Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Rzucić wszystko i wyjechać na drugą stronę świata

Wolne myśli
|
03.07.2020

Australia, marzec tego roku
Czasami się zastanawiam, kim jestem? Co sprawia, że wszystkie te rzeczy dookoła mnie się dzieją? Czy ja jestem niepoprawną optymistką? Czy też niekiedy z braku wyboru, a niekiedy ze zbyt wybujałej fantazji biorę życie we własne ręce i nieustannie, odkąd tylko pamiętam – o coś walczę i gdzieś zmierzam?
Tekst nadesłany przez czytelniczkę.

Tagi: psychologia

para na plaży szczęśliwa
Wielka zmiana w życiu - nie każdy ma na to odwagę

Ilekroć upadnę, zawsze wstanę, otrzepię tyłek z kurzu i pójdę dalej za każdym razem od nowa wierząc, że się uda. I tak bezustannie od kilkudziesięciu lat gdzieś podążam a moje życie staje się z roku na rok coraz barwniejsze. Zastanawia mnie, ile człowiek ma w sobie wiary i siły, aby nigdy się nie zatrzymać…

Trzy miesiące temu odeszłam z korporacji. Zrezygnowałam z kariery, pieniędzy, wystawnego życia na rzecz mojej rodziny i spełnienia naszych marzeń. Wiedziałam, że jako kobieta robiąca karierę, odsuwam się od męża i dzieci. A może stałam się korpoludkiem, bo tak było łatwiej uciekać od innych problemów? Oddając się pracy wręcz bezgranicznie, pozwalałam mojemu szefowi wyciskać mnie jak cytrynę. Z każdym dniem wyniszczał mnie i nasz zespół, a ja coraz mniej go szanowałam i coraz mniej czułam się szczęśliwa we własnej skórze. Przestawałam widzieć sens tych codziennych tortur i zmagań.

 

Zobacz także: zmiana zawodu po czterdziestce

 

Musiało minąć wiele lat, nim ujrzałam prawdziwy sens życia, lecz jak długo szef przydeptywał mnie do samej ziemi, tak długo nie umiałam sięgnąć po to, co odkryłam. Postanowiłam zatem porzucić to wszystko i dogonić właściwy sens tego życia i nasze marzenia. Oddałam sprzęt, telefon, prawdopodobnie najlepszy samochód, jaki miałam i jaki będę miała, kartę paliwową, akcje warte tyle, że mogłabym za nie żyć trzy lata bez pracy i wiele innych, nazwijmy je materialnych, rzeczy - tak po prostu oddałam, by w zamian odzyskać męża i uciec od zimy.

Mój mąż nie chce tego tak widzieć, to zbyt wielki ciężar dla niego. On chciał dla mnie jedynie odpoczynku w miejscu, w którym nie ma zim. Jednak kobiecy mózg analizuje świat inaczej i nic na to nie poradzę. Gdybym była facetem, umiałabym go zrozumieć, ale nie jestem i całe szczęście, bo nigdy bym za niego nie wyszła :-)

W styczniu tego roku wyjechaliśmy razem do krainy słońca, spokoju i radości, do naszego wyimaginowanego rajskiego azylu, by tutaj pośród wszelkich sprzyjających okoliczności odbudować naszą bliskość (tak, wiem – i odpocząć). Wyobrażałam to sobie, jak ucieczkę na koniec świata, na jakąś bezludną wręcz wyspę, gdzie nikt ani nic nie zakłóci nas razem i gdzie będziemy zdani tylko na siebie. Widziałam nas, jak w trudach układania życia od nowa, zbliżamy się do siebie i dostrzegamy w sobie znów to coś, co nas kiedyś połączyło.

I przyznam się otwarcie, że było mi strasznie trudno porzucić luksusy, uznanie, pozycję… ale życie w pędzie kariery jest pełne samotności, przemierzane bez drugiej połówki na co dzień, bez przyjaciela, bez oparcia, bez ciepłych ramion i to jest tak puste, że właśnie dlatego postanowiłam zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę.

 
Czy myślisz o wielkiej zmianie w życiu?
Zagłosuj!

Mijają już trzy miesiące odkąd tu jesteśmy. To bardzo długo patrząc z punktu widzenia bezrobotnej pracoholiczko-karierowiczki. Doskonale wiem, że nie ma takiego miejsca na ziemi, w którym nie musiałoby się stawiać czoła takiej, czy innej, nie do końca łatwej rzeczywistości. Zawsze jest coś, o co trzeba się potrudzić, by zyskać coś innego i owszem, czasami myślę, że chciałabym móc się poddać. Powiedzieć sobie, że już nie chce mi się. Położyć się i poczekać, aż pojawi się ktoś lub coś, co załatwi pewne rzeczy za mnie.

Nie zawsze życie jest łaskawe, nie zawsze jest tak, jak byśmy chcieli, ale warto się ruszyć po własne marzenia niezależnie od wieku, czy zobowiązań. Ja jestem tu z mężem, w Stanie Świecącego Słońca i czyż nie o to chodziło? Przed nami jeszcze długa droga i nie raz z pewnością wyboista.

To nie jest łatwe tak ciągle musieć iść, ale najgorzej jest się zatrzymać… Nie jest łatwo spełniać marzenia, ale nie robiąc nic, nigdy bym się nie dowiedziała, czy mogłam je spełnić.

Mag

Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (8) / skomentuj / zobacz wszystkie

Janka
01 marca 2021 o 09:48
Odpowiedz

Uwielbiam takie historie. Gratuluję odwagi. Niejeden rzucił swoje toksyczne życie, żeby wygrać znacznie więcej. Czasem oczywiście na początku jest trudno, ale ostatecznie okazuje się to dobrą decyzją. https://siedemosmych.pl/a-gdyby-tak-rzucic-wszystko-i-wyjechac-do-szwajcarii/

~Janka

01.03.2021 09:48
Jaro
08 maja 2015 o 07:08
Odpowiedz

Ucieczka do raju na Facebooku :) - polecam

~Jaro

08.05.2015 07:08
Marek z C
23 października 2014 o 12:26
Odpowiedz

alicjo - co za stwierdzenie "nie jest wart mnie i moich córek" a może ty nie jesteś godna "Tego" innego. w/w to raczej dla przekory.nie chciej księcia z bajki gdyż tacy nie istnieją. jeśli lubisz chodzić po górach ,szukaj "Tego" w górach, jeśli lubisz chodzić na siłownię szukaj "Tego" na siłowni,jeśli lubisz pływać kajakami szukaj "Tego" na spływach a nie w knajpie, dyskotekach itp.

~Marek z C

23.10.2014 12:26
alicja
06 września 2014 o 20:23
Odpowiedz

jestes wspanialo osoba ktora podjela decyzje tak wazno w swoim zyciu .
ja mam 2 corki sama chce wyjechac mieszkam od 11 lat w anglii
i nie uklada mi sie tu .
nie moge poznac nikogo kto by byl wart mnie i moich corek .
pieniadze nie makja znaczenia .

~alicja

06.09.2014 20:23
antek
29 czerwca 2014 o 21:52
Odpowiedz

Zbyt wyidealizowane
Totalna bzdura

~antek

29.06.2014 21:52
piernik71
06 maja 2014 o 00:32
Odpowiedz

Trochę zazdroszczę, trochę nie... też pracuję w korporacji i często miewam myśli, żeby rzucić wszystko i uciec na drugi koniec świata. Z drugiej strony wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma, często okazuje się, że wpadamy z deszczu pod rynnę. Życzę powodzenia i gratuluję odwagi, mi chyba najbardziej na świecie smakuje jednak polskie piwo... a i latka już nie te, żeby rozpoczynać swoją drogę od początku.

~piernik71

06.05.2014 00:32
mee
10 kwietnia 2014 o 19:05
Odpowiedz

Zazdrosc...straszna rzecz...

~mee

10.04.2014 19:05
czytacz
10 kwietnia 2014 o 13:38
Odpowiedz

no sweet. tylko nieźle musiałaś zarobić w korporacji, skoro pomyślałaś o wyjeździe do Australii i życiu tam. a może kilka fakultetów pozwoliło na spokojne szukanie pracy na Antypodach?
kasjerka z Biedronki tudzież sekretarka z biura raczej tak nie poszaleje.
a poza tym, tekst wygląda na wzięty z sufitu.

~czytacz

10.04.2014 13:38
1