Forum
Związek
homoseksualna żona
-
-
Napisane 14 lutego 2016 - 19:12Witajcie.
Piszę jeszcze raz rozpoczynając nowy wątek, bo mój wcześniejszy wpis zawieruszył się gdzieś na końcu tasiemca.
Po 17 latach mojego małżeństwa zaczęło się coś knocić, po kolejnych miesiącach moja żona doszła do wniosku, że jest homoseksualna i nie jest w stanie żyć z facetem jak z mężem, kręcą ją kobiety. Mam 45 lat, dwójkę wspaniałych dzieciaków, a tu życie się zawala i sprawa jest już u prawnika. Czy jeszcze walczyć, czy sensu to nie ma...? Miotam się i biję z myślami, nie mam nikogo na boku, ale jak ona się wyprowadzi, jakoś będę musiał zagospodarować swoje życie. Ona nie widzi możliwości dalszego pożycia - mówi to otwartym tekstem, chociaż wykazuje dla mnie wsparcie i na ile może, stara się pogrywać bezkonfliktowo. Czy obstawanie przy małżeństwie bez seksu ma sens? Nawet w tym 'białym' obecnie małżeństwie nie jest różowo. Sprawie już nadaliśmy bieg i niebawem złożymy pozew o rozwód bez orzekania o winie z maksymalną obopólną zgodą co do wszystkich szczegółów, by sprawy nie ciągnąć i w miarę możliwości by się wszystko rozegrało na jednej rozprawie. Żal jednak jest i poszukuję teraz sensu tego wszystkiego - układało się nam bardzo dobrze - ja przynajmniej takie miałem wrażenie - a ona mi teraz wyjeżdża z tekstami, że ją zawsze kręciły babeczki i jej okresy depresyjne - miewała takie - były okresami beznadziejnych jej miłości. W związek małżeński wstąpiła pod wpływem społecznym - chciała niby się w pisać w rolę dobrej dziewczyny, co to spełnia swoją powinność, teraz jednak się 'wyzwoliła' i uznała, że musi być wreszcie sobą. Rozwieść się chce, by mnie uwolnić od siebie i bym mógł sobie wszystko poukładać na nowo - tak twierdzi. Deklaruje nawet wsparcie, co już groteskowo brzmi. Pożycia nie podejmuje i twardo stoi przy swoim. Chyba drogi innej nie ma... Uważa, że może być moją przyjaciółką, koleżanką, bratnią duszą, ale żoną nie... Może mi nawet doradzać przy wyborze nowej partnerki i takie tam... Nie wiem czy to jest normalne, czy jej się coś w głowę stało. (?)
Napiszcie coś proszę, bo mnie chyba to przerasta. Kochałem ją jak własną duszę, a tu masz... No jestem zdruzgotany.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 14 lutego 2016 - 19:58Wcale się nie dziwie, że jesteś zdruzgotany. Chociaż proszę nie obwiniaj siebie. Tu trudno obwiniać kogokolwiek... A Ty na pewno nie powinieneś obarczać winą siebie. Trzymaj się, wszystko się ułoży.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 14 lutego 2016 - 20:39Nic na to nie poradzisz, bo nie twoja wina.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 21 lutego 2016 - 08:10Mój serdeczny kolega ma żonkę bi (zresztą bardzo fajną) i powiedział że to najwieksze szczęscie dla faceta mieć taką kobietkę .
Ja jako kobieta byłam kilkakrotnie przez nią "atakowana' ale wytlumaczyłam zę nie jestem zainteresowana i funkcjonujemy bezproblemowo.
Może zmień punkt widzenia i zamiast rozpaczy przemeń to w zadowolenie tak jak on.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 21 lutego 2016 - 09:41Może i bym nie rozpaczał..., ale ona deklaruje się jako homo - nie bi. Ona nie pozwoli się dotknąć, a ponadto z trudem przychodzi jej dogadywanie się ze mną jako facetem, bo twierdzi, że na nerwy działa jej sposób działania i myślenia faceta. Nie tylko seks, choć to najbardziej tu boli, ale i ogólne pożycie stało się zwyczajnie niemożliwe.
Pozew się już konstytuuje, uzgodnienia co do dalszego życia i współpracy też, a samo małżeństwo stało się niemożliwe - chociaż bardzo bym chciał kontynuowania go i już wiele razy ustępowałem czyniąc z siebie idiotę. Bez efektu.
Jak ona jest homo, to nie zbliży się do faceta. Dotychczasowe pożycie określa jako okres ciągłego wyrzekania się samej siebie, a teraz postanowiła być wreszcie sobą.
Drogi innej nie widzę, jak rozejście się i traktowanie jako para przyjaciół, czy koleżeństwo. Ona zresztą też.
Chcemy rozstać się z klasą, w atmosferze pełnego porozumienia - bez szarpaniny i zbędnych przykrości. To naprawdę ułatwi nam obojgu życie, a i dzieci mniej na tym ucierpią. Nie rozpaczam, choć żal jest - 19 lat życia w plecy. To jest zwyczajnie przykre.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 21 lutego 2016 - 12:43Szkoda waszych dzieci, tego co będą musiały przeżyć dzięki matce. Trauma rozwodu to ich pierwsza tragedia, a potem ludzie zaczną mówić.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 21 lutego 2016 - 22:19Naprawdę szkoda i tyle lat w plecy...
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie