Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Wywiad: Robin Cook

Książka, film
|
09.05.2016

Wywiad z autorem bestsellerowych thrillerów medycznych, który w porywający sposób potrafi ukazać czytelnikom świat medycyny i rządzące nim, często okrutne prawa.

Tagi: książki dla faceta po 40.

Wywiad z Robinem Cookiem
Wywiad z autorem popularnych thrillerów medycznych (fpt. Pixabay)

Robin Cook jest osobą wszechstronnie utalentowaną. Jego pierwsza powieść „Rok interny” (REBIS 2004) powstała, gdy autor służył w marynarce wojennej na pokładzie atomowego okrętu podwodnego. „Comę” (REBIS 2004) pisał nocami, odbywając staż na oddziale okulistyki. Powieść ukazała się na świecie w roku 1977, kiedy Robin Cook był studentem Kennedy School of Government. Uważa się, że “Coma” zapoczątkowała gatunek thrillerów medycznych.

Robin Cook napisał trzydzieści cztery powieści, które sprzedały się w milionach egzemplarzy na całym świecie. Na ich podstawie nakręcono kilka filmów, produkcji telewizyjnych i seriali. W każdej ze swoich książek Cook porusza jakieś zagadnienie medyczne lub bioetyczne, które przedstawia czytelnikowi w porywającym stylu.

Robin Cook ZnieczulenieJego najnowsza powieść – Znieczulenie (REBIS 2016) − opowiada historię studentki czwartego roku medycyny Lynn Peirce oraz jej kolegi Michaela Pendera. Chłopak Lynn, Carl, trafia do szpitala na prosty zabieg kolana. Niespodziewanie po operacji nie odzyskuje przytomności. Lekarze podejrzewają śmierć mózgu i przenoszą Carla do kliniki, gdzie jest monitorowany i sztucznie podtrzymywany przy życiu.

Lynn uważa, że za tragedią jej chłopaka kryje się coś więcej. Zaczyna szukać dowodów medycznego błędu lub nadużyć. To, co udaje jej się odkryć, jest dużo bardziej przerażające i prowadzi do serii wydarzeń, których ani ona, ani Michael nie byli w stanie sobie wyobrazić.

Twoje powieści zmieniają społeczny odbiór medycyny, a także sposób, w jaki pokazują ją media. Co o tym sądzisz?

To jeden z głównych powodów, dla których zacząłem pisać. Podczas studiów medycznych uświadomiłem sobie, że nie istnieje wspólnota niesienia pomocy choremu, którą spodziewałem się znaleźć. Moje odczucia względem medycyny ukształtowała telewizja i lektura książek. Kiedy jednak zacząłem studia, zorientowałem się, że nie zawsze pacjent jest w centrum uwagi. W centrum są lekarze i ich praca. Pomyślałem, że pewnego dnia chciałbym opisać, jak to naprawdę wygląda. Jednocześnie bardzo szybko zauważyłem, że szpitale to – wbrew pozorom – bardzo niebezpieczne miejsca. Zawsze chciałem pisać o medycynie w sposób ukazujący całą prawdę o niej.

Znieczulenie, podobnie jak twoje poprzednie powieści, dotyka ważnych kwestii etycznych, którymi zajmują się też współczesne media. Czy zamierzasz podjąć temat przemysłu farmaceutycznego, przejęć przez wielkie korporacje, badań nad nowymi lekami i rosnących cen leków?

Jestem coraz bardziej przerażony rozwojem kompleksu medyczno-przemysłowego. Koncerny stają się coraz silniejsze i przeznaczają ogromne nakłady na swoje produkty. Chociaż niektórzy uważają, że ceny leków powinien regulować rynek, prawa rynkowe nie funkcjonują w dziedzinie ochrony zdrowia. Nie wiadomo na przykład, jaki jest koszt wyprodukowania leku. Wielkie koncerny farmaceutyczne, szpitale czy towarzystwa ubezpieczeniowe mają wolną rękę. Myślę, że najgorsze są jednak firmy farmaceutyczne. Ceny leków są horrendalne. Pomyślałem, że powinienem napisać książkę pokazującą funkcjonowanie przemysłu farmaceutycznego. O tym jest Znieczulenie. Przewidziałem rozwój wydarzeń. Opisane przeze mnie fikcyjne sytuacje w krótkim czasie rzeczywiście się zdarzyły. To ironia losu, że w momencie ukazania się Znieczulenia firma Valeant winduje ceny swoich leków (starej generacji). Nie ma to żadnego związku ze wzrostem kosztów produkcji czy opracowywaniem nowych produktów. Wbrew temu, co mówią koncerny farmaceutyczne, najważniejsze jest dla nich dbanie o własne zyski i zadowolenie akcjonariuszy. Zbijają fortunę na naszym nieszczęściu.

Kiedyś powiedziałeś: „Jestem raczej lekarzem, który pisze książki, niż pisarzem, któremu zdarzyło się być lekarzem”. Jak to wyjaśnisz?

Proces stawania się lekarzem jest długi i ma w sobie coś tajemniczego. Spędzasz lata na przygotowywaniu się do tego. Poczynając od kursów wstępnych na uczelni, przez praktyki na studiach, aż w końcu, gdy już masz odpowiednią wiedzę i doświadczenie, zaczynasz czuć się lekarzem. Płacisz wysoką cenę za to, by się nim stać, i jest to coś, z czego nigdy nie zrezygnujesz. Bycie pisarzem to coś zupełnie innego. Kiedy piszesz, myślisz: „Jeżeli uda mi się opublikować tę książkę, uznam się za pisarza”. Ze mną było inaczej, stwierdziłem, że udało mi się tym razem, ale czy będzie tak z następną książką? Znieczulenie to moja trzydziesta czwarta powieść. Jednak kiedy zaczynam pisać kolejną, zawsze towarzyszy mi ta sama obawa: „Czy będę w stanie znowu to zrobić?”. Znam problemy medyczne, chcę o nich pisać, ale czy będę potrafił przedstawić je w przystępny, atrakcyjny dla czytelnika sposób? Zatem nigdy nie czuję się jak pisarz, wolę myśleć o sobie jak o lekarzu. Największą satysfakcję mam wtedy, gdy dostaję list od czytelnika, który pisze, że po przeczytaniu mojej książki postanowił studiować medycynę. W takich sytuacjach myślę sobie, że może jednak jestem pisarzem.

Jak myślisz, co sprawia, że twoje książki cieszą się taką popularnością na całym świecie?

Po pierwsze, problemy ze zdrowiem dotyczą ludzi na całym świecie. Wysokie koszty opieki zdrowotnej są powszechną bolączką, nawet w krajach wysoko rozwiniętych, z dobrze funkcjonującym systemem opieki. Ostatecznie, wcześniej czy później, wszyscy stajemy się pacjentami. Moje książki przedstawiają sytuacje, które mogą się przydarzyć każdemu z nas. Jeżeli czytasz książkę o rekinie ludojadzie, możesz sobie pomyśleć, że ciebie to nie dotyczy, przecież nie musisz wchodzić do wody. Jednak nikt nie może mieć pewności, że nie trafi do szpitala. Poza tym istnieją reportaże opisujące, jak niebezpieczne mogą być szpitale. Możliwe, że innym powodem popularności moich książek jest to, że pisząc je, widzę w sobie potencjalnego czytelnika. Zastanawiam się, co napędza mnie podczas czytania o sprawie, która może mnie nie interesować lub o której po prostu nie wiem. Wiele moich powieści dotyczy medycznych technologii, a ludzie boją się, że nie są w stanie tego pojąć. Tymczasem zagadnienia technologiczne nie są trudne do zrozumienia, jeżeli się je odpowiednio opisze, co staram się robić. Proszę więc moją biedną żonę o lekturę moich rękopisów. Jeżeli nie wszystko jest dla niej jasne, muszę jeszcze popracować. Jeżeli wszystko jest zrozumiałe, to książka jest OK.

Jaka była najważniejsza lekcja, jaką odebrałeś jako pisarz?

Najważniejszą nauką, jaką wyniosłem z pisania, była konieczność przemyślenia na nowo lekcji odebranej w college’u. Tam, aby dostać dobrą ocenę, wystarczyło zrobić wrażenie na profesorze. Żeby odnieść sukces w pisaniu książek, musiałem się nauczyć, jak zainteresować czytelników. Pozytywny odbiór moich powieści chcę osiągnąć nie poprzez robienie wrażenia na czytelnikach, lecz przez zapewnienie im dobrej rozrywki. Oczywiście jest duża konkurencja w tej dziedzinie: ktoś woli przeczytać książkę, ktoś obejrzeć film, pooglądać telewizję lub surfować po Internecie. Muszę dołożyć starań, by zainteresować ludzi. Na szczęście wszyscy jesteśmy dość do siebie podobni, zatem jeżeli napiszę coś, co mnie satysfakcjonuje, prawdopodobnie zadowoli też czytelników.

Co, jeżeli w ogóle jest coś takiego, sprawia, że nie możesz spać?

Tym, co wywołuje u mnie bezsenność, jest strach przed chorobą. Jako student medycyny zachowywałem się jak każdy: znajdowałem u siebie objawy wszystkich chorób, o których akurat się uczyłem. Z czasem poznałem statystyki. Uświadomiłem sobie, że prawdopodobieństwo zachorowania wzrasta wraz z wiekiem. Wszyscy boimy się choroby i wciągnięcia w sieć hospitalizacji. Jest też pozytywny aspekt bezsenności. Czasem budzę się w środku nocy z pomysłem. Pomysł na moją ostatnią książkę Komórka (REBIS 2014) przyszedł mi do głowy o 3 nad ranem.

Urządzasz przyjęcie i możesz zaprosić pięć osób, żyjących obecnie lub w przeszłości. Kto by to był?

Zaprosiłbym Davida McCullougha, wspaniałego historyka, pisarza i rozmówcę. Chciałbym zaprosić również Szymona Maga – czarny charakter z Biblii. Próbował kupić od św. Piotra zdolność uzdrawiania. Dlaczego by nie poznać kogoś, kto rzeczywiście chciał leczyć? Zaprosiłbym też Jezusa. Jeżeli wierzyć historiom spisanym w Nowym Testamencie, był najbardziej niesamowitym uzdrowicielem w dziejach. Moim gościem byłby także Upton Sinclar, którego książka Grzęzawisko, naprawiła coś bardzo złego w polityce społecznej – na mniejszą skalę ja też coś próbuję zmienić. Zaprosiłbym także F.D. Roosevelta. Ze wszystkich amerykańskich prezydentów to prawdopodobnie on miał największe szanse na wprowadzenie konstruktywnych zmian w służbie zdrowia. Żałuję, że nie udało mu się tego dokonać.

Gratulacje z okazji napisania Znieczulenia, twojej trzydziestej czwartej powieści. Jest przerażającą wyprawą do świata medycyny, pieniędzy, manipulacji. Porusza jedną z ważniejszych kwestii etycznych i politycznych dzisiejszych czasów.

 

Źródło: materiały prasowe

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie