Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Dialog między kobietą a mężczyzną - mission impossible ???

Rozpoczęte przez ~alutka, 14 paź 2013
  • avatar ~Arkadiusz ~Arkadiusz
    ~Arkadiusz
    Napisane 16 maja 2014 - 10:12
    ~Jaro napisał:
    Być może Panie, uznają to za pożądanie a nie miłość.
    Ale dla mnie, nie ma miłości bez pożądania.
    I to jest dla mnie zdrowa, normalna miłość.
    Nie znam też nikogo, kto nie miałby potrzeby bycia kochanym.
    Ja, mam.
    I nie chciałbym i nie chcę być z kimś, komu jest wszystko jedno, po której stronie zamykam drzwi, przychodząc czy wychodząc, bo i tak jest szczęśliwa, niezależnie od tego, co ja zrobię.
    Może, dla kogoś to jest właśnie zdrowa miłość, ale na pewno, nie do mnie.
    Co sam chciałbym zobaczyć w oczach kobiety? że mnie pragnie, że mnie potrzebuje, że Jej zależy, że tęskni.
    Ale jeszcze bardziej od powyższego, pragnę, żeby Ona chciała zobaczyć to wszystko w moich oczach.
    Moja żona, tkwi w naszym małżeństwie, bo zadowala się byle czym, bo nie jest jej źle, bo nie ma potrzeb? Czy to oznacza, że mnie kocha? być może, ale dla mnie, bycie tak kochanym, to za mało.
    Chciałbym odejść.

    Współczesna pani akceptuje faceta tolerancyjnego - masz kochać na zabój, ale wara ci od jej autonomi. Koleżanki mają większą wiedzę o Twym związku, niż ty sam. Pod płaszczykiem miłości kryje się subtelna manipulantka.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jack ~Jack
    ~Jack
    Napisane 16 maja 2014 - 10:13
    Jaro, ależ ja dobrze Ciebie rozumie :) Moja żona jest ogólnie fajną babką, ale ma to coś w sobie z Twojej ślubnej. Ja chcę ciągle więcej, a ona zadowala się tym co ma :( Kilka lat temu przeżyłem stan zakochania. Trwało to pół roku. Dosłownie platonicznego zakochania. Nie zdradziłem żony fizycznie. I dobrze. Bo z biegiem czasu dochodzę do wniosku, że to nie ja zabiegałem o tą drugą, tylko ona "zastawiła sidła na mnie". Do tej pory nie wiem dlaczego. I nie wiem czy kiedykolwiek się dowiem czy czuła cokolwiek wtedy do mnie. Czy raczej traktowała to jako sport. Rozkochać w sobie faceta i zakończyć to bez żadnej rozmowy pisząc tylko że kocha męża i podając do posłuchania piosenkę "A u mnie maj". Nie sądźcie, że jestem biedny, że się skarżę i się w ten sposób bronię :) Nie, tyle że na koniec chciała jeszcze abyśmy pozostali przyjaciółmi. Masakra. Dlaczego chciała mnie jeszcze dodatkowo pogrążać i w ten sposób robić nadzieję że .... wiecie jak to jest. Najgorsze jest to że cały czas brakuje mi jej bliskości. Dość często o niej myślę. Mam w głowie tak bardzo wyidealizowany jej obraz, że patrząc na to co się między nami wydarzyło i rozumiejąc że to praktycznie ona mnie uwiodła rzucając jakby urok, w dalszym ciągu potrafię bronić jej zachowania przed samym sobą. Czy to jest normalne? No właśnie. Myślę tak samo jak Wy. I co z tego. I tak jak tylko mogę to szukam jej wzrokiem. Dziwne, ale on też to robi. Czy w ten sposób chce się upewnić że jestem jeszcze pod wpływem jej uroku?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jack ~Jack
    ~Jack
    Napisane 16 maja 2014 - 10:23
    A nasze burzliwe przeżycia zaczęły się tez od jej piosenki. Kiedyś napisała abym posłuchał "Psalm stojących w kolejce" - słowa "...kiedy te kamienie w końcu drgną .." Myślałem, że ona czuje się źle w swoim związku i chce zmian. Głupi. Potem do mnie dotarło, że prawdopodobnie chodziło: kiedy w końcu coś do niej poczuję. Ciekawe jak Wy zinterpretujecie te słowa. W każdym bądź razie zauroczyłem się nią na zabój. Do tej pory nie mogę się z tego otrząsnąć. Dość często ją widuję, i w tym jest szkopuł. Bo za każdym razem jak ją widzę to serce wyskakuje mi z piersi i leci do niej :( A ja nie mogę nad tym zapanować, a naprawdę bym chciał.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jaro ~Jaro
    ~Jaro
    Napisane 16 maja 2014 - 11:23
    Trudno to ocenić.
    Jeżeli bez rozmowy się obyło, to rzeczywiście raczej nigdy się nie dowiesz.
    Mogła się wycofać, bo nie widziała inicjatywy z twojej strony.
    Uważam jednak, że utwór o czekających w kolejce za niczym, był skierowany do Ciebie, pod warunkiem jednak, że wcześniej dałeś Jej podstawy tak myśleć. Np. ze Twoje małżeństwo jest nijakie.
    Tak mówią, że to nie my wybieramy, tylko kobiety nas namierzają.
    Ale tak naprawdę, to tylko przyzwolenie pewne.
    I albo coś z tym zrobisz albo nie.
    Ty, nie zrobiłeś nic.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Arkadiusz ~Arkadiusz
    ~Arkadiusz
    Napisane 16 maja 2014 - 13:50
    ~Jack napisał:
    Jaro, ależ ja dobrze Ciebie rozumie :) Moja żona jest ogólnie fajną babką, ale ma to coś w sobie z Twojej ślubnej. Ja chcę ciągle więcej, a ona zadowala się tym co ma :( Kilka lat temu przeżyłem stan zakochania. Trwało to pół roku. Dosłownie platonicznego zakochania. Nie zdradziłem żony fizycznie. I dobrze. Bo z biegiem czasu dochodzę do wniosku, że to nie ja zabiegałem o tą drugą, tylko ona "zastawiła sidła na mnie". Do tej pory nie wiem dlaczego. I nie wiem czy kiedykolwiek się dowiem czy czuła cokolwiek wtedy do mnie. Czy raczej traktowała to jako sport. Rozkochać w sobie faceta i zakończyć to bez żadnej rozmowy pisząc tylko że kocha męża i podając do posłuchania piosenkę "A u mnie maj". Nie sądźcie, że jestem biedny, że się skarżę i się w ten sposób bronię :) Nie, tyle że na koniec chciała jeszcze abyśmy pozostali przyjaciółmi. Masakra. Dlaczego chciała mnie jeszcze dodatkowo pogrążać i w ten sposób robić nadzieję że .... wiecie jak to jest. Najgorsze jest to że cały czas brakuje mi jej bliskości. Dość często o niej myślę. Mam w głowie tak bardzo wyidealizowany jej obraz, że patrząc na to co się między nami wydarzyło i rozumiejąc że to praktycznie ona mnie uwiodła rzucając jakby urok, w dalszym ciągu potrafię bronić jej zachowania przed samym sobą. Czy to jest normalne? No właśnie. Myślę tak samo jak Wy. I co z tego. I tak jak tylko mogę to szukam jej wzrokiem. Dziwne, ale on też to robi. Czy w ten sposób chce się upewnić że jestem jeszcze pod wpływem jej uroku?

    Sprawdza swoją atrakcyjność Twoim kosztem. Zawiesza cię na haczyku w uczuciowej spiżarce na wypadek, kiedy poczuje samotność. Zorientowawszy się, że
    oddasz całego siebie .postanowiła zamrozić relacje. Faceci to lustra. Im bardziej się zauroczysz, tym atrakcyjniej czuje się artystka. Zachowaj obojętność, lekceważ, a zobaczysz jak zareaguje.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jack ~Jack
    ~Jack
    Napisane 16 maja 2014 - 13:59
    Całkowita racja, Jaro. Analizując jej poczynania dochodzę do wniosku, że ona jednak czegoś ode mnie chciała. - Pragnęła przeżyć ze mną coś czego brakowała jej w swoim związku. Ja raczej w tamtym czasie zauroczenia myślałem "o nas" w dalszej perspektywie. Nie chciałem tego schrzanić przelotnym seksem. Chciałem ją najpierw poznać i stworzyć coś stabilnego. Nie jestem typem który zdradza. Nie latam za kochankami. Naprawdę zawróciła mi cholernie w głowie. - Nie pociągnąłem tego co ona ofiarowała. I w końcu się jej odwidziało. Mogła się poczuć odrzucona, bo nie odważyłem się czy tez nie chciałem wziąć tego co mi ofiarowała. Kiedyś nawet zarzuciła mi że w majlach do niej wspominam imię mojej żony. Z pewnym rozżaleniem pisała że nigdy nie będzie dla mnie taka dobra jak moja żona. Był czas że jednak poruszyłem temat intymnych spotkań. Wtedy się obraziła. może za późno do tego dojrzałem. Może już wtedy nic nie czuła. Nie zależało jej. Może zmądrzała i ochłonęła. Zrozumiała że poddała się chwili i w końcu zrozumiała swój błąd. Na wszystko jest czas. Gdy się go przegapi, zostaje się na lodzie. Ale czy ja zostałem na lodzie? Nie. I tak nic by z tego nie wyszło. Tak naprawdę nie zostawiłbym żony i dzieci. Moje życie nie jest złe, choć poniekąd łączyła mnie z nią wyjątkowa zgodność ... Myślę że i ona nigdy nie myślała o odejściu od rodziny. Miała podobne przeżycia w dzieciństwie. Wiedziała z czym to się wiąże. Nie można budować swojego szczęścia na nieszczęściu innych.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jack ~Jack
    ~Jack
    Napisane 16 maja 2014 - 14:08
    W realu prawie niemożliwe jest poruszanie takich tematów bez obawy wydania. Arkadiuszu, dla takich właśnie wpisów jak Twoj, ekshibicjonuje się publicznie, aby poznać niezależny osąd, i móc w końcu zetrzeć ze swojej głowy jej aż do przesady wyidealizowany wizerunek.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jaro ~Jaro
    ~Jaro
    Napisane 16 maja 2014 - 14:48
    "Nie można budować swojego szczęścia na nieszczęściu innych."

    Często to czytam.
    Ale co to znaczy, tak naprawdę?

    Nie jestem szczęśliwy.
    Czy moja żona, nie buduje swojego szczęścia na moim nieszczęściu?
    Czy żony, które oczekują zerwania z kochanka, nie robią tego?
    Czy nie mówią, "nie myśl o sobie, tylko o mnie? to ja chcę być szczęśliwa, Ty nie musisz?"

    Chciałbym usłyszeć tylko jedno od żony "nie męczmy się dalej"
    Dlaczego sam tego nie powiem?
    Już mówię.. Ponieważ, uważam, że to powinno wyjść od kobiety, która zostanie z dziećmi, na którą spadnie większa część obciążeń związanych z byciem rodzicem.
    Zostawiając Ją samą, bez Jej zgody na to, sam też nie byłbym szczęśliwy.
    Sam, też nie chciałbym nigdy, żeby to żona zostawiła mnie z dziećmi samego, mówiąc, zakochałam się.
    Nie mówimy, że się kochamy, ale nie mówimy też głośno, że tak już nie jest.


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Roma ~Roma
    ~Roma
    Napisane 16 maja 2014 - 18:23
    ~Jaro napisał:
    "Nie można budować swojego szczęścia na nieszczęściu innych."

    Często to czytam.
    Ale co to znaczy, tak naprawdę?

    Nie jestem szczęśliwy.
    Czy moja żona, nie buduje swojego szczęścia na moim nieszczęściu?
    Czy żony, które oczekują zerwania z kochanka, nie robią tego?
    Czy nie mówią, "nie myśl o sobie, tylko o mnie? to ja chcę być szczęśliwa, Ty nie musisz?"

    Chciałbym usłyszeć tylko jedno od żony "nie męczmy się dalej"
    Dlaczego sam tego nie powiem?
    Już mówię.. Ponieważ, uważam, że to powinno wyjść od kobiety, która zostanie z dziećmi, na którą spadnie większa część obciążeń związanych z byciem rodzicem.
    Zostawiając Ją samą, bez Jej zgody na to, sam też nie byłbym szczęśliwy.
    Sam, też nie chciałbym nigdy, żeby to żona zostawiła mnie z dziećmi samego, mówiąc, zakochałam się.
    Nie mówimy, że się kochamy, ale nie mówimy też głośno, że tak już nie jest.





    Wiesz Jaro nie zagadzam sie z przyslowiem "nie można budować swojego szczęścia na nieszczęściu innych"
    Ale nigdy nie zgodzę sie na to by to kobieta musiała podjąć decyzje o zakończeniu związku , ja ta odpowiedzialność przerzucama na stronę zdradzająca .

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~aga40 ~aga40
    ~aga40
    Napisane 16 maja 2014 - 18:52
    Roma to jest czyste wygodnictwo,nic więcej,ciekawe który z nich by się zgodził na taki układ przy odwróceniu ról,choć coraz częściej uważam że kobiety są głupie,choćby na przykładzie swoim a ostatnio Bogusława Lindy,kolega szybko się rozwiódł z niewierną żoną a Lidia nadal jest żoną Lindy,no chyba że nie mieszkają razem.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Roma ~Roma
    ~Roma
    Napisane 16 maja 2014 - 19:30
    ~aga40 napisał:
    Roma to jest czyste wygodnictwo,nic więcej,ciekawe który z nich by się zgodził na taki układ przy odwróceniu ról,choć coraz częściej uważam że kobiety są głupie,choćby na przykładzie swoim a ostatnio Bogusława Lindy,kolega szybko się rozwiódł z niewierną żoną a Lidia nadal jest żoną Lindy,no chyba że nie mieszkają razem.


    Aga ja nie uważam , ze kobiety są głupie , kiedyś przeczytałam post chyba Marioli na forum czy warto walczyć o małżeństwo ......., ze zdrada jest egoistyczna bo nie pozwala poznać osobie zdradzonej przeżyć to co przeżywa strona zdradzająca i wiesz co ja potrafię sie z nią zgodzić ale nie wiem czy inni panowie zdradzający zgodzilliby sie z ta teza gdyby okazało sie , ze ich zony sie zakochały , tak po prostu zakochały, nie z zemsty ale zakochaly sie ....czy nagle nie okazałoby sie , ze bardzo kochają swoje zony ...jestem ciekawa

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jaro ~Jaro
    ~Jaro
    Napisane 17 maja 2014 - 08:54
    Nie wiem, jak inni mężowie, ale ja chciałbym bardzo żeby moja żona zakochała się.
    Do Romy. Ja nie uchylam się od odpowiedzialności za cokolwiek. Ja nie muszę głośno powiedzieć, że mam kogoś, bo moja żona o tym wie. A jednak nie porusza tego tematu. I dla mnie to jest jakaś informacja, że Ona nie chce niczego zmieniać. A ponieważ uważam, że ma do tego prawo, ja też tego nie robię.
    Nie znasz Jej, ale wydaje Ci się, że wiesz lepiej czego Ona by chciała? żebym powiedział prawdę i odszedł? Skąd wiesz? Bo Wy, kobiety byście tego chciały, czy Ty?

    Mam też pytanie do agi40, czy mogłabyś rozwinąć słowo "wygodnictwo", którego wyraźnie nadużywasz.
    Z góry powiem, że jestem pełnosprawnym dorosłym człowiekiem, który sprząta, gotuje i robi zakupy. Sam się ubieram i opieram. Pomagam żonie i dzieciom.
    Przykro mi, że nie zrozumiałaś niczego, co napisałem.
    Oceniasz mnie, nie znając zupełnie, oceniaj swojego męża, który został w domu z wyboru kochanki a raczej, z braku lojalności z Jej strony, której oczekiwał.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Roma ~Roma
    ~Roma
    Napisane 17 maja 2014 - 09:36
    Jaro
    Twoje pytania nie powinny być skierowane do mnie a do Twojej żony ale Ty przecież nie musisz pytać bo dobrze wiesz ( a może prędzej domyślasz się ) co ona czuje , potrzebuje i , że jest w tym wszystkim szczęśliwa .Jaro to Twoja bajka nie moja ...
    Wiem jedno , że nie można trwać długo w związku opartym na domysłach ,że trzeba głośno rozmawiać .
    To Ty napisałeś
    '' Sam, też nie chciałbym nigdy, żeby to żona zostawiła mnie z dziećmi samego, mówiąc, zakochałam się.
    Nie mówimy, że się kochamy, ale nie mówimy też głośno, że tak już nie jest.''



    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jaro ~Jaro
    ~Jaro
    Napisane 17 maja 2014 - 09:41
    Kiedy powiedziałem, musimy porozmawiać, usłyszałem "ale ja, nie chcę o niczym rozmawiać".
    Czekam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Roma ~Roma
    ~Roma
    Napisane 17 maja 2014 - 11:02
    Jaro
    piszesz
    "Nie wiem, jak inni mężowie, ale ja chciałbym bardzo żeby moja żona zakochała się.''
    piszesz tak dlatego , że masz kochankę i ułatwiłoby Ci tylko rozwiązanie problemu ?
    w tym całym Twoim " czekaniu'' na rozmowę, kochanka może się Tobą znudzić a żona zakochać w innym ...obyś nie musiał zmieniać toku myślenia

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~aga40 ~aga40
    ~aga40
    Napisane 18 maja 2014 - 14:34
    Jaro nie wydaje mi sie abym naduzywała słowa "wygodnictwo"i nie chodzi mi o sprzątanie ani gotowanie.Jesli chodzi o mojego męża to ani ja ani tym bardziej ty nie wiesz jakie kierowały nim pobudki jego pozostania w domu.O swojej przzyjaciółce i jej podwójnej grze dowiedzial się kilka tygodni po tym jak się przestał z nią spotykac.Zadziwia mnie jednak fakt zważywszy ze to nie jego pierwszy raz,to że on nigdy nie chciał odejśc ode mnie,chciał mieć dom a z kochankami spotykać sie u nich.Dla mnie taki właśnie układ jak u ciebie i poniekąd jaki stosował mój mąż jest wygodnictwem.Nie trzeba nic robić zmieniać ,niech inni podejmują decyzję i potem mają pretensje do siebie,ja nic nie zrobiłem to twój wybór.
    Ale kiedy postawiłam torbę na środku pokoju i zapytałam kto się do niej pakuje ja czy on,jego zachowanie calkowiie sie zmieniło,kocha mnie teraz nad zycie ,to wszystko było nie warte moich łez,i zrobi dla mnie wszystko.
    To jest obrzydliwe.A tobie życzę dobrego wyboru.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ewa ~Ewa
    ~Ewa
    Napisane 18 maja 2014 - 18:30
    aga40 - co kierowało Tobą, że nie wyrzuciłaś męża z domu, skoro zdradzał a Ty tego nie akceptujesz ? Z boku to też może wyglądać na wygodnictwo.
    Kobiety robią to, z wygody akceptują wyskoki męża - często pomstując na niego. Dlaczego nie zwrócić sobie wolności - nic nie jest wieczne. na pewno miłość nie jest wieczna. Skoro wiadomym jest, że się nie kocha ... nie lubi... nie pożąda ... nie zabiega się o partnera - to po prostu jest wygodnictwo z obu stron.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~aga40 ~aga40
    ~aga40
    Napisane 18 maja 2014 - 19:29
    Bo kochałam i wierzyłam w zapewnienia że kolejnego razu nie będzie, a ty odpowiedzmi czy bbyłam albo raczej jestem głupia czy naiwna bedzac z nim na dobre i na złe przez 28lat. I nie zarzucaj mi że rzucalam na niego jakieś obelgi bo nigdy na nikogo nie pomstowalam a zwłaszcza na osobę która się kocha.Ale jeśli uważasz że to wygodnictwo z mojej strony to niech i tak będzie. Zareczam cie że bardzo mnie to wygodnictwo uwieralo ale uważam że dla miłości człowiek może znieść wiele, wielu moich znajomych się dziwilo i pukalo w głowę, dziś jestem tylko zawiedziona i czuję się wykorzystana ale kto by nie korzystał jak by mógł, nie?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ewa ~Ewa
    ~Ewa
    Napisane 18 maja 2014 - 20:01
    aga40
    Nie chciałam Cię urazić, raczej próbuję zrozumieć. Kochałam mężczyznę, który mnie zdradził i wyrzuciłam go z życia. Po krótkim czasie biłam się z myślami, były dni i tygodnie, że żałowałam. Po latach wiem, że to była dobra decyzja.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Roma ~Roma
    ~Roma
    Napisane 19 maja 2014 - 07:56
    Aga40 zgadzam się z Tobą , może trochę inaczej bym to nazwała ...
    konsekwencją wyboru ...
    zdradziłeś - już podjąłeś decyzję o odejściu od żony !
    żałujesz - zostajesz w domu i naprawiasz związek z żoną ,
    nie żałujesz , odchodzisz przyjmujesz na siebie połowę obowiązków rodzicielskich lub jej większą część na czas by Twoja żona stanęła na nogi i ułożyła sobie życie .
    Nie mówię , że może wszystkie kobiety by tak chciały ale ...jeśli nawet są kobiety(żony) , które lubią żyć w trójkątach ( ja takich nie znam) a TY chcesz ułożyć sobie życie na nowo już z kochanką to masz cierpieć dlatego , że ona tak chce? tego nie rozumiem...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy