Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

kogo kocha kochanke czy żone

Rozpoczęte przez ~nika, 01 sty 2014
  • avatar ~Gab. ~Gab.
    ~Gab.
    Napisane 23 lutego 2015 - 23:03
    Rozwalił system? Jakiś gbur posługuje się stereotypami, rzuca frazesami, bez cienia wrażliwości i wyobraźni, obrażając kobietę, co oczywiście w żaden sposób nie może jej pomóc, To nazywasz rozwaleniem systemu?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~gość ~gość
    ~gość
    Napisane 23 lutego 2015 - 23:26
    A mnie zastanawia jedno. Jak w ogóle w temacie związków może wypowiadać się osoba, która ma już ponad 30 lat i jest właśnie w związku dwuletnim, na nim buduje swoją wiedzę więc chyba wcześniej nie była w poważnej relacji. Z całym szacunkiem, ale z tą osoba jest coś nie tak skoro weszła w związek dopiero tak późno. A jej zachowanie, to że przyszła na forum pisać rzeczy które się innym nie spodobają po to aby poczuć emocje, to tylko potwierdza. Abstrahuje już całkiem od tego, że coś z tym jej związkiem jest nie tak, skoro trwa dopiero dwa lata a ona już ma deficyt emocji.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~testosteron ~testosteron
    ~testosteron
    Napisane 24 lutego 2015 - 11:45
    ~asdfgh napisał:
    Do DELTY

    Przejrzałam dziś z grubsza forum, tylko z twojego powodu. Widzę, że ty jesteś po zakończeniu romansu już prawie dwa lata. Na twoim miejscu nie pisałabym już tutaj, bo rozdrapujesz stare rany. Myślałam, że twoje rozstanie jest świeże, ale to już długo trwa, a ty jakby wciąż jesteś na tym samym etapie. Jeśli koniecznie musisz o tym rozmawiać, to znaljdź kogoś, kto nie ma styczności ze zdradami, osobę z kręgosłupem moralnym tzw. normalnego człowieka i ewentualnie do tej pisz lub z taką osobą rozmawiaj na ten temat. Poza tym zero czytania w internecie i gdziekolwiek o zdradach, oglądania filmów romantycznych, i stykania się z czymkolwiek co ma związek z romansami. Nie wchodziłabym już tutaj na twoim miejscu, bo robisz sobie krzywdę.


    Bo widzisz moja droga właśnie takich ludzi i takich doświadczeń potrzebują uczestnicy tego forum.Mogą z tego czerpać wiedzę ,mogą sie na tym uczyć a nie takich , wybacz bzdetach jak wypisujesz, Już Ci tu każdy mówi , nawet psycholog że z Tobą i to z Tobą a nie za nami jest coś nie tak a ty dalej te wyczytane farmazony wciskasz. Ludzie to przeżyli wiedza co czują co myślą a ty idziesz w ich zaprzeczenie.Jak ktoś już napisał to nie masz o niczym pojęcia.
    O 37 latach czyjegoś małżeństwa o tym czym kieruje się zdradzający mężczyzna co czuje po starcie . Więc po co się tak udzielasz? Skoro stali tu bywalcy wiedzą to lepiej z doświadczenia?
    Co do Delty, to chyba nic nie wiesz o prawdziwej miłości ani nawet o zakochaniu że dziwi Cie to iz nadal tak to przeżywa, Nic nie wiesz o tym jak kocha mężczyzna.

    Co do wyborów zdradzacza jak to tu nazywacie i jego miłości do samego siebie to drogie panie trzeba być mężczyzną żeby to zrozumieć.
    Nie każdy mężczyzna który kocha kochankę wybierze ja . To nie tak że jak kocha to odejdzie od żony a jak nie odejdzie to nie kochał. Miłość do dzieci , poczucie odpowiedzialności czasem i litość to też więż nieraz bardzo silna . Czasem wybierze cierpienie z miłości w imię miłości do dzieci czy odpowiedzialności za rodzinę którą mu wpajano od dziecka.Będzie o niej myślał i tęsknił ale patrząc w lustro zachowa szacunek do siebie bo zrobił to no należy. Nie mówię tu o skrajnych przypadkach szantażujących żon tylko o świadomym wolnym wyborze, Dlatego też tego wyboru za nich dokonują kobiety, albo kochanka odchodzi albo żona nie mogąc żyć z poczuciem zdrady wnosi o rozwód. To dla faceta trudny wybór . Najtrudniejszy chyba w życiu. Bo nawet jak już uczucia do zony wygasły to zostaje jeszcze wiele czynników spajających które ich łączą . wybór/ albo szczęście u boku ukochanej w poczuciu winy , co też sprawia cierpienie pomijając zwykłą ojcowska tęsknotę za dziećmi, albo cierpienie u boku żony ale w poczuciu spełnionego obowiązku. Też dla nas ważne,
    Dlatego potrafimy zostać z niekochana żoną , jak ktoś zapytał dlaczego?
    Miłość choć najpiękniejsze uczucie na świecie jednak niestety to nie wszystko.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Lilka ~Lilka
    ~Lilka
    Napisane 24 lutego 2015 - 12:03
    Witaj Testosteron

    Mam nadzieję, że wróciłeś już do zdrowia.

    Kolejny raz świetne podsumowanie. Nie raz o tym faceci tu pisali w sumie. Tak też wydawało mi się, że poczucie obowiązku jest niezmiernie ważne dla was, co potwierdziłeś.

    Ps. dalej jestem chętna do rozmowy na priv. ponieważ nie chcę tu otwarcie pisać o pewnych wydarzeniach, a przydałoby mi się męskie spojrzenie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~MŻK ~MŻK
    ~MŻK
    Napisane 24 lutego 2015 - 14:27
    testosteron -
    to ja się już całkiem pogubiłam.
    Jeżeli miłość to nie wszystko to już całkiem nie rozumiem po co wam kochanki ? -czy nie dlatego, że zabrakło wam w domu właśnie miłości ? - przecież cały czas się bronicie, że to nie tylko o kopulację chodzi - po co wam żony ? no chyba nie po to "bo tak trzeba" - a jak wracacie do domu to przecież nie do żon tylko właśnie z miłości do dzieci ? - bo do żon przecież tylko z obowiązku - jeżeli miłość to nie wszystko to dlaczego nie chcecie żyć z beznadziejnymi żonami tylko wiecznie polujecie ? - co chcecie upolować jeśli właśnie nie miłość ? - to dlaczego opuszczacie żony i dzieci i związujecie się z kochankami ? - nie z miłości i dla miłości ? - jeżeli miłość to nie wszystko to czemu tyle związków się spierdziela bo zakochujecie się w kochankach ? - jeżeli ślubujesz żonie to nie z miłości i dla miłości ? - jeśli ślubujesz kochance to nie z miłości i dla miłości ? to wszystko to nie miłość - to co to jest ? - wasz męski egoizm, wasze męskie ego ?

    A dla mnie najważniejsza jest właśnie miłość, dlatego wolałabym żyć sama niż bez miłości a w związku najważniejszy jest seks - ale cóż, ja jestem tylko kobietą 40+

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Lilka ~Lilka
    ~Lilka
    Napisane 24 lutego 2015 - 14:47
    Ja to rozumiem tak - co do zasady żenią się z miłości, ale gdy miłość wygasa nie występują o rozwód właśnie przez miłość do dzieci oraz z poczucia obowiązku (w tym poczuciu zawrzyjmy to wszystko o czym pisaliście, min. odpowiedzialność, troskę). Gdy brakuje im miłości znajdują sobie czasem kochankę. I póki mogą trwają w tym układzie - mają miłość i mają spełnione poczucie obowiązku oraz są przy dzieciach. Ale gdy przyjdzie czas wyboru ponieważ któraś z kobiet nie będzie chciała tak dalej żyć, wybiorą między miłością a poczuciem obowiązku plus miłością do dzieci jeśli one są. Bo czasem to poczucie będzie dla nich ważniejsze niż miłość.

    I tu niestety jest przykra prawda dla kochanek - ich uczucia najmniej się wtedy liczą. Bo Panowie są gotowi poświęcić nie tylko siebie, ale i kochankę, jej szczęście, w imię tego co według nich należy zrobić i tego co obiecało się żonie. Żona też zostaje poświęcona bo odbiera się jej szansę na ułożenie życia z kimś kto by ją kochał. Ale w tym rozrachunku czy bardziej facet dba o uczucia żony czy kochanki wychodzi, że jednak żony, bo czuje się w obowiązku do niej skoro coś obiecał. Kochance nie przysięgał w końcu. Kocha ją, ale nie ma wobec niej takich zobowiązań, łatwiej z nią się rozstać z punktu widzenia tego jak należy postąpić.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Delta-Echo-Sierra ~Delta-Echo-Sierra
    ~Delta-Echo-Sierra
    Napisane 24 lutego 2015 - 15:07
    MŻK - testosteron ma rację, sama, czysta miłość, przede wszystkim myślę w naszym wieku, to już nie wszystko bo nikt nie ma czystej karty, tylko jest w układach, zależnosciach, odpowiedzialności, które są istotną składową naszego życia.
    Sama miłość liczy się tylko wtedy, gdy ma się te 20parę lat i wychodzi z romu rodzinnego w świat, czyli w małżeństwo, we własne zycie, niezależne od rodziców, gdy staje sie wspólnie na własnych nogach (tak było 20-25 lat temu, dziś też i to się zmienia, kasa i nierealne kolorowe wyobrazenia zniszczyły młodych ludzi).
    Ergo, wtedy było łatwiej. I dziś dla młodych, podkreślam, kochanek, jak moja, też nie było z tym żadnego problemu, ona potencjalnie wiażąc się ze mną nie traciłaby niczego bo nic nie miała (w sensie materialnym i zależności rodzinnych), wszystko jest do osiągniecia i moźliwe, więc co za problem? Tak myślą młodzi. Ja, jako 40parolatek musiałbym stracić wiele, by zyskać coś innego.
    I tu juź nie jest tak łatwo. Kocham moje dziecko nade wszystko, czy moja ukochana młoda dziewczyna zrekompensowała by mi tę miłość? Jasne, że to inny rodzaj uczucia, tego nie moźna porównywać, ale jeśli - załóżmy, że @asdfgh ma rację - emocje Po paru latach miną i zostanie naga egzystencja, nie będzie jeszcze gorzej? Kaźdy w naszym wieku ciagnie za sobą bagaż, którego nie da się strząsnać, odciąć. Z głowy, z myśli, a i fizycznie. Dlatego chyba wiele "drugich" związków z kochanką nie udaje się na dłuższą metę. Moja młoda też mi stanowczo powiedziała, że z dzieckiem "po wszystkim" mogę miec kontakty, naturalnie, z eks-żoną - nie ma szans. Cóż, moja miłośc do niej pozostała, bo nie mam na to uczucie wpływu. Ale zostałem z moją rodziną.

    I to są te Twoje mityczne " jaja w spodniach, nie ściągając ich", droga MŻK.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~MŻK ~MŻK
    ~MŻK
    Napisane 24 lutego 2015 - 15:36
    Delta - to mnie dobiłeś - po prostu.

    Nie umiałabym być z kimś takim, dlatego mimo posiadania dzieci - na szczęście już podrośniętych - nie zastanawiałabym się aby odejść - jako żona oczywiście.

    Uważam, że nie jestem TU za karę - chcę kochać i być kochana, mimo że jestem już 40dużo+

    Ciekawa jestem co napiszesz za 10 lat.
    Nie życzę ci źle ale nie widzę tego na dłuższą metę. Nie sadzę, że wytrzymasz tak do końca a twoja żona wykończy się psychicznie - widocznie wy macie inaczej ale kobiety chcą być kochane, i żony i kochanki. I wszystko co możecie nam dać to jest miłość właśnie - bo na całą resztę możemy sobie same zapracować.

    Kobiety - czy zostajecie żonami / kochankami z miłości i dla miłości ? - nie mam na myśli układów za kasę oczywiście.

    Ciekawe czy kochanki zgodziłyby się na taki układ z panami ? - prawdziwą miłość to ja czuję do żony a jestem z tobą bo tak trzeba.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Delta-Echo-Sierra ~Delta-Echo-Sierra
    ~Delta-Echo-Sierra
    Napisane 24 lutego 2015 - 16:03
    @MŻK -

    "Ciekawa jestem co napiszesz za 10 lat."

    Nie wiem, co będzie za dekadę, moje dziecko, które teraz jest w wieku szkolnym, będzie praktycznie dorosłe. Z żoną nic się nie zmieni a może być (najprawdopodobniej) jeszcze gorzej (klimakterium będzie się zbliżać niestety), nie wierzę w żadną poprawę. Jeśli przez lata jej nie było a byliśmy młodsi, dlaczego miałoby się poprawić. Naprawdę drogie Panie wierzycie, że "trzeba rozmawiać" i będzie ok? Nie.

    "Ciekawe czy kochanki zgodziłyby się na taki układ z panami ? - prawdziwą miłość to ja czuję do żony a jestem z tobą bo tak trzeba". - wiesz MŻK, że to absurd, odwrócone zdanie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Lilka ~Lilka
    ~Lilka
    Napisane 24 lutego 2015 - 16:20
    Delta
    Obawiam się, że będzie gorzej.
    Co do Twojego pytania. Rozmowa to nie jest rozwiązanie wszystkich problemów.
    Jest jakieś spektrum, które da się rozmową rozwiązać pod warunkiem, że jest ona podjęta odpowiednio wcześnie. Ale są problemy, których rozmowa nie załatwi. Ludzie są jacy są, jest zakres cech które stanowią o ich ja. I tych cech nie zmieni żadna rozmowa. Można zmienić jakieś nawyki, przewartościować coś. Ale pewne sprawy są stałe dla każdego człowieka i ich nic nie zmieni. I jeśli to na ich polu dochodzi do psucia związku, to związek poleci. Jest nie do uratowania i żadna rozmowa nie sprawi, że będzie lepiej. No dobra, może na miesiąc, dwa. A potem wszystko ruszy od nowa.

    Delta, oczywiście że MŻK wie, że to absurd. Ale może to wam pokaże tą pewną subtelność, o której nie myślicie decydując się na wybór ścieżki odpowiedzialności. Kobiety kierują się miłością, to ona jest dla nich w dużej mierze najważniejsza. I powinniście o tym myśleć i pamiętać. Nie raz wam to tu napisałyśmy - świadomość że mężczyzna był z poczucia obowiązku, nie kochając, to jest dopiero tragedia dla kobiety.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Delta-Echo-Sierra ~Delta-Echo-Sierra
    ~Delta-Echo-Sierra
    Napisane 24 lutego 2015 - 16:53
    ~asdfgh napisał:
    Do DELTY

    "Przejrzałam dziś z grubsza forum, tylko z twojego powodu. Widzę, że ty jesteś po zakończeniu romansu już prawie dwa lata. Na twoim miejscu nie pisałabym już tutaj, bo rozdrapujesz stare rany. Myślałam, że twoje rozstanie jest świeże, ale to już długo trwa, a ty jakby wciąż jesteś na tym samym etapie. Jeśli koniecznie musisz o tym rozmawiać, to znaljdź kogoś, kto nie ma styczności ze zdradami, osobę z kręgosłupem moralnym tzw. normalnego człowieka i ewentualnie do tej pisz lub z taką osobą rozmawiaj na ten temat. Poza tym zero czytania w internecie i gdziekolwiek o zdradach, oglądania filmów romantycznych, i stykania się z czymkolwiek co ma związek z romansami. Nie wchodziłabym już tutaj na twoim miejscu, bo robisz sobie krzywdę.
    "

    @asdfgh - ja sobie z tym wszystkim jakoś radzę, choć były półtora roku temu bardzo krytyczne momenty, kiedy ból fizyczny był nie do zniesienia. Ta więź była tak głęboka, że zerwanie jej spowodowało stany jak na głodzie heroinowym, nie będę wchodził w szczegóły. A i przygoda z jedynym legalnym narkotykiem nie należała do przyjemnych, wiele butelek dobrego single malt'a i bon rouge poszło na "odmienne stany świadomosci". Szkoda mego zdrowia i tych pieniedzy na zwykłe ululanie się delikatesami.

    Radzono mi, bym poszedł do psychologa ale raz, że w duchu wyśmiałby mnie (zawodowo i oficjalnie oczywiście by mi "pomagał", w drodze autem do domu jako szary człowiek ze swymi problemami, bo "psychologowanie" to po prostu jego job, za który dostaje pieniadze, widziałby to inaczej), dwa to, że przepisałby mi jakieś prochy a ja jestem przeciwny niepotrzebnej chemii.

    Piszesz, by porozmawiać z "normalnymi" ludźmi z mego otoczenia, takimi z "kręgosłupem moralnym".. Dziewczyno, my jesteśmy 40grubo+, tu już nie ma normalnych, z"kręgosłupem" itd. Wszyscy są albo rozwaleni psychicznie przez pracę i inne problemy, toksyczne związki, po rozwodach, po wieloletnich wojnach o majątki, po romansach - ot, życie. A nie obracam się w środowiskach proletariackich czy patologicznych, to wykształcona, solidna klasa średnia. Na zewnątrz przynajmniej tak wygląda. Poza tym, prawie nikt nie wie, co się wydarzyło, to po prostu wstyd, "nie przystoi"i o tym się nie ględzi.

    Zostało więc to forum, gdzie wszystko (no, prawie) opisałem. I ulżyło.

    asdfgh, Twoje rady są w dobrej wierze ale wiesz, jestem męźczyzną i Fimy romantyczne mnie nie za bardzo ruszają. Wprawdzie mamy całą filmotekę W. Allena czy wszystkie adaptacje romansideł Jane Austen, ja mam poważniejszy problem: czasem, jak mnie "chwyci", cichaczem podsłuchuję rozklejające utwory Debussy'ego, Vangelisa, Vollenweidera, Fourplay.. A potem Thrash.

    A emocje? W zeszłą niedzielę w radiowej Trójce wieczorem w audycji "Biuro Myśli Znalezionych" opowiadał prof. Jan Miodek o Polakach, emocjach i języku, myślach. Emocji nie zgasisz, droga 30parolatko na starcie:)

    Cóż, @asdfgh, moze jednak za dwa lata przyznam Ci w duchu rację. Lecz o mej historii nigdy nie zapomnę. Dziś już to wiem.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~MŻK ~MŻK
    ~MŻK
    Napisane 24 lutego 2015 - 17:46
    Lilka - zgadzam się z tobą na 100% - fajnie to ubrałaś w słowa.

    Delta
    - każdy kolejny twój wpis dołuje mnie bardziej ale też wiele wyjaśnia - uświadamiam sobie jacy jesteście inni.
    Udowadniasz, że możecie żyć bez miłości, bez seksu - ale czy planujesz być szczęśliwy ? - jeśli tak, to kiedy ? - jak będziesz miał 80 lat i na wszystko machniesz ręką ?
    Myślę, że ty też nie jesteś TU za karę, ani twoja żona, ani twoje dziecko. Widać, że najlepiej na tym wyszła kochanka i ma się świetnie.

    ps.
    Mylisz psychologa z psychiatrą - to psychiatra jest lekarzem i może wypisywać recepty.
    Nie wiem czemu panowie tak się obawiacie naszej menopauzy - wy macie swoją andropauzę, która w praktyce objawia się bardzo podobnie i też musimy z tym żyć.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~asdfgh ~asdfgh
    ~asdfgh
    Napisane 24 lutego 2015 - 18:09
    ~Delta-Echo-Sierra napisał:
    ~asdfgh napisał:
    Do DELTY

    "Przejrzałam dziś z grubsza forum, tylko z twojego powodu. Widzę, że ty jesteś po zakończeniu romansu już prawie dwa lata. Na twoim miejscu nie pisałabym już tutaj, bo rozdrapujesz stare rany. Myślałam, że twoje rozstanie jest świeże, ale to już długo trwa, a ty jakby wciąż jesteś na tym samym etapie. Jeśli koniecznie musisz o tym rozmawiać, to znaljdź kogoś, kto nie ma styczności ze zdradami, osobę z kręgosłupem moralnym tzw. normalnego człowieka i ewentualnie do tej pisz lub z taką osobą rozmawiaj na ten temat. Poza tym zero czytania w internecie i gdziekolwiek o zdradach, oglądania filmów romantycznych, i stykania się z czymkolwiek co ma związek z romansami. Nie wchodziłabym już tutaj na twoim miejscu, bo robisz sobie krzywdę.
    "

    @asdfgh - ja sobie z tym wszystkim jakoś radzę, choć były półtora roku temu bardzo krytyczne momenty, kiedy ból fizyczny był nie do zniesienia. Ta więź była tak głęboka, że zerwanie jej spowodowało stany jak na głodzie heroinowym, nie będę wchodził w szczegóły. A i przygoda z jedynym legalnym narkotykiem nie należała do przyjemnych, wiele butelek dobrego single malt'a i bon rouge poszło na "odmienne stany świadomosci". Szkoda mego zdrowia i tych pieniedzy na zwykłe ululanie się delikatesami.

    Radzono mi, bym poszedł do psychologa ale raz, że w duchu wyśmiałby mnie (zawodowo i oficjalnie oczywiście by mi "pomagał", w drodze autem do domu jako szary człowiek ze swymi problemami, bo "psychologowanie" to po prostu jego job, za który dostaje pieniadze, widziałby to inaczej), dwa to, że przepisałby mi jakieś prochy a ja jestem przeciwny niepotrzebnej chemii.

    Piszesz, by porozmawiać z "normalnymi" ludźmi z mego otoczenia, takimi z "kręgosłupem moralnym".. Dziewczyno, my jesteśmy 40grubo+, tu już nie ma normalnych, z"kręgosłupem" itd. Wszyscy są albo rozwaleni psychicznie przez pracę i inne problemy, toksyczne związki, po rozwodach, po wieloletnich wojnach o majątki, po romansach - ot, życie. A nie obracam się w środowiskach proletariackich czy patologicznych, to wykształcona, solidna klasa średnia. Na zewnątrz przynajmniej tak wygląda. Poza tym, prawie nikt nie wie, co się wydarzyło, to po prostu wstyd, "nie przystoi"i o tym się nie ględzi.

    Zostało więc to forum, gdzie wszystko (no, prawie) opisałem. I ulżyło.

    asdfgh, Twoje rady są w dobrej wierze ale wiesz, jestem męźczyzną i Fimy romantyczne mnie nie za bardzo ruszają. Wprawdzie mamy całą filmotekę W. Allena czy wszystkie adaptacje romansideł Jane Austen, ja mam poważniejszy problem: czasem, jak mnie "chwyci", cichaczem podsłuchuję rozklejające utwory Debussy'ego, Vangelisa, Vollenweidera, Fourplay.. A potem Thrash.

    A emocje? W zeszłą niedzielę w radiowej Trójce wieczorem w audycji "Biuro Myśli Znalezionych" opowiadał prof. Jan Miodek o Polakach, emocjach i języku, myślach. Emocji nie zgasisz, droga 30parolatko na starcie:)

    Cóż, @asdfgh, moze jednak za dwa lata przyznam Ci w duchu rację. Lecz o mej historii nigdy nie zapomnę. Dziś już to wiem.


    Strasznie zgorzkniałe jest to co piszesz i smutne jest, że nawet nie masz z kim porozmawiać. No ale rozumiem, sekret jest sekretem i trzeba ukrywać do końca. Nawarzyłeś sobie piwa (sekretu) i teraz trzeba je wypić.

    A po 40 są normalni ludzie "z kręgosłupem" tylko może ciężko znaleźć.

    Pozdrawiam!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Delta-Echo-Sierra ~Delta-Echo-Sierra
    ~Delta-Echo-Sierra
    Napisane 24 lutego 2015 - 18:33
    ~MŻK napisał:
    Lilka - zgadzam się z tobą na 100% - fajnie to ubrałaś w słowa.

    Delta
    - każdy kolejny twój wpis dołuje mnie bardziej ale też wiele wyjaśnia - uświadamiam sobie jacy jesteście inni.
    Udowadniasz, że możecie żyć bez miłości, bez seksu - ale czy planujesz być szczęśliwy ? - jeśli tak, to kiedy ? - jak będziesz miał 80 lat i na wszystko machniesz ręką ?
    (...) Widać, że najlepiej na tym wyszła kochanka i ma się świetnie.

    Nie wiem czemu panowie tak się obawiacie naszej menopauzy - wy macie swoją andropauzę, która w praktyce objawia się bardzo podobnie i też musimy z tym żyć.



    MżK - a co Cię tak dołuje? Ja funkcjonuję normalnie, wszystko jest we mnie, nie na zewnątrz.
    No i oczywiście, że najlepiej wyszła na tym moja eks-kochanka - szybko znalazła nową miłość, z tego, co wiem, ma to, czego pragnęła, jest szczęśliwa i niech będzie. Ja jej dobrze życzę, choć ją przeklinałem na początku za to, co zrobiła i zniknęła. Ale ona jest na starcie i moze następne 15 lat nie będzie oznaczac u niej na końcu takiego syfu. Każdy ma tę jedną szansę. Albo też będzie kolejną 40-letnią rozwódką z dzieckiem mieszkającą u matki (rozwódki) i przeklinajacą "facetów".

    Moja żona też wygrała, bo ma mnie z powrotem (fizycznie, bo nie czuję, szanuję ją bardzo za dom, troskę, ognisko, macierzyństwo ale... Niestety).

    Moje dziecko mnie nigdy nie straciło, ni fizycznie ni mentalnie.


    A ja? asdfgh, piję to, co sobie nawarzyłem, ok, płacę za to cenę ja jedyny, dlatego dwa lata temu pisałem "ku przestrodze". Idźcie z dziewczynami do łóżka ale na Trygława, nie zakochujcie się. Jeśli w ogóle da się "nie zakochiwać" i tym sterować.


    PS. asdfgh - nie jestem zgorzkniały, dlaczego tak uważasz? Mam swoje życie, ciekawe, hobby, pasję, jest ok. Inni mają o wiele gorzej, uwierz mi.

    MŻK - menopauza u kobiet to koszmar absolutny. Widziałem to w rodzinie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~testosteron ~testosteron
    ~testosteron
    Napisane 24 lutego 2015 - 19:08
    ~MŻK napisał:
    testosteron -
    to ja się już całkiem pogubiłam.
    Jeżeli miłość to nie wszystko to już całkiem nie rozumiem po co wam kochanki ? -czy nie dlatego, że zabrakło wam w domu właśnie miłości ? - przecież cały czas się bronicie, że to nie tylko o kopulację chodzi - po co wam żony ? no chyba nie po to "bo tak trzeba" - a jak wracacie do domu to przecież nie do żon tylko właśnie z miłości do dzieci ? - bo do żon przecież tylko z obowiązku - jeżeli miłość to nie wszystko to dlaczego nie chcecie żyć z beznadziejnymi żonami tylko wiecznie polujecie ? - co chcecie upolować jeśli właśnie nie miłość ? - to dlaczego opuszczacie żony i dzieci i związujecie się z kochankami ? - nie z miłości i dla miłości ? - jeżeli miłość to nie wszystko to czemu tyle związków się spierdziela bo zakochujecie się w kochankach ? - jeżeli ślubujesz żonie to nie z miłości i dla miłości ? - jeśli ślubujesz kochance to nie z miłości i dla miłości ? to wszystko to nie miłość - to co to jest ? - wasz męski egoizm, wasze męskie ego ?

    A dla mnie najważniejsza jest właśnie miłość, dlatego wolałabym żyć sama niż bez miłości a w związku najważniejszy jest seks - ale cóż, ja jestem tylko kobietą 40+


    I tym się moja droga bardzo różnimy. Kobiety nie mają tak wpajanego w dzieciństwie poczucia odpowiedzialności . Kochacie i myślicie przy tym sercem ( nie organem bo zaraz tu usłyszę co to serce) my trochę inaczej.
    nie pisałem że wszyscy mężczyźni wybierają żony ale w pewien sposób tłumaczyłem dlaczego ci którzy to robią tak właśnie postępują . Same gdzieś pisałyście że 20 procent odchodzi sami od żon. Dla niektórych miłość jednak jest ważniejsza.Pisałem o trudzie wyboru który trzeba podjąć. Nie zawsze miłość wygra bo ta do dzieci tez jest silna. A dlaczego polujemy> część facetów poluje bo to taki typ ale większość tego nie planuje , nie planuje kochanki ani zdrady a co dopiero więzi z inną kobietą ale czasem na taką trafia , bo mu życie ją podsunie , najpierw przyjaźń wygadanie pomoc bo kobieta szybciej mi podpowie w sprawach żony a potem...idzie samo , pojawia się uczucie i seks , często odwrotnie ale to nie jest planowane jak i kobieta nie planuje że zwiąże się z żonatym.Też traktuje taki układ jak przyjaźń a później jak powyżej , może się coś zrodzić , ale nie zawsze. Poznałem kobietę zaprzyjaźniłem się z nią i tak jest do teraz a nigdy nie było romansu. Inaczej by było gdyby kobiety były jak moja mądra ex żona. Potrafiliśmy rozmawiać a kiedy uczucie wygasało zostały sprzeczne charaktery razem szukaliśmy pomocy , a jak terapia nie pomogła oboje zdecydowaliśmy się na separacje i jak było nam lepiej osobno to na rozwód. Nie musiałem zdradzać , nasze nieudane małżeństwo nie dotarło do momentu w którym pojawiłby się ktoś trzeci na ranę .Ale ile żon tak potrafi? Nie potrafią nawet jak mąż już ma długi romans z inną nie zastanawiają się o powodach które do tego doprowadziły. Ożeniłeś się ze mną to masz być i o nas dbać , taka to teoria.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~asdfgh ~asdfgh
    ~asdfgh
    Napisane 24 lutego 2015 - 20:53
    ~MŻK napisał:

    - każdy kolejny twój wpis dołuje mnie bardziej ale też wiele wyjaśnia - uświadamiam sobie jacy jesteście inni.
    Udowadniasz, że możecie żyć bez miłości, bez seksu - ale czy planujesz być szczęśliwy ? - jeśli tak, to kiedy ? - jak będziesz miał 80 lat i na wszystko machniesz ręką ?


    MŻK jak facet kocha żonę to nie będzie jej zdradzał. Jeśli jej nie kocha, to może zdradzić. Jak zdradzi to ma dwa wyjścia: odejdzie albo zostanie.

    To czy odejdzie czy zostanie zależy najbardziej od okoliczności zewnętrznych. Np. od tego:

    1. czy ma gdzie z kochanką zamieszkać
    2. czy ma pieniądze na rozpoczęcie nowego życia
    3. czy ma z żoną wspólnych znajomych i przyjaciół, których straci po odejściu
    4. czy ma konserwatywną rodzinę
    5. jakie ma wzorce z domu i jak jest wychowany
    6. czy ma dzieci i czy o te dzieci naprawdę dba, czyli coś więcej niż zarobienie na życie
    7. czy ktoś w domu się nad nim znęca
    8. jaka jest ta kochanka
    9. czy jemu się chce

    I od innych tego typu rzeczy. Ja wymieniłam te, które przyszły mi do głowy.

    A więc odejście od żony nie zależy najbardziej ani od miłości ani emocji. Każdy facet zachowa się w sposób indywidualny. Jeden rzuci wszystko i sobie pójdzie zaczynać od nowa, a drugi pozostanie, mimo że mógłby odejść.

    Naprawdę nie ma co filozofować na ten temat. Jak kobieta zostaje żoną, to jej ryzyko. Jak inna kobieta zostaje kochanką to też jej ryzyko. Nikt ci nie odpowie na twoje pytania. Nie siedzisz w niczyjej głowie i nie wiesz co sobie myśli.

    PS. Twój nick chyba znaczy "mąż, żona, kochanka".

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~DO 3 RAZY SZTUKA.. ~DO 3 RAZY SZTUKA..
    ~DO 3 RAZY SZTUKA..
    Napisane 24 lutego 2015 - 21:22
    ~asdfgh napisał:
    ~MŻK napisał:

    - każdy kolejny twój wpis dołuje mnie bardziej ale też wiele wyjaśnia - uświadamiam sobie jacy jesteście inni.
    Udowadniasz, że możecie żyć bez miłości, bez seksu - ale czy planujesz być szczęśliwy ? - jeśli tak, to kiedy ? - jak będziesz miał 80 lat i na wszystko machniesz ręką ?


    MŻK jak facet kocha żonę to nie będzie jej zdradzał. Jeśli jej nie kocha, to może zdradzić. Jak zdradzi to ma dwa wyjścia: odejdzie albo zostanie.

    To czy odejdzie czy zostanie zależy najbardziej od okoliczności zewnętrznych. Np. od tego:

    1. czy ma gdzie z kochanką zamieszkać
    2. czy ma pieniądze na rozpoczęcie nowego życia
    3. czy ma z żoną wspólnych znajomych i przyjaciół, których straci po odejściu
    4. czy ma konserwatywną rodzinę
    5. jakie ma wzorce z domu i jak jest wychowany
    6. czy ma dzieci i czy o te dzieci naprawdę dba, czyli coś więcej niż zarobienie na życie
    7. czy ktoś w domu się nad nim znęca
    8. jaka jest ta kochanka
    9. czy jemu się chce

    I od innych tego typu rzeczy. Ja wymieniłam te, które przyszły mi do głowy.

    A więc odejście od żony nie zależy najbardziej ani od miłości ani emocji. Każdy facet zachowa się w sposób indywidualny. Jeden rzuci wszystko i sobie pójdzie zaczynać od nowa, a drugi pozostanie, mimo że mógłby odejść.

    Naprawdę nie ma co filozofować na ten temat. Jak kobieta zostaje żoną, to jej ryzyko. Jak inna kobieta zostaje kochanką to też jej ryzyko. Nikt ci nie odpowie na twoje pytania. Nie siedzisz w niczyjej głowie i nie wiesz co sobie myśli.

    PS. Twój nick chyba znaczy "mąż, żona, kochanka".


    Nareszcie napisałaś coś do przyjęcia... tylko kompletnie przy tym znowu zaprzeczasz temu co pisałaś wcześniej.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Delta-Echo-Sierra ~Delta-Echo-Sierra
    ~Delta-Echo-Sierra
    Napisane 24 lutego 2015 - 21:32
    asdfgh, sprytna jesteś, 30parolatko.

    Mimo wszystko ciągle brakuje mi w tym tego pewnego sacrum, że tak powiem. To nie tylko tabelka excela, "czy mi się opłaca czy nie". Wymieniłaś wiele czynników "okołomiłosnych". Bardzo ważnych.

    Jednego zapomniałaś: co jeśli mnie za 5 lat kopnie (emocje..) i zostanę sam jak palcec w .... My mamy 40grubo+, nie 30 i kilka miesięcy. Uwierz, ma się wtedy inną perspektywę.

    Notabene u kobiet jest z tą perspektywą jeszcze gorzej.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~asdfgh ~asdfgh
    ~asdfgh
    Napisane 24 lutego 2015 - 21:51
    ~Delta-Echo-Sierra napisał:
    asdfgh, sprytna jesteś, 30parolatko.

    Mimo wszystko ciągle brakuje mi w tym tego pewnego sacrum, że tak powiem. To nie tylko tabelka excela, "czy mi się opłaca czy nie". Wymieniłaś wiele czynników "okołomiłosnych". Bardzo ważnych.

    Jednego zapomniałaś: co jeśli mnie za 5 lat kopnie (emocje..) i zostanę sam jak palcec w .... My mamy 40grubo+, nie 30 i kilka miesięcy. Uwierz, ma się wtedy inną perspektywę.

    Notabene u kobiet jest z tą perspektywą jeszcze gorzej.


    Żeby obronić sacrum, napiszę, że niektórzy przecież zostawiają żony i tworzą z kochankami szczęśliwe związki. Więc masz sacrum. W pozostałych żadnego sacrum nie ma. Widziałeś co napisał testosteron i Jaro. Oni kalkulują wg mojej tabelki z excela. Różni są ludzie. Jedni to romantycy z głową w chmurach, inni realiści twardo stąpający po ziemi. Jedni kochają samych siebie i zawsze postępują dobrze w stosunku do siebie, starają się chronić, a inni samych siebie nienawidzą i zrobią sobie na złość.

    Tak strasznie się przejmujesz co będzie kiedyś. Teraz się skup na zapominaniu, wygasaniu swoich emocji lub uczuć, a za 5 lat będziesz miał inne problemy i wtedy się z nimi zmierzysz. Może za te 5 lat będzie ci dobrze w tym co masz. Kto wie co będzie za 5 lat.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~MŻK ~MŻK
    ~MŻK
    Napisane 24 lutego 2015 - 22:01
    Delta -
    może to tak wyszło ale nie chodzi tak do końca o ciebie a o mnie.
    To ja chciałam odejść albo przynajmniej zdradzić - cieszę się, że tego nie zrobiłam bo z takim rozumowaniem miłości jak się tu naczytałam zrobiłabym sobie po prostu krzywdę. Jak chciałam odejść to mąż wysłał mnie do psychiatry - jakoś nie dotarłam, za to zahaczyłam o psychologa - dowiedziałam się, że jak nie zmienię czegoś w swoim życiu to zwariuję i zmieniłam - z "żony" stałam się "kochanką" - ale co z tego skoro mój mąż już za mną nie nadąża (jest tylko kilka lat starszy)- stara się, nawet bardzo ale widzę jak go to męczy - zajęłam się sobą - wróciłam do aktywnego trybu życia, do uśpionego hobby - te wszystkie zmiany bardzo go zaniepokoiły i dalej niepokoją ale mnie to już jakoś nie wzrusza.
    Ty jesteś tak trochę mną trochę nim - kilka rzeczy, które zrobiłeś zrobiłam ja a kilka innych on - ale widzę, że zdrada niczego nie rozwiązuje wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej gmatwa.
    Ponieważ zdrada jest dla mnie definitywnym końcem, chciałam jej, żeby już nie musieć decydować, tłumaczyć się nikomu z moich decyzji nieważne ,moja czy jego - byłby koniec. Ale niestety on mnie nie chce zdradzić a mi, jak trafiłam na to forum też przeszło.

    Ps. - no widzisz a moje zaprzyjaźnione menopauzalne znajome radzą sobie świetnie za to andropauzalni panowie przy nich wysiadają.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy