Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Dekalog chorego... na zdradę (XY-On)

Zdrada i romans
|
26.12.2012
Zdrada i romans Dekalog chorego... na zdradę (XY-On)

I stało się! Nasz organizm nie wytworzył przeciwciał i jesteśmy kolejną ofiarą epidemii. Diagnoza jest jednoznaczna i bezbłędna – zdradzamy.
Tekst nadesłany przez użytkownika.

Tagi: zdrada

Zdrada i romans Dekalog chorego... na zdradę (XY-On)

Możemy zastanawiać się nad przyczyną choroby. W jakże rzadkich chwilach, gdy organizm próbuje z nią walczyć, możemy szukać antidotum. Przede wszystkim musimy jednak zadbać o to, by schorzenie nie rozprzestrzeniało się. Obiektem najbardziej podatnym na infekcję jest nasza żona. Co zatem zrobić, by zamaskować przed nią objawy naszych dolegliwości?

Zasada pierwsza (podstawowa): konspiracja.

Pamiętacie takie przysłowie: „Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal”? Postarajmy się zatem, by nasza połowica, ta, z którą trudno wytrzymać, ale bez której żyć jakoś nie potrafimy, pozostała w błogim stanie niewiedzy, a przynajmniej niedowidzenia.

Zasada druga: one nie mogą się znać.

Nie wolno nam dopuścić do tego, by małżonka i kochanka poznały się. Nie jest to moje spostrzeżenie, a więc by nie być posądzonym o plagiat przyznaję, że zawdzięczam je dwojgu pisarzy - Grocholi i Wiśniewskiemu. Karygodnym wręcz już błędem jest znalezienie sobie faworyty wśród przyjaciółek żony. Uwierzcie mi: oznacza to tylko jedno - nieuniknioną katastrofę!

Zasada trzecia: nadmierna dobroć to zguba.

W euforycznym stanie wynikającym z posiadania (jakie to brzydkie, ale jednocześnie trafne słowo) innej – nowej kobiety zapominamy, że w zakamarkach naszej świadomości gnieździ się obrzydliwy stwór zwany sumieniem. Aby je zagłuszyć zaczynamy dla kapłanki naszego domowego ogniska być nagle milsi, bardziej wyrozumiali. Posuwamy się nawet do tego, by bez okazji obdarować ją drobnym upominkiem bądź kwiatami. Dla niej będzie to jednoznaczny sygnał do podejrzeń, a więc – żadnych zmian w zachowaniu.

Zasada czwarta: telefon to twój przyjaciel, ale nawet na najlepszym przyjacielu można się zawieść.

Z naszą wybranką musimy się jakoś kontaktować. Najczęściej wykorzystywanym do tego narzędziem jest telefon komórkowy. Musimy zatem pamiętać, że od tej chwili stanowi on doskonały dowód naszej choroby, a więc kasujemy Panowie… kasujemy: smsy, rozmowy wychodzące, przychodzące i połączenia nieodebrane.

Zasada piąta: w sieci wcale nie jesteśmy samotni.

Prócz telefonu mamy do dyspozycji komputer. Zdarzają się jeszcze żony, które boją się tego urządzenia jak diabeł święconej wody i wtedy możemy wyjść z założenia: „hulaj dusza – piekła nie ma”. Coraz częściej jednak komputer i internet nie stanowią dla pań domu żadnej tajemnicy. Sprawdzimy teraz, czy jesteście przewidujący i zapobiegawczy? Używając komunikatorów zabezpieczasz je hasłem? Jeśli nie, to masz poważny problem, założenie hasła teraz wzbudzi podejrzenie. Archiwizujesz dane z komunikatora? Zapewne tak, a więc pamiętaj o ich kasowaniu. Nie zmieniaj ustawień i nie likwiduj archiwum, to pierwszy krok do wpadki. Jeszcze poczta – na miłosne maile należy posiadać osobny adres – żona mogłaby nie uwierzyć, że to korespondencja służbowa.

Zasada szósta: wszystko trzeba umieć uzasadnić.

Nie można z domu znikać bez usprawiedliwienia. Niektórzy są szczęściarzami i mają tak zwany nienormowany czas pracy. Zawsze wtedy może wypaść konieczność dłuższego pobytu w firmie, jakiś wyjazd służbowy czy spotkanie biznesowe. Nam, szaraczkom pracującym od-do mogą przytrafić się czasem nadgodziny (tylko bez przesady – nasze dochody z tytułu posiadania kochanki nie wzrosną). Możemy zacząć uprawiać jakiś sport (pamiętajcie, by był to sport indywidualny) lub chcieć częściej spotykać się z kolegami (tu jednak jest ryzyko, że nasi koledzy mogą tego nie potwierdzić). Ważne jest, by mieć alibi.

Zasada siódma: na rachunki i zbędne kwitki najlepszy jest kosz.

Jak często zaglądacie do kieszeni własnych spodni, płaszczy, kurtek czy marynarek? Zróbmy eksperyment: zajrzyjcie teraz. Nie zawaham się sparafrazować pewnego powiedzenia: „pokaż mi, co masz w kieszeniach, a powiem ci, kim jesteś”. Byłeś z kochanką na kolacji – pozbądź się rachunku. Wspólny wypad do kina – bilety po seansie do kosza. Klucze do jej mieszkania – dołącz chociaż zawieszkę z napisem „magazyn”. Paragon z kwiaciarni – toż to już wyrok jest! No i wykroczenie najpoważniejsze – prezerwatywa – tego nawet nie będę komentował.

Zasada ósma: czasem należy wędrować nowymi ścieżkami.

Czasem możesz zostać zmuszony do tak zwanego „bywania” z żoną. Przyjaciele zaprosili was na kolację. Wybrali lubiany przez was lokal. Wieczór by bardzo udany i w szampańskich nastrojach udaliście się do szatni. Tam zaprzyjaźniony szatniarz podał płaszcze i konspiracyjnym szeptem powiedział do ciebie: „Panie Jareczku, jak pan to robi, co tydzień z piękną kobietą i to nie z tą samą?” Wniosek nasuwa się sam, nie zabieraj tej „drugiej” tam, gdzie byłeś lub będziesz z „pierwszą”.

Zasada dziewiąta: nie zawsze jest dobrze, gdy dobrze wygląda „na pierwszy rzut oka”.

Nie wiem, czy moje spostrzeżenie ma uzasadnienie praktyczne, ale wydaje mi się, że kobiety mają lepszy od nas zmysł powonienia i bardziej zwracają uwagę na szczegóły. Te dwie zalety mogą okazać się dla nas zgubne. Przeniesiony na nasze ubranie zapach perfum, czy ślad szminki nie ujdzie ich uwadze. Pozostaje nam zatem „wywietrzenie się” po upojnych chwilach z kochanką i koszula na zmianę na podorędziu.

Zasada dziesiąta: czytać można z książki, mapy i ludzkiego ciała – ważne jest, kto pisze i kto czyta.

Lubimy czasem bawić się „ostro”. Bywa, że po takich harcach pozostają nam ślady paznokci na plecach, pośladkach bądź udach. Zdarzają się też przekrwienia wywołane „przyssaniem się” partnerki do nas. Jeśli nie są to „pamiątki” po nocy małżeńskiej, a powiedzmy sobie szczerze, gdyby były, to po co nam „przyjaciółka”, wtedy możemy mieć tylko nadzieję, że nasza pani pozostanie nadal oziębła i nie zbierze jej się nagle na „amory”. Odmawiać sobie przyjemności trudno, ale pilnujmy pazurków i ust kobiety.

Poznaliście już dekalog chorego na zdradę, a więc… miłego chorowania i bezbolesnego powrotu do zdrowia.

I jeszcze jedno: chętnie uzupełnię zbiór o nowe praktyczne zasady, a więc Panowie: czekam na podpowiedzi – mogą się przydać. Pora taka, że o chorobę nie trudno, a jak człowiek zacznie niedomagać, warto posłuchać jak sobie dają radę ci, którym stan zdrowia już się pogorszył.

XY-On

 

 

Redakcja serwisu Facetpo40.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez Użytkowników..

Napisałeś coś, czym chciałbyś się podzielić z innymi facetami po 40.? Przyślij do nas tekst! Szczegóły znajdziesz tutaj.

 

 

Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (5) / skomentuj / zobacz wszystkie

robert
21 sierpnia 2016 o 09:43
Odpowiedz

Jak nie masz odwagi powiedzieć kobiecie z którą dzielisz życie, że chcesz się spotykać z kimś innym, tylko robisz to po kryjomu, to jesteś p..zda nie facet. Coś takiego to nawet koło mężczyzny nie stało. Człowiek ma prawo robić to co chce i z kim chce, ale musi umieć przyjąć tego konsekwencje, a do tego potrzebna jest odwaga, żeby być szczerym. Stanąć przed żoną i dziećmi i powiedzieć - odchodzę,i. Jak słyszę tych facetów, którzy chełpią się tym, że zdradzają i że żony nie wiedzą to mi się rzygać chce. Po pierwsze nawet jak przez chwilę nie wiedzą, to i tak się dowiedzą bo kobieta jest w stanie zauważyć milion szczegółów na, które jeden baran z drugim nie zwróciłby uwagi, potem albo udają niewiedzę, ze względu na dzieci a i tak ci przyprawią rogi i to w tak bolesny sposób, że ptak ci się skurczy do żałosnych rozmiarów, albo pakują sobie lub tobie walizki w zależności od sytuacji. Facet nosi ptaka nie po to aby wpychać go gdzie się da, ale po to, aby dbać o bliskich i ich bezpieczeństwo, jeśli tego nie robi to niech nie śmie się facetem nazywać. Nie znam kobiety, (nie mówimy tu o dziwkach, które lecą na błyskotki), która będąc zadbana, czując się kochana i bezpieczna nie nie odda całej siebie facetowi i tylko jemu Zastanów się tzw. "facecie" co dajesz domowi, dzieciom, żonie a dopiero później wymagaj zrozumienia.

~robert

21.08.2016 09:43
zadżumiony fuckbuddy?
27 marca 2016 o 23:35
Odpowiedz

witam... też dopadła mnie choroba i to jeszcze przed 40 ale już po 10 latach małżeństwa... z dziećmi w zanadrzu i muszę przyznać że nie wiem co się stało ale się stało było super i było źle w zeszłym roku w domu było na krawędzi pierwszy raz na poważnie doświadczyłem poczucia osamotnienia i całkowitego braku zrozumienia a nawet chęci próby zrozumienia... i pojawiła się ONA nie nie jest ani podobieństwem mojej żony z przeszłości ani nie jest też jej całkowitym przeciwieństwem... ale chodzi o to że jest... mężatka chyba średnio zadowolona z męża również z dziećmi na karku ale na pewno chętna do relacji ze mną... najpierw budowanie znajomości aż w końcu pewnego wieczora spotkanie zakończone miłosnym klinczem... później jeszcze w następnych spotkaniach może jeszcze jeden szybki numerek... widujemy się w pracy przelotnie... w domu staram się być normalny a żona czasami jest nawet zadowolona... sam nie wiem czy wyzdrowieje czy zarażę ją sobą bo na razie to dość otwarta luźna ale "przyjaźń z korzyściami" łapania równowagi poza domem (nie wiem czy jeszcze dojdzie do zbliżeń może tylko spotkań rozmów)... obawiam się tylko że doprowadzę się na skraj przepaści...bo dopada mnie sumienie. Póki co nie poszukuję w tej chorobie sensu...

~zadżumiony fuckbuddy?

27.03.2016 23:35
oli
07 grudnia 2015 o 18:41
Odpowiedz

Byłam przez wiele lat zdradzana przez męża i choćbyście zastosowali wszystkie zasady- nie ukryjecie tego. Zona zawsze wie.Najlepszym dniem w moim małżeństwie był moment, kiedy zauważyłam, że mój ślubny zaczyna cierpieć na męską niemoc. Kupiłam wtedy butelkę szampana, otworzyłam i wypiłam z dziką radością, że wreszcie.... Zdradzający- jesteście żałośni.

~oli

07.12.2015 18:41
:)
27 stycznia 2015 o 15:26
Odpowiedz

Przydałby się jeszcze artykuł z poradami dla tych, których jednak żona przyłapała i... odeszła. I jak większość kobiet szybciej poradziła sobie z rozstaniem, ułożyła sobie życie i jest z niego całkiem zadowolona, a biedna ofiara epidemii rok czy dwa po rozwodzie (i oczywiście po rozstaniu z kochanką - bo tak się to zwykle kończy) nadal wysyła żałosne smsy jak to nadal kocha żonę, jak to żałuje i nie może bez niej żyć. Bo to jest znacznie większy problem.

~:)

27.01.2015 15:26
Anonimowy
22 października 2014 o 10:40
Odpowiedz

Mega chore

~Anonimowy

22.10.2014 10:40
1