Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Hołek: Jestem zawodowym idiotą

Oni nas inspirują
|
23.01.2014
Oni nas inspirują Hołek: Jestem zawodowym idiotą

„Dla nas wszystkich kierowców to są igrzyska olimpijskie. Nie ma imprezy o wyższej randze” – mówi o Rajdzie Dakar. W zeszłym roku po wypadku nie wstydził się łez. Tegoroczny zakończył mocnym akcentem, 2. miejscem na 13. etapie oraz szóstym w klasyfikacji generalnej samochodów. Dlaczego wydaje mu się, że jest zawodowym idiotą i jakie sobie stawia cele po 50.?

Oni nas inspirują Hołek: Jestem zawodowym idiotą

Biorąc pod uwagę, jak się prezentuje oraz w jakiej jest dyspozycji fizycznej, niektórym trudno będzie uwierzyć, że Krzysztof Hołowczyc w czerwcu skończy 52 lata. Broń Boże, nikomu wieku nie wypominamy. Wręcz przeciwnie – jesteśmy nieustannie pod wrażeniem osiągnięć popularnego Hołka, który kompletnie nie przejmuje się metryką i można by rzec, że jest wzorcem człowieka sukcesu. Miniony rok zakończył jako zdobywca Pucharu Świata FIA w cross-country.

Ja, dorosły facet, płakałem

„Czuję się świetnie, chociaż przy pewnych ćwiczeniach czy ruchach organizm przypomina mi delikatnym bólem, że miałem pęknięte trzy żebra, silne stłuczenie kilku innych oraz złamanie ósmego kręgu piersiowego i uszkodzenie czwartego lędźwiowego” – mówi Krzysztof Hołowczyc. To efekty wypadku podczas ubiegłorocznego Rajdu Dakar, gdy jego samochód zjechał z trzyipółmetrowej skarpy i uderzył w ścianę przykrytą piachem. Hołek wysiadł z auta o własnych siłach, ale chwilę potem upadł.

„Nie mogłem się powstrzymać od łez. Ja, dorosły facet, płakałem, patrząc na mijające mnie pojazdy. Nie mogłem się z tym pogodzić, że to już koniec, że nie tylko mój wielomiesięczny wysiłek włożony w przygotowania, ale i mechaników oraz wspierających mnie osób, poszedł na marne” – wspomina jeszcze po roku.

Hołowczyc trafił do szpitala, ale zaraz oświadczył: „ja jeszcze wstanę, jeszcze się podniosę”. Nie ukrywał też, że wypadek był zawiniony przez niego. „Denerwują mnie opinie, jak ktoś usprawiedliwia porażkę wszystkim, co możliwe dookoła: trudna trasa, wymagający rywale, fatalna pogoda, zbyt silny wiatr, zmowa... To takie polskie, nie tylko w sporcie” – irytuje się Hołowczyc i dodaje, że z każdego wypadku wyciąga daleko idące wnioski.

Jak powiedział, tak zrobił. Podniósł się i od razu zaczął przygotowania do kolejnej edycji Dakaru, bo jak mówi: „Dla nas wszystkich kierowców to są igrzyska olimpijskie. Wszystkie testy, sprawdziany, zawody, jakby je zwać, są podporządkowane tylko temu jednemu – Dakarowi. I tak też traktowałem udział w ośmiu ciężkich rajdach zaliczanych do Pucharu Świata. Startowała w nich elita kierowców, dlatego też końcowe zwycięstwo ma swoją wartość”.

Nasze pojazdy są jak czołgi

Do kolejnej edycji przygotowywał się przez blisko rok. „Położyłem nacisk na wytrzymałość i mięśnie kręgosłupa. Sporo ćwiczyłem, biegałem, jeździłem na rowerze, pływałem. Wstrząsy i uderzenia podczas pokonywania poszczególnych odcinków są tak duże, że żadne normalne auto tego nie wytrzyma. A człowiek? Po przejechaniu 10 km powinien się rozpaść kręgosłup. Dlatego nasze pojazdy są jak czołgi” – wyjaśnia polski kierowca.

Tegoroczny Rajd Dakar był dla Hołowczyca dziewiątym startem w tej najbardziej prestiżowej imprezie. Jadąc z rosyjskim pilotem Konstantinem Żilcowem (X-Raid/Lotto Team) 51-letni olsztynianin dwukrotnie mijał metę etapów na drugiej pozycji. W klasyfikacji generalnej samochodów dało to wysoką, szóstą pozycję. Na siódmym miejscu uplasowali się Marek Dąbrowski z Jackiem Czachorem (Orlen Team), na dziewiątym Martin Kaczmarski z Portugalczykiem Filipe Palmeiro (X-Raid/Lotto Team) i na 13. Adam Małysz z Rafałem Martonem (Orlen Team).

„Dakar nigdy nie był łatwy, ale tegoroczna edycja należała do najtrudniejszych w jakich brałem udział (także z uwagi na upały – przyp. red.). Było dużo bardzo długich odcinków trudnych technicznie i nawigacyjnie. Cieszę się, że dojechaliśmy na metę na szóstej pozycji, biorąc pod uwagę nasze liczne przygody” – mówi Hołowczyc, choć nie ukrywa, że czuje pewien niedosyt, gdyż w 2009 i 2011 roku kończył na piątej pozycji. „Każdy przyjeżdża tu po to, aby przynajmniej stanąć na podium. Ale taki jest ten rajd – nieprzewidywalny, nie można z góry niczego zakładać. Po zeszłorocznym wypadku starałem się jechać równym tempem, rozsądnie, nie szarżować” – zaznacza Hołek, który zaczynał od kartingu jeszcze w szkole podstawowej, a na trasę swojego pierwszego rajdu Kormoran w 1984 roku wyruszył... Fiatem 125p.

Jego marzeniem pozostaje wciąż zwycięstwo w najtrudniejszym rajdzie na świecie – Dakarze. I mimo tego, że jest już po pięćdziesiątce, ma na to spore szanse. Po pierwsze olsztynianin lubi rajdy trudne technicznie. Po drugie, jak sam mówi: „Im gorzej, tym dla mnie lepiej”. Po trzecie, wkrótce rozpoczyna przygotowania do przyszłorocznego Dakaru.

Jestem zawodowym idiotą

Do tego, co robi na trasie rajdów Krzysztof Hołowczyc podchodzi z dystansem i humorem. „Proszę się przyjrzeć temu, co robimy: zbiera się paru facetów, gnają po gigantycznych wydmach na złamanie karku i jeden drugiemu udowadnia, że jest mocniejszy. (śmiech) Kiedy patrzę na siebie z boku, to wydaje mi się, że jestem zawodowym idiotą. Po co facet robi coś, co na pewno będzie go bolało, na pewno będzie go to kosztowało mnóstwo wyrzeczeń i jeszcze przyniesie pot i łzy?! Jesteśmy bandą rycerzyków, którzy chcą rozłożyć pawi ogon i pokazać swoim damom siłę” – mówił w zeszłym roku na łamach „Gali”.

Pytany tam o swoją popularność wśród kobiet Hołek odpowiedział: „Być może emanuje ze mnie wielka radość, że robię w życiu to, co kocham? Myślę, że kobiety może pociągać we mnie ten element życiowego spełnienia...”. Dodajmy, że prywatnie polski kierowca jest bardzo szczęśliwym mężem (żona Danuta), ojcem trzech córek (Alicja, Antonina, Karolina), a dzięki tej ostatniej został niedawno dziadkiem.

W wywiadzie dla „Gali” Hołowczyc przyznał też, że seks tuż przed zawodami zmniejsza jego szanse w rywalizacji: „Nie wiem, dlaczego tak to działa, ale tak jest. Może trzeba się wygłodzić i wtedy jesteś większym wojownikiem, jesteś bardziej nabuzowany? W sporcie wyczynowym na najwyższym poziomie w zasadzie musisz być bezwzględnym egoistą i samolubem, który chce tylko jednego – zwyciężyć”.

Hołek społecznikiem

Krzysztof Hołowczyc udziela się nie tylko na rajdowych trasach. Znany jest z zaangażowania w sprawy dotyczące bezpieczeństwa ruchu drogowego (w 2004 roku powołał fundację „Kierowca Bezpieczny”). Autorytet, jakim cieszy się jego osoba, wielokrotnie z powodzeniem został wykorzystany w różnego rodzaju akcjach społecznych, m.in.: „Jestem Europejczykiem”, „Pij mleko – będziesz Wielki”. Hołek angażuje się intensywnie w prace Stowarzyszenia „Olimpiady Specjalne Polska” (dla dzieci niepełnosprawnych umysłowo). Od grudnia 2007 do lipca 2009 sprawował mandat posła do Parlamentu Europejskiego.

Paweł Pluta
fot.: wikimedia

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie