Czterdziestolatek na szosie. Etap 10. Premia górska

Tym razem nie będzie żadnego wymądrzania się i porad, co należy zrobić, co jeść, co pić i gdzie jeździć. Będzie za to relacja z blisko 1000-kilometrowej przygody z dwoma fantastycznymi, a jednocześnie bardzo różnymi od siebie rowerami, które dzięki współpracy ze sklepem Sport GURU miałem olbrzymią przyjemność niedawno przetestować. Podkreślam tu słowo „przyjemność”, bo jako kompletny amator tego właśnie w tym sporcie szukam najczęściej: przyjemności. Oto część pierwsza relacji.

[powiazane]Ostatnie cztery tygodnie były dla mnie kolarsko wyjątkowo intensywne, a wszystko zaczęło się od powrotu do miejsca, w którym zacząłem swoją rowerową przygodę. Z chłopakami ze Sport GURU pogadaliśmy chwilę o bike findingu (o czym pisałem tutaj), po czym doszliśmy do prostego wniosku, że nie ma lepszego sposobu na poznanie wszystkich technicznych niuansów, niż sprawdzenie tego na własnej skórze. Tym sposobem w moje ręce i pod siedzenie trafiła Altamira 1.1, wyprodukowana przez markę FUJI.

FUJI Altamira 1.1 rower szosowy

Szybkie ustawienie, pierwsza przymiarka i już wiedziałem, że z Altamirą bardzo się polubimy: jeszcze nie zdarzyło mi się siedzieć na rowerze w tak wygodnej pozycji. Nawet mimo tego, że poprzedni tester dość nietypowo obniżył mostek. Najwyraźniej wiedział co robi.

[rekmob1]

Do testowej jazdy postanowiłem podejść na serio i w miarę możliwości sprawdzić rower w każdych warunkach. Blisko 500 kilometrów, jakie udało mi się w dwa weekendy przejechać, w większości zaliczyłem w mocno pofałdowanym terenie: w okolicach Krakowa i mojego rodzinnego Żywca. Było kilka solidnych górek, stromych podjazdów, szybkich i krętych zjazdów, trafił się upał, zimno i deszcz – prawie każde warunki, jakie mogą nas spotkać na drodze.

I w każdych Altamira spisywała się doskonale i pozwalała na pewną, bezpieczną jazdę – również po mokrej drodze. Hamulce, mimo że nieco twardawe, spisywały się znakomicie, a przerzutki – rower był wyposażony w pełną grupę Ultegra – działały płynnie, precyzyjnie i pozwalały w każdej chwili dostosować przełożenie do warunków i stromizny drogi.

Wspominałem kiedyś o tym, że wykazałem się nieco nadmiernym optymizmem, decydując się na przednie tarcze 52/36 zębów. Tutaj była zamontowana podobna grupa, co na dłuższą metę i na górskie szlaki okazuje się jednak zbyt twardym przełożeniem, nawet na największej tarczy z tyłu (28). O tym, jak kolosalną różnicę potrafią zrobić zaledwie dwa zęby w przedniej tarczy przekonałem się już tydzień później, kiedy przesiadłem się na kolejny rower. Ale o tym szerzej opowiem niebawem. Warto jednak zwrócić na to uwagę, bo to sprawa prawie nie odczuwalna w płaskim terenie, a tworząca dużą różnicę w górach.

FUJI Altamira 1.1 widok z boku

Altamira jest rowerem typu endurance, przeznaczonym przede wszystkim na długie treningi, wymagające spędzenia wielu godzin na rowerze – stąd tak istotna kwestia wygody, na którą zwróciłem uwagę na samym początku. Mimo karbonowej ramy cała konstrukcja jest dość ciężka – waży ponad 9 kg, ale akurat w moim przypadku waga roweru nie jest decydującym czynnikiem (przynajmniej dopóty, dopóki sam wożę kilka nadprogramowych kilogramów ;)

[rek]

Sprawia też wrażenie bardzo solidnej: rury ramy są masywne, o dużej średnicy, co również może nieco wzmacniać poczucie pewności siebie u nieco cięższych kolarzy. Rowerowych purystów mogą trochę razić poprowadzone na zewnątrz rur linki, ale na dłuższą metę jest to sprawa zupełnie marginalna, a dla tych, którzy lubią samodzielnie serwisować swój rower, może okazać się bardzo pomocna. Może nie jest najpiękniej, ale jest znacznie wygodniej i łatwiej.

Jedyną niedogodnością, jaką odnotowałem podczas kilkunastu godzin, spędzonych na tym rowerze, okazała się kierownica o odrobinę – jak dla mnie – zbyt małym przekroju i ze stosunkowo zbyt cienką owijką. Mimo, że karbonowy widelec pochłania wiele drgań, to jednak większe nierówności, przenoszone na twardą kierownicę wywoływały po jakimś czasie wrażenie poobijanych i obolałych dłoni. Mimo, że po treningu te dolegliwości szybko ustępowały, to jednak w czasie jazdy, a zwłaszcza w jej czwartej czy piątej godzinie, powodowały pewien dyskomfort. Na szczęście jedyny, bo cała reszta była bez zarzutu i taki, z którym łatwo sobie poradzić, na przykład stosując po prostu nieco grubszą owijkę.

FUJI Altamira 1.1 kierownica

Altamira bez wątpienia jest doskonałym rowerem, od którego można zacząć kolarską przygodę i bez chwili wahania poleciłbym ją wszystkim, którzy dopiero planują wsiąść na rower. Tym bardziej, że nie powala ceną (w granicach 6.000 zł), jest solidnie wyposażona w grupę, zaliczaną do „wyższej półki” i daje sporo możliwości do modyfikacji, „odchudzenia” i dostosowania do swoich potrzeb. Ale przede wszystkim zaskakuje i przywiązuje do siebie niespotykaną wygodą.

I kiedy tak bardzo zaprzyjaźniłem się z tym rowerem, że kombinowałem nad sposobami, jak zostać z nim nieco dłużej, dostałem możliwość sprawdzenia roweru z zupełnie innego kolarskiego bieguna: Fuji SL 1.5. Ale o wrażeniach z tej jazdy opowiem już w kolejnym odcinku :)

FUJI ALTAMIRA 1.1 – podstawowe parametry:

Mariusz Czykier