Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Pracuj ciężko, żyj bogato

Kariera
|
23.04.2013

Pracę trzeba szanować, wiadomo. Stały dochód pozwala zapewnić byt rodzinie, więc widmo utraty pracy może ci spędzać sen z powiek. Nie zapominaj jednak o tym, że musisz walczyć również o swoje życie osobiste.

Kariera Pracuj ciężko, żyj bogato

Czas na mały test. Co byś zrobił w poniższych sytuacjach?

SYTUACJA NR 1.

Jesz kolację ze swoją piękną małżonką/partnerką/całą rodziną. Właśnie wziąłeś do ręki bułkę z masłem/udko kurczaka/kabanosa i zapytałeś swoje dzieci/żonę/przepiękną nieznajomą, jak minął ich dzień. Masz dobry nastrój. Smakujesz wyśmienite czerwone wino i czujesz się fantastycznie. Czujesz się, jakby twoja praca była tysiące kilometrów stąd.

Nagle dzwoni twoja komórka. Powietrze wokół się zagęszcza. Wiesz, co to oznacza. Zrujnowaną noc. Weekend spędzony w biurze. Całkowitą rezygnację z życia osobistego, romantycznych kolacji i sielankowych chwil, takich jak ta przed chwilą. Twoja partnerka/potomstwo patrzą na ciebie piorunującym wzrokiem. Sięgasz do kieszeni, bierzesz telefon do ręki i patrzysz na migający ekran, który wyświetla imię twojego szefa. Ale ty już wcześniej wiedziałeś, że to on do ciebie dzwoni, ponieważ telefon gra piosenkę Boba Dylana „Gotta Serve Somebody”, którą specjalnie ustawiłeś jako dzwonek do tego kontaktu. Wtedy wydawało się to zabawne. Teraz zupełnie nie jest ci do śmiechu.

Pytanie: Odbierasz telefon?

SYTUACJA NR 2.

Jest piątek po południu. Na ten weekend (2 pełne dni i jeden nocleg) zaplanowałeś wyjazd z całą rodziną do parku wodnego, który znajduje się 100 km stąd. Dzieci będą miały osobny pokój. Dla siebie i żony zarezerwowałeś apartament z jacuzzi. Samochód jest już spakowany. A ty właśnie kończysz zebranie — ostatnie w tym tygodniu. Niemal czujesz już zapach chloru. „Dobrze”, mówi twój szef, który postanowił całe swoje życie poświęcić pracy, rezygnując z wszystkich przyjemności, „na tym skończymy omawianie prezentacji, którą pokażemy zarządowi w lipcu” (czyli za 3 miesiące). „Spotkajmy się jutro koło południa, żeby uzgodnić najważniejsze kwestie”. W sali robi się cicho. Nikomu się ten pomysł nie spodobał.

To nic nowego. Twój szef to prawdziwa bestia. Ma za sobą dwa rozwody i jest na najlepszej drodze do trzeciego. Jego jedyni „przyjaciele” to podobne do niego rekiny biznesu, które tylko czekają, aż któremuś z nich powinie się noga. Jego garnitur kosztuje więcej niż twój tygodniowy zarobek. Nie ma żadnych planów na sobotę, więc chętnie spędzi ten dzień w pracy.

Pytanie: Odzywasz się?

 

SYTUACJA NR 3.

Jest godzina 16.45. Jutro masz ważne spotkanie z dużym klientem. Wszędzie dookoła praca wre. Jesteś coraz bardziej zestresowany, bo za pół godziny powinieneś być w szkole, do której uczęszcza twój syn i wspólnie z nauczycielem WF-u poprowadzić trening szkolnej drużyny. Twój synek lubi, gdy bierzesz udział w treningach — a gdy zdarzy ci się je opuścić, ma do ciebie duży żal.

Do twojego biura wchodzi szef. „Musimy jeszcze zrobić parę rzeczy”, mówi, „więc zamów coś do jedzenia. Posiedzimy tu do wieczora”.

Twój synek czeka na ciebie na boisku i ze zniecierpliwieniem spogląda w kierunku drzwi. Jego małe serduszko bije jak oszalałe. A ty właśnie rozmawiasz z szefem, który wymaga od ciebie stuprocentowego zaangażowania.

Pytanie: Którą z osób zadowolisz?

***

Zanim dowiesz się, ile zdobyłeś punktów, pozwól, że wyjaśnię ci dwie rzeczy. Po pierwsze — takie wybory nigdy nie są proste, zwłaszcza teraz, w dobie kryzysu. Po drugie — to, jak postąpisz w każdej z tych sytuacji wpłynie na jakość twojego dalszego życia. I jak tu nie czuć presji, co?

Większość nas w takich sytuacjach działa na zasadzie reakcji. Wędrujemy przez życie, rozwijając się zawodowo i osobiście, aż nagle te dwa aspekty naszego życia zderzają się ze sobą. Wtedy zazwyczaj staramy się zrobić wszystko, żeby zadowolić obie strony konfliktu. Żądania szefa są dla nas ważniejsze, ponieważ od niego zależą nasze zarobki, bez których nie mielibyśmy za co kupić jedzenia ani opłacić rachunków. Jednak to jest tylko wymówka.

Aby dokonywać mądrych wyborów i w pełni akceptować ich konsekwencje — cokolwiek wybierzesz, jedna strona będzie zawiedziona — potrzebujesz dobrego planu: musisz mieć cel lub strategię, którą zamierzasz zrealizować.

Zastanówmy się. Gdybyś musiał zdefiniować swój cel, jak by on brzmiał? Może tak:

Umacniać swoją pozycję w pracy, ale nie stać się żałosnym frajerem, który żyje tylko pracą. Jednocześnie mieć szczęśliwą rodzinę, dzięki której nie umrę jako samotny, niekochany, zapomniany i brudny starzec w bogatej, ale pustej posesji.

Dobrze. Teraz zastanów się, co musisz zrobić, żeby zrealizować ten cel? Gdybyś miał zaprezentować konkretną strategię, jak by ona brzmiała? Co powiesz na to:

Ciężko pracować, żeby inni przekonali się, że jestem obowiązkowy i znam się na rzeczy. Dbać o relacje z ludźmi, z którymi często współpracuję, a jednocześnie nie pozwalać na to, żeby mieli wobec mnie zbyt wysokie oczekiwania. 

Przekazywać wyraźny komunikat, że jestem oddany mojej rodzinie, która jest dla mnie tak samo ważna jak sukcesy w pracy. Chcę, aby wszyscy wiedzieli, że nie zrezygnuję z życia osobistego na rzecz pracy, chyba że będzie od tego zależała przyszłość mojej firmy — choć prawdopodobnie nawet to nie skłoni mnie do zmiany priorytetów.

Całkiem nieźle. Twoim najważniejszym zadaniem jest okiełznanie nieposkromionej siły, która chce wyssać z ciebie całą twoją energię i zrujnować twoje życie osobiste. To nie stanie się z dnia na dzień. Musisz wyszkolić swoich współpracowników tak samo jak trenujesz psa — konsekwentnie, racjonalnie i stanowczo. Jedyna różnica polega na tym, że nie uczysz ich siusiania na dworze, ale czegoś dużo ważniejszego — szacunku dla twojego życia prywatnego.

***

A teraz wróćmy do naszych scenariuszy i zastanówmy się, co powinieneś zrobić w każdej z tych trzech sytuacji. Zawsze masz do wyboru dwa rozwiązania: intuicyjnie zareagować na zaistniały konflikt albo odwołać się do swojej strategii.

SYTUACJA NR 1. Odbierasz telefon?

Odruchowo odpowiadasz: Tak! W zeszłym kwartale firma obcięła wynagrodzenia o 20 procent! A mój szef dzwoni do mnie na prywatny numer!

To błąd! Najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji jest chwilowa niedostępność. Walka o własną niezależność bywa trudna. Niedawno wybrałem się z żoną na romantyczną kolację do naszej ulubionej restauracji. Zadzwoniła moja komórka. Odebrałem. To nie było nic ważnego — dziś już nawet nie pamiętam, kto dzwonił. Ale moja żona nadal mi to wypomina. Co by się stało, gdybym zignorował to połączenie i sprawdził pocztę głosową po skończeniu kolacji? Nic. No, może przestałbym czuć się jak pies na smyczy — ale to chyba nic złego, prawda?

SYTUACJA NR 2. Odzywasz się?

Osoba, która jest niewolnikiem swojej pracy powiedziałaby: Tak, jestem narzędziem, rób ze mną to, co chcesz. Wszyscy wiedza, że tę sprawę można załatwić w normalnych godzinach pracy, ale twój szef lubi spędzać weekendy, bawiąc się swoimi zabawkami — do których ty również należysz.

Jednak ty masz strategię. Musisz powiedzieć tak: „Proszę pana, wiele razy panu mówiłem, że moja rodzina wyjeżdża za miasto za jakieś… 9 minut. W poniedziałek zjawię się w pracy z samego rana, żeby omówić wszystkie sprawy związane z prezentacją”. Jeżeli twój szef będzie naciskał, powiedz to samo jeszcze raz. Nie zmieniaj zdania. Przecież mówiłeś mu wcześniej, że w ten weekend wyjeżdżasz! Kości zostały rzucone. Nie ma drogi powrotnej.

W 99 przypadkach na 100 przełożony pozwoli ci wyjść z pracy. A ten setny szef? Cóż, musi umrzeć — ale to już zupełnie inna historia.

SYTUACJA NR 3. Czyje żądania spełnisz?

Nie jesteś idiotą. Oczywiście, że zostaniesz w pracy. Gdy sprawa jest pilna, musisz zmienić priorytety. Dzięki temu, że jesteś gotowy rzucić wszystko i zostać dłużej w pracy wtedy, gdy jest to naprawdę potrzebne, zyskujesz prawo do stawiania warunków w innych, mniej ważnych sytuacjach.

Zawsze stawiaj pracę na pierwszym miejscu, gdy gonią cię terminy albo wtedy, gdy potrzebujesz pomocy innych. Słuchaj głosu swojego serca. Jeśli czujesz, że tego dnia powinieneś spełnić żądanie szefa i zostać w pracy dłużej, zrób to.

Ta ostatnia rada powinna być dla ciebie drogowskazem. Oczywiście, wszystkie twoje zobowiązania są ważne. Jeżeli jednak musisz już kogoś zawieść, poszukaj odpowiedzi w swoim sercu. Jestem pewny, że ono ci podpowie, co powinieneś zrobić.

No, chyba, że jesteś maszynką do zarabiania pieniędzy, dla której nie liczy się nic oprócz pracy. W takim przypadku pracuj, ile się da, i postaraj się zarobić jak najwięcej. Już niedługo te pieniądze będą ci bardzo potrzebne.

4 oznaki, że twoja praca niszczy twoje relacje z dziećmi

  1. Twój siedmioletni syn zachowuje się tak, jakby miał trzy lata. Cofanie się w rozwoju to sposób na przyciągnięcie uwagi. Zrób tak: Weź jeden dzień wolnego i spędź go z dzieckiem. Wybierz atrakcję, która jest odpowiednia dla jego wieku: wspólne wyjście do muzeum, do kina albo na mecz. Postaraj się ukrócić negatywne zachowania, w przeciwnym razie staną się one normą.
     
  2. Dziecko cię odrzuca. Jeśli twoje dziecko wzrusza ramionami, gdy nagle proponujesz mu, żebyście razem zagrali w piłkę, to znaczy, że ma dość twojej ciągłej nieobecności. Zrób tak: W drodze do domu zadzwoń do niego. Powiedz mu, że właśnie wyszedłeś z pracy i bardzo się cieszysz na spotkanie z nim. Niech wie, że jest dla ciebie ważniejsze niż twoja praca.
     
  3. Staje się tobą. Rodzice – pracoholicy czasami wychowują dzieci w taki sposób, że one również popadają w pracoholizm. Zrób tak: Zastąp jedno ze swoich licznych zajęć czymś, co możesz zrobić wspólnie z dzieckiem. Wspólnie spędzone chwile pomogą wam spojrzeć na wasze relacje z innej perspektywy.
     
  4. Twój dziesięciolatek zachowuje się tak, jakby miał 16 lat. Naukowcy odkryli, że dzieci rodziców, którzy są pracoholikami często biorą na siebie więcej obowiązków niż ich rówieśnicy. Zrób tak: Po powrocie z pracy załóż dżinsy i T-shirt. W ten sposób przypomnisz dziecku, że jesteś nie tylko Mężczyzną Pracującym, ale również zwykłym Tatą, a ono ma pełne prawo do tego, żeby być po prostu dzieckiem.
     

Juliusz Strykowski

Porozmawiaj o tym na FORUM
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (1) / skomentuj / zobacz wszystkie

Kuba
14 czerwca 2016 o 12:05
Odpowiedz

prawda jest taka: jeśli nauczymy pracodawcę że zawsze jesteśmy dostępni (nawet w weekend czy wieczorami) to niejeden szef to wykorzysta....ja wychodzę o 16 i szefowa nawet nie piśnie że trzeba zostać i coś dokończyć mimo że sama przesiaduje w biurze do 18 a nawet 19....druga sprawa to zająć się w czasie wolnym jakimś dodatkowym biznesem z którego dochód zabezpieczy nas przed utratą pracy... ja wybrałem MLM i dzisiaj nie mam ciśnienia.....Pozdrawiam

~Kuba

14.06.2016 12:05
1