Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Czego nauczył mnie Bruce Lee i Syzyf? O skutecznym działaniu

Męska psychologia
|
31.07.2023

Są takie sytuacje, gdy zrobiłeś już wszystko, co tylko mogłeś zrobić, dołożyłeś wszelkich starań, by zrobić to dobrze, a teraz pozostaje ci tylko czekać i patrzeć, co z tego wynikło.

Tagi: samorozwój

Skuteczne działanie
Kiedy zrobisz już wszystko, co mogłeś

Ponoć modlitwa o pogodę ducha została napisana przez Reinholda Niebuhra, amerykańskiego pastora i była odmawiana na zakończenie prowadzonych przez niego nabożeństw. Rozeszła się po świecie wraz z wiernymi uczestniczącymi w modłach. Legenda głosi, że wersja stosowana na mitingach anonimowych alkoholików została znaleziona w gazecie, w dziale z nekrologami. Co i rusz można się na nią natknąć w różnych miejscach:

„Boże, użycz mi pogody ducha, 
abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego”

***

Stosuję sprawdzoną metodę podejmowania decyzji, w bardzo trudnych czy kluczowych dla mnie sytuacjach. Sprawdza się w życiu menedżera i życiu prywatnym. Ta metoda polega na… nie podejmowaniu decyzji!

Pamiętasz filmy z Brucem Lee? Chyba w każdym z nich jest scena, w której po rozłożeniu kilkudziesięciu przeciwników, którzy atakowali go z każdej możliwej strony i każdą możliwą bronią, będąc ciągle w środku potyczki, Bruce siada spokojnie po turecku, bierze głęboki oddech i… czeka na to co nadejdzie.

Moja metoda polega na zrobieniu wszystkiego, co się w danej sprawie da zrobić, a następnie spokojnym zaczekaniu co się będzie działo dalej. Jest może jedna kwestia, nad którą można jeszcze popracować w tym stanie oczekiwania. Akceptacja rezultatu, który nadejdzie, gotowość na niego, jakikolwiek by nie był. Tu może się przydać modlitwa kolegi Niebuhra powtarzana na tysiącach spotkań AA.

Oczywiście nad doprowadzeniem do tego momentu muszę się zazwyczaj mocno napracować. Widzę to trochę jak robotę mitycznego Syzyfa, któremu jakimś cudem udaje się wtoczyć głaz na szczyt góry… i jedyne, co mu pozostaje, to zaczekać, czy stoczy się na powrót w dół, czy też w końcu przejdzie przez szczyt i potoczy w drugą stronę.

Robię wszystko co powinienem, tak, żebym nie mógł sobie zarzucić ignorancji, lenistwa, olewactwa. Sprawdzam wszystkie wątki. Odbywam wszystkie konieczne rozmowy. Przygotowuję wszelkie działania, plany i dokumenty… a jak już wtoczę kamień na szczyt to siadam w spokoju i patrzę, w którą stronę zacznie spadać. Zwykle czas pokazuje, że potoczył się we właściwą!

Jarek Guc
www.jarekguc.pl

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie