Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Mój facet zgasił we mnie kobiecość.

Rozpoczęte przez ~Kobieta po 40, 16 maj 2018
  • avatar ~Kobieta po 40 ~Kobieta po 40
    ~Kobieta po 40
    Napisane 16 maja 2018 - 14:28
    Mam 40 kilka lat, jestem wg innych atrakcyjna, mam fajną pracę i rodzinę. Jesteśmy z moim obecnym mężem (drugim) razem 12 lat. Kocham mojego męża, nigdy go nie zdradziłam. Jeszcze kilka lat temu byłam gorącą kobietą lubiącą seks, namawiałam męża na wspólne oglądanie filmów porno, mówiłam otwarcie o moich fantazjach seksualnych (czyli on z inną kobietą i ja w roli obserwatora). Z moim pierwszym mężem seks uprawialiśmy często i w różnych miejscach. Mój obecny mąż raczej nie ma takiego temperamentu jak ja, na moją propozycję aby oglądać filmy porno odpowiadał, że to go nie kręci bo sztuczne, nie chce też słuchac o moich fantazjach. Zrobił mi kiedyś z tego powodu niezłą awanturę. W efekcie tego wszystkiego po prostu nie mam ochoty na seks. Niegdy mój mąż nie traktował mnie jak kobietę - generalnie jeśli ja nie zainicjuję to nigdzie nie wychodzimy, kwiaty kupuję sobie sama (ostatnio zasugerowałam, że może zerwałby trochę bzu, który rośnie dziko na ogrodzie obok willi którą wynajmuje na swoją firmę ale usłyszałam, że mogę sobie przyjechać i nawrać), komplementów nigdy nie usłyszałam, że ładnie wyglądam, zrobiłam coś dobrego do jedzenia itd. Za to zachwyca się byle schabowym zrobionym przez siebie. Nie mam już siły. Ogarnia mnie panika bo jak tu żyć z takim gościem do końca życia? Ostatnio straciłam też do niego zaufanie. Nie zdradził mnie ale była akcja z przyjazdem jego rodziny na imprezę. Nie było go w domu w tym czasie. Przekazali jemu nieprawdziwą informację i on bardzo się wystraszył, że mamusia i tatuś mogą się obrazić. Nie wysłuchując mojej wersji od razu uznał mnie "winną". Zawsze jest tak, że jego rodzina może o mnie mówić różne rzeczy, ja o nich nie mogę powiedzieć nic. Temat rzeka. Mogłabym napisać książkę. Nie pytajcie co ja jeszcze z nim robię. Mamy dzieci (9,10) nie chcę odchodzić. Jak sobie z tym poradzić. Czy w takich związkach jedynym rozwiązaniem jest życie na boku? Smutne....

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Diabełek ~Diabełek
    ~Diabełek
    Napisane 16 maja 2018 - 18:19
    Pomóż zrozumieć to, co piszesz.
    Porównujesz swojego obecnego (od 12 lat!) męża z facetem z Twojego pierwszego związku:
    ~Kobieta napisał:
    Z moim pierwszym mężem seks uprawialiśmy często i w różnych miejscach.

    Dlatego od niego odeszłaś???

    A potem wyszłaś za obecnego mężem, który najwyraźniej jest zbiorem wszelkich wad i plag, skoro o nim piszesz:
    ~Kobieta napisał:
    Mój obecny mąż raczej nie ma takiego temperamentu jak ja (...) W efekcie tego wszystkiego po prostu nie mam ochoty na seks.

    +
    ~Kobieta napisał:
    Niegdy mój mąż nie traktował mnie jak kobietę - generalnie jeśli ja nie zainicjuję to nigdzie nie wychodzimy, kwiaty kupuję sobie sama (...), komplementów nigdy nie usłyszałam, że ładnie wyglądam, zrobiłam coś dobrego do jedzenia itd.

    (...) Zawsze jest tak, że jego rodzina może o mnie mówić różne rzeczy, ja o nich nie mogę powiedzieć nic.


    I dlatego piszesz:
    ~Kobieta napisał:
    Kocham mojego męża

    ~Kobieta napisał:
    Mamy dzieci (9,10) nie chcę odchodzić
    ????

    Zastanów się najpierw gdzie tak naprawdę jest źródło Twojego problemu. W Twoich słowach jest olbrzymia rozbieżność.
    Z Twoich własnych słów wynika, że nie był zawsze taki, jak o nim piszesz, że zawsze był:
    ~Kobieta napisał:
    Jesteśmy z moim obecnym mężem razem 12 lat. (...) Jeszcze kilka lat temu byłam gorącą kobietą lubiącą seks, namawiałam męża na wspólne oglądanie filmów porno, mówiłam otwarcie o moich fantazjach seksualnych

    A że piszesz dbałym i logicznym językiem, nie przypisałbym tego ogólnego wrażenia rozbieżności w tym co piszesz Twojemu pośpiechowi czy językowemu niechlujstwu.
    Jeżeli sytuacja jest dla Ciebie olbrzymim ciężarem, to musisz z nim o tym rozmawiać. Nie wyrzutami, bo to nie prowadzi do rozwiązania problemu, tylko konstruktywną, uczciwą rozmową. Jak nie dajecie rady rozmawiać, bo emocje i nagromadzone żale biorą górę, bo nie wiecie jak - idźcie po pomoc. Terapeuty, seksuologa. Nie wiem, czy jak nawali Wam samochód, to reperujecie go sami. Zakładam, że idziecie z nim do warsztatu czyli do specjalisty. Związek jest o wiele bardziej skomplikowanym ustrojstwem od samochodu.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kobieta po 40 ~Kobieta po 40
    ~Kobieta po 40
    Napisane 16 maja 2018 - 20:58
    Dziękuję za komentarz. Możesz odnieść wrażenie choasu w wypowiedzi ponieważ piszę na telefonie, nie widzę całego tekstu. Z pierwszym mężem rozstaliśmy się bo był to tzw szybki ślub, byliśmy trochę niedojrzali, seks był fajny ale to za mało. Jeśli chodzi o mojego obecnego męża. Po prostu brakuje mi tego żebym mogła czuć się przy nim kobietą. Jest do bólu zasadniczy. Zbyt poważny, zero spontaniczności. Próbowałam z nim o tym rozmawiać. On nie widzi problemu :-(.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Diabełek ~Diabełek
    ~Diabełek
    Napisane 17 maja 2018 - 08:26
    Okay. Tylko co rozumiesz przez: "czuć się przy kimś kobietą"? Czy zasadniczość u mężczyzny temu szkodzi?
    Wracając do tego co napisałaś wcześniej o swoim mężu i piszesz także teraz:
    Był takim facetem, gdy za niego wychodziłaś?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 17 maja 2018 - 09:37
    ~Kobieta napisał:

    Próbowałam z nim o tym rozmawiać. On nie widzi problemu :-(.

    Może nie podeszłaś do tematu w odpowiedni sposób.
    On przyzwyczaił się do tego, że może sobie Ciebie nie zauważać, bo... jesteś jego żoną. A Ty nie dość jasno zasygnalizowałaś mu, że taki stan rzeczy nie bardzo Ci odpowiada.
    Z jednej strony nie chcesz od niego odchodzić - bo tak jest dobrze - z drugiej nie odpowiada Ci jego styl.
    Musisz coś wybrać: albo próba zmiany istniejącego stanu, albo wyjście.
    Dobre pytanie padło: czy on taki był od początku, czy dopiero potem się taki stał?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek ~Aniołek
    ~Aniołek
    Napisane 17 maja 2018 - 10:13
    ~Robert1971 napisał:

    (...)
    Musisz coś wybrać: albo próba zmiany istniejącego stanu, albo wyjście.
    Dobre pytanie padło: czy on taki był od początku, czy dopiero potem się taki stał?

    Nie mógł być taki od początku, albo może był a Kobieta tego nie widziała...
    Z pierwszym partnerem miała super seks, ale zabrakło reszty, z drugim... ma resztę, ale brakuje seksu.
    Kobieto po 40 zapytaj siebie jaka jesteś, czego Co potrzeba? Czy kochasz męża? Czy On kocha Ciebie?
    Jeśli kocha to będzie chciał Cię wysłuchać i wspólnie coś z tym zrobić...komunikuj otwarcie.
    Prawda chłopaki? :-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Diabełek ~Diabełek
    ~Diabełek
    Napisane 17 maja 2018 - 13:12
    ~Aniołek napisał:

    .komunikuj otwarcie.
    Prawda chłopaki? :-)

    Prawda.
    Chociaż w niektórych sytauajach otwarta komunikacja jest bardzo trudna, bo wiąże się z konsekwencjami. Realnymi lub przez nas sobie wyobrażanymi. Oraz nastawienie : "Wiem, co odpowie."

    Co do pytania "kim jestem i czego pragnę", to Kobieta po 40 odpowiedziała już, teoretycznie, swoim życiem (z krótkiego jego opisu). Z pierwszym mężem wytrzymała krótko, z drugim - dłużej i ma z nim dwójkę dzieci. Pytanie: co się w tej drugiej relacji zmieniło?

    Więc troszkę w kółko, ale ważne pytanie @Kobieto: Był taki, jak piszesz, gdy za niego wychodziłaś?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Nick ~Nick
    ~Nick
    Napisane 17 maja 2018 - 22:59
    @Kobieta - Teoj pierwszy maz to był spontan, szybki slub i super seks.
    Ale... doszłas do wniosku ze seks to nie wszystko.
    Drugi maz jest za mało spontan, żaden seks , nie daje prezentów i zgasił w Tobie kobietę , zastanawiasz się nad boczkiem.

    A jaki miałby być ten boczek ?
    Spontan, super seks i ?

    Cosik mi sie zdo, ze Ty kobito chciałabyś sie cofnąć do czasow Twojego pierwszego.

    Tylko , za żadne skarby nie próbuj zmienić obecnego na obraz i podobieństwo pierwszego.
    Zmienić możesz tylko siebie.
    Drugiego człowieka tylko podmienić innym.

    A słyszałaś Ty, albo Twój luby o językach miłości ?
    Jest ich 5 - dotyk, wartościowe spędzanie czasu, słowa , prezenty i przysługi .
    Może on do Ciebie non stop gada jakiś swoim narzeczem a Ty zupełnie nie znasz tego języka i na odwrót .

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kobieta po 40 ~Kobieta po 40
    ~Kobieta po 40
    Napisane 18 maja 2018 - 06:25
    Dzięki, że mnie nie zhejtowaliście tylko faktycznie chcecie pomóc. Pytacie czy mój mąż był taki kiedyś. Na początku znajomości nie był. Bardzo zabiegał o mnie, o nas. Bardzo dbał o mnie i moje dzieci z pierwszego małżeństwa. Potem pojawiły się nasze dzieci (jego i moje) i kryzys w relacjach z moimi starszymi dziećmi. Życie przynosiło różne sytuacje i mamy chyba dużo urazów do siebie. Wczoraj trochę rozmawialiśmy. Był otwarty na rozmowę, na wysłuchanie, ale też (odnoszę wrażenie, że tak dla równowagi) na krytykę. Idzie może ku lepszemu. Jeśli chodzi o Wasz ostatni komentarz. Wiem, że są różne języki miłości. Ja się bardzo staram w codziennych gestach, słowach, czy np posiłku specjalnie dla niego (co dostrzega nasz 11 letni syn i nawet sam z siebie mówi o tym ojcu). Wszystko co robię, robię z myślą o nim, mój mąż głównie skupiony jest na pracy (lubi to). Nie ma żadnych pasji. Nie potrafi spędzać czasu z synem. Nawet na turniej piłki nożnej (syn gra) muszę go "wyrzucać". Żadnej aktywności fiz poza pracą w ogrodzie. Chyba muszę zdać sobie sprawę jak bardzo się różnimy i żyć po swojemu

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 18 maja 2018 - 10:46
    Wiesz... wydaje mi się, że nie tyle żyć po swojemu, co poniekąd nauczyć się zauważać i doceniać to, co Was łączy. Na pewno powinniście ze sobą dużo rozmawiać, spędzać konstruktywnie i miło więcej czasu.
    On pracuje i... to jest prawdopodobnie jego pasja, a może... on do pracy ucieka? ;-)
    Znane są takie schematy, kiedy facet ucieka do... swojej piwnicy, na działkę, na ryby, czy gdzie tylko, bo małżeństwo samo w sobie to dla niego świętość i to na tyle 'święta', że nawet gdy się coś nie układa, to nie należy nic zmieniać, tylko pozostawić wszystko własnemu biegowi.
    I to jest błąd, ale... czy zadałaś sobie pytanie dlaczego on się tak zmienił? Czy zgłębiałaś tematy w typie: 'co on lubi', 'co go interesuje', 'jak chciałby spędzać czas i czy zależy mu, by robił to z Tobą?', a jeżeli nie chce z Tobą, to dlaczego? Może przez lata współżycia i współistnienia narosło coś, co przeszkadza mu się otworzyć i tak siedzi w swojej skorupie - dyskutujemy o tym na innym wątku ;-).
    Powtórzę się tu z ostrzeżeniem: 'Nie stosuj zgadywanek'. Faceci ich wręcz nienawidzą. Lepiej jest powiedzieć gorzką prawdę wprost i w oczy - bez pretensji, jako suche spostrzeżenie rzucone w tzw dobrej intencji, niż zagrywać sugestiami i insynuacjami, bo to faceta wręcz rozwściecza - zamyka się on wtedy w swojej skorupie i zwiększa swoją prywatną przestrzeń życiową nie dopuszczając do niej nikogo. Staje się dla kobiety zagadkowy, oschły, pełen uprzedzeń i niechętny zbliżeniom.
    Sprawdź, czy czasem nie przesadziłaś w którymś momencie z 'niemówieniem mu wprost', ze zmuszaniem go do domyślania się o co Tobie chodzi...?
    A może przy tym były jakieś fochy...? To już gwóźdź do trumny związku. Jak dla mnie kobieta strojąca fochy i myśląca, że coś tym uzyska, bardzo się myli i może uzyskać tylko przyspieszony rozpad związku... :-)
    To tak na szybko, ale myślę, że fajnie by było się zastanowić nad tym co napisałem i pewnie jeszcze nad innymi sprawami. Cieszy, że po próbach rozmów jest jakby lepiej - znaczy to, że jesteś la dobrej drodze :-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kobieta po 40 ~Kobieta po 40
    ~Kobieta po 40
    Napisane 18 maja 2018 - 11:44
    Robert1971 - dziękuję :-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Diabełek ~Diabełek
    ~Diabełek
    Napisane 18 maja 2018 - 15:29
    @Kobieto po 40: Robert bardzo fajnie to opisał i dał Tobie wiele fajnych wskazówek i właściwie niewiele trzeba by teraz dodawać.
    Ja postawiłem pytanie i chciałbym Ci odpowiedzieć dlaczego ono i odpowiedź na nie są ważne. Przy okazji, w międzyczasie, Nick w swoim poście trochę tę sprawę poruszył.

    Po pierwsze, znalazłaś w sobie siłę, żeby dojść w swojej pamięci do tego, że on taki od początku nie był. I, moim zdaniem, to jest ważny krok – by wykreślić ze swojego postrzegania swego partnera określenia typu : „on(-a) zawsze..., on(-a) nigdy...”. „Zawsze” i „nigdy” własciwie w rezczywistości nie istnieje i patrząc na inną osobę przez ich pryzmat pakujemy ją w szufladkę i odbieramy sobie i jej szansę, nadzieję na zmianę czegoś.

    Po drugie: jeśli on kiedyś taki nie był, to znaczy, że coś się zmieniło. W nim, w Tobie, w Was... To są te skorupy/pancerze, o których wspomniał Robert, że ocieramy się o nie w innym wątku tego forum. Po prostu naleciałości, efekty dopasowania. Dobra wiadomość w tym momencie jest taka, że jakiś czas temu mieliście jeszcze wszystko co potrzebne, by być razem szczęśliwymi. To po drodze zarosło, zakrzepło, ale ciągle jest. Nie musicie siebie zmieniać, a jedynie uwolnić się od tych naleciałości, wrócić do dawnych siebie. Czyli: on ciągle jest facetem, którego pokochałaś, Ty jesteś ciągle kobietą, którą pokochał, i możecie do tego wrócić. Nie musicie w tym celu siebie zmieniać (przed czym słusznie przestrzega Nick) – możecie siebie na nowo odnaleźć.

    I ostatnia sprawa: zmiana jako taka, dostrzegana przez jedną osobę, jest kwestią dość względną. Bo mógł zmienić się obserwowany obiekt, ale mógł też zmienić się sposób postrzegania. Z reguły jest to wypadkowa tych dwóch możliwości. Zmienił się Twój mąż, ale zmienił się też Twój sposób jego postrzegania. Mnie bardzo uderzyło w Twoim poście to, że miałem wrażenie, iż piszą go równocześnie dwie walczące ze sobą osobowości. Wyglądało to tak, jakby jakiś katalizator wywołał burzę konieczności wyboru. Jakby ktoś, mając pięć złotych w kieszeni i stary pierścionek na palcu, zobaczył cenny pierścionek na wystawie i zapragnął go zdobyć walcząc ze swoim rozsądkiem; wołał do pierścionka, który już ma, by był piękniejszy i atrakcyjniejszy od tego na wystawie, by pragnienie nowego ucichło i nie rozrywało.
    Nie musisz na moje przypuszczenie absolutnie odpowiadać, to też nie jest zarzut ani próba jakiejkolwiek oceny i absolutnie nie mam zamiaru Ciebie zranić. Nie znamy się, jesteśmy tu anonimowi i to pozostanie Twoją sprawą. Ja, zupełnie anonimowy facet, widzę jednak w Twoim poście, że (mimo rzeczy, które wyrzucasz i zarzucasz w swej bezsilności) bardzo kochasz swojego męża. To po prostu pulsuje gdzieś między słowami. Prawda, możliwe, że może mnie zwodzić echo moich doświadczeń. Ale jeśli mogę podpowiedzieć: zaufaj swojej i jego miłości, które was kiedyś połączyły. Znaleźć wspólny język, po latach przyzwyczajeń, by na nowo rozmawiać ze sobą, odczuwać siebie, jak napisał Nick. To nie jest łatwe. Ale nie jest też niemożliwe. Fakt, potrzebne są do tego dwie strony, a nikt tu nie zna punktu widzenia Twojego męża. Ale Ty jedna masz już w sobie klucz do odnalezienia drogi do bycia Wami takimi, jakimi się kiedyś poznaliście i zakochaliście w sobie. On ma drugi klucz. Spróbujcie. Robert 1971 wiele już Tobie napisał.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Sn ~Sn
    ~Sn
    Napisane 30 maja 2018 - 21:36
    Ślubujemy jeden raz przed Bogiem i dostajemy Jego błogosławieństwo.W zasadzie to jest odpowiedź.Życie bez Boga traci sens.Pozdrawiam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Wiluobserwator ~Wiluobserwator
    ~Wiluobserwator
    Napisane 31 maja 2018 - 01:31
    Witam,
    Chciałem coś napisać, a do głowy przychodzi mi tylko smutne pocieszenie: nie przejmuj się; to minie! Jestem tego w 100% pewny, bo "nic nie może wiecznie trwać, (…) za miłość też przyjdzie w życiu nam zapłacić". Pozdrawiam!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~AcordeON ~AcordeON
    ~AcordeON
    Napisane 15 kwietnia 2021 - 01:17
    Witam autorkę tematu. odświeże temat, ponieważ bardzo mnie interesuje jak ci sie rozwinęła ta sytuacja. Byłem, jestem w podobnej.. . odp.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry
1
Strona 1 z 1
Strona 1 z 1

Gorące tematy