Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Czy jesteś zaangażowany w związek?

Związek
|
25.07.2023

W gabinecie psychologicznym często rozmawiam o zaangażowaniu. Wzajemne zarzuty partnerów: ty po prostu nie jesteś zaangażowany!, wymagasz ode mnie bezwzględnego zaangażowania, oddechu nie ma jak złapać!, pytania: czy to znaczy, że on nie jest zaangażowany?, stwierdzenia: nie umiem się zaangażować - są na porządku dziennym. Jak sprawdzić, czy naprawdę angażujemy się w związek?

Tagi: kryzys

zaangażowanie w związku
Zaangażowanie jest kluczowe dla zbudowania trwałego związku (fot. Depositphotos)

Joanna (44 lata, mężatka, dwoje dzieci) jest zdania, że jej małżeńskie kłopoty spowodowane są jej nadmiernym zaangażowaniem w związek i niedostatecznym (w jej opinii) zaangażowaniem męża. - Ja dla rodziny byłabym gotowa zrobić wszystko. Mój mąż, jeśli miałby zrobić coś swoim kosztem, nie zrobi nic. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić.

Mateusz (33 lata) jest z Lucyną (32 lata) od dwóch lat i martwi go, że Lucyna nie ma ochoty na zacieśnienie relacji (wspólne mieszkanie, może ślub). Kiedy Mateusz zarzucił jej, że się nie angażuje, Lucyna obruszyła się: - Każdy okazuje zaangażowanie inaczej. Czy naprawdę jedyną oznaką zaangażowania ma być ślub?

Basia (46 lat) rozpoznaje u siebie skrajny lęk przed zaangażowaniem. - Obawiam się bólu, zranie-nia, odrzucenia. Nie chcę cierpieć, bycie samej jest bezpieczniejsze.

Podobnie Leszek (43 lata) do tej pory nie miał stałego związku, który trwałby dłużej niż 2 lata: - W związku boję się, że się rozpłynę, zatracę, że zniknę. Że będzie związek, moja partnerka, a ja? Gdzie ja będę?

Przyjrzyjmy się więc pojęciu, które wywołuje w nas tak skrajne emocje: pragnienie, chęć, potrzebę, tęsknotę, obawę, skrajny lęk i inne. Uporządkujmy informacje.

Czym jest zaangażowanie?

Według amerykańskiego psychologa Roberta Sternberga (twórcy tzw. trójczynnikowej koncepcji miłości) zaangażowanie to decyzje, myśli, uczucia, działania - ukierunkowane na przekształcenie miłosnej relacji w trwały związek oraz utrzymywanie związku pomimo różnych przeszkód.

  • Uczucia - czyli przejście z "chyba chcę" na "tak, chcę". Czujesz, że kochasz, tęsknisz. Czujesz, że to ten/ta. Nie wiesz tego (bo nie możesz wiedzieć), ale tak czujesz.
     
  • Decyzje – czyli zdecydowanie, że to z nią będziesz budować coś trwałego. I wzięcie odpowiedzialności za tę decyzję. Co to oznacza? Czy to bycie ze sobą bez względu na wszystko? Bez względu na poczucie zadowolenia ze związku? Bez względu na zachowanie partnera? Nic z tych rzeczy. Odpowiedzialność za decyzję o zaangażowaniu w związek mówi o tym, że chcę o ten związek dbać, pielęgnować go. To decyzja, że nie ucieknę przy pierwszych przejściowych kłopotach i trudnościach. To decyzja: wezmę odpowiedzialność za swój wkład w relację. To decyzja, że będę aktywnie wpływał na związek, żeby działo się w nim jak najlepiej.

    To jak w przysiędze małżeńskiej – to decyzja, że "uczynię wszystko (co dla mnie możliwe – przyp. autorka), aby moje małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe". W tak sformułowanej przysiędze nie ma mowy o związku bez względu na wszystko. Poza tym pamiętaj, że aby twój związek był zgodny i szczęśliwy, i ty musisz być usatysfakcjonowany.
     
  • Myśli – czyli twój związek jest obecny również w twojej głowie. Myślisz o partnerce, ale nie jedynie w kategoriach przyjemnych wyobrażeń czy marzeń (choć to też istotne). Myślisz o tym, co możesz zrobić dla niej, dla związku. Uwzględniasz ją w swoich planach. Zastanawiasz się – czego ona pragnie, na co ma ochotę. Co możesz zrobić, żeby polepszyć relację?
     
  • Działania – czyli wprowadzenie uczuć, myśli i decyzji w życie. Jednym słowem - obok mówienia, że chcesz, że kochasz – robisz. Jesteś, kiedy potrzeba, a nie jedynie mówisz, że chciałbyś być. Pokazujesz, że ci zależy, a nie jedynie deklarujesz. Dla mnie to chyba najważniejszy składnik zaangażowania. Najbardziej przejrzysty - można go okazać i najbardziej jasny, żebyś mógł po-czuć, że ona jest zaangażowana.

Ja zawsze definiuję zaangażowanie jako codziennie podejmowaną decyzję, że jestem, czasem pomimo trudności. To świadome działanie na rzecz związku.

Zdefiniuj i poznaj definicję partnera

Dowiedzieliście się, jak zaangażowanie definiuje psycholog naukowiec (Sternberg) i psycholog praktyk (ja). Zawsze jednak podkreślam, żeby w każdej relacji podyskutować na temat tego, jak rozumiemy dane pojęcie, co ono dla nas znaczy. Każdy z nas może mieć nieco inne koncepcje i wyobrażenia, a znacząca część kłopotów i konfliktów w relacjach - wynika, moim zdaniem, z tego, że ze sobą nie rozmawiamy.

Wchodzimy w związek z pewnymi założeniami, teoriami, niesłusznie zakładając, że druga strona "ma tak samo jak my". Czy tak jest w istocie - należy sprawdzić. Może to, co my rozumiemy jako zaangażowanie, nasza ukochana rozumie inaczej. Może inaczej je okazuje? Poznanie siebie samego i siebie nawzajem naprawdę dużo ułatwia.

Zanim więc postawisz diagnozę i zarzut – zapytaj, porozmawiaj, sprawdź. To doradziłabym też Mateuszowi. Zasugerowałabym, żeby zapytał Lucynę, czym dla niej jest owo zaangażowanie. Jeśli nie wspólne mieszkanie, ślub – to co? Może dowie się, że to, co Lucyna robi (bierze na siebie organizację wspólnych wyjazdów, opiekuje się jego psem, kiedy on wyjeżdża, mimo, że nie lubi zwierząt) jest właśnie tym, jak Lucyna pokazuje, że jej zależy. Może potrzebuje więcej czasu, może jeszcze nie jest gotowa na dalsze kroki. Nie znaczy to jednak, że nie będzie i że jedynym słusznym rozwiązaniem jest zerwanie relacji (takie przychodzi Mateuszowi do głowy).

Kilka uwag o zaangażowaniu

Jak wynika z badań, zaangażowanie jest składnikiem mającym w związku znaczenie największe (pozostałe składniki miłości to namiętność i intymność). Badane pary były w stanie wyobrazić sobie, że są zadowolone ze związku mimo chwilowych trudności np. w sferze erotyki, ale nie potrafili myśleć o związku jako udanym bez zaangażowania. To właśnie zaangażowanie najsilniej podtrzymuje uczucia.

  • Zaangażowanie rośnie w trakcie trwania związku i jest (porównując je z dwoma pozostałymi składnikami miłości) względnie stabilne.
  • Zaangażowanie poddaje się świadomej kontroli. To kwestia decyzji i działania na rzecz związku.
  • Zaangażowanie nie powinno być mylone z opieraniem wszystkiego na związku. Jeśli budujesz obraz siebie, swoją tożsamość czy samoocenę na podstawie związku (czy jest, jaki jest) – nie mówimy już o zaangażowaniu. To rodzaj uzależnienia, nad którym możesz popracować w gabinecie z fachowcem. Przykładem osoby, której zachowanie wykracza poza to, czym jest zaangażowanie - jest Joanna. Joanna mówi, że jest gotowa zrobić dla rodziny wszystko, a ja wiem, że dla niej oznacza to całkowitą rezygnację z siebie i swoich potrzeb. To nie jest postawa, z której może wyniknąć cokolwiek dobrego.
  • Żeby związek był udany, poziom zaangażowania obydwu stron powinien być w miarę porównywalny. Znaczące dysproporcje w zaangażowaniu prowadzą najczęściej do frustracji osoby bardziej zaangażowanej i utraty przez nią wiary, że jej zaangażowanie jest sensowne.
  • Nie musisz mieć pewności, żeby się zaangażować. Często słyszę w gabinecie: "Nie angażuję się, bo skąd mogę mieć pewność, że on/ona jest właściwą osobą?" Nie możesz mieć pewności i nigdy jej mieć nie będziesz. Nic w życiu nie jest pewne. Możesz mieć przesłanki, możesz przypuszczać, wierzyć, ale pewność? Nie liczyłabym, że się jej doczekasz. Wejście w związek zawsze jest ryzykiem. A bez zaangażowania nie zbudujesz dobrej, bliskiej i trwałej relacji.

Czy jesteś zaangażowany?

Odpowiedz na poniższe pytania:

  • Czy mam z partnerką wspólne cele, plany, marzenia?
  • Czy widzę nas razem w przyszłości?
  • Czy jestem w stanie wyobrazić sobie nas za kilka/kilkanaście lat?
  • Czy z przyjemnością myślę o wspólnej przyszłości?
  • Czy chętnie przechodzę do kolejnych etapów w związku (wspólne mieszkanie, poznanie rodziny, może ślub, założenie rodziny, budowa domu, wspólny kredyt etc.)?
  • Czy moim celem jest również (obok innych) trwałość i stabilność związku?
  • Czy w związku z powyższym celem jestem gotowy na pokonywanie trudności?
  • Czy jestem gotowy na naukę trudnej sztuki kompromisów, odpuszczania, rezygnacji czy zrobienia czegoś dla dobra sprawy/związku?
  • Czy robię coś z myślą o niej (to mogą być drobiazgi - kupno ulubionych ciastek czy wymarzonego biletu na koncert)?
  • Czy zależy mi na tym, żeby sprawiać jej przyjemność?
  • Czy ważne jest dla mnie, żeby spędzać z nią czas, czy dążę do tego?
  • Czy w ciągu dnia/tygodnia przypominam się jej i daję wyraz swojemu zaangażowaniu (telefony, SMS-y)?
  • Czy jestem jej ciekawy, chcę ją poznać i poznawać cały czas?
  • Czy ważne są dla mnie jej potrzeby?
  • Czy chcę mieć swój udział w ich zaspakajaniu?
  • Czy chętnie się przy niej otwieram, odsłaniam, mówię o sobie?
  • Czy oprócz deklaracji rzeczywiście działam, nie tylko mówię, ale i pokazuję?

Im więcej odpowiedzi twierdzących, tym większy poziom twojego zaangażowania (lub też umiejętności w jego okazywaniu – warto zwrócić na to uwagę). Możesz oczywiście pytania odwrócić w stronę partnerki. Czy widzisz oznaki jej zaangażowania?

Lęk przed zaangażowaniem

Przykładem osób przeżywających lęk przed zaangażowaniem są Basia i Leszek. Basia obawia się cierpienia związanego z odtrąceniem. Podejrzewam, że pojęcie odrzucenia Basia rozumie znacznie szerzej niż rozstanie. Istnieje prawdopodobieństwo, że każdy konflikt Basia przeżywałaby bardzo osobiście jako dowód braku akceptacji i właśnie odtrącenia.

Leszek obawia się w relacji "zniknięcia". Jemu bliskość i zaangażowanie kojarzy się jednoznacznie z utratą własnego "ja". Częstą odpowiedzią, jakiej udzielają pacjenci na moje pytanie o to, czego się boją, jest również lęk przed porażką i popełnieniem błędu. Wtedy można popracować nad zmianą przekonań (skąd pomysł, że mnie nie wolno popełnić błędu?) czy redefinicją porażki (czy na pewno rozstanie trzeba traktować w kategoriach porażki?).

Czasem jednak przyczyna problemu ma głębsze podłoże (dzieciństwo, relacje bazowe tj. z matką i ojcem, nieprzepracowane doświadczenia z byłymi partnerami) - tak jak to ma miejsce w przypadku naszych bohaterów. Praca nad lękiem przed zaangażowaniem może i powinna przebiegać pod okiem wspierającego cię psychologa czy terapeuty.

Po czym poznasz, że problem lęku przed zaangażowaniem dotyczy właśnie ciebie? Oprócz oczywistych oznak jak to, że po prostu jesteś swoich obaw świadomy (to już coś), mogą to być sygnały znacznie bardziej subtelne, a nawet mocno zawoalowane, np.:

  • twoje relacje są powierzchowne, puste, czegoś im brak
  • wycofujesz się z relacji, gdy ta zaczyna być rozwojowa i zacieśnia się
  • tęsknisz za relacją pełną bliskości i obopólnego zaangażowania, ale "jakoś tak wychodzi", że takiej nie masz i nigdy nie miałeś
  • często zmieniasz partnerki
  • jesteś wobec partnerek skrajnie wymagający, nikt ci do końca nie pasuje, nie masz akceptacji dla wad i słabości drugiej strony
  • wybierasz (choć masz poczucie, że takie ci się trafiają) partnerki niedostępne, z którymi związek z założenia nie jest możliwy (mężatki, na drugim końcu Europy czy świata, bardzo zajęte, uzależnione etc.)
  • nie otwierasz się przed partnerką, nie mówisz o sobie, "sprzedajesz" jedynie swój określony wizerunek
  • od zawsze lub od dłuższego czasu jesteś sam (może być oczywiście tak, że tak chcesz i tak wybierasz, ale zastanów się, czy aby po prostu nie umiesz inaczej)

Jeśli "zdiagnozowałeś" u siebie problem, o którym mówimy, może dobrze byłoby skonsultować się z ekspertem. W gabinecie psychologicznym będziesz mógł przyjrzeć się ewentualnym przyczynom swoich obaw, popracować nad szkodliwymi przekonaniami po to, żeby nie odbierać sobie szansy na bliskość, jaka jest efektem właśnie zaangażowania w związek.

Przekonanie, że nie angażując się, unikasz cierpienia, jest pozorne. Po pierwsze: i tak prawdopo-dobnie cierpisz. Tak przynajmniej mówią pacjenci, choć nie zawsze od razu chcą to przyznać. Tęsknisz, czujesz się samotny, zazdrościsz innym, może chorujesz (masz migreny, nie masz energii, ciągle jesteś zmęczony) albo cierpisz na uzależnienie (palisz stosy papierosów, samotnie pijesz do lustra, objadasz się). Więc to iluzja, że brak zaangażowania cię chroni. A po drugie: nie angażując się, odbierasz sobie szansę na to, co w życiu chyba najpiękniejsze – bliską, satysfakcjonującą relację.

Agata Wilska

Artykuł ukazał się w serwisie: SympatiaPlus.pl
Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (2) / skomentuj / zobacz wszystkie

monia
25 lutego 2015 o 21:33
Odpowiedz

Niesamowicie mądre i głębokie przemyślenia.

~monia

25.02.2015 21:33
Piotr
12 września 2013 o 12:07
Odpowiedz

Gdyby związek dwojga ludzi to było coś łatwego, to byłyby same szczęśliwe związki. A tak nie jest. Jedynym sposobem wydaje się poznać co myśli osoba z którą jesteśmy w związku i dać poznać to co sami myślimy. Jakie mamy wartości, czego oczekujemy od życia, czego chcemy. Czy mamy siły by to realizować. Musimy to wiedzieć nawzajem. Czyli musimy dążyć do pełnego zaufania, niejako obnażenia się przed drugą osobą, łącznie z naszymi słabościami. Poznać siebie dokładnie. W miarę zgodności celów i przekonań jednocześnie będzie umacniać się nasza więź. A w razie różnic i rażących niezgodności będzie można w porę ocenić szanse na wspólne życie i powziąść odpowiednie decyzje unikając krzywdy. Dlatego pełne zaangażowanie zawsze powinno być celem. Rozmowa, czyny, rozmowa, czyny. Pełna otwartość. Tylko tak można wywalczyć sobie szczęśliwy związek, bądź uniknąć niewłaściwego. I teraz najtrudniejsze. Powinniśmy zaczynać wszystko od siebie, a często mamy bagaż złych doświadczeń i "powłączane liczne systemy asekuracyjno- obronne". Musimy sobie z tym poradzić mając cały czas świadomość, że od zawsze w tym niedoskonałym świecie, pełno jest graczy, egoistów, oszustów obojga płci, którzy dla własnych korzyści z chęcią wprowadzą nas w błąd. dając złudzenia, namiastki itp. Sztuka to nie dać się oszukać. A jedynym sposobem wydaje się jednak dążenie do tych pięknych celów. Bo właśnie stopień zaangażowania , zaufania, zrozumienia pokaże wszystko. I czas. Wszystkie te rzeczy razem.

~Piotr

12.09.2013 12:07
1