Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Dzień z życia zbieracza puszek

Wolne myśli
|
10.07.2013
Wolne myśli Dzień z życia zbieracza puszek

Gorączka obniża poziom inteligencji zarówno u kobiet jak i u mężczyzn. Chociaż nie dałbym za to głowy. Może i pod tym względem kobiety są uprzywilejowane, że im mniej katar z zapchanymi zatokami odkręca głowę i wysyła ją na śmietnik. Nie wiem.
Tekst nadesłany przez użytkownika.

Tagi: rozwód

Wolne myśli Dzień z życia zbieracza puszek

Ja w każdym razie mam cholerną gorączkę po przemaszerowaniu jakiś 30 km. na słońcu w upale, a po powrocie do domu zastała mnie burza. Nie, żartowałem, przecież ja nie mam domu (ale burze owszem - miewam). Jak jesteś bezdomny to nie masz domu. Wracasz do miejsca gdzie trzymasz swoje puszki tak aby ktoś ich nie ukradł. To ci się nie może przytrafić. Wszystko tylko nie to. Gdyby ukradli ci puszki to nie miałbyś jutro chleba - ta myśl jakoś prześladuje cię i sprawia, że naokoło widzisz tylko puszki bądź inne obiekty dające się spieniężyć na złom. Płot? Jest z metalu! Może jakaś sztacheta da się oderwać? Nie ! Stoi tam dziewczyna albo facet albo nieważne kto tam stoi, nieważne trzeba poczekać!

Jaki jest ranking przedmiotów, które można oddać na złom? A to różnie. Kiedyś po płotem na Radomskiej znalazłem 173 kg metalowego, przerdzewiałego łańcucha kotwicznego. Wyszła z tego cała historia (nie do opowiedzenia bo złamałem wiele przepisów kodeksu rodzinnego i drogowego a na karnym się nie znam). Innym razem aparat cyfrowy (też cała historia - ale tym razem całkiem inna). Ale najczęściej są to puszki. 50 wchodzi na kilogram wart dwa bochenki chleba - łatwo policzyć ile kosztuje w Polsce utrzymanie. Co ciekawe najczęściej znajduje się inne całkiem zdumiewające przedmioty ale to nie jest tu tematem.

Zresztą , nic tu nie jest tematem tylko fikcją, nieprawdą. Wszystko jest nieprawdą, koloryzowanym fałszem. Co może wiedzieć mózg, przetrzymywany w temp. 50 stopni, z którego wysycha woda i myśl o byle jakiej najmniejszej nawet nadziei. Czy da się bezboleśnie przestać istnieć? Jak przestać istnieć skoro istnieć nie ma po co? Jedynym powodem jest świecące nad głową słońce i bezchmurne niebo nie odzywające się na szczęście żadnymi słowami do opętanego chęcią śmierci człowieka. Co mogłoby powiedzieć? Umrzyj? Ale ja chcę zginąć - nie wiem tylko jak.

Istnieć nie mam po co. Odebrano mi wszelkie powody. Wytłumaczono w przemądrych, bezbłędnie gramatycznych i najważniejszych na świecie urzędowych pismach, że jestem zagrożeniem dla osób bliskich, najbliższych. To już nie są osoby: to świadkowie, osoby poszkodowane i świadkowie dokładnie. Nie mam już rodziny tylko jakąś cholerną sprawę sadową jedną, drugą i tak w nieskończoność.

Nie mogę iść do swojego dziecka tak zwyczajnie i wziąć go na ręce i tak powiedzieć do niego normalnie, zwyczajnie: Cześć! wróciłem. Nie było mnie rok... to nic, wróciłem znów mogę wziąć cię na ręce. Znów mogę Cię do siebie przytulić i nie aresztuje mnie za to Pan Policjant ani twoja matka nie zadzwoni po swojego kochanka, który nie rzuci się już na mnie z pięściami za to, że ośmieliłem cię przytulić. Znów będziesz mógł mówić do mnie Tato a nie Grzesiek jak ci kazali. Znów będę mógł cię wziąć na spacer i na plac zabaw. Znów pójdziemy na kanał i będziesz mógł ze mną popływać. Znów pójdziemy na lody do biedronki albo na fontannę albo do Andrzeja na ciacho albo pójdziemy do tego Pana co ci dał rowerek albo... Nie.. nie jestem bandytą, mogę wchodzić do domów, mama żartowała Kamil! I nie wolno jej brać ciebie za chabety na mój widok i zatrzaskiwać drzwiami i nie będę musiał już słuchać twojego płaczu bojąc się policji. Znów będziemy razem, znowu włączę ci bajki na komputerze i zrobię ci frytki albo naleśniki. Znowu będę mógł czytać ci "Igłę" Folleta i księgę Izajasza przed zaśnięciem.

Pamiętasz tego Pana, co nikt nie mógł zobaczyć jego twarzy bo musiał zginąć - Kamil jak ja się dziwnie teraz czasami czuję jak ten Pan z tej książki - jak to może być, że spotyka nas coś co czytamy tylko w książkach - i co jest takie fantastyczne, nierzeczywiste? Tak jakby film "Platoon" powtórzył się w moim życiu - żyję w ukrytej bazie jakby jakiś partyzant i walczę z niewidzialnym wrogiem. Już nie mamy życia w rodzinie są tylko akcje mniej lub bardziej zbrojne. Albo pamiętasz bajkę o pszczołach albo "Klopsiki ..." Tak mama żartowała, Kamil! a te wszystkie panie w sądach nie istnieją i nie mają prawa cokolwiek mi zabraniać albo nakazywać. Tak to tylko ten upał i łzy, które przesłoniły mi oczy z gorąca.

Kto jest twoim ojcem Kamil? - nie pytaj mnie o to. Kwestie filozoficzne wyjaśnione zostaną w niebie. Tak nawiasem mówiąc (już mi nie pozwolą nauczyć ciebie mówienia nawiasem - teraz ten Pan będzie cię uczył picia duszkiem wódki z butelki - ale tak jest w Polsce - prawo pięści i kłów: silniejszy wygrywa, widzisz gdybym ich...) Ale nie słuchaj mnie! Wiesz co się dzieje z mózgiem w upale i przy takiej drodze? Halucynacje! Wymyśla nieistniejące historie. Nieistniejące światy. Niebo jest nimi zaludnione a ludzie tylko udają, że ich nie widzą.

Tak, Kamil, mówiłem Ci już o tym, że świat jest dziwny? Tak! Ja wierzę w to, że kiedyś nastąpi nowy świat i wszystko się wyjaśni a dobry Bóg otrze łzy z naszych oczu choć niekoniecznie musimy tego dożyć bo wiesz życie bywa tylko złudzeniem a niesprawiedliwość im bardziej boli tym bardziej nieoczekiwanie zamienia się w swe przeciwieństwo - tak, wszystko płynie, zmienia się i jedna rzecz zmienia się w drugą - całkiem inną jak mówi pismo: "przemija postać świata tego" tylko dlaczego oni nie pozwolili mi tego wyjaśnić ci osobiście? Tylko mam zakaz sądowy jakbym był osobą nienormalną!? Kto jest nienormalny? Czy nie ci ludzie, którym wydaje się, że oni są najbardziej 

normalni i mają patent na ustanawianie praw dla innych ludzi w tym dla małych ludzi i ich ojców? Jak chodzisz te kilometry i wciąż żyjesz to wszystko układa ci się w głowie. Tak właśnie jest jakby mózg był jakąś cholerną maszyną podłączoną do nóg, które chodząc produkują prąd napędzający tam znajdujące się komórki? Zresztą uczeni odkryli, że mózgi dorosłych ludzi już nie chłoną niczego tylko zaklejone są jakąś smolistą, pajęczynowatą substancją, która uniemożliwia powstawanie tam nowych połączeń a która bodajże nie ma nazwy jeszcze a ja bym proponował nazwać ją głupotą albo starością, albo może samą koniecznością śmierci. I to może jest przyczyną, że dorośli są tacy wiecznie nieszczęśliwi, że muszą z tego powodu unieszczęśliwiać też innych. Oni tego nie mogą znieść! Tego co im się przytrafiło a zwie się życiem a pozbyć się tego nie można bez skrzywdzenia kogokolwiek bądź zadania bólu choćby sobie - gdzież jest rozwiązanie tej zagadki o przyczynę zła - czyż nie tu?

Ale nie! Gdyby ludziom dać moc, to zrobiliby jeszcze więcej złych rzeczy na jeszcze większą skalę! Oczywiście!, a skoro zło nie jest odpowiedzią a jesteśmy pewni, że odpowiedź jednak istnieje bo mówi nam o tym jakaś istota , która krzyczy nam o tym do ucha to CO JEST ODPOWIEDZIĄ? Zresztą zostawmy kłopoty lingwistyczne. Wczoraj przeszedłem 30 km i bolą mnie jeszcze nogi a nie tylko głowa od przeklętych pytań, których nie mam komu zadać. Ile można chodzić do księdza na zupę. W Elblągu jest tylko jeden ksiądz i jedna zupa u niego. Wszyscy bezdomni się tam spotykają. Niedobrze się robi. Wróciłem do "domu" (czyli dwóch foteli na ogródku, gdzie śpię a tam burza z deszczem, gorzej: akcja policji). Nie bardzo kontaktowałem.

Rano byłem już kompletnie bez kasy. Zjadłem tylko trochę pokrzywy i resztkę chleba, która mi została. Wieczorem byłem kompletnie wyczerpany. Żeby doczłapać do miejsca gdzie się ukrywam musiałem znowu najeść się pokrzywy po czym z 30 kg plecakiem przeczłapałem przez 600 metrów chaszczy na zabagnionym terenie, za którym jest moje miejsce składu, ale tam pod domem nadziałem się na pijanego "kochasia" mojej byłej, która nie dała mi przejść. Po prostu nie mogła przepuścić tej okazji: zastawiła mi drogę i czekała aż on podbiegnie "bronić ją" i tak zastali mnie z mydłem w ręku, którym chciałem obmyć ręce i ręce zdążyłem obmyć w kanałku za domem po czym on wyskoczył żeby się mi pokazać kto tu rządzi! Co ja mówię? Prawda jest - jaka? Chciał mnie zabić, z uśmiechem na twarzy - oczywiście! No to ja też! Z uśmiechem (mam 

twarz? Uff. Całe szczęście - jeszcze) wyjąłem komórkę i zacząłem 997 etc... Że to świństwo dzwonić na człowieka? A co oni ze mną zrobili? Ja wg nich nie mam prawa do życia, nie mam żadnych praw! bo przecież są jeszcze inne prawa ważniejsze od tego durnego prawa do wp....lania, s..nia i mas...cji, oczywiście. Oni przede wszystkim pozbawili mnie prawa do bycia człowiekiem, prawa do kochania własnego dziecka a przynajmniej do istoty, która za ojca mnie uznała i we mnie położyła nadzieję że ja go przed ohydą i okrucieństwem tego świata obronię.

Przyjechał zespół umundurowanych, cynicznie rozbawionych funkcjonariuszy samochodowych czyli policja ma się rozumieć. Mówię wyciągajcie alkomaty! I co tam macie? - kogo dziś wsadzacie do więzienia? Tym razem jego kolej k...wa jest pijany jak świnia i on przyszedł do mojego dziecka bawić się?! Nie mamy alkomatów - O! policjanci (jedna -ntka) byli wyraźnie wrogo do mnie nastawieni. A przecież matka jest trzeźwa - mówią. Dziecko jest pod jej opieką. A pan to kto? Więc NIE JEST pan jego ojcem? A ma Pan przy sobie metrykę? Co? Co pan tu robi? Ona MA PRAWO UŁOŻYĆ SOBIE ŻYCIE - jak pan jej nie wystawił jej walizek za drzwi to ona zrobiła to pierwsza - co dziwi się pan? A teraz to ona jest opiekunem prawnym dziecka a pan tu jest agresywny i używa słów wulgarnych przy dzieciach jak słychać! Dostałem 50 zł. mandatu za przeklinanie przy dzieciach, tamten poszedł ale moja była piwnicę mi zamkła (to i tak nic! Przynajmniej policja mnie nie zamkła! Tym razem - mogę być wdzięczny Bogu chyba bo nie rozumiem czemu oni tego nie zrobili? - przecież jestem największym, najgłupszym i najgorszym durniem na świecie - nic tylko mnie zamykać - kto się za mną ujmie? - podręcznik do savoir vivre - bo przecież nie żaden adwokat ???) i zaś musiałem nocować na ogródku, nieważne, że burza. Gorączka rośnie. Przeklnij BOGA i umrzyj, rzekła żona do Hioba. Przeklinałem Boga i nie umarłem. Nie jestem Hiobem. Może dlatego, że nie mam żony tylko byłą żonę.

Hscf Hasc

Redakcja serwisu Facetpo40.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez Użytkowników.

Napisałeś coś, czym chciałbyś się podzielić z innymi facetami po 40.? Przyślij do nas tekst! Szczegóły znajdziesz tutaj.

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie