Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Romans i zdrada

Ja 24, on 44 - jak poderwać

Rozpoczęte przez ~megan, 19 wrz 2016
  • avatar ~Asia ~Asia
    ~Asia
    Napisane 23 września 2018 - 21:33
    Asia Nie rob Nic. Zostaw tego faceta w spokoju bo wyrzadzisz ogromne zlo jego Rodzine i sobie Samej.bedziesz cierpiala i jego Rodzina tez. To zlo wroci do ciebie i latami bedziesz to splacala.nie bedziesz szczesliwa.wiem Co mowie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~J. ~J.
    ~J.
    Napisane 13 lutego 2019 - 08:42
    Czy można się jakoś skontaktować z panem ~po40? Zaglądasz tu jeszcze? Ja mam taką dość niejasną sytuację z jednym facetem A Twoje wypowiedzi są świetne i chętnie skorzystałabym z rady :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Nana ~Nana
    ~Nana
    Napisane 17 lutego 2019 - 20:04
    No wlaśnie też bym się chciała skontaktować i opisać swój przypadek, który jednoznaczny nie jest.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~J ~J
    ~J
    Napisane 04 marca 2019 - 12:21
    Chyba się nie doczekamy... Nie będę tu opisywać całej historii ale jestem ciekawa jak żonaci panowie to widzą. Jest coś co ciągnie mnie do faceta... Wiem że mu się podobam. Ja mam 24, on 40. On jest żonaty stąd pewnie nigdy nie zaprosiły mnie pierwszy. Ostatnio miałam pomysł żeby wyjść z inicjatywą. To nie tak że od razu chcę z nim nawiązać romans... Proszę mnie źle nie zrozumieć. Po prostu prawie od 3 lat ciągnie mnie do niego, mam dużo sympatii także i bardzo chciałabym go bliżej poznać. Pracujemy w tym samym miejscu. Pomyślałam że mogłabym zaproponować mu kawę poza pracą. Trochę się denerwuje bo to nie w moim stylu. Zawsze byłam zdania że to mężczyzna powinien starać się o kobietę, ale z drugiej strony tyle już czekam...I nic mi nie przeszło, nadal jestem beznadziejnie zakochana... Postanowiłam spróbować żeby za te powiedzmy 10 lat nie żałować że nie dałam sobie szansy i nie gdybać.
    Chętnie poznam opinię najlepiej właśnie kogoś kto jest w związku. Czy poszlibyście na to? Choćby z ciekawości... Z sympatii do kogoś.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Po40 ~Po40
    ~Po40
    Napisane 21 marca 2019 - 14:56
    Przeczytaj J jeszcze raz, proszę, swój post.
    Dlaczego chcesz go bliżej poznać, dlaczego chcesz go zaprosić na kawę? Co znaczy, że Ciebie pociąga?

    Chcesz z nim przeżyć romans. Nie ma sensu próbować sobie inaczej to nazwać. Prawda?

    Możliwe, że próbujesz to wyprzeć, z jakiegoś powodu wewnętrznie czując, że to nie jest okay. I wchodzenie z butami w czyjeś życie rodzinne nie jest okay.
    W odpowiedzi dla Megan, parę lat temu, napisałem trochę o tym i to i dziś Ciebie dotyczy.
    Fakt, po tych paru latach, i ja się zmieniłem. Żyję perspektywą mężczyzny wolnego. Dawny ból już praktycznie zniknął, rany się zabliźniły. I wiem, że dwudziesto-, trzydziestoletnie kobiety potrafią być wspaniałe i intrygujące dla starszego od nich mężczyzny. Często potrafią być dojrzalsze od jego rówieśniczek, oraz brak im częstej zgorzkniałości i narosłych z latami frustracji. I to czyni je w naszych oczach atrakcyjnymi.
    Ale, mimo wszystko, wejście w życie żonatego mężczyzny, nawet przy całej atrakcyjności twojej młodości i zauroczenia, może być i raczej będzie bardzo ciężkim w efekcie doświadczeniem.
    Przemyśl przede wszystkim swoje oczekiwania. Nie od tego konkretnie faceta, ale od swojego życia. Możesz sobie następnie do tych oczekiwań tego faceta i sytuację jego przyłożyć, by zobaczyć, ile pracy i emocji będzie Cię czekać by swoje życiowe oczekiwania razem z nim zrealizować.

    Natomiast jeśli chcesz się tylko zabawić, to jeszcze raz: zajrzyj do odpowiedzi dla Megan i licz się z tym, że co najmniej jedną stronę będzie to w ostatecznym rachunku bolało. Zastanów się, czy ból to właściwy cel i finał dla fascynacji?

    Masz przed sobą teoretycznie wiele życia i jesteś na początku drogi zbierania doświadczeń. Odpowiedz sobie, co chcesz zebrać.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 27 marca 2019 - 05:29
    ~J napisał:
    jak żonaci panowie to widzą. Jest coś co ciągnie mnie do faceta... Wiem że mu się podobam. Ja mam 24, on 40. On jest żonaty
    (...)
    Chętnie poznam opinię najlepiej właśnie kogoś kto jest w związku. Czy poszlibyście na to? Choćby z ciekawości... Z sympatii do kogoś.


    Żonaty byłem.
    Małżeństwo rozpadło się i to nie z powodu mojej zdrady.
    Teraz jestem w nieformalnym związku, który z czasem nabiera rozpędu - kocham moją panią coraz bardziej, a ona szaleje za mną.

    Czy poszedłbym na układ jaki przedstawiasz?

    Nie.
    Może jestem konserwatywny, ale dla mnie wchodzenie w drugie buty, kiedy jeszcze pierwszych się nie zdjęło, za wygodne nie jest.
    To zły pomysł.

    Poza tym jest różnica wieku.
    Jak dla mnie kilkanaście lat to dość dużo.

    Pewnie, że młoda i piękna kobieta u boku faceta w tzw. średnim wieku, to 'ozdoba' i wielki zaszczyt.
    Jednak co niby miałoby Was łączyć, gdy już ten romans się zrealizuje?
    Czy jesteście w stanie stworzyć naprawdę trwały układ?

    Gdy chemia przestanie działać, kurz opadnie, minie kilka/kilkanaście miesięcy, czy lat...
    Okaże się, że jesteście z dwóch różnych światów i koleje Waszego życia się rozjeżdżają...

    Do tego dochodzi świadomość, że jednak rozbiło się komuś małżeństwo...

    Zerwało się z jego nóg buty w których chodził - może i były dziurawe, niewygodne, brzydkie..., ale jednak buty miał.
    Założyło mu się piękne wyglancowane lakierki, które nijak nie pasowały do jego ścieżek...

    I co...?
    Po czasie lakierki się zabłociły i uwierały do granic wytrzymałości, stare buty też poszły na śmietnik, a teraz facet zostaje boso i tylko sam sobie w brodę może pluć, że nie ma w czym chodzić ;-).

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~J ~J
    ~J
    Napisane 28 marca 2019 - 18:38
    Będę szczera. Nie spodziewałam się aprobaty do mojego pomysłu... wiadomo, że za tą niewinną kawą kryje się, gdzieś głęboko, jednak wciąż... coś więcej. Przeczytałam Wasze odpowiedzi kilka razy i niestety muszę się zgodzić z tym, co piszecie. Jestem od Was młodsza i przede wszystkim jestem kobietą, a więc emocjonalna ze mnie istota ;) I mimo, że zawsze zanim coś zrobię to sto razy pomyślę... zawsze gdzieś w środku mówi coś mówi mi aby kierować się sercem. Wy macie więcej doświadczenia życiowego i jesteście mężczyznami, myślicie inaczej, rozsądniej... Dlatego właśnie chciałam poznać Wasze zdanie, dziękuję za odzew :) Pewnie mój Pan myśli tak samo... Popatrzeć sobie i zaczepić jest fajnie, ale byle nie posunąć się za daleko, bo się robi niebezpiecznie... Nie jestem z tych co się lubią zabawić... nie traktuję ludzi przedmiotowo. Gdybym od początku wiedziała, że jest żonaty od razu byłby u mnie skreślony na starcie, ale dowiedziałam się trochę późno... Jego zachowanie wskazywało na coś innego. Podejrzewałam, że może jest w związku nieformalnym albo się rozstał po wielu latach... a tu taka wiadomość... Uderzyło mnie to wtedy.

    ~Po40
    Ach, jak ja bym chciała się z Tobą nie zgodzić i być święcie przekonana, że nie masz racji ;) A tu niestety muszę spasować... Staram się patrzeć jakby to wyglądało z jego perspektywy. Bo tu "problemem" nie jest tylko żona, ale jak to w małżeństwie jest wspólny dom, może kredyt... Dzieci NIE mają. Czasem tak się zastanawiam... ile on mógłby stracić. Bo tak naprawdę on straciłby najwięcej... Dobrą opinię przede wszystkim: rodziny, przyjaciół, znajomych z pracy... gdyby to wszystko wyszło na jaw. Ja bym pewnie niczego nie straciła... czerpałabym tylko zyski. Bo bym spełniła swoje pragnienie... bycia z nim. Wiem jakie to egoistyczne. Mogłabym zrujnować mu życie, na które latami pracował. Naprawdę nie chciałabym go skrzywdzić, bo to dobry człowiek i porządny. Może dlatego obdarzyłam go tym niezrozumiałym uczuciem, bo chyba właśnie tego potrzebuję. Kogoś takiego...

    ~Robert1971
    Rozumiem, że jeśli kochasz swoją Panią to nie miałby ochoty na żadne inne :) Szczególnie jeśli przeszkadza Ci taka różnica wieku.
    Metafora z butami świetna i cóż, przyznać trzeba, że prawdziwa...

    Dodam jeszcze, że kusi mnie... no kusi mnie przeogromnie! Najgorsze jest to, że ja sobie doskonale zdaję sprawę z tego jak sytuacja wygląda i że to nierozsądne i być może w dalszej perspektywie totalnie bez sensu... a moje serce dalej się wyrywa i swoje gada "Spróbuj, co Ci szkodzi!". Czy te emocje da się jakoś wyłączyć?! ;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~J ~J
    ~J
    Napisane 28 marca 2019 - 19:00
    A jeszcze tak przy okazji, jak to z Wami mężczyznami jest? Widzicie po nas, że na Was lecimy? ;) Widzicie zauroczenie w naszych oczach? Nie daje mi to ostatnio spokoju, czy on może domyślać się... Ja nie potrafię flirtować, jestem dość zdystansowaną osobą, szczególnie do płci przeciwnej. Jedyne na co mnie stać to głębokie spojrzenia w oczy i uśmiech, ale to pewnie za mało aby on coś zauważył, a podobno mężczyźni mają problem z odczytywaniem takich sygnałów :) Z drugiej strony patrzę tak tylko na niego... A on nie pozostaje dłużny ;)... on to zaczął, tak przy okazji...
    Dobra już, za dużo myślę ;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Po40 ~Po40
    ~Po40
    Napisane 29 marca 2019 - 02:53
    Wiesz J, jakiś czas temu byłem w takiej właśnie sytuacji. Zafascynowała się mną dwudziestoparoletnia dziewczyna. Wyczułem to, widziałem. Głębokich spojrzeń w oczy nie sposób nie dostrzec, podobnie jak i tego, że ktoś słucha Cię bardzo uważnie, że pojawia się pod byle pretekstem, że chce z Tobą spędzać czas, że na każde, czasem zwariowane i spontaniczne pomysły jest na tak; że momentami, gdy przypadkiem twarze znajdą się blisko siebie, jej oczy oglądają Cię jakby obejmowały szalejacy na morzu sztorm, a jej szyja napina się w ostatniej wewnętrznej walce, między pocałunkiem a ucieczką. Tych sygnałów może być kobieta nawet nieświadoma, ale z zewnątrz są widoczne.

    I tak. W mężczyźnie gotuje się krew, a myśli szamocą się jak uwięzione ćmy. I wirują między opcjami, szukają drogi. Pewnie - zależy od faceta, jego charakteru, czy pozwoli się swoim myślom obezwładnić, czy odzyska zimną krew i nad nimi zapanuje.

    Oboje, ona i ja, jesteśmy dziś przyjaciółmi. Dlatego, że wtedy, w ostatnim momencie, gdy powietrze wokół było już naprawdę elektryczne, nazwaliśmy rzecz po imieniu, tak jak każde z nas potrafiło. I każde z nas zastanowiło się, dokąd droga prowadzić może i czego oboje nie chcielibyśmy stracić. Paradoksalnie, nie chcieliśmy stracić naszych wzajemnych wyobrażeń siebie i wzajemnego szacunku. Tak mi się z dzisiejszej perspektywy wydaje, że gdzieś była cicha świadomość, że pozwolenie porwania się fascynacji nie dawało szansy na długi związek, a nie chcieliśmy siebie w ten sposób w swoich życiach stracić. Dziś, po ponad dwóch latach od tamtego momentu, jesteśmy wciąż dobrymi przyjaciółmi, I to jest to, co wygraliśmy. Ja nie żałuję i widzę, że ona też jest szczęśliwa i też to przyznaje. No i ma fajnego faceta:) Który był wolny, z którym mogła spokojnie, bez tajemnic i klatki skomplikowanych sytuacji, swoją miłość rozwijać z w pełni rozpostartymi skrzydłami.

    Wiesz, to co ludzie powiedzą, nie jest tak decydujące, by miało ważyć na naszych wyborach. Mnie moje życie uczy, że najbardziej liczy się szacunek do życia drugiego człowieka, ale też przede wszystkim szacunek do własnego życia. To nie jest egoizm, to nie jest tez strach. To zwyczajna troska o siebie. Takie sytuacje, jak ta, którą przeżywasz, to dobry moment, by zrozumieć czego w życiu pragniesz. By też zobaczyć swoją wartość, umieć ją nazwać i, co ludziom najrzadziej się udaje: docenić.

    A co do tego, czy umiesz filtrować: umiesz. Ja wiem to już po dwóch twoich postach ;)) Więc pod tym względem nie musisz się martwić, że przyszłość nie przyniesie Ci innej szansy. Wystarczy, że będziesz sobą.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~J ~J
    ~J
    Napisane 29 marca 2019 - 11:01
    Tak właśnie myślałam, że tego typu zachowań nie sposób ukryć. Nie rozumiem tego gadania, że faceci są tacy niedomyślni... Chyba, że Ty jesteś wyjątkiem od reguły ;)
    Już pomijając płeć, jesteśmy ludźmi i w relacjach między sobą widzimy pewne rzeczy, sympatie i antypatie, bez wątków romantycznych. Jesteśmy w stanie wyczuć kto nas lubi, a kto nie.
    Jeśli on wie... to ja się nawet cieszę, bo chciałabym żeby wiedział :) A przecież mu tego nie powiem, jesteśmy tylko znajomymi, nawet nie przeszliśmy na "ty". Podobno mężczyźni uciekają od takich akcji... przerasta ich, że jakaś się zakochała... W sumie nawet to rozumiem, bo co ma taki osobnik zrobić, jak się zachować? Jeśli jest na tyle wrażliwy i dobry na pewno nie chce takiej bidulki skrzywdzić :)

    Wiadomo, dalsze działanie zawsze jest uzależnione od tego jak radzimy sobie w pewnych sytuacjach. Jemu czasami zdarzało się mnie unikać, na tyle wręcz bezczelnie, że nawet nie odpowiedział na moje przywitanie, a jego wzroku nie byłam w stanie w żaden sposób "złapać", co było frustrujące. Coś takiego bardzo łatwo spostrzec, że to było celowe. Teraz na szczęście jest odwrotnie i znów jest dla mnie bardzo miły :) Już pomijając to fizyczne przyciąganie widzę, że mnie lubi, choć się prawie nie znamy. Ta sympatia jest obustronna, to też daje się wyczuć.
    Właśnie dlatego, że mam do niego dużo sympatii i uważam go za wartościowego człowieka zależy mi na tej relacji. Chciałabym go w moim życiu. Dużo o tym myślałam kiedyś, że właśnie może przyjaźń byłaby możliwa... gdybyśmy się spotkali na neutralnym gruncie i zapoznali może by pykło :) Nie wiem jak to jest z tą przyjaźnią damsko-męską... Tak sobie mówiłam, że na pewno jest możliwa, ale chyba sama siebie oszukuję, a już szczególnie kiedy jest chemia między ludźmi, to pewnie trudne do opanowania. Jak to jest u Was ~po40 dalej Cię ona kręci? Nie walczysz ze sobą? Ja rozumiem spokojną rozmowę, wytłumaczenie sobie, że nic z tego, ale jednak emocje chyba robią swoje? Z drugiej strony nie jesteśmy zwierzątkami, że kierujemy się niepohamowanym instynktem.
    Może mogłabym prosić Cię o radę jak się do tego zabrać żeby nie zranić ani jego ani siebie, a jednak móc się z facetem zaprzyjaźnić? Oczywiście to może nie wyjść, bo jak już się trochę poznamy będzie inaczej. Teraz mamy własne subiektywne wyobrażenia o sobie. Ja mogę się tylko domyślać jaki on jest... trochę o nim wiem, ale to nie znaczy, że go znam. Czy już wspominałam, że ta propozycja kawy mnie kusi? ;) Że też on nie zrobi tego pierwszy... no przecież ja cała w środku aż chodzę! :) Jak on w ogóle może na to zareagować? Jak myślisz, zgodzi się? Wiem, że to tak ciężko określić, bo nie wiesz jaki jest, a wiadomo każdy z nas jest indywidualnością. Sama czasem siebie zaskakuję, jeszcze kilka tygodni temu w życiu bym nie pomyślała, że być może jestem zdolna wyjść z inicjatywą.

    napisał:
    Wiesz, to co ludzie powiedzą, nie jest tak decydujące, by miało ważyć na naszych wyborach. Mnie moje życie uczy, że najbardziej liczy się szacunek do życia drugiego człowieka, ale też przede wszystkim szacunek do własnego życia. To nie jest egoizm, to nie jest tez strach. To zwyczajna troska o siebie. Takie sytuacje, jak ta, którą przeżywasz, to dobry moment, by zrozumieć czego w życiu pragniesz. By też zobaczyć swoją wartość, umieć ją nazwać i, co ludziom najrzadziej się udaje: docenić.


    I to jest bardzo praktyczne podejście. Gdyby tak emocje odrzucić na bok pewnie większości pogmatwanych zdarzeń by nie było. Każdy by sobie rozsądnie potrafił wszystko przetłumaczyć, ale czymże byłoby życie bez emocji? Przecież to one sprawiają, że jest takie fascynujące :) Ale fakt, nie powinna nas obchodzić opinia innych, a skupić się na szacunku do siebie i drugiego człowieka.

    No to pięknie. Okazuje się, że jestem flirciarą i nawet nie wiem, w którym momencie ;) Wierz mi, jestem mocna w piśmie, ale na żywo mogłabym się troszkę poplątać.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Po40 ~Po40
    ~Po40
    Napisane 29 marca 2019 - 14:33
    Oj, pytania się mnożą, a miały się rozwiązywać:)))
    Po pierwsze, J, nie ma uniwersalnej rady jak poderwać jak się odkochać, jak zostać przyjacielem. Jest tyle typów ludzi, że po prostu żadne mustro nie działa zawsze.
    Po drugie, nie znam jego, nie znam Ciebie, i ogolnie nie chodzi o to, by mówić drugiej osobie jak ma żyć i co robić.
    Co u nas zadziałało? Pierwsze dwa tygodnie przeszły na unikaniu siebie i myśleniu, a potem usiedlismy razem i pogadaliśmy ze sobą szczerze. Ona poradziła sobie tak, jak jej pasowało, czyli znalazła kolejny obiekt zainteresowania:) Ja? No cóż, nie będę ukrywał - też. Bez jakichś podtekstów zemstowych. Daliśmy sobie na to zielone światło, gentelent agreement. :) Ja pewnego dnia spotkałem kobietę, co do której od razu wiedziałem: to TA. Do dziś wiem, że się nie pomyliłem:)
    Hm.. I to może podsuwa mi pewną uwagę: są zakochania, które nie mają pytań i wahań. Bez podchodów . Gdzie pierwszy pocałunek jest tak naturalny i oczywisty, jak uśmiech, bez rozkminiania zagadnienia tygodniami. Więc może tego warto szukać i na to zwracać uwagę? Na wewnętrzny głos i jego milczenie, gdy coś jest dobre? Nie wiem, tak mi się pomyślało.
    W każdym razie co do twoich pytan, to młodość i uroda szybko znajdują nowych partnerów. I to jest przywilej twojej mlodosci - radość szukania. Coś może się spontanicznie zacząć, i skończyć. Oczywiście, końce to najczęściej burza emocji i chwilowe końce świata. Ale do przeżycia. A przede wszystkim wolne od nieuniknioności moralnego kaca, ciężaru odbierajacego młodości młodość. Wplatujac się w romans z żonatym tego ciężaru nie unikniesz.
    Co do tego, jak on się zachowuje: trudnonpowiedziec to nie znając. Ale faceci są chyba odporniejsi na drobnostki. Potrafią się zwymyślać, A potem iść razem na piwo. U kobiet to raczej nie przechodzi. Pielęgnujecie drobiazgi. I macie zdolność widzenia ich tam, gdzie ich nie ma.
    Wiem, to uogólnienie, I sam nie lubię uogólnień. Ale tak może troszkę łatwiej coś jednym zdaniem naświetlić.

    To tyle z mojej strony. Życzę Ci, byś znalazła drogę do życia bez balastu niekoniecznych do życia doświadczeń.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~J ~J
    ~J
    Napisane 29 marca 2019 - 18:49
    Bo ja się dopiero rozkręcam ;)
    I choć Twoje ostatnie zdanie brzmi, że już zakończyłeś i jak widać nie masz zamiaru prowadzić dalszej dyskusji ze mną: ok, szanuję to. Jednak muszę coś wyprostować.

    Naprawdę bardzo mi miło, że poświęciłeś czas żeby mi odpisać i mądry z Ciebie człowiek, ale jedno mnie zraziło.
    W drugiej części komentarza potraktowałeś mnie stereotypowo i nie podoba mi się to. Twierdzisz, że młodość i uroda szybko znajduje nowych partnerów... Naprawdę uważasz, że wszystkie młode dziewczyny zmieniają chłopaków jak rękawiczki? Że z jednej miłości leczą się kolejną? Może żyjemy w różnych światach... a może masz ku temu powody, bo z tego co pisałeś ta Twoja przyjaciółka właśnie tak sobie poradziła po rozmowie z Tobą. Panna żyje lekko i przyjemnie... Nie ten, to inny. Żyj chwilą. Nawet zazdroszczę. Chciałabym być taka beztroska. Widać, nie była w Tobie zakochana... pewnie to chwilowa fascynacja i ciekawość jak to jest ze starszym. I pewnie dużo takich panienek na świecie. Spontanicznie się zakochują i równie szybko zmieniają obiekt zainteresowania. Zatem Twój osąd tak sobie właśnie tłumaczę, że piszesz z doświadczenia i obserwacji dzisiejszej młodzieży.
    Myślisz, że dwudziestokilkulatka nie może zainteresować się starszym mężczyzną tak na poważnie? Że jak zobaczy jakiegoś umięśnionego młodzieniaszka to zaraz za nim poleci? To mi nawet dało do myślenia... Fajnie tak mieć kochankę, ale faceci nie palą się do rozwodów, bo gdzieś tam w środku mają obawę, że jak się młodszy zakręci koło jego ślicznotki to nie ma z nim szans. A u żony i tak już nie ma czego szukać. I zostaje taki z niczym. Na mnie akurat muskuły nie działają i takie chłopaczki mogą się nimi wypchać, bo najważniejsze jest to co w środku, a nie na zewnątrz. Nie mówię, że to nie jest ważne, ale nie jest priorytetem. Może to ze mną jest coś nie tak, że wolę starszych? Po prostu młodzi (20-30 l.) są dla mnie wręcz aseksualni. Nic nie poradzę :)

    Musiałam to napisać. Nie znasz mnie, ani ja Ciebie więc nie będę się złościć, bo to nie ma sensu. Po prostu nie rozumiem takiego oceniania.

    Dziękuję.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Po40 ~Po40
    ~Po40
    Napisane 29 marca 2019 - 19:49
    J, przepraszam, ale źle mnie zrozumiałaś.

    Nigdzie Ciebie nie oceniłem. Nie taka była moja intencja i jest dla mnie zaskoczeniem, że tak to odebrałaś.
    Za moimi słowami stoi uśmiech, nie ironiczny a ciepły, bo wiem, że przed Tobą około 20 lat więcej życia, niż przede mną; 20 lat, które dla mnie już są abstrakcją, bo przeszłością. Dla Ciebie to przyszłość.
    Nie oceniam młodości. Cieszę się, że istnieje. Cieszę się, gdy młodość interesuje się dojrzałością. To, że interesują Cię starsi mężczyźni, nie uważam za nic złego. Przeciwnie, maleńki egoizm krzyczy we mnie: Ha! Patrzcie młodzi i nie lekcewazcie starszych kolegów po płci! I wierzę, że 20-parolatka może na poważnie zainteresować się starszym mężczyzną. Kobieta, która zdobyła moje serce i z którą jestem dziś szczesliwy, nie jest bynajmniej moją rówieśniczką.

    Jedyne, przed czym chcę Ciebie ochronić (przepraszam, nie mam takiego zobowiązania i prawa, ale poprosiłaś bym się odezwał i los chciał, że tu zajrzałem, więc spełniam twoją prośbę jak umiem), to wplątanie się w sytuację, która niesie z sobą ból, ma duże szanse bólem się zakończyć i naprawdę może odebrać wiele przede wszystkim tobie. Napisałaś, że wyobrażasz sobie, iż przy romansie z żonatym mężczyzną on pewnie będzie cierpieć a Ty będziesz jedyną szczęśliwą, i ze chcesz mu tego oszczędzić (Tak twoje słowa zrozumiałem). Ja chce tobie tylko powiedzieć, że najwięcej możesz stracić Ty. Nie dlatego, że ten mężczyzna jest od Ciebie starszy (To moim zdaniem żadna przeszkoda, gdy decyzja jest dojrzała), tylko dlatego, że jest żonaty.

    Piszesz mądrze i dojrzale, myślisz i masz też w sobie energię młodości, cieplo i wrażliwość. Znajdziesz to, czego szukasz, jeśli sobie zaufasz i jeśli nie stracisz siebie z oczu.

    Mam nadzieję, że udało mi się wyprostować nieporozumienie.

    Masz rację, chciałbym, żeby Po40 wrócił tam, gdzie jego miejsce: do mojej przeszłości. Przeszedł ze mną bardzo ciężki czas, ukształtował mnie, I chcę, by chłopak odpoczął. Obudziłaś go, a mój wewnętrzny głos milczał, więc pozwoliłem mu wrócić. Mam nadzieję, życzę Ci, że Ci pomógł.

    Powodzenia J!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~J ~J
    ~J
    Napisane 29 marca 2019 - 22:08
    Po40, Tak, udało Ci się wyprostować :) Nieporozumienia się zdarzają.

    Doceniam, że chcesz mi szczerze pomóc. Młodość lubi robić głupoty ;) Dobrze, że moja powściągliwość mnie przed tym wstrzymuje i jak już wcześniej pisałam, zanim coś zrobię muszę na spokojnie przemyśleć. Stąd też moja obecność tutaj. Nie zadziałałabym spontanicznie, nie w tej sytuacji. Chciałam zasięgnąć czyjejś opinii i tak też się stało.
    Pewnie masz sporo racji w tym, że mogę wiele stracić. Trzeba myśleć o sobie, ale lubię czasem popatrzeć też na sprawę z perspektywy drugiego człowieka. Patrząc tylko poprzez własny pryzmat widzimy subiektywnie, a wychodząc poza, można zobaczyć coś więcej. Nie wiem jeszcze jak to się u mnie potoczy. Czy zostawię sprawę, czy zaryzykuję... A jakie będą konsekwencje tych decyzji, czas pokaże.

    Jesteś dobrym rozmówcą i bije od Ciebie mnóstwo ciepła. Nie wiem przez co przeszedłeś, ale mam nadzieję, że teraz jesteś szczęśliwy. Ciężkie doświadczenia czynią nas silniejszymi. Dziękuję raz jeszcze za to, że się odezwałeś. Kobieta, z którą jesteś to szczęściara, że ma u boku takiego faceta z klasą :)

    Uśmiecham się :) i pozdrawiam, Po40

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek ~Aniołek
    ~Aniołek
    Napisane 30 marca 2019 - 19:39
    ~Po40 napisał:

    (...)
    Chcesz z nim przeżyć romans. Nie ma sensu próbować sobie inaczej to nazwać. Prawda?

    Możliwe, że próbujesz to wyprzeć, z jakiegoś powodu wewnętrznie czując, że to nie jest okay. I wchodzenie z butami w czyjeś życie rodzinne nie jest okay.

    Zastanów się, czy ból to właściwy cel i finał dla fascynacji?

    Masz przed sobą teoretycznie wiele życia i jesteś na początku drogi zbierania doświadczeń. Odpowiedz sobie, co chcesz zebrać.

    Bardzo dziękuję za te mądre słowa i pozdrawiam :-):-):-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Po40 ~Po40
    ~Po40
    Napisane 04 kwietnia 2019 - 08:13
    I ja pozdrawiam, Aniołku! :)
    Widzę, że u Ciebie wiosna nieprzemijająca i skrzydła radośnie wyprostowane :)
    Dziękuję za powód do uśmiechu mimo porannego deszczu! :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek ~Aniołek
    ~Aniołek
    Napisane 04 kwietnia 2019 - 15:26
    Jakiego deszczu po 40???
    U mnie słoneczko od samego rana, tzw. żarówa :-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Po40 ~Po40
    ~Po40
    Napisane 04 kwietnia 2019 - 17:51
    :))
    Najwyraźniej dwa różne nieba nad nami ;) :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek ~Aniołek
    ~Aniołek
    Napisane 05 kwietnia 2019 - 10:26
    Zapewniam Cię, że nad nami jest to samo piękne, wiosenne niebo :-) :-) :-)
    A wiesz, że bociany przyleciały?
    Lubię jak przylatują :-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Po40 ~Po40
    ~Po40
    Napisane 12 kwietnia 2019 - 19:02
    Tu ich jeszcze nie widać, Aniołku.
    Może dlatego, że trochę większe miasto i wysokie góry niedaleko...
    Ale. Jeśli lubisz bociany, to na pewno znajdziesz ich sporo w Portugalii, gdyby kiedyś Cię tam skrzydła poniosły. Na południu, w Algarve, w Faro, na początku lata stoją na dachach, słupach, kominach, dzwonnicach, znakach nad autostradą a czasem i chodzą po mieście jak gołębie w Krakowie... Czegoś takiego nigdy wcześniej nie widziałem. Fakt, niewiele jeszcze wciąż widziałem.
    Ale może i tu też jeszcze dotrą. Miejskie ogrody w każdym razie już otwarte i toną w kwiatach magnolii, wiśni i świdośliw.
    Ciesząc się na weekendowe spacery pozdrawiam Cię słonecznie!
    Pf:)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy