Opowiem ci o dwóch facetach w mojej firmie, którzy zajmują się planowaniem finansowym i pracują na bardzo podobnych stanowiskach. Jeden z nich, nazwijmy go Marcin, ma swoje biuro na jednym z najwyższych pięter w naszym budynku. Gabinet Marcina znajduje się w miejscu, gdzie powietrze jest chłodne, poziom hałasu niski, a tempo pracy spokojne.
Tymczasem drugi facet, nazwijmy go Grzegorz, pracuje na trzecim piętrze, zaraz obok kserokopiarki. Rzadko go widuję — najczęściej spotykam go, gdy idę do biura. Pamiętam, jak zaczął pracować w naszej firmie. Jego przyszłość była tak samo świetlana jak przyszłość Marcina, ale poszedł on w zupełnie innym kierunku niż jego kolega.
I wcale nie chodzi o to, że Marcin jest dużo mądrzejszy od Grzegorza — ani przystojniejszy. Sekret jego sukcesu leży w tym, że opanował on jedną z najważniejszych umiejętności w biznesie: sztukę autopromocji. Marcin jest w tym dobry, a Grzegorz nie. Na tym polega cała różnica.
Wszyscy ludzie, którzy zajmują najwyższe stanowiska w twojej firmie mają opanowaną tę umiejętność do perfekcji. Każdy z nich stworzył dla siebie osobistą markę. A potem zaczęli ją promować, czyniąc to z pasją i zaangażowaniem. Warren Buffett jako rozczochrana, stabilna Wyrocznia z Omaha. Steve Jobs jako guru ery cyfrowej, zawsze w tym samym czarnym golfie. Nie umiesz nawet wyobrazić go sobie w innym stroju.
Jaka jest więc twoja marka? Możesz stworzyć ją już dzisiaj i od razu zacząć wdrażać swój strategiczny plan autopromocji. Jeżeli zrobisz to źle, ludzie zaczną uważać cię za pozera. Prawdziwi artyści autopromocji tak perfekcyjnie opanowali tę sztukę, że ich wysiłki są praktycznie niewidoczne. Mimo to dobrze znasz każdego z nich. Są wokół ciebie. I zarabiają więcej niż ty.
Chcesz stać się produktem, który odniósł sukces? Zacznij myśleć o sobie w taki sposób.
Czym jesteś: woskiem do podłóg czy może płatkami śniadaniowymi? Odkryj, w czym jesteś dobry. Znajdź rzecz, którą robisz lepiej niż ktokolwiek inny. Może potrafisz pisać świetne teksty albo dobrze prezentujesz się w telewizji. A może umiesz wypić 16 piw i nie potknąć się w drodze do wyjścia z baru? Jeśli tak, to prawdopodobnie powinieneś zrobić karierę w sprzedaży. Umiesz obliczać pierwiastki w pamięci? Większość pracowników działu księgowości tego nie potrafi.
Poszukaj luk w swojej firmie i zastanów się, którą z nich mógłbyś wypełnić. Mój kolega Szymon pracuje w dużej korporacji. Podobnie, jak w większości innych dużych przedsiębiorstw, ostatnio dokonano tam dużego cięcia kosztów, od przelotów samolotami po liczbę łyżeczek w firmowej stołówce. Jedną z pierwszych ofiar cięć był dział planowania strategicznego. Całe legiony ludzi, którzy zajmowali się obserwowaniem fuzji i przejęć firm w konkurencji, zostały zwolnione. Ktoś musiał przejąć ich obowiązki. Szymon dostrzegł tę lukę. Zaczął wysyłać notatki do odpowiednich osób, prezentując w nich swoje przemyślenia na określone tematy. W zeszłym tygodniu rozpoczął zebranie wspólnie z prezesem. Teraz jest „Facetem, który myśli o różnych rzeczach”. To jest jego marka. Aby podkreślić ten fakt, ostatnio kupił sobie trzy nowe garnitury. Teraz prezentuje się odpowiednio do swojej marki.
Dostarczasz produkt do klientów, którzy potrzebują tego, co sprzedajesz. Na szczęście jest on bardzo dobry - a nawet jeśli nie, to i tak możesz go sprzedawać.
Stosunkowo łatwo jest zaspokoić potrzebę, która już istnieje. Robiłem to przez wiele lat, pełniąc rolę „Faceta, który umie napisać notatki”, awansując później na „Faceta, który umie zlecić innemu facetowi napisanie notatki”. Obie marki mają tę samą cechę: można je sprzedać dużej grupie osób. Znam dwóch ludzi, którzy stworzyli dla siebie bardzo ciekawe marki: „Faceta, który chętnie krzyczy na innych ludzi” oraz „Faceta, który potrafi uspokoić każdego, kto jest podirytowany”.
Wymyślenie fikcyjnej potrzeby to już wyższa szkoła jazdy. Weźmy na przykład iPada firmy Apple. Czy wiedziałeś, że potrzebujesz przenośnego urządzenia, które posiada wszystkie opcje dostępne w iPadzie? Teraz już wiesz, prawda? Och, te wszystkie fajne aplikacje! Musisz je mieć! Ta sama zasada obowiązuje w biznesie. Oto przykład: mój kolega Janusz wymyślił nietypowy pomysł na siebie. Co jakiś czas informuje swoich przełożonych, że pewien Ważny Klient z jakiegoś powodu się zdenerwował - przyczyna nie jest ważna. Potem Janusz rozwiązuje ten niby-problem, o którym wie tylko on. Dzięki temu zyskał miano „Faceta, który jest potrzebny do tego, aby rozwiązywać problemy z Ważnymi Klientami”. Fajnie, nie?
Cechą, która łączy wszystkie najlepsze marki, jest to, że są doskonałe. Bądź więc doskonały, bez względu na to, jak mało znaczące jest zadanie, które wykonujesz - chyba że w danej sytuacji akurat ci na tym nie zależy.
Najlepsi specjaliści od autopromocji wiedzą, że niesą dobrzy w wielu rzeczach - i wcale nie muszą być. Ich głównym celem jest nie dopuścić do tego, żeby ich słabości stały się przeszkodą na drodze do sukcesu. To okazje do tego, aby nie marnować czasu na rzeczy, które im kiepsko wychodzą.
Ja na przykład nie cierpię zebrań. Zawsze staram się ograniczać ich liczbę i czas trwania. W ten sposób oszczędzam mnóstwo czasu. Z kolei mój znajomy często wpada na genialne pomysły, ale ma problemy z ich szczegółowym dopracowywaniem. Na zebraniach często tworzy ciekawe wykresy na tablicy, ale wdrażanie ich jest już dla niego męką. Ta niechęć do skupiania się nad szczegółami początkowo blokowała jego karierę, aż w końcu z wady zamieniła się w zaletę — gdy awansował na stanowisko kierownicze wyższego szczebla. Tu gardzi się szczegółami.
Twoje słabości mogą ci pomóc skupić się na tym, co jest najważniejsze, w takim samym stopniu, jak twoje mocne strony.
Wspaniała autopromocja nie znika w próżni i dociera do więcej niż jednego odbiorcy. Próby sprzedania siebie tylko jednej osobie, która decyduje o wysokości naszego wynagrodzenia, przyniosą marny efekt. Mistrzowie autopromocji dobrze współpracują z innymi ludźmi, sprawiając, że ich marka staje się bezcenna dla ich przyjaciół, znajomych, a nawet konkurencji.
Aby dobrze wykonać to zadanie, będziesz potrzebował zespołu. Powinien on się składać z kilku osób - nie wszystkie muszą wiedzieć, jakie role im przydzieliłeś. Oto one:
Nie możesz po prostu przyjść do pracy w poniedziałek i skompletować swój zespół. To wymaga czasu — czasu, w trakcie którego ty będziesz wykonywał swoją pracę, doskonalił umiejętności i szukał sposobów na to, żeby się wykazać. Pamiętam,
jak na początku mojej kariery odebrałem telefon z gabinetu prezesa. Poprosił mnie, żebym napisał artykuł na dość nieciekawy i nieznany temat. „Chcą, żebym wytłumaczył, jak będziemy odczytywać wodomierze znajdujące się w domach naszych klientów, korzystając z przypisanych modemów”, powiedział.
„A jak to działa?”, zapytałem go. „Czym jest modem?”, odpowiedział pytaniem. A potem, po chwili ciszy, odpowiedział: „Cóż, chyba będziesz musiał coś wymyślić”.
I tak zrobiłem. Później otrzymałem miano „Faceta, który potrafi coś wymyślić, gdy jest taka potrzeba”.
Cóż, miewałem gorsze zajęcia.
Bez względu na to, czy działasz samodzielnie, czy jesteś tylko jednym z wielu trybików w maszynie, musisz żarliwie promować swoją markę i z zazdrością ją chronić. Oto lista najczęstszych gaf popełnianych publicznie oraz rady, jak się zachować w takich sytuacjach.
Juliusz Strykowski
Problematyka budowania wizerunku od jakiegoś czasu pewnym krokiem wkracza w sektor human resources. Firmy zaczynają dostrzegać, że właściwy employer branding – wizerunek pracodawcy na rynku zatrudnienia – pozwala pozyskać najlepszych specjalistów do organizacji.
Jednak kreowanie pozytywnego wizerunku dotyczy przede wszystkim pracowników. To oni pragną być postrzegani jako profesjonaliści a tym samym otrzymywać satysfakcjonujące wynagrodzenie za posiadane kompetencje zawodowe.
O sztuce autopromocji powinno rozmawiać się przede wszystkim na etapie poszukiwania zatrudnienia. Bez otrzymania oferty pracy nie możemy przecież budować swojego pozytywnego wizerunku w ramach danej organizacji. Rekruterzy oddelegowani do pozyskania właściwego kandydata na wakujące stanowisko oceniają nie tylko kompetencje twarde, ale również i miękkie. Posiadanie niezbędnych kwalifikacji zawodowych, doświadczenia zawodowego jest jedynie warunkiem do uczestniczenia w kolejnym etapie rekrutacji.
[article_adv]Spośród wyselekcjonowanych (posiadających kwalifikacje twarde) kandydatów, rekruterzy wybiorą tego, który najlepiej „sprzeda” nie tylko swoje doświadczenie zawodowe, ale również swoją osobowość. Specjaliści ds. rekrutacji muszą bowiem widzieć w kandydacie osobę dopasowaną do organizacji nie tylko pod kątem zawodowym, ale również osobowościowym. Każda firma charakteryzuje się przecież odmienną kulturą organizacyjną.
Osoby starające się o zatrudnienie w danej firmie powinny przyswoić sobie kluczowe informacje na temat funkcjonowania organizacji, jej modelu biznesowego. Posiadanie tychże wiadomości pozwoli stworzyć wizerunek kandydata idealnie dopasowanego do potrzeb wakującego stanowiska pracy.
Idealne „wcelowanie się” w charakter danego stanowiska pracy nie jest rzeczą prostą. Przydatną może okazać się wskazówka na temat odpowiedniego stroju i rzeczowe odpowiedzi na zadane pytania. W końcu, jak nas widzą, tak nas piszą.
Każdy z nas długimi latami pracuje nad stworzeniem osobistej zawodowej marki – i udaje się to bardziej lub mniej świadomie. Nie tylko umiejętności w wykonywanym zawodzie, ale także zachowanie, sposób gestykulacji, strój czy higiena świadczą o klasie, jaką udało nam się osiągnąć. To z kolei kreuje odpowiednią markę i w rezultacie zwiększa szansę osiągnięcie sukcesu.
Jako wolny strzelec ciągle pracuję nad poszukiwaniem zleceń, jednocześnie utrzymując dobre relacje z bieżącymi zleceniodawcami. Rezultatem tego są częste rozmowy kwalifikacyjne, rozmowy telefoniczne, kontakt poprzez pocztę elektroniczną oraz łowienie przez „head-hunterów”. Każdorazowo przygotowuję się do tego merytorycznie – zdaje sobie bowiem sprawę, że w tym „wyścigu” czasem biorą udział setki kandydatów i muszę udowodnić, że jestem najwłaściwszą osobą do powierzenia odpowiedzialnych zadań.
[article_adv]Oprócz oczywistych spraw – umiejętności, doświadczenia czy oczekiwanego wynagrodzenia – nie można bagatelizować roli detali. „Daj im jakość. To najlepszy rodzaj reklamy.” – stwierdził niegdyś Milton Hershey, założyciel Hershey Chocolate. Jego słowa dotyczą nie tylko sprzedawanego produktu lub usługi, ale również własnej osoby. Pierwsze wrażenie, nawiązanie nici porozumienia, zachowanie i ubiór adekwatny do sytuacji czy sposób wypowiadania się na temat własnych zainteresowań to istotne, niekiedy kluczowe sprawy. Pozwolę sobie porównać to do randki z wymagającą kobietą po przejściach – trzeba dobrze zaprezentować się przedstawiając jako uczciwy mężczyzna pełen pasji i jednocześnie poradzić sobie z pytaniami-pułapkami – odpowiadając na nie właściwie… i szczerze :)
W kreatywnych zawodach (chociaż nie tylko) bardzo ważne jest kreowanie własnej marki w Internecie. Własna strona, udzielanie się na forach tematycznych, uzupełnione profile w portalach „zawodowych” jak goldenline.pl czy profeo.pl są nieustanne infiltrowane przez potencjalnych pracodawców i mogą zdecydować o podjęciu pierwszych kroków w nawiązaniu współpracy.
Natomiast w każdym zawodzie ważny jest profesjonalizm – rzetelne i sprawne wykonywanie obowiązków. Z umiejętności miękkich liczą się przede wszystkim komunikatywność, otwartość, elastyczność i bezkonfliktowość. Osiągnięcie marki bezkonfliktowego profesjonalisty, wprowadzającego pozytywne emocje do zespołu i otwartego na nowe możliwości to droga na sam szczyt!