Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

kogo kocha kochanke czy żone

Rozpoczęte przez ~nika, 01 sty 2014
  • avatar ~Delta-Echo-Sierra ~Delta-Echo-Sierra
    ~Delta-Echo-Sierra
    Napisane 20 lutego 2015 - 14:24
    @asdfgh, sama widzisz, że się gubisz w argumentacji. Powiedz, czy Ty się zawodowo zajmujesz jakąś pochodną tego, o czym piszesz? Tak z ciekawości pytam.

    Ok, wylogowuję się bo stoję w kuchni i szykuję obiad.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~asdfgh ~asdfgh
    ~asdfgh
    Napisane 20 lutego 2015 - 16:02
    Delta, nie wiem gdzie się zgubiłam w argumentacji.

    Ja uważam, że:
    1. Każdy czyn (małżeństwo, romans, przechodzenie przez ulicę, praca, gotowanie obiadu) ma swoje konsekwencje.
    2. Konsekwencje mogą być dobre lub złe.
    3. Jeśli konsekwencje są dobre, to jest dobrze i nic więcej nie trzeba.
    4. Jeśli konsekwencje są złe to powinno się coś z nimi zrobić, ponieważ sprawiają cierpienie.
    5. Przy złych konsekwencjach masz dwie możliwości:
    a) ucieczka od nich poprzez narkomanię, alkoholizm, hazard, romans i inne
    b) zmierzenie się z nimi, a więc próba naprawienia tego co się zepsuło, a jeśli to
    niemożliwe to rozwód

    Wdając się w romans pozamałżeński nie mierzysz się z konsekwencjami nieudanego małżeństwa, tylko uciekasz.

    Prościej chyba nie da się już tego rozpisać.

    Ja się tym nie zajmuję zawodowo. Zawsze byłam osobą, która nie chciała cierpieć i wiedza którą zdobyłam miała mi w tym pomóc. Tak jak każdy oczywiście cierpię, ale w większości są to cierpienia niezależne ode mnie. Te, które mam na własne życzenie, po prostu przemęczam i nie mam do nikogo żalu, bo wiem, że sama sobie stworzyłam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Lilka ~Lilka
    ~Lilka
    Napisane 20 lutego 2015 - 16:25
    asdfgh

    W wielu kwestiach masz rację, ale w wielu się gubisz, zatracasz ważenie spraw i podstawianie właściwych niewiadomych. Jak sama piszesz, jaki będzie wynik pewnych rzeczy, nie wiemy. Więc nie pisz, że w innych wiemy, że w innych jest wręcz pewny wynik. Jeśli przejrzysz dokładnie to forum, to dowiesz się, że to Twoje zapominanie choćby nie jest prawdą.
    Co ro rozwiązywania problemów w małżeństwie. Jasne, że romans bywa ucieczką od nich. Ale czasem bywa jedynym wyjściem na namiastkę szczęścia. Bo jak nie raz faceci tu napisali - rozwód to nie taka prosta sprawa. A czasem tym czynnikiem, który otwiera ludziom oczy że tyle się starali a ich związek już dawno nie istnieje i nie zaistnieje na nowo. Więc nie generalizuj.
    A generalizacja jest niestety Twoim błędem w wielu miejscach.
    I zgadzam się, że najpierw powinien być rozwód. Ale życie nie jest takie proste i trzeba przyjąć to na klatę.

    Przy okazji, zanim zaczniesz mi robić przytyki personalne co do mojego życia poczytaj dokładnie co napisałam, zastanów się jak mało tak naprawdę o nim wiesz. Bo Twój tekst o znudzeniu się po 4 latach jak mija zakochanie był jak kulą w płot.

    Statystyki są nie do przeskoczenia. Tylko 1/3 stanów zakochania przeradza się w uczucie miłości. Czyli z góry część małżeństw jest skazanych na porażkę i czas nic nie zmieni. Zakochanie mija po 4 latach związku, z tego co kojarzę, to nikt z tego forum ani nie wdał się sam w romans ani z kimś u którego też nie minęło te cztery lata związku albo zaraz po nich. Bo te cztery lata trzeba liczyć od początku związku, nie małżeństwa.

    I jeszcze, jak sama napisałaś trzeba dwojga ludzi, którzy umieją kochać i z którymi da się żyć. A często okazuje się, że tak nie jest. I żadne naprawianie tu nic nie da. Nie wiem czemu modne jest od jakiegoś czasu głoszenie tez, że każdy związek może być udany i szczęśliwy. Jak sama zauważyłaś jest jakiś warunek tego. A w tym czasie jeden ze znanych psychologów ostatnio udzielił wywiadu, z którego wynika, że można zgarnąć dwie przypadkowe osoby z ulicy i zmusić ich do wypracowania super związku i im się to na bank uda. Jasne. A świstak siedzi i zawija w sreberka.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~asdfgh ~asdfgh
    ~asdfgh
    Napisane 20 lutego 2015 - 17:43
    ~Lilka napisał:
    asdfgh

    jaki będzie wynik pewnych rzeczy, nie wiemy.


    Wynik romansu pozamałżeńskiego statystycznie i logicznie rzecz biorąc będzie zły - facet nie zostawi żony, a jak zostawi to i tak drugi związek nie przetrwa. Wynika to z upartego uciekania od problemów, które pojawią się w każdym następnym związku. Jeśli facet to zmieni, to drugi lub kolejny związek ma szansę.

    napisał:
    Ale czasem bywa jedynym wyjściem na namiastkę szczęścia.


    Jak ktoś lubi namiastki to proszę bardzo. Tylko po co płakać, że namiastka nie jest tak dobra jak oryginał.

    napisał:
    Bo Twój tekst o znudzeniu się po 4 latach jak mija zakochanie był jak kulą w płot.


    Może źle zrozumiałam, ale wydaje mi się, że pisałaś, że kilka miesięcy temu zostawiłaś narzeczonego. Poza tym trudno jest się znudzić, jak masz kochanka, który dostarcza ci nieustannej ekscytacji. Spokojny narzeczony cię znudził. A gdyby twój kochanek był narzeczonym, to właśnie jego zostawiłabyś, bo on by cię nudził. Kochana, adrenalina u ciebie rządzi, możesz być tego pewna. Skończy się adrenalina to skończy się "miłość". Prawdziwa miłość jest wtedy gdy chcesz z kimś być gdy jest nudno i gdy jest ciekawie, a u ciebie nigdy nie jest nudno. Nigdy.

    napisał:
    I jeszcze, jak sama napisałaś trzeba dwojga ludzi, którzy umieją kochać i z którymi da się żyć.


    Tak, ale trzeba się najpierw dowiedzieć dlaczego nie da się razem żyć. Często bywa tak, że nerwowy charakter żony wynika np. z chorej tarczycy! Albo z anemii! Brak libido z jakiejś innej choroby. Trzeba zacząć od sprawdzenia, co się złego dzieje i dlaczego jest tak jak jest, a nie od romansu!

    napisał:
    A w tym czasie jeden ze znanych psychologów ostatnio udzielił wywiadu, z którego wynika, że można zgarnąć dwie przypadkowe osoby z ulicy i zmusić ich do wypracowania super związku i im się to na bank uda


    Myślę, że większość ludzi, a co najmniej połowa przed związkiem byli sobie obcy. :-) Kiedyś powszechne były małżeństwa z rozsądku. Osoby, w takich małżeństwach, gdy się poznały lepiej to się pokochały jeśli umiały kochać.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~asdfgh ~asdfgh
    ~asdfgh
    Napisane 20 lutego 2015 - 17:56
    I jeszcze jedno. Nie mylmy romansu na boku ze stałym związkiem, bo to są dwie różne rzeczy. 4 lata dotyczą osób, które są w stałym związku. Natomiast romans to zupełnie inna para kaloszy. Ciężko się z niego wyrwać, bo on jest oparty na silnych emocjach, które nigdy się nie kończą, bo zawsze gdzieś w pobliżu czai się żona, gotowa odkryć tajemnice męża. Trwa to dopóki jedna ze stron się nie zmęczy lub żona odkryje. Ludzie i po 10 lat dają radę ciągnąć.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Lilka ~Lilka
    ~Lilka
    Napisane 20 lutego 2015 - 19:31
    ~asdfgh napisał:


    Wynik romansu pozamałżeńskiego statystycznie i logicznie rzecz biorąc będzie zły - facet nie zostawi żony, a jak zostawi to i tak drugi związek nie przetrwa. Wynika to z upartego uciekania od problemów, które pojawią się w każdym następnym związku. Jeśli facet to zmieni, to drugi lub kolejny związek ma szansę.


    Może to zmieni już przy pierwszym związku, który jest romansem, a może nie. Nie wiesz tego. To jest niewiadoma, zmienna dla każdego faceta. To raz. A dwa. Może ten romans to nie jest ucieczka od problemów. Może facet doskonale zdaje sobie sprawę, walczy o małżeństwo ale nie ma siły, a z jakichś powodów nie odejdzie od żony. O tym nie raz u panowie pisali.



    napisał:
    Może źle zrozumiałam, ale wydaje mi się, że pisałaś, że kilka miesięcy temu zostawiłaś narzeczonego. Poza tym trudno jest się znudzić, jak masz kochanka, który dostarcza ci nieustannej ekscytacji. Spokojny narzeczony cię znudził. A gdyby twój kochanek był narzeczonym, to właśnie jego zostawiłabyś, bo on by cię nudził. Kochana, adrenalina u ciebie rządzi, możesz być tego pewna. Skończy się adrenalina to skończy się "miłość". Prawdziwa miłość jest wtedy gdy chcesz z kimś być gdy jest nudno i gdy jest ciekawie, a u ciebie nigdy nie jest nudno. Nigdy.


    To że zostawiłam, to jedyna rzecz jaką zrozumiałaś. Resztę sobie dopowiedziałaś. To, że mnie znudził, że był spokojny. Założyłaś tak, ponieważ tak Ci jest wygodnie i tak Ci pasuje do Twojej teorii. A tak nie jest, ale wiedziałabyś o tym gdybyś nie zakładała, że wszystko wiesz najlepiej i poszukała na forum co pisałam o tym wszystkim. Dlatego dyskusja z Tobą jest bez sensu. Z góry zakładasz, że wiesz najlepiej. Nic nie wiesz. I wylewasz swoją złość. Bo taka postawa wygląda jakbyś na kimś coś próbowała odreagować. Albo masz misję, bo jesteś przekonana że możesz nas zbawić. Ktoś już Ci to tu sugerował.


    napisał:
    I jeszcze, jak sama napisałaś trzeba dwojga ludzi, którzy umieją kochać i z którymi da się żyć.

    Tak, ale trzeba się najpierw dowiedzieć dlaczego nie da się razem żyć. Często bywa tak, że nerwowy charakter żony wynika np. z chorej tarczycy! Albo z anemii! Brak libido z jakiejś innej choroby. Trzeba zacząć od sprawdzenia, co się złego dzieje i dlaczego jest tak jak jest, a nie od romansu!


    Znów podstawiasz sobie w miejsce niewiadomej każdy zdradzający nie wiedział, nie próbował się dowiedzieć, zaczął od romansu. Błąd logiczny.

    napisał:

    Myślę, że większość ludzi, a co najmniej połowa przed związkiem byli sobie obcy. :-) Kiedyś powszechne były małżeństwa z rozsądku. Osoby, w takich małżeństwach, gdy się poznały lepiej to się pokochały jeśli umiały kochać.


    Oczywiście, że byli sobie obcy. Ale z jakiegoś powodu zdecydowali się na związek. 99% ma ku temu konkretne powody, nie budzi się nagle o poranku z myślą zwiążę się z tą rudą co ja wczoraj widziałem bo tak.
    Założenie, że w małżeństwach aranżowanych pokochały się jak się poznały lepiej jeśli umiały kochać jest tak dziecinne, że szkoda nawet tego komentować. Najlepiej odsłania braki w Twoich teoriach i pokazuje Twoją ignorancję oraz megalomanię.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Lilka ~Lilka
    ~Lilka
    Napisane 20 lutego 2015 - 19:33
    ~asdfgh napisał:
    I jeszcze jedno. Nie mylmy romansu na boku ze stałym związkiem, bo to są dwie różne rzeczy. 4 lata dotyczą osób, które są w stałym związku. Natomiast romans to zupełnie inna para kaloszy. Ciężko się z niego wyrwać, bo on jest oparty na silnych emocjach, które nigdy się nie kończą, bo zawsze gdzieś w pobliżu czai się żona, gotowa odkryć tajemnice męża. Trwa to dopóki jedna ze stron się nie zmęczy lub żona odkryje. Ludzie i po 10 lat dają radę ciągnąć.


    Nigdzie nie napisałam, że te 4 lata odnoszą się do romansu. Dopowiedziałaś to sobie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~pogubiona ~pogubiona
    ~pogubiona
    Napisane 20 lutego 2015 - 20:21
    ~asdfgh napisał:
    Natomiast romans to zupełnie inna para kaloszy. Ciężko się z niego wyrwać, bo on jest oparty na silnych emocjach, które nigdy się nie kończą, bo zawsze gdzieś w pobliżu czai się żona, gotowa odkryć tajemnice męża. Trwa to dopóki jedna ze stron się nie zmęczy lub żona odkryje. Ludzie i po 10 lat dają radę ciągnąć.


    Po pierwsze romanse trwaja nawet dłużej niż 10 lat-uwierz mi.
    Po drugie zaprzeczasz sama sobie. " oparte na emocjach, które się niggdy nie kończą,,,"? czy jak wcześniej pisąłaś że kochanka jest głowną przeszkodą.

    Szczerze...nudzą mnie Twoje teorie. Są bezsensu. Skupiasz się na beznadziejnym ratowaniu czegoś, co już tak naprawdę nie istnieje czego skutkiem jest kochanka-no ale w Twojej teorii kochanka jest winna, więc trzeba się od niej usunąć wyrzucić ją ze swojego serca i co robić? ratować, ratować,nie poddawać się tylko ratować! - a więc cierpieć w małżeństwie którego już nie ma.Co ma zrobić zdradzana żona wg.Ciebie?zamiast trzasnąć gościa w łeb, spakować walizki i zacząć nowe życie bez niego to ma....brać psychotropy, szlajać się po psychologach, psychiatrach, nie spać po nocach, popadać w kompletna ruinę bo trzeba...ratować!!!Kurde :D Twoje teorie są zaściankowymi z czasów, gdy własnie mamusie wmawiały synkom" zrobiłeś dziecko to się żeń" a teraz o!:D

    Ej, wszystko w porządku w tych Twoich bezsensownych teoriach?bo ja uważam że nie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~asdfgh ~asdfgh
    ~asdfgh
    Napisane 20 lutego 2015 - 20:43
    Nie mylmy romansu na boku ze stałym związkiem, bo to są dwie różne rzeczy.

    Napisałam to do wszystkich, a nie tylko do ciebie. Ty sobie dopowiedziałaś, że to do ciebie.

    Może facet doskonale zdaje sobie sprawę, walczy o małżeństwo ale nie ma siły, a z jakichś powodów nie odejdzie od żony.

    Tak walczy, że aż się wdaje w romans. Godna podziwu walka. Ma siłę na romans, na kłamanie, na oszukiwanie, na mataczenie, NA kombinowanie, ale nie ma na odejście. No i jak miał siłę na to żeby się ożenić, to ma dlaczego nie ma siły by się rozstać? To jest takie głupie tłumaczenie, że to biedny, pokrzywdzony miś, sam przeciwko całemu światu.

    I wylewasz swoją złość.

    Ja nie jestem na nikogo z was zła. Możecie być wszyscy tego pewni. Jesteście obcymi mi ludźmi i osobiście nic do was nie mam. Dopowiadasz sobie moją złość. Gdzieś na początku mojego pobytu tutaj napisałam, że ja nawet nie znam nikogo w waszej sytuacji.

    Może to zmieni już przy pierwszym związku, który jest romansem, a może nie.

    Statystycznie rzecz biorąc, nie zmieni się. Mówię o słabej statystyce, ale nie wykluczam, że się zmieni. Póki człowiek żyje zawsze jest nadzieja.

    Resztę sobie dopowiedziałaś.

    Inaczej, ja się nieprecyzyjnie wyraziłam. Chodziło mi o to, że związek z nim cię nudził, bo związek był normalny i nie wyzwalał w tobie bardzo silnych emocji. Ale faktycznie nie przeczytałam i mogło być tak, że np. cię bił. To jest mój błąd, że nie przeczytałam.

    Albo masz misję, bo jesteś przekonana że możesz nas zbawić.

    Nie ma tak dobrze. Trudno jest zbawić samego siebie, a co dopiero kogoś innego.

    Ale z jakiegoś powodu zdecydowali się na związek. 99% ma ku temu konkretne powody, nie budzi się nagle o poranku z myślą zwiążę się z tą rudą co ja wczoraj widziałem bo tak.

    No bo lubi rude? A tak pół żartem pół serio, na różnych forach przeczytałam, że podobno facetowi wystarczy, że kobieta ma cycki.

    Założenie, że w małżeństwach aranżowanych pokochały się jak się poznały lepiej jeśli umiały kochać jest tak dziecinne, że szkoda nawet tego komentować.

    Możesz być pewna, że takie były. Przeczytaj sobie np. o Benjaminie Disraelu. Ożenił jak najbardziej z rozsądku z kobietą o 15 lat od siebie starszą, w dodatku dla pieniędzy, a skończył jako kochający mąż. Ona tak go oczarowała, że się w niej zakochał i żyli długo i szczęśliwie.


    Najlepiej odsłania braki w Twoich teoriach i pokazuje Twoją ignorancję oraz megalomanię.

    Nawet zawodowi psycholodzy nie wydają opinii o pacjentach na odległość, więc ty też tego nie rób. Nie, żebym była pacjentką, ale wiesz o co chodzi.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~asdfgh ~asdfgh
    ~asdfgh
    Napisane 20 lutego 2015 - 21:02
    napisał:
    Ciężko się z niego wyrwać, bo on jest oparty na silnych emocjach, które nigdy się nie kończą, bo zawsze gdzieś w pobliżu czai się żona, gotowa odkryć tajemnice męża.


    W normalnym związku emocje kończą się po 4 latach. Natomiast w romansie pozamałżeńskim, który jest oparty na silnych emocjach, emocje raczej się nie skończą po 4 latach ani po 10 latach. Ale po 10 latach szarpaniny, któraś ze stron może mieć tego dość i zakończyć romans mimo wciąż istniejących emocji. Ewentualnie coś się wydarzy typu choroba, która zmusi jedną ze stron do zakończenia romansu.

    napisał:
    Po pierwsze romanse trwaja nawet dłużej niż 10 lat-uwierz mi.


    Wierzę ci, ale to wciąż będzie związek oparty na emocjach.

    napisał:
    Skupiasz się na beznadziejnym ratowaniu czegoś, co już tak naprawdę nie istnieje


    Kochanka przeszkadza w zaistnieniu. Kryzys to jest ten moment, kiedy można dojrzeć, jeśli pojawia się kochanka, moment dojrzewania jest stracony i trzeba czekać dłużej na dojrzenie.

    napisał:
    w Twojej teorii kochanka jest winna, więc trzeba się od niej usunąć wyrzucić ją ze swojego serca i co robić?


    Wyrzucić nie z serca tylko z emocji. A to jak najbardziej możliwe. Delta właśnie to czyni. Za rok dwa będzie miał z głowy.

    napisał:
    ratować, ratować,nie poddawać się tylko ratować! - a więc cierpieć w małżeństwie którego już nie ma.


    Jeśli obie strony chcą ratować, to trzeba ratować. Jeśli nie, to się rozstać.

    napisał:
    Co ma zrobić zdradzana żona wg.Ciebie?


    Zdradzana żona może się rozwieść lub pozostać z mężem jeśli ten wykaże wolę i chęć zmiany swojego życia, a więc porzucenia kochanek i romansów. I oczywiście zrobi to naprawdę, a nie tylko powie.

    napisał:
    brać psychotropy, szlajać się po psychologach, psychiatrach, nie spać po nocach, popadać w kompletna ruinę bo trzeba...ratować!!!


    Nie musi tego robić. Jeśli oboje z mężem chcą ratować, to po co im przeszkadzać?

    napisał:
    Twoje teorie są zaściankowymi z czasów, gdy własnie mamusie wmawiały synkom" zrobiłeś dziecko to się żeń" a teraz o!:D


    Jak tobie jakiś facet zrobi dziecko to będziesz inaczej śpiewała. Albo jak twojej córce zrobi. Wszystko jest, kochana, do czasu. Jak już pisałam wcześniej, wszystko co robisz to twoje ryzyko. Tylko jak robisz źle to potem nie płacz, że nie wyszło.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Delta-Echo-Sierra ~Delta-Echo-Sierra
    ~Delta-Echo-Sierra
    Napisane 20 lutego 2015 - 21:26
    @asdfgh - możesz mi to zdanie wyjaśnić?:

    "No i jak miał siłę na to żeby się ożenić, to ma dlaczego nie ma siły by się rozstać?"

    Ożeniłem się jako nieświadomy szczeniak dwudziestoletni (żadna ciąża lecz silne zaślepienie miłosne). Teraz mam 20 lat więcej. Wytlumacz, co miałaś na myśli bo ja w tym zdaniu i argumentacji nie widzę różnicy wiekowej a co za tym idzie doświadczenia, percepcji życia jako nieskończonych odmian szarości a nie jak wtedy podziału na dobro-zło, białe-czarne, pomiędzy nie ma nic.

    Ten argument ze zrobieniem sobie dziecka też trochę chybiony, bo Ty także inaczej zaśpiewasz, gdy Ci coś takiego się przytrafi. Nieee, Tobie nigdy. Prawda?

    Dasz sobie za to obciąć rękę, że nie?


    asdfgh, pamiętaj, każdy kij ma dwa końce (oprócz jednego, że tak się wyrażę). Nie oceniaj ludzi i ich losów z pozycji moralnej wyższości. Tu już krok do pychy.
    Moja żona też tak robiła i co się jej przytrafiło..

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Lilka ~Lilka
    ~Lilka
    Napisane 20 lutego 2015 - 21:45
    asdfgh

    O widzisz, w tę strony gdy to Ciebie oceniają to już nie fajnie, prawda? Ty innych możesz, ale Ciebie niech nie tkną.

    Nie stawiam Ci diagnozy, obojętna mi jesteś kobieto i szkoda mi czasu nad zastanawianiem się nad Tobą. Ale Po tym co piszesz widać ignorancję czy chcesz tego czy nie. I pychę. Skoro posiadasz ogromną wiedzę, umiesz ją zdobywać proponuję Ci dowiedzieć się, dlaczego tak Cię odbieram i ja i inni tutaj.
    I jak powiedziałaś - wszystko co robisz jest na Twoje ryzyko. Przyszłaś się ty wypowiadać ze swoimi teoriami i mądrościami, to teraz nie płacz, że ktoś się z nimi nie zgadza i Cię ocenia. Każdy czyn rodzi konsekwencje w końcu. To Twoje słowa.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~pogubiona ~pogubiona
    ~pogubiona
    Napisane 20 lutego 2015 - 21:58
    ~asdfgh napisał:
    [

    Po 1. jak mi facet zrobi dziecko to nawet bym się ucieszyła(w obecnej sytuacji)
    Po 2. Widać faktycznie że Ty nie masz z romansami i zdradami nic wspólnego w rzeczywistości, ponieważ nie masz pojęcia o silnej więzi kochanków(jest silniejsza od małżonków), nie masz pojęcia o emocjach po ujawnieniu sie romansu.(dlatego piszesz że nie musi zona wspomagać się lekami, bo jak chcą ratować to uratują-pieprzenie).Psychika człowiekowi wysiada po czymś takim.

    A wg.Ciebie Delta za rok dwa wyrzuci swoja kochankę z głowy-tu już przesadziłaś.
    Może kiedyś już będzie mu obojętna, może będzie ja tylko miło wspominał-ale on jej nigdy nie zapomni rozumiesz?i nie pomoże tu naprawianie jego małżeństwa. Kochanka daje facetowi szczerą, najprawdziwszą miłość, to uczucie jest bardzo silne między nimi. Wiesz czemu jest to tak silne wg.mnie?bo małżeństwa kiedys były zawierane zbyt szybko, w młodym wieku, z powodu zauroczenia, miłości, dziecka,przymusu rodziców itd. Po kilku latach okazało się że to nie ten/ta zyciowa miłość więc przychodzi czas na ta prawdziwą, lecz niespełnioną i bardzo bolesną.Żadne emocje. Kolejny raz nie masz pojęcia co piszesz poza zwykłą teorią.


    A jesli chodzi o Twoją łatwość i siłe do rozwodów to powiem Tobie, że nie masz pojęcia o czym Ty piszesz.40 letni facet może jeszcze sie rozwiedzie ale 50+? miałabys chęci i siły w tym wieku zaczynać wszystko od nowa?Zanim sie dorobisz w tym wieku wszystkiego to już trumnę Ci zakupią.Dlatego wiele małżeństw trwa w obojętności.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~pogubiona ~pogubiona
    ~pogubiona
    Napisane 20 lutego 2015 - 22:05
    Nadużywam zdania"nie masz pojęcia o czym piszesz" no ale faktycznie cholerka go nie masz.
    Tyle wiesz ile doczytasz, dosłyszysz itd.
    Zastanawia mnie co ty tutaj robisz...nie jesteś zdradzoną, zdradzana, ani kochanką,nie jesteś nadgorliwym psychologiem, psychiatra od spraw rozwodowych, zdradzony, uzależnionych hmm. Ta dyskusja ma dac Tobie kolejne statystyki,wnioski?-prowadzisz jakies badania publiczne?piszesz pracę magisterską lub chociaż licencjacką?
    Jesteś z sekty, kościoła i masz za zadania naprowadzic ludzi na dobra drogę?czy zwykłą manipulantką mającą zbyt duzo wolnego czasu:)

    bo każdy kto tutaj jest jest związany z tematem, Ty jedna nie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~asdfgh ~asdfgh
    ~asdfgh
    Napisane 20 lutego 2015 - 22:13
    o i jak miał siłę na to żeby się ożenić, to ma dlaczego nie ma siły by się rozstać?

    Jak ja miałam 20 lat nie miałam siły by zakładać rodzinę. Ani mi to było w głowie. Ale ty byłeś silnym i odważnym człowiekiem i dałeś radę. Założyłeś rodzinę i masz ją do dziś. Urodziły się dzieci, a sam wiesz ile z dziećmi kłopotu. Pracujesz na pewno, a w pracy jak to w pracy, kłopotów co niemiara. Poza tym wszystkim stać cię było także na to, by mieć romans. Oszukiwać żonę, kłamać, udawać, organizować się by wilk był syty i owca cała. Do tego też trzeba mieć mocne nerwy. Ciągnąłeś romans przez jakiś czas. Każdą z kobiet musiałeś utrzymać w jako takiej równowadze. Jedną, żeby się nie dowiedziała, drugą, żeby nie odeszła. To całkiem mocna sprawa, utrzymać taki romans. I tobie się to wszystko udało. Obrotny z ciebie facet. Naprawdę. Nie nabijam się i serio to piszę. I każdy kto ma siłę ogarnąć to wszystko, ma też siłę na rozstanie. Są takie ciamajdy życiowe, które za uszy trzeba wyciągać do wszystkiego. A ciebie nie trzeba. Ty sam wszystko potrafisz.

    napisał:
    Ten argument ze zrobieniem sobie dziecka też trochę chybiony, bo Ty także inaczej zaśpiewasz, gdy Ci coś takiego się przytrafi. Nieee, Tobie nigdy. Prawda?


    Nie wiem co masz na myśli. Pogubiona do mnie napisała, że jestem staroświecka, bo wyznaję pogląd, że małżeństwo powinno się ratować. Dopisała mi także pogląd, którego ja nie wyraziłam, że jak syn zapłodni jakąś kobietę, to matka mu nakazuje się z nią ożenić. Można spróbować, ale jak zwykle wracamy do tego samego. Jeśli przypadkowi rodzice wezmą ślub i oboje umieją kochać to mają szansę się pokochać. A jeśli nie, no to nie.

    napisał:
    Nie oceniaj ludzi i ich losów z pozycji moralnej wyższości. Tu już krok do pychy.
    Moja żona też tak robiła i co się jej przytrafiło..


    Ja dobrze wiem, że emocje potrafią nieźle dać w kość. Doprowadzić do nieszczęścia. Do choroby, a nawet do śmierci. Tylko nie mylmy ich z miłością. Miłość to jest coś spokojnego, bezpiecznego i dobrego.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~asdfgh ~asdfgh
    ~asdfgh
    Napisane 20 lutego 2015 - 22:40
    napisał:
    Zastanawia mnie co ty tutaj robisz...


    Odpowiem pół żartem pół serio. Otóż, prowadzę stateczne i nudne życie i brakuje mi emocji, więc żeby nie zdradzać faceta postanowiłam napisać prawdę osobom, którym prawda się nie spodoba no i padło na was, bo na tej tematyce się znam. Mogłam sobie znaleźć kochanka, ale zdecydowałam, że jednak nie. ;-)

    napisał:
    nie masz pojęcia o silnej więzi kochanków(jest silniejsza od małżonków)


    Emocje zakazanych kochanków są silniejsze. To oczywiste.

    napisał:
    nie masz pojęcia o emocjach po ujawnieniu sie romansu


    Wierzę, że są bardzo silne.

    napisał:
    A wg.Ciebie Delta za rok dwa wyrzuci swoja kochankę z głowy-tu już przesadziłaś.


    Na pewno będzie o niej pamiętał do końca życia (chyba że zachoruje na Alzheimera), ale nie będzie już ona w nim za dwa lata budziła emocji, a tym samym nie będzie cierpiał z jej powodu.

    napisał:
    Kochanka daje facetowi szczerą, najprawdziwszą miłość


    Kochanka daje facetowi tylko emocje, a żona być może najprawdziwszą miłość jeśli umie kochać naprawdę. Jeśli nie umie kochać to nic mu nie daje, ani miłości ani emocji.

    napisał:
    bo małżeństwa kiedys były zawierane zbyt szybko, w młodym wieku, z powodu zauroczenia, miłości, dziecka,przymusu rodziców itd. Po kilku latach okazało się że to nie ten/ta zyciowa miłość więc przychodzi czas na ta prawdziwą, lecz niespełnioną i bardzo bolesną.Żadne emocje.


    Moja droga, gdyby było tak jak twierdzisz wszystkie małżeństwa zawarte w młodym wieku by się rozpadły, a wcale tak nie jest. Ci którzy umieją kochać - kochają się, a ci którzy polegają na emocjach, po ok. 4 latach związku zaczynają się nudzić i albo się nudzą do końca życia albo sobie kogoś znajdują na boku. A potem wiecie co dalej. Rozwód albo romanse dopóki zdrowie pozwala. I jeszcze jedno. Miłość nigdy nie boli. NIGDY.

    napisał:
    A jesli chodzi o Twoją łatwość i siłe do rozwodów to powiem Tobie, że nie masz pojęcia o czym Ty piszesz.40 letni facet może jeszcze sie rozwiedzie ale 50+? miałabys chęci i siły w tym wieku zaczynać wszystko od nowa?Zanim sie dorobisz w tym wieku wszystkiego to już trumnę Ci zakupią.Dlatego wiele małżeństw trwa w obojętności.


    Problemy się rozwiązuje wtedy, gdy się pojawiają. A nie czekasz do pięćdziesiątki, a potem nagle przebudzenie, że całe życie spędziłaś w obojętności i że to nie fair. Wtedy gorączkowe poszukiwania kogoś, kto by w końcu nas pokochał i dramat, no bo jak tu zaczynać w takim wieku od nowa.

    napisał:
    dlaczego tak Cię odbieram i ja i inni tutaj.


    Źle odbierasz mnie ty i pogubiona, bo piszę coś, co wam się nie podoba. To oczywiste. Wcale się nie spodziewałam, że mnie polubicie. Jestem realistką.

    napisał:
    I jak powiedziałaś - wszystko co robisz jest na Twoje ryzyko. Przyszłaś się ty wypowiadać ze swoimi teoriami i mądrościami, to teraz nie płacz, że ktoś się z nimi nie zgadza i Cię ocenia.


    Biorę na klatę, nie płaczę i nie mam żalu. Z góry wiedziałam, że tak będzie.

    Dobranoc

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Nicola ~Nicola
    ~Nicola
    Napisane 20 lutego 2015 - 23:16
    ~Jaro napisał:
    Mylisz się NICOLA..
    to żadna wygrana, a już na pewno, nie bezcenna,
    To tylko chwila na oddech..
    Myślę, uważam, że żadna kobieta tego nie wybaczy...po czasie..

    i nigdy nie zapomni..



    Ale chociaż ta chwilowa SATYSFAKCJA ze wygrała z tą druga , nie ważne że dopóki ta druga się nie pojawiła to ona żona chciała rozwodu ale jakaś niezdrowa rywalizacja skłoniła ją do szantażu żeby tylko wygrać , żeby go zatrzymać . Nie ważne co mówił , co czuł o co prosił . nie ważne jak cierpi , ona czuje się wygraną , jak kilka żona które nie cofnęły się przed niczym żeby tylko wygrać .

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Nicola ~Nicola
    ~Nicola
    Napisane 20 lutego 2015 - 23:32
    ~asdfgh napisał:
    ~Nicola napisał:
    ~Gab. napisał:
    ~Taka napisał:
    Gab
    Mówiąc o pewności wyboru myślimy zazwyczaj o wyborze "SERCA" które potrafi wybrać osobe którą sie kocha z pośród innych

    Mylisz się. Wybierają emocje, a nie żadne serce. Serce to organ - mięsień pompujący krew i nie ma tu nic do rzeczy - tak, wiem, napisałaś poetycznie-patetycznie. Ale fakty są takie, że nie panujesz nad emocjami, więc one panują nad tobą. Ot i cała filozofia. Sztuką jest zapanować nad emocjami. A kto nie panuje nad emocjami? Osoby z niskim poczuciem własnej wartości, z zaniżoną samooceny ą. Którą każdy manipuluje jak chce - nawet obwieś, oszust, krętacz i dno społeczne, który co tydzień ma inną, a wmawia ci, żeś tą jedyną, a ty w to wierzysz, bo aż tak ci zależy, żeby ktoś cię nakarmił dobrym słowem. Sama nic nie wytwarzasz, więc kto inny musi cię nakarmić. Nic więcej w tym nie ma, niestety.


    Dlatego słowo SERCE ujęłam w cudzysłowie miało oznaczać to co napisałaś , emocje nad którymi nie panujemy zakochując sie czyli zaprzeczenie rozumowi , dzięki któremu pewnie postąpilibyśmy inaczej w wielu sytuacjach , dokonalibyśmy innych wyborów ale to właśnie to te emocje potocznie zwane wyborem SERCA wpływają na nasze decyzje i wybory. Wytłumaczyłaś nam jak dzieciom czym jest serce..dziękujemy.
    Ale w wielu sprawach się mylisz bo to tylko sucha teoria która jak to w życiu bywa a chyba z doświadczenia wszyscy to wiemy , nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością . dlatego na takim forum piszą ludzie którzy to przeżyli bo tylko oni to zrozumieją . Jak już tu ktoś napisał SYTY NIE ZROZUMIE GŁODNEGO wiec jak osoba która nigdy nie zaznała głodu może wypowiadając się na temat głodu na świecie. Zanim znowu wytłumaczysz mi co to GŁÓD to zaznaczę że to porównanie ...przenośnia o ile wiesz co to jest.
    Jak przeżyjesz zdradę męża albo zwiążesz się z żonatym facetem to wróć i podziel się swoimi doświadczeniami. Sama zobaczysz jak wtedy Twoje zdanie będzie się różniło od teorii, albo bzdur które teraz próbujesz nam serwować.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Nicola ~Nicola
    ~Nicola
    Napisane 20 lutego 2015 - 23:33
    ~Nicola napisał:
    ~asdfgh napisał:
    ~Nicola napisał:
    ~Gab. napisał:
    ~Taka napisał:
    Gab
    Mówiąc o pewności wyboru myślimy zazwyczaj o wyborze "SERCA" które potrafi wybrać osobe którą sie kocha z pośród innych

    Mylisz się. Wybierają emocje, a nie żadne serce. Serce to organ - mięsień pompujący krew i nie ma tu nic do rzeczy - tak, wiem, napisałaś poetycznie-patetycznie. Ale fakty są takie, że nie panujesz nad emocjami, więc one panują nad tobą. Ot i cała filozofia. Sztuką jest zapanować nad emocjami. A kto nie panuje nad emocjami? Osoby z niskim poczuciem własnej wartości, z zaniżoną samooceny ą. Którą każdy manipuluje jak chce - nawet obwieś, oszust, krętacz i dno społeczne, który co tydzień ma inną, a wmawia ci, żeś tą jedyną, a ty w to wierzysz, bo aż tak ci zależy, żeby ktoś cię nakarmił dobrym słowem. Sama nic nie wytwarzasz, więc kto inny musi cię nakarmić. Nic więcej w tym nie ma, niestety.





    Dlatego słowo SERCE ujęłam w cudzysłowie miało oznaczać to co napisałaś , emocje nad którymi nie panujemy zakochując sie czyli zaprzeczenie rozumowi , dzięki któremu pewnie postąpilibyśmy inaczej w wielu sytuacjach , dokonalibyśmy innych wyborów ale to właśnie to te emocje potocznie zwane wyborem SERCA wpływają na nasze decyzje i wybory. Wytłumaczyłaś nam jak dzieciom czym jest serce..dziękujemy.
    Ale w wielu sprawach się mylisz bo to tylko sucha teoria która jak to w życiu bywa a chyba z doświadczenia wszyscy to wiemy , nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością . dlatego na takim forum piszą ludzie którzy to przeżyli bo tylko oni to zrozumieją . Jak już tu ktoś napisał SYTY NIE ZROZUMIE GŁODNEGO wiec jak osoba która nigdy nie zaznała głodu może wypowiadając się na temat głodu na świecie. Zanim znowu wytłumaczysz mi co to GŁÓD to zaznaczę że to porównanie ...przenośnia o ile wiesz co to jest.
    Jak przeżyjesz zdradę męża albo zwiążesz się z żonatym facetem to wróć i podziel się swoimi doświadczeniami. Sama zobaczysz jak wtedy Twoje zdanie będzie się różniło od teorii, albo bzdur które teraz próbujesz nam serwować.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Nicola ~Nicola
    ~Nicola
    Napisane 20 lutego 2015 - 23:46
    ~asdfgh napisał:
    napisał:
    Zastanawia mnie co ty tutaj robisz...


    Odpowiem pół żartem pół serio. Otóż, prowadzę stateczne i nudne życie i brakuje mi emocji, więc żeby nie zdradzać faceta postanowiłam napisać prawdę osobom, którym prawda się nie spodoba no i padło na was, bo na tej tematyce się znam. Mogłam sobie znaleźć kochanka, ale zdecydowałam, że jednak nie. ;-)

    napisał:
    nie masz pojęcia o silnej więzi kochanków(jest silniejsza od małżonków)


    Emocje zakazanych kochanków są silniejsze. To oczywiste.

    napisał:
    nie masz pojęcia o emocjach po ujawnieniu sie romansu


    Wierzę, że są bardzo silne.

    napisał:
    A wg.Ciebie Delta za rok dwa wyrzuci swoja kochankę z głowy-tu już przesadziłaś.


    Na pewno będzie o niej pamiętał do końca życia (chyba że zachoruje na Alzheimera), ale nie będzie już ona w nim za dwa lata budziła emocji, a tym samym nie będzie cierpiał z jej powodu.

    napisał:
    Kochanka daje facetowi szczerą, najprawdziwszą miłość


    Kochanka daje facetowi tylko emocje, a żona być może najprawdziwszą miłość jeśli umie kochać naprawdę. Jeśli nie umie kochać to nic mu nie daje, ani miłości ani emocji.

    napisał:
    bo małżeństwa kiedys były zawierane zbyt szybko, w młodym wieku, z powodu zauroczenia, miłości, dziecka,przymusu rodziców itd. Po kilku latach okazało się że to nie ten/ta zyciowa miłość więc przychodzi czas na ta prawdziwą, lecz niespełnioną i bardzo bolesną.Żadne emocje.


    Moja droga, gdyby było tak jak twierdzisz wszystkie małżeństwa zawarte w młodym wieku by się rozpadły, a wcale tak nie jest. Ci którzy umieją kochać - kochają się, a ci którzy polegają na emocjach, po ok. 4 latach związku zaczynają się nudzić i albo się nudzą do końca życia albo sobie kogoś znajdują na boku. A potem wiecie co dalej. Rozwód albo romanse dopóki zdrowie pozwala. I jeszcze jedno. Miłość nigdy nie boli. NIGDY.

    napisał:
    A jesli chodzi o Twoją łatwość i siłe do rozwodów to powiem Tobie, że nie masz pojęcia o czym Ty piszesz.40 letni facet może jeszcze sie rozwiedzie ale 50+? miałabys chęci i siły w tym wieku zaczynać wszystko od nowa?Zanim sie dorobisz w tym wieku wszystkiego to już trumnę Ci zakupią.Dlatego wiele małżeństw trwa w obojętności.


    Problemy się rozwiązuje wtedy, gdy się pojawiają. A nie czekasz do pięćdziesiątki, a potem nagle przebudzenie, że całe życie spędziłaś w obojętności i że to nie fair. Wtedy gorączkowe poszukiwania kogoś, kto by w końcu nas pokochał i dramat, no bo jak tu zaczynać w takim wieku od nowa.

    napisał:
    dlaczego tak Cię odbieram i ja i inni tutaj.


    Źle odbierasz mnie ty i pogubiona, bo piszę coś, co wam się nie podoba. To oczywiste. Wcale się nie spodziewałam, że mnie polubicie. Jestem realistką.

    napisał:
    I jak powiedziałaś - wszystko co robisz jest na Twoje ryzyko. Przyszłaś się ty wypowiadać ze swoimi teoriami i mądrościami, to teraz nie płacz, że ktoś się z nimi nie zgadza i Cię ocenia.


    Biorę na klatę, nie płaczę i nie mam żalu. Z góry wiedziałam, że tak będzie.

    Dobranoc




    O wszystkim co tu skomentowałaś nie masz pojęcia. Jakbyś siedziała w głowie każdego i lepiej wiesz od niego co czuje. To żałosne nie przeżyć tego ale wiedzieć lepie j.Najprościej j sprowadzić silne uczucie tylko do emocji. Jak byśmy tak to postrzegali o ile życie byłoby łatwiejsze. Może nie każde młodo zawarte małżeństwo się rozpada ale już ponad 50 procent wszystkich o czym warto pamiętać a ile tego nie robi zostając ze sobą z całkiem innych powodów niż te właściwe tworząc fikcyjny związek z MUSU nie z chęci bycia razem Tych powodów jest bardzo wiele ale one nie tworzą związków. Gdyby nie skrupuły litość i miłość do dzieci rozwodów byłoby o wiele wiele więcej niz 50 procent.Faceci też potrafią rezygnować z wielu ważnych spraw , uczuć żeby nie musieć zajmować się dzieckiem połowicznie tylko brać 100 procentowy udział w jego wychowaniu , dojrzewaniu. Ich miłość do dziecka wcale nie jest mniejsza od matki. Ich odpowiedzialność za związek też jest silna .ale to nie miłość!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy