Mając ponad 40 lat na karku człowiek myśli, że wszystko już w życiu widział, zrobił też wiele, posadził przysłowiowe „drzewo”, i że tak naprawdę mało rzeczy może go już zadziwić. A tu jednak nie. Zdarzają się chwile, że nawet takiego „weterana” jak ja może coś zaskoczyć. Zwłaszcza jeżeli człowiek szuka sobie jakiegoś twórczego hobby, takiego jak np. majsterkowanie, co przyznaję zawsze mnie interesowało, ale jakoś tak na zapale się przeważnie kończyło. Jednak pewnego dnia popsuł się u mojego nastoletniego syna budzik. Ambitnie postanowiłem go rozkręcić i jednocześnie zabawić się w zegarmistrza (z ostatecznym celem naprawy oczywiście).
Przygotowałem sobie wszystkie narzędzia: śrubokręt, odrobinę oleju spożywczego, tego co używa się w kuchni do smażenia oraz bardzo mały pędzelek. Użyłem pędzelka do posmarowania śrubek w zegarku i ten o dziwo zaczął wreszcie działać. Dla pewności posmarowałem cały mechanizm raz jeszcze, no i niestety zegar po takiej dawce oleju przestał znowu działać. Tym razem już na dobre.
Niczym się nie zrażając kupiłem synowi nowy budzik w sklepie „po 4 zł”. Niestety ten szmelc okazał się tak szajsowaty, że chwytając go mocniej niechcący wgniotłem przednią szybkę, przez co wskazówki zostały zablokowane. No, ale ja złota rączka postanowiłem i to „cudo” rozkręcić i naprawić. Tak się do tego zabrałem, że teraz za każdym razem jak wskazówka dojdzie do godziny 6 to się blokuje. Po tych staraniach doszedłem do wniosku, że zegarmistrzem niestety nie będę.
Ostatnimi czasy jednak zabrałem się za modelarstwo. Mój żaglowiec czeka już ponad miesiąc niesklejony. Może się w końcu za niego zabiorę ;) w końcu tyle czasu jeszcze przede mną, a na czterdziestce świat się nie kończy.
rabarbar55
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie