Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

kogo kocha kochanke czy żone

Rozpoczęte przez ~nika, 01 sty 2014
  • avatar ~asdfgh ~asdfgh
    ~asdfgh
    Napisane 17 maja 2015 - 20:09
    Pisałam już ze sto razy. Nie jestem zwolenniczką krzywdzenia kogokolwiek przez kogokolwiek. Problemy się rozwiązuje, a nie od nich ucieka. Rozwiązuje się z mężem, z dziećmi, z rodzicami, z teściami i tak dalej. Romans nie jest rozwiązywaniem żadnego problemu, a ucieczką.

    Jak masz problem z mężem to rozwiązujesz problem z mężem, a nie kochankiem! Jak masz problem w pracy to rozwiązujesz go w pracy, a nie z kochankiem!
    Masz problem ze zdrowiem, to do lekarza, a nie kochanka!

    Tak trudno to zrozumieć?

    napisał:
    Podajesz skrajne przykłade, które nijak mają sie do stanu zdrad...


    Pokazałam pewien tok myślenia. Dlaczego carpe diem miałoby się liczyć do oszustw a nie liczyć do morderstw? Przecież obie te rzeczy są złe, tyle że innego kalibru, ale złe.

    napisał:
    Sama teraz krzywdzisz innych, sprawiając im przykrość..
    Pisząc tak, aby kogoś zabolało..


    Ja piszę prawdę. Nic nie poradzę, że prawda boli.

    napisał:
    Masz prawo, krzywdzić rodziców, dzieci i partnerów swoimi decyzjami życiowymi.. Masz prawo do tego..Każdy ma..


    Może i mam prawo, ale nie mogę oczekiwać, że mnie ktoś za to pochwali i że się nie będzie przede mną bronił. Oni także mają swoje prawa.

    napisał:
    A ja mam prawo mieć romans i póki nikt za to, nie zamknie mnie w więzieniu, będę żyła tak jak chcę..


    Tak samo ty. Może masz prawo skrzywdzić rodzinę swoją i kochanka, ale nie oczekuj pochwały i poparcia od nich. Mają prawo się przed tobą bronić.

    napisał:
    a co do porzucenia, to zapytaj najpierw, zanim wygłosisz swoja kolejną prawdę..


    Pisałaś, że masz swoją rodzinę. Więc raczej nie jesteś samotną i porzuconą po 10 latach.



    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ewa ~Ewa
    ~Ewa
    Napisane 17 maja 2015 - 20:21
    Ty wyraźnie adresata pomyliłaś..
    Pisz do mężów, którzy zdradzają.. to oni mają problemy, których nie potrafią rozwiązać..

    Ja, nie mam żadnych..

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Pogubiona ~Pogubiona
    ~Pogubiona
    Napisane 17 maja 2015 - 20:23
    bion
    ~asdfgh napisał:


    Uważasz, że gdybyś doszła do wniosku, że uszczęśliwiłoby cię zastrzelenie kilku osób - to masz do tego prawo zgodnie z zasadą carpe diem?

    Nic z tego, moja droga. Póki nikogo nie krzywdzisz, to masz prawo do carpe diem, jak kogokolwiek krzywdzisz to nie masz prawa.


    Według zasad "Carpe diem" oczywiście że mam do tego prawo,pod warunkiem,że zastrzelenie TYCH KILKU akurat ludzi uszczęśliwołoby mnie. Bo co mi sprawiłoby w danej chwili radość to moje, a konsekwencje(zabójstwa w tym wypadku) ponosiłabym ja i to skutek życia wg tej zasady.
    Chciałaś zabłyszczeć, tylko Ci coś nie wyszło.

    Życie zgodne z zasada carpe diem to egoistyczne życie, liczy się tylko tu i teraz-nieważne są skutki, bo w danej chwili,w danym momencie się nie myśli o konsekwencjach.



    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~izabella ~izabella
    ~izabella
    Napisane 17 maja 2015 - 20:55
    ~asdfgh napisał:
    Pisałam już ze sto razy. Nie jestem zwolenniczką krzywdzenia kogokolwiek przez kogokolwiek. Problemy się rozwiązuje, a nie od nich ucieka. Rozwiązuje się z mężem, z dziećmi, z rodzicami, z teściami i tak dalej. Romans nie jest rozwiązywaniem żadnego problemu, a ucieczką.

    Jak masz problem z mężem to rozwiązujesz problem z mężem, a nie kochankiem! Jak masz problem w pracy to rozwiązujesz go w pracy, a nie z kochankiem!
    Masz problem ze zdrowiem, to do lekarza, a nie kochanka!

    Tak trudno to zrozumieć?

    napisał:
    Podajesz skrajne przykłade, które nijak mają sie do stanu zdrad...


    Pokazałam pewien tok myślenia. Dlaczego carpe diem miałoby się liczyć do oszustw a nie liczyć do morderstw? Przecież obie te rzeczy są złe, tyle że innego kalibru, ale złe.

    napisał:
    Sama teraz krzywdzisz innych, sprawiając im przykrość..
    Pisząc tak, aby kogoś zabolało..


    Ja piszę prawdę. Nic nie poradzę, że prawda boli.

    napisał:
    Masz prawo, krzywdzić rodziców, dzieci i partnerów swoimi decyzjami życiowymi.. Masz prawo do tego..Każdy ma..


    Może i mam prawo, ale nie mogę oczekiwać, że mnie ktoś za to pochwali i że się nie będzie przede mną bronił. Oni także mają swoje prawa.

    napisał:
    A ja mam prawo mieć romans i póki nikt za to, nie zamknie mnie w więzieniu, będę żyła tak jak chcę..


    Tak samo ty. Może masz prawo skrzywdzić rodzinę swoją i kochanka, ale nie oczekuj pochwały i poparcia od nich. Mają prawo się przed tobą bronić.

    napisał:
    a co do porzucenia, to zapytaj najpierw, zanim wygłosisz swoja kolejną prawdę..


    Pisałaś, że masz swoją rodzinę. Więc raczej nie jesteś samotną i porzuconą po 10 latach.






    Koleżanko... jestes jakaś nawiedzona... przedstawiaj co chcesz ale nie narzucaj swojego toku myślenia, bo robisz sie przez to niepoważna i mało intelektualnie atrakcyjna

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~asdfgh ~asdfgh
    ~asdfgh
    Napisane 17 maja 2015 - 21:04
    ~Ewa napisał:
    Ty wyraźnie adresata pomyliłaś..
    Pisz do mężów, którzy zdradzają.. to oni mają problemy, których nie potrafią rozwiązać..

    Ja, nie mam żadnych..


    Dałaś do zrozumienia, że jesteś mężatką, która nie kocha męża, nudzi ją małżeństwo, więc zdradza - to są twoje problemy do rozwiązania.

    napisał:
    Bo co mi sprawiłoby w danej chwili radość to moje, a konsekwencje(zabójstwa w tym wypadku) ponosiłabym ja i to skutek życia wg tej zasady.


    Miałabyś tylko chwilowy wyrzut adrenaliny, i wiele lat życia cierpiałabyś w więzieniu za wielokrotne zabójstwo z premedytacją. Ewentualnie w psychiatryku. Trudno jakoś uznać taką działalność za chwytanie dnia. No ale co kto lubi. Powiedzmy, że masz rację.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ewa ~Ewa
    ~Ewa
    Napisane 17 maja 2015 - 21:13
    Jestem rozwiedziona..
    Czy możesz mi wskazać wypowiedź , w której daje do zrozumienia, że jestem znudzona mężatką?

    Ty, czytasz ludzi w ogóle? czy tylko odpowiadasz?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~asdfgh ~asdfgh
    ~asdfgh
    Napisane 17 maja 2015 - 21:27
    ~Ewa napisał:
    Jestem rozwiedziona..
    Czy możesz mi wskazać wypowiedź , w której daje do zrozumienia, że jestem znudzona mężatką?


    napisał:
    A te 10 lat,to wolę przeżyć jako kochanka niż żona w fartuszku z napisem UMIEM KOCHAĆ..


    Tutaj zasugerowałaś, że jesteś żoną i zdradzasz męża.

    Mam rozumieć, że sobie tak teoretyzujesz co byś wolała, bo nie byłaś w takiej sytuacji, ale uznałaś, że ja nie mam racji to napisałaś, że byś wolała i to był cały twój argument. Bo cierpienie i samotność po zakończeniu 10 letniego romansu jest fajniejsze niż bycie mężatką. Ech...

    I jeszcze do Pogubionej - poczytaj sobie kim był autor sentencji carpe diem i co to dla niego znaczyło - nie to samo co dla ciebie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ewa ~Ewa
    ~Ewa
    Napisane 17 maja 2015 - 21:36
    Tutaj zasugerowałam, że jestem kochanką i nie mam zamiaru już nigdy więcej być żoną...
    A samotna i porzucona nigdy nie będę, a już na pewno nie wykorzystana, ponieważ dostaję więcej niż daje, więc o wykorzystaniu nie może być mowy..

    To, że mój kochanek mnie rzuci, jest prawdopodobne, ale nie bardziej niż twój partner Ciebie.. zapewniam Cię..

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ewa ~Ewa
    ~Ewa
    Napisane 17 maja 2015 - 21:46
    Twoje wypowiedzi są po prostu infantylne..

    Szkoda, że nie umiesz rozmawiać, bo mogłabyś się wiele dowiedzieć od innych kobiet..ale skoro nie chcesz, to też, masz takie prawo..
    Ja się narzucać nie będę..

    dobranoc

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~izabella ~izabella
    ~izabella
    Napisane 17 maja 2015 - 22:00
    ~Ewa napisał:
    Tutaj zasugerowałam, że jestem kochanką i nie mam zamiaru już nigdy więcej być żoną...
    A samotna i porzucona nigdy nie będę, a już na pewno nie wykorzystana, ponieważ dostaję więcej niż daje, więc o wykorzystaniu nie może być mowy..

    To, że mój kochanek mnie rzuci, jest prawdopodobne, ale nie bardziej niż twój partner Ciebie.. zapewniam Cię..



    Podpisze sie pod tym obiema rękoma i nogami ;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Olena ~Olena
    ~Olena
    Napisane 17 maja 2015 - 23:28
    ewa izabella
    to może ja zapytam...
    czy was zadowala bycie kochanką?
    nie wolałybyście inaczej?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~maleńka ~maleńka
    ~maleńka
    Napisane 17 maja 2015 - 23:41
    a jak rozgryźć to? miałam 16 lat gdy pewnego dnia nasze drogi się skrzyżowały, nie żeby specjalnie, przypadkiem; byłam zahukaną nastolatką-jedynaczką u dość starszych rodziców. Mama chuchała dmuchała- śledziła każdy krok. Ojciec wiecznie zalatany. Oboje znajomi JEGO ojca. A ON właściwie robiący interesy z moim tatą. On-starszy o 12 lat z narzeczoną w trzecim miesiącu ciąży. I padło jak grom. Nie żebyśmy zapałali do siebie wielką miłością- tak po prostu żyć bez siebie nie mogliśmy-jak starszy brat i młodsza siostra. To właściwie on pierwszy zaczął patrzec na mnie jak na kobiete, nawet mi się podobało. Trzymałam go na dystans przez 4 lata. Był cierpliwy. Aż moja cierpliwość dobiegła końca i ciekawość wzięła górę. Miałam 20 lat i przespałam się z nim. To był mój pierwszy raz. Zresztą wszystko było z nim pierwsze- pierwsza randka, trzymanie się za ręce, pocałunek..I zaczęło się wszystko-spotkania przy każdej wolnej chwili, wspólne wyjazdy. W mędzyczasie on się ożenił. Pierwsza córka rosła. Spędzałam z nią czas gdy żona wróciła do pracy, zajmowałam się nią gdy była chora- a mamie głowe zajęło inne życie- Jego żona była kelnerką dla której najważniejsze w pracy były imprezy. Bawiła się, piła, żyła na całego.Byłam dobrym duchem tego małżeństwa-wszystko kleiłam, spajałam. Tyle razy naprawiła to małżeństwo. Mówiłam, prosiłam gdy chciał ją zostawić, żeby tego nie robił, bo największa krzywda stanie się dziecku. i przerosło mnie wszystko- po 7 latach zostawiłam go.
    Dzwonił, dzwonił, dzwonił. Nie ugiełam się. Znalazłam sobie faceta, urodziłam córkę, zdawało się że wszystko jest ok. A jednak nie było. Po ośmiu latach mój związek się rozpadł. Czar prysł. I wtedy na mojej drodze znów stanął ON. Tak ten sam człowiek, który nauczył mnie życia. Pierwszy zaproponował spotkanie- niezobowiązujące. Ale wiedziałam,że to się nie skończy,Uświadomiłam sobię że przez całe 8 lat tak naprawde tęskniłam za nim jak durna. Gdy po tylu latach powiedziałm do niego,że dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki to powiedział,że on nigdy z niej nie wyszedł. I tak przez osiem lat mojej nie obecności urodziła mu się dwójka dzieci, pierwsza córka jest już dorosła, żona pracuje za granicą. A my jak dwoje nastolatków odkrywamy siebie na nowo, wiecznie nie możemy się nagadać, wiemy o sobie wszystko. Spotykamy się regularnie i w każde święta jeden dzień spędzamy z sobą. Ja mam teraz 33 lata on 45. i końca nie widać...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~izabella ~izabella
    ~izabella
    Napisane 18 maja 2015 - 00:15
    ~Olena napisał:
    ewa izabella
    to może ja zapytam...
    czy was zadowala bycie kochanką?
    nie wolałybyście inaczej?


    Nie muszę robić tego co robi jego żona- prać jego rzeczy, sprzątać i gotować dla niego;)
    do mnie przychodzi czysty i pachnący. A poza tym cenię sobie niezależność i jak nie mam ochoty to go nie widzę;) ot co, proste?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~centro ~centro
    ~centro
    Napisane 18 maja 2015 - 00:24
    @MKU, nie wiem czy będę się "publicznie" dzielił swoja decyzją, ale w razie czego dam znać :)

    @Olena, czyli jest dużo podobieństw i pewnie podobne lęki. Ale powiem ci jedno. Wiele bym dał żeby być w twojej sytuacji. Móc być z ukochana osoba bez konieczności rozwalania dotychczasowego życia. Oj, wiele bym dał, naprawdę.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~izabella ~izabella
    ~izabella
    Napisane 18 maja 2015 - 00:26
    ~Olena napisał:
    ewa izabella
    to może ja zapytam...
    czy was zadowala bycie kochanką?
    nie wolałybyście inaczej?


    uściślę- jestem z czwóreczką z przodu, byłam żoną i nigdy więcej.
    Finansowo niezależna.
    Jego żona o nas wie, ale nie stać ją na to żeby go zostawić. Bidulka boi się że nie da rady bez jego kasy, udaje, że mnie nie ma. Taka dziunia bez ambicji. Nawet gdyby chciał odejść od niej to nie do mnie, bo wspólnego życia nie widze z nim 24h/dobę.
    Carpe diem ;-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Pogubiona ~Pogubiona
    ~Pogubiona
    Napisane 18 maja 2015 - 08:20
    ~asdfgh napisał:


    Miałabyś tylko chwilowy wyrzut adrenaliny, i wiele lat życia cierpiałabyś w więzieniu za wielokrotne zabójstwo z premedytacją. Ewentualnie w psychiatryku. Trudno jakoś uznać taką działalność za chwytanie dnia. No ale co kto lubi.

    No i to jest właśnie celem teorii carpe diem. Chwilowa radość,szczęście tu i teraz, egoizm zaspakający rządze.

    " Powiedzmy, że masz rację."- bo ją mam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Pogubiona ~Pogubiona
    ~Pogubiona
    Napisane 18 maja 2015 - 08:21
    ~maleńka napisał:
    a jak rozgryźć to? miałam 16 lat gdy pewnego dnia nasze drogi się skrzyżowały, nie żeby specjalnie, przypadkiem; byłam zahukaną nastolatką-jedynaczką u dość starszych rodziców. Mama chuchała dmuchała- śledziła każdy krok. Ojciec wiecznie zalatany. Oboje znajomi JEGO ojca. A ON właściwie robiący interesy z moim tatą. On-starszy o 12 lat z narzeczoną w trzecim miesiącu ciąży. I padło jak grom. Nie żebyśmy zapałali do siebie wielką miłością- tak po prostu żyć bez siebie nie mogliśmy-jak starszy brat i młodsza siostra. To właściwie on pierwszy zaczął patrzec na mnie jak na kobiete, nawet mi się podobało. Trzymałam go na dystans przez 4 lata. Był cierpliwy. Aż moja cierpliwość dobiegła końca i ciekawość wzięła górę. Miałam 20 lat i przespałam się z nim. To był mój pierwszy raz. Zresztą wszystko było z nim pierwsze- pierwsza randka, trzymanie się za ręce, pocałunek..I zaczęło się wszystko-spotkania przy każdej wolnej chwili, wspólne wyjazdy. W mędzyczasie on się ożenił. Pierwsza córka rosła. Spędzałam z nią czas gdy żona wróciła do pracy, zajmowałam się nią gdy była chora- a mamie głowe zajęło inne życie- Jego żona była kelnerką dla której najważniejsze w pracy były imprezy. Bawiła się, piła, żyła na całego.Byłam dobrym duchem tego małżeństwa-wszystko kleiłam, spajałam. Tyle razy naprawiła to małżeństwo. Mówiłam, prosiłam gdy chciał ją zostawić, żeby tego nie robił, bo największa krzywda stanie się dziecku. i przerosło mnie wszystko- po 7 latach zostawiłam go.
    Dzwonił, dzwonił, dzwonił. Nie ugiełam się. Znalazłam sobie faceta, urodziłam córkę, zdawało się że wszystko jest ok. A jednak nie było. Po ośmiu latach mój związek się rozpadł. Czar prysł. I wtedy na mojej drodze znów stanął ON. Tak ten sam człowiek, który nauczył mnie życia. Pierwszy zaproponował spotkanie- niezobowiązujące. Ale wiedziałam,że to się nie skończy,Uświadomiłam sobię że przez całe 8 lat tak naprawde tęskniłam za nim jak durna. Gdy po tylu latach powiedziałm do niego,że dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki to powiedział,że on nigdy z niej nie wyszedł. I tak przez osiem lat mojej nie obecności urodziła mu się dwójka dzieci, pierwsza córka jest już dorosła, żona pracuje za granicą. A my jak dwoje nastolatków odkrywamy siebie na nowo, wiecznie nie możemy się nagadać, wiemy o sobie wszystko. Spotykamy się regularnie i w każde święta jeden dzień spędzamy z sobą. Ja mam teraz 33 lata on 45. i końca nie widać...


    znam podobną sytuację, ale jednak inną.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~asdfgh ~asdfgh
    ~asdfgh
    Napisane 18 maja 2015 - 12:29
    napisał:
    Tutaj zasugerowałam, że jestem kochanką i nie mam zamiaru już nigdy więcej być żoną...
    A samotna i porzucona nigdy nie będę, a już na pewno nie wykorzystana, ponieważ dostaję więcej niż daje, więc o wykorzystaniu nie może być mowy..

    To, że mój kochanek mnie rzuci, jest prawdopodobne, ale nie bardziej niż twój partner Ciebie.. zapewniam Cię..


    Jak byłam samotna też mówiłam, że nie zamierzam wychodzić za mąż, że taka jestem niezależna kobieta i faceta mi nie potrzeba, a mówiłam to, żeby ludzie się nie czepiali. Otyłe osoby z reguły twierdzą, że tusza im nie przeszkadza, ale każda po kryjomu się odchudza albo co najmniej szuka informacji o tym jak schudnąć. I tak samo z tobą. Wplątałaś się w romans i tak się tłumaczysz, bo i co innego ci pozostaje? Ale jak ktoś pisze niepochlebnie o romansie to jednak cię boli. Dziwne, że taką niezależną kobietę może coś boleć.

    napisał:
    Jego żona o nas wie, ale nie stać ją na to żeby go zostawić. Bidulka boi się że nie da rady bez jego kasy, udaje, że mnie nie ma. Taka dziunia bez ambicji.


    Kobieta kobiecie wilkiem.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Agnethka ~Agnethka
    ~Agnethka
    Napisane 18 maja 2015 - 14:11
    ~asdfgh napisał:
    ~Ewa napisał:
    Tutaj zasugerowałam, że jestem kochanką i nie mam zamiaru już nigdy więcej być żoną...
    A samotna i porzucona nigdy nie będę, a już na pewno nie wykorzystana, ponieważ dostaję więcej niż daje, więc o wykorzystaniu nie może być mowy..

    To, że mój kochanek mnie rzuci, jest prawdopodobne, ale nie bardziej niż twój partner Ciebie.. zapewniam Cię..


    Jak byłam samotna też mówiłam, że nie zamierzam wychodzić za mąż, że taka jestem niezależna kobieta i faceta mi nie potrzeba, a mówiłam to, żeby ludzie się nie czepiali. Otyłe osoby z reguły twierdzą, że tusza im nie przeszkadza, ale każda po kryjomu się odchudza albo co najmniej szuka informacji o tym jak schudnąć. I tak samo z tobą. Wplątałaś się w romans i tak się tłumaczysz, bo i co innego ci pozostaje? Ale jak ktoś pisze niepochlebnie o romansie to jednak cię boli. Dziwne, że taką niezależną kobietę może coś boleć.



    Dlaczego ty zakladasz ze ja to boli co ty piszesz? Skad ta frajda? Kazdy sie tutaj w rozne sposoby tlumaczy bo to normalne to forum do dzielenia doświadczen. A co ty nadal tu robisz nie wiem. No to powiedz co mamy tobie napisac zebys sie nie czepiala?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ewa ~Ewa
    ~Ewa
    Napisane 18 maja 2015 - 15:48
    asdfgh
    "Ja jestem bardzo kontaktową osobą"
    Mylisz się, nie jesteś kontaktową osobą.

    "nie odrzucam z góry, słucham tego co do mnie mówi "
    Mylisz się, nie potrafisz słuchać.

    "To forum dla kochanek, więc piszę o tym, czym naprawdę jest bycie kochanką. "
    Nie możesz tego wiedzieć, nie będąc nią, chcesz wiedzieć, zapytaj..

    "Ja opisuję jak wygląda romans z technicznego punktu widzenia."
    My opisujemy, jak wygląda to praktycznie, nie interesuje Cie to?

    "Dopadnie cię proza życia i wtedy zobaczysz co zostanie ci z zakochania. Wady partnera,"
    Dlatego właśnie, nie chcę żeby dopadła nas proza życia.. Ja swoją prozę już przeżyłam.. Po rozwodzie, gdy nauczyłam już się żyć sama, kiedy osiągnęłam stan, gdy jest mi po prostu dobrze samą ze sobą, nie jestem w stanie już z tego zrezygnować.. to cala tajemnica..

    Napisałam dwa razy, a Ty już zrobiłaś ze mnie zdradzającą znudzona żonkę, wcisnęłaś mnie w swój schemat i dalej tłuczesz to samo.. każda myśląca osoba, nawet mająca radykalne poglądy, po wypowiedziach innych zweryfikowałaby je..
    tylko BETON tego nie zrobi..czyli osoba absolutnie odporna na warunki atmosferyczne..

    "Ja piszę prawdę. Nic nie poradzę, że prawda boli."
    Tego nie skomentuję.. :)

    "Jak byłam samotna też mówiłam, że nie zamierzam wychodzić za mąż, że taka jestem niezależna kobieta i faceta mi nie potrzeba, "
    Czy dostrzegasz jakieś podobieństwo między nami? ja, bym tak nigdy nie mówiła.. dlaczego miałabym nie mówić, że faceta potrzebuję? tym bardziej, że jestem osoba szczerą i wylewną.. nie rozumiem..

    "Otyłe osoby z reguły twierdzą, że tusza im nie przeszkadza, ale każda po kryjomu się odchudza "
    Nie każda.. tylko osoby zakompleksione..

    " Wplątałaś się w romans i tak się tłumaczysz, bo i co innego ci pozostaje? "
    Pozostaje mi jeszcze do wyboru, powiedzieć jak jest naprawdę, napisać prawdę.. JESTEM SZCZĘŚLIWA..
    Czego Tobie również życzę..

    Naprawdę, życzę Ci dziecko, spełnienia w małżeństwie, ja spełniłam się w romansie..

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy