Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Tutaj będzie o ciemności, będzie o strachu i o szaleństwie. Wywiad z Bernardem Minierem

Książka, film
|
21.03.2023

Wywiad z Bernardem Minierem, autorem bestsellerowej powieści „Bielszy odcień śmierci”, która wraz z kontynuacjami „Krąg” i "Nie gaś światła" podbiła świat.

Tagi: książki dla faceta po 40.

Bernard Minier
Bernard Minier, autor bestsellerowych kryminałów

Co dała Panu publikacja Pańskiej pierwszej książki „Bielszy odcień śmierci”?

Tak wiele w tak krótkim czasie, że aż trudno to opisać. W kilku zdaniach: natychmiastowe zainteresowanie czytelników we Francji i za granicą, podróże i spotkania autorskie w kraju i na świecie – w Hiszpanii, w Argentynie, niedługo w Niemczech i w Polsce. Od chwili wydania „Bielszego odcienia ...” spędziłem w samolotach i w hotelach więcej czasu niż przez całe swoje dotychczasowe życie! A poza tym: spotkania z innymi pisarzami, zmianę mojej pasji w pracę i niespotykaną, wielką ochotę, aby podążać tą drogą jak najdłużej.

W „Bielszym odcieniu śmierci” jedną z głównych ról grają Pireneje, w „Kręgu” – południowo-zachodnia część Francji. Wydaje się, że w Pańskich powieściach krajobrazy mają swoje specjalne znaczenie. Skąd się u Pana wzięło to zamiłowanie do pejzaży?

Nie wiem, naprawdę nie wiem. Mogę tylko potwierdzić, że rzeczywiście tak jest. Myślę, że są dwa powody. Po pierwsze – zawsze lubiłem książki zaczynające się od mapy, tak jak w przypadku legendarnej mapy z Władcy Pierścieni. Lubię książki, gdzie krajobrazy i miejsca grają jakąś rolę. Być może wzięło się to z czytanych w dzieciństwie Juliusza Verne'a, Jacka Londona i Wyspy Skarbów. Opisywany przeze mnie region Francji wydaje się jednocześnie prawdziwy i wymyślony, prawie tak bardzo jak niezrównane Śródziemie Tolkiena. Miasteczko Marsac nie istnieje, nie ma czegoś takiego jak „Cambridge południowego zachodu”, choć wspomnienia mojego krótkiego życia studenckiego brały przecież udział w jego budowie. Drugim powodem mojej miłości do pejzaży może być fakt, że dorastałem w opisywanym w książkach regionie Francji, a dokładniej w jego południowej części. I tak jak wszyscy moi koledzy, już w dzieciństwie zyskałem pewne wyczucie krajobrazu. Może dlatego, że on tam po prostu był, wszechobecny, rozciągający się przed naszymi oczami. Od południa wyrastała nieprzebyta ściana Pirenejów, od północy widzieliśmy kolejne zielone doliny, po których hasaliśmy na rowerach. Wiedzieliśmy, że gdybyśmy odpowiednio wytrwale pedałowali na zachód, w końcu zatrzymałby nas Atlantyk. Gdybyśmy jechali cały czas na wschód, natknęlibyśmy się zaś na Morze Śródziemne. To było terytorium doskonale określone, nasze, poza którym nie istniało nic.

książki Bernarda Miniera

Podchodzi Pan z niezwykłą pieczołowitością także do scen otwierających Pańskie powieści. Jakie jest znaczenie pierwszej sceny „Kręgu”?

Pierwsza scena stanowi taką rozgrzewkę, zupełnie jak w sporcie. Piszę swoje książki w sposób liniowy, strona po stronie. Dlatego też ta scena początkowa, czy może raczej te sceny początkowe, opisane w pierwszych rozdziałach książki, oprócz swojego pierwotnego celu, wprowadzenia czytelnika do fabuły, mają też drugi cel. Stanowią dla mnie rodzaj rozgrzewki, pozwalają nabrać rozpędu, popychają mnie we właściwym kierunku. Jeżeli pierwsza scena jest udana, jeżeli działa, jeżeli wciąga czytelnika od razu, a ja wszak też jestem swoim własnym czytelnikiem, wtedy daje mi ona energię niezbędną, aby dokończyć książkę. Nie wiem, czy pierwsza scena „Kręgu” ilustruje książkę lepiej niż sceny, które po niej następują, ale to ona nadaje całości ton, to ona mówi: „Tutaj będzie o ciemności, będzie o strachu i o szaleństwie. Nie liczcie jednak na to, że coś Wam wyjaśnię”.

Może nam Pan opowiedzieć o tym, jak powstawał „Krąg”?

Sam nie wiem czemu, ale od pewnego czasu chodził mi po głowie pomysł umieszczenia intrygi w środowisku uniwersyteckim, w tym mikrokosmosie nauczycieli i uczniów (rzecz dotyczy tzw. „khâgne”, klasy przygotowawczej o profilu humanistycznym w jednym z prestiżowych francuskich liceów). Od tego się zaczęło. Taki zabieg dał mi także możliwość snucia opowieści o literaturze i o książkach, a to jest zawsze dla pisarza temat przyjemny. Opowiadam też tu o uczeniu się i o przekazywaniu wiedzy. Ja sam jestem samoukiem, moje studia nie miały z wiedzą nic wspólnego, literaturę poznałem, bo chciałem ją poznać, nie dlatego, że ktoś mi to przekazał. Zawsze podziwiałem jednak prawdziwych erudytów, posiadających wiedzę solidnie wykształconą i usystematyzowaną.

Książka zawiera także wspomnienie o moim ojcu, René Minierze, który zmarł w 2001 roku. Przez trzydzieści lat pracował jako nauczyciel, został też uhonorowany tytułem Meilleur Ouvrier de France, dostał nagrodę Grand Prix humanitaire de France, był kombatantem II Wojny Światowej, odznaczono go Orderem Palm Akademickich… Poświęcił się swemu zawodowi bez reszty.

„Krąg” to też ciekawe studium współczesnego społeczeństwa. Czy planował Pan opisywać je tak dokładnie?

Oczywiście. Powieść, która nie jest osadzona w tych samych realiach, w których żyje jej autor, która ich nie oddaje, nie opowiada o tym, jakie jest dzisiejsze społeczeństwo, czym się stało i co mu zagraża – taka powieść mnie po prostu nie interesuje. Ten realizm widać w wielu szczegółach - na przykład w opisie pracy policji lub wymiaru sprawiedliwości. Podziwiam pod tym względem dokładność Michaela Connelly'ego i innych pisarzy anglojęzycznych. Chciałem się zbliżyć do opisywanego przeze mnie środowiska, zbierałem informacje, spotykałem się z policjantami z wydziału kryminalnego, poznawałem ich metody. A wszystko to dlatego, że jeżeli czytając thriller nie czuję , że to się mogło wydarzyć naprawdę, jeżeli odbiega on zbyt mocno od rzeczywistości, jeżeli przewracając stronę nadal nie zadaję sobie pytania o świat, w którym żyjemy, jeżeli opis nie jest mocno w tym świecie osadzony - wówczas, niezależnie od talentu i wyobraźni autora, nie podoba mi się. Potrzebuję tego poczucia prawdziwości. To jest coś, co przyszło do nas wraz z thrillerem skandynawskim: być tutaj i teraz, opisywać otaczające nas współcześnie świat i społeczeństwo.

W książce wraca Pan znów do Servaza i Espérandieu, o których mówi Pan, że to dwie strony Pańskiej osobowości. Co będzie się z nimi działo w tym tomie?

Najpierw obserwujemy wydarzenia z perspektywy Servaza. Nie można tego było rozwiązać inaczej, ponieważ to przeszłość Servaza i jego życie prywatne są mocno związane z fabułą. Trzeba mu więc poświęcić dużo miejsca. Od czasów „Bielszego odcienia...” czuję szczególną więź z tą postacią, z człowiekiem, który ciągle staje wobec trudnych wyborów, w trudnym wieku, który zadaje sobie mnóstwo pytań na temat siebie i swojego życia. Który nie zgadza się z kierunkiem, w jakim idzie nasze społeczeństwo i z jego degeneracją, a jego zawód polega na ciągłym zmaganiu się z jej przejawami. Czułem, że chcę więcej o nim opowiedzieć i zrobiłem to. W „Kręgu” odsłonięte zostaną takie strony osobowości Servaza, których istnienia nikt się nie domyślał. Spotka kogoś ze swojej przeszłości i będzie musiał stawić jej czoło. Ważnym wątkiem jest także więź Servaza z jego córką, Margot. W tym tomie przekonujemy się, jak silna jest to więź. Ale tak, sądzę, że ta postać rozwija się, ewoluuje. Ze starcia ze swoją przeszłością nie wychodzi nietknięty. Staje nad przepaścią, po powrocie znad której nigdy nie będzie już taki sam. Zależało mi na tym, żeby to, co myśli i przeżywa mój bohater było autentyczne. Żeby czuło się prawdziwość jego stwierdzeń, kiedy mówi o stracie niewinności i złudzeń, o wyparciu i zaprzeczeniu, o pamięci, o żalu, o zapomnieniu i o przebaczeniu. Kiedy opowiada o tym bez patosu, kiedy mówi szczerze i z serca. Poza tym to zawsze ten sam pracoholik, zaglądający pod maskę pozorów, biorący na siebie coraz więcej pracy, aż do granicy wyczerpania. Prawdziwy pitbull. Nie patrzy on jednak na świat i życie jak typowy glina, choć wielu policjantów rzeczywiście tak robi. To czyni go tak interesującym w moich oczach i taka jest właśnie rola pisarza – ukazywać złożoność świata i ludzi, nie poprzestawać na sztampie i stereotypach. Servaz w młodości marzył o tym, aby zostać pisarzem. Widzi więc świat jak prawdziwy humanista, filozof, teolog.

Czy Pańska następna powieść również osadzona będzie w tym samym regionie Francji?

Sam zadaję sobie to pytanie. Mam ochotę przewieźć trochę Servaza po świecie, zmusić go do poznawania nowych ludzi, wydarzeń i krajobrazów. Ale nie jest to jeszcze przesądzone. Tak obszerna powieść to zawsze duże, osobiste wyzwanie, przygoda i walka. Decyzji jej dotyczących nie podejmuje się łatwo. Nawet jeśli to także zabawa, a ja przy pisaniu bawię się świetnie.

 

Przygotowano we współpracy z Domem Wydawniczym Rebis

 

Zobacz inne propozycje
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie