Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

czy można kochać dwie kobiety?

Rozpoczęte przez ~jaśko, 04 wrz 2012
  • avatar ~Po40 ~Po40
    ~Po40
    Napisane 14 września 2017 - 18:19
    Czym innym byłoby może, gdyby zdradzający, zanim się zauroczył, i zanim zdradził, powiedział żonie: „Zdradzę Cię” , a żona odpowiedziała: „Dobrze, ale nie chcę o tym wiedzieć i pozostajemy bez względu na to w związku do końca” i oboje by się na taki układ zgodzili – choć byłoby to nietypowe i nie bez kłamstw, ale, na swój sposób, dogadane. Gdyby na to nie przystał i odszedł po takiej deklaracji żony – byłoby jasne i proste. Bez kłamstw byłoby na pewno, gdyby partner w związku uczciwie partnerce powiedział: „Pomyliłem się, przepraszam. Nie zakochałem się w nikim innym, nie zdradziłem Ciebie, ale też nie potrafię się w moim związku z tobą odnaleźć. Zróbmy coś z tym wspólnie, lub rozejdźmy się, zanim zaczniemy się oszukiwać.”.
    Ale jeżeli partner zdradził, a potem dopiero kombinował co z tym zrobić: powiedzieć czy nie powiedzieć, żona chce znać prawdę czy nie chce znać prawdy... – to przepraszam, ale to już jest rzecz wtórna, efekt tego, że zerwał umowę bez ostrzeżenia drugiej strony. A cały ciąg dalszy jest konsekwencją tego faktu.
    Jeżeli żona przeczuwa, że została zdradzona, ale nie przyjmuje tego przeczucia do wiadomości – to sorry, ale to jest jedna z możliwych jej reakcji. Fakt – trudna. Fakt – może to być i przy jakichś specyficznych cechach osobowosciowych kara na mężu za popełniony czyn i dla męża niewspółmiernie wysoka. Tylko – tak długo, jak długo zdradzający nie przyznaje się wprost, jak długo pozostaje w tym związku, jak długo gra w grę, którą sam zainicjował jednocześnie zdradzając i czekając, aż żona zareaguje, jak długo sam nie stawia sprawy jasno sam oczekując jasnej sytuacji, jak długo sam nie potrafi zdecydować i przyjąć odpowiedzialności za to co robi i czego chce – to cierpi na własne życzenie. Może ubolewać, ale nad czym? Sytuacja nie jest zdrowa. Oboje cierpią. Ale u źródła leży zdrada, zerwana umowa, kłamstwo. Zdradzający podejmuje zdradą krok obarczony zawsze odpowiedzialnością. Jeśli nie chce jej na siebie wziąć – nie może mieć żalu do świata, że tej odpowiedzialności nie wziął na siebie za niego.
    Jaro, z tego co piszesz, przeżyłeś ciężką historię i współczuję. Ale, widzisz, to nie przeczy temu, co napisałem. Nie znam Twojej całej historii i portal to nie miejsce na to, ale z tego co napisałeś wynika, że zerwałeś umowę swą własną decyzją, potem chciałeś się przyznać, ale się nie przyznałeś. Powodów mogą być tysiące. Ale jeśli nie powiedziałeś i nie podjąłeś decyzji, to znaczy może, że i ty nie chciałeś zmian – nie na tyle, by ich dokonać. Nie miej żalu do żony, że i ona nie chciała, że czas płynął, że zdradzałeś, a ona Ciebie nie rzuciła. Wygląda to trochę tak, jakby ktoś wsiadał do pociągu, stawił prawą nogę na stopniu i dalej czekał, aż ktoś popchnie go, wstawi jego lewą nogę i zatrzaśnie za nim drzwi . Stoi tak i dziwi się, że nikt go nie wpycha, że pociąg nie rusza, że ma lata już spóźnienia, a ci co byli z nim na peronie, by go pożegnać, dawno znudzeni odeszli. Co byś pomyślał, widząc kogoś tak wsiadającego na peronie do pociągu?
    Odpowiadamy za swoje życie.
    To prawda – nie wiem co czuje zdradzający. Ale weź też jedno pod uwagę – tak długo, jak długo sam nie zostałeś zdradzony, nie wiesz co czuje zdradzony.
    Ale i zdradzony i zdradzający mogą się czegoś ze swego zycia nauczyć. A po całej burzy najważniejsze jest jedno: życie płynie dalej, mamy je i to jest nasz najpiękniejszy dar. Przeminie niezasmakowane, gdy będziemy ciągle rozdrapywać przeszłość, wygrzebywać swoje bóle i lęki i w oparciu o nie budować czarne wizje swej przyszłości. Gdy wzdychamy cały czas nad pięknem, które stracilismy i pozwalamy się zanurzać w beznadziei, że nigdy juz tak pięknie nie będzie, nie widzimy tego, co właśnie się zdarza, co jest nam własnie dane, co jest teraz. Jedyne realne.To tu i wyłącznie tu możemy znaleźć piękno.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jaro ~Jaro
    ~Jaro
    Napisane 15 września 2017 - 15:47
    Piszesz o zupełnie innej sytuacji. Być może swojej.
    Posługując się Twoim przykładem,
    ja, nie czekałem aż ktoś mnie wypchnie z tego pociągu,
    za mnie podejmie decyzję.
    Ja ją, już dawno podjąłem sam,
    chciałem wysiąść i wysiadłem,
    czekałem na tym stopniu tak długo, nie po to, by zrobiła coś za mnie..
    czekałem, by spytała, dlaczego nie wsiadam?
    To duża różnica.

    Dla mnie, przynajmniej.

    Wiesz, jaka była pierwsza reakcja mojej żony, gdy jej w końcu powiedziałem?
    była wściekła..
    pierwsze jej słowa to: dlaczego wszystko zepsułeś? nie chciałam nic wiedzieć, jak żyjesz i co robisz. było mi tak dobrze..
    nie chciałam być sama a teraz będę musiała..

    żałuję, że tak długo czekałem, chociaż to był czas dla dzieci..

    Nie żałuję, że przez moment odrzuciłem wszystko i pomyślałem tylko o sobie. Zburzyłem wszystko i zacząłem budować od początku.
    Dziś uważam, że nie było innego rozwiązania.

    Oceniasz kogoś w sytuacji, której nigdy nie byłeś.
    Będąc po jednej stronie, powinieneś tylko pisać, co sam czułeś, a drugiej stronie zadawać pytania.
    Ty znasz już wszystkie odpowiedzi.
    Trudno rozmawiać, można tylko posłuchać.

    pozdrawiam

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Po40 ~Po40
    ~Po40
    Napisane 18 września 2017 - 16:24
    Jaro, masz rację. Każdy może napisać jedynie w odniesieniu do swojego doświadczenia. Każdy ma inne. I nie uniknie się patrzenia na inne zdarzenia przez pryzmat tych już doświadczonych.

    Przepraszam. Niczego nie można generalizować.

    Wiesz, mnie wiele wpisów różnych ludzi tutaj pokazały różne perspektywy. Nie, żebym wszystkie rozumiał. Ale uczę się, że takowe też są.
    Przeżywam ciągle jeszcze ten smutek, żal lat, które minęły. Na samym początku postanowiłem, że na przeszłość będę patrzył przez pryzmat dobrych chwil - tych, które były dobre w moich oczach. Wyszedłem z założenia, że tak będzie łatwiej. Nie znienawidzić kogoś, kogo bardzo kochałem. Udało mi się. Ale wiem, że pod skórą ciągle jeszcze tętnią pokłady gniewu. Czasem wyrywają mnie ze snu w środku nocy, czasem przypływają, gdy świat wokół akurat jest piękny... Bez ostrzeżenia.
    Ale idę dalej w życie. Gubię powoli ten ciężar. Pewnie. Pomagają mi. Sport, nowo poznawane osoby, dawni przyjaciele, bliscy... Nie zawsze na pomoc to wygląda. Czasem się strasznie buntuję. Ale wtedy właśnie przypominam sobie to, co tu czasem zaglądając, widzę. Fakt istnienia różnych perspektyw. Nie muszę się w nie zanurzać. Ale świadomość ich istnienia pozwala mi rozumieć, że dla mnie ważne jest wiedzieć, jaka jest moja. By pozostać sobą. Dzięki temu zdarzyło się też coś pięknego w moim życiu. Poznałem kogoś i potrafię tej osobie powiedzieć: Taki jestem. I nie muszę nikogo innego grać. To olbrzymia wolność.

    Wolny w pełni będę, gdy już nic z przeszłości nie będzie boleć.

    Jeszcze raz przepraszam. To, co piszę. to tylko moja perspektywa.

    Pozdrawiam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jaro ~Jaro
    ~Jaro
    Napisane 18 września 2017 - 19:36
    Dziękuję.

    Wielu ludziom, udaje się drugi raz..
    Tobie też się uda.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~ona ~ona
    ~ona
    Napisane 26 września 2017 - 21:15
    ja mam problem z rozszyfrowaniem swojego męża otóż dwa lata temu poznał kobietę (ma męża) z którą się doskonale rozumie dużo rozmawiali przez fb i inne komunikatory czasami sie spotykali ja (żona)się trochę denerwowałam i rozmawiam z nim o tej sytuacji że mnie taka sytuacja męczy on twierdzi że kocha tylko mnie ze że mną chce spędzić resztę życia i inne tego typu deklaracje.. niestety czasami jest tak że mu nie wierzę bo wiem że jej pisze sms-y typu bardzo Cie lubię tęsknię za Tobą czy szkoda ze Cię nie ma obok. Czasami się widuje sam na sam jej mąż był trochę zazdrosny ale już teraz przestał i teraz mój problem jest taki: czy to rzeczywiście jest tylko przyjaźń jak on twierdzi czy jest raczej zakochany tylko nie ma odwagi mi się do tego przyznać... ona twierdzi że jest szczęśliwa w swoim małżeństwie i nigdy nie chciałaby żeby przez nią nasze się zepsuło. jednak ja wciąż mam wątpliwości że przez to że ona deklaruje swoje szczęście w małżeństwie on nie podejmie ryzyka rozstania się że mną bo mnie straci a nie zyska jej. widzę że czasami jest przygnębiony pisze czasami wiersze o niej o tym jak tęskni. Nie chcę go bezpodstawnie posadzać i zostawiać ale nie czuje się na 100% pewna ze jestem jedyną która kocha ...a być może jest tak że kocha nas obie tylko ona jest zupełnie niedostępna i ostatecznie woli być ze mną.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Analogia ~Analogia
    ~Analogia
    Napisane 27 września 2017 - 18:22
    ~ona napisał:
    ja mam problem z rozszyfrowaniem swojego męża otóż dwa lata temu poznał kobietę (ma męża) z którą się doskonale rozumie dużo rozmawiali przez fb i inne komunikatory czasami sie spotykali ja (żona)się trochę denerwowałam i rozmawiam z nim o tej sytuacji że mnie taka sytuacja męczy on twierdzi że kocha tylko mnie ze że mną chce spędzić resztę życia i inne tego typu deklaracje.. niestety czasami jest tak że mu nie wierzę bo wiem że jej pisze sms-y typu bardzo Cie lubię tęsknię za Tobą czy szkoda ze Cię nie ma obok. Czasami się widuje sam na sam jej mąż był trochę zazdrosny ale już teraz przestał i teraz mój problem jest taki: czy to rzeczywiście jest tylko przyjaźń jak on twierdzi czy jest raczej zakochany tylko nie ma odwagi mi się do tego przyznać... ona twierdzi że jest szczęśliwa w swoim małżeństwie i nigdy nie chciałaby żeby przez nią nasze się zepsuło. jednak ja wciąż mam wątpliwości że przez to że ona deklaruje swoje szczęście w małżeństwie on nie podejmie ryzyka rozstania się że mną bo mnie straci a nie zyska jej. widzę że czasami jest przygnębiony pisze czasami wiersze o niej o tym jak tęskni. Nie chcę go bezpodstawnie posadzać i zostawiać ale nie czuje się na 100% pewna ze jestem jedyną która kocha ...a być może jest tak że kocha nas obie tylko ona jest zupełnie niedostępna i ostatecznie woli być ze mną.


    Masz wszystkie niezbędne informacje i dane..
    Co tu jest do rozszyfrowania?
    Istnieją przyjaźnie męsko-damskie, lata całe i są to absolutnie a-seksualne relacje.
    Smsy o treści "bardzo Cie lubię, tęsknię za Tobą czy szkoda ze Cię nie ma obok." wychodzą poza ramy takiej przyjaźni.
    Niewątpliwie miłość i zakochanie, to dwa różne stany.
    Gdy ktoś, nie czuje się kochany, to kochany nie jest.

    Mąż z całą pewnością jest zakochany, nie podałaś treści, jej smsów, więc trudno wyrokować, czy ona jest również zakochana.Gdy jednak je czyta i nie protestuje, można sądzić, że jest również..

    Rozumieją się bez słów, oboje są w związkach, żadne z nich nie robi kroku dalej.. ale, również tego nie przerywa...

    To źle rokuje..
    dla Ciebie, na pewno..

    Jako kobieta, nigdy bym nie ułatwiła facetowi takiej sytuacji..
    Ona asekuruje się..czeka aż on sam, pierwszy powie co czuje..
    On, nie powie... bo, ona nie dała mu zielonego światła..
    tacy są dzisiejsi mężczyźni..
    To kobiety wybierają..

    Tak to wygląda z boku..
    jak jest naprawdę, wiedzą tylko oni.
    Jedno jest pewne, masz powody do obaw.

    moja rada:
    zacznij robić, dokładnie to samo.
    Jak ktoś, nie zobaczy, że coś mu ucieka..
    to nic nie zobaczy..

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~ona ~ona
    ~ona
    Napisane 27 września 2017 - 21:58
    dzięki za informację... on codziennie mnie zapewnia że chce być tylko że mną że tylko mnie kocha.... byłam nawet u psychologa,który stwierdził że nie mam powodów do zazdrości bo przyjaźnie damska męskie się zdarzają i nie mam co panikować, że tego typu sms-y o niczym nie świadczą a ja doszukujr się zdrady tam gdzie jej nie ma. jednak ja mam nieodparte wrażenie że on jest w niej zakochany tylko tak jak mówisz nie robi pierwszego kroku bo ona mu nie daje zielonego światła. poza tym od jakiegoś czasu skrzętnie kasuje sms-y wysyłane do niej i wszelką korespondencję... jak go zapytałam oczywiście nie wprost o to odpowiedział że nie chce mnie denerwować bo wie jak na mnie działa ta znajomość. na początku tej znajomości mówił że jak ja mam z tym problemem to może ja zerwać teraz twierdzi że byłoby mu ciężko bo luz lepiej się poznali ,czyli moim zdaniem brnie w to bardziej. Aja cierpliwie czekam jeśli się okaże że mnie kiedykolwiek zdradził i caly czas oszukiwał będzie tego mocno żałował.
    Też myślałam o takiej opcji żeby robić dokładnie tak samo mam tylko problem techniczny nie mam z kim sms-ować czy podtrzymywać takich znajomości... poza tym trochę obawiam się że mnie to mocniej wciągnie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Analogia ~Analogia
    ~Analogia
    Napisane 28 września 2017 - 16:43
    Jeżeli, jesteście w związku,
    on, nie powinien, kasować żadnych esmsów..
    Ty, nie powinnaś ich nigdy czytać..

    Macie duży problem.
    Nie wy jedni, zresztą..

    Dlaczego tak się dzieje? nie wie nikt..
    Wracając do mojej rady: smsy z kolegą z pracy czy innym, tylko skomplikują Ci życie, jak sama piszesz, nie znasz nawet własnej reakcji na taką zażyłość...
    proponuję poprosić koleżankę, wtajemniczoną, lub pisz sama do siebie z innego numeru..

    Sama musisz wiedzieć, na jakim jesteś etapie..
    -chcieć go odzyskać,
    -spróbować wrócić, do tego co było kiedyś,
    -odpłacić tym samym,
    czy
    -myśleć już tylko o sobie samej,

    Czego chcesz? co chcesz osiągnąć?

    Kiedy mając problem, a mając partnera, zwracasz się o pomoc do osób trzecich, oznacza tylko jedno - jesteś sama.

    Chyba, nie o zapewnienia słowne o kochaniu chodzi?
    Każda kobieta, kochana przez partnera, wie o tym i czuje to, nie musi pytać, czy mnie kochasz? nie musi nawet słyszeć, że ją kocha..
    powodzenia

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Dede ~Dede
    ~Dede
    Napisane 28 września 2017 - 22:19
    Witam wszystkich, przez przypadek znalazlem forum. Swietna sprawa, do rzeczy. Mam 26 lat, jestem zareczony. Jestem z dziewczyna 7 lat. Nie mamy dzieci, kredytow, zyjemy za granica. Powodzi sie. Jestesmy uznawani za swietna pare, zawsze byla przy mnie i jest niesamowicie dobra kobieta. Obydwoje pochodzi z dobrych domow, z wartosciami. Rodzice zawsze razem. Jakis czas temu poznalem Kobiete, 33 lata. Samotna. Pochodzi z gruzji. Polaczyly nas rozmowy o gorach, zajmujemy sie ta sama pasja. Jej myslenie strasznie mi zaimponowalo, zafascynowala mnie i ja ja. Wiadomo, wiadomosci, rozmowy o zyciu. Nie naciskalismy, samo przyszlo. Byla tutaj na studiach, konczy doktorat. Pojechala do siebie, kontakt aie nie urwal. Blakam sie, nie moge przestac myslec o niej. Wszystko wydaje mi sie idealne. Widze w niej moje odbicie. Mam ulozone zycie z dziewczyna, plany, zauwazylem ze swego czasu nie dbalem o nasz zwiazek, rozmylo sie cos. Zaczalem dbac, starac sie. Nie mniej to co jest z druga kobieta nie mija. Nie nowimy o milosci. Wiemy ze to nie ma szans.
    Ale cala sytuacja mnie dobija. Nie zdradzilem mojej dziewczyny, moje sumienie jest czyste. Ale czuje jak moje serce walczy, jak strach o przyszlosc mnie zjada. Z drugiej strony moze to wlasnie ta starsza jest dla mnie? Moze jestem jeszcze mlody i nie dojrzalem emocjonalnie. Prosze o porade i serdecznie pozdrawiam!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~ona ~ona
    ~ona
    Napisane 29 września 2017 - 09:44
    Analogia - dzięki Twoje słowa mi dużo pomagają, zdecydowanie nie chodzi o zapewnienia słowne, jednak jego zachowanie w większości jest prawidłowe (kochającego człowieka). Sama już nie wiem czy to tylko moja budząca się chora wyobraźnia i przeczucia czy rzeczywistość.
    Wiem jedno to mnie zjada od środka, chciałabym powiedzieć mu żeby zerwał tą znajomość ale jednocześnie kłóci się to z moimi poglądami że nie należy nikomu wybierać znajomych i przyjaciół. Jeśli to jest tylko przyjaciółka która jak twierdzo on jest jak siostra- lub dobry kumpel ?
    Nie mniej jednak bardzo dziękuję za pomoc.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Po40 ~Po40
    ~Po40
    Napisane 29 września 2017 - 15:53
    @Ona: Analogia ma rację.
    Ja pozwolę sobie zwrócić uwagę na niekonsekwencję Twojego męża: jeżeli, jak piszesz, wie, że jego korespondencja ze znajomą jest dla Ciebie problemem, to:
    a) wyjaśnia to z Tobą wysłuchując Ciebie, mówiąc wprost o swoich potrzebach i szanując Twoje potrzeby,
    b) jeśli przyznaje, że jest problem i kocha Ciebie, to rozwiązuje problem zakańczając tego typu korespondencję (jest przy tym w stanie racjonalnie przedstawić konkretne powody swojej znajomej a ta je zrozumie, skoro doskonale się rozumieją i, jeśli i z tobą jest w znajomości, przeprasza Cię za tę korespondencję), a nie ciągnie korespondencję kasując każdy wysłany i otrzymany sms...
    Facet, właściwie chyba każdy człowiek, który kocha drugą osobę, potrafi być wobec niej konsekwentny słowem i czynem, ponieważ potrafi skupić na niej swoją uwagę. Osobiście, mam wrażenie, że Twój mąż Ciebie nie widzi..

    To tylko jeden z przykładów tego, co wynika z tego, co piszesz. I pamiętaj, tylko w oparciu o to ktoś może Ci coś na forum odpowiedzieć. Jak pisze Analogia i jak to rzeczywiście z boku wygląda: Twój mąż sprawia wrażenie zakochanego, najwyraźniej nie potrafi z tym sobie, w kontekście waszego związku, poradzić. Od Ciebie zależy to, co ty z tym zrobisz i czego pragniesz. Jeśli wyciągnąć go z tego zakochania, wzmocnić wasz związek - możesz podjąć grę jak pisze Analogia, możesz też konkretnie i stanowczo z nim rozmawiać - to zależy w dużej mierze od tego, jak kiedyś potrafiłaś z nim rozmawiać, do siebie go przyciągnąć i od tego, jak z różnymi problemami sobie radziliście wtedy, kiedy z nimi sobie naprawdę radziliście.
    Moja rada: nie bój się, że go zranisz. Jeśli masz w sobie taką obawę, to dobrze - ale weź z niej to, co najważniejsze - granice dla sposobu postępowania - z zachowaniem szacunku i uważności. Niemniej postępowania, czyli podejmowania kroków do przodu. Nie pozwól, żeby strach zmusił Ciebie do nic nie robienia i czekania i wycofywania się z każdej próby.
    Jeśli wiesz, że coś w Tobie mogłoby się wymknąć Twojej kontroli - unikaj tego, jeśli teraz, w głębi serca czujesz się z tym źle już na samą myśl o tym. Patrz na siebie samą z olbrzymią uwagą, szacunkiem i zrozumieniem - w sobie znajdziesz większość odpowiedzi. I wiele siły. Zaufaj sobie.

    Również życzę powodzenia.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~48latek ~48latek
    ~48latek
    Napisane 29 września 2017 - 18:59
    mówimy o dzieleniu się miłością, o kochaniu więcej niż jednej kobiety. Jestem matematykiem. Czy miłość jest policzalna?NIe. Czy mozna kochac 10cioro swoich dzieci?Tak.
    Prawda jest taka ze nasza kultura mająca korzenie w chrześcijańswie narzuc nam pewne rzeczy, do tego dochodzą ręka w rękę struktury państwowe, którym jest lepiej jak ludzie są bardziej ustabilizowani. Popatrzmy.. na historię,... tak zwana zdrada zrdadą pogania, krolewskie kochanki, zmiana żon, każdy ktokolwiek miał mozliwość (znaczy pieniądze i władzę)to robił. Wyjątki typu Sobieski potwierdzają regułę. Żyjemy raz, ludzie, żyjcie pełnią Życia. Ok, jesli przyjąłeś konwencję że jesteś w małżenstwie i zona nie toelruje ... kurcze nie mów jej tego nigdy, to rani. To jest Twoja cena.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Leni ~Leni
    ~Leni
    Napisane 30 września 2017 - 11:53
    Może lepiej przyjąć konwencję, że się nie oszukuje, tylko załatwia sprawy uczciwie i zaczyna nowy rozdział.
    Tak nie można?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~? ~?
    ~?
    Napisane 30 września 2017 - 12:36
    ~48latek napisał:
    mówimy o dzieleniu się miłością, o kochaniu więcej niż jednej kobiety. Jestem matematykiem. Czy miłość jest policzalna?NIe. Czy mozna kochac 10cioro swoich dzieci?Tak.
    Prawda jest taka ze nasza kultura mająca korzenie w chrześcijańswie narzuc nam pewne rzeczy, do tego dochodzą ręka w rękę struktury państwowe, którym jest lepiej jak ludzie są bardziej ustabilizowani. Popatrzmy.. na historię,... tak zwana zdrada zrdadą pogania, krolewskie kochanki, zmiana żon, każdy ktokolwiek miał mozliwość (znaczy pieniądze i władzę)to robił. Wyjątki typu Sobieski potwierdzają regułę. Żyjemy raz, ludzie, żyjcie pełnią Życia. Ok, jesli przyjąłeś konwencję że jesteś w małżenstwie i zona nie toelruje ... kurcze nie mów jej tego nigdy, to rani. To jest Twoja cena.


    Wykładasz matmę na uczelni i studentki do łóżka dla zaliczenia semestru Ci włażą? Bo umysł masz jak duże dziecko.
    Ale co tam, trzymaj się swej teorii Einsteinie empatii, gdy kobieta, którą uznasz za tę jedyną, wyjdzie z założenia, że miłość niepoliczalna jest, i będziesz tym w kolejce tylko na środę wieczór. bo tylu innych też kochać trzeba, a tydzień ma tylko 7 dni.
    Znasz rachunek prawdopodobieństwa więc potrafisz wyliczyć na ile procent pewne jest jak tę kobietę nazwiesz.
    Masz 48 lat i nie masz najmniejszego zamiaru pokochać tak kobiety, by była tą jedyną? No co ty... Bądź raz facetem. Chłopaki nie płaczą

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Vivian ~Vivian
    ~Vivian
    Napisane 30 września 2017 - 12:39
    ~48latek napisał:
    mówimy o dzieleniu się miłością, o kochaniu więcej niż jednej kobiety. Jestem matematykiem. Czy miłość jest policzalna?NIe. Czy mozna kochac 10cioro swoich dzieci?Tak.


    MMatematyku proponuję dokształcić się z biologii zamiast z filozofii ;)

    Dobór naturalny to siła natury i kieruje nim dopasowanie genetyczne, ktoś nas przyciąga, a kto inny nie. Miłość między mężczyzną i kobietą może być ze swej natury tylko seksualna, bo taki jest jej cel. Jak nie zdołają tego podtrzymać, to miłość zwyczajnie wygasa. I pojawia się wobec kogo innego. W relacjach pokrewieństwa występuje miłość opiekuńcza, która eliminując pożądanie chroni przed rozmnażaniem w obrębie rodziny, bo jest ono genetycznie niewłaściwe.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~winny ~winny
    ~winny
    Napisane 11 października 2017 - 14:24
    Jestem mężem "ona".
    Powiem krotko - miała rację. Dziś pokazała mi wpis na portalu. - To był akt desperacji - powiedziała. Wczoraj wszystko wyszło. To Ona do tego doprowadziła. Ból jest potworny i nie wiem czy uda nam się odbudować to co zniszczyłem.
    Miałem znajomą. Znajomość przerodziła się w przyjaźń. Mówiliśmy sobie o wszystkim - dosłownie. Zakochałem się. Zacząłem ukrywać spotkania przed Żoną. O wielu jej mówiłem, ale część ukrywałem, bo widziałem, że to dla niej trudny temat. Doszedł wirtualny seks. Nigdy się nie przespaliśmy fizycznie. Nie wiem czy to cokolwiek zmienia. Patrząc na ból Żony, raczej nic.
    Cieszę się jednak, że to zrobiła. Ja nie potrafiłem. Być może dzięki Niej uratujemy jeszcze nas. Chcę tego, jak niczego innego na świecie. Zabiłem to co w Niej najpiękniejsze - serce. Zraniłem głęboko. Kobietę, którą kocham i cały czas kochałem. Ale pokochałem też inną i coraz trudniej było mi żyć.
    W między czasie doszedł zawał, problemy w pracy. Nie chcę się usprawiedliwiać. Jedynie dać obraz sytuacji. Pewne jest jedno - jestem wszystkiemu winny. Zawiodłem zaufanie i wiem, że nigdy go nie odzyskam. A boli jak cholera. Boli potwornie. Gdybym mógł zabrałbym Jej ból i wsadził go w swoje serce.
    Nie wiem czy kiedyś mi wybaczy. Próbuje, i za to jestem Jej wdzięczny. Wiem, że Ją kocham i zawsze będę kochał.
    I jeszcze jedno - to wszystko nie było tego warte.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Vivian ~Vivian
    ~Vivian
    Napisane 11 października 2017 - 23:42
    Uczucia tej przyjaciółki nie są istotne?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~naiwna ~naiwna
    ~naiwna
    Napisane 13 października 2017 - 07:46
    Uczucia przyjaciółki są ważne - ale najważniejsze jest uczucie tego faceta. ON myśli że jest pępkiem świata i należy mu się wszystko, i szczęśliwa rodzina i kochająca żona i przyjaciółka która spełni jego każdą zachciankę erotyczną i fantazję, do tego nie ma nią żadnych problemów porozumienie co najmniej jak w kosmosie bez żadnych kłopotów tylko czysta przyjemność. Żona to ta która go nigdy nie zostawi bo przecież dzieci, wiele wspólnych lata życia - być może nawet szczęśliwego. Tylko jak można oszukiwać siebie i innych że kocha się dwie kobiety na raz. Żal mi tych facetów którzy myślą tylko o sobie. po co zakładają rodziny jeśli czują że potrzeba im matki a nie żony.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Winny ~Winny
    ~Winny
    Napisane 13 października 2017 - 22:11
    ~naiwna napisał:
    Uczucia przyjaciółki są ważne - ale najważniejsze jest uczucie tego faceta. ON myśli że jest pępkiem świata i należy mu się wszystko, i szczęśliwa rodzina i kochająca żona i przyjaciółka która spełni jego każdą zachciankę erotyczną i fantazję, do tego nie ma nią żadnych problemów porozumienie co najmniej jak w kosmosie bez żadnych kłopotów tylko czysta przyjemność. Żona to ta która go nigdy nie zostawi bo przecież dzieci, wiele wspólnych lata życia - być może nawet szczęśliwego. Tylko jak można oszukiwać siebie i innych że kocha się dwie kobiety na raz. Żal mi tych facetów którzy myślą tylko o sobie. po co zakładają rodziny jeśli czują że potrzeba im matki a nie żony.

    Trudno wiedzieć co ktoś czuje jeśli samemu nie znalazło się choć w podobnej sytuacji.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Naiwna ~Naiwna
    ~Naiwna
    Napisane 14 października 2017 - 06:54
    Winny masz rację że jak się samemu nie przeżyję czegoś to trudno oceniać. Jednak ja to przeżyłam znam to od drugiej strony. Nawet nie wiesz ile krzywdy i bólu zaznałam właśnie od takich facetów. Od notorycznie nich kłamców. To się powtarza kłamstwa tak się zapalają że ciężko znaleźć właściwą drogę.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy