Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Dlaczego facet unika seksu

Rozpoczęte przez ~Aniołek, 06 lut 2018
  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 04 czerwca 2019 - 07:09
    są różne kłamstwa,
    małe i większe,
    mnie chyba, mój facet okłamuje codziennie :D
    bo gdy wstaję niewyspana, z podkrążonym oczami, a słyszę:
    -ślicznie wyglądasz kochanie!, to łykam, jak młody pelikan :D
    ale
    nie o takich kłamstwach chyba piszemy..
    dlaczego trzy?

    no, bo pierwsze, na ogół wybaczamy, gdy nam zależy na partnerze, jest dla nas nowością i zaskoczeniem, dobrze wytłumaczone kłamstwo, usypia naszą czujność i uspokaja.. wszystko wraca do normy, pada obietnica, że nigdy więcej Cię nie okłamię.

    drugie, jest już bombardowaniem, absolutnie zmienia się już układ, nie dotrzymał słowa, dlaczego? co się dzieje? panika i strach, jak mam mu zaufać? jak ma być, jak kiedyś? zderzasz się z czymś, co musisz przemyśleć, co robić? jak zareagować?
    i gdy pada znów wytłumaczenie, i dasz się przekonać, że to co innego niż poprzednio, że nie zdawał sobie sprawy, że to to samo, że nie chciał Cię martwić i mówić,
    to najczęściej również dajemy się przekonać, bo chcemy tego, bardzo chcemy i dlatego wierzymy,

    no, ale już za trzecim razem,
    nieważne czego chcemy, bo czy chcemy, czy nie, mamy już coś namacalnego, dostajemy prezent i go sami rozpakowujemy, jest to podejrzliwość! a tego nie da się już zgubić, ot tak sobie,
    żadne tłumaczenia już nie wystarczą, podejrzliwość zostaje i już będzie zawsze..

    i dlatego, właśnie w tym momencie, sami decydujemy, na co się godzimy..
    to nasz wybór, wolę z nim być i okłamywana,
    czy nie chcę tak żyć.
    czwarty, piaty czy szósty raz..
    to już tylko równia pochyła, na sam dół..

    ja osobiście, znam to uczucie i dlatego mogę z całą pewnością stwierdzić, że warto przecierpieć, wbić zęby we framugę, ale powiedzieć, że czwartego razu nigdy już nie będzie..

    pozdrawiam


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek, który niby wyszedł :-) ~Aniołek, który niby wyszedł :-)
    ~Aniołek, który niby wyszedł :-)
    Napisane 08 czerwca 2019 - 16:39
    Alutko,
    Nie bez powodu zapytałam dlaczego akurat do trzech razy sztuka. Ja w tym temacie jestem zero-jedynkowa. Dla mnie kłamstwo to kłamstwo, owszem czasem to błahostka a czasem wielki kaliber. Podobno my ludzie tak mamy, że kłamiemy.
    Ja wybaczyłabym, zrozumiałabym, wytłumaczyłabym nawet sobie samej...maksymalnie RAZ
    Raz może się zdarzyć, raz często z bezmyślności, braku refleksji, braku przekonania, że partner zrozumie.
    Raz to moim zdaniem i tak za dużo jeśli mówimy o wzajemnym zaufaniu, bo jeśli mamy dobrze się razem czuć, jeśli jesteśmy z kimś z własnego wyboru, z przekonania że to ten/ta...to po co kłamstwo w ogóle?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Pindruś ~Pindruś
    ~Pindruś
    Napisane 30 lipca 2019 - 13:25
    Zazwyczaj faceci nie mają ochoty na seks z lenistwa, nie chcą się męczyć podczas stosunku, kobiety uwielbiają pieszczoty, a wielu mężczyzn nie widzi nic oprócz swojego penisa, twierdząc że kobieta zawsze musi zrobić lodzika a później zmiana dziurek. Więc taki delikwent woli raz na jakiś czas dać się po ujeżdżać żonie, jak kochać się częściej i dodatkowo dawać coś od siebie.
    Jest też spora grupa facetów uzależnionych od gier komputerowych, którzy wolą spędzić czas przed komputer, a nie z ukochaną kobietą.


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Patulek:-) ~Patulek:-)
    ~Patulek:-)
    Napisane 18 sierpnia 2019 - 16:52
    Mam taki problem od roku.Sex był tylko raz,mąż wogole się nie zbliża do mnie,unika sexu,przychodzi do sypialni późno. Twierdzi że to przez stres w pracy,ale ile można zwalać na pracę, a ja chcę zbliżenia,przytulenia, pocałunków .Mam prawie 50lat i jeszcze faceci się oglądają za mną,nie wiem w czym problem,.Rozmowy z mężem już były, nic nie dały.Podpowiedzcie coś.Pozdrawiam

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ona ~Ona
    ~Ona
    Napisane 18 sierpnia 2019 - 19:17
    Jedyna dobra rada, to wolny 50 latek, który się za Tobą ogląda. ;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek ~Aniołek
    ~Aniołek
    Napisane 18 sierpnia 2019 - 22:47
    Patulek,
    Może warto się dowiedzieć w czym problem?
    Czy coś się zmieniło przed rokiem w życiu zawodowym Twojego Męża?
    Jeśli go kochasz i Ci zależy to rozeznaj temat wnikliwie i do końca.

    Co do rady przedstawionej przez Ona...to jest pójście na łatwiznę i niepotrzebne komplikowanie sobie życia, jak dla mnie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Patulek:-) ~Patulek:-)
    ~Patulek:-)
    Napisane 19 sierpnia 2019 - 08:06
    Kocham go i zdrada nie wchodzi w chciałabym żeby był jak kiedyś,okazywał miłość, przytulał,a teraz to nie wiem naprawdę czy mnie kocha?Jak pytam to odpowiada, że ,,gbym nie kochał to bym z tobą nie był",i tyle się dowiedziałam ????.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 19 sierpnia 2019 - 08:21
    ~Patulek:-) napisał:
    Rozmowy z mężem już były, nic nie dały.Podpowiedzcie coś.

    Rozumiem, że mąż jest starszy od Ciebie, albo przynajmniej w zbliżonym wieku...?

    Wasze małżeństwo to też nie związek trwający dwa-trzy lata, tylko stażu macie sporo...?

    Takie założenia - śmiałe :-) - przyjmuję na początku rozważań i...

    Facet koło 50-tki zapracowany wcale nie musi być bogiem seksu. Jemu może się naprawdę nie chcieć.

    Nie piszesz w jakiej on jest formie fizycznej, ale gdyby był lekko 'przy kości' to już w ogóle te sprawy nie są u niego na pierwszym miejscu - to nie 20-latek ;-).

    Nikt nie powiedział, że inicjatywa musi zawsze być po jego stronie.
    To mit - i to bardzo szkodliwy.
    Gdy sama będziesz inicjować zbliżenia korona Ci z głowy nie spadnie, a uzyskasz to, czego chcesz :-)

    Kolejna rzecz, to skoro małżeństwo już trwa dość długo i coś między Wami się dzieje, to dzieją się zarówno rzeczy dobre - pozytywne, jak i złe - negatywne.
    Samo życie.

    On zdążył nabrać pewnych własnych przekonań na Twój temat, Ty na jego.

    Mogły narosnąć pewne żale, dawne niewyjaśnione sprawy, rzeczy pozostawione domysłom, wytworzone poglądy na siebie nawzajem.

    Mogła wreszcie zrodzić się w nim niechęć do zbliżeń z Tobą, bo...
    Ano wie o Tobie już tyle i tyle razy go zdenerwowałaś, że uznał, że nie ma już z kim gadać, a co za tym idzie nie chce mu się nic inicjować.

    Może warto przeanalizować Waszą relację dwustronną na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat i dojść, co jest najtwardszą kością niezgody między Wami...?

    Może za dużo mu insynuowałaś zamiast mówić wprost?
    Może za dużo zostawiałaś domysłom, a potem gdy on nie tego co trzeba domyślał się, były dąsy nie wiadomo w sumie o co?

    A może kilka razy powiedziałaś mu o kilka zdań za dużo, z czym on się nie zgadzał i uznał, że konfabulujesz i obwiniasz go za to, za co sama w istocie ponosisz odpowiedzialność...?

    Czy wreszcie go znieważyłaś raz i drugi jakimiś komentarzami przy obcych, albo we własnym gronie ale skrytykowałaś coś, co stanowi o jego męskości - ma za małego, czy jest za oschły itd.

    A może jeszcze coś tam, coś tam...? ;-)

    Sugeruję przeanalizować i zrobić własny rachunek sumienia pod kątem Waszego pożycia w szarej codzienności na przestrzeni ostatnich lat - to może dać odpowiedź co tak naprawdę się dzieje.

    I jeszcze jedno...
    Gdy chce się naprawić długotrwałą relację nie wolno nigdy poprzestawać na słowach.

    Naprawa to proces długotrwały i żmudny, wymagający wysiłku z obu stron, a najwięcej ze strony, która czuje się pokrzywdzona.
    Druga strona nie ma - z oczywistych względów - motywacji do naprawy, bo w jej oczach wszystko jest ok.

    Za słowami muszą iść czyny, konkretne działania i zmiany postaw oraz obyczajów. Tylko wtedy jest cień szansy na trwałą poprawę.

    powodzenia.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Patulek:-) ~Patulek:-)
    ~Patulek:-)
    Napisane 19 sierpnia 2019 - 08:34
    Wszystko się zgadza, jakbyś mnie znał bardzo dobrze. Wiem że zawiniłam też w naszym związku,tak byłam bardzo nie dobra dla niego,ale on też święty nie był ????też mi zalazł za skórę a mimo to chcę zbliżenia i tęsknię za tym mimo wszystko.Obiecalam mu że się poprawię,więc czyny będą, staram się,przecież przeszłości się nie wymaże, powinniśmy żyć teraźniejszością i przyszłością,tak myślę.A jeszcze nawiasem mówiąc to co facet w takich sytuacjach nie ma w ogóle ochoty na sex? To jak on sobie radzi w tych sprawach?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 19 sierpnia 2019 - 08:58
    ~Patulek:-) napisał:
    A jeszcze nawiasem mówiąc to co facet w takich sytuacjach nie ma w ogóle ochoty na sex? To jak on sobie radzi w tych sprawach?

    Albo może nie mieć w ogóle takich potrzeb - to w końcu już nie młodzieniaszek.
    Albo zwyczajnie załatwia sprawę w łazience ;-) - bez podkładania się, podchodów, doznawania upokorzeń i robienia z siebie po raz kolejny durnia.

    Kiedy nosi w sobie zadawnione żale i nierozwiązane problemy zamiecione pod dywan, to zbliżenie dla niego nie jest żadnym tam wyrazem miłości - to mechaniczne i bez wyrazu.

    Mogą przy tym występować dość popularne zaburzenia erekcji - a czymże jest facet przy kobiecie, gdzie jego atrybut zawodzi...? :-).
    To też może budzić pewne obawy o dalszy rozwój waszej intymności.

    Sprawa może być naprawdę bardzo delikatna i niekoniecznie trywialna.

    Może tego nie chcieć nie dlatego, że jesteś mało atrakcyjna, bo atrakcyjną seksbombą możesz być - to nie wykluczone.
    Jednak dla niego - gdzie z jakiegoś tam powodu, czy wielu powodów - się na Ciebie obraził i nie ma ochoty dyskutować, stałaś się mało atrakcyjna.
    Może Cię postrzegać jako zrzędną, strojącą fochy, wredną... ciągle się o coś czepiającą, obwiniającą itd...
    Zatem i seksu też może nie chcieć.

    Zamiast mu się podnosić, może mu opadać ;-).
    Przyzwyczaił się i sobie z tym żyje.
    Znalazł sobie aktywność zastępczą ;-).

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Rafał35 ~Rafał35
    ~Rafał35
    Napisane 19 sierpnia 2019 - 09:03
    ~Patulek:-) napisał:
    A jeszcze nawiasem mówiąc to co facet w takich sytuacjach nie ma w ogóle ochoty na sex? To jak on sobie radzi w tych sprawach?


    Jak najbardziej, wbrew obiegowej opinii my też mamy uczucia, co więcej wydaje mi się, że jesteśmy nawet wrażliwsi od kobiet ;) Agresja, wściekłość to cecha mężczyzn wybitnie wrażliwych, szczególnie na własnym punkcie :)
    Najprawdopodobniej radzi sobie sam ze sobą, bo impulsów tłumić się za długo nie da.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Patulek:-) ~Patulek:-)
    ~Patulek:-)
    Napisane 19 sierpnia 2019 - 10:35
    Widzę,że już nie ma szans,skoro są duże zaszłości to już chyba nie posklejamy tego.Jestesmy dla siebie mili ale to wszystko.Ja nie wiem już nawet co on myśli,co czuje,mogę się domyślać,nie bardzo chce o tym rozmawiać a ja już nawet boję się odzywać.Przeciez w wielu związkach są burze,ba nawet huragany i jakoś potrafią się zbliżać normalnie do siebie????czemu mi to się nie udaje? Czemu on że mną jest skoro tak mnie traktuje!?????

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Pf ~Pf
    ~Pf
    Napisane 19 sierpnia 2019 - 16:45
    @Patulek:-),
    Nie ma co wpadać że skrajności w skrajność.
    Przede wszystkim: czegoś, co narastało latami nie da się rozebrać w kwadrans jedną próbą rozmowy. Na to też trzeba czasu. Cierpliwości, chęci, dobrej woli. Czasem może siadać motywacja.
    We wspinaczce większość ludzi przeraża perspektywa wejścia na szczyt, i gdy ten lęk pokonają, rzucają się na kilkutysięczniki. A potem najwięcej wypadków jest przy zejściach. Bo tej trudności człowiek nie docenia. Nie ma tak, że się na jakiś szczyt wejdzie, a potem hops! I jest się na dole. Trzeba również zejść, mimo potwornego zmęczenia wchodzeniem.
    I mam wrażenie, że tak jest też z trudnościami w związkach. Mozolne, wieloletnie zbieranie budulca muru, przez rzucanie kredkami za każdym razem, gdy trzeba odrobinę trudu i cierpliwości. Potem otrzeźwienie, gdy siedzi sie na szczycie narosłej góry. I życzenie, by coś się zmieniło. Za jednym zamachem. Natychmiast. By od razu być spowrotem na dole, a góry ma nie być. A gdy tak się nie dzieje - to znowu rzucenie kredkami...
    Co, oczywiście, górę powiększa, zamiast jej odjąć.

    Ponoć już Einstein kiedyś stwierdził, że głupotą jest powtarzać wciąż te same działania i oczekiwać innych niż zwykle efektów.

    Trudność w naprawianiu polega na tym, że trud i cel jest świadomy, podczas gdy przy psuciu rzecz rozwala się nieświadomie, mimochodem. A że mimochodem, to i nie wiadomo, co i gdzie, gdyż nie zwracali się na to uwagi.
    Znowu, jak we wspinaczce, gdzie wchodząc na szczyt koncentrujemy się na celu, ale porzucamy myśl, że oddalamy się tym samym od bezpiecznego punktu startu. Dopiero na szczycie uświadamiamy sobie, jak daleko odeszliśmy i że schody wcale się nie skończyły. Wygrywa czyli przeżywa ten, kto z takim samym mozołem i samozaparciem, mimo zmęczenia, powtórzy swoją drogę wstecz. I nie pozwoli się omamić wrażeniu, że tę drogę dobrze zna i że jest ona o wiele krótszą.

    Więc jeśli pierwszy krok nie wyszedł, nie ma co skakać w przepaść. Pierwsze słowa nie dotarły, to potrzeba kolejnych. I czynów je potwierdzających. By krok po kroku zejść z tej góry.
    Bo mi zależy. Na tobie. Na mnie. Na nas. Słowem i czynem. Przeciwnym słowom i czynom, którymi się związek psuło.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 19 sierpnia 2019 - 16:47
    ~Patulek:-) napisał:
    Jestesmy dla siebie mili ale to wszystko.Ja nie wiem już nawet co on myśli,co czuje,mogę się domyślać,nie bardzo chce o tym rozmawiać a ja już nawet boję się odzywać.Przeciez w wielu związkach są burze,ba nawet huragany i jakoś potrafią się zbliżać normalnie do siebie????czemu mi to się nie udaje? Czemu on że mną jest skoro tak mnie traktuje!?????


    Może poszliście zbyt daleko w swoich wzajemnych oskarżeniach...?

    Tak !!!
    Oskarżanie to potężna broń niszcząca związki.

    Spróbuj wziąć na siebie znaczną część odpowiedzialności - i zobaczysz jak on zareaguje.

    Skoro się szanujecie i potraficie być dla siebie mili, to może nie wszystko stracone...?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Rob75 ~Rob75
    ~Rob75
    Napisane 20 sierpnia 2019 - 15:47
    Tylko ważniejsze są czyny , nie kolejna obietnica poprawy, próby, obiecana wizyta u lekarza, rozmów na spokojnie,............ Tak było u mnie , obietnice, obietnice, obietnice i wymówki, aż straciłem zainteresowanie jej osoba, nie sex-em.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Żuber ~Żuber
    ~Żuber
    Napisane 20 sierpnia 2019 - 16:06
    Obietnice to jedno, ale oskarżenia, wymówki i ciągłe wymagania to jest gwóźdź do trumny!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Patulek:-) ~Patulek:-)
    ~Patulek:-)
    Napisane 20 sierpnia 2019 - 16:19
    Panowie!! Ale pamiętajcie że takie sytuacje są z drugiej strony również,ja jakoś pamiętliwa nie jestem aż tak, chcę żyć teraźniejszością,a wy mężczyźni to byście tylko chcieli żeby was zaglaskiwac jak kotki????, przepraszam ale to działa w obie strony niestety.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 21 sierpnia 2019 - 09:56
    ~Patulek:-) napisał:
    Panowie!!
    (...)
    przepraszam ale to działa w obie strony niestety.

    Masz sto procent racji...
    Działa w obie strony, gdy spełnione są wszystkie podstawowe warunki.

    Tutaj jest jeden szkopuł - kwintesencja problemu z którym się tu pojawiłaś ;-)

    Komu w obecnej sytuacji jest źle i kto chce ją zmienić?
    Ty, czy on?

    Komu zależy na zbliżeniu i pojawieniu się dawnej czułości?
    Tobie, czy jemu?

    Komu jest obecnie 'dobrze' i nie chce nic zmieniać?
    Tobie, czy jemu?

    Zauważ po czyjej stronie jest motywacja do działania?
    Czy po drugiej stronie jest taka sama jak po Twojej?

    Podstawowy warunek nie jest spełniony... ;-)

    Wg mnie on ma obecnie to gdzieś.
    Nauczył się z tym żyć i sobie ciągnie 'byle naprzód'.
    Seksem jako takim może nie być zainteresowany - ot. nie te lata, a w razie czego łazienka może mu wystarczyć.
    Ze względów o których pisałem powyżej.

    Czułość... (?) ;-)
    To raczej nie dla faceta tzw. 'twardziela'.

    Wisi mu to i już.

    Na zmianie położenia zależy jedynie Tobie.
    A co się z tym wiąże?

    Ano to, że Twoje zdanie, które przytoczyłem nie jest prawdą ;-D.

    Wszystko tu działa TYLKO W JEDNĄ STRONĘ.

    Zasada jest do bólu prosta.
    Rozdaje karty tem, komu mniej zależy.
    Jeżeli zależy Tobie, rozdaje karty on.
    Gdyby to jemu zależało, karty byłyby w Twojej gestii.

    Czy to jest jasne?

    Chcesz czegoś od niego w zaistniałej sytuacji:
    - MUSISZ pewne rzeczy przełknąć
    - spuścić z tonu
    - mniej wymagać
    - więcej oferować
    - mniej obwiniać
    - więcej brać na siebie odpowiedzialności
    - mniej wypominać
    - więcej doszukiwać się plusów
    itd itp.

    Słowem...
    Czas na pewne kontrolowane podłożenie się...

    Wiem wiem...
    To nie w stylu nowoczesnej kobiety, bo nowoczesna kobieta się NIGDY nie podkłada - od podkładania się jest ON.
    Jednak niestety takie są zasady gry.

    Gdy nie popuścisz, nic się nie zmieni - on się już okopał na swoich pozycjach i nie ruszysz go w żaden inny sposób.

    Dopuściłaś do tego, więc...
    Ruch należy do Ciebie i tylko od Twojej mądrości będzie zależało, co stanie się dalej.
    Naprawdę... :-)

    Po prostu musisz go jakoś udobruchać ;-)))
    Inaczej nic z tego nie będzie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Pf ~Pf
    ~Pf
    Napisane 21 sierpnia 2019 - 23:39
    [quote=~Patulek:-) wy mężczyźni to byście tylko chcieli żeby was zaglaskiwac jak kotki????,
    Ktory z facetów napisał tu coś o zagłaskiwaniu?
    Spuszczenie z tonu, powstrzymanie się od krytykowania, pretensji i fochów jest "zagłaskiwaniem jak kotka"??

    "Zapomnieć o przeszłości i żyć teraźniejszością" można jak najbardziej - gdy teraźniejszość różni się od przeszłości.
    A różni się?
    Gdy sprawy przeszłości się wspólnie przerobi, wyjaśni, nawzajem siebie zrozumie, uszanuje, sobie przebaczy.
    A zostało przerobione?
    Robert użył może niefortunnego słowa "podkładać się", bo to nie jest żadne podkladanie się, a rozsądna droga do rozwiązania problemu - żmudnych i małych kroków. Trzeba zbudować jakiś mały skrawek gruntu pod to, by i drugiej stronie zaczęło zależeć. Do tego nie trzeba żadnego zagłaskiwania, kadzenia, włażenia w tyłek. Paru facetów, jeden po drugim, napisało co na początek wystarczy.
    Ile do tego trzeba wysiłku?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek ~Aniołek
    ~Aniołek
    Napisane 22 sierpnia 2019 - 01:10
    ~Robert1971 napisał:

    Komu w obecnej sytuacji jest źle i kto chce ją zmienić?
    Ty, czy on?

    Komu zależy na zbliżeniu i pojawieniu się dawnej czułości?
    Tobie, czy jemu?

    Komu jest obecnie 'dobrze' i nie chce nic zmieniać?
    Tobie, czy jemu?

    Zauważ po czyjej stronie jest motywacja do działania?
    Czy po drugiej stronie jest taka sama jak po Twojej?

    Podstawowy warunek nie jest spełniony... ;-)

    Wisi mu to i już.
    (...)
    Wszystko tu działa TYLKO W JEDNĄ STRONĘ.

    Zasada jest do bólu prosta.
    Rozdaje karty tem, komu mniej zależy.
    Jeżeli zależy Tobie, rozdaje karty on.
    Gdyby to jemu zależało, karty byłyby w Twojej gestii.
    (...)
    Dopuściłaś do tego, więc...
    Ruch należy do Ciebie i tylko od Twojej mądrości będzie zależało, co stanie się dalej.
    Naprawdę... :-)

    Po prostu musisz go jakoś udobruchać ;-)))
    Inaczej nic z tego nie będzie.

    Robercie,
    To była genialna rada, by Patulek zastanowił się cyt. "po czyjej stronie jest motywacja do działania?"
    Natomiast nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem dotyczącym nowoczesnych kobiet, bo to tylko taki stereotyp jest i tyle.
    Każda nowoczesna czy nienowoczesna kobieta/mężczyzna jeśli jest mądry to potrafi przeprosić, przyznać że zawinił i to naprawdę nie kosztuje wiele :-)
    Pozdrawiam

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy