Związek
Jak sobie poradzic?
Odpowiedź na forum
Moderatorzy nie usuwają postów z forum na prośbę użytkowników. Jeśli podajesz jakiekolwiek dane, telefony czy adresy, robisz to na własną odpowiedzialność.
-
- 125 post(ów)
-
Napisane 25 lipca 2014 - 12:15~37lat napisał:Było trochę tego, miałem do wyboru - odejść lub walczyć o to co kocham. Jej stanowisko było takie - nie kocham już cię. Ja rozmawiałem, walczyłem, to co zmieniło mnie to książki- 7 nawyków szczęśliwej rodziny- polecam i nie jest to jakaś reklama. Zacznij zmianę od siebie, kochaj i okazuj swoją miłość, nie masz już nic do stracenia. Nasza druga połówka jest odzwierciedleniem tego jacy jesteśmy sami, jeśli jesteśmy szczęśliwi i zarażamy tym innych - oni też będą szczęśliwi. Kochaj i nie przestawaj, wykreśl wszystkie złe rzeczy z przeszłości, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, inaczej się wam nie uda. Grunt to szczera rozmowa, chęć zaczęcia od nowa, nic nie stracicie, najwyżej trochę czasu. U mnie jest już coraz lepiej, nawet mówiła mi że kocha mnie, nie jest to ta sama miłość co na początku lecz nie wyobraża sobie życia beze mnie. Technika to- kochaj , kochaj , kochaj bezwarunkowo, nie za coś. A do książki sięgaj zawsze jeśli będziesz miała chwilę zwątpienia:)))))))))))))) Jeśli się nawet nie uda to będziesz miałą satysfakcję, że próbowałaś i będziesz już napewno inną osobą, lepszą i szczęśliwszą sama w sobie.
Fajnie że są jeszcze tacy mężczyźni. Ja też swoją zmianę zaczęłam od siebie. Pewnie dlatego jak M odchodził zaraz się "ogarniałam" i znowu zaczynałam żyć. Się dziwił ...jak ty to robisz udajesz szczęśliwą penie... nei ja mam wybór albo będę szczęśliwa albo będę nieszczęśliwa. Wybieram to szczęście jakie mam. Oczywiście marze o innym szczęściu ale cisze się z tego co mam.
A próbowałam rok, rok walki o miłość M, rok walki...
Może za krótko, ale już nie byłam w stanie wytrzymać tych samotnych weekendów, kiedy on z nią je spędzał a ja płakałam w poduszkę.
Nie byłam w stanie wytrzymać tej "samotności" tego że mnie wykorzystuje do tego żeby odpocząć od kochanki.
I pewnego dnia złożyłam pozew o rozwód. Wtedy we mnie zaszła nieodwracalna zmiana. Uspokoiłam się, nie myślę o nich o niej o nim. Nie przeszkadza mi że nie dzwoni, nie sprawdzam telefonu non stop. Wiem ze układają sobie życie razem.
Cóż, szczęścia życzę.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
- 39 post(ów)
-
Napisane 14 marca 2014 - 18:55no nie wiedziałam ze tacy mądrzy faceci i madre księzki sa na swiecie
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
- 1 post(ów)
-
Napisane 11 marca 2014 - 14:59Nie jest to proste. Mój związek prawie się rozpadł niby z mojej winy, lecz pomimo przeanalizowania go wiem że wina zawsze jest po obu stronach. Zmiana rodzi zmianę - jak efekt motyla. Jeśli jedna strona źle się zachowuje to wynik to najczęściej z jakiejś przyczyny, której możemy nawet nie dostrzec bezpośrednio. U mnie było tak- po narodzinach dzieci, oj dużo robię w domu- sprzątanie, pranie, gotowanie, w zasadzie większość prac domowych to ja, a nie moją żona. Ona zajęta niespełnioną karierą nad własnym biznesem, który jak idzie dobrze to jest szczęśliwa, jak idzie gorzej to obwinia mnie że jej nie pomagałem i nie miała wsparcia we mnie. Do tego kredyty, małe problemy, które nawarstwiły się do tego stopnia, że nie umieliśmy o nich normalnie rozmawiać, więc przestaliśmy mówić do siebie praktycznie wogóle. I stało się miała kolegę, z którym zaczęła coraz częściej rozmawiać- on żonaty, dzieci- trwało to pół roku zanim się dowiedziałem. Choć zdrady fizycznej nie było to zdrada "psychiczna" boli wcale nie mniej. Jestem osobą, która stawia rodzinę i jej szczęście na pierwszym miejscu i nie wyobrażam sobie jak można kogoś zdradzić. Po tym jak się o tym dowiedziałem, z jej smsów, które były zdradą niecielesną, przeanalizowałem swoje zachowanie, przeczytałem kilka książek, zastanowiłem się co zrobiłem źle. Było trochę tego, miałem do wyboru - odejść lub walczyć o to co kocham. Jej stanowisko było takie - nie kocham już cię. Ja rozmawiałem, walczyłem, to co zmieniło mnie to książki- 7 nawyków szczęśliwej rodziny- polecam i nie jest to jakaś reklama. Zacznij zmianę od siebie, kochaj i okazuj swoją miłość, nie masz już nic do stracenia. Nasza druga połówka jest odzwierciedleniem tego jacy jesteśmy sami, jeśli jesteśmy szczęśliwi i zarażamy tym innych - oni też będą szczęśliwi. Kochaj i nie przestawaj, wykreśl wszystkie złe rzeczy z przeszłości, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, inaczej się wam nie uda. Grunt to szczera rozmowa, chęć zaczęcia od nowa, nic nie stracicie, najwyżej trochę czasu. U mnie jest już coraz lepiej, nawet mówiła mi że kocha mnie, nie jest to ta sama miłość co na początku lecz nie wyobraża sobie życia beze mnie. Technika to- kochaj , kochaj , kochaj bezwarunkowo, nie za coś. A do książki sięgaj zawsze jeśli będziesz miała chwilę zwątpienia:)))))))))))))) Jeśli się nawet nie uda to będziesz miałą satysfakcję, że próbowałaś i będziesz już napewno inną osobą, lepszą i szczęśliwszą sama w sobie.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
- 1 post(ów)
-
Napisane 19 lutego 2014 - 18:16Najlepiej porandkować na epolishwife.com
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
- 38 post(ów)
-
Napisane 04 lutego 2014 - 10:18Niezla historia. Zauwazylam, ze w wielu rozpadajacych sie zwiazkach, osoba porzucona szybciej wychodzi na prosta. Mysle, ze dlatego, ze nie ma tego bagazu w postaci poczucia winy. Chociaz tu moze byc roznie. Mysle, ze nie byloby walk, gdyby podchodzilo sie do sprawy uczciwie. Najpierw walka, potem rozstanie jesli naprawde nie da sie juz nic uratowac. Trwanie w zwiazku gdy jest tylko poczucie winy, starch co ludzie powiedza, mysle ze nie ma sensu. Fajnie, ze dostrzeglas w sobie tyle pozytywnych rzeczy. I tak fajnie sie wszystko poukladalo. Oczywiscie ze jestes wygrana. Moze niektorzy ludzie nie powinni jednak ze soba byc? Bo jak patrzec na to, ze Twoj prawie ex jest teraz lepszym ojcem niz wczesniej? A Ty spelniona kobieta? Powodzenia Ci zycze;)
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
- 125 post(ów)
-
Napisane 03 lutego 2014 - 11:42Razem w sumie 15 lat, małżeństwem jesteśmy od 2000 r dwoje dzieci 2001 i 2009. Jak byłam w ciąży z synem w 2008 roku maż sobie skoczył w bok, taki sex po godzinach w pracy. W lipcu 2013 na urlopie przyłapałam go na zdradzie która trwa do dziś. Przyznał się do romansu z 2008 r do romansu z 2012 r no i do tego trwającego.
♥
Od początku naszego życia razem do 2008 r ja utrzymywałam dom, nie miałam czasu dla męża.
Dom + etat + własna działalność gospodarcza + 2 dzieci, na męża mi zwyczajnie czasu i energii nie starczało, ze zmęczenia na sex ochoty nie miałam a u niego gra wstępna polegała na 3 całuskach, wolałam już brak sexu.
Mąż zawsze był z tyłu ale wydawało mi się ze dużo rozmawiamy, że się rozumiemy, że mamy wspólne wartości cele i plany, myliłam się. Nawet się nie kłóciliśmy za bardzo, chyba że o pieniądze, ja chciałam męża zmotywować do pracy żeby mnie odciążył. A on?
Na zewnątrz było to idealne małżeństwo, super skoordynowane, przykład dla rodziny i znajomych.
Jak mężulek zaczął od 2008 zarabiać więcej niż ja, to zaczęły się zdrady o których pojęcia nie miałam. No wiesz korporacja, wyjazdy, samotne kobiety szukające zaczepki na życie w W-wie.
♥
Co do tego trwającego teraz romansu, nie dał mi szansy. Mógł wszystko zamknąć we wrześniu (zrozumiałam swoje błędy, pokazałam mu jak może nasze życie wyglądać, dzięki kochance (nauczyła go w łóżku sporo, poprawił się nasz sex - duuuuża zmiana) a ja odkryłam w sobie ciągłą ochotę na sex, bliskość, czułość), powiedział ...boje się ci zaufać... ha ha ha.
♥
Po prostu ze mnie zrezygnował bo:
♥ Kochanka ma 28 lat on 37 (ja 40)
♥ Kochanka robi mu śniadania do łóżka
♥ Kochanka ma zawsze ochotę na sex
♥ Kochanka jest śliczna, mądra (?)
♥ Kochanka do niego dzwoni i się interesuje jego życiem (co 15-20 minut dzwoni i pyta co za oknem widać i takie tam (?))
♥ Ma o czym z nią rozmawiać a my się znamy jak łyse konie, co tu można odkrywać
♥ Kochanka ma tą samą pasje co on - motory
♥ cytuje ...Jest jego "prawdziwą miłością" królewną którą uratował z samotnego życia (mężatka jeszcze) bo maż ja bił i gwałcił, dlatego uciekła 5 lat temu od niego (pewnie dlatego ona na szkoleniu po paru godzinach znajomości mu do łóżka wlazła) biedniutka taka, samotna, nie miała od rozstania z mężem żadnego chłopa, (tabletki antykoncepcyjne dla zdrówka łyka) oj taka biedna, samotna, śliczna, nieszczęśliwa, on jest jej spełnieniem marzeń, modliła się o niego w samotne noce, on to jej spełnienie marzeń o prawdziwym mężczyźnie, kochającym, wiernym, uczciwym, szlachetnym (sic)...
♥♥♥
Ubaw że hej.
A ja, Dzięki temu odkryłam w sobie kobiecość, właściwie ta zdrada była najlepszą rzeczą poza dziećmi jaką mógł mnie obdarować mąż.
Jestem teraz akceptującą się, pełną sexu 40 latką. Zaczęłam o siebie dbać (wcześniej czasu nie miałam) sprzedałam działalność gospodarczą, mam teraz tylko etat i masę czasu dla dzieci i siebie, schudłam 10 kg wiec mam wagę jak 20 lat temu, mam masę energii i zapału do wszystkiego.
Poukładam swoje sprawy i zacznę życie od nowa.
A on, wychowa dziecko tej kobiety bo do tej pory praktycznie wychowywali jej 8 letniego syna jej rodzice, wyprowadzi się z W-wy bo ona mieszka 500 km stad, zrobią sobie kolejnego dzieciaka. Słowem zaczyna życie od nowa.
♥♥ Kto jest wygrany, oczywiście JA i moje dzieci. ♥♥
Był fatalnym ojcem, olewał dzieci, nie interesował się mną (gra wstępna 3 minuty a potem rozczarowanie sexem), zawsze on był najważniejszy, obiady gotowane pod tatę, weekendy u teściowej na działce pod tatę, czas wolny pod tatę, wakacje pod tatę, godzinami przed grami tv lub na motorze gdzieś sam.
A teraz zmuszam go do spędzania czasu z dziećmi, wiec dzieci korzystają, naprawdę spędza z nimi czas a nie tylko udaje, same +
Minusem jest że zwodził mnie tak długo, ciagle kłamał że kocha, odchodził wracał, jednocześnie mówiąc że kocha kochankę i nie umie wybrać.
♥Koniec z tym, pracujemy nad pozwem rozwodowym, a on jest nałogowym kłamcą teraz wyszłoUdostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
- 125 post(ów)
-
Napisane 31 stycznia 2014 - 11:09~Ola napisał:Szkoda, ze sie wyprowadziliscie, bo czytałam was z nadzieja. Olivka, przeżywam podobnie jak Ty, moja historia.. Wszystko niby ok ale seksu brak. Ja mam większe potrzeby .. i z mężem zero orgazmow. Zaspokajam sie sama. Nawet jak mam ochotę, mąż mnie już nie pociąga. Ale inne rzeczy grają. Rozmowa była, ze tak maja wszyscy. Jjestem nieszczęśliwa z powodu braku zaspokojenia w łóżku. Przesadzam ? A moze seks jest przereklamowany? Co gorsza jak moze być przereklamowany skoro miło jest odczuwać choćby pożądanie? Jestem młoda. Nie wyobrażam sobie, ze tak już zostanie. Pewnie sie reszta pochrzani. Ratunku!
♥
Sex jest bardzo ważny, o ile nie najważniejszy.
Frustracja w łóżku to straszna rzecz. Wiem co mówię. ale może mąż ma z tym problemy. No fizyczne. Tylko się wstydzi przyznać. Przecież na początku sex wam obydwojgu pasował.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
- 38 post(ów)
-
Napisane 31 stycznia 2014 - 09:58Moon a jak wyglada Twoja historia?
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
- 125 post(ów)
-
Napisane 30 stycznia 2014 - 15:56~Małgosia napisał:To ja dam Ci dobry przykład :)
tylko u nas nie było zrezygnowania była wojna totalna o wszystko, żal i obwinianie się zapomnieliśmy kim byliśmy i jacy bylismy.
Kiedyś o nas mówiło się że jesteśmy jak jedność, znajomi patrzyli na nas i mówili ale tworzycie fajny związek, albo samotne koleżanki wzdychały i mówiły ze też mają nadzieję że kiedyś znajda sobie kogoś i będą tworzyć taki fajny duet. jedno mówiło drugie kończyło razem robiliśmy wiele fajnych rzeczy...
Ty też musisz sobie przypomnieć co było fajnego, jaka Ty byłaś jaki on co robiliście i jemu tez "przypomnieć" to najważniejsze w związku. Nie zapominać.
Kiedy u nas się posypało ale tak zupełnie, że się wyprowadził i było jak w tej piosence "gdy emocja już opadną, jak po wielkiej bitwie kurz" nagle okazało się, że za sobą tęsknimy, i już nie pamiętałam, że miałam ochotę udusić gołymi rękoma.
Pomału zaczęliśmy odbudowywać nasz świat.
Nie wiem czy było nam potrzebne aż tak drastyczne naprawiania związku czasami myślę, że tak... nie można odbić się od dna jeśli najpierw się na nim nie znajdziesz.
Postaraj się przypomnieć swojemu mężowi i sobie również jak kiedyś było, szukaj w dniu codzinnym powodu do śmiechu, przypomnij mu jak wygląda Twój szelmowski uśmiech i sobie też :) bo Ty pewnie też zapomniałaś.
Co do par które nie mówią o tym że nie przeżyły kryzysu, to nie tak, że nie przeżyły, tylko nie chcą o tym mówić. Naprawdę znam oprócz nas jeszcze dwie pary które przeszły kryzys w tym jedna ze zdradą i żyją razem i są szczęśliwi :) tylko o tym się nie mówi, myślę że między innymi ze wstydu ale też i trochę z naszej obyczajowości my głownie narzekamy, wyobrażasz sobie temat na forum: JESTEM TAKA SZCZĘŚLIWA POKONALIŚMY KRYZYS ;) nie ma tego bo my Polacy albo narzekamy albo nie mówimy nic. Podobnie jest ze skarpetkami (przepraszam mężczyzn) jeśli facet wynosi skarpety co wieczór i wrzuca do kosza na brudną bieliznę żadna nie napisze: "Mam wspaniałego faceta" ale jak zostawia w salonie to już wszyscy wiedzą a i założę się, że znajdzie się nie jeden temat na forum :)
Więc głowa do góry uda Ci się, jeśli tylko Ty oraz Twój mąż będziecie tego chcieli i jeśli przypomnicie sobie jak było kiedyś.
Małgosia
Małgosiu, gratuluje wspólnego zapału.
Nie zepsujcie tego. Chodźcie na randki, flirtujecie ze sobą, rozmawiajcie. Przypominajcie sobie co dla siebie znaczycie.
Bądźcie dla siebie przyjaciółmi.
Ja też marze o takim zakończeniu.
Popłakałam się...
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
- 38 post(ów)
-
Napisane 28 stycznia 2014 - 09:34Jak na poczatek to przestac sie obwiniac. Wina lezy po dwoch stronach. Jemu sie wypalilo, ale widocznie nie probowal za wiele, skoro tak sie stalo. Sorry, pisze ze swojej perspektywy. Tez powinnam zrobic wiecej, a nie zrobilam I mam co mam. Nikogo do milosci nie zmusisz sila. A jesli zaczniesz byc nachalna, to bedzie jeszcze gorzej. Rozumiem, ze dzieci nie macie. 11lat to szmat czasu I troche go musi uplynac zanim sie uspokoisz I pogodzisz z sytuacja. Nie analizuj wszystkiego od strony - to ja zawinilam-. Miesiac to malo, pozwol sobie pocierpiec, poplakac, odetchnac. Jedyne co mozesz to jeszcze rozmowa, ale mysle ze najpierw musisz sie uspokoic I wszystko przemyslec. Nawet jesli Ty teraz powiesz ze wszystko zmienisz, siebie zmienisz, to to nic nie da. Musicie tego chciec razem. A jesli On nie chce, to moze tez musi miec czas. Zajmij sie soba, naogladaj sie melodramatow, wyrycz. Teraz jest czas na smutek. Na walke jeszcze moze przyjsc, ale tylko wtedy gdy bedziesz logicznie myslec. Trzymaj sie
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie