Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Dlaczego facet unika seksu

Rozpoczęte przez ~Aniołek, 06 lut 2018
  • avatar ~kbo ~kbo
    ~kbo
    Napisane 04 lutego 2019 - 22:12
    ~Robert1971 napisał:

    Seks postrzegam jako moje prawo i prawo mojej partnerki. Nie obowiązek - ani jej, ani mój - tylko właśnie prawo ;-).
    Jak ona nie chce..., to nie trzeba.
    Wreszcie jej się zachciewa. Jak mnie się nie chce, to też nie robimy z tego afery.
    Wreszcie i mnie się zachce


    - tak 3maj

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek ~Aniołek
    ~Aniołek
    Napisane 05 lutego 2019 - 11:02
    Kbo, dziękuję że chciało Ci się ponownie wyklepać na klawiaturze literki bez gwarancji, że nie znikną. Mi też czasem znika cały tekst.
    Teraz zrobię tak jak zalecił kolega Robert :)

    Przeczytałam uważnie co napisałeś i to co mnie uderzyło w Twoich zwierzeniach to Wasza "szczerość do bólu". Nie uważasz, że nie o wszystkim należy mówić? Że czasami milczenie jest lepsze? Uderzająca jest również pewna niekonsekwencja, no bo skoro o czymś nie chcę mówić (bo np. wiem że mogę sprawić przykrość albo jedt to rzecz mało istotna) to potem nie wracam i nie wyjmuję trupów z szafy.
    Przez to, że żona opowiedziała Ci po latach jak się czuła (czy to rzeczywiście był gwałt???) a potem szczerze dołożyła jeszcze to i owo Ty masz nieuzasadnione poczucie winy.
    Dlaczego nieuzasadnione? Moim zdaniem gwałtem jest takie zachowanie, gdy jedna strona nie chce a druga jednak naciska i dopina swego wbrew jej woli. Kbo, jeśli ktoś nie daje żadnych sygnałów że czegoś nie chce, jeśli godzi się na wiele dla tzw. słusznej sprawy a potem chowa to w sobie by po latach szczerze wyznać to... pojawia się pytanie dlaczego teraz? Dlaczego wvześniej tego nie mówił?
    To jest szczerość? W momencie wystąpienia tamtej konkretnej sytuacji był przecież nieszczery nie uważasz?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Izka ~Izka
    ~Izka
    Napisane 05 lutego 2019 - 21:38
    To samo pomyślałam.
    Coś nie tak z tą niby miłością ze strony żony.
    To wręcz okrucieństwo. Oskarżyć osobę, którą się kocha, o tak straszną rzecz, jak gwałt, pomimo własnego przyzwolenia, to wręcz sadyzm.
    Zniszczyła cię prawie. Nie wiem gdzie ta miłość. Zastanów się.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ariadna ~Ariadna
    ~Ariadna
    Napisane 06 lutego 2019 - 23:55
    Tak wdepnęłam na to forum, piszecie czasami bardzo dużo, jednak pewnych rzeczy nie rozumiem. Skoro facet nie może zaciągnąć kobiety do łóżka bez gumy, a jak rozumiem w wieku lat 50 nie planuje kolejnego potomstwa, to nie najprościej udać się na podwiązanie nasieniowodów?
    Co do reszty niestety są kobiety, które seks po prostu brzydzi i potrafią do nocy sprzątać, byle tylko małżonek zasnął i niczego nie chciał. Są też kobiety, które o bliskość fizyczną doprosić się niestety nie mogą, pomimo iż są atrakcyjne fizycznie i aktywne w łóżku.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Janek51 ~Janek51
    ~Janek51
    Napisane 07 lutego 2019 - 12:29
    ~Ariadna napisał:
    Tak wdepnęłam na to forum, piszecie czasami bardzo dużo, jednak pewnych rzeczy nie rozumiem. Skoro facet nie może zaciągnąć kobiety do łóżka bez gumy, a jak rozumiem w wieku lat 50 nie planuje kolejnego potomstwa, to nie najprościej udać się na podwiązanie nasieniowodów?
    Co do reszty niestety są kobiety, które seks po prostu brzydzi i potrafią do nocy sprzątać, byle tylko małżonek zasnął i niczego nie chciał. Są też kobiety, które o bliskość fizyczną doprosić się niestety nie mogą, pomimo iż są atrakcyjne fizycznie i aktywne w łóżku.

    Cześć, fakt ostatnio pomyliłem wątki sorki,
    Nasieniowody mógłbym podwiązać, pomijam że słyszę od niej że byłoby to okaleczanie własnego ciała, ale to podwiązanie niczego nie zmieni.
    Stosuje tabletki i gumę, o spirali nie chce niestety słyszeć. Mówi że to środek wczesnoporonny i ona nie zamierza zabijać dziecka.
    Myślałem sobie że ja trochę odpuszczę trochę ona i będzie lepiej. Niestety nasz seks to porażka. Nie chcę tej sztuczności, no to jest koszmar. Będę konsekwentny, zobaczymy ile wytrzyma, podejrzewam że będzie zadowolona.
    Ona jest chyba z tych kobiet które brzydzi sperma. Gumy już nigdy nie kupię!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ariadna ~Ariadna
    ~Ariadna
    Napisane 07 lutego 2019 - 14:30
    No to Ci współczuję, jak słyszę podobne brednie o okaleczaniu własnego ciała, czy zabijaniu nienarodzonych przy użyciu spirali, to mam wrażenie, że ktoś tu pomylił przegródki z lekami. Niestety jak dla mnie jest pozamiatane, bo nawet nie ma tu pola do jakiekolwiek rozmowy, aczkolwiek bawi mnie fakt, że ona używa tabletek, przecież KK też tego nie uznaje.
    Pocieszę Cię, niestety większość par pod tym względem się nie dobiera niestety i tkwią w takich związkach latami.
    Ja mam dokładnie odwrotną sytuację niestety.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kbo ~kbo
    ~kbo
    Napisane 08 lutego 2019 - 01:45
    ~Izka napisał:
    To samo pomyślałam.
    Coś nie tak z tą niby miłością ze strony żony.
    To wręcz okrucieństwo. Oskarżyć osobę, którą się kocha, o tak straszną rzecz, jak gwałt, pomimo własnego przyzwolenia, to wręcz sadyzm.
    Zniszczyła cię prawie. Nie wiem gdzie ta miłość. Zastanów się.


    Gorzej byłoby to ukrywać do końca życia i żyć w wyobcowaniu... zastanawiałem się nad tym dlaczego tak późno - i naprawdę nie wiem, widocznie ofiary przemocy seksualnej tak mają... sam kiedyś uciekałem przed księdzem na wycieczce szkolnej, przez wiele lat tłumaczyłem sobie że to mi się zdawało, że spojrzenie i niewłaściwy "dotyk" księdza - to moja własna wina i nadinterpretacja, że nie było podtekstu seksualnego, że może chciał okazać ... przyjaźń, albo zrobił coś niechcący ?. W sumie do niczego (oprócz dotykania) nie doszło. Pamiętam że uciekłem w porę i powiedziałem / właściwie krzyknąłem przy całej grupie "ksiądz to pedał" - za karę przez cały następny dzień był zakaz wychodzenia z ośrodka - dla całej grupy - ( dopiero potem załapałem że chodziło o blokadę kontaktu z rodzicami - nie było wtedy powszechnie komórek ) . Niektórzy pytali potem co się stało - wstydziłem się więc odpowiadałem że to głupi żart księdzu chciałem zrobić i tak sobie tylko powiedziałem. Tak bardzo chciałem w to uwierzyć, że potem żałowałem bo myślałem że może księdza jednak niesłusznie oskarżyłem.... To była wycieczka zagraniczna - nie dało się ot tak pójść do domu - do końca wyjazdu trzymałem się blisko innych osób i uważałem aby nie zostać gdzieś samemu, obawa niepewności sytuacji którą nosiłem ze sobą przez te dni i potem późniejsze przemyślenia z którymi byłem sam - dały mi poczucie trwałej samotności. Powiedziałem komuś o tym dopiero po wielu latach. Zgwałcony nie byłem, ale wyobrażam sobie co mogą czuć takie osoby. Niemówienie o tym przez lata jest typowe dla ofiar takiej przemocy.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 08 lutego 2019 - 02:10
    ~kbo napisał:
    Powiedziałem komuś o tym dopiero po wielu latach. Zgwałcony nie byłem, ale wyobrażam sobie co mogą czuć takie osoby. Niemówienie o tym przez lata jest typowe dla ofiar takiej przemocy.


    No tak...
    Teraz trochę zaczyna się ujawniać miks jaki stanowisz. Z jednej strony wpajana od dzieciństwa religijność, z drugiej różne przeżycia o całkowicie ambiwalentnym wydźwięku. Do tego specyficzna konstrukcja psychiczna, próby tłumaczenia sobie wręcz na siłę niektórych rzeczy.

    Wydaje mi się, że masz sporo do przepracowania.

    Próba molestowania dzieciaka przez księdza jest zupełnie czymś innym, niż pożycie małżeńskie.

    Izka napisała, że Twoja żona się zgodziła, a przynajmniej nie protestowała w momencie domniemanego gwałtu.
    To była sytuacja całkowicie sprzyjająca zdarzeniom o charakterze erotycznym - małżeństwo.
    Skoro nie protestowała, a była to Twoja żona, to o żadnym gwałcie, ani nawet molestowaniu mowy być nie może.

    W przypadku księdza na wycieczce sprawa jest diametralnie inna. Ksiądz to ewidentny pedofil - postawa zasługująca ze wszech miar na najwyższe potępienie.

    Nieuprawnione jest porównywanie tych dwóch sytuacji.

    Jak tam sobie chcesz i skoro potrafiłeś się 'zaprogramować' na szczęście w sytuacji w jakiej jesteś, to ok., nie moja sprawa.

    Jednak Twoje poglądy na temat seksu są cokolwiek naciągane i nie do zaakceptowania dla osób 'mojego pokroju', a patrząc po wpisach i znając życie, również dla wielu, wielu ludzi ;-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kbo ~kbo
    ~kbo
    Napisane 08 lutego 2019 - 02:32
    ~Aniołek napisał:

    Przeczytałam uważnie co napisałeś i to co mnie uderzyło w Twoich zwierzeniach to Wasza "szczerość do bólu". Nie uważasz, że nie o wszystkim należy mówić? Że czasami milczenie jest lepsze?

    - Nie mamy umowy ani kontraktu - nie funkcjonuje u nas lista o czym mówić a o czym nie. Jeśli czujemy że należy o czymś powiedzieć to należy powiedzieć - kiedy wiesz, że druga osoba chce dla ciebie dobra i nie chce cię skrzywdzić ani wykorzystać to wiele rzeczy odbiera się zupełnie inaczej niż w normalnych relacjach społecznych.

    Uderzająca jest również pewna niekonsekwencja, no bo skoro o czymś nie chcę mówić (bo np. wiem że mogę sprawić przykrość albo jedt to rzecz mało istotna) to potem nie wracam i nie wyjmuję trupów z szafy.

    - starałem się wyjaśnić w poście do Izka. Skoro do czegoś się wraca to znaczy że jest to jednak rzecz istotna.

    Przez to, że żona opowiedziała Ci po latach jak się czuła (czy to rzeczywiście był gwałt???) a potem szczerze dołożyła jeszcze to i owo Ty masz nieuzasadnione poczucie winy.
    Dlaczego nieuzasadnione? Moim zdaniem gwałtem jest takie zachowanie, gdy jedna strona nie chce a druga jednak naciska i dopina swego wbrew jej woli. Kbo, jeśli ktoś nie daje żadnych sygnałów że czegoś nie chce, jeśli godzi się na wiele dla tzw. słusznej sprawy a potem chowa to w sobie by po latach szczerze wyznać to... pojawia się pytanie dlaczego teraz? Dlaczego wvześniej tego nie mówił?

    - nie chcę się spierać o definicję gwałtu, bo nie o to tu chodzi. Być może wg. definicji prawa polskiego nie byłby to gwałt a wg prawa szwedzkiego prawdopodobnie już tak - sama definicja nic nie zmienia.
    - dlaczego tak to wyszło nie wiem - po prostu, moja żona nie ma wobec mnie złych intencji to wiem napewno, myślę że przyszedł czas że nie dało się już dalej z tym żyć.

    To jest szczerość? W momencie wystąpienia tamtej konkretnej sytuacji był przecież nieszczery nie uważasz?

    - nie wiem, być może

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kbo ~kbo
    ~kbo
    Napisane 08 lutego 2019 - 02:55
    ~Robert1971 napisał:


    Jednak Twoje poglądy na temat seksu są cokolwiek naciągane i nie do zaakceptowania dla osób 'mojego pokroju', a patrząc po wpisach i znając życie, również dla wielu, wielu ludzi ;-)


    OK rozumiem ale też zastanawiam się dlaczego tych wielu wielu ludzi którzy mają stanowczo odmienne poglądy nie może powiedzieć że jest szczęśliwych w swoich związkach ? Dlaczego właśnie seks stoi im na drodze ? Dlaczego poszukują nowych doznań i kochanek/ów ?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 08 lutego 2019 - 11:01
    ~kbo napisał:

    zastanawiam się dlaczego tych wielu wielu ludzi którzy mają stanowczo odmienne poglądy nie może powiedzieć że jest szczęśliwych w swoich związkach ? Dlaczego właśnie seks stoi im na drodze ? Dlaczego poszukują nowych doznań i kochanek/ów ?


    Bo seks to podstawa egzystencji gatunku.
    To potrzeba biologiczna, którą gdy wyeliminujemy, wyginie ludzkość.
    To podstawa biologiczna ciągłości każdego gatunku rozmnażającego się poprzez akt zapłodnienia.

    Ufff...
    No nie wiem jak mam Ci to jeszcze inaczej wytłumaczyć ;-).
    Czy to tłumaczenia ma jeszcze jakikolwiek sens...

    Nieprawdą jest, że inne gatunki uprawiają seks tylko dla prokreacji, bo badania nad zachowaniami dowiodły, że istnieją bardzo różne zwyczaje wśród zwierząt.
    Są takie gatunki, co to pieprzą się każdy z każdym i w każdej sytuacji. Nie biorą one nawet pod uwagę żadnych względów pokrewieństwa, czy nawet płci.

    Skoro natura obdarzyła nas możliwością korzystania z czegoś tak przyjemnego jak seks, to z niego korzystajmy.

    Gdy z kolei ktoś jest w związku i nie ma tego seksu w ilości zaspakajającej jego potrzeby, to... czuje się sfrustrowany.

    Mógłby coś fajnego mieć i doznawać w związku z tym rozkoszy, ale tego nie ma, bo... coś tam coś tam.
    Czuje się przez to nieszczęśliwy.

    Nie jest to dla Ciebie jasne...?
    Dla mnie jest.

    I gdy moja była oświadczyła jednoznacznie, że jest lesbijką i seksu nie będzie, myślałem że da się z tym żyć wiesz...?
    Nie dało się.

    I nie tylko dlatego, że ona zaprzestała tego seksu z własnym ślubnym mężem, który był dla niej naprawdę dobry.

    Nie dało się, bo oprócz braku seksu zafundowała mi piekło w domu.
    Dokąd ten seks był, jakoś się nam żyło.
    Gdy seksu zabrakło - życie się zawaliło w sensie dosłownym.

    Zaryzykuję tu stwierdzenie, że udane życie seksualne jest w stanie załagodzić pewne niezgodności zachowań i charakterów. Oczywiście do pewnych granic - nawet jak jest to kiepski seks.

    Seks w relacjach damsko-męskich łagodzi wiele konfliktów, a jego brak, te konflikty zaostrza.

    Jeżeli dajesz radę bez seksu, to gratulacje.
    Ja wolę raczej z seksem niż bez niego.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kbo ~kbo
    ~kbo
    Napisane 08 lutego 2019 - 11:35
    ~Robert1971 napisał:


    Bo seks to podstawa egzystencji gatunku.
    To potrzeba biologiczna, którą gdy wyeliminujemy, wyginie ludzkość.
    To podstawa biologiczna ciągłości każdego gatunku rozmnażającego się poprzez akt zapłodnienia.

    - Nie pisałem tu nigdy o eliminacji tylko dostosowania do potrzeb partnera

    Skoro natura obdarzyła nas możliwością korzystania z czegoś tak przyjemnego jak seks, to z niego korzystajmy.

    - nie neguje seksu tylko korzystania z tej atrakcji kosztem drugiej osoby.

    Gdy z kolei ktoś jest w związku i nie ma tego seksu w ilości zaspakajającej jego potrzeby, to... czuje się sfrustrowany.

    - bardzo możliwe, jednak to nie uprawnia do działań wbrew drugiej osobie.

    Mógłby coś fajnego mieć i doznawać w związku z tym rozkoszy, ale tego nie ma, bo... coś tam coś tam.
    Czuje się przez to nieszczęśliwy.

    Nie jest to dla Ciebie jasne...?
    Dla mnie jest.

    - Ok ok, wracamy do tematu Janka . Janek czuje sie nieszczesliwy z powodu gumy. Jesli bedzie chciał to zmusi żone do aktu w okreslony sposób. Już nie moge sie doczekać kiedy na tym forum napisze ze sie wreszcie udalo, ze żona ulegla a on jest naprawde szczesliwy - tylko że wszyscy wiemy doskonale że tak nie bedzie, bo zaraz na drodze do szczescia pojawic sie moze tzw. klapa od srocza.

    I gdy moja była oświadczyła jednoznacznie, że jest lesbijką i seksu nie będzie, myślałem że da się z tym żyć wiesz...?
    Nie dało się.

    - wspolczuje, zdaje mi się że i tak dobrze ze to wyznała a nie np. podkladala sie przez cale zycie.

    I nie tylko dlatego, że ona zaprzestała tego seksu z własnym ślubnym mężem, który był dla niej naprawdę dobry.

    Nie dało się, bo oprócz braku seksu zafundowała mi piekło w domu.
    Dokąd ten seks był, jakoś się nam żyło.
    Gdy seksu zabrakło - życie się zawaliło w sensie dosłownym.

    Zaryzykuję tu stwierdzenie, że udane życie seksualne jest w stanie załagodzić pewne niezgodności zachowań i charakterów.
    Oczywiście do pewnych granic - nawet jak jest to kiepski seks.

    - oczywiscie że tak, pod warunkiem że jest na to zgoda 2 osob.

    Seks w relacjach damsko-męskich łagodzi wiele konfliktów, a jego brak, te konflikty zaostrza.

    Jeżeli dajesz radę bez seksu, to gratulacje.
    Ja wolę raczej z seksem niż bez niego.

    - nic takiego nie pisałem, wspominałem o ograniczeniu i dostosowaniu do potrzeb partnera.


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 08 lutego 2019 - 11:54
    No dobrze....
    Cały czas jednak piszesz o relacjach małżeńskich, gdzie ona uchyla się od seksu - bo to jej prawo i nakłanianie jej do zbliżeń jest rzekomo jakimś nadużyciem ze strony męża.

    Ok.
    Tylko gdy ona wchodziła w stan małżeński, z definicji małżeństwa godziła się na uprawianie seksu. Dla mnie to jasne.
    Gdy upłynęły lata i ona zmieniła swój sposób postrzegania tych spraw, to gdyby była uczciwa, zwyczajnie by odeszła biorąc na siebie winę za rozpad pożycia.
    Teraz to ona dopuszcza się nadużycia - seksu nie uprawia, a znalezienie sobie partnerki na boku przez męża postrzegane będzie jako zdrada i doskonały motyw do zrobienia go winnym rozpadu.

    W praktyce sądowej funkcjonuje takie pojęcie - rozpad (ustanie) pożycia.

    Można...
    Albo wnikać dlaczego to pożycie ustało - wtedy się orzeka o winie, albo poprzestać na samym stwierdzaniu, że ono ustało i nie ma szans na jego wznowienie. Wtedy się o winie nie orzeka.
    Jeśli jednak pożycie ustało z jej przyczyny - bo nagle zaczęła się od seksu uchylać - to oczywiste jest, że wina spada na nią...

    Zatem...
    Gdy żona nie chce seksu, a mąż go potrzebuje, ona przyczynia się do rozpadu małżeństwa i odchodzi z orzeczeniem o jej winie.
    Upraszczam, ale tak to powinno wyglądać pod względem prawnym.

    One jednak nie bardzo są skłonne przyznać się i wziąć pełnię odpowiedzialności za rozpad, mimo że to im się odwidziało...

    W tym cały problem.
    Panie wolą szukać przyczyny, czy winy gdzie indziej, a nawet wpędzać męża - często zupełnie dobrego człowieka - w nieuzasadnione poczucie winy.
    Jak mu to pasuje, to ok.
    Mnie to nie odpowiada, Jankowi chyba też.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kbo ~kbo
    ~kbo
    Napisane 08 lutego 2019 - 13:01
    Robercie mam wrazenie ze bardzo wybiorczo czytasz o czym pisze. Konkretnie w moim przypadku oboje jestesmy odpowiedzialni nikt na nikogo nie zrzuca winy. Naszym celem jest wspólne szczęście

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kbo ~kbo
    ~kbo
    Napisane 08 lutego 2019 - 13:16
    a tak wogole do dyskusja na forum okazala sie pomocna bo spowodowała że sami zaczelismy o tym rozmawiać w domu. .... no nie tylko rozmawiać.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 09 lutego 2019 - 09:36
    ~kbo napisał:
    Robercie mam wrazenie ze bardzo wybiorczo czytasz o czym pisze.
    (...) Naszym celem jest wspólne szczęście


    No i cały czas w tym kontekście piszę - jeżeli czujesz się szczęśliwy to ok, Ty jednak dajesz rady Jankowi, któremu brakuje seksu spontanicznego i bez gumy. Obawiam się, że w jego przypadku Twoje rady nie przejdą... Nawet gdyby miał nie uzyskać szczęścia nakłaniając żonę do tego, czego on oczekuje. I tak zresztą nie czuje się szczęśliwy, zatem wiele do stracenia nie ma...

    ~kbo napisał:

    dyskusja na forum okazala sie pomocna


    I to jest bardzo pocieszająca wiadomość. :-)
    Może uda się Wam wydostać z kokonu w którym sobie żyjecie i coś z życiowej radości jeszcze wam skapnie... albo i garściami zdołacie z niej czerpać...

    ~kbo napisał:

    - Nie pisałem tu nigdy o eliminacji tylko dostosowania do potrzeb partnera
    - nie neguje seksu tylko korzystania z tej atrakcji kosztem drugiej osoby.
    jednak to nie uprawnia do działań wbrew drugiej osobie.
    wspominałem o ograniczeniu i dostosowaniu do potrzeb partnera.


    A co z dostosowaniem się partnera do Twoich potrzeb...?
    Czy uważasz, że masz całe życie pełnić rolę służalczą wobec kogoś? Jeżeli tak uważasz, to Twoja sprawa.

    Dla mnie małżeństwo to układ do pewnych granic symetryczny. Jedna strona czegoś potrzebuje, druga wychodzi temu naprzeciw, druga czegoś potrzebuje, to pierwsza robi coś analogicznego. To oczywiste... przynajmniej dla mnie. Układ gdzie jedna robi coś kosztem drugiej, a nie wnosi nic w zamian, jest układem chorym.

    Sprowadzając do seksu i Twojego rozumowania. Ona nie umożliwia Tobie seksu mimo że wie, że tego potrzebujesz. Ty jesteś stratny, bo ani sam nie chcesz, ani ona Tobie nie pozwala tego seksu uzyskiwać gdzieś na boku.

    Jednak jeżeli nie widzisz tej straty po swojej stronie to też ok... ;-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ariadna ~Ariadna
    ~Ariadna
    Napisane 09 lutego 2019 - 13:11
    ~Robert1971 napisał:
    Dla mnie małżeństwo to układ do pewnych granic symetryczny. Jedna strona czegoś potrzebuje, druga wychodzi temu naprzeciw, druga czegoś potrzebuje, to pierwsza robi coś analogicznego. To oczywiste... przynajmniej dla mnie. Układ gdzie jedna robi coś kosztem drugiej, a nie wnosi nic w zamian, jest układem chorym.

    Amen to that! Dokładnie taka jest istota małżeństwa , które nie polega na tym, że ja robię wszystko pod partnera i oczekuję, że może kiedyś wsłucha się w moje potrzeby, tylko że mąż/partner stara się mnie rozumieć i jeśli mam pewne potrzeby, to nie będę walić głową w mur, bo on obuduje się na swoim stanowisku i będzie udawał, że problemu nie ma.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Izka ~Izka
    ~Izka
    Napisane 09 lutego 2019 - 16:16
    Ustalanie winy za tzw rozpad pożycia jest obrzydliwe.
    I tyle.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 10 lutego 2019 - 09:48
    ~Ariadna napisał:
    Amen to that! Dokładnie taka jest istota małżeństwa , które nie polega na tym, że ja robię wszystko pod partnera i oczekuję, że może kiedyś wsłucha się w moje potrzeby, tylko że mąż/partner stara się mnie rozumieć i jeśli mam pewne potrzeby, to nie będę walić głową w mur, bo on obuduje się na swoim stanowisku i będzie udawał, że problemu nie ma.


    Właśnie tak.
    W drugą stronę to również działa.
    On się stara, dba, wsłuchuje się w potrzeby swojej żony/partnerki, zarabia, dogląda, zarządza i organizuje - ona nie musi właściwie o niczym 'przyziemnym' myśleć.

    Ona za to zajmuje się tylko swoimi sprawkami, ploteczkami z psiapsiółkami, ubieraniem w coraz nowe szmatki, malowaniem paluszków i ryjka.
    Dla niego natomiast nie poświęci nawet kwadransa, by porozmawiać o jego sprawach, jego potrzeby jej w ogóle nie interesują, seksu ona nie potrzebuje, to współżyją beznamiętnie i na odczepnego raz na miesiąc...

    To jest właśnie brak symetrii w tę drugą stronę.

    ~Izka napisał:
    Ustalanie winy za tzw rozpad pożycia jest obrzydliwe.


    Też tak uważam i zakładam to tylko w naprawdę skrajnym wypadku. Jednak gdy ona go ewidentnie zaniedbuje, podczas gdy on się o nią stara - porzuca go tym samym emocjonalnie. To jest niestety ZDRADA popełniona przez nią.
    Wówczas nawet gdy nie jest orzeczona wina w sądzie, moralnie ona JEST winna rozpadu.

    Kobiety jednak mają skłonność do zrzucania z siebie winy… ;-) Jak to pisał prof Lew Starowicz.
    Dla mnie to jest postawa nieodpowiedzialna.

    W takim razie instytucja małżeństwa będzie wymierać, bo po zawarciu takiego związku zazwyczaj to facet jest zrobiony ‚winnym’ i jest na tym wszystkim dużo stratny, a to często z powodu…

    Bo ona przestała go kochać - chociaż wcześniej było super, cudownie i wręcz kosmicznie, a ślubowała przecież wierność.
    Teraz zdradza - tylko nie da sobie powiedzieć, że to, co robi jest właśnie zdradą.

    Ciężkie czasy nastały panowie, ciężkie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Janek51 ~Janek51
    ~Janek51
    Napisane 11 lutego 2019 - 00:13
    ~kbo napisał:
    ~Robert1971 napisał:

    Mógłby coś fajnego mieć i doznawać w związku z tym rozkoszy, ale tego nie ma, bo... coś tam coś tam.
    Czuje się przez to nieszczęśliwy.

    Nie jest to dla Ciebie jasne...?
    Dla mnie jest.

    - Ok ok, wracamy do tematu Janka . Janek czuje sie nieszczesliwy z powodu gumy. Jesli bedzie chciał to zmusi żone do aktu w okreslony sposób. Już nie moge sie doczekać kiedy na tym forum napisze ze sie wreszcie udalo, ze żona ulegla a on jest naprawde szczesliwy - tylko że wszyscy wiemy doskonale że tak nie bedzie, bo zaraz na drodze do szczescia pojawic sie moze tzw. klapa od srocza.

    Witam,
    No nieźle mnie oceniłeś kbo, Robert dzięki że chociaż Ty mnie rozumiesz. Aniołek jeszcze mi dołożył, że ja tylko guma i guma. No sorki, ale nie potrafię nie mieć żalu, to trochę tak jakby ktoś ugotował pachnący rosół ale zapomniał posolić, albo nie wrzucił przyprawy, których się nie dodaje i nie dał sobie wytłumaczyć, że przepis na extra rosół nie zawiera tych przypraw. Tak robi moja żona każe mi jeść ten rosół.

    Nie chodzi mi o to by ona uległa, tylko by coś zrozumiała, jak zrozumie to może coś się zmieni. Wiem, że zaraz usłyszę jaki jestem naiwny, bo skoro tyle lat się nie zmieniło? Co ciekawe wiele osób tutaj nie rozumie tego czego i ja pojąć nie mogę, że katoliczka tak wybiórczo stosuje zalecenia KK i guma i tabletki jej pasują. A nie rozumie, że nieświadomie gasi namiętność i bliskość między nami. W weekend była gotowa, a ja nie.
    Jeszcze trochę i zjem sobie rosół na mieście.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy