Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Kocham cię, tato!

Tata na medal
|
25.02.2022

Wszyscy mówią o tym, jakie to ważne być dobrym ojcem. Dają setki rad, jak się takim stać i straszą, co to będzie, jeżeli się do tych rad nie zastosujemy. No to się staramy, my faceci. I bardzo się nawet przykładamy do tego zadania i z coraz lepszym skutkiem. Super. Ale chyba zapomnieliśmy o kimś! O najważniejszym tacie - naszym własnym. I od tego trzeba zacząć.

Tagi: rodzina

Syn, ojciec i dziadek
Jak ważny jest twój tata?

Wciąż zastanawiamy się, jakimi jesteśmy ojcami. Szukamy odpowiedzi i pomocy w książkach, programach telewizyjnych, na portalach, w gabinetach psychologów. A często w tej gonitwie za ojcostwem doskonałym zapominamy o czymś niezwykle ważnym – jakimi my sami jesteśmy synami. Wiele rzeczy mogło pójść nie tak, trudne są czasem nasze relacje ze „starym”. A przecież to, jak go traktujemy, kim dla nas jest, określa nas samych jako ojców. Może czas na to, aby powiedzieć ojcu „kocham cię, tato” i przywitać „staruszka” na nowo w swoim dorosłym życiu.

Duży widzi więcej

Niemal każdy z nas, gdy był małym dzieckiem, skoczyłyby za swojego ojca w ogień. I tak już jest, to jest ten wiek, gdy nie zastanawiamy się, czy kochamy tatę, czy nie, to się rozumie samo przez się. Oczywiście kochamy mamę, jest źródłem miłości, jak słońce źródłem światła, ale ona nie pokaże nam, jak być mężczyzną. Tego nauczy nas tylko ojciec. To jego rola. To on pokazuje nam świat, on nas uczy tego świata. A przynajmniej powinien. I tu pojawia się problem, bo gdy dorastamy i bierzemy się z tym światem za bary, to szybko widzimy, czego nas kochany tatuś nauczył i przed czym przestrzegł, a czego nie pokazał i nie przekazał. I już jako dorośli mamy do niego w głębi duszy o wiele rzeczy pretensje. Bardzo często niestety słuszne. I oddalamy się od naszego kochanego tatusia, który na spacerach brał nas na barana, a gdy uczyliśmy się jeździć na rowerze, biegł z tyłu trzymając za wystający z bagażnika kołek, żebyśmy się nie przewrócili.

Dorastanie to oddalanie się od rodziców, a w szczególności od ojca. Jest to o tyle łatwiejsze, że między ojcem a synem nie ma tej rozbudowanej celebracji czułości, tych przytuleń, tych całusów i tych zapewnień o miłości. Te rzeczy przysługują matce. Jeszcze jako szkraby przytulamy się do ojca bez wstydu. Potem to zanika. Nierzadko zresztą za przyczyną samego taty, który uczy nas, jak być powściągliwym w emocjach wobec przedstawicieli swojej własnej płci.

Drugi powód sztywnych relacji z własnym ojcem to wspomniany wcześniej żal o to, czego ojciec nam nie dał, nie nauczył. Już jako dorośli faceci widzimy z okrutną ostrością wszystkie błędy wychowawcze, jakie popełnił nasz ojciec na nas samych. I to „uwiera”, doskwiera, boli. Szczególnie krytyczni jesteśmy tuż po wkroczeniu w dorosłość, bo młody mężczyzna jest bezkompromisowy. I wtedy właśnie zaczynamy zaniedbywać relację z ojcem. Gdzieś się ona gubi, zapodziewa. Czasem zrywa zupełnie…

Czas nas uczy pokory

Wieszcz Adam pisał: „Wiek męski, wiek klęski”. I miał rację. Gdy stajemy się mężczyzną po 40., to już znamy te smaki: gorycz porażki, mdły kompromis, słone łzy. I wtedy inaczej oceniamy swoją przeszłość, a tym samym i osoby z naszej przeszłości. Wtedy właśnie – bywa, że po raz pierwszy - przypominamy sobie z rozrzewnieniem ojca, gdy był młodym tatą, naszym tatą. I wiele rzeczy nagle pojawia się przed naszymi oczami w zupełnie innym świetle.

To, jak traktujemy ojca, kim dla nas jest, określa nas samych jako ojców.

Okazuje się, że to, czego nie zrobił, czego nam nie dał, nie zapewnił, nie pokazał, nie powiedział, ma swoją głęboką i konkretną przyczynę. My to dopiero teraz widzimy. Bo sami jesteśmy na jego miejscu. I wiemy, że to wszystko nie jest takie proste. I teraz jest doskonały czas na to, aby „wrócić do taty”. Nie od razu może nam się to udać. Gdy całe lata nie rozmawialiśmy dłużej niż 10 minut, a i to tylko o tym, jak nam działają samochody, to od razu nie będziemy mu siadali na kolanach. Zresztą nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby znowu ojca zauważyć jako… ojca. A nie tylko byłego rodzica, którego rola już została skończona i teraz to on już tylko jest jeszcze jedną osobą, którą sadza się przy stole wigilijnym, jakby przezroczystą i nierealną.

Podwójna moc mężczyzny

Nawiązanie ponownych relacji z ojcem to osobna przygoda. Każdy zrobi to na swój sposób. Wszystko jest bardzo delikatnej natury i niezwykle indywidualne. Sami wiemy najlepiej, jak to zrobić. Rada z zewnątrz może dotyczyć tylko tego, że w ogóle należy to zrobić. Należy z ojcem znowu rozmawiać, pamiętać o nim, spotykać się i dzielić emocjami. Nie trzeba udawać dziecka i wynajdować sztucznych powodów, po prostu należy sobie uświadomić, że nadal mamy tatę. Niektórym wystarczy pięć minut rozmowy przez telefon raz na tydzień czy miesiąc i jeżeli obaj ze swoim ojcem zawsze byliście małomówni, to jest to jak najbardziej naturalne. Inni mieli kiedyś wspólne pasje, hobby, miejsca, do których chodzili. To teraz warto odrobinę to odkurzyć.

A jeżeli na dodatek mamy swojego własnego syna czy synów, to jest to jeszcze jeden, niezwykle ważny powód. Twój ojciec to dziadek twojego syna. Jeżeli będziesz miał pomysł, jak to wszystko połączyć, jak znaleźć jakieś wspólne zajęcie czy pasję, to odkryjesz prawdziwy „kielich Graala” twojego ojcostwa. Twój syn czy synowie będą mieli podwójny, męski przykład, z którego będą czerpać wzorce. Tego nie można kupić za żadne pieniądze. Wspólny czas twoich dzieci (córki również doskonale będę mogły z tego korzystać, ucząc się wzorców dla ich przyszłych partnerów) z tobą i twoim ojcem, to czas bezcenny i bogaty w to, co dać może tylko trzypokoleniowa rodzina: tradycję, szacunek do przeszłości, mądrość życiową, zdrowy rozsądek, solidarność i lojalność. To mogą być wspólne wypady na ryby, reperowanie starej szopy, naprawa samochodu, kopanie ogródka, wypady do ZOO czy muzeum, wszystko, co tylko wymaga uczestnictwa twojego i twojego ojca, gdzie każdy z was jest potrzebny i gdzie uzupełniacie się nawzajem.

I tak oto okazuje się, że ojciec to prawdziwy skarb. Czy to nie brzmi ciekawie? Brzmi. Bo ty też jesteś ojcem i to, w jaki sposób wpleciesz swojego tatę w świat swojego własnego ojcostwa zaprocentuje odpowiednio w przyszłości. Dlatego nie rezygnuj z „dziadka”, bo jest stary, zepsuł ci dzieciństwo i się do niczego nie przyda. Lepiej usiądź i przemyśl, jak powiedzieć własnemu ojcu „kocham cię, tato” i zaprosić go do swojego życia. To nie musi być rewolucja, niczego nie musisz w sobie, ani w nim zmieniać. Po prostu podejdź do tego zadaniowo i wymyśl, jak założyć koalicję „syn-tata-dziadek”. A są różne, jak wiadomo, sojusze i układy. Ty już zdecydujesz, co ci odpowiada. Jedno jest pewne. Twój ojciec naprawdę jeszcze może ci się przydać. Bo to jedyny mężczyzna, dla którego zawsze będziesz tym małym chłopakiem z podartymi na kolanach spodniami. Dla innych już jesteś tylko facetem po 40-tce.

Michał Wichowski

Porozmawiaj o tym na Forum!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie