Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Walijski Diabeł, czyli gatunek ginący

Oni nas inspirują
|
30.04.2014
Oni nas inspirują Walijski Diabeł, czyli gatunek ginący

Nienawidzi przegrywać jak mało kto. Po trzydziestce przestał pić alkohol i żywić się stekami z frytkami. Swojego doświadczenia nie zamieniłby dziś na lepsze przyspieszenie do piłki. Bez niej nie może żyć i chce wciąż grać. Jeden z najbardziej utytułowanych piłkarzy na świecie, a dziś nie tylko zawodnik, ale i menedżer wielkiego Manchesteru United – czterdziestolatek – Ryan Giggs. Oto, jaką filozofię życiową wyznaje.

Oni nas inspirują Walijski Diabeł, czyli gatunek ginący

26 kwietnia 2014 roku jego debiut na ławce trenerskiej Manchesteru United wypadł bardzo okazale. Zespół, który zaliczył przecież najgorszy sezon od blisko ćwierć wieku (z tego powodu zwolniono Davida Moyesa), rozgromił Norwich City 4:0.

I choć ten sezon zespół Czerwonych Diabłów musi już spisać na straty, bo w najlepszym razie awansuje do eliminacji Ligi Europy (w elitarnej Lidze Mistrzów zabraknie go po raz pierwszy od sezonu 1995/96!), to Ryan Giggs już z optymizmem myśli o następnych startach.

„Uważam, że nie ma przeciwwskazań, aby w przyszłym roku odnieść sukces. Z pewnością mamy odpowiednich zawodników. Nie będzie to łatwe, ale jestem spokojny o zespół” – mówi czterdziestoletni Walijczyk z Cardiff.

Zwolennikiem postawienia na Giggsa w roli trenera był legendarny sir Alex Ferguson, który rok temu odszedł z ławki Manchesteru na emeryturę. „Myślę, że jest to osoba, do której trzeba było się zwrócić. Trafił do nas, gdy był 13-letnim dzieciakiem. Doświadczył w tym klubie zarówno wielu wzlotów, jak i upadków. On dokładnie wie, czego potrzeba piłkarzowi Manchesteru United. Cieszę się też, że będą mu pomagać Paul Scholes i Nicky Butt (obaj mają po 39 lat – przyp. red.). To dwaj świetni profesjonaliści. Znają dobrze drużynę i wiedzą dobrze, co znaczy ciężka praca” – mówi menedżer Czerwonych Diabłów w latach 1986–2013, z którego zdaniem bardzo liczą się w klubie z Old Trafford.

Giggs zapowiada z kolei, że mimo nowych obowiązków i czterdziestu lat na karku, nie zamierza jeszcze zawieszać piłkarskich butów na kołku. „Wracam do treningów, bo w ostatnim tygodniu nie miałem na to czasu. Nie mogę się już doczekać zajęć. Nie grałem zbyt dużo w tym sezonie (11 meczów w lidze angielskiej i jeden w Lidze Mistrzów), ale nadal jestem przecież zawodnikiem tego klubu” – przyznaje piłkarz, który od dziecka kibicował Czerwonym Diabłom, a w lidze angielskiej zadebiutował – uwaga! – 23 lata temu! Na boisku rywalizuje z piłkarzami, którzy mogliby być jego synami.

Człowiek sukcesu

Dziś piłkarze, którzy przez całą swoją karierę są wierni jednemu klubowi, to niemal wymarły gatunek. Nawet fani innych zespołów, którzy nie darzą zbytnią sympatią ekipy z Old Trafford, na dźwięk nazwiska Giggs – reagują w ten sam sposób: szacun! Klasa!

Podczas swojej gry w Manchesterze United ten sympatyczny i skromny Walijczyk zdobył wszystkie krajowe trofea: trzynastokrotnie Mistrzostwo Anglii (1993, 1994, 1996, 1997, 1999, 2000, 2001, 2003, 2007, 2008, 2009, 2011, 2013), cztery razy Puchar Anglii (1994, 1996 i 1999, 2004) oraz Puchar Ligi (1992, 2006, 2009, 2010), a także dziewięciokrotnie Tarczę Wspólnoty (1993, 1994, 1996, 1997, 2003, 2007, 2008, 2010, 2013). W latach 1999 i 2008 świętował wraz z drużyną zdobycie najbardziej prestiżowego klubowego trofeum na świecie – Pucharu Europy. A jakby komuś było jeszcze mało, to dorzucił do tego: Puchar Zdobywców Pucharów (1991), Superpuchar Europy (1991) oraz Klubowe Mistrzostwa Świata (2008). Uff!

Jeśli zdrowie dopisze Giggsowi – a wszystko wskazuje, że tak będzie, bo facet wie co robić – to w kolejnym sezonie Walijczyk zaliczy tysięczny(!) występ w barwach Manchesteru United. Do tej pory, grając na pozycji pomocnika (najczęściej lewoskrzydłowego) zdobył 168 goli. Co ciekawe, jako piłkarz Manchesteru nigdy nie otrzymał czerwonej kartki!

Nic więc dziwnego, że patrząc na jego sukcesy, już 3 lata temu kibice z Old Trafford wybrali Giggsa piłkarzem wszechczasów Manchesteru United. A było tam z kogo wybierać!

Recepta by pozostać na szczycie

Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że temu czterdziestolatkowi wciąż się chce. „Teraz trenujemy dłużej, niż na początku mojej kariery. Jest ciężko, ale daje mi to przyjemność. Bez niej w moim wieku osiągnąłbym punkt, w którym najprawdopodobniej musiałbym powiedzieć: dość” – mówił Giggs w wywiadzie dla czasopisma „Men's Health”.

„Wtedy byłem szybszy i miałem lepsze przyspieszenie, ale nie wymieniłbym ich na doświadczenie, które mam teraz. Widzę bowiem niezwykle utalentowanych młodych graczy, którzy nie potrafią zastanowić się, co zrobią z piłką, dopóki nie mają jej przy nodze” – dodawał piłkarz Man Utd.

Jak trenuje poza boiskiem Giggs, by wciąż być na szczycie? „Robię przysiady, pompki zwykłe i na poręczach, podciągam się. Przeważnie trening z wykorzystaniem masy ciała i hantli. Wykonuję także dużo ćwiczeń z piłką szwajcarską, żeby wzmocnić mięśnie korpusu” – przyznawał Walijczyk, który 9 lat temu zaczął uprawiać jogę. „Ta forma ruchu jest wprost stworzona dla piłkarzy. Kiedyś miałem duże problemy z tylnymi mięśniami uda. Dlatego trenując, muszę bardzo koncentrować się na mięśniach pośladkowych, które je odciążają. Dzięki jodze udaje mi się wytrenować je tak, żeby uda wykonywały jak najmniej pracy. Joga pomaga mi w treningu siłowym i rozciąganiu” – mówił.

Swój styl życia Ryan Giggs zmienił po trzydziestce, przestał pić alkohol i zaczął dokładniej przyglądać się temu, co je. „Po prostu chciałem grać na najwyższym poziomie najdłużej, jak tylko mogę. Miałem świadomość, że to będzie ode mnie wymagać pewnych poświęceń” – przyznał na łamach „Men's Health”, choć dodawał, że wcale nie wiąże się to z życiem w jakimś strasznym reżimie.

Od kilkunastu lat Giggs przy wzroście 179 cm waży ok. 67 kg (obwód pasa: 81 cm). „Nigdy nie miałem problemów z trzymaniem wagi pod kontrolą, ale w ciągu ostatnich kilku lat musiałem dowiedzieć się więcej o swoim organizmie, dlatego zacząłem dbać o siebie bardziej świadomie. Najważniejsza jest samokontrola. Chociaż jesteś częścią drużyny, to aby osiągać dobre wyniki, musisz mieć wewnętrzną motywację” – podkreślał.

Jak widać, mimo czterdziestki na karku, żony (Stacey Cooke) i dwójki dzieci (córka Liberty 11 lat, syn Zacha 7 lat), Ryanowi Giggsowi tej motywacji, do ciężkiej harówki na boisku i stresu, związanego z prowadzeniem jednego z największych klubów piłkarskich na świecie, nie brakuje. Ba! Wystarczyłoby jej zapewne dla kilku żółtodziobów. Warto brać przykład z gościa, który wciąż wyznaje zasadę: „Nienawidzę przegrywać: obojętnie czy chodzi o karty, gry komputerowe, czy cokolwiek innego”.

Paweł Pluta

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (3) / skomentuj / zobacz wszystkie

JARO
10 maja 2014 o 08:15
Odpowiedz

Ryan to potwor mial romans osiem lat z brata zona

~JARO

10.05.2014 08:15
Facetpo40
09 maja 2014 o 10:23
Odpowiedz

Dziękujemy za uwagę - poprawiliśmy wymiary. Artykuł rzeczywiście jest dla tych, którzy mało o Giggsie wiedzą - powstał po to, by przybliżyć tę inspirującą postać facetom po 40.

Facetpo40

09.05.2014 10:23
Maesky
03 maja 2014 o 00:18
Odpowiedz

Błędne dane nt. wzrostu i wagi. Poza tym, przyzwoity artykuł dla kogoś, kto mało wie o Giggs'ie.

~Maesky

03.05.2014 00:18
1