Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Jak uratować małżeństwo

Związek
|
22.02.2017
Związek Jak uratować małżeństwo

„Moje małżeństwo przechodzi kryzys” - jeśli kiedykolwiek wypowiesz to zdanie, oznacza to, że twoje małżeństwo prawdopodobnie już przepadło. To, jak mówisz i myślisz o swoim małżeństwie może wskazywać, jakie masz szanse na jego naprawienie.

Tagi: kryzys w związku , problemy w związku

Związek Jak uratować małżeństwo

Rozmawiałem kiedyś ze zrozpaczonym mężczyzną, który opowiedział mi, o swojej ostatniej kłótni z żoną:

- Powiedziała, że nie chce jej się nawet myśleć o wspólnych planach urlopowych.
- Dlaczego? – zapytałem
- Powiedziała, że nasze małżeństwo przechodzi kryzys.
- Czy to prawda?
- No, tak, skoro ona tak mówi, myślę, że tak jest. Nie jest łatwo. W sumie wygląda to na kryzys.
- Co to za kryzys?
- Nie ufamy sobie. Zawsze szuka we mnie tego, co najgorsze. Ja pewnie też to robię. Przyjmuję, że ona chce mnie osądzać albo krytykować, więc się bronię i walczę z nią jej własną bronią.
- I myślisz, że to oznacza, że wasze małżeństwo przechodzi kryzys?
- A ty tak nie myślisz?
- Nie, nie myślę. Myślę, że TY przechodzisz kryzys i ONA przechodzi kryzys. A wy zrzucacie całą winę na swoje nieszczęsne, niewinne małżeństwo.
- O co ci chodzi?
- Pozwól, że wyjaśnię.

Język nieodpowiedzialności

Zdanie: „Nasze małżeństwo przechodzi kryzys” to jeden z wielu sposobów na mówienie o związku tak, by problem znalazł się poza nami. Do innych należą: „W naszym związku brakuje bliskości”, „Jesteśmy w skomplikowanej relacji” albo „Nasze małżeństwo to walka”.

Na czym polega problem?

Przenosi to osobistą odpowiedzialność gdzieś poza was. Zrzuca kontrolę nad sytuacją na małżeństwo, walkę i złożoność kryzysowej sytuacji.

Pozwala to wam stanąć z boku, przyjrzeć się temu beznadziejnemu bałaganowi i zastanawiać się, kto przyjdzie go posprzątać. To bardzo bezpieczna pozycja. Nie musimy się do niczego przyznawać ani robić niczego inaczej. Wcale nie musimy się zmieniać.

To jak w sklepie zrzucić litr mleka z półki i krzyknąć „Rząd czwarty, trzeba tu posprzątać!” A potem spokojnie odchodzimy, bo powód tego bałaganu wcale nas nie dotyczy.

Dlaczego nigdy nie uratujesz swojego małżeństwa

To jedna z najczęściej wyszukiwanych w Google fraz: „Jak uratować małżeństwo”.

Kilka lat temu sam tę frazę wpisałem. Szukałem czegokolwiek, co dałoby mi magiczny przepis na zreanimowanie mojego związku. Nigdy nie udało mi się go znaleźć, pacjent zmarł.

Nie miałem szans. Próbowałem uratować coś, co było kompletnie poza moją kontrolą. To nie małżeństwo było źródłem problemów. Byliśmy nim ja i ona. I tylko „ja” byłem tym, co rzeczywiście mogłem kontrolować.

Kryzys polegał na tym, jak myśleliśmy, mówiliśmy i zachowywaliśmy się względem siebie. Kryzys był we wszystkich żalach i pogardzie, którą odczuwaliśmy. Mój osobisty kryzys polegał na tym, jak myślałem o kobietach, jak postrzegałem samego siebie i na tym, czego nie wiedziałem o tym, jak należy kochać drugą osobę – szczególnie żonę. To mnie potrzebny był ratunek. Nic innego nie miało znaczenia, dopóki nie rozwiązałem tego problemu.

Musiałem „ratować siebie” i wierzyć, że, cokolwiek stało się z małżeństwem, to właśnie miało się stać. Musiałem przestać oczekiwać, że „małżeństwo” w jakiś cudowny sposób uzdrowi się samo i zacząć wymagać więcej od siebie.

Stało się dla mnie zupełnie jasne, że planowanie czegokolwiek innego to kompletna strata czasu. Musiałem skoncentrować się na swoim kryzysie – nie na małżeństwie. Ostateczny rezultat po kilku kolejnych miesiącach był absolutnie zaskakujący.

To był zdumiewający zwrot sytuacji – zarówno zaskakujący, jak i… strasznie smutny.

Co może ci przynieść ratowanie siebie?

Kiedy mężczyzna postanawia ratować siebie i odważnie stawić czoła zmianom, które chce wprowadzić, dostrzega, że wszystko naokoło niego również się zmienia. Zaczyna inaczej postrzegać siebie, swoje małżeństwo, swoją żonę i cały świat. Myśli inaczej, mówi inaczej, inaczej reaguje. Jego świadomość rośnie. Buduje się jego pewność siebie i poczucie spokoju i dobrego samopoczucia.

To ta zaskakująca część.

Ta strasznie smutna polega na tym, że kiedy pojawiają się te prawdziwe zmiany, żona zaczyna je dostrzegać. W wielu przypadkach nie wykonała żadnej pracy, by „uratować siebie”, ale zastanawia się, gdzie wcześniej podziewał się ten facet. Zbliża się trochę, by sprawdzić nieznane wody, zachowując chłodną, ochronną skorupę, którą założyła lata temu.

I kiedy niepewnie proponuje, że mogliby „spróbować jeszcze raz” i „zobaczyć, czy nie dałoby się tego przepracować”… on już nie jest zainteresowany.

Nie chodzi tylko o brak zainteresowania, ale także o obietnicę tego, co bez niej czeka na niego w życiu. Pragnie więcej spokoju, więcej akceptacji, więcej miłości. Chciałby mieć partnerkę, która pragnie tego samego, czego on – kogoś, kto pragnie jego.

Wyobraża sobie kobietę, która jest gotowa i chętna, by rozwijać się wraz z nim. A po drodze upewnił się, że jego żona nie odbędzie z nim tej drogi.

Jest zaskoczony swoją decyzją i jej jasnością. Czuje się spokojny i zdecydowany, jeśli chodzi o następne kroki.

I nagle zalewa go fala smutku.

Czy to może skończyć się dobrze?

Wielu mężczyzn pyta mnie: „Czy ta historia może mieć inne zakończenie? Czy ona może zdecydować, że też się zmieni i rozwijać się razem z nim?”

Oczywiście. Ta historia może skończyć się na wiele różnych sposobów i wszystkie te zakończenia są dobre. Jednak mężczyzna, który naprawdę chce uratować siebie, nie przywiązuje się do rezultatów. Nie chce nią manipulować i wpływać na jej wybory. Wie, że nie może kontrolować niczego oprócz siebie. Wie też, bez żadnych wątpliwości, że nowa perspektywa dotycząca jego wartości, marzeń i oczekiwań względem siebie przyniesie mu wszystko, czego pragnie, bez względu na wszystko. Nie mierzy już swojego poczucia szczęścia i własnej wartości zdolnością do „uratowania małżeństwa”.

Istnieje wiele, wiele sposobów na stworzenie szczęśliwego zakończenia, jeśli zaczniesz od ratowania siebie.

Bartek Kulesza

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (3) / skomentuj / zobacz wszystkie

Szczesliwa
22 listopada 2017 o 12:19
Odpowiedz

Jestesmy z mężem od 8 lat razem na początku były motoylki w brzuszku później zakochanie długo o mnie zabiegał i Dziekuje panu Bogu ze się nie podddal bo go bardzo mocno kocham dopiero teraz to zrozumiałam gdy mielismy kryzys
Zauwazylam ze nie dbaliśmy o siebie tylko ciagle o syna.
Zrozumiałam ze potrzebuje jego wsparcia a on mojegow sensie ze ogarnie mieszkanie przypilnuje syna porozmawiamy na spokojnie czego nam braku poprostu czasu dla siebie .musimy zacząć od nowa o siebie zabiegać bo to nas do siebie pociągnęło .np zostawisz syna teściowej wrócić z pracy i iść z żona do restauracji później do hotelu i wyszaleć się ze sobą .poprostu wyjść ze sobą porozmawiać ,iść na obiad
Kobiety potrzebują mieć męża przy sobie przytulanie całowanie itd tak samo jak mąż żonę potrzebuje
Ludzie pamiętajcie jak coś się zaczyna psuć nie psujcie tego tylko przypomnijcie sobie czemu lub dlaczego się w nim w niej zakochaliscie dopiero zrozumiecie dlaczego się bardzo kochacie czegoś zabrakło i trzeba o to walczyć

~Szczesliwa

22.11.2017 12:19
tynka.jp
23 października 2017 o 15:10
Odpowiedz

Ale trzeba być cholernym egoistą aby tak postąpić. A ona, jej uczucia, dzieci? TYLKO JA I JA

~tynka.jp

23.10.2017 15:10
Tomek
15 września 2017 o 10:15
Odpowiedz

Jak uratować małżeństwo?
Zwrócić się o pomoc do psychologa.
To naprawdę pomaga.
Nam pomogła pani Irena Maślankowska w Opolu.

~Tomek

15.09.2017 10:15
1