Inwestuj z fantazją

Gra w pieniądze

Inwestor – to brzmi dumnie! Świat finansów może być równie ekscytujący jak sporty ekstremalne. A przy tym oznacza nie tylko adrenalinę i dreszczyk emocji, ale też możliwość osiągnięcia naprawdę sporych zysków. Takich, od których może zakręcić się w głowie. Oczywiście, wymaga to ryzyka: nie licz na miliony, jeśli twoja wiedza o finansach kończy się na lokatach i funduszach oszczędnościowych. Na szczęście dla tych, którym świat klasycznych finansów nie wystarcza, przeznaczone są inwestycje nietypowe.

Trzymanie pieniędzy na lokacie lub koncie oszczędnościowym jest niewiele lepsze od przechowywania ich w skarpecie – zysk ledwie będzie dorównywał inflacji. Kolejny stopień wtajemniczenia to fundusze, struktury i mogąca przynieść ogromny majątek (lub równie ogromną porażkę) gra na giełdzie. To wszystko wciąż jeszcze standard. Dla naprawdę odważnych przeznaczone są inwestycje alternatywne. Niektóre z nich bardzo egzotyczne...

Kup pan skrzypce

Nie musisz być melomanem, żeby zainwestować w instrumenty muzyczne. Przyda się za to gruby portfel. Słynne na cały świat skrzypce Stradivariusa mogą kosztować nawet dwa miliony dolarów. Nie oznacza to jednak, że każdy milioner może sobie sprawić takie cacko – instrumenty z pracowni mistrzów rzadko trafiają na rynek, a na całym świecie jest ich jedynie kilkaset. Lepiej też nie próbować nabywać ich samodzielnie: jesli nie dysponujesz odpowiednią wiedzą o tym nietypowym rynku, możesz postawić na złą kartę. Bezpieczniejszym rozwiązaniem są wyspecjalizowane fundusze inwestycyjne, takie jak Fine Violins Fund. Zainteresowany? Jeśli masz wolne 100 tysięcy euro możesz wchodzić do gry.

Niezła sztuka

Dużo pieniędzy i jeszcze więcej wiedzy przyda się, jeśli chcesz inwestować w dzieła sztuki. W tej branży amatorzy nie mają czego szukać! Rzecz jasna, zawsze możesz poradzić się fachowców, jednak wypadałoby odróżniać techniki malarskie i nie mylić Matejki z Rembrandtem. Szczególnie, że milionerów inwestujących w sztukę, o której nie mają zielonego pojęcia czekają uśmieszki i szepty za plecami, gdy ich niewiedza wyjdzie na jaw. Nie oznacza to, że musisz być absolwentem ASP, najlepiej jednak inwestować w to, co jest twoją pasją. O resztę zatroszczy się art advisor współpracujący z bankami z wyższej półki.

Lubisz sztukę, nie brak ci odwagi, ale nie masz środków na zakup arcydzieła? Zainwestuj w twórczość młodych artystów. Może odkryjesz nowego Sasnala?

Znaczki i monety to nie nuda

Kolekcjonowanie znaczków to nie tylko hobby dla pryszczatych małolatów podrywających koleżanki na klaser. Filatelistyka często przynosi wysoką stopę zwrotu. W co inwestować? Miłośnicy znaczków tworzą swoje kolekcje zarówno w oparciu o emitowane na bieżąco serie, jak i rarytasy upolowane na światowych aukcjach. Do najdroższych należą walory emitowane w XIX wieku, szczególnie na terytoriach kolonijnych. Najdroższy znaczek, pochodzący z Gujany Brytyjskiej, warty jest około 2 milionów dolarów! Spory zysk mogą też przynieść nasze rodzime znaczki z okresu przedwojennego. Na wysoką stopę zwrotu mogą też liczyć kolekcjonerzy monet, których ceny rosną wraz z cenami kruszcu.

Inwestycja wysokoprocentowa

Wino im starsze tym lepsze i... droższe. Wiedzą o tym kolekcjonerzy, którzy inwestują w butelki trunków z najlepszych roczników. Najbardziej niecierpliwi inwestują w wino, które dopiero czeka w beczkach na rozlanie do butelek. Zdaniem specjalistów z funduszy zajmujących się pośredniczeniem w tego typu transakcjach, stopa zwrotu po dwóch latach może wynieść ponad 100%. Pieniądze można też przeznaczyć na zakup najbardziej cenionych roczników, które wciąż zyskują na wartości. A może wolisz whisky? Butelki Single Malt z lat 50 stają się prawdziwym rarytasem i w perspektywie najbliższych lat można spodziewać się na tym rynku hossy.

Zarób na męskich pasjach

Piękne kobiety i szybkie samochody nie muszą pochłaniać pieniędzy – mogą je też przynosić. Nie polecamy oczywiście błyskawicznego dorabiania się na paniach, ale na ich strojach – czemu nie? Szczęśliwi posiadacze fragmentów garderoby Marylin Monroe zarobili krocie sprzedając je na aukcjach. Także przedmioty należące do znanych mężczyzn cieszą się niesłabnącym powodzeniem. Kolekcjonerzy gotowi są zapłacić majątek również za autografy gwiazd. Uwaga: inwestycje w celebrytów są ryzykowne i trudno oszacować ich zyskowność. Z pewnością wartość kolekcji rośnie wraz z nagłą śmiercią gwiazdy...

Tak tragiczne wydarzenia nie są natomiast konieczne, by zarobić na unikatowych samochodach i motocyklach. W cenie są nie tylko zabytkowe egzemplarze, ale też te sprzed dwóch – trzech dekad, szczególnie, jeśli były produkowane w krótkich seriach. Niesłabnącą popularnością cieszą się też stylowe auta z lat 60. Inwestycje motoryzacyjne mają jeszcze jedną ogromną zaletę: masz szansę spełnić swój nawet największy kaprys i zawsze powiedzieć, że to tylko racjonalna decyzja dobrego inwestora.

A. Pawłowski

Krzysztof Helm, specjalista ds. finansowych

Wszystkie wymienione inwestycje alternatywne, w tym w wino, skrzypce, czy znaczki dla przeciętnego czytelnika, osoby chcącej zaangażować własne pieniądze, wydają się niezwykle atrakcyjne. Pozostaje jedno ale... I jest ono całkiem pokaźnych rozmiarów. Mówimy o przeszłości, o czymś, co już miało miejsce i nikt, żadna instytucja finansowa, osoba, doradca, nie zagwarantuje nam podobnej stopy zwrotu z inwestycji w przyszłości. Jednym zdaniem, znacznie trudniej predykować przyszłość.

Nasz umysł działa na zasadzie umysłu dziecka – też tak chcę. Jak już zostało napisane w artykule, zachcianki wywołują emocje, a więc czynnik niezwykle niebezpieczny, niepotrzebny i dewastujący opłacalność przedsięwzięcia inwestycyjnego. Jeśli potrzebujemy emocji, wybierzmy się na spływ kajakowy, do parku linowego, ale nigdy nie angażujmy emocji w inwestycjach.

Co więc zrobić, aby pozbyć się emocji w inwestycjach finansowych? W pierwszych krokach postawmy na edukację. Czytajmy, naprawdę dużo czytajmy m.in. o psychologii inwestowania. Dalej, przeznaczmy pewną pulę własnych pieniędzy na inwestycje. Może to być np. symboliczna kwota 1000 zł wpłacona na rachunek maklerski. Kupmy akcje spółki X i obserwujmy własne zachowania. Najlepiej zapisywać własne odczucia, dane stany emocjonalne. W miarę trwania naszego, nazwijmy to „eksperymentu”, starajmy się wyeliminować negatywne emocje.

Dodam, że istnieje całkiem spora szansa, że stracimy prawie wszystkie zaangażowane środki. Dlatego w pierwszej kolejności starajmy się inwestować kwoty, których ewentualnych brak nie przysporzy nam kłopotów finansowych. Innym często powielanym schematem jest tak zwane obrażanie się na rynek. Tutaj ponownie angażujemy emocje. Obserwujemy inwestycję z punktu widzenia zysku, angażujemy się, wtedy sprawy najczęściej toczą się nie po naszej myśli, tracimy pieniądze i odchodzimy, bucząc pod nosem: „cała ta giełda to złodziejski wynalazek”.

Podsumowując, najpierw zainwestujmy w siebie, dopiero później w jakiekolwiek inne potencjalne źródła wysokich zysków. Co do lokaty, jeśli tylko ten mechanizm finansowy jest zrozumiały, to jest to jak najbardziej odpowiednia inwestycja.

Szczerze życzę zysków z inwestycji!