    Tylko tu związek przestaje istnieć i... rozwód/rozejście się pozostaje jedynym sensownym wyjściem.

    Stańmy się sobie obcy i po kłopocie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ona ~Ona
    ~Ona
    Napisane 21 listopada 2018 - 15:28
    To, że kobieta kocha, ale daje szlaban na seks nie jest możliwe.
    Bo jednocześnie dałaby sobie.
    Po prostu nie kocha, ale mówi, że kocha, bo co innego ma powiedzieć, jak nie chce nic zmieniać.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 21 listopada 2018 - 16:29
    Robercie,
    w ogóle jasno się nie wyraziłeś..
    wręcz wszystko skomplikowałeś..
    rozszerzasz coś i tak już rozciągniętego, do granic możliwości..
    możemy tak pisać od rana do rana..
    tylko po co?
    każdy pisze o czymś innym..
    piszemy jednocześnie o różnych kobietach i różnych mężczyznach.. to droga donikąd..

    musisz stworzyć hipoteczną parę:
    -jaki On,
    - jaka Ona,
    -podrzuć ich charakterystykę na początek..

    wtedy można pogadać o konkretnym przypadku..
    gdy piszesz o facecie okazującym uczucia, starającym się, a ja piszę o facecie, który ma wszystko, oprócz sexu, w nosie...
    czy Ty, o kobiecie, która ma wszystko w nosie,
    a ja, o kobiecie, która zajmuje się wszystkim, tylko nie swoim nosem,
    to o porozumieniu, mowy być nie może...

    i nie należy tematu rozszerzać,
    a wręcz przeciwnie,
    zawęzić, jak tylko się da...

    wariant 1
    On- zabiegający, starający się i kochający i pragnący sexu?
    Ona- biorąca, wiecznie niezadowolona? korzystająca ale nic nie dająca? a jeśli nawet, to coraz mniej? aż w końcu, nic?

    opisz mi parę, o której piszesz..
    a ja, ustosunkuję się do tego..
    bo na razie, piszemy o wszystkich parach zmiksowanych razem a takiego stwora/potwora na szczęście nie ma :D

    wariant 2
    -On, zarabia i to wszystko...nic więcej nie ma do zaoferowania,
    płaci to wymaga, nigdy go nie ma, wpada do domu na gotowe, nigdy w życiu nie był na zwolnieniu w związku z chorobą dziecka, w związku z planowanym wyjazdem na wakacje, jedyne co robi, to wbija w nawigę miejscowość i tankuje.. pyta się, to dokąd jedziemy? spakowałaś wszystko?

    póki, nie ustalimy bohaterów naszych rozważań,
    póty, porozumiewać się będziemy w języku migowym,
    którego, oboje raczej nie znamy..

    o kim piszesz?
    pozdrawiam


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 21 listopada 2018 - 17:48
    Pierwszy wariant Alutka :-)
    Drugi nie wymaga w ogóle dyskusji, bo jest oczywisty - jak dla mnie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 21 listopada 2018 - 18:42
    No, i coś się nam rozjaśniło:)
    czyli, bierzemy na tapetę:
    wariant 1
    On- zabiegający, starający się i kochający i pragnący sexu?
    Ona- biorąca, wiecznie niezadowolona? korzystająca ale nic nie dająca? a jeśli nawet, to coraz mniej? aż w końcu, nic?

    a zatem,
    czy układ taki był od samego początku?
    to by rodziło, od razu pytania następne..
    co On w niej widział wcześniej? czy w ogóle coś widział?
    czy nie myślał? nie przewidywał?
    zakochał się i chciał ją zdobyć,
    no i zdobył :D tylko po co? :D
    czyli albo facet łowca, albo naiwny do bólu..
    to by mnie zdziwiło, bo ponoć faceci, za kim innym polują a z kim innym się żenią!
    skoro, zdecydował się ON na ślub, to chyba nie mogła być wiecznie niezadowolona?, czyli była zadowolona lub bywała i to dało mu nadzieję, że będą szczęśliwi :D
    zakładam, że On się nie zmienił od okresu narzeczeństwa - chociaż, sama nie wierzę w to co piszę :D - to niemożliwe!
    w postrzeganiu siebie samego - z pewnością,
    w jej oczach - zmienił się nie do poznania,

    chyba każda para, powinna mieszkać z neutralnym, obserwatorem i wtedy osoba 3-cia opowiedziałaby co widziała ,
    a tak dwie zainteresowane osoby, widziały co chciały lub nie widziały co trzeba..
    samo życie..

    Jeśli, On niezmienny, oddany i bez zarzutu,
    a
    Ona zmiana o 180 stopni,
    bez przyczyny, wg mężczyzny..
    to co tu próbować zrozumieć?
    dostała co chciała,
    lub, co jej się wydawało, że chce..
    ma dom, dziecko, bezpieczeństwo od partnera, (tego akurat nigdy nie rozumiałam) i żyje sobie, jak chce..
    nie pragnie go, więc nie uprawia sexu,
    chce zatrzymać stan obecny,
    można naprawdę dużo zrobić w tym kierunku..
    póki można..

    Tylko osoba niezadowolona z tego układu, może zadecydować, że to koniec takiego dalszego życia..
    nikt za nią, tego nie zrobi..

    -Nie jestem szczęśliwy z Tobą!
    -Nie chcę tak dalej żyć!
    -co proponujesz?

    Co Ty na to?
    ,że
    co Ona na to?


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 21 listopada 2018 - 18:53
    ~alutka napisał:
    No, i coś się nam rozjaśniło:)
    (...)
    On niezmienny, oddany i bez zarzutu,
    a
    Ona zmiana o 180 stopni,
    bez przyczyny, wg mężczyzny..

    Czy on niezmienny i bez zarzutu...? no nie bardzo, bo wszyscy się zmieniamy i nikt z nas nie jest 'ideałem chodzącym' :-), Do każdego/każdej dałoby się gdzieś przyczepić.
    Jednak jej zmiana nie uwarunkowana bezpośrednią postawą mężczyzny, tylko tzw. czynnikami zewnętrznymi - nowe koleżanki, nowi mentorzy, nowe spojrzenie na świat, światopogląd... słowem wszystko nowe. Życie emocjonalne i erotyczne również. Do tego dorabianie ideologii i zrzucanie maksimum winy na niego ;-).
    Znam to skądś Alutka hehe...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 21 listopada 2018 - 19:05
    Drogi Panie, he he,
    zmieniasz już naszych bohaterów
    i znów piszesz o sobie :D

    czyli zmiana danych:
    z wariantu 1
    na wariant 1 A
    on, również się zmienił..
    a zatem,
    ona się zmieniła, on też, ale on mniej i ona na tej podstawie i z tego powodu, nie powinna się aż tak zmienić?
    popraw mnie jak coś nie kumam..
    On tylko trochę, bo wszyscy się zmieniamy,
    Ona bardzo i nieadekwatnie do sytuacji?

    Ta nasza para, zmienia się jednocześnie,
    co do tego jesteśmy zgodni,
    rozwiń proszę, bo nie chciałabym zgubić wątku..
    tak na marginesie,
    gdy do głosu dochodzi świat zewnętrzny,
    inni ludzie są ważniejsi niż najbliższa osoba,
    to
    od dawna nie jest już najbliższą osobą..


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 21 listopada 2018 - 21:14
    ~alutka napisał:
    Drogi Panie, (...) zmiana danych:
    z wariantu 1
    na wariant 1 A
    on, również się zmienił..
    a zatem,
    ona się zmieniła, on też, ale on mniej i ona na tej podstawie i z tego powodu, nie powinna się aż tak zmienić?


    Dokładnie tak. Zmieniamy się, ale... każde z nas poszło w inną stronę.
    Sytuacja życiowa dokonała tego, tylko... czy musiała aż tak spustoszyć wszystko? Wcale nie.
    Schemat był taki:
    Najpierw głęboka religijność, purytańskie wręcz zasady, trwanie w jakiegoś rodzaju schemacie, pobranie się z miłości (faktycznej po obu stronach). Potem powolne dojrzewanie do 'nowych wartości' i większego otwarcia się na tzw. świat.
    Punkt zwrotny - bardzo drastyczne zdarzenie w bliskiej rodzinie (ohydna tragedia) zaistniałe na tle religijnym, głębokie przemyślenia i... najpierw do pewnego stopnia wspólne, potem już chyba coraz bardziej rozbieżne dryfowanie na falach różnych ideologii.
    Kolejnym etapem było wkroczenie tzw. sił trzecich w 'jej' życie. Potem to już poszło lawinowo. Rozpad musiał się dokonać. Ona uznała swoją homoseksualność. Potem usiłowała mnie o jakieś tam przemoce domowe posądzać, jednak to były bzdury. Np. jednym z przejawów rzeczonej przemocy miało być... moje wycofanie ;-). No absurd jakich mało. Już nie wiedziałem sam co mam począć, to się dystansowałem od tego co ona wyprawiała i mówiłem i stawałem 'okoniem' jak najmniej. To ona zaczęła to odbierać jako akt 'przemocy'... Ech... dobrze, że to się już skończyło, a ja oddzieliłem się od tej pani, bo to żywcem borderline jest i... się nie zmieniła na przestrzeni ostatnich lat - już po destrukcji naszego małżeństwa.
    Wszyscy się z biegiem czasu zmieniamy i nic w tym dziwnego, czy złego. Ważne, by było to pod kontrolą. Tu kontrola wymknęła się z rąk.
    Próbowałem uświadomić mojej byłej już, żonie wtedy, że skoro ktoś inny się dla niej bardziej liczy niż ja, to zmierzamy do rozpadu - chyba było już za późno...
    Nie ma tu co prostować. :-) Było, minęło. Żyć trzeba dalej. Zawalił się 'stary' świat, trzeba funkcjonować w nowym.
    ~alutka napisał:

    popraw mnie jak coś nie kumam..
    On tylko trochę, bo wszyscy się zmieniamy,
    Ona bardzo i nieadekwatnie do sytuacji?

    Tak. Ona bardzo nieadekwatnie do zaistniałej sytuacji.
    Ona podejmowała zdecydowane ruchy odśrodkowe, ja za wszelką cenę próbowałem to utrzymywać dla dzieci. Dawała czadu jak mało kto - dobry film można by nakręcić. Chciała to rozwalić, ale nie wiedziała jak. Wystarczyło postawić sprawę jasno i się nie rzucać. Bolało by - jasne, że tak - ale można było rozstać się jak dorośli ludzie, tylko do tanga trzeba dwojga. Ona po rozwodzie 'rozwinęła skrzydła'. Wydawało się jej, że coś wygrała. Ja czułem się jak skrajnie przegrany - do dziś mi nie minęło to poczucie. Na domiar złego ona wyobrażała sobie, że może mi życie organizować i pisać scenariusze - co i jak ja powinienem robić (tak, już po rozwodzie!!!). 'Powinienem to, albo tamto robić, tu, czy tam mieszkać, podejmować takie i takie działania..."
    Po rozwodzie to już obcy sobie jesteśmy formalnie, czy tak? Ona najwyraźniej myślała, że zyskała nade mną wtedy jakąś władzę - jakże się biedna myliła. ;-). Do dziś zresztą usiłuje mi coś narzucać jak tylko nadarzy się okazja - nie pozwalam na to.
    Stąd pewnie tak stanowcze moje wypowiedzi na jej temat. Ten człowiek jest toksyczny zwyczajnie, trzeba się od niej trzymać jak najdalej, bo zniszczy i w ogóle nie będzie widziała problemu po swojej stronie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Najgłupsze ~Najgłupsze
    ~Najgłupsze
    Napisane 21 listopada 2018 - 22:12
    Tyle stron... bez większego rozstrzygnięcia.

    A wystarczyłoby, aby ludzie dotrzymywali zawartych umów.

    Ale nie potrafią, bo są słabi, bo matka natura i ruja są ważniejsze od własnego słowa. Bo na kłamstwie zbudowali całe swoje życie...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek ~Aniołek
    ~Aniołek
    Napisane 21 listopada 2018 - 23:31
    ~Najgłupsze napisał:
    Tyle stron... bez większego rozstrzygnięcia.

    A wystarczyłoby, aby ludzie dotrzymywali zawartych umów.

    Ale nie potrafią, bo są słabi, bo matka natura i ruja są ważniejsze od własnego słowa. Bo na kłamstwie zbudowali całe swoje życie...

    Przyznaję niezłe wypracowanie. Właśnie zapoznałam się ze stanowiskami stron i pozdrawiam serdecznie niezrównanych Alutkę i Roberta :)

    Właściwie chciałam dzisiaj napisać kilka słów do Jona, ale Najgłupsze jak zwykle musi prowokować! :)
    Umów należy dotrzymywać Najgłupsze, chociaż osobiście wypowiedziałam kilkanaście w swoim życiu, niektóre zmieniłam za porozumieniem stron. A Ty? Nie wypowiefziałeś żadnej? Nawet na telefon komórkowy?

    Teraz wyobraźmy sobie taką sytuację...
    Oni zakochani, młodzi szczęśliwi, seks kilka razy dziennie ...cudowne życie! Wprawdzie On widzi, że trochę musi zabiegać o Nią, ale jest super. Seks mają udany, a facet przecież zabiega o kobietę. Chcą być razem i wierzą, że to będzie naprawdę super życie. Postanawiają wziąć ślub, bo chcą się razem zestarzeć.

    Ona przysięgę rozumie tak: Miłość to dla Niej dbałość o Niego, to bycie obok Niego na dobre i złe, to bliskość, porozumienie, przytulenie do Jego silnego ramienia, to Bezpieczeństwo z Nim. A seks? Hmmmm to wynik tego Kim On jest dla Niej. Wierność to dla Niej to odpowiedzialność i deklaracja, że to On "jest najważniejszym mężczyzną dla Niej", to dla Niej deklaracja, że będzie zawsze obok Niego, jeśli On będzie Jej potrzebował. Uczciwość to dla Niej "powiem Ci jak będzie mi źle, powiem Ci prawdę jak się czuję". Słowa, że Cię nie opuszczę...oznaczają, że Cię nie opuszczę...a jeśli Ty opuścisz mnie? Cóż i tak bywa.

    On przysięgę rozumie tak samo za wyjątkiem słowa Miłość. Bo Miłość to dla Niego również bliskość fizyczna, to Jej oddanie, to ....wszystko to co dla Niej jest dodatkiem.
    Tak myślą i czują w wieku lat dwudziestu.......a po latach bywa, że wypadek losowy pokazuje, że jesteśmy słabi. Jesteśmy inni niż myśleliśmy i trudna sytuacja nam to pokazuje. I już wiemy, że nie chcemy się tak starzeć, a jeśli tak to chcemy jeszcze to i to i to....seks jest na liście u Niego, a u Niej? U Niej może już nie?????

    Niektórzy mają pretensje, bo umowa, bo przysięga, bo wypadek? bo przypadek? bo niespodziewana sytuacja? bo Ona pewnie nie kocha????
    Niektórym się wydaje, że wszystko da się przewidzieć, zaplanować, zmusić się ...do tego czy tamtego...
    Jedni potrafią podejmować decyzje inni nie potrafią. Pisaliśmy już o tym w wielu miejscach.
    Po latach jesteśmy innymi ludźmi i czasami dojrzewamy do momentu, by zrozumieć co wpłynęło na nasze takie a nie inne decyzje.

    A teraz taka myśl...
    Jon zażycz sobie na Święta, by w prezencie Twoja Żona pokazała Ci się nago, by przytuliła Cię, byś mógł poczuć Jej ciepło.
    Wiem, że niektórym to co piszę wydaje się dziecinne, naiwne, głupie, może bezsensowne, ale życie jest proste.
    Ktoś kto sprawdził się w boju, a Twoja Żona sprawdziła się Jon, zasługuje na najwyższe uznanie i szacunek. Natomiast być może seks w całej tej sytuacji jest dla Niej tylko dodatkiem. Dla Ciebie ważnym dodatkiem. Dla Niej nieistotnym może.
    To, że o seksie mówią i piszą mężczyźni oznacza tyle, że są zdrowymi facetami po 40 :), którzy chcą doświadczać chwil bliskości, intymności, spełnienia, bo wtedy czują się mężczyznami.
    Po prostu.

    Jon jesteś PRAWDZIWYM FACETEM i powinieneś wykombinować jak zdobyć Swoją Kobietę, która może przez to że wpadła w pewien rytm opieki nad Tobą zaprogramowała się na pielęgniarkę. Proponuję kup Jej taki strój na Święta, nie pytaj tylko zamów przez internet.

    Oj Panowie! Więcej fantazji i delikatności i znilną wszystkie Wasze problemy :):):):)



    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 22 listopada 2018 - 16:51
    Robercie,
    czy Ty, nadal piszesz o naszej hipotetycznej parze - wariant 1A
    ?
    czy o swoim małżeństwie?

    wielu facetów szuka odpowiedzi na pytanie,
    dlaczego ona odmawia seksu?

    myślałam, że oboje spróbujemy rozwikłać tą zagadkę..
    niewielu z nich ma żonę/kobietę, która zapałała miłością do innej kobiety..
    raczej, nie pała (żywi silne uczucie) do nikogo innego..

    czy my, piszemy o tym samym???

    Twoja historia, zdawać by się mogło, że jest już, przez Ciebie samego rozwikłana..
    trudno sypiać z facetem, nawet po latach, jak się myśli o innej kobiecie..

    Ale wątek stanowi o czymś innym,
    o naszym wariancie:
    gdzie On, prawie bez winy,
    a Ona daje szlaban..
    czy nie o tym mieliśmy rozmawiać?


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 22 listopada 2018 - 17:44
    Drodzy Panowie..

    czy w duecie z Robertem,

    bo naprawdę myślałam, że oboje dojdziemy do jakiś wspólnych wniosków,
    -ale widocznie Robert woli sam dochodzić!

    czy solo,
    chciałabym tylko przytoczyć po raz kolejny chyba,
    moje spotkanie z facetem, rozbitym po rozwodzie, który
    był od m-cy na antydepresantach..
    poznałam go u wspólnego znajomego,
    jego znajomego..
    obaj przedstawili mi wersję Jego,
    na moje pytanie: co się stało? dlaczego Cię zostawiła?

    -nie wiem, nie mam pojęcia, wszystko było ok, potem nagle wyjechała z koleżanką nad morze na tydzień, wróciła i złożyła pozew rozwodowy..

    ja się pytam, czy oni razem mieszkali w ogóle?

    I jeżeli komuś się teraz wydaje, że zna odpowiedź:
    -bo, to zła kobieta była!
    to się myli..
    Ja poznałam ją później, i poznałam też jej wersję..
    nigdy z żadną ze stron nie podzieliłam się, wersją drugiej strony..

    Im nie można już było pomóc, każdy przyspawał sobie do twarzy swoje okulary,
    ja nie twierdzę, że jej wersja była jedyna i słuszna..
    Nic podobnego..
    Tam prawda nie istniała jedna. były dwie prawdy.
    I niech tak już zostanie.

    Na męskim forum,
    priorytet ma męska prawda.

    wszystkim dziękuję za uwagę.



    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 22 listopada 2018 - 18:27
    Alutka... :-)
    Jeszcze tak bardzo nie dziękuj.
    Sprawa nie została rozwikłana.
    Możliwości jest sporo i wszystkie dotyczą wszelkich możliwych wariantów we wszelkich możliwych kombinacjach.
    Swoją historię przytoczyłem - porusza mnie ona samego cały czas, a jakże - ale zrobiłem to jako przykład jednego z wielu wariantów w którejś z kombinacji po prostu.
    Wracając do Twojego '1a'... :-).
    Ot ona może np. być zmęczona pracą, bo wykonuje jakieś wyczerpujące czynności w pracy i boli ją tam i owam - w końcu jest kobietą też już niemłodą, bo po 40-stce. Codzienność, proza życia... I mimo zabiegań ze strony faceta chce się jej tylko od przypadku :-)...
    Czy tak?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 22 listopada 2018 - 18:54
    No, zdążyłeś,
    bo już wskakiwałam do pociągu zwanego pożądaniem :D

    To niemożliwe, żeby na 10 facetów przypadało 10 różnych wariantów we wszystkich możliwych kombinacjach.
    Podzielmy to przez pół,
    a potem jeszcze raz przez pół,
    zostają dwie, góra trzy przyczyny..

    Praca - odpada,
    dzień, dwa, tydzień ciężki, no, miesiąc bo szaleństwo w pracy, ale 2/3 lata i dłużej?
    praca nie ma z tym nic wspólnego.
    Faceci wracają po 12 godz i sexu nie odmówią, dlaczego Ona miałaby być bardziej zmęczona.. to nie fizyczne zmęczenie chodzi, a o pustkę emocjonalną..

    Dzieci- mogą wykończyć,
    tu bym się zatrzymała na chwilę, gdy małe i absorbujące - to absolutnie kastrują kobietę, zamienia się w matkę i z kochanką to nie ma nic wspólnego.. i nie da się tego na ogół połączyć.. oczywiście w układzie gdzie po jednej stronie barykady jest matka z dziećmi a po drugiej On - zapomnieć należy o sexie..
    Gdy oboje są razem po jednej stronie barykady a dzieci po drugiej, to na sex nie powinno wpłynąć posiadanie dzieci, oboje zajmują się wszystkim pół na pół i oboje urywają z rodzicielstwa kiedy tylko się da.. wspólne wypady i czas tylko dla nich..

    gdy tego nie ma od początku tylko kierat - ona zamienia się w konia pociągowego, a zatem nie należy się dziwić, że wieczorem, byle szybko tylko do stajni i się wyspać..

    Zakładam, że pisałeś o relacji, pół na pół obowiązki - a zatem już połowa Panów powinna odpaść i nie czytać nawet tego dalej...
    Jeżeli para była parą, w dosłownym znaczeniu tego słowa
    - a nie ślub, bo ciąża i trzeba,
    - ani wyrachowanie,
    - ani próba zapomnienia o kimś,
    a pojawienie się dzieci,
    oboje uznali, że należy je wychować i przeczekać, ten czas wspólnie,
    że nadal są ONI i potem dzieci..
    to sex by nie umarł..

    niestety, już na tym etapie,
    to dziecko staje się najważniejsze dla Niej,
    a powinno być,
    dla nas dziecko jest najważniejsze..
    ale nadal jesteśmy MY.

    zatrzymam się na moment,
    Co Ty na to?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 23 listopada 2018 - 06:29
    Dzieci... (hmmm...)

    Wiesz Alutka, my jesteśmy na forum facetpo40. Tacy ludzie zazwyczaj dzieci mają już odchowane i w dużym stopniu samodzielne. Nie wymagają one za bardzo ani nocnego wstawania, ani podcierania, ani... no co tam jest jeszcze hehe? Karmienia łyżeczką do buzi, czy zabawy klockami.

    Owszem, nastolatkowie potrzebują obecności (tej dojrzałej) i wsparcia, pomocy wszelakiej i... sporej dozy tolerancji, ale... to nie może być przyczyną tak naprawdę braku ochoty na seks. Chyba że ktoś jest szalonym nadkontrolującym rodzicem i nie odpuści sobie, żeby wścibiać nos we wszystko i wszędzie.

    Kiedy jednak dzieci są już bliżej dwudziestki... właściwie już przestają być dziećmi i ich rola całkiem spada w 'naszym' zagadnieniu.

    Bardziej bym się skłonił w stronę tego 'chłodu emocjonalnego'.
    Stwierdzasz, że facet przychodzi po 12 godzinach roboty i... heja do wyra, bo mu się chce :-D.
    Czy kobieta też tak potrafi? Nie jestem kobietą. Jestem facetem - może trochę niestandardowym - ale jak jestem zmęczony to mnie kobieta do seksu nie namówi, chyba że jej się megaśnie chce, może dać radę, ale gdy ja w stanie zmęczenia fizycznego - ot chce mi się spać - miałbym zdobywać się na trele, raczej dziękuję i wybieram sen. Inaczej gdy jestem wypoczęty - np rano, gdy mi się nigdzie nie śpieszy. Sądzę, że kobieta ma podobnie - może się mylę...(?) ;-)

    Co do faktycznego zmniejszonego zapotrzebowania na seks, to sam się nad tym zastanawiam... Co obserwuję?

    Gdy coś tam nie zatrybia jak powinno w dwustronnych relacjach, gdy czegoś brakuje - ot np. ona odczuwa z jego strony jakieś zbytnie dystansowanie się... gdy on się przed nią jednak asekuruje w jakiś sposób, no nie do końca jej ufa i ona to widzi...
    Wy - kobiety - naprawdę jesteście mistrzyniami tych niuansów, czego facet nie jest w stanie zauważyć i wszystko mu jedno, ona jednak wyczuwa nawet gdy nie jest podejrzliwa.

    Gdy ona już podejrzliwa się stanie to... umarł w butach, facet ma wtedy posprzątane. Ona będzie już wszędzie widzieć nawet rzeczy których tak naprawdę nie ma, a istnieją tylko w jej głowie.
    No i mamy - tak mi się wydaje - przyczynę braku ochoty na seks.

    Wiesz... jak tak obserwuję życie i kobiety które mnie otaczają i otaczały, to dostrzegam, że zjawisko wypuszczania tzw. balonów próbnych jest raczej powszechne. One po prostu wysyłają cały czas sygnały i analizują reakcje na te sygnały. Czegoś chcą, to często zawoalują to tak, że kiedy facet się na ten odbiór zaprogramował, da radę, ale gdy on zamknął się w swoim świecie i ją postrzega jako dodatek do własnej układanki, to nie ma szans by coś w ogóle zauważył, albo po prostu te sygnały ignoruje.

    Ona toleruje taki stan rzeczy do czasu gdy miarka się przebierze. W międzyczasie też spada wskaźnik seksu, a jak punkt krytyczny zostanie przekroczony, to ona nastawia się do niego negatywnie - w Waszym języku 'przestaje go kochać' - i na seks spada szlaban :-).

    Do samego rozejścia jeszcze daleka droga, bo to, czy tamto - przeważa pragmatyzm. Ale żar namiętności pryska i mamy co mamy.

    Czy jest to tylko wina facetów?
    Może czasem tak, a może nie zawsze i nie do końca.
    Bywa przecież, że ona od faceta oczekuje rzeczy nierealnych i co wtedy? A zdarza się to nagminnie. Media swoje robią i kuleżanki też :-)

    Ciężko mają faceci z Wami ;-) oj ciężko...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy