Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Zrozumieć świat dziecka cz. IV

Zrozum nastolatka
|
19.08.2012
Zrozum nastolatka Zrozumieć świat dziecka cz. IV

O programie wychowawczym dla współczesnych dzieci, o znaczeniu uśmiechu, dialogu, szacunku i zaufania pisze w kolejnej części Listu do Rodzica Jarosław Pytlak, Dyrektor Szkoły STO 24 w Warszawie.

Tagi: rodzina

Zrozum nastolatka Zrozumieć świat dziecka cz. IV

Oto cztery słowa, które zawierają proponowany przeze mnie program działania: uśmiech, dialog, szacunek i zaufanie.

Uśmiech określa styl kontaktów. Nie traktuj go dosłownie, ale raczej jako symbol nacechowanej życzliwością relacji dorosły - dziecko, a także dorosły – świat. Wiem, że nie jest łatwo o uśmiech, kiedy człowiek jest zmęczony, spóźniony, albo zwolniony z pracy, ale wiem również, że pogoda ducha dorosłych sprzyja kształtowaniu pogodnej postawy dziecka. Dziecko słucha uważnie i obserwuje, w jaki sposób jego najbliżsi komentują różne zdarzenia i oceniają ludzi, a następnie bardzo często przejmuje zasłyszane poglądy i powtarza je jako swoje. Dobrze, gdy są to opinie życzliwe.

Zapytasz, czy trzeba się śmiać nawet, gdy sytuacja temu nie sprzyja. Powtórzę – słowo uśmiech jest tylko symbolem, ale tak, trzeba wykazywać pogodę ducha nawet, gdy miotają nami straszliwe emocje. W ten sposób budujemy pozytywne myślenie dziecka. Mnie osobiście przebyta choroba nowotworowa nauczyła, że w obliczu utraty zdrowia wszystkie inne troski tracą znaczenie. To pozwala mi zachować pogodę ducha w sytuacjach, które w obliczu prawdziwego nieszczęścia tylko wydają się trudne.

W ciągłym pośpiechu zapominamy czasami, jak wielkie znaczenie mają najmniejsze gesty i słowa. A przecież jakość kontaktu ma tym większe znaczenie im ten kontakt jest krótszy. Buziak na „dzień dobry” i „do widzenia”, pomachanie ręką zza szyby samochodu, radosny uśmiech na powitanie – to współczesne zamienniki długich zimowych wieczorów spędzonych wspólnie na przędzeniu nici i opowiadaniu baśni. Choć baśni szkoda...

Kolejne magiczne słowo, to dialog.

W rozgadanym, powierzchownie przeżywanym świecie umiejętność nawiązania dialogu daje dorosłemu szansę zapoznania się z tym, czym żyje dziecko. Dialog buduje poczucie wartości młodego człowieka, negocjacje pozwalają mu wyrazić swoje potrzeby.

Tu również bardzo liczy się jakość. Jestem przekonany, że pięć minut udanych negocjacji z dzieckiem ma większe znaczenie wychowawcze, niż godzina głoszenia nawet najmądrzejszych wskazówek i porad. To pierwsze buduje poczucie autonomii młodego człowieka, to drugie kończy się raczej znudzeniem.

Niestety, stosowanie dialogu w wychowaniu jest niełatwe. Wymaga gotowości zaakceptowania opinii dziecka, także wtedy, gdy odbiega ona od naszego wyobrażenia. W przypadku konfliktu zmusza do negocjowania, choć emocje podpowiadają, by uciąć dyskusję i nakazać. Na krótką metę nakaz działa, jednak jeżeli chcemy, by w przyszłości młody człowiek dobrze radził sobie w świecie, musimy nauczyć go, że w udanych negocjacjach dobra wola prowadzi do zadowolenia obu stron.

Dialog nie oznacza rezygnacji ze stawiania dziecku wymagań. Można i należy określić sferę, która nie podlega dyskusji. W ten sposób, życzliwym, ale konsekwentnym postępowaniem, warto wpoić dziecku reguły dobrego wychowania i szacunku dla innych ludzi. Zasady „kindersztuby” mogą nie podlegać negocjacji. W wieku późniejszym, młodzieńczym w podobny sposób warto kształcić również poczucie, że dana komukolwiek obietnica zobowiązuje.

Szacunek obowiązuje obie strony. Wyrazem szacunku dla dziecka jest uzasadnianie, wyjaśnianie poleceń i zakazów, wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. Wyrazem szacunku jest życzliwa troska i rada nawet, gdy problem wydaje nam się mało istotny. Jest nim również dyskrecja i opanowanie ciekawości, jeśli dziecko nie zdradza chęci wtajemniczenia nas w swoje sprawy. W brudnopisie tego listu napisałem: „Interesować się, a nie inwigilować, troszczyć się, a nie prześladować troską, służyć radą, a nie oświecać, być obok, a nie tkwić w centrum życia dziecka.” Na tym może polegać szacunek dla dziecka.

Pojęcie szacunku ma jeszcze inny aspekt. W naszej szkole często obserwujemy, jak dzieci oczekują i uzyskują od rodziców pomoc i poświęcenie w sytuacjach, w których nie jest to niezbędne. Mama czeka w świetlicy, bo synek mówi „jeszcze chwilę” i nie czekając nawet na odpowiedź kontynuuje swoją zabawę. Inne dziecko dzwoni do rodziców, aby ci przywieźli mu coś, o czym zapomniało, a rodzice spełniają to życzenie. Otóż jestem przekonany, że największa nawet miłość i chęć pomocy dziecku nie powinny przesłaniać potrzeby nauczenia go szacunku dla sfery prywatności osoby dorosłej!

Wreszcie zaufanie. Jak pogodzić potrzebę zaufania z troską o bezpieczeństwo i dobro dziecka? Nie mam na to pytanie dobrej odpowiedzi. Niestety, w życiu młodego człowieka mogą zdarzyć różne sytuacje – jeżeli w następstwie którejś dojdzie do dramatycznych następstw – każdy rodzic będzie sobie wyrzucał, że czegoś nie dopilnował, czegoś zaniedbał, że gdyby „coś zrobił”, być może wszystko potoczyłoby się inaczej. Nie mam odwagi proponować więc konkretnych wskaźników zaufania. Mogę jedynie zasugerować, aby swoją potrzebę poczucia bezpieczeństwa zaspokajać w sprawach niosących zagrożenie dla zdrowia (także psychicznego) dziecka, obdarzając je zaufaniem wszędzie tam, gdzie możliwe następstwa są innej natury. W naszej szkole dzieci biorą aktywny udział w ustalaniu swojego planu zajęć dodatkowych. Nawet pierwszaki mają tutaj możliwość negocjowania z nauczycielem, który ten plan układa. Często to robią i to z powodzeniem, czasem rodzice przychodzą, bowiem dziecko nie potrafi uzgodnić rzeczy ważnej dla całej rodziny, takiej jak pora wychodzenia ze szkoły. Zdarza się jednak również, że rodzice negocjują w zastępstwie dziecka dobór zajęć, ponieważ ono „wolałoby inaczej”, albo „nie wie, co wybrać”. To jest właśnie przypadek, w którym można połączyć zaufanie z kształceniem poczucia odpowiedzialności i wymagać od dziecka, aby taką sprawę załatwiło samo. Konsekwencje ewentualnego niepowodzenia będą absolutnie do przyjęcia.

* * *

Jako dobrą ilustrację treści tego listu przytoczę ci przykład pewnego ojca, który opowiedział mi, jak inwestuje w swojego 11-letniego syna, interesuje się wszystkim, co chłopiec robi, skrupulatnie obserwuje jego postępy i… denerwuje się, bo ten: „za mało czyta, za dużo siedzi przy komputerze, nie chce chodzić na pływalnię, choć gra w tenisa itd.”. Zwróć uwagę na problem uprawiania sportu.

  • Ojciec jest przekonany, że pływanie jest pożyteczne dla zdrowia (jego syn nie ma jednak specjalnego wskazania lekarskiego w tej dziedzinie).
  • Ojciec sam pływał i chce, aby jego dziecko też to robiło.
  • Dziecko nie chce.
  • Ojciec się denerwuje. Tymczasem...
  • Z punktu widzenia wychowania ważne jest tylko to, aby dziecko było aktywne ruchowo. I tak właśnie się dzieje, bowiem chłopiec z zamiłowaniem gra w tenisa.

Gdzie zatem leży problem? Ewidentnie w głowie ojca, który męczy się poczuciem porażki pedagogicznej, podczas, gdy wszystko jest najzupełniej w porządku.

Co można zasugerować ojcu? Żeby pochodził na basen sam, żeby pograł z synem w tenisa, żeby wspólnie z nim zajął się inną dziedziną rekreacji, żeby spojrzał na swoje dziecko z ciekawością, a nie dokładnie sprecyzowanym programem. I przestał się martwić, bowiem jak dotąd, naprawdę nie ma powodu. Kończąc, podzielę się z tobą jednym z najmilszych doświadczeń, jakie przyniosła mi praca pedagogiczna. Otóż wśród najcenniejszych pamiątek posiadam dyplom, który otrzymałem na zakończenie roku szkolnego 1998/99 od Samorządu Uczniowskiego. Znalazło się w nim takie oto zdanie: „Panu Dyrektorowi w podziękowaniu za to, że szkoła pozwalała uczniom być sobą, zanim zadecydują, kim chcą być”.

Pozdrawiam serdecznie
Jarosław Pytlak
Dyrektor Szkoły STO 24 w Warszawie

Artykuł ukazał się w serwisie www.mamrodzine.pl



 Przejdź na FORUM >> 

 

 

7 cech mądrego ojca
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie