Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

kogo kocha kochanke czy żone

Rozpoczęte przez ~nika, 01 sty 2014
  • avatar ~centro ~centro
    ~centro
    Napisane 17 czerwca 2015 - 09:15
    Kasia, to nie ma znaczenia czy kocha ją czy nie. NAJMNIEJSZEGO. Nie musisz w ogóle o tym myśleć. Nawet jak jej nie kocha to może zostać z nia z setki innych powodów i nigdy nie odejść. Postawiła sprawę jasno. Chce mieć dwie kobiety. Z doświadczenia wiem: fantastyczna sprawa. I dopóki będzie to miał to znaczy, ze będzie miał wszytsko, sam z tego nie zrezygnuje, nie ma szans. Zbyt piękne to jest. Musisz zdecydowac czego chcesz. Może faktycznie byc tak, ze za jakiś czas odejdzie, a moze nie. Pewności nie masz najmniejszej.

    Pogubiona. Tak samo byłoby mi ciężko, ze zostawiłem źonę z dzieckiem. Nie ma dobrego rozwiązania, żeby nie było wyrzutów sumienia. Czy mam teraz wyrzuty sumienia? Oczywiście.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~meegi ~meegi
    ~meegi
    Napisane 17 czerwca 2015 - 09:19
    Bo kochanka to taki lek na cale otaczajace zlo tego swiata szvzegolnie jak w domu pretensje zale brak akceptacji seksu i czulosci wtedy taka kochanka pocieszy przytuli bedzie wspierala no i sex nieziemski wiadomo. Kochanka jak taka kumpela z dawnych lat ktorej mozna prawie wszystko powiedxiec wyzalic sie...i miec pewnosc ze wyslucha. A w domu tez wiecznie piekla nie maja raz lepiej raz gorzej najlepszym na to dowodem jest to ze oni przeciez sypiaja czesto w jednym lozku i uprawiaja sex...a jak miedzy malzonkami jest tak zle to dlaczego jest tak dobrze....;-) moze jakis mezczyzna sie odniesie do tego...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Pogubiona ~Pogubiona
    ~Pogubiona
    Napisane 17 czerwca 2015 - 09:26
    [quote=~centro

    Pogubiona. Tak samo byłoby mi ciężko, ze zostawiłem źonę z dzieckiem. Nie ma dobrego rozwiązania, żeby nie było wyrzutów sumienia. Czy mam teraz wyrzuty sumienia? Oczywiście.

    No tak, tylko że zycie z kochanką wtedy byłoby chyba lżejsze:przytuli,pocieszy,porozmawia, wesprze, doda otuchu-złło kiedys minie, a zycie w domu po zdradzie do przyjemnych chyb anie nalezy co?

    Bo ja nadal nie wiem, jak wy sobie radzicie w domu, nadskakujecie żonie, uchylacie nieba,udajecie jaka to ona nie jest cudowna itd i jeszcze w dodatku wiecie że kochanka czeka na Wasz powrót(a wy jak sam wiesz po sobie jestes już daleko daleko do przodu w zyciu powoli zapominając o kochance).Można tak funkcjonować normalnie?Czy aby normalnie funkcjonowac w tej sytuacji trzeba byc pozbawionym uczuć?byc chorym na umysle?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~centro ~centro
    ~centro
    Napisane 17 czerwca 2015 - 09:31
    Ta, a żona to jędza, lata na miotle, dźga widłami, dołuje, krzyczy, bije i zamienia życie w piekło. Odnoszę wrażenie, ze nie rozumiecie tego co my do Was tu piszemy. To jest jakiś inny język.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Pogubiona ~Pogubiona
    ~Pogubiona
    Napisane 17 czerwca 2015 - 09:36
    nie, nie jest jędzą. No ale gracie przed nią kogos innego- tak mi się wydaje tylko.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~niedostepna ~niedostepna
    ~niedostepna
    Napisane 17 czerwca 2015 - 09:38
    ~centro napisał:
    Ta, a żona to jędza, lata na miotle, dźga widłami, dołuje, krzyczy, bije i zamienia życie w piekło. Odnoszę wrażenie, ze nie rozumiecie tego co my do Was tu piszemy. To jest jakiś inny język.



    Ja rozumiem, bo sama żyje w takim układzie :-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kasia ~Kasia
    ~Kasia
    Napisane 17 czerwca 2015 - 09:42
    Centro, dziękuję Ci za te słowa. Upewniłeś mnie w sumie, że dobrze zrobiłam. Mam co prawda lęk w głowie, że pcham go tym sposobem do zostania z nią. Ale z drugiej strony wiem, że nie mając mnie będzie musiał sam udźwignąć ciężar swojej decyzji i to może go zmusić do przemyślenia wszystkiego jeszcze raz. Gdy posmakuje co dokładnie wybrał. Powiedział mi, że ja mu otworzyłam oczy na wiele spraw dotyczące jego związku, że wcześniej nie widział jak to wygląda, jak może być. To teraz z świadomością tego niech pożyje w tym związku, bez wsparcia ode mnie. Beż możliwości ucieczki do mnie, do mojego ciepła. Tylko pytanie ile czasu to rozsądny czas na czekanie? Tzn ja już podjęłam decyzję, zgodnie z jego prośbą zresztą, że będę próbował ułożyć sobie życie. Ale po prostu ciekawi mnie, ile czasu może mu zająć dojście do tego, że nie da rady z nią wytrzymać. Wiem, że to indywidualna sprawa. Jak jest u Ciebie? Ile czasu jesteś po powrocie do domu, bez kontaktu z nią?
    A powiedz mi jeszcze jedno - co mam myśleć o tym, że powiedział mi że nie było nic więcej, że on nie wie co to było i nie wie czy to jest. Że czuje się totalnie wypalony. Nie wiem czy mam mu wierzyć w to, bo to nie trzyma mi się kupy że tak to ujmę. Koleżanka która jest terapeutką, powiedziała że on naprawdę może nie wiedzieć co teraz czuje plus skoro podjął taką a nie inną decyzję na chwilę obecną, to nawet sam przed sobą może nie chcieć się przyznać. Że to, że nie chce ze mnie rezygnować też coś znaczy. Wolę myśleć, że nic nie było faktycznie, bo tak mi jest łatwiej. Ale znów coś mi w głowie stuka, że coś tu nie pasuje. Że facet mówiący o odpowiedzialności i uczciwości nie chciałby mnie tak zachować dla siebie, że nie pytałby czy mogę poczekać jeszcze. Pytany o to czy nie zjawi się u mnie za rok, dwa i powie że mnie chce, nie odpowiedziałby że nie chce nic wykluczyć ale i obiecać. Czy ja w ogóle powinnam ufać w to co on mówi? Chcę poznać zdanie faceta.


    Pogubiona, oczywiście, że każda historia jest inna. U mnie trwała rok, mieszkamy w różnych miastach, był czas kiedy miałam wrażenie, że on chce skleić swój związek i mieliśmy ograniczony kontakt, potem wybuch romansu, a potem ona chyba zauważyła że coś się dzieje, zaczęła swoją walkę (choćby na FB :/) i on podjął decyzję. I już. Zakończyłam to tak jak pisałam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~centro ~centro
    ~centro
    Napisane 17 czerwca 2015 - 09:50
    Bez przesady. Napisze to tak. Nie kocham żony, brakuje mi namiętności, czułości, mam poczucie, że to nie ta kobieta, ze kochanka bardziej do mnie pasuje. Obiektywnie jednak patrząc moja żona to wspaniała osoba, z dobrym sercem, najinteligentniejsza kobieta jaką znam, jest wspaniałą matką, dba o dom, bardzo ja lubię. Wielu facetów dałoby sobie amputować jądro żeby mieć taką rodzinę jak ja i tak wygodne życie.

    Zaraz rozlegną się pytanie, to po co ci byłą kochanka? Właśnie z tych powyższych powodów. W międzyczasie okazała się bratnią duszą, drugą polówka, zakochałem się. . Dlaczego więc nie odejdę? Z tych powodów o których napisałem o żonie.

    Jaśniej nie potrafię, nie będzie mi się chciało nawet już tego po raz setny pisać o tym. Miłego dnia Paniom życzę.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Olena ~Olena
    ~Olena
    Napisane 17 czerwca 2015 - 09:53
    Centro
    po prostu dla kobiet bycie z dwoma facetami jest emocjonalnie i psychicznie koszmarne
    my pragniemy tylko faceta, którego kochamy i chcemy żyć w zgodzie z uczuciami
    sex z innym, to wtedy jak prostytucja
    dlatego cała racjonalna reszta, to tylko sprawy do załatwienia
    no i myślimy, że mężczyźni czują to samo
    tymczasem myślicie odwrotnie
    dla was liczy się ta reszta

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~meegi ~meegi
    ~meegi
    Napisane 17 czerwca 2015 - 09:54
    ~Pogubiona napisał:
    [quote=~centro

    Pogubiona. Tak samo byłoby mi ciężko, ze zostawiłem źonę z dzieckiem. Nie ma dobrego rozwiązania, żeby nie było wyrzutów sumienia. Czy mam teraz wyrzuty sumienia? Oczywiście.


    No tak, tylko że zycie z kochanką wtedy byłoby chyba lżejsze:przytuli,pocieszy,porozmawia, wesprze, doda otuchu-złło kiedys minie, a zycie w domu po zdradzie do przyjemnych chyb anie nalezy co?

    Bo ja nadal nie wiem, jak wy sobie radzicie w domu, nadskakujecie żonie, uchylacie nieba,udajecie jaka to ona nie jest cudowna itd i jeszcze w dodatku wiecie że kochanka czeka na Wasz powrót(a wy jak sam wiesz po sobie jestes już daleko daleko do przodu w zyciu powoli zapominając o kochance).Można tak funkcjonować normalnie?Czy aby normalnie funkcjonowac w tej sytuacji trzeba byc pozbawionym uczuć?byc chorym na umysle?



    Pogubiona cos Ci powiem ja tez kiedys sie zastanawialam nad tym wszystkim i rozkladalam na czynniki pierwsze bo podchodzilam do tego z wielkimi emocjami i ogromnym uczuciem, uczuciem ktore nigdy nie przeminie bo kocham Go i zawsze Kochac bede.... Ale przez ten caly czas dla mnie moglo nie istniec nic tylko On oby zadzwonil napisal czy sie spotkal. Teraz bardziej skupiam sie na sobie swojej rodzinie, wygladzie potrzebach...niestety w tym wszystkim trzeba byc jednak troche egoista wtedy ten kopniak w dupe boli troche mniej...szkoda czasu na kopanie w tym wszystkim jesli cos mialoby sie wydarzy pewnie juz by sie wydarzlo a jesli jest jak jest to chyba nie ma co liczyc na to ze cos sie nagle zmieni. Cieszyc sie zyciem- mimo wszystko dla SIEBIE nie dla niego! Mi takie podejscie pomaga mimo wszystko...zycze duzo sily i rozmyslan nie nad tym co On ale bardziej co Ty czujesz i czego potrzebujesz;-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Pogubiona ~Pogubiona
    ~Pogubiona
    Napisane 17 czerwca 2015 - 09:55
    ~centro napisał:
    Bez przesady. Napisze to tak. Nie kocham żony, brakuje mi namiętności, czułości, mam poczucie, że to nie ta kobieta, ze kochanka bardziej do mnie pasuje. Obiektywnie jednak patrząc moja żona to wspaniała osoba, z dobrym sercem, najinteligentniejsza kobieta jaką znam, jest wspaniałą matką, dba o dom, bardzo ja lubię. Wielu facetów dałoby sobie amputować jądro żeby mieć taką rodzinę jak ja i tak wygodne życie.

    Zaraz rozlegną się pytanie, to po co ci byłą kochanka? Właśnie z tych powyższych powodów. W międzyczasie okazała się bratnią duszą, drugą polówka, zakochałem się. . Dlaczego więc nie odejdę? Z tych powodów o których napisałem o żonie.

    Jaśniej nie potrafię, nie będzie mi się chciało nawet już tego po raz setny pisać o tym. Miłego dnia Paniom życzę.



    Centro dziękuję za wyjaśnienie :) i również miłego dnia życzę.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~MKU ~MKU
    ~MKU
    Napisane 17 czerwca 2015 - 09:58
    Kasiu przynajmniej uczciwy w tym ,że nie chce sexu z Tobą a chce mieć związek emocjonalny,dobrze się czuł/ czuje w Twoim towarzystwie itd.tyle,że ciągnie własnie energię życiową od Ciebie i to jest smutne
    meegi-zgodzę się z Tobą w części,że kochanka to lek na całe zło,przytuli,pocieszy,kumpela do tańca i różańca :) i tego właśnie brakuje/brakowało mężczyznom,dlatego mamy tu na forum- każda z nas swoje historie
    Zgodzę się z Centro,że te nieudane małżeństwa nie polegają na tym,że żona jędza...zła kobieta i w ogóle czy mąż podobnie
    Z mojego doświadczenia wiem,że to bardziej chodzi o wsparcie,zrozumienie,więź emocjonalną,temperament,poczucie humoru itp.a w małżeństwie jeśli są dzieci to tkwi się i stara się człowiek nie pokazywać, że coś nie gra, a tak naprawdę jednak myśli trochę uciekają do wspomnień i chyba to jakoś pozwala przetrwać w matrixie :)
    Centro nie sądzisz? ;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kasia ~Kasia
    ~Kasia
    Napisane 17 czerwca 2015 - 10:00
    Może jeszcze napiszę, że to jak on się zachowywał do mnie nie pasje mi do kogoś kto jest tak cyniczny i udaje, wie że może to zranić ale nie czując nic zachowuje się jakby czuł. Liczą się czyny a nie słowa? Dla spotkań ze mną naginał obowiązki, rezygnował z pracy, narażał się na nie załatwienie czegoś. Tak było na początku przy pierwszym spotkaniu, tak było też przy ostatnim. Dlatego mi się to wszystko nie klei.

    Dziewczyny, żona nie musi latać na miotle. Rany. Wiecie jak można trwać? Po prostu razem mieszkać, schodzić sobie z drogi. Obejrzeć razem film. Ale żyć obok. Jak były awantury to już nie robią wrażenia, są wpisane w normę. Seks też może być, ot mechaniczny. I albo zacznie mu to doskwierać albo nie. Albo będzie wolał normalność i wtedy pewne rzeczy przestaną się liczyć, albo udźwignie takie trwanie z innych powodów niż miłość. Wiem o czym mówię. Byłam w związku z odpowiedzialności, poczucia obowiązku, troski i strachu przed samotnością. Odeszłam dopiero gdy zrozumiałam, że psychicznie nie dam rady, gdy popatrzyłam na związki znajomych i zrozumiałam, że jeśli nie mam takiego jak oni to wolę być sama niż tkwić w byle czym. W czymś, gdzie druga strona czuła się bezpiecznie i wyciągała rękę po coraz więcej. Więc w sumie, kto wie, może tym panom potrzeba i ponad roku na odejście po pierwszej decyzji. Dopiero wtedy okaże się, czy partnerka coś zrozumiała i się zmieniła, czy tylko udawała a gdy poczuła się bezpiecznie to zaczyna zachowywać się jak poprzednio, a czasem zacznie żądać jeszcze więcej. Mnie zajęło rok podjęcie decyzji o odejściu po tym jak postanowiłam, że się poświęcę i zostanę w imię tego co pisałam wyżej. I też, gdyby nie to że prawie straciłam przez niego życie gdy wyciągnął mnie na skakanie na fale tak daleko że nie miałam już gruntu pod nogami, puścił moją rękę i przez naprawdę ileś fal nie zareagował na to, że nie pojawiam się obok niego może nie podjęłabym tej decyzji. Bo dopiero to zachowanie oraz brak refleksji nad nieodpowiedzialnością tego, zdziwienie, że było świetnie i czemu nic mu nie mówiłam (no krzyczałam wracajmy nie mam już gruntu) więc sama jestem winna, uświadomiło mi w czym tkwię.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~MKU ~MKU
    ~MKU
    Napisane 17 czerwca 2015 - 10:11
    Tak jak napisał Centro : " pewnych rzeczy nigdy się nie przeskoczy, nie ta osobowość, nie ten temperament. No ale trzeba szukać plusów, nie narzekać i cieszyć się rodziną."
    TAK TO WYGLĄDA DZIEWCZYNY W TAKICH MAŁŻEŃSTWACH NIESTETY :/ TEŻ CHCIAŁABYM,ŻEBY INACZEJ BYŁO
    może się ze mną nie zgodzą co niektórzy,ale nie ma co rozpatrywać tego w sposób jak kocha to powinien odejść i być szczęśliwy a skoro nie odszedł to -nie kocha, czy odpowiedzialność za żony-wątpię, raczej dzieci,przed dziećmi się udaje i jest się w stanie znieść naprawdę dużo. Człowiek potrafi siebie sam oszukiwać.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kasia ~Kasia
    ~Kasia
    Napisane 17 czerwca 2015 - 10:13
    MKU dlatego zerwałam kontakt. Nie oceniam go przez to, myślę że on sam jest zagubiony i nie wie co zrobić, szukał optymalnego wyjścia dla siebie. Jak każdy z nas.

    Centro, rozumiem o czym piszesz. Doskonale. Piszesz, że jednak się męczysz w jakiś sposób i nie ma dobrego rozwiązania. To jest to o czym ja mówię, czasem rachunek nie jest prosty i trzeba czasu by zdecydować, co jest jednak najważniejsze. Czasem trzeba coś stracić, w czymś się zanurzyć by do końca odpowiedzieć sobie na pytania. Życzę Ci, abyś podjął decyzję i aby wyszła ona Tobie na dobre.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kasia ~Kasia
    ~Kasia
    Napisane 17 czerwca 2015 - 10:20
    MKU mój nie ma dzieci. Wszyscy jesteśmy jeszcze młodzi. Mówił o odpowiedzialności za nią bo musi ją utrzymać przy życiu, jest w tak złym stanie psychicznym że ona może nie przeżyć jego odejścia. O odpowiedzialności za dane słowo przed rodzinami, znajomymi.
    Gdyby mieli dzieci nie pozwoliłabym sobie na to wszystko. To on o mnie zabiegał, powiedziałabym nie póki był na to czas. Może i nie mam zasad skoro zostałam kochanką, ale gdyby mieli dzieci to on by dla mnie nie istniał od samego początku.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Delta-Echo-Sierra ~Delta-Echo-Sierra
    ~Delta-Echo-Sierra
    Napisane 17 czerwca 2015 - 10:26
    ~centro napisał:
    Bez przesady. Napisze to tak. Nie kocham żony, brakuje mi namiętności, czułości, mam poczucie, że to nie ta kobieta, ze kochanka bardziej do mnie pasuje. Obiektywnie jednak patrząc moja żona to wspaniała osoba, z dobrym sercem, najinteligentniejsza kobieta jaką znam, jest wspaniałą matką, dba o dom, bardzo ja lubię. Wielu facetów dałoby sobie amputować jądro żeby mieć taką rodzinę jak ja i tak wygodne życie.

    Zaraz rozlegną się pytanie, to po co ci byłą kochanka? Właśnie z tych powyższych powodów. W międzyczasie okazała się bratnią duszą, drugą polówka, zakochałem się. . Dlaczego więc nie odejdę? Z tych powodów o których napisałem o żonie.

    Jaśniej nie potrafię, nie będzie mi się chciało nawet już tego po raz setny pisać o tym. Miłego dnia Paniom życzę.



    @centro, niech Panie wydrukują sobie to, co napisałeś (wkurzony -notabene modne dziś słowo - właśnie zabierałem się do napisania identycznego tekstu-manifestu, ubiegłeś mnie) i przykleją nad łóżkiem. Najlepiej w formacie A0.

    U mnie jednak było (jest) trochę inaczej: zakochałem się na amen, do krwi w prawdziwej cholerze, która mi zostawiła ruiny (z tego, co jeszcze było). Dlatego "no more I-love-yous". Po okresie absolutnego kultu jednostki i wywyższania jej na piedestały tego świata, łącznie z wiarą, że taka cudowna istota jest nieziemska, doskonała i nie ma nawet układu trawiennego, przyszła pora na trzeźwe spojrzenie. I to mnie uratowało. I dziekuję Opatrznosci, źe nie pozostawiłem tam czegoś więcej (kogoś), nie macie pojęcia, co robią dziewczyny, by zajść w ciąźę z akurat TYM partnerem, nawet, gdy on się zabezpiecza - nie chcę wchodzic tu w szczegóły bo to już jest poza dobrym smakiem.

    Jeszcze jedno @centro - ja nie mam żadnych wyrzutów sumienia. Ani w jedną, ani w drugą stronę. Najbardziej oskarżam siebie., że się - właśnie -zakochałem.
    Ale to jest chyba poza naszą władzą.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Delta-Echo-Sierra ~Delta-Echo-Sierra
    ~Delta-Echo-Sierra
    Napisane 17 czerwca 2015 - 10:39
    Jeszcze raz powtórzę to, co kiedyś napisałem a wnioski wyciągnijcie same:

    "(...) Ta dziewczyna nie dorastała mojej żonie do pięt. Ale moja żona nie miała z nią żadnych szans."


    To subiektywne odczucie i obiektywne, jako opinia otoczenia. Myślę, że I podobnie, jak to, co napisał centro, uniwersalne.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~MKU ~MKU
    ~MKU
    Napisane 17 czerwca 2015 - 10:45
    u Delty skończyło się inaczej
    u Centro jeszcze nie wiemy ,ale obaj się zakochali i męczą się
    ale pamiętam Kobietę- romans męża długi i po kilkunastu latach nadszedł czas aby się pożegnać,teraz już po rozwodzie jakoś próbuje sobie radzić
    Do mnie trafiają argumenty centro i tak jak niedostępna rozumiem to bo znam taki układ i lżej mi po postach Delty i Centro ,że jednak nie były to puste frazesy,którymi mnie karmił,że może jednak te słowa coś znaczyły
    meegi-tak warto skupić się na sobie,swoich potrzebach i cieszyć się życiem
    nie ma co rozmyślać, ale ciepłe wspomnienia warto zachować jednak ;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Olena ~Olena
    ~Olena
    Napisane 17 czerwca 2015 - 10:53
    Delta
    tak sobie myślę, że za 10 lat Centro będzie w twojej sytuacji
    ale nie wiem czy mu tego życzyć

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy