Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Czy mężczyznom grozi wyginięcie?

Wolne myśli
|
15.09.2023

Gdy w 2003 roku brytyjscy naukowcy zabrali się za ponowne zbadanie męskiego genomu, spotkała ich wielka niespodzianka. Okazało się, że na 1500 genów chromosomu Y, decydującego o tym, jacy – w sensie biologicznym – są mężczyźni, aktywnych było wówczas jedynie 78, a reszta uległa nieodwracalnej degradacji. W podsumowującej te badania książce „Przekleństwo Adama. Przyszłość bez mężczyzn” prof. Bryan Sykes stwierdził, że jeśli owa degradacja męskiego genomu nie ulegnie zatrzymaniu, mężczyźni po prostu wyginą i raz na zawsze znikną z Ziemi.

Tagi: męski świat

Świat bez mężczyzn
Przyszłość bez mężczyzn? To możliwe. (fot. Pixabay)

Choć zdaniem uczonych wyginięcie nie zagraża bezpośrednio nam samym w bliskiej perspektywie, to jednak jest to kwestia nie aż tak odległej – z punktu widzenia biologicznego – przyszłości. Badacze z Oxfordu szacują, że jeśli tempo degradacji genów będzie takie, jak przewidują dzisiaj, to męski chromosom Y rozpadnie się zupełnie za około 5 tysięcy pokoleń, czyli za 125 tysięcy lat.

Do tego czasu zanikać będą kolejne geny z męskiej palety, co objawi się przede wszystkim zmianami w wyglądzie, charakterze i zachowaniu pozostałych mężczyzn, będzie się ich zresztą rodzić coraz mniej, aż wreszcie, na koniec tego procesu zupełnie wyginą. Zdaniem badaczy nie będzie to jednak oznaczać końca ludzkości, gdyż do tego czasu kobiety nie będą już potrzebowały mężczyzn, by się rozmnażać. Brzmi jak scenariusz filmu science-fiction, a jednak to się dzieje, co więcej, są uznani naukowcy, którzy uważają, że procesu tego nie da się już w sposób naturalny powstrzymać.

Co jest przyczyną „wymierania mężczyzn”?

Zdaniem przywoływanego we wstępie profesora Bryana Sykes’a za wymieranie męskich genów odpowiedzialna jest tocząca się – jego zdaniem – już od około 11 tysięcy lat genetyczna wojna płci. Z naukowego punktu widzenia jest to batalia męskiego genomu zawartego w chromosomie Y z mitochondrialnym DNA, które jest tym, co wszyscy ludzie dziedziczą po własnych matkach. W dużym skrócie, gdy w trakcie procesu zapłodnienia dochodzi do zetknięcia komórki jajowej z plemnikiem, zarówno jedno jak i drugie ma swoje mitochondria. Jednak w dalszej fazie tego procesu plemnik odrzuca swoją witkę wraz z męskimi mitochondriami, w efekcie powstający zarodek zawiera jedynie mitochondrialne DNA kobiety.

DNA
W naszych genach toczy się wojna płci. (fot. depositphotos.com)

Na czym zatem owa wojna polega? To klasyczne starcie o dominację. Dziś wygląda to tak, że geny zawarte w chromosomie Y odpowiadają za późniejszą płeć dziecka. Na początku każdy rozwijający się embrion jest bowiem płci żeńskiej, dopiero w efekcie działania genów z męskiego chromosomu tworzy się białko, które zmienia płeć zarodka. I tu dochodzimy do sedna: geny żeńskie nie chcą do tego dopuścić, bowiem „obu stronom” zależy na reprodukowaniu się w jak największej liczbie „kopii”. I tu koło się zamyka. Geny męskie chcą narzucić dominację linii męskiej, żeńskie chcą zapewnić dominację sobie.

Kiedy to się zaczęło?

Wojna płci toczy się od momentu, w którym to męskie cechy - takie jak żądza dominacji, posiadania, zaczęły odgrywać szerszą rolę. Po zakończeniu ostatniego zlodowacenia, mniej więcej 11 tysięcy lat temu, gdy zaczęły powstawać na świecie pierwsze zorganizowane skupiska ludzkie, walka ta weszła w zupełnie nową fazę.

Wcześniej w społecznościach koczowniczo-zbierackich panowała względna równowaga płci, wymuszona też naturalnym, zgodnym z rytmem przyrody biegiem życia poszczególnych osobników. Gdy wykształciły się pierwsze zdominowane przez mężczyzn cywilizacje, sytuacja zaczęła się odwracać. Własność ziemi uprawnej, zawiązywanie się systemów władzy, powstawanie armii, narastająca przemoc sprawiły, że rozpoczęło się parcie na posiadanie męskiego potomstwa. Przykładem szczytowym może być tu chociażby osoba Czyngis Hana, który dziś ma na świecie około 16 milionów męskich potomków (miał wiele żon, setki konkubin i kochanek, a i jego synowie i wnuki też nie próżnowali).

zapłodnienie jajeczka
Krótko po zapłodnieniu komórki jajowej przez plemnik każdy zarodek ma płeć żeńską. (fot. Pixabay.com)

Z czasem jednak geny męskie ulegały coraz większej degeneracji, w efekcie siła ich oddziaływania zmniejszała się. Zaczęło powstawać wiele anomalii, jak np. rodziny, w których od pokoleń nie urodził się żaden chłopak. Przykład z brzegu: zaraz po II wojnie światowej we francuskim Nancy lekarz odkrył rodzinę, w której w ostatnich 9 pokoleniach urodziło się 78 dziewczynek i ani jeden przedstawiciel płci męskiej. To właśnie efekt reakcji mitochondrialnego żeńskiego DNA na agresywny męski chromosom Y. Biologia kobiet z tej rodziny na przestrzeni dekad została ukształtowana tak, by nie wypuścić na świat żadnego mężczyzny…

Przyszłość męskości

Oksfordzki uczony, autor wielu badań na ten temat, profesor Bryan Sykes jest pesymistą. Uważa, że wojna o przetrwanie męskiego chromosomu Y jest już nieodwracalnie przegrana. Według niego stworzona przez mężczyzn cywilizacja okazała się dla nich samych niezwykle szkodliwa. Przez lata walki o dominację nad światem stworzono chociażby dziesiątki różnego rodzaju substancji chemicznych, które używane w przemyśle spożywczym, farmaceutyce, wojsku, wpływają negatywnie na jakość męskiego nasienia. W efekcie tego chromosom Y stał się zbiorem popsutych, nieaktywnych genów, przez co zanika i w efekcie - za mniej więcej 125 tysięcy lat - ulegnie całkowitemu zniszczeniu.

Tymczasem geny żeńskie wzmacniają się – widać to chociażby w rosnącej przewadze rodzących się obecnie dziewczynek - a, jako że natura nie znosi próżni, wiele wskazuje na to, iż gatunek ludzki w takiej sytuacji nie będzie skazany na zagładę. Nie tylko bowiem zatwardziałe feministki sądzą, że kobiety mogą sobie świetnie radzić same, a wizja z „Seksmisji” Machulskiego jest bliższa niż się komukolwiek wydaje.

Może też nastąpić coś, czego dziś jeszcze się w ogóle nie spodziewamy. Na przykład profesor Jenny Graves z Australii przypomina, że bywały w przyrodzie takie przypadki, gdy brakujący chromosom zostawał samoistnie zastępowany przez zupełnie inny. Jednak to (co z punktu widzenia przyrodniczego byłoby zmianą fundamentalną) oznaczałoby pojawienie się na świecie zupełnie nowego, nieznanego dziś jeszcze gatunku człowieka.

A jednak jest nadzieja

Z odsieczą przychodzą nam, mężczyznom naukowcy z innego, szacownego brytyjskiego uniwersytetu w Cambridge. Uczeni ci badając męski genom wzięli na warsztat makaki królewskie, duże małpy z rodzaju naczelnych, które, choć spokrewnione z ludźmi, obrały inną drogę ewolucyjną około 25 milionów lat temu. Dlaczego są one takie ważne? Otóż okazało się, że małpy te w chromosomie Y mają tylko 20 sprawnych genów, z czego 19 jest identyczna jak w przypadku ludzi. To przełom, bowiem oznacza, że w przeciągu tych ostatnich 25 milionów lat destrukcji u tych małp uległ tylko 1 męski gen. Wynika z tego, że pozostałe musiały ulec zniszczeniu na samym początku, w momencie rozdzielenia się chromosomów X i Y. Innymi słowy, geny męskie wcale nie są tak niestabilne i delikatne jak wcześniej sądzono, a nam nie grozi wyginięcie, a przynajmniej nie tak szybko, jak wcześniej zakładano. Jeśli już, to dopiero za kilkadziesiąt milionów lat.

Sławek Tomkowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (1) / skomentuj / zobacz wszystkie

Paweł Kopeć
10 października 2023 o 13:57
Odpowiedz

Dzięki tej stronie na pewno nie!

~Paweł Kopeć

10.10.2023 13:57
1