Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

kogo kocha kochanke czy żone

Rozpoczęte przez ~nika, 01 sty 2014
  • avatar ~JAkaś ~JAkaś
    ~JAkaś
    Napisane 24 kwietnia 2018 - 13:55
    ~Kanban napisał:
    JaKaś, nie chcą niestety mieszkać razem, a szkoda bo byłoby ciekawie.

    Ale dlaczego? Skoro o sobie wiedzą?
    Byłoby taniej :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 24 kwietnia 2018 - 15:10
    ~Kobieta napisał:
    ~Jasminapotem napisał:
    Miłość to nie uczucie, to lojalność i codzienny wybór - chcę Ciebie, chcę Twojego dobra ponad moje ...


    Dokładnie tak. Tu udowadniasz, że nie tylko mężczyźni tak myślą, dojrzałe kobiety też.... o dziwo wmawiano mi, że kobieta do miłości ma inne podejście niż mężczyzna. Teraz okazuje się, że ma dokładnie takie same, tylko pod warunkiem, że jest na zdecydowanie wyższym poziomie rozwoju emocjonalnego... Jak jest tzw. kobietą wg standardów obecnego rozumowania 'poprawnopolitycznego' to akceptuje się jej nieracjonalne zachowania i postawy, byle by tylko sprostać tzw. uległości politycznej. One czasem bredzą co im ślina na język, by tylko przeszła ich racja, a po zawaleniu się wszystkiego, zwalają winę na facetów.. hehe bo kto ma to wszystko dźwigać na swoich barkach jak nie facet... tak jest wygodnie. Ot i wracamy do punktu wyjścia.
    Facet ma/powinien, być kontrolujący samego siebie i całą sytuację rodzinno-społeczną, a ona... no ona może sobie pozwalać na głupotę, byle tylko on płacił jej rachunki. No fajnie. To wszystko nie zmierza w dobrym kierunku.... ;-)
    Ja się z takiego układu wyplątałem... i dobrze.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ona ~Ona
    ~Ona
    Napisane 25 kwietnia 2018 - 06:04
    To jest definicja tych, co nikogo nie kochają ;)
    Wtedy można traktować małżeństwo jak interes, a nie relację.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~JAkaś ~JAkaś
    ~JAkaś
    Napisane 25 kwietnia 2018 - 08:09
    ~Ona napisał:
    To jest definicja tych, co nikogo nie kochają ;)
    Wtedy można traktować małżeństwo jak interes, a nie relację.


    Nie myl zakochania z miłością. Odsyłam do psychologii...

    Po czterdziestu latach pracy jako doradca w sprawach rodzinnych i małżeńskich, psychoterapeuta Jed Diamond odkrywa klucz do prawdziwych i trwałych związków. Sekret tkwi w przejściu przez „pięć faz miłości”:
    1.    Zakochanie
    2.    Stawanie się parą
    3.    Rozczarowanie
    4.    Budowanie prawdziwej i trwałej miłości
    5.    Wykorzystanie mocy obojga dla zmiany
    Diamond zauważa, że wiele małżeństw rozpada się, a większość z nich nawet nie wie dlaczego. „Błędnie uważają, że wybrali niewłaściwego partnera. Po przejściu przez okres żałoby zaczynają poszukiwać na nowo” – mówi. Tym samym, szukają miłości w niewłaściwych miejscach.
    „Nie rozumieją, że trzecia faza nie jest końcem, lecz prawdziwym początkiem do osiągnięcia miłości prawdziwej i trwałej” – wyjaśnia psychoterapeuta. Warto przyjrzeć się poszczególnym fazom.”


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Dom przy moście ~Dom przy moście
    ~Dom przy moście
    Napisane 25 kwietnia 2018 - 08:44
    ~Ona napisał:
    To jest definicja tych, co nikogo nie kochają ;)

    Kontrowersyjna teza...
    Możesz przedstawić jakiś sensowny argument przemawiający za takim stwierdzeniem...?
    Chętnie zgłębię temat.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Izabga ~Izabga
    ~Izabga
    Napisane 25 kwietnia 2018 - 20:43
    Witam,że swojego doświadczenia napisze,że to strata czasu,Ale to też zależy od kochanka i jego żony...Ja doświadczyłam takiego romansu,chyba nawet związku na dwa fronty lub nawet przyzwolenia żony na to aby mąż robił co chciał.Wyglądało to tak ,że widywalismy się codziennie,do tego wspólne urlopy 3-4 tygodniowe,długie i krótkie weekendy poza miastem,wyjścia do teatru,na wesele u moich znajomych i brata,długo by pisać...to chyba mnie poznał...trwało to 7 lat i co się okazało? Spotkałam się z żoną i okazało się,że faktycznie nie żyją ze sobą od 5 lat. TYLKO kiedy ona z nim porozmawiała po naszym spotkaniu to wmawial jej,że był że mną bo to szantażowalam...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Gajtom ~Gajtom
    ~Gajtom
    Napisane 25 kwietnia 2018 - 20:45
    Witam,że swojego doświadczenia napisze,że to strata czasu,Ale to też zależy od kochanka i jego żony...Ja doświadczyłam takiego romansu,chyba nawet związku na dwa fronty lub nawet przyzwolenia żony na to aby mąż robił co chciał.Wyglądało to tak ,że widywalismy się codziennie,do tego wspólne urlopy 3-4 tygodniowe,długie i krótkie weekendy poza miastem,wyjścia do teatru,na wesele u moich znajomych i brata,długo by pisać...to chyba mnie poznał...trwało to 7 lat i co się okazało? Spotkałam się z żoną i okazało się,że faktycznie nie żyją ze sobą od 5 lat. TYLKO kiedy ona z nim porozmawiała po naszym spotkaniu to wmawial jej,że był że mną bo to szantażowalam...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Gajtom ~Gajtom
    ~Gajtom
    Napisane 25 kwietnia 2018 - 20:48
    Witam,że swojego doświadczenia napisze,że to strata czasu,Ale to też zależy od kochanka i jego żony...Ja doświadczyłam takiego romansu,chyba nawet związku na dwa fronty lub nawet przyzwolenia żony na to aby mąż robił co chciał.Wyglądało to tak ,że widywalismy się codziennie,do tego wspólne urlopy 3-4 tygodniowe,długie i krótkie weekendy poza miastem,wyjścia do teatru,na wesele u moich znajomych i brata,długo by pisać...to chyba mnie poznał...trwało to 7 lat i co się okazało? Spotkałam się z żoną i okazało się,że faktycznie nie żyją ze sobą od 5 lat. TYLKO kiedy ona z nim porozmawiała po naszym spotkaniu to wmawial jej,że był że mną bo to szantażowalam...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Gajizab ~Gajizab
    ~Gajizab
    Napisane 25 kwietnia 2018 - 20:51
    ~Gajtom napisał:
    Witam,że swojego doświadczenia napisze,że to strata czasu,Ale to też zależy od kochanka i jego żony...Ja doświadczyłam takiego romansu,chyba nawet związku na dwa fronty lub nawet przyzwolenia żony na to aby mąż robił co chciał.Wyglądało to tak ,że widywalismy się codziennie,do tego wspólne urlopy 3-4 tygodniowe,długie i krótkie weekendy poza miastem,wyjścia do teatru,na wesele u moich znajomych,długo by pisać...to chyba mnie poznał...trwało to 7 lat i co się okazało? Spotkałam się z żoną i okazało się,że faktycznie nie żyją ze sobą od 5 lat. TYLKO kiedy ona z nim porozmawiała po naszym spotkaniu to wmawial jej,że był że mną bo to szantażowalam...takze nie ma sensu.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Gajizab ~Gajizab
    ~Gajizab
    Napisane 25 kwietnia 2018 - 20:52
    ]Witam,że swojego doświadczenia napisze,że to strata czasu,Ale to też zależy od kochanka i jego żony...Ja doświadczyłam takiego romansu,chyba nawet związku na dwa fronty lub nawet przyzwolenia żony na to aby mąż robił co chciał.Wyglądało to tak ,że widywalismy się codziennie,do tego wspólne urlopy 3-4 tygodniowe,długie i krótkie weekendy poza miastem,wyjścia do teatru,na wesele u moich znajomych,długo by pisać...to chyba mnie poznał...trwało to 7 lat i co się okazało? Spotkałam się z żoną i okazało się,że faktycznie nie żyją ze sobą od 5 lat. TYLKO kiedy ona z nim porozmawiała po naszym spotkaniu to wmawial jej,że był że mną bo to szantażowalam...takze nie ma sensu.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~dsa ~dsa
    ~dsa
    Napisane 13 maja 2018 - 02:29
    ~Dom napisał:
    ~Ona napisał:
    To jest definicja tych, co nikogo nie kochają ;)

    Kontrowersyjna teza...
    Możesz przedstawić jakiś sensowny argument przemawiający za takim stwierdzeniem...?
    Chętnie zgłębię temat.

    Nikogo nie kochać, to znaczy po prostu nikogo nie kochać. Kolokwialnie mówiąc, to mieć wszystkich w d***
    -- skoro facet oszukuje żonę, zdradzając ją, to wiadomo, że jej nie kocha. Bo kochający facet nie chciałby narażać ukochanej osoby na nieprzyjemności i upokorzenie.
    -- skoro facet zmusza kochankę do spędzania samotnie świąt, wakacji, Sylwestrów, imprez, zmusza do ukrywania się, "zdradza" ją z żoną, to także kochanki nie kocha. Kochający facet nie chciałby narażać ukochanej osoby na nieprzyjemności i upokorzenie.
    Jaki kochający facet celowo naraża ukochane osoby na cierpienia? jasne, że żaden. Jeśli kochasz kogokolwiek na świecie, nawet jeśli to tylko pies - czy jesteś w stanie celowo tę osobę zranić, robiąc coś z premedytacją i wiedząc, że to będzie bardzo bolało?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Dom przy moście ~Dom przy moście
    ~Dom przy moście
    Napisane 13 maja 2018 - 09:10
    Wszystko gra, tylko wypowiedź Roberta była w kontekście różnic w postrzeganiu obowiązków i odpowiedzialności w stosunku do mężczyzny i kobiety. A tu raczej nie widzę wyjaśnienia dlaczego niby Ona miałaby słusznie oskarżać o brak zdolności do prawdziwej miłości, gdy ktoś domaga się równouprawnienia...?
    Dalej nie została wyjaśniona dla mnie ta kwestia.
    Kochać się nawzajem, to świadczyć sobie nawzajem, gadanie tu o małżeństwie jako kontrakcie, że to coś złego, jest głębokim nieporozumieniem.
    Małżeństwo jest kontraktem i inaczej nie będzie - czy jest z miłości, czy z rozsądku. Nie ma nic do rzeczy jej istnienie - liczy się lojalność i wierność własnoręcznie podpisanej umowie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~dsa ~dsa
    ~dsa
    Napisane 13 maja 2018 - 19:20
    ~Dom napisał:
    Wszystko gra, tylko wypowiedź Roberta była w kontekście różnic w postrzeganiu obowiązków i odpowiedzialności w stosunku do mężczyzny i kobiety. A tu raczej nie widzę wyjaśnienia dlaczego niby Ona miałaby słusznie oskarżać o brak zdolności do prawdziwej miłości, gdy ktoś domaga się równouprawnienia...?
    Dalej nie została wyjaśniona dla mnie ta kwestia.
    Kochać się nawzajem, to świadczyć sobie nawzajem, gadanie tu o małżeństwie jako kontrakcie, że to coś złego, jest głębokim nieporozumieniem.
    Małżeństwo jest kontraktem i inaczej nie będzie - czy jest z miłości, czy z rozsądku. Nie ma nic do rzeczy jej istnienie - liczy się lojalność i wierność własnoręcznie podpisanej umowie.


    Nie można powiedzieć, że "ona oskarża go o brak miłości". Ona o nic nie oskarża, tylko on, zdradzając ją, z automatu udowadnia, że jej nie kocha. I ona nie musi już o nic oskarżać, tylko w momencie gdy dowiaduje się o zdradzie, wiadome jest, że on jej nie kocha. I wszystko jest jasne! Choć niewykluczone, że on może jeszcze ją pokochać.

    Co ma do tego równouprawnienie to w ogóle nie rozumiem? To działa w obie strony. Kobieta, która zdradza, udowadnia, że nie kocha swojego męża. W babskich pismach przedstawia się zdrady tak, że kobiecie się zdrada wypsnęła albo że to przez męża, bo on taki i owaki, a faceta zdradzającego przedstawia się jako drania, ale wystarczy nie czytać tych głupot.

    ~Dom napisał:
    Kochać się nawzajem, to świadczyć sobie nawzajem


    Bo ty tak piszesz, jakby to był handel wymienny, ja ci to, a ty mi tamto. Jak się kocha, to się robi różne rzeczy dla ukochanej osoby, nie dla interesu, tylko dlatego, że się chce (!) te rzeczy robić. Dlatego dwie kochające się osoby coś tam sobie świadczą nawzajem, ale nie znaczy, że z wyrachowaniem. Nigdy nikogo nie kochałeś/aś i nikt ciebie nie kochał, że takie dziwne rzeczy piszesz?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Dom przy moście ~Dom przy moście
    ~Dom przy moście
    Napisane 14 maja 2018 - 06:15
    ~dsa napisał:

    Bo ty tak piszesz, jakby to był handel wymienny, ja ci to, a ty mi tamto. Jak się kocha, to się robi różne rzeczy dla ukochanej osoby, nie dla interesu, tylko dlatego, że się chce (!) te rzeczy robić. Dlatego dwie kochające się osoby coś tam sobie świadczą nawzajem, ale nie znaczy, że z wyrachowaniem.

    Dokładnie... nie z wyrachowaniem. Jednak każda ze stron musi coś w tę miłość wnosić, bo prędzej czy później się wszystko rozpadnie.
    ~dsa napisał:

    Nigdy nikogo nie kochałeś/aś i nikt ciebie nie kochał, że takie dziwne rzeczy piszesz?

    No teraz zawłaszczasz totalnie pojęcie kochania i wszystkiego co wiąże się z tym pojęciem. Nic o mnie nie wiesz, a stawiasz tak stanowcze diagnozy - zastanawiające... ;-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~dsa ~dsa
    ~dsa
    Napisane 14 maja 2018 - 17:37
    ~Dom napisał:
    No teraz zawłaszczasz totalnie pojęcie kochania i wszystkiego co wiąże się z tym pojęciem. Nic o mnie nie wiesz, a stawiasz tak stanowcze diagnozy - zastanawiające... ;-)

    Na końcu tego zdania jest znak zapytania W każdym razie, coś czuję, że jak ktoś tak filozofuje na temat czym jest miłość, a czym nie jest to jednocześnie kombinuje jak koń pod górę. kto umie kochać,ten kocha i nie ma się nad czym zastanawiac

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~dsa ~dsa
    ~dsa
    Napisane 14 maja 2018 - 20:30
    ~dsa napisał:
    ~Dom napisał:
    No teraz zawłaszczasz totalnie pojęcie kochania i wszystkiego co wiąże się z tym pojęciem. Nic o mnie nie wiesz, a stawiasz tak stanowcze diagnozy - zastanawiające... ;-)

    Na końcu tego zdania jest znak zapytania W każdym razie, coś czuję, że jak ktoś tak filozofuje na temat czym jest miłość, a czym nie jest to jednocześnie kombinuje jak koń pod górę. kto umie kochać,ten kocha i nie ma się nad czym zastanawiac


    Przypomniało mi się jeszcze: książę Karol zapytany przez dziennikarzy przed ślubem z Diana, czy ją kocha, odpowiedzial: "a czymże jest miłość". Nie chcial kłamać że ją kocha i nie mógł powiedzieć prawdy, że jej nie kocha, więc sobie pofilozofował. jak się to skończyło, wszyscy wiemy. Tak więc albo się kocha albo nie kocha i nie ma co rozkminac

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Marta ~Marta
    ~Marta
    Napisane 15 czerwca 2018 - 14:03
    Nie wiem jak to zakończyć. Teraz zabrał żonę na tydzień zagranicę zeby ratować. Mimo ze ona tego nie chce i on ma tego świadomość. Ale on lapie się wszystkiego. A ja tu zostalam i czekam. Przed wyjazdem oświadczyłam mu ze to koniec bo juz dłużej tego nie wytrzymam ale znając siebie wiem jak zareaguję kiedy wróci. Może im sie pouklada. A wtedy co ze mną ? Nadal będę kochać. I bede patrzeć jak żona go wykańcza bo tak jest zawsze. I znowu do mnie przyjdzie. I tak w kolko. Skąd brać siły na to wszystko? Jak to zakończyć? Silne kochanki proszę o pomoc.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siła ~Siła
    ~Siła
    Napisane 15 czerwca 2018 - 14:55
    Marto,
    Skoro jak sama piszesz oświadczyłaś mu przed ich wyjazdem, że to koniec...to w czym problem? Bądź konsekwentna. Jakiej rady oczekujesz?
    Nikt nie zna ani Ciebie, ani Jego, ani jego Żony, ale Żona z pewnością jest dla Niego ważna, tyle że dałaś się wciągnąć w chocholi taniec.
    Jesteś uzupełnieniem. Tylko uzupełnieniem tego czego mu brak. Jeśli nie ma w Tobie zgody na bycie uzupełnieniem, jeśli nie potrafisz nie oczekiwać...to taka sytuacja Cię wykończy psychicznie. Stań przed lustrem i zapytaj siebie czego chcesz? I bądź w tym KONSEKWENTNA.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~JAkaś ~JAkaś
    ~JAkaś
    Napisane 18 czerwca 2018 - 15:02
    ~Marta napisał:
    Nie wiem jak to zakończyć. Teraz zabrał żonę na tydzień zagranicę zeby ratować. Mimo ze ona tego nie chce i on ma tego świadomość. Ale on lapie się wszystkiego. A ja tu zostalam i czekam. Przed wyjazdem oświadczyłam mu ze to koniec bo juz dłużej tego nie wytrzymam ale znając siebie wiem jak zareaguję kiedy wróci. Może im sie pouklada. A wtedy co ze mną ? Nadal będę kochać. I bede patrzeć jak żona go wykańcza bo tak jest zawsze. I znowu do mnie przyjdzie. I tak w kolko. Skąd brać siły na to wszystko? Jak to zakończyć? Silne kochanki proszę o pomoc.

    Marto - jesteś kochanką więc znasz swoje miejsce i czego chcesz jeszcze? Kochanka to nie żona a miejsce męża jest przy żonie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kochanka ~Kochanka
    ~Kochanka
    Napisane 22 czerwca 2018 - 11:55
    Po co się zastanawiać czy i kogo kocha ?
    Kochanka ma wszystko, czas faceta tylko dla siebie, bez jego domowych i rodzinnych problemów, bez prana,sprzątania i gotowania.Ma pieniądze, wycieczki, zakupy za jego pieniądze. weekendowe wypady. Jak jest mu z nią dobrze to ma naprawdę dużo więcej niż jego legalna kobieta w domu , czy to żona czy konkubina.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy