Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Seksoholizm – ciemna strona seksu

Uzależnienia
|
19.09.2022

Życie seksualne kojarzy się z przyjemnością, relaksem, pięknem, zmysłowością i pozytywnym „odlotem”. Zwłaszcza, gdy towarzyszy mu miłość oraz głębokie, duchowe spełnienie kobiety i mężczyzny. Ale i życie seksualne, podobnie, jak inne sfery życia człowieka, może wymknąć się spod kontroli i zamiast wrażeń pozytywnych wepchnąć nas w kanał destrukcji i nieszczęścia. Seksoholizmu. Dowiedz się, na czym polega seksoholizm i jak wygląda życie z seksoholikiem.

Tagi: psychologia

seksoholizm
Seksoholizm - jakie są przyczyny i jak to leczyć? Fot. depositphotos.com

Seksoholizm - co to jest?

Seksoholizm to nałóg. Nie ma nic wspólnego z radością życia. Nie dotyka oczywiście wszystkich ludzi i nie ma sensu szukać problemu tam, gdzie go nie ma. Jeśli lubimy myśleć o seksie, uprawiać go i cieszyć się nim – wszystko jest ok, ale co jeśli nasze zainteresowanie seksem przesłania inne sfery życia i nie dostrzegamy, że niebezpiecznie dryfujemy w stronę patologii?

Seks destrukcyjny

Seksoholizm to - jak wszystkie inne nałogi - uzależnienie. Seks staje się narkotykiem, bez którego nie można się obyć, który skupia wszystkie myśli i kieruje działaniami. Przez niego wywołujemy w sobie bardzo silne emocje i sztucznie regulujemy naszą świadomość. Pojawia się obsesja seksu (zarówno w myślach jak i zachowaniach), która powoduje m.in. uprawianie seksu kompulsywnego, powierzchownego, nad którym tracimy kontrolę, częstą zmianę partnerów i wzrost tolerancji na bodźce seksualne i wynikającą z tego konieczność nieustannego przekraczania kolejnych granic, co niestety popycha w stronę autodestrukcji. To przyczyna poważnych konsekwencji i strat także w innych dziedzinach, np. w życiu rodzinnym.

seksoholizm na czym polega
Seksoholizm popycha do przekraczania granic. (fot. depositphotos.pl)

Tak więc stwierdzenia, że seksoholik to „prawdziwy mężczyzna”, „zawsze sprawny w łóżku”, czy „wielbiciel kobiet” to fałszowanie rzeczywistości, a tłumaczenia typu „pewnie nie rozumie go żona” to dowód na niezrozumienie tej choroby. Bo seksoholizm jest chorobą.

Warto nadmienić, że dotyka ona także kobiety.

Przyczyny seksoholizmu

Co powoduje seksoholizm? – Geneza seksoholizmu to nie w pełni dojrzała, a czasem nawet zaburzona osobowość – mówi Aleksander Czop, psychoterapeuta. Jego przyczynę znajdziemy w dzieciństwie. W przypadku seksoholika mężczyzny głębokie przyczyny leżą w dysfunkcyjnych relacjach z własną matką, które rzutują potem na dorosłe życie. Konsekwencje takiego stanu rzeczy są poważne – widać je m.in. w trudnościach, jakie przeżywa seksoholik w funkcjonowaniu w trwałej i głębokiej relacji z ludźmi. A rozwój człowieka i jednocześnie miara tego rozwoju to relacje międzyludzkie, także, a może przede wszystkim te intymne.

– Pełny rozwój jest możliwy w bliskich związkach – uważa Aleksander Czop. – Istotą takiej relacji jest więź łącząca partnerów, a przejawia się ona w tym, że mamy kogoś "w sercu". Seksoholik ma ogromne trudności w czuciu i przeżywaniu więzi, a tam, gdzie są nawet jej „iskry” – niszczy je. Wielość partnerek i powierzchowne podejście do seksu, rozbudzane bombardowaniem własnego mózgu treściami związanymi z seksem, nie daje więzi, bo w tym przypadku mężczyzna nie ma kobiety (najpierw) w sercu, a jest z kobietą tylko dla i podczas seksu. To naprawdę bardzo mało – dodaje psychoterapeuta. – Bliskość w sercu implikuje określone podejście do kobiety, wyznacza wartości i sposób zachowania – np. wierność, branie drugiej osoby pod uwagę, uznanie jej za kogoś ważnego, godnego szacunku, otwarcie się na tę osobę. Wtedy „naszej jedynej” nie zdradzamy, nie szukamy innej, nawet w czasie trudniejszego okresu w związku, czy chwilowej rozłąki wymuszonej życiowymi okolicznościami. Taka więź łączy mocno i w sposób trwały – na całe lata. Pozwala i pomaga dwojgu niedoskonałym przecież ludziom przetrwać wspólnie także i te gorsze chwile – zauważa Aleksander Czop.

Bardzo ważny fundament to także wdzięczność. Seksoholik – niestety – nie podchodzi do żony czy partnerki w ten sposób. Koncentruje się na krótkiej przyjemności, chce – zupełnie jak dziecko – natychmiastowego zaspokojenia, natychmiastowej gratyfikacji, nagrody, poprzestaje na powierzchownym podejściu do kobiety i seksu, co jest istotą jego lęku przed więzią i bliskością. Kiedy w jego życiu nie ma seksu – czuje się pusty, choć w rzeczywistości tęskni za miłością, a jego zachowanie nie daje mu szczęśćia, lecz przeciwnie – rozpacz, ból, depresję, wstyd, poczucie winy i inne trudne uczucia – twierdzi psychoterapeuta.

seksoholizm kobiety
Seksoholizm dotyka także kobiety. (fot. Pixabay)

Leczenie seksoholizmu jest możliwe

Leczenie seksoholizmu, tak, jak leczenie każdego innego uzależnienia czy dysfunkcji osobowości, musi uwzględniać terapię. W jej trakcie chodzi o poznanie siebie samego w kontekście nałogu oraz – z czasem – własnych uwarunkowań psychologicznych (np. uświadomienie sobie, skąd wzięło się jakieś zachowanie, dlaczego stale „wchodzimy” w określone sytuacje, dlaczego szukamy takich a nie innych emocji, nawet jeśli przynoszą nam ból i cierpienie, a wreszcie „dokopanie się” do naszych prawdziwych uczuć).

Terapia daje przede wszystkim wiedzę o sobie samym, ale jest też narzędziem ograniczania, stopniowego eliminowania i zmieniania tego, co niszczy życie i „włożenia” w to miejsce czegoś nowego, twórczego, budującego. Nie jest to łatwa praca.

– Trzeba wiedzieć, że seksoholik, jako osoba mająca problem ze stworzeniem więzi, może też mieć problem z tym, by stworzyć więź z osobą terapeuty. A taka więź ma znaczenie w trakcie leczenia. Ale i tak chcę gorąco zachęcić tych, którzy stracili kontrolę nad nałogiem do podjęcia pracy nad sobą i ratowania się. Wiele osób „wychodzi na prostą” – mówi Aleksander Czop. - Biorąc pod uwagę fakt, że samotna walka z jakimkolwiek nałogiem to kolejny mit, terapia to poniekąd „uświadomiona konieczność”. Bo co pozostaje innego?

Warto szukać pomocy u dobrego seksuologa.

Anonimowi seksoholicy

Bardzo dobre rezultaty w wychodzeniu z seksoholizmu może przynieść poszukiwanie pomocy w grupach Anonimowych Seksoholików. W większych miastach nie powinno być problemu z ich znalezieniem. Grupy te pracują w oparciu o tzw. Program 12 Kroków, zaczerpnięty od Wspólnoty Anonimowych Alkoholików i dostosowany do pracy nad uzależnieniem, którym jest seksoholizm. Dla alkoholika nałóg to obsesja picia alkoholu, dla seksoholika – obsesja seksu wynikająca z żądzy. Anonimowi Seksoholicy naprawdę zdrowieją, o ile uczciwie angażują się w program.

Ważna uwaga: grupy takie mają na celu jedynie niesienie pomocy cierpiącym, uzależnionym ludziom, nie mają charakteru religijnego czy politycznego (ich członkiem może być każdy bez względu na wyznanie), a same grupy nie są związane z jakąkolwiek zewnętrzną instytucją (religijną, polityczną, społeczną). W grupach tych obowiązuje ścisła dyskrecja.

Na pytanie, kim jest seksoholik, znajdujemy odpowiedź także w programie Wspólnoty SA. Istotne jest tu określenie seksoholika, jako „seksualnego pijaka”, który uzależnił się od żądzy jako "siły napędowej", który stracił kontrolę i nie jest na tyle wolny i silny, by się zatrzymać i zerwać z nałogiem. Taki człowiek z jednej strony nie może już znieść swej żądzy, ale z drugiej - nie może nad nią zapanować. Seksoholicy, określając sami siebie, twierdzą też, że uzależniony od seksu stawia się całkowicie poza kontekstem pozwalającym określić, co jest dobre, a co złe.

kochająca się para
Seks uprawiany tylko ze stałym partnerem jest istotny w terapii seksoholizmu. (fot. depositphotos.pl)

Kierunek ku zdrowieniu wymaga, by seks praktykować jedynie ze stałym partnerem, najlepiej małżonkiem. Zalecenie uprawiania seksu jedynie w stałym związku nie wynika z reguł religijnych, a ma na celu powrót do zdrowia seksoholika – praktyki autoseksualne lub seks pozamałżeński to drogi do coraz większego uzależnienia i autodestrukcji. Ale to nie wszystko. Także sam seks małżeński powinien „zdrowieć” i odzyskiwać należną mu jakość i wartość – chodzi o stopniowe zwycięstwo nad żądzą. Jak wspomnieliśmy wyżej – seks ma wyrażać więź, bliskość i miłość, a nie obsesję.

Takie podejście wynika z doświadczeń seksoholików, którzy – doszedłszy do swego życiowego dna i poczucia desperacji, pojęli, że leży ono po prostu w ich interesie. Problem seksoholizmu jako silnego i głębokiego uzależnienia, jego opis (objawy i bardzo trudne uczucia towarzyszące seksoholikowi) pokrywa się w dużej mierze z diagnozą psychoterapeutów i oba te podejścia należy uznać za wartościowe, absolutnie niesprzeczne, a nawet komplementarne. W końcu – i terapeuta i zdrowiejący, coraz bardziej świadomy i szczery wobec samego siebie seksoholik, mówią o tym samym – o cierpiącym, uwikłanym w nałóg człowieku, który niszczy siebie i innych.

Terapia seksoholizmu SA

Ciekawe, a przede wszystkim skuteczne jest rozwiązanie proponowane przez SA. Program Wspólnoty SA mówi, że problem ma naturę fizyczną, emocjonalną i duchową. A punktem wyjścia do "wychodzenia” z obsesji nie jest sama walka z nią, a przyznanie się i uznanie całkowitej bezsilności wobec patologicznej żądzy i tego, że nałóg nas pokonał. Wtedy dopiero (dzieje się to po osiągnięciu "własnego dna", czyli zazwyczaj po bardzo mocno odczuwalnych destrukcyjnych konsekwencjach uzależnienia) wiele osób decyduje się na podjecie trudu zdrowienia. Zaczynają np. chodzić na mitingi Wspólnoty SA (to też narzędzie mające genezę we Wspólnocie AA), gdzie ludzie z tym samym problemem wspierają się wzajemnie, zaprzestają destrukcyjnych praktyk seksualnych, masturbacji czy zawierania szkodliwych znajomości.

Poddanie się, ogłoszenie bezsilności i kapitulacja to pierwszy krok w terapii seksoholizmu – zabija destrukcyjną żądzę i otwiera drzwi do nowej drogi życia, gdzie seks nabiera pięknego, pełnego i ludzkiego wymiaru. Wsparcie i kontakt z „braćmi w zdrowieniu” dodaje sił, pozwala czerpać z doświadczeń innych, często bardziej zaawansowanych w pracy nad sobą. Owocem tej pracy, trudnej i nie ukrywajmy – czasochłonnej, ale wartej podjęcia, jest prawdziwa więź. Anonimowi Seksoholicy mówią o swoim powrocie do zdrowia: wróciliśmy do domu. A te słowa nie wymagają już żadnego komentarza…

W artykule wykorzystano informacje pochodzące ze Wspólnoty Anonimowych Seksoholików. Dla zainteresowanych – www.sa.org.pl

Więcej informacji i szukanie pomocy: ośrodki terapii uzależnień, psychoterapeuci, lekarze seksuolodzy, grupy Anonimowych Seksoholików.

Jerzy Liniewicz

Komentarz eksperta

Anna GolanAnna Golan - psycholog i seksuolog kliniczny, prowadzi prywatny gabinet

www.psychoterapiawarszawa.com.pl

Przede wszystkim chciałabym zwrócić uwagę na to, że omawiane w artykule zjawisko wzbudza wiele kontrowersji i wątpliwości. Ani w obowiązującej w Europie Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych, ani w obowiązującym w Stanach Zjednoczonych Podręczniku Diagnostycznej i Statystycznej Klasyfikacji Zaburzeń Psychicznych nie znajdziemy rozpoznania „seksoholizm” czy „uzależnienie od seksu”. Nie istnieją wytyczne i kryteria postawienia takiej diagnozy. Specjaliści stają więc przed wieloma trudnościami. Jak odróżnić nałóg od dużych potrzeb seksualnych? Czy powtarzanie określonych zachowań to kompulsja czy uzależnienie? Także pacjenci w bardzo różnych sytuacjach będą nazywali swoje problemy uzależnieniem czy problemem, z którego chcieliby się wyleczyć.

Zwykle przyjmuje się, że o ostatecznej ocenie decyduje ogólna wydolność społeczna człowieka i całokształt jego osobowości. U osób, które prowadzą intensywne życie, są aktywne zawodowo, towarzysko, duże libido jest tylko wyrazem witalności i temperamentu. Problem terapeuci rozpoznają wtedy, gdy stosunki seksualne, masturbacja, czy oglądanie pornografii przesłaniają pacjentowi inne sfery życia.

Terapia osoby niekontrolującej własnych zachowań seksualnych powinna prowadzić do lepszego poznania i zaakceptowania siebie. Prawdziwa, zdrowa samoakceptacja wyklucza uzależnienia i autodestrukcję. W tym celu pacjenci badają własne myśli i destrukcyjne przekonania. Stopniowo zaczynają podważać trafność i zasadność samokrytyki czy błędnych interpretacji reakcji otoczenia. Wydobywając swoje lęki na powierzchnię mają szansę sprawdzać, że są one niczym nieodparte. Muszą także zmierzyć się z nieprzyjemnymi stanami emocjonalnymi, niepokojem, depresją, wstydem - przed którymi dotychczas uciekali w seks czy pornografię. Czasami potrzebne jest także rozwijanie umiejętności interpersonalnych, wskazówki dotyczące nawiązywania i podtrzymywania autentycznych kontaktów społecznych, ćwiczenie asertywności. Kolejny etap terapii to zapobieganie ewentualnym nawrotom niepożądanych zachowań. Pacjenci uczą się unikać ryzykownych sytuacji, przewidywać je odpowiednio wcześniej. Ćwiczą także nowe techniki rozwiązywania problemów, trenują zdolności interpersonalne.

Osoby niekontrolujące własnych zachowań seksualnych mogą być trudnymi partnerami z wielu powodów – nie mają stabilnego poczucia własnej wartości, boją się prawdziwej bliskości i intymności. Są bardzo krytyczne. Jeżeli dołożymy do tego rozliczne zdrady, kłamstwa, wybieranie pornografii zamiast czasu spędzonego razem – możemy sobie wyobrazić cierpienie partnerki. Opisane trudności są dla wielu związków druzgocące i poważnie naruszają więź i zaufanie. Dlatego kolejnym krokiem bywa terapia pary.

Podnieś samoocenę
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (55) / skomentuj / zobacz wszystkie

Ewa
18 maja 2014 o 16:06
Odpowiedz

Dodam tylko, że od 19 miesięcy jestem " czysta" . A przed tym za chwile czułości ... za akceptację w oczach mężczyzny zrobiłam wiele wbrew sobie u swoim wartościom. Stoczyłam się na dno. Ale tak jak piszecie, to nie nadaj się na forum

~Ewa

18.05.2014 16:06
Ewa
18 maja 2014 o 14:19
Odpowiedz

oasis - może to zabrzmi bezsensownie, ale ważne jest by ponownie pokochać SIEBIE, odzyskać szacunek dla samej siebie. Sama w sobie jesteś atrakcyjna, inteligenta ( to czuć w tym, co piszesz) Przeszłam sporo w życiu i jedno wiem, trzeba kochać siebie, mieć do siebie szacunek i zaufanie. Żyć zgodnie z wewnętrznym JA ... i to nie jest psychologiczny bełkot ;)

~Ewa

18.05.2014 14:19
oasis
18 maja 2014 o 11:45
Odpowiedz

Czułość...echh... między nami w łóżku było wspaniale, temperamenty te same, a potem. echh :(..Jurek, musiałabym tu sporo napisać, bo to co mnie dręczy to jest to samo co Ciebie, ten sam problem, więc sądzę,że rozumiesz, pewnych spraw nie da sie tak bardzo publicznie, bo są zbyt osobiste i zbyt delikatne i brakuje kogoś kto zrozumie. Kiedyś próbowalam z przyjaciółką, ale szybko urwałam bo nie rozumie, jest wspaniałą osobą, ale mój problem, po prostu nie rozumie. Chętnie z Tobą porozmawiam, może będzie nam dane. Mieszkam w aglomeracji śląskiej. Co dnia staram się przezwyciężać pokusy.
Pogadajmy,ale jak? Potrzebuję rozmowy z kimś kto przeżywa to samo co ja.

~oasis

18.05.2014 11:45
Jurek
17 maja 2014 o 22:49
Odpowiedz

Ja czasem zastanawiam się czy gdyby w moim związku było więcej czułości namiętności bliskości czy by przetrwał.Szczerze to byliśmy zgrani w łóżku tylko dzieliła nas różnica temperamentu ja co dzień a ona raz na tydzień.Wytrwałem długo ale w końcu odbiło mi.Też chciał bym zaznać spokoju wewnętrznego z tym mam największy problem sypiam cztery godziny na dobę i tak jest od kilku lat czasem uda mi się dłużej wtedy czuje się super.Mamy podobną sytuację u mnie też nikt nic nie wie walczę sam bez żadnej pomocy.Czasem budzę się bo mam sny których wolał bym nie mieć i to wyprowadza mnie z równowagi.Bywa że przemyka mi przez myśl po co się męczysz zaszalej i żyj dalej.Pewno takich osób jest sporo ale nie każdy dręczy się z tego powodu.Chętnie bym z Tobą porozmawiał bo ja w ogóle nie mam z kim, mam liczne grono przyjaciół ale to nie temat do rozmowy z nimi.Pochodzę z Wielkopolski mieszkam między Łodzią a Koninem może kiedyś przyjdzie na to stosowny moment.[Cechą wspólną wszystkich ludzi sukcesu jest przezwyciężenie pokusy by dać za wygraną]więc nie poddajmy się walczmy dalej dobranoc.

~Jurek

17.05.2014 22:49
oasis
16 maja 2014 o 22:25
Odpowiedz

Wiesz z czym jest mi źle, z brakiem miłości...z tymi wszystkim mężczynami chciałam poczuć to co kiedyś czułam do mojego partnera i co? i nic? Nie ma miłości, a może nawet by była, bo niektórzy chcieli, ale niszczyłam to co być może mogło być ładne, bo ciągle pamiętam tamto uczucie, sprzed wielu lat. Ono było silne, bardzo się starałam, ale On nie zauważył mojej miłości, no może na początku było to z obu stron.Niby kochał, ale jakoś tak nie bezpośrednio...wzbudzał we mnie poczucie niskiej wartości tylko po to bym nie spojrzała na innych mężczyn. Skutek - odwrotny, niestety. Gdyby tylko mnie wtedy dowartościował i mówił, że jestem atrakcyjną kobietą, bo jestem, nie stałoby się to co jest teraz...pełna potarganych myśli, ciągle w poszukiwaniu tego czegoś, ciągle mężczyźni, którzy mnie dowartościowują i co z tego...nadal nie czuję nic...Masz rację umysł to siła, więc dziękuję za każdy dzień, za każdy dzień przeżyty z czystymi myślami. Wiesz czego boję się zawsze najbardziej, drobnostek, które wybijają mnie z rytmu tego czystego życia i zaczynam myśleć i znowu szukać....zaczynam być rozedrgana, nie mogę się skupić...myślę znowu jak tu się wyżyć, bo znowu mi brak...brak seksu, brak miłości...spokój, ten wewnetrzny spokój ,lubię go najbardziej i co dnia przed snem dziękuję za to, że miałam go dziś w sobie i proszę o niego na następny dzień...walczę Jurek...staram się jak cholera. W moim otoczeniu nikt nie wie o tym co się ze mną dzieje. Brak mi rozmów.Terapeuta słucha. Na terapę grupową nie pójdę, bo jestem zbyt rozpoznawalna w środowisku lokalnym, a spotkania z ludźmi, którzy przeżywają to samo co ja najbardziej pomagają. Pozostaje jeszcze inne miasto, być może tam będzie mi łatwiej.

~oasis

16.05.2014 22:25
Jurek
16 maja 2014 o 20:08
Odpowiedz

Przepraszam jeśli to zabrzmiało jak osąd,co do twojej miłości do dzieci nie mam wątpliwości.Myślałem o pustce uczuciowej gdy nie kochamy i nie jesteśmy kochani przez naszych partnerów,albo kiedy burzymy nasz związek świadomie tak jak ja to zrobiłem.Wszystko zrodziło się w mojej głowie dlatego uważam że nasz umysł może nas wynieść na wyżyny lub zniszczyć.Psychika ludzka zawsze mnie fascynowała dużo czytam i rozmyślam i doszedłem do właśnie takiego wniosku.Ja z pełną świadomością rozbiłem swoje małżeństwo i wydawało mi się że nie będę cierpiał z tego powodu a tu nagle odezwały się wyrzuty sumienia.To co mi sprawiało jeszcze niedawno rozkosz dla ciała dziś powoduje nie smak do samego siebie.Mam nadzieję że to minie, ciężko pisać o tym wszystkim a porozmawiać nie ma z kim ale jak już pisałem nie poddam się i nie wskoczę w nurt samozniszczenia.[Sztuka życia polega mniej na eliminowaniu naszych problemów a bardziej na rozwijaniu się dzięki nim]Walcz a odrodzisz się na pewno w umyśle siła wszystko co osiągnęła ludzkość zrodziło się z marzeń i wiary w możliwe.Pozdrawiam.

~Jurek

16.05.2014 20:08
oasis
16 maja 2014 o 12:42
Odpowiedz

Sądzisz Jurek, że nie kocham nikogo?...kocham dzieci...ale to inna miłość, powiesz...kochałam kiedyś inaczej...teraz?nie wiem? zastanaiwam się jak to jest teraz?, miłość ewoluuje i zmienia się, zmieniają się priorytety ...w wielu sytuacajch pozostaje przyzwyczajenie...mówisz o wypaleniu, ja się wypaliłam...co dnia próbuję się odradzać niczym mityczny Feniks. Pozdrawiam, życzę siły.

~oasis

16.05.2014 12:42
Jurek
15 maja 2014 o 22:31
Odpowiedz

Widzę że i Ty Ewo masz za sobą wzloty i upadki,jak my wszyscy Oasis czytałem to co pisałaś wydaje mi się że człowiek który nie kocha nikogo i nie czuje miłości choć by miał wszystko to i tak otacza go pustka i stopniowo się wypala.Ja zaczynam wszystko od nowa w miarę szybko stanę na nogi ale czuję taką pustkę straciłem radość życia i zmąciłem swój wewnętrzny spokój a wszystko to zawdzięczam sobie.[Zacznij od robienia tego co konieczne potem zrób to co możliwe nagle odkryjesz że dokonałeś nie możliwego] i tego w życiu będę się trzymał i przyjdzie czas że odzyskam to co straciłem czego wszystkim życzę.

~Jurek

15.05.2014 22:31
oasis
14 maja 2014 o 22:45
Odpowiedz

Racja, trzeba znaleźć siłę w sobie, by pokonać to co jest udręką. Żeby nie myśleć też dużo pracuję, czytam, fotografuję, odpycham myśli związane z seksem...samotność...a bez miłości można żyć. Czas i praca nad sobą jest najlepszym lekarstwem.

~oasis

14.05.2014 22:45
Ewa
14 maja 2014 o 21:53
Odpowiedz

Samotność, to okres przejściowy, ale bardzo potrzebny- po to własnie, by poukładać sobie swój prywatny świat. Wiem coś o tym.

~Ewa

14.05.2014 21:53