Sprawa jest prosta: poziom pożądania zależy od aktualnego poziomu testosteronu (estrogenu w przypadku kobiet) we krwi. Ten z kolei w ciągu doby rośnie i maleje w ściśle określonym cyklu, przekładając się na odczuwanie większej lub mniejszej ochoty na seks. Oczywiście - u każdego człowieka cykl ten przebiega inaczej, a gotowość na seks to cecha indywidualna, jednak można zaobserwować pewne tendencje.
Zimowy sen
Według niektórych teorii najlepszą porą na seks jest zima. Ponoć perspektywa gorących 36,6 stopni Celsjusza u boku jest wtedy tak kusząca, że mało kto może się jej oprzeć. Z drugiej strony - krótkie dni i niedobór słońca przekładają się na niższe wydzielanie dopaminy – neuroprzekaźnika ośrodka przyjemności w mózgu, a co za tym idzie niższej aktywacji libido. Inne, bardziej wiarygodne teorie mówią o seksualnym szczycie przypadającym na przełom marca i kwietnia. Podczas pierwszych wiosennych dni wyciszone po zimie libido eksploduje szczytem swoich seksualnych możliwości.
Równie dobry na łóżkowe igraszki jest ponoć sierpień. Dużo słońca, długie i ciepłe dni, urlopy i ogólna sielanka sprawiają, że czujemy się piękniejsi i bardziej atrakcyjni, a co za tym idzie – chętniej wyskakujemy z ubrań. Z teorii ewolucji wynikać powinno, że najchętniej kochamy się w październiku – poczęte w tym okresie dzieci urodzą się latem, a więc będą miały czas na nabranie odporności i siły przed nastaniem zimowych chłodów.
Niezależnie od pory roku pamiętaj, że nie należy zabierać się do łóżkowych harców… we wtorki. W tym dniu uchodzi z nas reszta weekendowej energii, a na głowę zwalają się zaległości i obowiązki trwającego tygodnia. 22 tysiące ankietowanych Anglików uznało wtorkowy seks za najmniej satysfakcjonujący.
Nie trzeba się jednak zbytnio martwić - do seksualnego szczytu tygodnia zaledwie dwa dni – ci sami ankietowani uznali czwartek za dzień najbardziej odpowiedni do seksu. Ekscytacja nadchodzącym weekendem i odpowiednie stężenie hormonów dają wtedy największe doznania seksualne.
Bo w tym cały jest ambaras...
Seks przed śniadaniem to zdecydowanie domena facetów – po godzinie 6. poziom testosteronu jest najwyższy w ciągu dnia, stąd też bierze się poranny wzwód. To też doskonała pora dla panów mających problemy z erekcją – dla nich poranny szczyt testosteronu to optymalna pora na miłosne igraszki. Jednak nie zdziw się, że dla partnerki twoja gotowość to marna pokusa – kobiece libido rozbudza się wolniej (w godzinach 8-9), dodatkowo potargane i zaspane czują się mniej atrakcyjne. Najlepiej pozwól swojej partnerce na krótką toaletę poranną i dopiero po niej zabieraj się do rzeczy. Jeśli boisz się, że będzie w łazience siedzieć w nieskończoność - idź z nią, może potraktujcie wspólny prysznic jako element gry wstępnej?
Poranny seks to praktycznie same plusy – po nocnym wypoczynku z testosteronowym pikiem możesz liczyć na o wiele lepsze doznania. To też doskonała alternatywa dla porannej gimnastyki: seks odchudza, dotlenia i wprawia w lepszy nastrój na resztę dnia. Pewne badania mówią nawet, że poranny seks przekłada się na większą sprawność za kierownicą. Lepszy nastrój to też większa efektywność w pracy, mniejsza podatność na stres i środek zapobiegający romansom – zaspokojeni na początku dnia odczuwamy mniejszą ochotę na skoki w bok.
Ulubiona pora na seks statystycznego Kowalskiego to sobota wieczorem, między 22. i 1. Jest to zupełnie niezgodne ze wszystkimi zasadami sztuki, być może dlatego Polacy nie uchodzą za wybitnych kochanków. Wbrew stereotypom – noc jest do spania, nie do figlowania, dlatego jeśli możesz, wybierz inną porę na łóżkowe zmagania. Zmęczony i zdekoncentrowany ani nie dasz z siebie wszystkiego, ani nie osiągniesz pełnej przyjemności.
Z zegarkiem w ręku?
Idealna pora na seks to czas, kiedy wasze seksualne biorytmy spotkają się w jednym punkcie – o 8.00 lub 20.00. Takie połączenie gwarantuje intensywniejsze doznania i większą ekscytację, a co za tym idzie – maksimum przyjemności. Ale, tak jak pisałam na początku – ochota na seks to kwestia indywidualna, a łóżko to nie laboratorium. Nie zabieraj się do niego z zegarkiem w ręku i nie martw się, że najchętniej kochałbyś się o 15.00 lub 3.00 w nocy, co drugi dzień albo raz w tygodniu – nie istnieją żadne normy, ani wytyczne, ważne, żebyście oboje byli zadowoleni. Do dzieła!
Marta Wilczkowska
Co jeść, by móc? ❯
Komentarze (3) / skomentuj / zobacz wszystkie
Tableteczka za kilka złotych i stanie
05.04.2024 21:30
A my jusz nie uprawiamy seksu ani rano ani wieczur bo mojemu jusz nie staje tylko uprawiamy milosc francuska minetka i lodzik i jest nam tak bardzo dobrze i orgazmy zawsze mamy.
03.01.2016 12:08
Nie ma reguły czy kochasz się rano ,o 12,00 ,czy 24,00 .Ktoś jest skowronkiem a ktoś nocną sowa .Ważne jest wspólne zgranie ,wspólna harmonia .Próbujemy dziś na moich zasadach, jutro na twoich ,sami wpadniecie na wspólny rytm i wypracujecie wspólny czas dla swoich ciał
04.12.2012 22:38