Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Jaki będzie świat w roku 2118?

Książka, film
|
08.03.2018

Opowiadania przesłane przez czytelników w ramach konkursu portalu FACETpo40.pl pod hasłem "Jaki będzie świat w roku 2118?"

Tagi: konkurs , science fiction

Jaki będzie świat w przyszłości
Opowiadania przesłane na konkurs (fot. Pixabay)

„Kolejny niezadowolony … kto mu kazał pchać się do tego pieprzonego wahadłowca skoro i tak był świadomy faktu, że Trymerianie nie mają prawa azylu za ten ich ostatni numer. No już co jak co, ale podnosić rękę na samego Bogra ? Bezsens”. I tak skierowałem kolejnego „przybysza” do kolejki z biletem w jedną stronę, tam skąd przybył. Przyjdzie kolejny, będzie to samo, kolejny i to samo. I tak do przedpołudnia. Byle do domu. Dom.

Lubię przeglądać wspomnienia mojego dziadka w czasie powrotu do domu, z jednej strony są naszpikowane absurdami które nie mieszczą mi się w głowie i trudno mi to zrozumieć ale z drugiej wydaje mi się, że wszystko było prostsze, spokojniejsze, ułożone. Lubie oglądać jego pomarszczoną twarz kiedy opowiadał mi o jego rodzinie, a ja siadałem z boku z kubkiem …. kakao?. Nie wiem czy gdziekolwiek we Wszechstanie ono jeszcze istnieje, no oczywiście pomijając „sztuczniaki” które przypuszczam maja się nijak do oryginału. Ale kto to dzisiaj sprawdzi.

Dom. Od zarania wieków istota ludzka musiała posiadać to „coś” do którego może wrócić, odpocząć, znaleźć spokój. Najpierw jaskinia, szałas, potem lepianki, pierwsze chatki z drewna, kamień, beton, stal, predobeton, plaz a ostatnio szał na nowość odkrytą gdzieś w układzie Wendo, pozwala na dynamiczną zmianę kształtów budynku … taki „plaz-guma” z pamięciom oczywiście za cenę niejednej planety. Po co to komu ?

„Zjemy w Pergonie czy wolisz jednak słoneczne Req ?„ - pyta w drzwiach. Moment, zaraz, dopiero wszedłem. Ostatnio zrobiła wieprzowinę w sosie bbq z dodatkiem kalamutry … wyborne ale nie pytałem skąd wytrzasnęła wieprzowinę. Ilość naszych kredytów nie jest może najniższa ale do Wyższych trochę nam jednak brakuje. „W Req pada, słyszałem w kanale, od 3 miesięcy nie mogą poradzić sobie z kompensacją wilgoci także może być Pergon”.

Dom. Lepianka. Zamek. Mieszkanie. Ale gdzie ? Czy mieszkam tu czy tam ? Od czasu wynalezienia Przeskoków wszystko stanęło na głowie, sam …. jak on miał ? Einstein chyba. W grobie się przewraca. Jak to możliwe, że teraz jesteś tu a sekundę później tam, czyli setki lat świetlnych dalej. Pamiętam miałem 9 lat jak ojciec opowiadał mi jakie to stwarza możliwości. Transport, podróże nawet wojny, te słowa straciły na znaczeniu bo co transportować jeśli drugie pomieszczenie to już inny układ, połączony Bramą przez którą wchodzisz i wychodzisz jak chcesz i kiedy chcesz. Jeden krok dla ciebie a w rzeczywistości transportujesz się na setki lat. Teraz stoję w pokoju probując posprzątać po tym cholernym kundlu na jednej planecie, a Maria kończy swoje danie w kuchni w Pergonie. Gdzie leży ten pieprzony Pergon ? Z tego co kojarzę ulotkę tej firmy to w pobliżu Qrady czyli suma sumarum jakieś 1250 lat świetlnych, lekko licząc.

„No kochana, popłynęłaś z tym, jest przepyszne, pomimo, że nie mam zielonego pojęcia co tam wsadziłaś”. „Mięso Bika, trochę przypraw, kandyzowany mleczostaw. Przepraszam ale ostatnio ceny prawdziwego mięsa są strasznie wysokie”.

Chciałem powiedzieć, że to nie istotne kiedy usłyszałem wycie systemu ostrzegawczego. W tym samym momencie dostaliśmy komunikat na naszego Koma o ataku na planetę. Pieprzona Horda, pierdolone zielone posrańce. Ledwo co Rabba zdołała podnieść się jakimś cudem a Oni znowu zaczynają. Pierdolę !!! Mam dosyć !!!. Pierwsze strzały padły niedaleko Seminarium. Podmuch roztrzaskał nam szyby z plazu. Z PLAZU !!! Jasna cholera, używają smażalników, czyli w promieniu 120km nie zostało nic. Kolejny strzał, trochę dalej od nas ale nie ma to znaczenia. Tak czy inaczej zniszczyli całe miasto. Zobaczyłem błysk nad horyzontem, pewnie zdążyliśmy poderwać myśliwce i robią porządek. Maria ruszyła się do kuchni po kontroler do Koma, może dowiemy się czegoś więcej. Widziałem jak wstaje i wchodzi do kuchni. Zobaczyłem kolejny rozbłysk i w tym samym momencie zdechło zasilanie. Kurwa. Trafili. W tym samym momencie obróciłem głowę w kierunku wejścia do kuchni, widziałem jak patrzyła na mnie, zielone oczy które zawsze zapamiętam, i ten fartuch. Brama się zamknęła. Tam gdzie sekundę temu była kuchnia z widokiem na ogród, została ściana. Pusta ściana.

Nigdy. Już nigdy. Oddziela nas 1250 lat świetlnych. Nawet jeśli wyrzygałbym się ze wszystkich kredytów jakie zgromadziłem na Prom zajmie mi to ponad 60 lat !!! Ale huj, dam rade, tyle tylko że Ona już dawno umrze … umrze. Na Pergonie będzie miała ponad 300 lat … kur. Usłyszałem cichy syk, poczułem delikatne swędzenie i wszystko zrobiło się czarne. Jakby ktoś zabrał mi ciało i wsadził w puszkę. Pewnie kolejny strzał, tym razem poszło za blisko i szlag mnie trafił. Co dalej ? Gdzieś słyszałem o krzyżokształtach które pozwalają na odradzanie … chciałbym.

Bartłomiej

***********

Dzień dobry słuchacze! Tu rozgłośnia TPR, witajcie w ten cudowny, słoneczny dzień.

-Czy będzie cudowny to się jeszcze okaże - pomyślał Jacek. Rozsiadł się wygodniej w swoim nowiuteńkim audi T10.

-Dobrze zainwestowane pieniądze - pomyślał.

-Auto, trasa do pracy, włącz tryb omijania korków.

-Cel - praca, przewidywany czas dojazdu 37 minut - rozbrzmiał słodki kobiecy głos w odpowiedzi na żądanie.

Korporacja Złoty Dzień, wygrywa w rankingach, wygląda na to że rządy na najbliższe 4 lata przejmie prezes Tachiko Yokushama.

Czy to dobrze? To czas pokaże, na pewno zmieni się polityka rodzinna. Wiadomo że Yokushama San nie jest zwolennikiem posiadania przez małżeństwa, więcej niż jednego dziecka.

- Auto, wyłącz radio. - rozkazał poirytowany Jacek.

Jacek wraz żoną Martą mieli już trójkę dzieci. Płacili słony podatek za możliwość posiadania więcej niż dwójki. Gdy Złoty Dzień dojdzie do władzy będzie jeszcze gorzej.

-Tachiko i jego poglądy - wycedził przez zęby - ech - westchnął przeciągle.

Jacek był inżynierem do spraw rozwoju w korporacji HighGen. HighGen zajmował się szeroko rozumianą genetyką i medycyną. Hodowla narządów, farmaceutyka, modyfikacje genetyczne zwierząt i roślin, również zaawansowana protetyka. Najnowszy projekt miał zrewolucjonizować podejście do procesu starzenia się. Jacek, wraz ze swoim zespołem, odkryli zbawienny wpływ na proces starzenia się komórek, wywołany przez jedna z tybetańskich roślin. Śmiano się, że budda jednak nie przedłuża życia, a robi to Orygalis Parentius z rodziny strączkowatych.

Jacek był zestresowany, dzisiaj ważny dzień. Prezentacja projektu przed zarządem.

-Auto, wyświetl plik prezentacja, folder ważne.- Jacek wyprostował się nieznacznie, aby lepiej widzieć obraz.

Jego uwagę przykuł samochód wyprzedzający go lewą stroną. Pokiwał głową z dezaprobatą i odwrócił wzrok.

Sytuacja o tyle nietypowa że wszystkie samochody mają wbudowane ograniczniki prędkości, a ze względu na wzajemny kontakt między sobą podczas jazdy, za wyjątkiem sytuacji awaryjnych, utrzymują maksymalną dopuszczalną prędkość. To auto musiało być prowadzone własnoręcznie przez kierowce i mieć nielegalne modyfikacje.

Auto wedle żądania wyświetliło na szybie tekst prezentacji. Jacek zagłębił się w czytaniu, chciał wypaść jak najlepiej. Od tego zależała jego kariera.

Droga była długa, na szczęście systemy wczesnego ostrzegania działały nad wyraz dobrze i problem korków ulicznych prawie nie występował. Auto sunęło gładko i cicho, napęd elektryczny, oraz dźwięk układów mechanicznych samochodu zagłuszane były przez szum powietrza na zewnątrz.

Jacek zaczytany w swej prezentacji nie zwracał uwagi na otoczenie, jechał tą trasą setki razy, znał ją na pamięć. Często spał w drodze do domu, aby jak najwięcej czasu spędzić z rodziną. Samochód mijał parki, zieleniące się trawą, czyste. Po zaostrzeniu kar za zaśmiecanie nikt nie ryzykuje wyrzucenia choćby papierka w miejscu niedozwolonym. Im bliżej centrum tym krajobraz się zmieniał. było bardziej nowocześnie, sztucznie. Drapacze chmur będące zarówno biurowcami, jak i wielkimi samowystarczalnymi elektrowniami słonecznymi pieły się ku niebu na wysokościach do niedawna niemożliwych do osiągnięcia. Co bardziej zamożne korporacje ukrywają swoich pracowników za ogromnymi hologramami reklamowymi, przykrywającymi całe połacie budynków.

Jacka uwagę przykuła wielka żółta litera M na szyldzie popularnej restauracji. Był głodny, wstał dzisiaj późno i nie zjadł śniadania. Zeszłego wieczora dał się namówić synowi na wspólną zabawę, po której teraz z trudnością ruszą nogami. FIFA 2115, stara ale dalej potrafi dać w kość. Wirtualna rzeczywistość nie jest już taka wirtualna. Kask, specjalny kombinezon i nawet gra w boks może skończyć się boleśnie. Oczywiście przy zaznaczonej opcji full contakt.

-Auto, która godzina?

-Szósta dwadzieścia dwa.

Po chwili namysłu

-Auto zmiana trasy, cel MC donalds. - nie można przecież występować na głodnego -Potwierdzam zmianę trasy, cel MC donalds.

Auto delikatnie szarpnęło, zmieniło pas, zwolniło i po chwili stało już przy okienku zamówień.

Dzień dobry, proszę złożyć zamówienie - odezwał się mechaniczny, jakby skrzypiący głos. Jacek nie cierpiał tego słuchać, odkąd na jaw wyszły praktyki monopolistyczne korporacji MC donalds, oraz oskarżenia o sztucznym hodowaniu mięsa, MC donalds zaczęło podupadać i szukano wszelkich możliwych oszczędności.

- Proszę 2 cheesburgery, frytki i colę.

- Dzień dobry, proszę złożyć zamówienie - powtórzył automat

- Mówiłem już - wychylił się z auta poirytowany, aby automat zarejestrował zamówienie - 2 cheesburgery, frytki i colę.

- Frytki małe, duże, średni czy XXL? Cole małą, dużą, średnią czy XXL? - zawtórował automat chrapliwym głosem.

- Średnie frytki, średnia cola.

- Dziękuje za złożenie zamówienia, zamówienie gotowe do odbioru. Rodzaj płatności?

- Konto bankowe.

Z pulpitu maszyny wysunęła się półeczka na której znajdował się szereg dostępnych terminali płatniczych, nawet tak archaiczny jak czytnik magnetycznych kart płatniczych z przed wieku.

- Chyba naprawdę u nich krucho - pomyślał Jacek przykładając prawy nadgarstek do czytnika chipów.

Odebrał jedzenie i ruszył w dalszą podróż. Jadł i myślał. Rozmarzył się. Jeśli zarząd przyjmie jego projekt to wyjedzie z żoną i dziećmi na wakacje. On zawsze chciał spędzić wakacje na stacji kosmicznej, tak jak Marek, jego przyjaciel...

- Widok na ziemię w całej okazałości musi być zniewalający - pomyślał ... ale żona boi się lotów orbitalnych. Wybrali wspólnie inne miejsce. Sztuczną wyspę w Arabii Saudyjskiej. Jacek nie pamiętał nazwy, ale oferta biła wszystko na głowę. Piasek antyalergiczny, specjalne gatunki palm, baseny, kuracje odmładzające i wiele innych atrakcji.

Jedzenie okazało się na tyle kaloryczne iż po głodzie nie pozostało ani śladu.

Ostatni rzut oka na prezentacje. Auto zaczęło zwalniać.

-Dojeżdżamy - pomyślał

-Koniec trasy, jest Pan u celu Panie Nowak, miłego dnia.

Jacek nie musiał nic więcej mówić czy robić. Auto znało swoje miejsce parkingowe. Wysiadł, jak zwykle spojrzał w górę, oceniając pogodę.

Wielki szyld na trawniku głosił: HighGen - tworzymy Twoją przyszłość.

Do budynku wszedł szybkim krokiem, napędzał go stres. Przy wejściu zapaliło się zielone światło, czujnik automatycznie sczytał dane z czipa umieszczonego w nadgarstku. Strażnik skinął głową powitalnie. Był pod bronią. Wielu osobom nie podobała się wszech obecna inwigilacja i cyfryzacja społeczeństwa, tworzyły się grupy które siłą chciały wymusić swoje rację na rządach. Nie mieli czipów, tożsamości globalnej, żyli jak ludzie z przed wieku. Ich dzieci rodziły się naturalnie, nie usuwano niechcianych cech w fazie embrionalnej. Żyją poza wielkimi miastami gdzie za usługi i pożywienie nie trzeba płacić elektronicznie.

- Cześć Jacek - powitała go recepcjonistka wyuczonym tonem i szerokim uśmiechem. Pozwalał na zwracanie się do siebie na Ty. Pod tym względem był "wyluzowany", jak to mawiał jego starszy syn.

- Dzień dobry Nataszo. Stary już jest?

Uśmiechnęła się szerzej i zachichotała.

- Jest jest, przyjechał godzinę temu.

- Szlag - pomyślał Jacek - Dziękuje -odpowiedział Nataszy i podszedł do windy. Jego biuro znajdowało się na 112 piętrze, przy oknie. Miał własny, oszklony gabinet.

- Światło - powiedział po wejściu do gabinetu.

Usiadł w fotelu, skórzanym, bardzo wygodnym i bardzo drogim. Światło już się zapaliło - Proszę wpisać hasło - usłyszał chwilę po tym jak usiadł.

Na blacie biurka podświetliła się niebieskawa klawiatura, szybko wpisał hasło dostępu, po czym przyłożył dłoń do czytnika linii papilarnych.

- Udzielam dostępu - powiedział znany mu głos.

Hologram wyświetlający okna, alerty i foldery pojawił się natychmiast.

- Masz 15 nieprzeczytanych wiadomości - usłyszał głos automatu pocztowego. - Odczytać?

Spiął się lekko w fotelu.

- Tak, odczytać - odpowiedział, po czym westchnął głęboko , rzucił jeszcze okiem za okno, na niebo. Niebo zawsze go uspokajało.

- To będzie ciężki dzień – pomyślał.

Automat zaczął odczytywać wiadomości...

Adam

****************

Ciężko przewidzieć, jak świat będzie wyglądał za 10 lat. Wszystko przez brak dostatecznej wiedzy, ograniczanie tej wiedzy do bardzo małego grona światowych przywódców, jak i bagatelizowanie wielu obecnych problemów. Nie mniej jednak, po chłodnej kalkulacji mam swoją wizję świata. Świata w 2118 roku. Nie są to twory mojej fantazji, nie jest to utopijna wersja ziemi, którą chciałbym, żeby się stała. Jest to prognoza jak najbardziej przyziemna, która prędzej czy później się wydarzy, a według mnie wydarzy się za 100 lat. Mianowicie: Domy drukowane 3D - wiele drobnych przedmiotów już pozyskujemy przy pomocy drukarek 3D. Kwestią czasu jest, że te przedmioty będą coraz większe, drukarki coraz bardziej zaawansowane, aż do drukowania domu, przy pomocy paru kliknięć. Kolejna rzecz to swojego rodzaju wojna w kolonizacji Marsa. To, co ostatnio pokazał Elon Musk jest bez wątpienia imponujące. Pokazuje, że jesteśmy coraz bliżej to zasiedlenia innej planety. A ją zasiedlić będą chcieli Amerykanie, Rosjanie, Chińczycy, Irańczycy i wiele innych krajów. Będzie trwał wyścig zbrojeń, pierwszy budowniczy polecą wylewać fundamenty siedziby Marsjańskiej Republiki. Kolejna rzecz to miasta podwodne. Obecnie są sztuczne wyspy, więc można się spodziewać, że i powstaną podwodne kopuły, w których będzie można żyć. W tym przypadku o pierwsze takie miasto podejrzewałbym Zjednoczone Emiraty Arabskie. Kolejna za 100-letnia prognoza - wszystko, co dzisiaj ma kierownicę, za ten czas jej nie będzie potrzebować. To właściwie już się dzieje. Autonomiczne, samojezdne samochody. Jednak to dopiero początek, można by powiedzieć, że branża dopiero raczkuje. Za 100 lat wszystko, co jeździ, będzie to robiło samo. Wirtualne spotkania - nasze życie zawodowe będzie wspomagane przy pomocy hologramów, które pozwolą nam uczestniczyć w spotkaniach wirtualnie, bez opuszczania naszych czterech kątów. No i ostatnia rzecz, to sztuczna inteligencja. Na razie podziwiamy ją w Hollywoodzkich filmach, ale ona już ma styczność z naszym życiem. Za 100 lat może je diametralnie zmienić. Mogą powstać roboty zbierające owoce, roboty sanitariusze, którzy zastąpią ówczesne pielęgniarki. Roboty - Opiekunowie osób starszych, niepełnosprawnych, którzy zawsze będą przy nich czuwać, przyniosą szklankę wody, czy pomogą wstać i skorzystać z toalety. No i do tego gry wideo na podłożu VR, AI, AR, które zmienią definicje rozgrywki.

To by było na tyle. Jak już mówiłem, starałem się odłożyć na bok własne oczekiwania wobec świata, jednak na pewno gdzieś tam podświadomość podpowiadała mi przy pisaniu tej wypowiedzi. Stąd w jakimś stopniu te przykłady są myśleniem życzeniowym. Ale czy nie realistycznym?

Damian

************

...Oceany wrzącej lawy przewalały się w tytanicznych konwulsjach, wystrzeliwując w przestrzeń rozżarzone gejzery umęczonej materii. Wszystko spowijał niemiłosierny blask płonącego firmamentu - czeluść niekończących się, ognistych erupcji wciąż zbliżającej się powierzchni Słońca.

Chłostana niezliczonymi biczami zabójczych promieni gigantycznych protuberancji, gorejąca do samego wnętrza i rozdzierana siłami potężniejszymi niż ona sama, śmiertelnie zraniona planeta pędziła na spotkanie ze swym kosmicznym przeznaczeniem.

Gnała bezsilna w ognistą otchłań, ogarnięta bezbrzeżnym bólem, z bezgłośnym wizgiem roztrzaskiwanych w gorejące drobiny cząstek, będących niegdyś ziemskimi kontynentami, tropikalnymi dżunglami rojnymi od żywych istot, rozległymi metropoliami rozświetlonymi niezliczonymi światłami, tętniącymi życiem milionów ludzi...

… Hipotetyczna planeta X okazała się być faktem. Była niespełnioną gwiazdą, potężnym brązowym karłem, dziesięć razy masywniejszym od Jowisza. Wykryto ją dekadę wcześniej, gdy powracała właśnie w okolicę Słońca po dwudziestu tysiącach lat wędrówki mroczną orbitą po peryferiach Układu Słonecznego. Ludzie na Ziemi mogli jedynie ze zdumieniem śledzić jej nieoczekiwane pojawienie się oraz ze zgrozą i bezradnością przyglądać się skutkom jej obecności, która wywołała zawirowania na kosmiczną skalę i z kosmicznymi konsekwencjami.

Planeta X odarła Saturna z okalających go pierścieni, rozproszyła i uprowadziła kilka z księżyców Jowisza, znacząc powierzchnię tego gazowego giganta ranami po kilku kolejnych. Przemieszczając się przez pas asteroid setkom z nich nadała potężnego pędu oraz zabójcze trajektorie. Kilkaset takich lodowo-kamiennych kolosów uderzyło w Marsa, praktycznie od razu unicestwiając obie z istniejących tam ludzkich kolonii. Niedobitki kolonistów bez pomocy i dostaw z Ziemi nie miały żadnych szans na przetrwanie…

A Ziemia nie mogła im pomóc, gdyż sama znalazła się w opałach.

Tydzień później kilkanaście rozpędzonych asteroid, z których największe miały średnicę przekraczającą 400 km, zderzyło się z powierzchnią Księżyca. Impet kosmicznego ciosu przepotężnie wstrząsnął kamiennym globem. Miliony ton księżycowego rumoszu wystrzelonego w przestrzeń kosmiczną zasypało pobliską Ziemię zabójczym deszczem płonących skał, które darły grunt otwierając paszcze wulkanów plujących lawą i dymem, rozsiewały gigantyczne pożary we wszystkich zakątkach planety i wywoływały gigantyczne fale tsunami masakrujące wybrzeża i pochłaniające za każdym razem setki tysięcy istnień. Lecz to jeszcze nie okazało się najgorsze. O wiele bardziej katastrofalnym był stał się fakt, iż poobijany Księżyc został odepchnięty od Ziemi, wyrywając się jej przyciąganiu. A Ziemia, gubiąc swą grawitacyjną równowagę, wypadła z orbity, po której dotąd regularnie obiegała Słońce. Teraz rozpoczął się jej nieubłagalny i niemożliwy do powstrzymania spiralny upadek w kierunku tej niegdyś życiodajnej gwiazdy...v ...Dymy płonącego świata zasnuły niebo grubą warstwą, której nie były w stanie naruszyć burze i huragany o niespotkanej sile, pustoszące kontynenty. Kwaśne deszcze, wyziewy metanu z głębin morskich, wybuchy magmy, topniejące lodowce i tonące wyspy - dodawały swoje brzemię do rozgrywającego się pandemonium. Ludzie marli milionami, masowo ginęły rośliny i zwierzęta. Temperatura i skażenie atmosfery rosły z dnia na dzień.

...Po czterech miesiącach Ziemia minęła orbitę Wenus, zaś ziemskie morza oraz oceany wygotowały się i wyparowały. W kolejnych tygodniach gęstą atmosferę planety coraz bardziej zbliżającej się ku centralnej gwieździe, zdmuchnął w próżnię bezlitosny wiatr słoneczny.

...Orbitę Merkurego ziemia minęła już jako wypalony do cna, martwy glob. Z biegiem dni temperatura powierzchni osiągnęła taki poziom, iż zaczęły topić się skały, kipiąc i rozlewając się krwiście w coraz większym żarze buchającym od strony Słońca, które wypełniało już prawie cały horyzont.

…Płonąca Ziemia została rozerwana i wchłonięta przez Słońce w dniu 4-go marca 2118 r. wedle starego pomiaru czasu. Po czterech i pół miliarda lat jedynymi śladami jej istnienia stały się sondy wysłane niegdyś przez jej mieszkańców w Kosmos, przemierzające otchłanie pustki.

Być może kiedyś trafią na nie przedstawiciele jakiejś innej inteligentnej cywilizacji. I będą bezskutecznie poszukiwać trzeciej planety wśród czerni Wszechświata.

Maciej

Dziękujemy wszystkim autorom!

Przeczytaj także opowiadanie, które zdobyło pierwsze miejsce w konkursie.
Kliknij tutaj >>

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie