Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Dziwne zachowanie męża

Rozpoczęte przez ~Weronika, 04 lut 2013
  • avatar ~Weronika ~Weronika
    ~Weronika
    Napisane 04 lutego 2013 - 23:09
    Zawsze ignorowałam takie zachowanie męża, bo nie odczuwałam z tego tytułu jakiejś straty, ale może pora to wyjaśnić. Otóż kiedy chodzimy razem po mieście i ja trzymuję się przy jakiejś witrynie, bo wypatrzyłam coś co mi się podoba, coś ciekawego, albo zabawnego i odwracam się, by pokazać to mężowi, lub po to by po prostu pośmiać się wspólnie on stoi trzy , cztery metry dalej i czeka nie zdradzając zainteresowania czymkolwiek. Nie przywołuje go wtedy, ani nie wracam do wystawy, bo wiem, że nie interesuje go to, co mnie zainteresowało. Wiem przy tym, że mój mąż interesuje się modą, bardzo dba o wygląd, wie jakie zegarki, czy inne damskie czy męskie gagety są na topie w danym sezonie.
    To samo jeśli chodzi o restaurację. Jeśli komunikuję, że jestem głodna i staję przy restauracji by przeczytać wystawione na zewnątrz menu - mój mąż staje kilka metrów dalej. W takiej sytuacji nie ma szansy żeby z nim przedyskutować, czy nam wspólnie pasuje ta restauracja i to menu, czy nie. Raz się nawet zdarzyło, że zirytował mnie tym i sama weszłam do restauracji, zjadłam obiad a on stał na ulicy i czekał.
    Napiszcie mi proszę, z czego może wynikać takie postępowanie ?
    Co on mi chce w ten sposób zakomunikować?
    Nie znam innego takiego przypadku.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~grenadier ~grenadier
    ~grenadier
    Napisane 05 lutego 2013 - 11:18
    Może lubi jak podejmujesz decyzje za siebie i za niego - albo nie umie on podjąć decyzji.Może przygląda się tobie co robisz i konfrontuje to ze swoją świadomością .Może jest czymś zablokowany,-spróbuj go przekonać, daj mu pole do popisu ,zmobilizuj go

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Weronika ~Weronika
    ~Weronika
    Napisane 06 lutego 2013 - 14:42
    Ale ja nie podejmuję w tym czasie żadnych decyzji. Po prostu idąc razem gapimy się na wystawy. Często wieczorem, już po zamknięciu sklepów, kiedy nigdzie się nie spieszymy.
    " Może jest czymś zablokowany,-spróbuj go przekonać, daj mu pole do popisu ,zmobilizuj go " zablokowany żeby popatrzeć kilka sekund na to na co ja się patrzę na wystawie?, Zadać pytanie co bym zjadła, kiedy mówię, że jestem głodna? Zmobilizować do czego?
    Może on w ten sposób demonstruje jak dalece nie interesuję go ja i moje sprawy, i jak głęboko ma mnie w dupie?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~grenadier ~grenadier
    ~grenadier
    Napisane 06 lutego 2013 - 14:59
    Wszystko zależy od tego,zależy ci na nim , czy chcesz żeby był przy tobie.czy ma być biernym obserwatorem twoich poczynań .Jeśli nie to pomyśl o kimś kto będzie ciebie rozumiał.i kogo ty zrozumiesz .Może on coś demonstruje

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Weronika ~Weronika
    ~Weronika
    Napisane 06 lutego 2013 - 20:22
    Coś pieprzysz bez sensu GRENADIER .
    No przecież w pierwszym poście wyraźnie napisałam, że podejrzewam, że on coś demonstruje TYLKO JA NIE WIEM CO i czy u facetów są normalne takie demonstracje, bo to jest pierwszy taki przypadek jaki znam ( no nie teść też demonstruje, ale z nim nie mam już żadnych kontaktów ) . Normalny facet mówi zazwyczaj o co mu chodzi.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~grenadier ~grenadier
    ~grenadier
    Napisane 07 lutego 2013 - 00:40
    Może ma po prostu cie dość-mi nie musisz pieprzyć wystarczy ze pieprzysz jemu .Ja swoim kobietom nie muszę niczego udowadniać ,ani one mi -jest pełna symbioza .Może powinien od ciebie odpocząć ,a ty od niego .A tak apro po to z pod jakiego jesteś znaku z horoskopu a z jakiego twój facet

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Wiktoria ~Wiktoria
    ~Wiktoria
    Napisane 07 lutego 2013 - 17:12
    Kochanie, leczysz swoje kompleksy na tych forach i tego się nie da ukryć. Czytasz tekst bez rozumienia go a dyskusję sprowadzasz do twojego problemu. Zajmij się lepiej swoimi kobietami, zamiast opowiadać o nich w każdym temacie i przy kazdej okazji. Stajesz się przez to mało wiarygodny.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~grenadier ~grenadier
    ~grenadier
    Napisane 08 lutego 2013 - 01:35
    ---Wszyscy ludzie są mądrzy, ,jedni przedtem , inni potem---

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jack ~Jack
    ~Jack
    Napisane 10 lutego 2013 - 02:24
    Weronika, czy Twój mąż zawsze był taki? Myślę że macie lat 25+. Dziwnie się zachowuje. Jakby chciał Cię wyszkolić. Może lubi być dominujący. Chce mieć nad Tobą kontrolę. A Ciebie pozbawić jakiegokolwiek wpływu na wasze życie. Zrobić z Ciebie zniewoloną istotę.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~mike ~mike
    ~mike
    Napisane 14 lutego 2013 - 11:34
    Faktycznie, dziwne zachowanie. Zupełnie, jakby "strzelał focha". Tylko z jakiego powodu? A oprócz takich publicznych demonstracji rozmawiacie ze sobą normalnie? Wtedy, kiedy jesteście sami? Patrzę na to z męskiej perspektywy. Też czasami mam nastawienie "nie chce mi się z Tobą gadać", ale to się zdarza, a nie jest regułą, jak w Twoim przypadku. Nie jestem psychologiem i sam mam "sporo za uszami", więc nie będę dawał rad. Ciekaw jednak jestem, jak sobie poradzisz z tą sytuacją. Pozdrawiam. P.S. Dobrze, że chociaż masz swoją forsę i możesz za siebie za te wizyty w restauracji zapłacić, bo przy takim podejściu męża, to umarłabyś z głodu :) To oczywiście żart...
    ~Weronika napisał:
    Zawsze ignorowałam takie zachowanie męża, bo nie odczuwałam z tego tytułu jakiejś straty, ale może pora to wyjaśnić. Otóż kiedy chodzimy razem po mieście i ja trzymuję się przy jakiejś witrynie, bo wypatrzyłam coś co mi się podoba, coś ciekawego, albo zabawnego i odwracam się, by pokazać to mężowi, lub po to by po prostu pośmiać się wspólnie on stoi trzy , cztery metry dalej i czeka nie zdradzając zainteresowania czymkolwiek. Nie przywołuje go wtedy, ani nie wracam do wystawy, bo wiem, że nie interesuje go to, co mnie zainteresowało. Wiem przy tym, że mój mąż interesuje się modą, bardzo dba o wygląd, wie jakie zegarki, czy inne damskie czy męskie gagety są na topie w danym sezonie.
    To samo jeśli chodzi o restaurację. Jeśli komunikuję, że jestem głodna i staję przy restauracji by przeczytać wystawione na zewnątrz menu - mój mąż staje kilka metrów dalej. W takiej sytuacji nie ma szansy żeby z nim przedyskutować, czy nam wspólnie pasuje ta restauracja i to menu, czy nie. Raz się nawet zdarzyło, że zirytował mnie tym i sama weszłam do restauracji, zjadłam obiad a on stał na ulicy i czekał.
    Napiszcie mi proszę, z czego może wynikać takie postępowanie ?
    Co on mi chce w ten sposób zakomunikować?
    Nie znam innego takiego przypadku.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Weronika ~Weronika
    ~Weronika
    Napisane 20 lutego 2013 - 12:15
    ~Jack napisał:
    Weronika, czy Twój mąż zawsze był taki? Myślę że macie lat 25+. Dziwnie się zachowuje. Jakby chciał Cię wyszkolić. Może lubi być dominujący. Chce mieć nad Tobą kontrolę. A Ciebie pozbawić jakiegokolwiek wpływu na wasze życie. Zrobić z Ciebie zniewoloną istotę.

    @Jack. Całkiem możliwe, że jest to chęć ( świadome/nieświadoma) pozbawienia mnie wpływu na nasze wspólne życie. Pamiętam sytuację , która wtedy odebrałam jako przykrość, bo zdarzyła się jeszcze w czasie narzeczeństwa. Przechodząc koło sklepu z ciuchami, zaproponowałam byśmy weszli, bo chciałam mu pokazać sukienkę, jaką sobie upatrzyłam i zwyczajnie w świecie (babska kokieteria ) chciałam, żeby powiedział czy mu się w niej podobam. Odwieszając ją spowrotem na wieszak, usłyszałam - co chciałaś mnie na nią naciągnąć? Puściłam to mimo uszu, ale zrobiło mi się cholernie przykro. W następnym tygodniu, byliśmy w innym sklepie w którym on kupował sobie jeansy, wybrał również dla mnie, do tego bluzę w morelowym kolorze ( ładną, ale niedobrze się czuję w tym kolorze, przekonał mnie że jednak tak ) , w sklepie obok kupił mi buty Nike . Tą nieszczęsną bluzę założyłam ze dwa razy w domu, żeby mu zrobić przyjemność. Do dzisiaj jest tak, że pomimo 20 letniego stażu małżeńskiego wspólnie kupiliśmy tylko kanapę, cała reszta, to są rzeczy które albo dostaliśmy w spadku, albo sama podjęłam decyzję o ich zakupie i sama za nie zapłaciłam, chociaż to ma stałe dochody, a ja jestem freelancer.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Weronika ~Weronika
    ~Weronika
    Napisane 20 lutego 2013 - 12:40
    @Mike
    To strzelanie focha zdarza się cyklicznie i w różnych sytuacjach ( ta co opisałam jest najbardziej błaha ) i jak sądzę bez powodu. W jednej chwili idziemy razem, rozmawiamy jak najlepsi kumple, a potem ciach, zmiana zwrotnicy i facet stoi trzy metry dalej, jakbym była trędowata. Jestem na tyle inteligentna, że zauważyłabym że to jest reakcja na jakieś moje specjalne zachowanie, czy słowa – znamy się już 25 lat. Te jego fochy zaczęły się jakieś 10 lat temu, zbyt wcześnie, aby zwalić to na andropauza ( żart ). Myślę, że powód jest bardzo ukryty , ale ja już nie mam siły zgadywać, czym zawiniłam i czym mogę zadowolić mojego pana.
    Nie radzę sobie z tą sytuację. To jest jak ziarnko piasku w bucie. Na początku drogi zupełnie się go nie czuje, ale po długim czasie, ten drobiazg powoduje bolesne otarcie i trzeba z jego powodu przerwać podróż, albo kontynuować w cierpieniu. Jestem tą sytuacją po prostu zmęczona. A facet po latach wzbudza we mnie niechęć do jakichkolwiek wspólnych działań.
    Po prostu go unikam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Małgorzata ~Małgorzata
    ~Małgorzata
    Napisane 21 lutego 2013 - 19:57
    Czytam Weroniko to, co piszesz i tak się zastanawiam, jak tyle lat ze sobą przeżyliście? W radości czy smutku? razem czy osobno? Co Was tak naprawdę łączy?
    Szkoda Waszego życia na niedomówienia, fochy
    Jestem coachem relacji i pomagam parom w odzyskaniu porozumienia w związkach i myślę sobie, że potrzebna jest Ci po prostu fachowa pomoc. Może masz w pobliżu siebie kogoś, do kogo mogłabyś pójść ? (i Twój mąż również - niekoniecznie od razu).
    Będzie Ci łatwiej i spojrzysz na Wasze życie i związek z nowej perspektywy.
    pozdrawiam
    Małgorzata

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~mike ~mike
    ~mike
    Napisane 27 lutego 2013 - 13:02
    Też mi się wydaje, że powinien to rozkminić jakiś fachowiec. My sobie tutaj możemy popisać, podywagować, ale sytuacja jest rzeczywiście na tyle dziwna, że trudno się na naszych opiniach opierać... Ciekaw jestem bardzo o co kaman...Pozdrawiam i powodzenia życzę, WEroniko.
    ~Małgorzata napisał:
    Czytam Weroniko to, co piszesz i tak się zastanawiam, jak tyle lat ze sobą przeżyliście? W radości czy smutku? razem czy osobno? Co Was tak naprawdę łączy?
    Szkoda Waszego życia na niedomówienia, fochy
    Jestem coachem relacji i pomagam parom w odzyskaniu porozumienia w związkach i myślę sobie, że potrzebna jest Ci po prostu fachowa pomoc. Może masz w pobliżu siebie kogoś, do kogo mogłabyś pójść ? (i Twój mąż również - niekoniecznie od razu).
    Będzie Ci łatwiej i spojrzysz na Wasze życie i związek z nowej perspektywy.
    pozdrawiam
    Małgorzata

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Weronika ~Weronika
    ~Weronika
    Napisane 27 lutego 2013 - 15:10
    Mój mąż nie potrzebuje porady żadnego fachowca, bo przecież " on i wszystko wokół niego jest cool" . A jak się nie podoba to mogę spakować walizki , ale wiadomo, że tego nie zrobię bo przecież jestem " kochaną, ciepłą i odpowiedzialną osobą, która nie będzie wywracać wszystkiego do góry nogami i burzyć szczęśliwego domu tylko dla własnej fanaberii ".

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~mike ~mike
    ~mike
    Napisane 27 lutego 2013 - 15:18
    Skoro on jest taki cool i wszystko jest z nim OK, to - póki co - pogadaj z fachowcem sama, nawet on nie musi o tym wiedzieć.
    ~Weronika napisał:
    Mój mąż nie potrzebuje porady żadnego fachowca, bo przecież " on i wszystko wokół niego jest cool" . A jak się nie podoba to mogę spakować walizki , ale wiadomo, że tego nie zrobię bo przecież jestem " kochaną, ciepłą i odpowiedzialną osobą, która nie będzie wywracać wszystkiego do góry nogami i burzyć szczęśliwego domu tylko dla własnej fanaberii ".

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Małgorzata ~Małgorzata
    ~Małgorzata
    Napisane 28 lutego 2013 - 17:42
    Witaj,
    Też tak myślę, po prostu SAMA pójdź, porozmawiaj z fachowcem od tych spraw. Poznaj siebie, jaka jesteś, jaki masz wpływ na to, co się dzieje, co możesz zmienić sama w sobie, abyś była silniejsza i nie oddawała pola do działania tylko drugiej osobie.
    Niezależnie od tego co się dzieje w związku, nawet w najtrudniejszych sprawach, każde ze współmałżonków ma swój udział w tym. Powszechnie już wiadomo, że agresję budzi nie tylko agresja ale i uległość, wiadomo też, że "za dobry" i uczynny człowiek może nie wzbudzać szacunku. Może to się wydawać niesprawiedliwe lecz natura ludzka płata nam przeróżne figle i warto znać pewne zasady rządzące naszą psyche i umysłem oraz zawsze warto dbać o siebie i swoją samoocenę, bo ona generuje wszelkie relacje.
    Napisz Weroniko, co o tym myślisz? Masz moc aby coś zmienić? Lubisz siebie?
    pozdrawiam
    Małgorzata

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Weronika ~Weronika
    ~Weronika
    Napisane 06 marca 2013 - 10:22
    Bardzo ci dziękuję Małgorzato za słowa wsparcia. Ja o związek i dobre relacje walczyłam przez pierwsze dziesięć lat, drugie dziesięć lat walczyłam o odbudowanie własnej tożsamości, niezależności myślenia, niezależność w kwestiach decydowania o sobie. Nawet nie wiedziałam jak daleko człowiek zatraca siebie w uległości by nie wzbudzać konfliktów, by wszystko było harmonijne i „jak z książki”, a to wszystko dla dzieci, które nie mogą nasiąkać złymi wzorcami. Dziesięć lat temu coś we mnie pękło i przestałam reagować na „ na fochy”, czy inne uszczypliwości kiedy zwracałam się do męża ze swoimi potrzebami. Zrozumiałam, że byłam tresowana i zaczęłam realizować swoje własne życie, po swojemu. Tzn. w obrębie małżeństwa, bo dzieci wciąż wymagały mojej opieki i wciąż potrzebowały „ dobrych wzorców” rozwiązywania konfliktów. Na tekst „ bo matka zwariowała”, bo zamiast wykonać zarządzenie ojca, matka robiła to po swojemu i twierdziła „ niekonwencjonalne rozwiązanie nie jest przestępstwem, a ja mam prawo zrobić to po swojemu” , albo „ mieć swoje odrębne zdanie”. Oczywiście były kary przywołujące mnie do porządku w postaci ignorowania moich potrzeb, szantaż emocjonalny, złośliwości – nie było mi łatwo – od kilku lat już to nie działa, bo przestałam na to reagować. Ale też żyjemy obok. Najmłodsze dziecko ma 11 lat. Dwójka starszych już pełnoletnie. Od paru lat wyjeżdżam w długie podróże – (1-2 mc.). Sama, albo tylko z dzieckiem. Niechętnie wracam do domu. Szczerze? Gdyby nie dzieci, nie wróciłabym w ogóle, nawet po moje rzeczy. Rozpisałam się, a chciałam się tylko dowiedzieć co ma w głowie facet, który nagle zachowuje się tak, jak napisałam w pierwszym poście.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jack ~Jack
    ~Jack
    Napisane 07 marca 2013 - 10:25
    Na pewno Twój mąż jest zakompleksiony. Tylko w jakim stopniu i z jakiego powodu, trudno powiedzieć. Może to wzorce z jego młodości. Jaka jest jego matka i ojciec? Jak oni się zachowują? Może tu tkwić odpowiedź. A z tym wyciągnięciem go do specjalisty, to jak pisałaś :-), to nie ma szans. Taki gość uważa się za alfe i omegę. To on jest najlepszy i najinteligentniejszy. I nie potrzebuje nikogo. Żadnej pomocy. To on może udzielać rad i sprawować "opiekę" nad innymi. Sądzę, że w jego umyśle jesteś mu potrzebna tylko to pewnych "spraw". Według niego nie powinnaś "wychodzić nigdzie dalej" poza tą granicę do której on cię wykorzystuje. Wszystkie inne sfery życia są w jego dominacji. Tak rozumuję jego podejście do życia. Ale oczywiście mogę się mylić, bo ze mnie żadem psycholog. Posłuchaj rady innych, i jak masz ochotę na walkę, to udaj się sama do specjalisty. Jak będzie dobrym specjalistą, zapewne potrfi ci wytłumaczyć zawiłości psychiki Twojego męża. Ludzie są dziwni :-), ale nie przesadzajmy, pewne schematy się powtarzają :-) Życzę Ci jednak .... hmmm ... czego? Rany, sam nie wiem. No, tak. Żebyś w końcu była szczęśliwą kobietą i zaznała bliskości i czułości ze strony kochającego ciebie mężczyzny. Chociaż nie wątpię że Twój mąż potrafi byc czuły - jak jestes mu posłuszna. Tak?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Weronika ~Weronika
    ~Weronika
    Napisane 16 marca 2013 - 15:36
    @Jack czytałam twój wpis i twoje spostrzeżenie są takie jakbyś znał nas od wielu lat.
    Teściowie rozwiedli się dwa lata po naszym ślubie, ale już od kilku lat mieszkali osobno.
    Mąż jest jedynakiem. Teściowa osobą słabą, nie potrafiącą podjąć decyzji ( jest nie asertywna) , unikającą odpowiedzialności, a mimo wszystko upartą i roszczeniową. Teść nie był na ślubie, bo chciał przyjechać ze swoją kochanką i nie widział w tym nic niestosownego, a my się na to nie zgodziliśmy. Obraził sie za to na nas. Z teściem ani ja, ani mąż nie utrzymujemy kontaktów ( chociaż była dobra wola z naszej strony i parę wzajemnych wizyt). Teść jest paranoikiem, dla którego kartka pocztowa z pozdrowieniami z podróży jest podejrzana i potrafi rozstrzygać problem " co nadawca miał na myśli " jeszcze po kilku latach. Mimo tego ma niewielkie, ale jednak, sukcesy w świecie naukowym i próbuje uchodzić za bardzo zamożnego i wpływowego. Piszę próbuje, bo to jest tylko efektowna poza, fakty świadczą o czymś innym. Generalnie zakompleksiony hipernarcyz.
    Dzieci mają swobodę w kontaktowaniu się z dziadkami. Nie narzucamy im ani naszych opinii i ani spostrzeżeń. Pozwalamy by same wyciągały wnioski z tych kontaktów i decydowały czy chcą tego czy nie. Im są starsze tym kontakty są trudniejsze: rośnie dystans wprost proporcjonalnie do puli zawodów i niespełnionych obietnic. Przy czym dzieci nie są roszczeniowe, w zamian za laurki, wierszyki czy jakieś inne medialne kreacje z okazji urodzin czy dnia dziadka/ babci, nie oczekują wycieczki na Karaiby. Ale skoro dziadek obiecał, to znaczy, że dziadek jest super. A potem już nie jest taki super, jak przez pół roku nie odpowiada na e-maile i smsy. ( teść, teściowa i my mieszkamy w różnych krajach )
    Mój mąż „z braku ojca” wyleczył się już dawno, też raczej odnosi sukcesy w swojej dziedzinie ( chociaż niezbyt linearnie i regularnie ), a jeśli ma kompleksy, to bardzo mocno ukryte, i myślę, że sam sobie tego absolutnie nie uświadamia. A ja jestem w tym związku rzeczywiście chyba funkcją a nie człowiekiem, właśnie sobie to uświadamiam, ale trudno się z tym pogodzić. Chyba jednak pójdę na terapię. Jeszcze tyle życia przede mną.
    I rzeczywiście potrzeba mi tylko szczerości, bliskości i czułości ze strony kochającego mężczyzny, a reszta sama się ułoży :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry
1 2
Strona 1 z 2
następna
Strona 1 z 2 następna

Gorące tematy