Najpierw o tym, czego nie robić
Najprostszym z możliwych sposobów – o ile nie mieszkasz w domu z ogródkiem i sprzętem do podlewania – jest skorzystanie z samoobsługowej myjni samochodowej. W ostatnich latach wyrosły jak grzyby po deszczu i bardzo łatwo można je znaleźć już nawet w niewielkich miejscowościach. W zasadzie wystarczy rower porządnie spłukać wodą pod wysokim ciśnieniem i sprawa jest z grubsza załatwiona. Nigdy jednak nie rób dwóch rzeczy:
Primo: nie myj roweru, a zwłaszcza jego mechanicznych części (piast, kasety, mechanizmu przerzutek, łańcucha) powszechnie stosowanym na tych myjniach mikroproszkiem. Jeśli nie zostanie dokładnie wypłukany, może przyspieszyć wycieranie się poszczególnych elementów i skrócić ich żywotność, czego byśmy raczej nie chcieli. Poza tym rowerowe lakiery nie zawsze są tak samo twarde, jak samochodowe, więc po kilku takich operacjach może nam rower nieprzyjemnie zmatowieć.
Secondo: używając ciśnieniowej myjki stosuj ją raczej z większej odległości (30-40 cm), znowu szczególnie w okolicy wózka przerzutek. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę, jak duża jest siła wody w dyszy i jak łatwo możemy sobie wrażliwe elementy nieprzyjemnie powyginać. A tego przecież również byśmy nie chcieli.
A jak to robić, żeby mieć frajdę?
O rowerowych maniakach pomyślała pewna polska firma Bike on Wax, która wprowadziła na rynek produkt o wdzięcznej nazwie „Kubełek czystości”. W cenie niespełna 50 złotych dostajemy świetnie zaprojektowany i elegancko opakowany zestaw wszystkich niezbędnych rzeczy, jakich potrzeba, by doprowadzić swój rower do porządku. Znajdziemy tam więc aktywną pianę, gąbkę, szmatkę z microfibry, odtłuszczacz do hamulców i olej do łańcucha. Oraz parę dodatkowych gadżetów, jak odblask na nogę i gustowna naklejka, które pewnie i tak zabierze ci dziecko ;)
Jedziemy więc na tę samą myjnię, wyposażeni w ten zestaw czyściocha i przystępujemy do operacji, zaczynając od obfitego spłukania roweru wodą. Potem całość pokrywamy gęstą warstwą piany i przez kilka minut robimy to, co lubimy najbardziej, czyli nic ;)
Jeśli na rowerze zostały jakieś uporczywe zabrudzenia, z którymi nie poradziły sobie woda i piana – możemy takie miejsca potraktować gąbką. Potem znowu całość obficie spłukujemy i wycieramy do sucha miękką ścierką, aż rower nabierze takiego błysku, jaki lubimy najbardziej. (No chyba, że lakier wcześniej był matowy, co by znaczyło, że coś poszło nie tak ;)
W tym momencie warto zrobić jeszcze dwie rzeczy: odtłuścić obręcze lub tarcze hamulcowe oraz naoliwić łańcuch. Tej ostatniej operacji najlepiej jest dokonywać po wewnętrznej stronie łańcucha i możliwie najbliżej zębatki. I raczej starając się nie przesadzić.
Bonus
Do „Kubełka czystości”, jaki dostałem, był dołączony bonusowy zestaw Velock, który rzecz jasna za niewielką kwotę (19,90 zł) można też nabyć oddzielnie. Velock jest innowacyjnym i dość ciekawym systemem zabezpieczenia roweru przed kradzieżą, choć może precyzyjniej byłoby powiedzieć: przed jej skutkami. System Velock polega bowiem na zarejestrowaniu roweru w specjalnej bazie, do której wpisuje się unikalny kod, podstawowe dane roweru (numer seryjny ramy), można dołączyć dowód zakupu, zdjęcia i inne informacje. W bazie można zarówno sprawdzić kupowany rower, jak i zgłosić kradzież, utrudniając tym samym jego późniejszą sprzedaż. System dopiero się rozwija, więc o jego skuteczności zapewne będzie coś można powiedzieć za jakiś czas, ale z wielu różnego rodzaju sposobów znakowania i rejestrowania rowerów ten wydaje mi się zarówno sensowny, ze względu na jego otwartość i dostępność, jak i bardzo atrakcyjny cenowo. Trzymam kciuki i zachęcam do sprawdzenia na www.velock.pl
Mariusz Czykier
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie