Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Syndrom przechodzonego związku

Związek
|
26.04.2013
Związek Syndrom przechodzonego związku

Kiedy zakończyć związek? Po czym poznać, że relacja, w której żyjemy, nie ma już przyszłości? Jak odróżnić, że brakuje jej po prostu świeżości i wymaga nieco więcej uwagi od tej, gdzie partnerzy nie mają już sobie nic do zaoferowania?

Tagi: kryzys w związku

Związek Syndrom przechodzonego związku

- Jestem w związku już od 10 lat, jesteśmy zaręczeni, choć ślubu nie planujemy - wyznała ~barrrriistka na czacie dotyczącym przechodzonych związków. - Rodzina postawiła już na nas krzyżyk. Kochamy się jednak, a życie w konkubinacie nam służy. Czy nasz związek jest narażony na większe niebezpieczeństwa niż małżeństwa? Przecież sam papierek nic nie zmienia.

- Jestem z dziewczyną od 4 lat, do tej pory wszystko było dobrze - mówił z kolei ~dantidan. - Ale od pewnego czasu zauważyłem, że nie interesuje się mną i nie fascynuje w takim stopniu jak wcześniej. Widzę, że coś się zmieniło, na gorsze. Czy to oznacza, że nasz związek się wypalił? Czy to może być sygnał, że nie jestem jedynym?

- Czy związek pozbawiony namiętności, a polegający obecnie na zapewnianiu bezpieczeństwa, ma jakąkolwiek przyszłość? - pytał ~DamianBamian.

Każdy związek miłosny ma swoją dynamikę

Od romantycznych początków po często smutne rozstanie. "I żyli długo i szczęśliwie" jest pięknym zakończeniem baśni, ale rzadko kiedy spotykamy takie zakończenie w życiu. Przede wszystkim związki zmieniają się z czasem, tak jak ludzie i ich potrzeby się zmieniają. Związki mają fazy o różnej długości i intensywności. Skupimy się tutaj na dwóch ostatnich stadiach związku i różnicy między nimi.

Pierwszą fazą jest zakochanie, w której partnerzy czują bardzo silne zauroczenie i zaangażowanie - wiele osób wierzy, że tylko takie romantyczne zakochanie jest właściwą miłością. Jest to błędne przekonanie - faza zakochania to tylko przedsmak najbardziej satysfakcjonującej fazy - związku kompletnego. Tu oprócz namiętności i zaangażowania pojawia się dodatkowo intymność. Partnerzy odczuwają pociąg fizyczny wobec siebie, przeżywają silne emocje wobec drugiej osoby, poświęcają sobie dużo uwagi, odczuwają wzajemną bliskość i zaufanie do siebie.

Szczególnie ten etap związku wymaga pracy i uwagi, tak, by związek nie przeszedł w kolejną fazę - czyli fazę związku przyjacielskiego. Taki związek charakteryzuje się zanikiem namiętności - pozostaje zaangażowanie i intymność, partnerzy są dla siebie najlepszymi przyjaciółmi, ale chemia zanika.

Jeśli zauważamy, że reagujemy na naszego partnera bardziej jak na kumpla czy najlepszą przyjaciółkę i w żaden sposób partner już nie przyspiesza naszego tętna, to sygnał, że nasz związek zaczyna stygnąć i zmierzać ku kolejnym fazom.

Faza przyjacielska często pojawia się po urodzeniu dzieci, kiedy zanik namiętności często wynika z nadmiaru obowiązków i dużej zmiany życiowej. Jest to faza akceptowana przez wiele par jako naturalna kolej rzeczy, więc nie starają się wskrzesić namiętności w związku i nie rozpoznają kierunku związku.

Kolejnym etapem jest pusty związek - czyli taki, w którym jedynym spoiwem związku są wspólne obowiązki. Po namiętności i bliskości pozostają już tylko wspomnienia. Para żyje razem, ale tak naprawdę obok siebie. Wiele osób nie ma odwagi odejść z takiego związku, ale rozpad takiej relacji jest na ogół kwestią czasu.

Czy każdy związek jest skazany na rozpad?

Oczywiście nie każdy związek musi przechodzić takie etapy - wspólna praca partnerów i zastanawianie się nad związkiem może podtrzymać intymność i zaangażowanie oraz głęboko przeżywane emocje – czyli utrzymywać związek pomiędzy fazą kompletnego i przyjacielskiego związku. Jednak pozostawienie związku naturalnemu biegowi, tak, by "sam się dział", doprowadzi do śmierci relacji.

Praca nad związkiem powinna odbywać się na bieżąco, ale najpóźniej w fazie przyjacielskiej - czyli wtedy, kiedy namiętność zanika. Jeśli obserwujemy, że zachowania partnera nie budzą w nas silniejszych emocji - coś co kiedyś było zazdrością, staje się delikatnym poirytowaniem, tęsknota jest teraz ulgą - to ostatni dzwonek, by ratować więź z partnerem. Taka praca to przede wszystkim odbudowywanie uważności na potrzeby partnera, flirtowanie i ponowne randkowanie z partnerem, odnowienie fizycznej intymności.

Jednak, jeśli partnerzy zorientują się na etapie związku pustego, że się od siebie oddalili, na ogół jest już zbyt późno na odnowienie więzi. Często partnerzy zaczynają skrycie marzyć o nowej relacji - takiej, w której znowu będą mogli przeżywać silne uczucia i bliskość, które wygasły w tym związku.

Jeśli z partnerem łączą cię już tylko wspólne zobowiązania i znajomi, a zakończenie związku jest niepokojące głównie z powodu poukładania spraw, poinformowania wszystkich itd., ale nie z powodu silnego przywiązania, to w takim związku już niewiele się zadzieje.

Autor: Maria Rotkiel wraz z zespołem Pracowni Poznawczo - Behawioralnej

Artykuł ukazał się w serwisie SympatiaPlus.pl

 

Porozmawiaj o tym na FORUM
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (7) / skomentuj / zobacz wszystkie

albert
23 maja 2019 o 16:06
Odpowiedz

Znam parę co chodzą ze sobą 20 kilka lat i nadal mieszkają z rodzicami. Kiedyś świetnie wyglądali ona ładna on przystojny, przez lata postarzeli się i jako para chodząca ze sobą wyglądają po prostu śmiesznie, po za tym dalej mieszkają z rodzicami ona swoimi a on swoimi.

~albert

23.05.2019 16:06
Arthur
20 października 2014 o 14:21
Odpowiedz

Dziecko zostaje przy matce, Ty szukasz nory (taaak, luksusowego mieszkania dla siebie, najlepiej kup sobie, bagatela), płać alimenty, poustawiaj sobie pełno zdjęć Twojego dziecka w norze, które będziesz widywał raz na tydzień i rozpoczynaj "nowe życie". Uwierz, że jeszcze "nie wszystko stracone" i "masz wszelkie szanse". Możesz zacząć "wszystko od nowa". Wmów sobie, że masz 25 lat, bla bla..

Prawda jest taka: masz dziecko, które kochasz i ono kocha Ciebie, nie chcesz mu niszczyć dzieciństwa? NO WAY OUT. PRZEGRAŁEŚ. Najczęściej nie z Twojej winy ale małżeństwo to system fifty-fifty. Masz w dniu ślubu 50% szans, że za dziesięć lat będziesz szczęśliwy. Lub też siedzieć nad whisky (lub przaśną wódą) i zdać sobie sprawę, "cokolwiek zrobię, mam przewalone". Amen.

~Arthur

20.10.2014 14:21
El Malkontento
10 września 2014 o 17:23
Odpowiedz

"Jeśli z partnerem łączą cię już tylko wspólne zobowiązania i znajomi, a zakończenie związku jest niepokojące głównie z powodu poukładania spraw, poinformowania wszystkich itd., ale nie z powodu silnego przywiązania, to w takim związku już niewiele się zadzieje." A jeżeli dodamy do tego równania dziecko, które oboje bardzo kochają i które ma świetne relacje z obojgiem rodziców? Pusty związek + dziecko... Jakieś przemyślenia?
P.

~El Malkontento

10.09.2014 17:23
Leszek
05 września 2013 o 08:40
Odpowiedz

Dość ciekawe spojrzenie z jednej strony.

Niestety w dzisiejszych związkach (szczególnie w dzisiejszych czasach) wraz z upływem czasu i pojawiających się problemów (finansowych, emocjonalnych, szybkością życia itp.) narasta stres. Który z kolei kumuluje się we wzajemnych kłótniach, oskarżeniach itp. Co bardzo często doprowadza do przemocy psychiczno-emocjonalnej, w której prym wiodą niestety kobiety.
Bardzo łatwo im deprecjonować rolę mężczyzny w związku - wystarczy jedno zdanie rzucone mimochodem, czasami słowo. Oczywiście o kochaniu się, zapomnijmy. A pokazanie Mu obojętności, lekceważenia staje się codziennością. O innych wspólnych przyjemnościach również zapomnijmy. I zamiast wspólnie przejść przez czas kryzysu, to kryzys pogłębia się, frustracja narasta i wreszcie wszystko się sypie.
A potem zaczyna się, rozmyślanie - co ja takiego zrobiłam?. To, że kilka razy Mu do rozumu przemówiłam. Taki wrażliwy i obrażalski.
Bez odrobiny refleksji, że On również ma uczucia, swoją wartość (którą w przeszłości nie raz udowodnił) i że przegięłam.
A najgorsze w tym, jest to iż problemy nie znikną tylko się namnożą. Ale rozwiązywać je będziemy osobno.

Leszek

~Leszek

05.09.2013 08:40
Beata
04 września 2013 o 22:54
Odpowiedz

Tak się składa, że psycholog nie musi sam przejśc danych doświadczeń aby je rozumiał. Po to studiuje psychologię. Nie musi być po rozwodzie, aby rozumiał rozwódkę, nie musi być zgwałcony aby rozumiał zgwałconego ani narkomanem aby mu pomógł itd. Psycholog studiuje pracę psychiki a nie sam ma doświadczać wszystkiego z czym pomaga, ma mieć dystans. Mężczyzna ginekolog musi być w ciąży aby zrozumiał bóle porodowe kobiety w ciązy? Absurd.

~Beata

04.09.2013 22:54
?
28 maja 2013 o 11:31
Odpowiedz

Brawo!

Super ujęta prawda związków przypadkowych...
Każde kolejne czuwanie, aby nie stanąć na etapie zwiazku pustego...w końcu i tak wywoła efekt pustki...w końcu jak długo mozna sztucznie nakręcać namiętność :D

Umysl przez jakiś czas daje z siebie robić idiotę...co bardziej świadome umysły dość szybko odkrywają flasz takich zachowań.

~?

28.05.2013 11:31
UI
03 maja 2013 o 14:15
Odpowiedz

KOLEJNE PORADY PSYCHOLOŻKI - SINGIELKA PISZĄCEJ JAK MAJĄ ŻYĆ INNE KOBIETY. ZANIM NAPISZESZ ARTYKUŁ PRZETESTUJ TE RADY NA SOBIE ....

~UI

03.05.2013 14:15
1